Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
witam
tak jak napisałam w temacie, potrzebuję rozmowy, z kimś, kto przechodzi lub przechodził, to co ja. wszystko jest zbyt świeże, żeby mi się w głowie poukładało. nie wiem, co mam robić.
jestem mężatką prawie 7 lat. mamy dwójkę dzieci, a obecnie jestem w 6 miesiącu ciąży. kilka dni temu dowiedziałam się, że mąż mnie zdradza. (przechodziłam przez to rok temu, ale były obietnice, że się to nie powtórzy. wybaczyłam, ale coś prysnęło między nami.) próbowałam dowiedzieć się dlaczego mi to robi, ale on milczy. mówi, że nie chce nas zostawić, ale już nie zapewnia, że się to nie powtórzy. i tak bym w to nie uwierzyła. żyjemy sobie w jednym domu razem, a jednak osobno. powiedziałam mu, że chcę rozwodu (ale czy to prawda?), a on na to, że się nie zgadza. po paru dniach odkrywam erotyczne sms do jeszcze innej osoby (a może to tylko inny nr telefonu, a ta sama osoba?). o nic już nie pytam męża.
wczoraj w nocy usiadłam i napisałam pozew o rozwód. poinformowała go o tym. tylko nie mam siły złożyc tego pozwu. chyba wyczerpałam siły na walkę o nasze małżeństwo. jest mi naprawdę ciężko. staram się nie denerwować, ale nie śpię po nocach. rano idę do pracy nie wyspana. po południu zajmuję się dziećmi. brak mi już sił.
Renata23 [Usunięty]
Wysłany: 2011-10-11, 07:52
Witaj jestem dokładnie w tej samej sytuacji tylko że ja mam 23 lata małżeństwa i teraz gdy
moglibyśmy mieć czas dla siebie bo dzieci już duże on wszystkie dni wolne nawet w tygodniu popołudnia spędza u niej. Tak samo mieszkamy w jednym domu tez myślałam o rozwodzie
ale pomyśl co on Ci da ...w moim przypadku np. nic bo dom w którym spokojnie mogą mieszkać 3 rodziny budowaliśmy razem więc sad na pewno przyzna mieszkanie mężowi w domu więc co to zmieni a papierek nic nie daje, da ci wolność jaką? jesteś jeszcze młoda skąd wiesz co Bóg ma dla Ciebie przygotowane...
ja nawet spakowałam męża ale on się rozpakował powiem tak to bardzo trudne ja myślałam że umrę jak dowiedziała się o tym że mąż mnie zdradza schudłam 10 kilogramów
a wiesz co usłyszał wtedy od niego "kiedy się wreszcie pozbierasz i pogodzisz z tym ze nas już nie ma" nic na to nie powiedziałam i pomału się z tym godzę.
Ja tez potrzebuję rozmowy możesz do mnie napisać prześlę Ci na pocztę adres.
U mnie to wszystko trwa od listopada choć były jeszcze jego powroty jeszcze w lutym było jako tako ale potem to już tylko gorzej,
Zastanawiam się co to za siła trzyma człowieka w złym przy czym on sama jest przekonany że robi dobrze nic nie pomaga Msza Święta w intencji męża, modlitwy droki krzyżowe i nic tak jakby Bóg sprzyjał temu co złe .
Rożne mam myśli ale coś Wam wszystkim powiem dwa lata temu w styczniu dowiedziała się ze mój syn 21 lat rozpoczęte studia będzie tata to był dla mnie szok przepłakałam całą noc mieszkam w małej miejscowości więc myśli " co ludzie powiedzą, a jego szkoła, a moja reputacja,"wstydziłam się tego moja rodzina zawsze uchodziła za przykładną szkoda co mówić w pracy się nie przyznałam, ..ale co dalej odbyło się w czerwcu wesele , wtedy jeszcze między mną a mężem było super pojechaliśmy wszyscy nad morze ja dalej byłam załamana zresztą mąż też , pokładał w synu wielkie nadzieje studia wyjazd za granicę chyba sam zaplanował mu życie bez jego zgody teraz to wiem.
ale co teraz........ syn dalej się uczy teraz kończy licencja i pracuje czasami po dwie zmiany wnuczka jest już chodzi jest cudowna .... ale do czego zmierzam wtedy w styczniu też zadawałam pytanie Bogu za co taki wstyd za co mnie to spotyka dlaczego....
odpowiedz? teraz już wiem to było najlepsze co mogło się dla mnie wydarzyć, może właśnie to uchroniło mojego syna od alkoholu, kolegów, cudownego życia studenta a był bardzo trudnym dzieckiem łącznie z tym że w domu kilka razy była policja bo zawsze był w miejscu gdzie nie powinien niby nic nie robił ale zawsze gdzieś go tam widziano i potem był jako świadek albo wypytywali go o rożne rzeczy , już nie mówiąc o okresie buntu gdy poszedł z domu .... więc Bóg dobrze pokierował tym wszystkim pisze to dlatego że naprawdę On wie co dobre trzeba się no to wszystko zgodzić i przyjąć co ma być to będzie " niech się dzieje wola nieba z nią się zawsze zgadzać trzeba",
Uwierz mi bardzo bym chciała aby mój mąż się nawrócił modlę się o to odmawiając Nowennę Pompejską ,ale i tak wszystko zależy od Boga trzeba czekać.
Nie patrz na to co się dzieje w koło poleć wszystko Bogu cz ma być to będzie nie zmienisz tego...tak sobie pomyśl i żyj dniem codziennym przynajmniej ja próbuję chodzę do pracy,dbam o dom i mam jeszcze jednego syna który się uczy , robię na drutach, czasami szyję dbam o siebie.
Tylko czasami podczas modlitwy zadaję sobie i Bogu pytanie dobry Boże kto naprawi psychikę moich dzieci kto im wytłumaczy co robi tata przecież one wszystko wiedzą jak kiedyś w życiu mój mąż odbuduje swój autorytet u nich i jeszcze jedno ta kobieta tez ma dziecko co ono myśli sobie o nowym przyjacielu mamy .....Boże jaki w tym jest cel wiem że kiedyś mi to wytłumaczysz!
To tyle napiszę do ciebie na pocztę
[ Dodano: 2011-10-11, 08:11 ]
Powinnaś męża odseparować nie sypiać z nim nie możesz popierać grzechu męża, mój mąż też nie chce rozwodu i nie chce zostawić tamtej, ostatnio mi powiedział że wszyscy tak robią
że to jest normalne, ale nie dla mnie ja żyję zgonie TERAZ z przykazaniami i niech tak zostanie trudno .... wiem ze po zimie kiedyś przyjdzie wiosna.
To ze tak się dzieje w moim małżeństwie TWOIM i wielu innych to nasza wina ja swoją widzę
- całe 17 lat stosowała środki antykoncepcyjne żeby mężowi w łóżku niczego nie brakowało i co ... tak poszedł i tak poszedł
- ile niedziel spędzonych na zakupach bo jeszcze trzeba taki remont albo takie ciuchy
teraz/ dom jest pusty/ bardzo często /
- wszystko było ważniejsze mąż na pierwszym miejscu, dom obiad sprzątanie, dla Boga już wieczorem brakowało sił ----nie modliliśmy się z mężem
a on czekał i pokazał mi co to wszystko jest warte ON DAJE I ON ZABIERA
myślę że na mojego męża też przyjdzie czas i Bóg mu to pokaże,
Agnieszka [Usunięty]
Wysłany: 2011-10-11, 09:21
aganes witaj:-)
Pozew nie załatwi Waszych problemów, a może przysporzyć nowe. Rozumiem, że w takiej sytuacji szukasz czegoś co przyniosłoby ulgę, i to jest dobra reakcja. Najgorszą reakcją jest brak reakcji i czekanie aż sprawy się same rozwiążą. Nie rozwiążą się. Domyślam się , że jest Ci ciężko. Pod opieką dzieciaki i oczekiwanie na kolejne maleństwo w tak trudnych okolicznościach jest bardzo trudne.
Więc dobrze, że chcesz podjąć jakieś kroki,a by przerwać tę sytuację. Nie można przyzwalać na zło i biernie mu sie przyglądać. Zresztą, jak trafnie zauważyła moja przedmówczyni, nie przyniesie to żadnego efektu, wręcz przeciwnie.
aganes na początek " Miłość potrzebuje stanowczości" J. Dobsona. Ta lektura wielu pomogła poukładać rozsypane sprawy w głowie i ustalić strategię działania.
Czy masz kogoś z kim mogłabyś w realu pogadać? Psycholog, duszpasterz? Nie zostawaj sama ze swoimi problemami. i Pisz , nie jesteś sama.
A Kimś komu najbardziej na Tobie zależy jest Jezus Chrystus, poproś Go o pomoc, a lampki na tej trudnej drodze zaczną się świecić. Pamiętam w modlitwie aga!
frsimon76 [Usunięty]
Wysłany: 2011-10-11, 13:17 Re: potrzebuję rozmowy
AGANES!
FAJNIE, ŻE ZDECYDOWAŁAŚ SIĘ NAPISAĆ. SZCZERZE CI WSPÓŁCZUJĘ. OCZYWIŚCIE DOMYŚLASZ SIĘ CO SĄDZĘ JAKO KSIĄDZ NA TEMAT TWOJEGO EWENTUALNEGO ROZWODU... TO BYŁABY NAJMINIEJ ROZSĄDNA DECYZJA, DECYZJA, KTÓRA PODPOWIE]ADA ŚWIAT, ALE KTÓREJ BARDZO BYS ŻAŁOWAŁA...
NIESTETY MIESZKAM W LUBLINIE, ALE JAK CHCESZ POGADAĆ NA SKYPIE, TO B CHETNIE. MÓJ NICK: FRSIMON76
SCISKAM MOCNO
rybcia305@op.pl [Usunięty]
Wysłany: 2011-10-11, 15:27
Witam Cię. Powie ci tak, rozwód to jest ostateczność, mój mąż rozbił to nagminnie przez 6 lat małżeństwa, wkońcu przyszedł taki moment że chciałam rpzwodu, ale tylko tak myślałm jak już przyszło do podziału majątku aliment.ów uzmysłowiłam sobie że tak naprawdę tego niechce i zaczełam walczyć. Okazało się że ja za mało mu dawałam miłości. może to o to chodzi.Pozdrawiam
Mirakulum [Usunięty]
Wysłany: 2011-10-11, 16:19
Aganes zapraszam na skypa , na pogaduchy albo wieczorkiem na modlitwę
dziękuję za odpowiedzi.
kiedy napisałam o swoim problemie, nagle wszystko ze mnie uciekło. jestem w środku taka pusta, bez emocji. nie wiem, czy to nie chwilowe znieczulenie, ale nic nie odczuwam. patrzę na męża i nic nie czuję. muszę zebrać siły, aby postanowić co dalej.
zaczęłam pisać na takim forum, bo wierzę, że tylko Bóg jest mi w stanie pomóc, ale dzisiaj nie mam siły prosić, go o tą pomoc.
Mirakulum [Usunięty]
Wysłany: 2011-10-11, 23:22
aganes2 napisał/a:
muszę zebrać siły, aby postanowić co dalej.
siły dodaje mi modlitwa , Adoracja , Eucharystia i sycharki
na poczatku takiej pustyni wew. mi pomogło kazanie ks. Piotra Pawlukiewicza
Odkryłam dzięki Niemu Najgłębsze pragnienie mojego serca , i wtedy wszystko stało sie jasne - co zrobić , czego chce......
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."
"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!
„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6) "To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b) "Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)
To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!
Jan Paweł II:
Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.
Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy
W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.
UZASADNIENIE
Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.
Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).
Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.
Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.
Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.
Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.
Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.
Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.
List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny
Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>
Wszechświat na miarę człowieka
Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)
Musicie zawsze powstawać!
Możecie rozerwać swoje fotografie i zniszczyć prezenty. Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia i próbować dzielić to, co było dla dwojga. Możecie przeklinać Kościół i Boga.
Ale Jego potęga nie może nic uczynić przeciw waszej wolności. Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go, by zobowiązał się z wami... On nie może was "rozwieść".
To zbyt trudne? A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym. Miłość się staje Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.
Nie jest umeblowana mieszkaniem, ale domem do zbudowania i utrzymania, a często do remontu. Nie jest triumfalnym "TAK", ale jest mnóstwem "tak", które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".
Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić! Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść. I nie wolno mu odebrać życia, które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.
Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.
Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.
Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.
„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...
„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".
Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.
"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23) "Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)
Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)
Modlitwa o odrodzenie małżeństwa
Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:
- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.
Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..
Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!
Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego
Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:
1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.
Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi
Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.