Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Kto to zrozumie?? Kręcimy sie w kółko. Powroty i rozstania.
Autor Wiadomość
rafcik
[Usunięty]

Wysłany: 2011-07-11, 13:27   Kto to zrozumie?? Kręcimy sie w kółko. Powroty i rozstania.

Witajcie
po prawie rocznej przerwie znów zawitałem na forum.

Przez ten rok wiele, ale to bardzo wiele się wydarzyło.

Zacznę od mojego wątku:
Jak ratować naszą rodzinę - jak wzbudzić miłośc żony?

W skórcie można go opisac w paru zdaniach.
11 lat małżeństwa. 2 dzieci. Pierwsze lata małżeństwa idealne. Potem ja posiwcam czas pilce i kolega.
Zaniedbana żona znajduje pocieszenie w rekach kolegi z pracy. Zakochuje sie.....
Ja sie budze, mysle ze jest już za pozno. Walcze z soba, z nia, z nim. Miotam się. Zmieniam na lepszego męza, ojca. Zwracam z modlitwa do Boga, "nawracam" na nowo. Nie ma żadnych zmian i perspektyw.

Na tym zakończyłem obecność na forum. Odpuściłem ratowanie małżeństw.
Zacząłem zyć własnym życiem. Pojawiły się pierwsze rozmowy o rozwodzie. Ustalenia szczegółów. Zaczynam spotykac się z inymi kobietami i co...... Nagle żona zmiania się nie do poznania.
Prosi o szanse. Przeprasza. Mówi, że kocha, żałuje. Że popełniła błąd.
Ja wierze w to bo wciąż ją kocham i zaczynamy znów cudowne zycie. Pełne miłości, radosći.
Trwa to ok. miesiąca. Znów widzę, że się zmienia. jest "inna". Naciskam na szczerą rozmowa. Po paru dniach namowy do szczerej rozmowy wyznaje, że wciąż kocha tamtego. Nie umie zapomnieć. Że chce być z nim.
Scenariusz ten sam co poprzednio. Ja odpuszczam. Rezygnuje. Znów zaczynam żyć własnym życiem. Szkoła, praca, hobby. Oczywiście nie zaniedbuję domowych obowiązków. Dzieci. Rodziny.
Ponownie pojawia się rozmowa o rozwodzie. Tym razem poważniejsza. Dłuższa. Konkretna. Ja czuje że coś ze mnie zeszło. Że już tego nie uratuje.
Poznaje jednak kogoś. Myślę, że to może być to. Pocieszenie. Nowa miłosć. Nie wiem.
Zaczynam funkcjonowac znów normalnie (czyli nie mysle o zonie i jej kochanku).
Trwa to pare dni, może tygodni. Reakcja żony tym razem mnie jednak zaskakuje. Jestem w dużym szoku.
Odwiedza to forum. Poniżej jej wątek:
zadawałam ból a teraz ja cierpie

Zaczyna walczyć o mnie jak ja pół roku wczesniej o nią. Czyta ksiązki. Jest w domu ideałem (mimo że ja spotykam sie z inną). Modli. Płacze po nocach. Prosi o wybaczenia. Trwa to ok. 2 miesięcy. Ja coraz bardziej zaczynam jej wierzyć, że to jest to. Że może rzeczywiscie warto zaufać i znów sprobowac. Odpuszczam ta drugą. I powoli małymi krokami zbliżam do zony. I gdy wydaje się że wszystko jest na najlepszej drodze do naszego szczęscia ona znów wraca do kochanka. Już bardziej oficjalnie. Biorą nasze dzieci na spacery. On nawet odwiedza ja w naszym domu.
Ja całkowicie zagubiony zdezorientowany i znów odpuszczam..... odkurzam kontakt z kobieta z którą sie spotykałem. Jednak widzę, że zona z tego powodu się znów zmienia. Zabiega o mnie. Totalna paranoja!!!!!!
Po tygodniu tym razem oboje po poważnej rozmowie decydujemy o spróbowaniu. Dajemy sobie najpierw miesiąc. Mija on w szczęsciu i mozna powiedziec miłosci (choć zona slowa kocham bezposrednio nie wypowiada).
Mamy współne plany, cieszymy się sobą.
Mija kolejny tydzien, i znów widze, ze cos jest nie tak. STARY SPRAWDZONY SCENARIUSZ.
Znów rozmowa. Żona twierdzi, że go kocha, nie umie zapomnieć (nadal z nim pracuje to jak ma). Ja mówie tylko tyle że miesiąc to za mało. Potrzeba czasu. I choć przez ten miesiąc było jej dobrze to myśli o tamtym.
Niby ustalamy że musimy dac sobie wiecej czasu. Ale ze strony żony nie jest to aż tak stanowcze.
Widze że cos jeszcz iskrzy między nią a kochankiem.

Tyle o sytuacji.
Teraz najważniejsze. Czy spotkaliście się z takim przypadkiem??
Przecież to jest chore. Jeśli ja znów odpuszcze. Zacznę życ swoim zyciem. Układac je na nowo. Ona znów bedzie chciała wracać. Po raz 4,5 bo juz nie wiem. Boję się jednak o to, że ja tym razem nie ulegnę. Po prostu po raz kolejny nie będe przez to przechodził. Rozwód i koniec koszmaru......
Tyle tylko, że ja tym razem nie odpuszcze i to jej powiedziałem. Mogę, ale nie zrobie tego i nie pozwole na rozpad rodziny i małżeństwa. Znam ja i wiem, ze mnie kocha. I nie bedzie umiała bezemnie życ. Zreszta już te pare razy sie o tym przekonałem i za każdym razem mówiłem że znów wróci.
Szukam w tej chwili siły w modlitwie i Bogu. Szukam jednak też jakieś pomocy "na ziemi, tzn. u specjalisty. W poradni lub w takim miejscu. Po rozmowie z żoną wychodzi na to, ze ona jest gotowa do takiego specjalisty się udać.
Macie może jakieś pomysły lub propozycje gdzie na terenie Śląska lub wogóle południowej Polski kogoś takiego znaleźć.
Mojej żonie, ale także mi (nam) trzeba pomóc. I musi to zrobić ktoś kto nasz przypadek będzie potrafił wyjasnic.

pozdrawiam
 
     
wiara47
[Usunięty]

Wysłany: 2011-07-11, 15:14   

Pytasz czy ktos zna taki przypadek.
Tak - znam taki przypadek.
Mysle ze bardzo w tym wszystkim na dokladke miesza zly....
Polecam jesli jest tylko taka mozliwosc dla was obojga - modlitwe o uwolnienie....
Kazde malzenstwo jest do uratowania : jesli tylko tego chcesz...chcecie oboje.
Pamietaj ze toczy sie walka duchowa o wasza jednosc malzenska : naprawde !
Bede modlila sie za Was .
 
     
Norbert1
[Usunięty]

Wysłany: 2011-07-11, 15:52   

rafcik napisał/a:
11 lat małżeństwa. 2 dzieci

Rafcik a ja pójde z bardziej przyziemnej strony.......

I to wszystko co piszesz oglądają wasze dzieci!!!!!!!!!!!!!!??????????

czy az tak ważne są wasze........... miłostki????..uniesienia????..odczucia???.....frajda z chwili????

gdzie granice- postawione tej drugiej stronie????
gdzie granice postawione SOBIE????......

rafcik napisał/a:
Po rozmowie z żoną wychodzi na to, ze ona jest gotowa do takiego specjalisty się udać.


we dwoje jej potrzebujecie..i to CITO

a głownie

WŁASNEJ ODWAGI POWIEDZENIA SOBIE STOP.......

ufffffffff
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2011-07-11, 15:55   

rafcik,
Witaj,
jakby Ci to tu napisać jasno. Właściwie wiara 47 trafiła w sedno.
Bóg Was ratuje jak może, a Wy oboje koniecznie chcecie to psuć.
Jak można napisać,że się chce zadbać o małżeństwo, a potem szukać ukojenia w ramionach drugiej kobiety? Z żoną to samo. Czy życie swoim życiem to szukanie zastępstwa za małżonka?
Zachowujecie się tak nieracjonalnie, a to dlatego że Wam na sobie zależy. Tyle że gdy wracacie do siebie to wchodzi z silnym działaniem zło, bo zaczynacie wszystko od końca zamiast po kolei eliminowac problemy.
Po takich traumach nie da się do siebie wrócić i żyć sielanką. Wiadomo z góry,że przyjdą zgrzyty. Trzeba zachowywać się jak dorośli. Zacznijcie naprawiać swoje małżeństwo od spotkań i ze sobą i z terapeutami. Jedźcie na spotkania małżeńskie , rekolekcje ignacjańskie czy inne.
Chodzi o to, aby złapać dystans - nie da się bez konsekwencji "wyskoczyć z jednego łózka i wskoczyć do następnego".
Wasza psychika wyraźnie to komunikuje-potrzeba wstrzemięźliwości w myślach, emocjach , czynach. Potrzebujecie wiecznego urlopu od złych nawyków i zachowań.
Krótko mówiąc zamiast wracać do roli małżonków zacznijcie od ról narzeczeńskich ( wykonując obowiązki wobec dzieci ) sami przeżyjcie w czystości okres narzeczeński.
(RCSM dla małżeństw- to pomaga ) Nauczcie sie budować z Bogiem i na Bogu rozpoczynając od modlitwy, sakramentów, terapii, mieszkania w osobnych pokojach. Zbliżajcie się do siebie jak narzeczeni w czystości najpierw duchem, potem emocją, a dopiero po odnowieniu przysięgi małżeńskiej jako małżonkowie.
Ten czas potrzebny jest na przeżycie złych emocji nie obarczając się nimi na wzajem, omówienie trudnych tematów, narodzenie i odbudowanie emocji pozytywnych i rozkwit Miłości.
To czas potrzebny na modlitwy uwolnienia i uzdrowienia sfery małżeńskiej, uporządkowanie własnych kłopotów i problemów, bo skoro nie potraficie dla wspólnego dobra żyć jakiś czas "w celibacie" tylko szukacie pocieszycieli to znaczy,że są w Was rany jakie należy uzdrowić.
To jest czas na dorastanie do roli małżonka i małżonki oraz do roli rodziców. To szansa na trwałą budowlę od fundamentów, a nie od komina.
 
     
rafcik
[Usunięty]

Wysłany: 2011-07-12, 10:04   

Dziękuję za odzew.

Norbert1 niestety dzieci to na pewno odczuwają, choć żona uważa że wszystko OK :/
Przez okres gdy jesteśmy razem, miłostki, uniesienia itp. są wiadomo zachwycone, cieszą się. Starsza córka (11 lat) pewnie rozumie temat. Młodsza (4,5 roku) bardzo sie cieszy gdy jesteśmy razem.
Jednak gdy nadchodzą żle chwile, tylko starsza nie jest zadowolona. Młodszej wydaje sie ze kochanek zony to tylko kolega. Zwłaszcza że żona go tak przedstawia. Zdaża się ze razem zawożą młodsza do przedszkola itp.
Żonie wydaje się, że jeśli nasza rodzina się rozwali to dzieci przecież tego nie odczują bo przeciez beda miały rodziców. Choc oddzielnie to bedą miały. Niewyobrażalne.....

A granice.... gdzie są te granice?? Jak powiedzieć STOP komuś kto średnio co 2 miesiące zmienia zdanie na temat przyszłości i losu rodziny??

Teraz żona jest niby z nim. Nie ze mną. Jej los rodziny i dzieci w tej chwili nie obchodzi.
Zyje w świecie bajek. Motylków w brzuchu. Dziewczęcych marzeń itp.

Czytaliście jej wątek. To było tak NIEDAWNO. I znów zmiana. A nic miedzy nami sie strasznego nie wydarzyło. Było dobrze i nagle zaczęła mieć wątpliwości czy bedzie szczęsliwa. Czy mnie pokocha.... po miesiącu.

Wiem że potrzebujemy OBOJE pomocy.
Trudno jednak po raz kolejny przechodzić przez to samo. Kłamstwa, spotkania z tamtym, smsy itp.
Jak wiec budowac to małeństwo od nowa skoro jedna strona chce, a drugia nie wie czy chce.
 
     
Norbert1
[Usunięty]

Wysłany: 2011-07-12, 13:03   

rafcik napisał/a:
A granice.... gdzie są te granice?? Jak powiedzieć STOP komuś kto średnio co 2 miesiące zmienia zdanie na temat przyszłości i losu rodziny??

Rafcik zanim zacznę wytyczac granice ..zanim komuś pokarze znak STOP......

zaczynam najpierw od sibie.....okreslam włąsne granice w sobie...

a te granice dotyczą mnie ..mojego życia..jego jakości..jego uczciwości...
znak STOP stawiem najpierw samemu sobie.........

Rafcik jak mozesz wymagać(oczekiwac )czegos od zony skoro piszesz sam......

odtrącony ...idziesz na pocieszenie w inne ramiona......

jaki jest zatem twój wybór???

odchodzisz i układasz wąłsne życie???
czy konczysz z dotychczasowymi błedami ...i mimo wielkich fal przejmujesz ster i starasz sie wyprowadzić łódz z napisem rodzina ze tego wielkiego sztormu........

Tak bardziej przyziemnie-jaki pzrykład sam dajesz.......jak pokazujesz żonie że faktycznie ci na niej zależy......że faktycznie chcesz jej pomóc.....

Rafcik ty masz obawy,czujesz lęk,strach i niepewnośc....przyjmij że takie same ,a nawet większe ma szanse miec żona

rafcik napisał/a:
Trudno jednak po raz kolejny przechodzić przez to samo. Kłamstwa, spotkania z tamtym, smsy itp.
Jak wiec budowac to małeństwo od nowa skoro jedna strona chce, a drugia nie wie czy chce.


chłopie napisze tylko tyle..stojąc z boku i zastanawiajac się jak to wygląda...to dziwnym jest pojawienie sie twojej zony na forum,mając w głowie tylko pełną świadomosc rozwalenia związku.......

rafcik wacha się..ale tak samo jak ty sie wachasz.....dwoje zagubionych ludzi a w samym środku dwójka dzieciaków zdezorientowana

Rafcik..na biegu..pomic fachowa..najpierw zacznij sam..z czasem pociągniesz żonę...

i wkońcu RATUJCIE WŁĄSNĄ RODZINĘ..............

co do motylków??? to w zasadzie do twojej zony

wczesniej czy pózniej kończą się i przychodzi szarosc dnia,a najszybciej da sie to sprawdzić.....gdy w gre wchodzi zamieszkanie i codzieńnośc z nowym obiektem....

stac cię na to MARCIA????
stać na odejście z domu???? stac na zamieszkanie z nowym facetem???

decydując się na lewy związek..trzeba umiec przejmowac wszystkie konsenkwencje

pozdrawiam
 
     
Satine
[Usunięty]

Wysłany: 2011-07-12, 13:04   

rafcik napisał/a:
zytaliście jej wątek. To było tak NIEDAWNO. I znów zmiana. A nic miedzy nami sie strasznego nie wydarzyło. Było dobrze i nagle zaczęła mieć wątpliwości czy bedzie szczęsliwa. Czy mnie pokocha.... po miesiącu.



rafcik napisał/a:
Zaczyna walczyć o mnie jak ja pół roku wczesniej o nią. Czyta ksiązki. Jest w domu ideałem (mimo że ja spotykam sie z inną). Modli. Płacze po nocach. Prosi o wybaczenia. Trwa to ok. 2 miesięcy. Ja coraz bardziej zaczynam jej wierzyć, że to jest to. Że może rzeczywiscie warto zaufać i znów sprobowac. Odpuszczam ta drugą. I powoli małymi krokami zbliżam do zony. I gdy wydaje się że wszystko jest na najlepszej drodze do naszego szczęscia ona znów wraca do kochanka. Już bardziej oficjalnie. Biorą nasze dzieci na spacery. On nawet odwiedza ja w naszym domu.
Ja całkowicie zagubiony zdezorientowany i znów odpuszczam..... odkurzam kontakt z kobieta z którą sie spotykałem. Jednak widzę, że zona z tego powodu się znów zmienia. Zabiega o mnie. Totalna paranoja!!!!!!



Zastanawiające jest to, że oboje robicie TO SAMO. Ale nagle kiedy przychodzi, co do czego - to jednak jest wina żony. Ona nie chce naprawiać, ona ma gdzieś los rodziny itd.

Nie ma tak łatwo.

Powiedz, dlaczego powiedziałeś stop?

Czyż nie jest tak, że obecnie po prostu nie ma nikogo nowego na horyzoncie i dlatego znowu kierujesz twarz w stronę naprawy małżeństwa?

Zaczynasz nie od tej strony, co trzeba.

Sam jesteś stabilny? Możesz tak o sobie powiedzieć?

Odpowiedz szczerze: czy możesz teraz powiedzieć: tak, do końca życia tylko żona i nigdy już żadnej kobiety? Jesteś w stanie w tym wytrwać? Nawet jeśli ona będzie mieć kogoś itd?

Tylko szczerze.

To jest istota Sakramentu Małżeństwa. MY przysięgamy wierność, więc jesteśmy wierni POMIMO, że może być tak, że sami tej wierności nie uświadczymy od małżonka.

Jak na razie to jest tylko przerzucanie się winą, odpowiedzialnością, wzajemnymi krzywdami, podczas gdy Wasze wewnętrzne zasady - i Twoje i żony - są jak gnijąca maź.

Nie ma usprawiedliwienia dla zła.

Usprawiedliwianie się: bo żona pierwsza, bo ona to, bo ona tamto - pasuje do jedenastolatka. Nie do dorosłego mężczyzny.

Takich oto kilka refleksji, bo widzę, że już zaczyna się nakręcanie na żonę, jaka to nie jest zła i jak to rozwala małżeństwo.

Pozdrawiam
 
     
rafcik
[Usunięty]

Wysłany: 2011-07-12, 15:17   

Norbert1 i Satine nie chce się tłumaczyć, ale tez nie chce całej sytuacji przedstawiać ze swojej strony jako osoby bez winy.
W tym wszytskim chodzi o to, że gdy się tracimy nawzajem, to dopiero wtedy zaczynamy widziec ile dla siebie znaczymy.

To że teraz trwam w tym wszytski i nie robie przyslowiowego obrotu na pięcie ku nowemu zyciu" to nie dlatego, że nikogo nie ma na horyzoncie. Horyzont jest ogromny.... ale nie o to w tym chodzi.
Zwroty żony ku mnie gdy mnie traci, a pozniej ponowne w druga strone gdy mnie ma dla siebie to może byc zwykłe 'chciejstwo".
Jednak teraz nie chce odpuszaczc i isc na latwizne. Nie chce jej nic udowadniac. Po prostu bede trwał i tyle. Potrzeba czasu. Wiem. W bólu niestety.

Wiele razy zastanawiałem sie nad tym by się wyprowadzić. Po prostu zostawić ją w domu i wyjśc. Moze jak pomieszka bezemnie alebo nawet z nim. Poprowdza normalne życie. Z problemami i kłótniami. I gdy dojdzie do wniosku że skonczyla sie sielanka, piekne beztroskie chwile a zaczęło się ŻYCIE to może stwierdzi że popełniała i popełnia bład......

Jednak nie moge zostawić dzieci i także jej.

"na dobre i na złe" jak to sobie przysięgalismy.
 
     
Satine
[Usunięty]

Wysłany: 2011-07-12, 16:31   

rafcik napisał/a:
I gdy dojdzie do wniosku że skonczyla sie sielanka, piekne beztroskie chwile a zaczęło się ŻYCIE to może stwierdzi że popełniała i popełnia bład......


A Ty już to zrozumiałeś?

Nie odpowiedziałeś na pytanie - czy jesteś w stanie powiedzieć teraz, że tylko żona - albo nikt już do końca?
 
     
rafcik
[Usunięty]

Wysłany: 2011-07-12, 18:34   

Satine napisał/a:
rafcik napisał/a:
I gdy dojdzie do wniosku że skonczyla sie sielanka, piekne beztroskie chwile a zaczęło się ŻYCIE to może stwierdzi że popełniała i popełnia bład......


A Ty już to zrozumiałeś?


Od dawna wiem jakie błędy popełniałem i że życie oraz małżeństwo to nie sielanka. Wiem jakie błędy popełniałem i ich żałuje. Cały czas je popełniam i na nich sie uczę.

Satine napisał/a:

Nie odpowiedziałeś na pytanie - czy jesteś w stanie powiedzieć teraz, że tylko żona - albo nikt już do końca?


W tej chwili tak. Jestem tego pewny.
Ale jak długo można żyć w trójkącie??? Z żoną i jej kochankiem? Patrzeć na to i akceptować????Jak długo wytrwam w tym w co wierze..... bo o mimo dziwnych przejść, mimo rozstań wierze w to że możemy być szczęsliwi. Tylko co zrobić by w to samo uwierzyła żona???

Siedze teraz w domu z dziecmi i porządkujemy ich pokój. Reszta domu tonie w bałąganie, którego moja żona niestety nie widzi. W tym swoim amoku zaniedbuje do i wszytsko zostawia na mojej głowie. Mimo że wewnętrzny głos podpowiada żeby wziąść się za to, to nie wydaje mi się żebym miał w ich kwitnącym romansie być opiekunka, sprzątaczką itp. Ale pewnie za pare chwil i tak wezmę się do roboty :(
 
     
rafal41
[Usunięty]

Wysłany: 2011-07-12, 19:07   ...pokręcone to życie

Rafcik,he...własnie sam nie wiem dlaczego tak kobiety postępują...nie wiem czy czytaleś moją historie ale...u mnie podobnie...dwa lata już jestesmy osobno ale podczas spotkań,mówiła,że nadal kocha ale jednak to z nim pojechała na wakacje.dzieci w domu,he.ja obok dzieci,ja trwam blisko.Tylko ,że we mnie to już powoli przechodzi w obojętność,czekam ale...już nie walczę.odpuszczam sobie....buduje swoją REPUBLIKE.
zastanwia mnie tylko jedno...dlaczego mówi ,że kocha a jest z nim?dlaczego miała życ dla dzieci a Je zostawia/maja 17 i 19lat/i one robią teraz co chcą.np.17letnie córka wychodzi na imprezki,ma dwa tatuaże...ubiera się wyzywająco....wlasnie ,dlatego dzieci mają lepiej.Nie mają wzorców ani rodziców.
Znajomi mowią,że będziemy razem ...może TAK.a może NIE.ja jednak wiem,że dla mnie wazny jestem JA,a Ona zawsze moze wrocić.
MOZE minie okres oślepienia-są już pewne objawy-murarz,jej kochanek stracił prywtke,idzie do pracy,dzieci tracą pieniążki-dalem już ,,alimenty,, na rok do przodu....czyżby to ekonomia przesądziła????
Panowie,trzymajmy się,cieszy mnie,że jest nas kilkoro,ktorzy walczą o swój związek,nie odpuszczają....pozdrawiam
 
     
rafcik
[Usunięty]

Wysłany: 2011-07-12, 20:09   

Najgorsze jest to że żona w ciągu 2-3 dni zmieniła się nie do poznania. Praktycznie 3 dni temu jeszcze byliśmy jakby razem. Miłe telefony w ciągu dnia, wspólny romantyczny wieczór, upojna noc. A za 2-3 dni traktuje mnie jak najwieksze zło, jak intruza. Masakra....
To jakby od miłości do nienawiści prędkością światła.
Tysiące myśli chodzi mi po głowie....... jak silny musi byc ZŁY by kobietę praktycznie idealną zmienić w opętaną??Rozmawiałem z nią dziś przez telefon. Ten jad ta nienawiść aż bije z eteru.
To jest tak niezrozumiałe, że aż niemożliwe. Teraz to już o jakiejkolwiek próbie wspólnego naprawiania małżeństwa mogę zapomnieć.

Przypadek beznadziejny niestety. Licze tylko na cud. Że skoro mogła się zmienić w jedna strone to może bedzie mogła w druga również.
 
     
rafal41
[Usunięty]

Wysłany: 2011-07-12, 21:09   ...manipulacja?

Kolego,to pewnie żona coś chciala osiągnąć...zyskać na czasie....po prostu manipuluje.porównuje.nie gniewaj się ale to tylko moje skromne zdanie.W moim przypadku ,,niby,,się ciągle zastanawiała,grała przed dziecmi....w trakcie już rozwodu.ale moze się mylę.Moja rada-postaraj się z nią nie kontaktować.oderwać od niej...pokazać ,że masz swoje życie...czyli jakieś hobby,rob wszystko,nie szukając jej...daj jej luz i buduj swoją POTĘGĘ.zbieraj siły!!!czuję,ze sporo wyzwań przed Tobą.trzymaj się ,kolego.pozdrawiam
 
     
Satine
[Usunięty]

Wysłany: 2011-07-12, 22:17   

rafcik napisał/a:
W tej chwili tak. Jestem tego pewny.


Brakuje mi słowa: "chcę".

Brakuje, zamiast tego pojawia się "ale" w następnym zdaniu.

Jak można wymagać od kogoś szanowania Sakramentu, dooki samemu się go nie przestrzega, warunkuje, relatywizuje...

Rafcik - Waszym problemem nie jest bałagan w mieszkaniu.

I dosyć o żonie, nie szukaj usprawiedliwień.

Znalazłeś błąd, żałujesz, obiecujesz poprawę i co dalej?

Dalej poza pilnowaniem tej obietnicy, jest jeszcze zadośćuczynienie.

Może niech zadośćuczynieniem za Twoje zdrady i związki z innymi kobietami, niech będzie ta cierpliwość, aż żona dojrzeje do takiej samej postawy jak Ty?

Kolejność musi być zachowana, inaczej nic z tego nie będzie.

Zaczynamy zawsze od siebie, nigdy od drugiej osoby.

I bycie dobrym, porządnym człowiekiem też niczym nie warunkujmy. Jesteśmy lepsi, bo tak trzeba, bo tak nas naucza Jezus Chrystus. A nie, bo... [ i tu wymieniasz czary-mary, by żona wróciła, by małżeństwo się naprawiło, by to i tamto]

Masz stałego spowiednika? Polecam Dominikanów - oj, po spowiedzi u nich czasem człowiek wyjdzie jak przemielony w maszynce, ale dusza jest tak lekka i pełna optymizmu - polecam szczerze.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group


Błogosławieństwo ks. kardynała Stanisława Dziwisza dla Wspólnoty SYCHAR
Zapraszamy do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rozwód jest potrzebny tylko po to, aby móc bez przeszkód wejść w oficjalny związek z kimś innym
Rozwód nie jest jedynym możliwym zabezpieczeniem | Propozycja odpowiedzi na pozew rozwodowy
Nagrania z konferencji "Program "Wreszcie żyć - 12 kroków ku pełni życia" - szansą odnowy człowieka i Kościoła"
TVP 1 - powroty po rozwodzie | TVP 1 - świadectwa Sycharków | Kiedy pojawiło się nieślubne dziecko
NAGRANIA z rekolekcji na Górze Św. Anny 28-30.10.2011 >> | Świadectwo Agaty >> | Świadectwo Haliny >>

SYCHAR pomoże wyjść z kryzysu | Każde trudne małżeństwo do uratowania | Posłuchajmy we dwoje, bo nic byś nie zyskał


"Stop rozwodom" - podpisz petycję !






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...


Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."














"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy




ks. Tomasz Seweryn www.ks.seweryn.com.pl 

Rekolekcje ojca Billa w Polsce www.ojciecbill.pl
We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.

Wierność Bogu i małżonkowi


Rodzice wobec rozwodów dzieci - rekolekcje Jacka Pulikowskiego - Leśniów 25-27 września 2009



Tożsamość mężczyzny i kobiety - rekolekcje ks. Piotra Pawlukiewicza - Leśniów 24-26 lipca 2009


Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań

Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
.
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej



Stawać się sobą cz. 1



Stawać się sobą cz. 2



Wykład o narzeczeństwie i małżeństwie



Kryzysy są po to, by przeżyć je do końca



Kilka słów o miłości




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."





To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...





Uhonorowano nasze Forum Dyskusyjne tytułem - WARTOŚCIOWA STRONA :::::::::::::::::::::::::::
Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
mocne strony maki marcinm
iskierka darzycia rozszczep kręgosłupa wodogłowie epilepsja
wodogłowie chore dziecko epilepsja padaczka
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 9