Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Imię małżonka/i: Kama
Wiek: 31 Dołączył: 22 Mar 2006 Posty: 349 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2007-10-31, 16:57 Kryzys małżeński: rozwód czy ratowanie małżeństwa?
W skrajnych sytuacjach: dlaczego separacja a nie rozwód?
Mało kto wie, że w systemie polskiego prawa cywilnego istnieje, podobnie jak w prawie kanonicznym, możliwość uzyskania separacji. W 1999 r. Sejm w Polsce podjął uchwałę o wprowadzeniu instytucji separacji, a kodeks rodzinny i opiekuńczy wpisał odnośne postanowienia, nadając im moc obowiązującego prawa, chroniąc przez to wiele małżeństw przed rozwodem i dając im większą szansę (niż przy rozwodzie) powrotu do wspólnoty życia małżeńskiego. Dla małżonków, którzy ze względów światopoglądowych (wiarę w Chrystusa) nie tolerują instytucji rozwodów, separacja stwarza możliwość uregulowania swojej sytuacji osobistej zgodnie z wewnętrznym przekonaniem i zapewnia w tym względzie ochronę wolności wyznania i swobodę sumienia. Spełnia też znaczącą rolę w ochronie treści rodziny i małżeństwa. Za separacją przemawia ponadto m. in. zabezpieczenie pozytywnego rozwoju psychicznego dzieci i poczucie bezpieczeństwa, niepogorszony poziom ekonomiczny całej rodziny oraz zgoda z własnymi przekonaniami religijnymi. Obok funkcji restytucyjnej, separacja wiąże się w znacznej mierze z ochroną rodziny, którą w tych okolicznościach szczególnie należy mieć na względzie.
Odkąd w prawie polskim istnieje instytucja separacji będąca w zupełnie skrajnych sytuacjach alternatywnym dla rozwodu rozwiązaniem, przestały istnieć z moralnego punktu widzenia argumenty usprawiedliwiające występowanie o rozwód lub wyrażanie zgody na rozwód. Poniżej przedstawiam argumenty uzasadniające tę tezę.
Co mówi Katechizm Kościoła Katolickiego o rozwodzie cywilnym?
Rozwód
2382 Pan Jezus podkreślił pierwotny plan Stwórcy, który chciał nierozerwalności małżeństwa. Znosi pobłażliwość, która przeniknęła do Starego Prawa. Między ochrzczonymi "małżeństwo zawarte i dopełnione nie może być rozwiązane żadną ludzką władzą i z żadnej przyczyny, oprócz śmierci".
2383 Separacja małżonków z utrzymaniem węzła małżeńskiego może być uzasadniona w pewnych przypadkach przewidzianych przez prawo kanoniczne.
Jeśli rozwód cywilny pozostaje jedynym możliwym sposobem zabezpieczenia pewnych słusznych praw, opieki nad dziećmi czy obrony majątku, może być tolerowany, nie stanowiąc przewinienia moralnego.
2384 Rozwód jest poważnym wykroczeniem przeciw prawu naturalnemu. Zmierza do zerwania dobrowolnie zawartej przez małżonków umowy, by żyć razem aż do śmierci. Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne. Fakt zawarcia nowego związku, choćby był uznany przez prawo cywilne, powiększa jeszcze bardziej ciężar rozbicia; stawia bowiem współmałżonka żyjącego w nowym związku w sytuacji publicznego i trwałego cudzołóstwa:
Jeśli mąż, odłączywszy się od swej żony, łączy się z inną kobietą, sam jest cudzołożnikiem, ponieważ każe popełnić cudzołóstwo tej kobiecie; także kobieta, która mieszka z nim, jest cudzołożnicą, ponieważ pociągnęła do siebie męża innej kobiety.
2385 Niemoralny charakter rozwodu wynika z nieporządku, jaki wprowadza on w komórkę rodzinną i w społeczeństwo. Nieporządek ten pociąga za sobą poważne szkody: dla porzuconego współmałżonka, dla dzieci, które doznały wstrząsu z powodu rozejścia się rodziców, często starających się pozyskać ich względy, oraz z uwagi na zły przykład, który czyni z niego prawdziwą plagę społeczną.
Źródło: Katechizm Kościoła Katolickiego
Co mówi Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego?
347 Jakie są najcięższe grzechy godzące w sakrament małżeństwa? Są to: cudzołóstwo; poligamia ponieważ jest przeciwna równej godności i miłości małżeńskiej, która jest jedyna i wyłączna; odrzucenie płodności, które pozbawia życie małżeńskie dziecka, najwspanialszego daru małżeństwa; rozwód, który sprzeciwia się nierozerwalności."
Źródło: Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego
Katechizm Kościoła Katolickiego został wydany w 1992 roku, a więc w czasie kiedy w prawie polskim nie istniała jeszcze instytucja separacji. Odkąd jednak pojawiła się ona w 1999 roku w prawie cywilnym, zniknęły powody dla których rozwód cywilny mógł być "jedynym możliwym sposobem zabezpieczania pewnych słusznych praw, opieki nad dziećmi czy obrony majątku", dlatego nie może być on tolerowany, i stanowi przewinienie moralne. Innymi słowy nie ma takiej sytuacji, która usprawiedliwiałaby z punktu widzenia nauki Koscioła katolickiego rozwód (występowanie z pozwem i zgodę współmałżonka). Czasami słyszy się nieprawdziwy argument, że w wyjątkowych sytuacjach rozwód jest jedynym zabezpieczeniem przed ubóstwem, przemocą i innymi patologiami. Nie jest to prawdą, albowiem są inne instytucje prawne i podmioty, które dają nie gorszą niż rozwód ochronę. W prawie polskim nie ma sytuacji, w których rozwód pozostaje jedynym możliwym sposobem zabezpieczenia opieki nad dziećmi lub obrony majątku. Istnieje wszak sądowe zniesienie współwłasności majątkowej, notarialne zawarcie umowy majątkowej małżeńskiej znoszącej/ograniczającej wspólność majątkową, obowiązek alimentacyjny i w wyjątkowych sytuacjach instytucja separacji, która zabezpiecza prawa małżonków nie gorzej niż rozwód. Są jeszcze organizacje pomocowe, wsparcie rodziny, przyjaciół, wspólnoty, ludzi dobrej woli, a w przypadku stosowania przemocy, oprócz separacji jest jeszcze sąd i policja. Nie ma więc usprawiedliwienia dla rozwodów w małżeństwach sakramentalnych!
Dlaczego rozwód cywilny jest złem moralnym?
A więc, katechizm mówi, że rozwód cywilny jest poważnym wykroczeniem - jest złem moralnym. Wiemy, że w Kościele katolickim nie funkcjonuje pojęcie rozwód kościelny, ponieważ kapłani nie udzielają rozwodów. A więc rzecz poddana krytycznej ocenie w katechizmie dotyczy rozwodu cywilnego sakramentalnych małżonków. Katechizm mówi, że: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne.". Wprawdzie akt cywilny jakim jest rozwód nie jest w stanie znieść węzła sakramentalnego (bo ten raz zawiązany trwa do końca życia jednego z małżonków), ale, co jest najistotniejsze, znieważa wolę Bożą - znieważa Jego sakrament! Można nawet powiedzieć, że małżonek występujący o rozwód (a także ten, który wyraża nań zgodę) jednostronnie zrywa to święte sakramentalne przymierze z Bogiem!, narażając się na życie w nieprzyjaźni ze Stwórcą.
Powody dla których katolik nie powinien wyrażać zgody na rozwód cywilny w sakramentalnym małżeństwie:
Pan Jezus zakazał rozwodów, dopuścił (w skrajnych, uzasadnionych przypadkach) separację.
W sytuacjach skrajnych możliwa separacja a nie rozwód.
W sytuacjach ekstremalnych (zagrożenia) zawsze można wystąpić do sądu o separację, albo wyrazić nań zgodę (zamiast rozwodu). Separacja cywilna niesie te same skutki cywilnoprawne co rozwód z tą zasadniczą różnicą, że nie można zawrzeć nowego związku ( i nie powoduje konfliktu sumienia).
Separacja w prawie kanonicznym
Separacja (rozdzielenie) jest zerwaniem lub zaniechaniem wspólnoty życia dwojga małżonków przy dalszym trwaniu zawartego przez nich małżeństwa. Wspólnota życia małżeńskiego wchodzi w zakres praw i obowiązków małżeńskich (wspólne zamieszkanie, stół i łoże), ale nie należy do istotnych przymiotów małżeństwa (nierozerwalność, jedność, sakramentalność). Zachodzą jednak czasem takie przyczyny i okoliczności, które pozwalaja lub wymagają zniesienia tej wspólnoty. Separacja zwalnia od obowiązku wspólnego zamieszkania i oddawania małżeńskiej powinności. Trwa jednak węzeł małżeński, co różni separację od rozwodu, którego celem jest zerwanie węzła małżeńskiego z możliwością zawarcia nowego związku cywilnego.
Przyczyny separacji (kan. 1151):
1) niedochowanie wierności małżeńskiej (cudzołóstwo);
2) poważne niebezpieczeństwo, którego źródłem jest współmałżonek, dla duszy i ciała drugiej strony;
3) poważne niebezpieczeństwo pochodzące od jednego z małżonków dla potomstwa;
4) zbyt trudne życie wspólne dla jednej ze stron spowodowane innymi przyczynami, pochodzącymi od współmałżonka.
Separacja prawna w prawie polskim
Mało kto wie (podejrzewam, że nie wszyscy księża wiedzą ), że w systemie polskiego prawa cywilnego istnieje instytucja separacji, która wprowadzona ustawą z 21 maja 1999 r. (obowiązuje od 16 grudnia 1999 r.) chroni małżeństwa przed rozwodem i daje im większe szanse (niż przy rozwodzie) powrotu do wspólnoty życia małżeńskiego.
Wprowadzenie instytucji separacji w ustawodastwie cywilnym spowodowało, że rozwód cywilny przestał być jedynym sposobem zabezpieczenia pewnych słusznych praw, opieki nad dziećmi czy obrony majątku. Separacja pod względem skutków cywilnoprawnych nawet lepiej zabezpiecza dobro rodziny niż rozwód (patrz www.separacja.pl ). Dlatego z punktu widzenia Prawa Bożego i Katechizmu Kościoła Katolickiego nic nie usprawiedliwia zarówno występowania o rozwód, jak i zgody na niego!!! Rozwód więc nie może być tolerowany, gdyż zgodnie z Katechizmem Kościoła Katolickiego stanowi przewinienie moralne. Odkąd obowiązuje w prawie cywilnym instytucja separacji, nie ma żadnego usprawiedliwienia dla rozwodu.
Rozwód cywilny jako grzech zgorszenia (*) sprzyja pladze rozwodów.
Rozwód jak każde zło jest zaraźliwy. Przyczynia się do plagi rozwodów. Badania szwedzkich (w Szwecji najwyższy na świecie odsetek rozwodów - 70%) socjologów wykazały, że rozwody są zaraźliwe. Jeśli rozwodzi się ktoś z zakładu pracy, jest 5 razy bardziej prawdopodobne, że współpracownicy podążą tą samą ścieżką. W tym też kontekście małżonkowie zgadzający się na rozwód przyczyniają się do wzrostu fali rozwodów, zarażają bakcylem rozwodowym innych małżonków przeżywających trudności małżeńskie i w ten sposób ponoszą w sumieniu współodpowiedzialność za rozprzestrzeniające się zło. I gdzież tu pewność, że zgoda na rozwód jest "mniejszym złem" (bo "większe zło" to np. nieodpowiedzialny, uzależniony od alkoholu współmałżonek zagrażajacy życiu zdrowiu i podstawom materialnym rodziny), że nie spowoduje w rzeczywistości większego zła w postaci następnych rozwodów? Zresztą problem wyboru "mniejszego zła" tu nie występuje, gdyż alternatywą dopuszczalną przez Kościół jest separacja.
Zgoda na rozwód cywilny, to może być postępowanie zgodnie z hasłem "zło złem zwyciężaj".
Naruszona zostaje chrześcijańska zasada "zło dobrem zwyciężaj". Często próbując na siłę znaleźć usprawiedliwienie dla rozwodu sięga się po pseudoargumenty oparte na koncepcji tzw. fałszywego miłosierdzia. Prawdziwe miłosierdzie nigdy nie jest zgodą na zło. Wedle nauki katolickiej żadne miłosierdzie, ani Boskie, ani ludzkie, nie oznacza zgody na zło, tolerowanie zła. Miłosierdzie zawsze idzie w parze ze sprawiedliwością, jest otwarte na Bożą prawdę.
Źródło: Karol Wojtyła "Elementarz etyczny"
Niezgoda na rozwód cywilny, to znak wierności małżeńskiej - ewangeliczne świadectwo wiary dla świata.
Niezgoda na rozwód cywilny, to znak posłuszeństwa, wierności Bogu.
Kiedy Bóg jest na pierwszym miejscu, to wszystko jest na swoim miejscu. Nasza wspólnota trudnych małżonków jako katolicka wspólnota ludzi wierzących, przede wszystkim ma propagować nauczanie Chrystusa na temat małżeństwa. Zgoda na rozwód to złamanie przymierza z Bogiem i współmałżonkiem.
Niezgoda na rozwód cywilny, to dowód i dobre świadectwo troski o dobro innych sakramentalnych małżeństw, które przeżywają trudności.
Niezgoda na rozwód cywilny (jeśli jej towarzyszą czyste pobudki wynikające z miłości do współmałżonka), to świadectwo miłości, wierności i trwania przy małżonku.
Niezgoda na rozwód cywilny, to dobry początek procesu uzdrawiania małżeństwa w oparciu o uzdrowieńczą moc łaski sakramentu małżeństwa.
Zgoda na rozwód cywilny, to chęć zapewnienia sobie "świętego spokoju".
Patrząc po ludzku, rzeczywiscie czasami lepiej dać rozwód i mieć "święty" spokój. Gdzie jednak zaufanie do Jezusa? On daje życie i śmierć. On daje szczęście, wyprowadza z najtrudniejszych sytuacji.
Zgoda na rozwód cywilny dopuszczalna jest tylko w sytuacji związku niesakramentalnego, np. gdy współmałżonek pragnie z własnej nieprzymuszonej woli powrócić do oczekującego na niego sakramentalnego współmałżonka.
Niezgoda na rozwód cywilny, to uczynek miłosierdzia względem duszy (KKK 2447).
Grzeszących upominać... Kościół uczy nas, że czynem miłosierdzia względem duszy jest upominanie grzeszących. W ten sposób możemy uniknąć odpowiedzialności za rozszerzanie się grzechu w świecie. Jak wiemy, milcząc wobec pojawiającego się zła, nie sprzeciwiając się mu, pozwalamy, aby się zakorzeniło wśród nas. Jesteśmy moralnymi współsprawcami. Z drugiej zaś strony, upominając błądzących, unikamy odpowiedzialności przed Bogiem za ich grzechy. Możemy mieć sumienie spokojne, gdyż postąpiliśmy właściwie. Rzadko pamiętamy o tym, że istnieją grzechy, które nazywamy "cudzymi". Są to grzechy, które popełniają inni, ale i my jesteśmy za nie moralnie odpowiedzialni przed Bogiem. Kiedy? W Katechizmie Kościoła Katolickiego czytamy: "Grzech jest czynem osobistym; co więcej, ponosimy odpowiedzialność za grzechy popełnione przez innych, gdy w nich współdziałamy: uczestnicząc w nich bezpośrednio i dobrowolnie; nakazując je, zalecając, pochwalając lub aprobując; nie wyjaśniając ich lub nie przeszkadzając im, mimo że jesteśmy do tego zobowiązani; chroniąc tych, którzy popełniają zło" (KKK nr 1868).Trzeba mieć odwagę, aby upominać swoich najbliższych. Jezus zdawał sobie sprawę z tego, że Ewangelia może poróżnić nawet najbliższych i podzielić rodziców i dzieci. Mówił: "Do każdego więc, który się przyzna do Mnie przed ludźmi, przyznam się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie. Lecz kto się Mnie zaprze przed ludźmi, tego zaprę się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie. Nie sądźcie, że przyszedłem pokój przynieść na ziemię. Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz. Bo przyszedłem poróżnić syna z jego ojcem, córkę z matką, synową z teściową; i będą nieprzyjaciółmi człowieka jego domownicy. Kto kocha ojca lub matkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. I kto kocha syna lub córkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien" (Mk 10, 32-37). Są to słowa trudne do przyjęcia. Twarde. Trzeba jednak pamiętać, że kompromis ze złem; udawanie, że grzech nim nie jest, lekceważenie zła, mści się na człowieku. Nikt nie znalazł prawdziwego, trwałego szczęścia w grzechu. Przeciwnie. Zrujnował on życie niejednemu człowiekowi. Wystarczy tylko przypomnieć sobie historię syna marnotrawnego, który opuścił dom rodzinny wiedziony pragnieniem szczęścia w obcej krainie. Znalazł je - ale na krótko. Rychło "nastał głód w owej krainie" (Łk 15,14) i zmusił go do wykradania strąków ze świńskiego koryta. Co jest więc lepsze? Milcząca zgoda na grzech ("dla świętego spokoju", "by nie urazić współmałżonka") i czekanie na jego rujnujące konsekwencje? Czy też ostrzeżenie i sprowokowanie (choć to przykre) do refleksji etycznej nad własnym postępowaniem, w nadziei, że może się wycofa z grzechu?
Przykład:
„Nie mogę się zgodzić — mówiła mi. — Dla mojego męża orzeczenie rozwodu to jakby rozgrzeszenie. On chciałby sobie wreszcie powiedzieć: Teraz to już wszystko w porządku! Otóż nie wszystko jest w porządku: nasz syn nie miał ojca, ja mam zmarnowane życie. Jeśli otrzyma rozwód mimo mojego sprzeciwu — to może jednak łatwiej mu przyjdzie kiedyś taka myśl, że jeszcze nie wszystko w porządku, że jeszcze jest mu potrzebne prawdziwe rozgrzeszenie”.
Źródło: o. Jacek Salij "Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Warto zapamiętać:
1) Rozwód cywilny jest złem moralnym. Występowanie o rozwód i zgoda na rozwód łamie przymierze małżeńskie oraz przymierze z Bogiem. Z punktu widzenia nauki Kościoła katolickiego (na podstawie Katechizmu Kościoła Katolickiego) odkąd w 1999 roku wprowadzono w Polsce do kodeksu cywilnego ustawową separację, nic nie usprawiedliwia z moralnego punktu widzenia rozwodu, zarówno moralnie niedopuszczalne jest występowanie o rozwód, jak i zgoda na rozwód.
2) W skrajnych sytuacjach alternatywnym dla rozwodu rozwiązaniem jest separacja, gdyż jest ona zdecydowanie mniej bolesna zarówno dla dzieci, jak i dla samych małżonków. Nie krzywdzi - tak jak rozwód przez zgorszenie - innych małżonków i ich dzieci.
3) Małżonkowie żyjący w separacji nie wchodzą w nowe związki małżeńskie i w ten sposób zachowują wierność Bogu i złożonej przez siebie przysiędze małżeńskiej.
Warto też przypomnieć słowa papieża Jana Pawła II, który w głośnym przemówieniu do pracowników Trybunału Roty Rzymskiej 28 stycznie 2002 roku powiedział:
(...) Z drugiej strony, specjaliści w zakresie prawa cywilnego powinni unikać osobistego zaangażowania w cokolwiek, co może implikować współpracę na rzecz rozwodu. Dla sędziów może okazać się to trudne, bowiem ustawodawstawa nie uznają obiekcji sumienia jako motywu zwolnienia z wydawania wyroków. Toteż dla poważnych i proporcjonalnych przyczyn mogą oni działać według tradycyjnych zasad współpracy materialnej ze złem. Ale także oni muszą znaleźć skuteczne środki obrony związków małżeńskich, zwłaszcza poprzez mądre działania prowadzące do pojednania stron.
Adwokaci, jako wykonujący wolny zawód, powinni zawsze odmawiać wykorzystywania swej specjalności w celu przeciwnym sprawiedliwości, jakim jest rozwód; mogą współpracować w tym działaniu jedynie wtedy, gdy według intencji klienta nie jest ono ukierunkowane na zerwanie małżeństwa, ale ma na celu inne skutki prawne, które w danym ustawodawstwie można osiągnąć wyłącznie na tej drodze sądowej (por. KKK, 2383). W ten sposób — udzielając pomocy osobom przeżywającym kryzysy małżeńskie i prowadząc do ich pojednania — adwokaci prawdziwie służą prawom człowieka i nie stają się zwykłymi wykonawcami w służbie jakiegoś interesu.
Źródło: Przemówienie Jana Pawła II do Trybunału Roty Rzymskiej 28 stycznia 2002 roku
Rozwód od ręki, na życzenie czy uprzednia ustawowa separacja?
Na szczególną uwagę zasługuje propagowanie w Polsce takiego uregulowania prawnego separacji, jakie występuje w ustawodastwie np. w Irlandii czy we Włoszech. W państwach tych nie może być orzeczony rozwód bez uprzedniego pozostawania małżonków starających się o rozwód w formalnie orzeczonej przez sąd separacji.
Może się komuś wydawać, że w wyniku różnych trudności rozwód uwolni go od nich i da mu szczęście. To nieprawda. Rozwód to klęska dla szczęścia rodzinnego. Przebaczenie winnemu, przeproszenie za winy, przełamanie czy przetrzymanie trudności (w skrajnych sytuacjach, gdy inne środki zawiodą - separacja), może dać szczęście. Ucieczka od nich – nigdy.
(*) (Mk 9,41-50) Jezus powiedział do swoich uczniów: Kto wam poda kubek wody do picia,dlatego że należycie do Chrystusa, zaprawdę, powiadam wam, nie utraci swojej nagrody. Kto by się stał powodem grzechu dla jednego z tych małych, którzy wierzą, temu byłoby lepiej uwiązać kamień młyński u szyi i wrzucić go w morze. Jeśli twoja ręka jest dla ciebie powodem grzechu, odetnij ją; lepiej jest dla ciebie ułomnym wejść do życia wiecznego, niż z dwiema rękami pójść do piekła w ogień nieugaszony. I jeśli twoja noga jest dla ciebie powodem grzechu, odetnij ją; lepiej jest dla ciebie, chromym wejść do życia, niż z dwiema nogami być wrzuconym do piekła. Jeśli twoje oko jest dla ciebie powodem grzechu, wyłup je; lepiej jest dla ciebie jednookim wejść do królestwa Bożego, niż z dwojgiem oczu być wrzuconym do piekła, gdzie robak ich nie umiera i ogień nie gaśnie. Bo każdy ogniem będzie posolony. Dobra jest sól; lecz jeśli sól smak utraci, czymże ją przyprawicie? Miejcie sól w sobie i zachowujcie pokój między sobą.
_________________ "Módl się tak, jakby wszystko zależało od Boga, a działaj, jakby wszystko zależało tylko od ciebie" (Święty Ignacy Loyola)
"Najpierw modlitwa, potem przebłaganie, dopiero na trzecim miejscu - daleko "na trzecim miejscu"- działanie" (Święty Josemaria Escriva)
„Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia” (List św. Pawła do Filipian 4:13)
„I nie uczynił tam wielu cudów z powodu ich niewiary” (Ew. Mateusza 13:58)
www.separacja.org ::: www.sychar.org ::: www.modlitwa.info
kinga2 [Usunięty]
Wysłany: 2010-02-13, 20:24 Audycja dla małżonków i rodziców
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."
"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!
„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6) "To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b) "Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)
To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!
Jan Paweł II:
Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.
Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy
W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.
UZASADNIENIE
Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.
Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).
Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.
Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.
Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.
Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.
Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.
Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.
List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny
Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>
Wszechświat na miarę człowieka
Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)
Musicie zawsze powstawać!
Możecie rozerwać swoje fotografie i zniszczyć prezenty. Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia i próbować dzielić to, co było dla dwojga. Możecie przeklinać Kościół i Boga.
Ale Jego potęga nie może nic uczynić przeciw waszej wolności. Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go, by zobowiązał się z wami... On nie może was "rozwieść".
To zbyt trudne? A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym. Miłość się staje Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.
Nie jest umeblowana mieszkaniem, ale domem do zbudowania i utrzymania, a często do remontu. Nie jest triumfalnym "TAK", ale jest mnóstwem "tak", które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".
Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić! Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść. I nie wolno mu odebrać życia, które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.
Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.
Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.
Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.
„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...
„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".
Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.
"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23) "Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)
Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)
Modlitwa o odrodzenie małżeństwa
Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:
- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.
Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..
Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!
Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego
Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:
1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.
Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi
Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.