Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Witam Bursztynku co słychać , będziesz na rekolekcjach w suchej w styczniu ???
ewulek [Usunięty]
Wysłany: 2011-12-11, 23:02
To i ja tu napiszę
10 dni temu zaczęłam moją kolejną (czwartą) nowennę pompejańską, po roku przerwy ciezko było sie zmobilizowac ale wytrwam
pogody ducha
nagarek [Usunięty]
Wysłany: 2011-12-15, 22:21
Chmurka napisał/a:
W ciągu prawie 3 lat, gdy mieszkałam sama, odmówiłam Nowennę Pompejańską kilka razy. Pamiętam, że pierwszy raz był bardzo trudny. Dużo pracowałam, miałam zajęcia dodatkowe, była zima, codziennie chodziłam na mszę świętą i czasami wstawałam o 5 rano, żeby zebu w ciszy i skupieniu odmawiać nowennę. Dziś zastanawiam się skąd miałam tyle siły... Jedną nowennę ofiarowałam w intencji uzdrowienia mojego małżeństwa, drugą (w Wielkim Poście) w intencji nawrócenia męża. Pamiętam wielki spokój, który uzyskiwałam w czasie odmawiania nowenny, gdy wszystko zawierzyłam Maryi . Myślę, że jest to naprawdę modlitwa nie do odparcia, która bardzo porusza Serce Maryi... Od ośmiu miesięcy ja i mój mąż jesteśmy razem, mąż przystąpił do Sakramentu Pokuty... Choć wiele gór za nami i przed nami, to idziemy razem i ta wspólna droga jest piękna. To wszystko nie stało się od razu, działo się bardzo powoli. Mijały miesiące od zakończenia nowenny. Potrzebna była wiara, cierpliwość i czas, bo to Pan Bóg wybiera właściwy czas i właściwe miejsce.
Życzę wszystkim dużo wiary, cierpliwości i miłości
Chmurko, tak bardzo się cieszę, że jesteś znowu ze swoim mężem, że jesteście razem i że wyprosiłaś u Boga dzięki Matce Bożej Pompejańskiej również męża Spowiedź!
To moim zdaniem dwa cuda dla Was od Boga!
Dziękuję Ci ogromnie, Chmurko za wpis, który właściwie jest Twoim świadectwem.
Michalina [Usunięty]
Wysłany: 2011-12-28, 16:18
Pierwszą NP kończę 30 grudnia...a dziś zaczęłam już drugą NP...
nagarek [Usunięty]
Wysłany: 2011-12-31, 17:30
Zgodnie z obietnicą daną Matce Bożej i zgodnie z moim ogromnym pragnieniem pragnę poinformować Was wszystkich, że moje obie Nowenny Pompejańskie zostały wysłuchane w dniu dzisiejszym!
Mąż przyjechał dzisiaj do mnie po upływie 13 miesięcy i po czasie całkowitego braku spotkań oraz braku mojej pewności czy w ogóle nasze małżeństwo przetrwa, a także czy mąż będzie chciał do mnie wrócić!
Przyjechał do mnie 500 km po to, by porozmawiać ze mną przez niecałe 4 godziny, wsiąść do pociągu i zrobić z powrotem 500 km do pracy (ma dniówkę w pracy o 5 rano jutro, więc musiał szybko jechać).
Mąż powiedział, że chce nadal być ze mną ("oczywiście, że chcę" - powiedział), a także powiedział, że przyjedzie do mnie w styczniu.
Wprawdzie nie było wyznań miłości, ale spotkanie było bardzo ciepłe, miłe i radosne. Dosłownie takie, jak w czasach naszego narzeczeństwa!
Dlatego proszę - módlcie się i nie ustawajcie w Waszych modlitwach, bo Bóg to Potęga!!
Dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych, a Matka Boska, mająca szczególne u Boga upodobanie, wyprasza sprawy dla nas - z punktu widzenia ludzkiego - niemożliwe.
Ja odmawiałam NP oraz tzw. Nowennę Straszną, a więc Litanię Dominikańską do NPM odmawianą we wszystkich potrzebach i utrapieniach, którą nazwano straszną z powodu jej bezwzględnej skuteczności, jeśli odmawiana jest z głęboką wiarą. Litania ta miała tylko dwa wydania: w 1634 roku i w 1755roku. Tę Litanię odmawiał m.in. ks. Kardynał Stefan Wyszyński podczas pobytu w więzieniu w Stoczku Warmińskim.
Ostatnio zmieniony przez nagarek 2012-01-01, 23:41, w całości zmieniany 1 raz
Dorota39 [Usunięty]
Wysłany: 2011-12-31, 22:57
TNagarek
Ciesze sie bardzo ze twoje modlitwy zostaly wysluchane i maz przyjechal,modle sie za Ciebie ze wszystko ulozy sie po twojej mysli.Ja jestem w 40 dniu Nowenny i raczej jest coraz gorzej w moim malzenstwie
nagarek [Usunięty]
Wysłany: 2011-12-31, 23:38
Dorota39 napisał/a:
TNagarek
Ciesze sie bardzo ze twoje modlitwy zostaly wysluchane i maz przyjechal,modle sie za Ciebie ze wszystko ulozy sie po twojej mysli.Ja jestem w 40 dniu Nowenny i raczej jest coraz gorzej w moim malzenstwie
Dorotko, dziękuję ogromnie za Twoje słowa oraz za modlitwę! Jesteś wspaniała.
Człowiek nie wie co Pan Bóg zamierza w danej sprawie, o której wysłuchanie prosimy, uczynić...
Ja jednak mam wielką nadzieję, że w Twoim przypadku jest to jedynie test Twojej wytrwałości w modlitwie. Ja takich testów miałam sporo. Dlatego jeśli można, to zachęcam Cię do kontynuowania modlitwy, a gdyby na razie po zakończeniu jednej NP sytuacja się w Twoim małżeństwie nie zmieniła - to proszę, zacznij kolejną NP i jeszcze kolejną....tak długo, jak długo będzie trzeba. Ja taki miałam właśnie zamiar.
Polecam Bogu Twoje małżeństwo oraz wszystkie inne małżeństwa osób proszących Boga o łaskę ich uratowania.
[ Dodano: 2012-01-01, 00:36 ]
Zuzko, masz rację - każdego dnia odmawia się 3 Tajemnice, czyli 3 "małe" Różańce (a więc 15 dziesiątek = 150 zdrowaś).
No i oczywiście plus odpowiednie wezwania i modlitwy oprócz tego.
Pozdrawiam i życzę Ci tego, Zuzko, aby Twoje modlitwy zostały wysłuchane!
[ Dodano: 2012-01-01, 00:41 ]
Zuzko, ja też tak mam od pewnego czasu, że gdy biorę Różaniec do ręki, to nawet bez modlitwy tylko trzymając Różaniec w ręce czuję niezwykły spokój. Ten spokój przychodzi skądś, nie jest moim spokojem wewnętrznym. Myślę, że jest to spokój Boży, który dzięki Różańcowi, który jest przecież święty, do nas przychodzi.
zuzka71 [Usunięty]
Wysłany: 2012-01-01, 14:42
rozpoczęłam wczoraj Nowennę, wspaniale się czułam, nie było żadnych przeszkód w odmawianiu jej mimo, że to Nowy Rok, 2 w nocy. Dziś wstałam jakaś podenerwowana, nie wiem dlaczego, nei moge odnaleźć spokoju. Mój umysł jest tak zamglony i czuję w nim taki chaos, że nie daję rady. Modlę się, ale nadal nie czuję spokoju. Proszę o radę, jak rozważać tajemnice, nigdy nie odmawiałam różańca, nie wiem jak przed każdą dziesiątką się modlić, prosze podajcie mi swoje rozważania, jakieś słowa, które mi pomogą. Wciąż modlę się w intencji miłości i powrotu męża, ale wiem, że on jest daleko od Boga, jest "opętany" złem, jak mogę wyprosic łaski, aby przejrzał na oczy, aby usłyszał Boga.
nagarek [Usunięty]
Wysłany: 2012-01-01, 15:26
Zuzko...mam wrażenie, że przechodzisz obecnie przez to samo, przez co ja przechodziłam podczas odmawiania NP... Pierwsze dni odmawiania NP (dwa, może trzy) były cudowne, a ja czułam się lekka i radosna ufając bezgranicznie Bogu. Od kolejnego dnia jednak zaczęłam odczuwać albo dziwne lęki, albo przychodziło mi do głowy, że może tak naprawdę nie ma sensu modlić się o przyjazd męża, bo on nie kocha mnie i nigdy nie kochał (tylko kłamał), nie wróci nigdy już i setki tysiące bezsensownych myśli.
Wierz mi jednak - ta nasza walka z przeciwnościami widocznie jest konieczna. Prawdopodobnie Bóg dzięki naszej walce z własnymi naszymi emocjami, lękami i czasami nawet zwątpieniem w sens modlitwy, obdarowuje nas tym, o co Go -jako swojego Ojca- prosimy.
Ja prosiłam, potem chwilami wątpiłam, czułam silne pobudzenie nerwowe często nawet podczas modlitwy, albo płakałam, znowu miałam nadzieję... ale modliłam się nieustannie. Każdego dnia odmawiałam dwie NP w intencji mojego męża i jego przyjazdu do mnie. I Bóg mnie wysłuchał..., chociaż naprawdę nie wiem czym sobie na tę łaskę zasłużyłam...
Dlatego, Zuzko, módl się nieustannie każdego dnia, chociaż z własnego doświadczenia domyślam się, że będą Ci towarzyszyć okresy podenerwowania, chaosu, a może nawet zwątpienia... Oddaj swoje emocje Bogu, tak jak mnie nauczono robić (bo przedtem również nie wiedziałam jak należy w takiej sytuacji postępować).
Skoro piszesz, że Twój mąż jest daleko od Boga, a nawet napisałaś, że jest "opętany" złem, to może jest potrzeba, abyś w tej sprawie porozmawiała z księdzem egzorcystą? Taki ksiądz najlepiej byłby w stanie ocenić, czy rzeczywiście dzieje się coś złego, czym on jako egzorcysta powinien się zająć, czy też nie ma takiej potrzeby. A ja radzę Tobie kontakt z egzorcystą z powodu własnego w tym doświadczenia. Otóż dn. 29-go grudnia, czyli w ten czwartek miałam modlitwę uwalniającą wykonaną mi przez księdza egzorcystę... Uwalnianie okazało się w moim przypadku konieczne i dzięki Bogu za to, że do niego doszło! Oprócz tego ksiądz dokonał mi Odnowienia Chrztu i Spowiedzi Generalnej.
Gdybyś coś więcej na ten temat chciała się ode mnie dowiedzieć, to pisz do mnie, proszę, na PW lub tutaj. Chętnie Ci na wszystkie pytania odpowiem.
Doradzam Ci również w intencji męża odmawianie Koronki Wyzwolenia. Znajdziesz ją tutaj:
http://www.modlitewnik.pl/koronka-wyzwolenia-2/
a także kierowania przez Ciebie modlitw lub Nowenn do św. Michała Archanioła (wspomagającego nas przeciw zasadzkom złego ducha).
Oprócz tego bardzo polecam Tobie modlitwy do św. Mikołaja Pierścieckiego (tutaj znajdziesz Jego historię, gwarantuję, że się nią zachwycisz, tak jak i ja: http://www.piersciec.biel...20katechezy.pdf ),
a także do św. Ojca Pio, wielkiego egzorcysty.
Jeśli mogłabym coś jeszcze doradzić, to doradzam Mszę św. (albo w miarę możliwości większą ilość Mszy) w intencji uwolnienia i nawrócenia Twojego męża. Aby stało się to, o czym piszesz - a więc aby przejrzał na oczy i usłyszał Boga. A gdy Go już usłyszy, to z pewnością Wasze małżeństwo się odrodzi.
Czego Tobie i Twojemu mężowi szczerze życzę!
zuzka71 [Usunięty]
Wysłany: 2012-01-01, 18:32
KOCHANA NAGAREK... Jesteś wspaniała, że masz takie doświadczenia i taką wiarę. Ogromnie dziękuję Ci za każde słowo. Nie ustanę, natchnęłaś mnie nadzieją. Kiedy dziś byłam na Mszy, w ręku trzymałam cały czas różaniec, żeby czuć się bezpiecznie. Na początku mszy, chciałam wyjść z kościoła, nie umiałam się skupić, ale się modliłam. Wytrwałam. Jest wieczór, walczę z tymi myślami, o któych pisałaś, że i tak to nie ma sensu. On ma mnie gdzieś. Pewnie noc spędził z jakąś panienką, a ja z różańcem. Nie znam w moim mieście żadnego Egzorcysty. Będę dalej się modliła. Pamiętam że ilekroć ja wspominałam o naszej przysiędze małżeńskim, o Bogu, on zawsze wpadał w gniew mówiąc, że mnie nawiedzizło i mam nie wyjeżdżać mu z Bogiem. Od kiedy ( od 3 lat) jeździ taksówką, pracuje w każdy dzień, nie ma chęci iść do kościoła, nawet nie rozumie co się wydarzyło w naszej rodzinie, że dziecko cierpi- on wtedy mówi, że ja ją buntuję przeciwko niemu, a przecież wiele rodzin się rozpada i jest normalnie, a ja nawet rozstać się jak człowiek nie mogę. Ostatnio nawet nazwał mnie suką- wie jak bardzo ranią mnie wyzwiska- kiedy zapytałam czemu mnie tak nazywasz, nigdy Cię nie zaniedbywałam i nie zdradziłam, a ty takich słów do mnie używasz- wtedy on mówił, że sobie zasłużyłam, że mam się inaczej zachowywać- inaczej czyli pokornie, nie mając swojego punktu widzenia. Mąż strasznie krzyczy, zniechęca się do jakiejkolwiek rozmowy, mówiąc że nie chce i już. Jest taki niedostepny, odległy, jak nigdy. Nie poddam się, będę walczyła, jest mi strasznie ciężko, bardzo za nim tęsknię, a kiedy odwiedza córkę, traktuje mnie jak śmiecia, jak nic, zero, patrząc z miną obrzydzenia. Po ludzku myslę, niech idzie w diabły, ale wiem że to dla nas ten czas, albo Bóg albo Zły. To co mnie jeszcze boli to jego rodzina, TAKA POBOŻNA a radzą mu żeby się nie męczył, że dobrze robi i go wspierają, a w niedzielę na mszę idą, na piegrzymki, nie ogarniam tego. Proszę was wszystkich o wsparcie. Nagarek błagam pomóż mi z tym szatanem. Napisz mi kochana jakj to jest z t tym egzorcyzmem
Mirela [Usunięty]
Wysłany: 2012-01-01, 18:54
zuzka71 napisał/a:
Proszę was wszystkich o wsparcie. Nagarek błagam pomóż mi z tym szatanem. Napisz mi kochana jakj to jest z t tym egzorcyzmem
Serdecznie witam!
Zuzka...
Wielkim nieporozumieniem byłoby dalej nalegać Nagarka o to , by pomogła Ci z szatanem.
To bardzo ważne. JEZUS CHRYSTUS ZAWSZE I WSZEDZIE PIERWSZY szczególnie w zawierzeniu i prośbie o pomoc. Najlepszym egzorcyzmem jest dobrze przygotowana i odprawiona spowiedź święta. Potem zabieganie w miare możliwości najlepiej codziennie o Najświetszy Sakrament z uczestnictwem we Mszy św. To jest PODSTAWA.
Droga Zuzko
Bradzo Ci współczuję , rozumiem ,ze szukasz ulgi, rozwiazania Twojej sytuacji, ból i cierpienie podpowiadaja Ci ,że cos jest nie tak jak powinno być.
Wspieramy Cie modlitwą , Matka Boża jest Tą które zły się leka...Nowenna Pompejańska jest wspaniałą modlitwa nigdy nie pozostaje bezowocna jak kazda modlitwa.
Niech Pan Ci błogosławi :)
Pisz ...( może otworzysz swój watek i opiszesz co możesz, wiele osób Ci pomoże i wspomoże modlitwą )
Pozdrawiam serdecznie;)
Nagarek , wspaniałe świadectwo owoców modlitwy Pompejańskiej- ciesze się z doswiadczenia odnowienia chrztu i modlitwy o uwolnienie. Niech Pan Ci błogosławi
nagarek [Usunięty]
Wysłany: 2012-01-01, 18:57
Ja osobiście nie pomogę Zuzce, ani Jej mężowi z szatanem, ale uczyni to z pewnością Bóg i ksiądz egzorcysta, na temat którego porozmawiam z chęcią z Zuzką.
Zuzko, właśnie pisze do Ciebie na GG - przedstawiam Ci tam propozycję naszego kontaktu przez tel. lub przez skypa w tej sprawie, żeby więcej sobie opowiedzieć, doradzić i żeby nas przy okazji ręce od klikania po klawiaturze tak nie bolały.
Mirela [Usunięty]
Wysłany: 2012-01-01, 19:00
Wspaniale Nagarku , cięszę się ...
Dziękuje ,że pomagasz;)
Miło Was czytać :)
dzielcie się jak najwiecej owocami modlitwy RÓŻAŃCOWEJ
nagarek [Usunięty]
Wysłany: 2012-01-01, 19:08
Staram się, Mirelko.
Kto wie... może właśnie w tym celu Pan Bóg mi pomaga, abym dawała ludziom wsparcie i świadectwa? liczę na to, że Bóg zechce być hojny, zwłaszcza, że po zakończeniu modlitw w intencji mojego zdrowia i małżeństwa planuję odmawianie Nowenn Strasznych w intencjach całkowicie obcych sobie ludzi, a także osoby, o którą się bałam i zadręczałam o nią męża pytaniami, zanim się rozstaliśmy. Niech jej się też dobrze w życiu wiedzie.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."
"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!
„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6) "To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b) "Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)
To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!
Jan Paweł II:
Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.
Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy
W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.
UZASADNIENIE
Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.
Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).
Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.
Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.
Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.
Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.
Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.
Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.
List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny
Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>
Wszechświat na miarę człowieka
Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)
Musicie zawsze powstawać!
Możecie rozerwać swoje fotografie i zniszczyć prezenty. Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia i próbować dzielić to, co było dla dwojga. Możecie przeklinać Kościół i Boga.
Ale Jego potęga nie może nic uczynić przeciw waszej wolności. Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go, by zobowiązał się z wami... On nie może was "rozwieść".
To zbyt trudne? A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym. Miłość się staje Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.
Nie jest umeblowana mieszkaniem, ale domem do zbudowania i utrzymania, a często do remontu. Nie jest triumfalnym "TAK", ale jest mnóstwem "tak", które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".
Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić! Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść. I nie wolno mu odebrać życia, które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.
Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.
Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.
Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.
„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...
„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".
Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.
"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23) "Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)
Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)
Modlitwa o odrodzenie małżeństwa
Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:
- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.
Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..
Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!
Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego
Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:
1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.
Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi
Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.