Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
tak z ciekawości: ile czasu trwa taka dzienna "sesja pompejska" ?
poza tym szacun dla was, słyszałem już o NP ale stwierdziłem że nie dam rady, do tego trzeba żelaznej konsekwencji...
judytka1234 [Usunięty]
Wysłany: 2011-11-05, 18:32 Re: NOWENNA POMPEJAŃSKA - NOWENNA NIE DO ODPARCIA
Witam wszystkich
Ja odmawiam nowenne Pompejańska od 5 dni. Mam duże problemy w małeństwieMój mąż okazał się bychorym psychicznie odkryłam to dopiero latem tego roku. Jesteśmy małżeństwem od 4 lat. Między nami jest różnie mój mąż potrafi być czuły, opiekuńczy jednak w każdej chwili potrafi się zmienić w innego złego człowieka. Pól roku temu odkryłam, że pociągają go starsze kobiety jest zarejestrowany na portalach i spotyka się z tymi kobietami coraz to z innymi nie umiem z nim o tym rozmawiać bo bardzo się boje ja mam rodzinę bardzo daleko i oprócz męża to nie mam tutaj nikogo. Prosze Matkę Bożą o opiekę nade mną o pomc w rozwiązaniu problemów w małżeństwie i o dar szczerej rozmowy z męzem. Moimi orędownikami są również Św o. Pijo, Św. Rita, Św.Juda Św. Ekspedyt,oraz nasz Ojciec Sw Jan PawełII .
Prosze Was wszystkich o modlitwę bo naprawde boje sie odejść od męża a nie mam siły już z nim być
Danka 9 [Usunięty]
Wysłany: 2011-11-06, 19:59
judytka, witaj
Cytat:
poza tym szacun dla was, słyszałem już o NP ale stwierdziłem że nie dam rady, do tego trzeba żelaznej konsekwencji...
Michaił a malzenstwo nie wymaga tego? rownie duzego wysilku co nowenna?
Pozdrowienia
zen77 [Usunięty]
Wysłany: 2011-11-06, 22:54
Do tych wszystkich, którym odmówienie Nowenny Pompejańskiej wydaje się ponad ich siły - moim zdaniem odmówienie Nowenny Pompejańskiej jest dużo prostsze niż małżeństwo (odpowiadając Dance). Ja tą modlitwę traktowałem jak rozmowę. Rozważa się tajemnice różańca, każdy na swój sposób, ale ja często robię odniesienia do swojego życia. I praktycznie codziennie znajduje się inne analogie, wzory postępowania. Ja się zmieniłem dzięki temu.
Natomiast z żoną jest rozmawiać bardzo trudno, praktycznie się nie da, gdyż zaprogramowała się na "NIE" i już. Uważa, że nie ma ode mnie gorszego człowieka na ziemi. Poza tym teraz dochodzi już sprawa ambicji, że ona ten rozwód uzyska by mi pokazać, że jest silną kobietą, że sobie poradzi itp. Zresztą co by powiedzieli jej rodzice, koleżanki i koledzy przed którymi mnie oczernia i zrobiła ze mnie potwora a teraz miałaby ze mną żyć? Nigdy. Przecież wyszłaby na idiotkę.
A z Matką Bożą rozmawiając można się otworzyć, bez obawy, że zostanie się zranionym. Można być szczerym, bez żadnych obaw, że zostanie to wykorzystane przeciwko nam. To jest naprawdę piękne. Trzeba wierzyć, że Matka Boża wymodli nam to o co prosimy. A kiedy spełni się coś o co prosiliśmy, a przedtem po prostu nie było na to żadnych widoków, to wtedy wiara wzrasta. Choć właśnie wtedy nachodziły mnie takie myśli, że to był po prostu przypadek, lecz ja myślę, że to były podszepty "przeciwnika".
Odpowiadając Michaiłowi - mi odmówienie nowenny zajmowało codziennie ok. godzinę. Przeważnie odmawiałem przed snem na klęcząco, ale zdarzało się, że w drodze do i z pracy w samochodzie. Aktualnie nie odmawiam nowenny, ale od tamtego czasu radio w samochodzie stało się mi zbędne ... .
Do Jarka - a ja dziękuję za zamieszczone na tym forum informacje o 9 miesięcznej nowennie do Matki Bożej (pierwsze soboty miesiąca) ... już 6 miesiąc robię użytek z tej informacji .
nagarek [Usunięty]
Wysłany: 2011-11-07, 18:59
zen77, ja też bardzo dziękuję za świadectwo!
Kto wie, może Twoje dwie pozostałe NP również zostaną wysłuchane, lecz w Bogu znanym czasie, a nie bezzwłocznie?
[ Dodano: 2011-11-07, 19:20 ]
zen77 napisał/a:
Natomiast z żoną jest rozmawiać bardzo trudno, praktycznie się nie da, gdyż zaprogramowała się na "NIE" i już. Uważa, że nie ma ode mnie gorszego człowieka na ziemi. Poza tym teraz dochodzi już sprawa ambicji, że ona ten rozwód uzyska by mi pokazać, że jest silną kobietą, że sobie poradzi itp. Zresztą co by powiedzieli jej rodzice, koleżanki i koledzy przed którymi mnie oczernia i zrobiła ze mnie potwora a teraz miałaby ze mną żyć? Nigdy. Przecież wyszłaby na idiotkę.
A z Matką Bożą rozmawiając można się otworzyć, bez obawy, że zostanie się zranionym. Można być szczerym, bez żadnych obaw, że zostanie to wykorzystane przeciwko nam. To jest naprawdę piękne. Trzeba wierzyć, że Matka Boża wymodli nam to o co prosimy.
Zen77, przepraszam, że dam Ci z serca płynącą poradę.... wiem, że nie mam prawa nikomu nic radzić, skoro sama ze swoimi problemami nie umiem sobie poradzić. Jeśli jednak można, to napiszę, Zen - nie ustawaj w modlitwach! Bo chociaż żona postępuje tak jak piszesz, a przynajmniej Ty tak to odbierasz, to nie ma rzeczy niemożliwych dla Boga! On stworzył Twoją żonę, więc ma nad nią władzę. Jest też Ojcem Was obojga. Wobec tego módl się może nadal i nieustannie o to, by Bóg otworzył serce Twojej żony na Ciebie i aby Twoja żona dostrzegła Twoje zalety, których zapewne masz wiele.
Niedawno dowiedziałam się o niespodziewanym wycofaniu pozwu rozwodowego przez żonę pewnego pana. Znany jest mi też przypadek z mojego osiedla, że małżeństwo po rozwodzie wzięło ślub ze sobą ponownie.
Czyli wszystko jest możliwe, módl się NP o miłość żony i o odrodzenie Waszego małżeństwa. Amen.
Mirela [Usunięty]
Wysłany: 2011-11-08, 21:04
Nagarek ...Zen77...
NIECH PAN BŁOGOSŁAWI WASZE MAŁŻEŃSTWO!
Twoja WYTRWŁOŚĆ dana Ci łaska Sakramentu Małżeństwa jest balsamem dla tych którzy tracą nadzieję. Odmawiałam tę Nowenne...jest wyjątkowo trudna...bo kto jak nie zły jej nie lubi...i pod postacia różnych płaszczyków bedzie się pokazywał i manifestował by odciągnąc uwage od TEJ KTÓRA PROWADZI DO SYNA. Nic nie jest piekniejsze jak wiara , nadzieja i miłość z wytrwałością połaczona.
Co do koncertu zyczeń...i innych nazewnictw, powiedzmy sobie towarzyszacych za co Cie przepraszam w tym miejscu Nagarek wybacz moja nieuwagę...
Modlitwa jest dla mnie osobiscie darem którego nie jestem w stanie opisac słowami, jest wyznaniem MIŁOŚCI Boga człowiekowi i odwrotnie. Nie mozna wejść w Tę raelację która jest TAJEMNICĄ BOGA WSZECHMOGACEGO, poniewaz to On nas uzdalnia i powołouje z łaskawosci swojej do trwania przed Nim i nie jest wazne z jaka intencja kierujemy sie do Boga( nawet jesli to tylko nasza zachcianka, i nie jest tu mowa o tym co skrajne...), poza ufnoscią, wiarą...Nagarek wiesz...,ze juz dostajesz więcej niz prosisz...czy nie jest to cudowne...kto to pojać może....kto odważy się powiedzieć ,że Bóg nie posługuje się nami do tego by wejśc w sposób wolny w relację z Nim...tak bardzo nas kocha...i nie pozostawia...nawet jeśli to o co prosimy na ten moment nie jest zgodne z Jego wolą...ale i to nas może zaskoczyć..."Panie gdybyś tu był , mój brat by nie umarł"...jak bardzo rozczuliły te słowa Chrystusa?....bardzo...wskrzesił Łazarza...Jego Miłosierdzie jest tak wielkie, że nie można je mierzyć w kategorii koncertu życzeń... poniewaz nie wiemy i nie musimy tego wiedziec jak Bóg posłuży sie nami do wzajemnego miłowania. Nagarek ...piękne jest w tej modlitwie to co Panu sie juz na dzien dobry podoba...kochasz męża...ta intencja jest dowodem PRZEBACZENIA, UZDROWIENIA...jakaż to wielka łaska...Jak by to było gdyby zona nie pragneła powrotu meza? Jaki to byłby OJCIEC który nie wygladałby za synem marnotrawnym?
DZIĘKUJĘ CI ZA TAK PIĘKNE ŚWIADECTWO WIARY ZEN I NAGAREK ...wysławiajcie NAJŚWIĘTSZĄ PANIENKĘ ZAWSZE DZIEWICE, bo to Ona przyozdobiła Was tymi cnotami...
CHWAŁA PANU BOGU że uzdalnia nas by chwaliło Go wszystko co w nas jest..i nędza...i moc...
Pamiętam...moje modlitwy 6 lat temu, 5, 4 ...teraz...Cudowny jest Bóg...więcej otrzymałam niz prosiłam, a z kazdej mojej nieudolnosci wydobył DOBRO...Kocham Go...
http://www.youtube.com/watch?v=v_6usbzAUf0
Poruszyliscie mnie bardzo...taką zwykłą Mirelę...a cóż dopiero Boga...
Dziękuję za obudzenie we mnie tak wielką wdzięczność i radość, szczęście bycia córka Boga ...
nagarek [Usunięty]
Wysłany: 2011-11-08, 23:35
Mirela, wielkie dzięki za Twoje słowa!
Chociaż już jestem dość dużą dziewczynką to popłakałam się ze wzruszenia czytając Twoją wypowiedź!
Ja dziś odmawiam 14 dzień jednej NP i mam jeszcze dziś do odmówienia drugą NP (12-sty dzień).
Jakoś dzisiaj się wszystko tak składało, że prawie całe dwie Nowenny zostały mi do odmówienia wieczorem i w nocy. Wczoraj NP skończyłam po godzinie 3-ciej w nocy. Wierzcie mi jak mi się nieziemsko chciało spać - siedziałam z Różańcem na fotelu i na siłę próbowałam otwierać oczy ale one autentycznie same się zamykały. To ja znowu je otwieram a one ciach i zamknięte. Nie zasnęłam jednak, pokonałam pokusę tego, by jednak iść spać bez dokończenia drugiej NP. I odmówiłam obie NP.
A dziś, właśnie przed chwilą zachęciłam kolejną już osobę do odmawiania NP. Zachęcam wszem i wobec ludzi i to wychodzi jakoś z mojego serca. Bo chociaż nie została jeszcze wysłuchana moja intencja, to całą sobą czuję, że warto odmawiać NP i zachęcać do niej innych.
Co i Wam wszystkim polecam.
Mirela [Usunięty]
Wysłany: 2011-11-09, 09:20
Nagarek
O wszystkim mów swojemu spowiednikowi( jeśli nie masz... to warto się pomodlić o to- stałego spowiednika), nawet o takiej modlitwie warto wspomnieć, staraj się jednak prosić Ducha sw. o rozwage na kazdy dzien , by tak układac zajęcia nie zapominajc o wypoczynku, sen też jest potrzebny... Wiem ,że wszystko to wiesz...Dobrze o tym porozmawiac w konfesjonale.
Pozdrawiam serdecznie :)
Niech Pan Ci błogosławi:)
Agnieshka [Usunięty]
Wysłany: 2011-11-09, 10:44
Mirelo,
NP jest trudna modlitwa, pokusy pojawiaja sie co chwila i bardzo trudno o idealne skupienie.
A mimo to jest to cudowna modlitwa, bo przynosi ( bez wzgledu jakie sa nasze osobiste prosby) ogromny spokoj i ufnosc w to, ze Bog i tak z kazdej sytuacji wyprowadzi dla nas dobro.
Ja modle sie za meza, o jego nawrocenie i przemiane serca.
Czasami mam watpliwosci co do tej intencji i przychodzi mi do glowy np. intencja o wypelnienie woli Bozej ale w koncu uswiadamiam sobie, ze przeciez w tym wszystkim rozchodzi sie tez o osobista wytrwalosc...
Nie rozpatruje samej NP jako koncertu zyczen. Jestem swiadoma, ze Bog daje kazdemu czlowiekowi wolna wole, moze wywrzec w pewnym momencie pewnego rodzaju presje na mego meza w postaci problemow finansowych, powiklan innego rodzaju, ale na pewno nigdy nie stanie sie tak, ze Bog odbierze wolna wole drugiemu czlowiekowi...
A tak jak to przedstawili uprzedni komentatorzy, zgadzam sie z faktem, ze NP ewidentnie zaciesnia relacje z Matka Boza.
Nagarek, Zen i Mirela,
dziekuje za swiadectwa!
Pozdrawiam serdecznie:-)
nagarek [Usunięty]
Wysłany: 2011-11-09, 11:37
Mirelo, wielkie dzięki za Twoje porady.
Na szczęście (czy raczej na nieszczęście) tak się składa, że ze względów zdrowotnych nie pracuję, prowadzę niewielką działalność jako księgowa w domu, wobec czego mam nieco inny tryb życia od większości osób. Nie mam też dzieci, mieszkam sama. Gdybym przez 8 godzin musiała przebywać każdego dnia w pracy i na dodatek w domu zajmować się dziećmi, to myślę, że nie dałabym rady odmawiać dwóch NP dziennie, a jedynie jedną. Chociaż kto wie... bo jeśli mamy pilną i wielkiej dla nas wagi sprawę, o którą chcemy prosić Boga za przyczyną Matki Boskiej, to pewnie wielu z nas nawet chodząc do pracy zdobyłoby się na dwie NP dziennie. Dla takich ludzi wielki mój szacunek i uznanie!
Obecnie odmawiam dwie NP w intencji mojego małżeństwa i powrotu męża, a po zakończeniu jednej z obecnych NP zamierzam zamienić ją na NP w intencji mojego powrotu do zdrowia.
Zwierzę Wam się, że w moim przypadku już (zapewne z powodu odmawianej NP) pojawiły się pierwsze zmiany w moim życiu. Pracuję nad swoimi emocjami, staram się w razie zdenerwowania się przeprosić kogoś (tak mi się zdarzyło przedwczoraj, chociaż czułam się zaatakowana bezpodstawnie. To ja przeprosiłam i doszło w ciągu 20 minut do porozumienia). Pojawiła się również w mojej głowie myśl, aby wybaczyć osobie, która w sposób pośredni przyczyniła się do rozpadu mojego małżeństwa (bliska mi osoba z rodziny). Ta myśl przyszła do mojej głowy dopiero teraz, podczas odmawiania NP, chociaż "dzięki" tej osobie z rodziny mam zdiagnozowaną przez lekarza nerwicę natręctw od ponad 6 lat (dojrzewam do porozumienia z nią i np. do tego, aby poprosić ją o wzajemne wybaczenie sobie - bo ja z kolei z powodu tragicznych dla mojego małżeństwa skutków jej słów, trzy razy wyraziłam swój gniew bardzo dosadnie i obciążając ją odpowiedzialnością za rozbicie mojego szczęśliwego małżeństwa).
Kolejny wielki plus, który już od 12-stego dnia moich modlitw przypisuję NP jest fakt, że pomimo, iż od ponad 10 lat interesowałam się i zajmowałam ezoteryką, Tarotem, a nawet magią, to wszystko odwróciło się nagle i w sposób dla mnie niewytłumaczalny o co najmniej 150%. A jestem przekonana, że wkrótce będzie to już 180% zmian. Otóż Tarot interesował mnie od ponad 10 lat, a po rozstaniu z mężem zaczęłam swoje zainteresowanie pogłębiać. Wróżyłam czy wróci, czy przyjedzie, co do mnie czuje, jaka z jego punktu widzenia była przyczyna naszego rozstania itp. Tarot pokazywał wszystko super trafnie, więc w 2011r. pogłębiałam swoją wiedzę na temat Tarota, uczyłam się u różnych Tarocistów, w tym u Rosjanki....zapisałam się do 2-letniej szkoły ezoterycznej. Mało tego - w akcie desperacji i rozpaczy o mało nie zastosowałam zaklęcia na powrót męża do mnie... Wszystko miałam już przygotowane. Chciałam jeszcze tylko zerknąć w sprawie jednego z elementów zaklęcia na jedną ze stron www, ale zamiast zaklęcia przed moimi oczami pojawiła się.... modlitwa w sprawie kryzysów małżeńskich... Patrzyłam i oczom własnym nie mogłam uwierzyć: przecież szukałam zaklęcia, więc w jaki sposób pojawiła się modlitwa i to doskonale pasująca do mojej sytuacji osobistej (kryzys małżeński)? Dzięki temu nie wykonałam zaklęcia, zrobiło mi się strasznie wstyd (Boga i w duchu męża), dzięki temu trafiłam do Was na Sychar....a także trafiłam na NP, którą z zapałem i nadzieją odmawiam czując całą sobą, że Tarot, magia i wszystko co z nimi związane są złe. Mało tego, podczas odmawiania NP dojrzałam do tego, że pozbyłam się jednej talii Tarota i talii kart klasycznych. Została mi jeszcze jedna talia Tarota, ale jest schowana głęboko w szufladzie i czuję, że - mam nadzieję - i jej także się pozbędę. Mam również zamiar zrezygnować ze szkoły Tarota.... Wierzcie mi, że to zasługa Matki Boskiej i Boga, bo odkąd pamiętam, właściwie od dzieciństwa, wróżyłam i wiele osób przychodziło do mnie prosząc o rozkłady. To jakiś niesamowity odwrót sytuacji i mojego podejścia do Tarota (na samym początku odmawiania NP miałam jednak wielkie trudności, gdyż samoistnie podczas modlitwy moje myśli uciekały na myślenie o Tarocie, a przed oczami pojawiały się symbole Tarota, głównie karta Cesarz...). Teraz tego już nie mam i to jest łaska Boska i Matki Bożej dzięki NP. Tak to czuję.
Przepraszam bardzo za moją długą wypowiedź. Miałam ogromną ochotę podzielić się z Wami swoimi doświadczeniami i zmianami, które we mnie (wieloletniej Tarocistce) następują, pomimo, że czuję, iż nadal toczy się we mnie olbrzymia walka Dobra ze Złem i Zła chcącego zwalczyć Dobro (raz podczas odmawiania NP czułam się nawet tak, jakbym dostała gorączkę....Po zakończeniu modlitwy wszystko minęło). Ale będę modlić się dalej i nie ustanę.
[ Dodano: 2011-11-09, 11:57 ] Agnieshko, w nawiązaniu do Twoich słów o braku idealnego skupienia (który to problem mnie niestety też dotyczy) mam dla Ciebie i dla innych osób pewną pociechę i wyjaśnienie tego problemu słowami:
„Żadna modlitwa nie ma tylu zasług dla duszy i nie jest tak chwalebna dla Jezusa i Maryi, jak dobrze odmówiony Różaniec. Lecz także żadna modlitwa nie jest tak trudna do zmówienia, z powodu roztargnień. Do powiększenia tej trudności przyczynia się o wiele bardziej nasza wyobraźnia tak ruchliwa, że nie jest nawet przez moment spokojna, i złośliwość szatana tak nieustraszonego w podawaniu roztargnień i przeszkadzaniu nam w modlitwie."
,,Powiększa nasze lenistwo i naszą naturalną niedbałość, wpierw zanim zaczniemy się modlić. Zwiększa naszą nudę, nasze roztargnienia, nasze zmęczenie podczas modlitwy. Jednym słowem napada na nas we wszelaki sposób, aby móc potem, kiedy po wielu wysiłkach i roztargnieniach skończymy go, śmiać się z nas, mówić nam – nie odmówiłeś ani jednego Zdrowaś, które by miało znaczenie. Tracisz swój czas na odmawianie tylu modlitw ustami bez uwagi. Odłóż, odłóż na jutro resztę twojego Różańca. W ten sposób diabeł w swojej przebiegłości zdoła często sprawić, że zostawia się cały różaniec lub jego część albo pod najpiękniejszymi pretekstami sprawia, że odkłada się jego odmawianie.”
„Nie słuchaj go, drogi współbracie od Różańca, i nie zniechęcaj się, choćby podczas całego Różańca twoja wyobraźnia była niczym innym, jak ciągłym przesuwaniem się najprzeróżniejszych myśli, które ty starałeś się oddalić najlepiej, jak tylko mogłeś.”
„Choćbyś miał walczyć z roztargnieniem przez cały Różaniec, walcz odważnie, z bronią w ręku, to znaczy kontynuując odmawianie, chociaż bez smaku i pociech zmysłowych. To straszna walka, lecz jak bardzo zbawienna dla duszy. Przeciwnie gdy złożysz broń, to jest zostawisz Różaniec, będziesz pokonany, a diabeł, nie zaniedba tego, by w Dzień Sądu wymówić ci twoją słabość i niewierność”.
Nagarek
Bardzo sie cieszę...zobacz jakie owoce...otworzyłaś się...a to spowodowało u mnie empatię , która dotyczy no jakby to nie nazwać...duchowej smierci...WSPIERAM CODZIENNA MODLITWĄ RÓŻANCOWĄ. Matka Boża bardzo Cię kocha...:)
Dobrym sposobem na odmawianie różańca w czasie roztargnień w pewnym u mnie okresie było modlitwa z płytą CD ( Różaniec z Janem Pawłem II) I WTEDY NIE BYŁO JUZ MOCNYCH...ŻEBY MNIE COŚ ROZPRASZAŁO
Pozdrawaim i wspieram modlitwą, Najświętszym Sakramentem
ps Nie zwlekaj z wyrzuceniem tych rzeczy...kart, i zaniechaniem zbędnej szkoły ...
Jednemu Panu słuzysz BOGU JAHWE
Prosze o modlitwę dla nagarek z powodu zaciętej walki duchowej...oraz ODWAŻE SIĘ PROSIĆ o Najświętszy Sakrament, dziękuje
Miałam ogromną ochotę podzielić się z Wami swoimi doświadczeniami i zmianami, które we mnie (wieloletniej Tarocistce) następują, pomimo, że czuję, iż nadal toczy się we mnie olbrzymia walka Dobra ze Złem i Zła chcącego zwalczyć Dobro (raz podczas odmawiania NP czułam się nawet tak, jakbym dostała gorączkę...
Witaj,
cieszę się,że idzie ku lepszemu. Wierzę Ci w każde słowo, bo przeżyłam podobne chwile. Trzymaj się Maryi z całej siły, a Ona Ci pomoże przejść wszystkie zakręty do uzdrowienia. Jezus nie odmawia pomocy tym, którzy żebrzą Miłosierdzia przez Serce Maryi.
nagarek [Usunięty]
Wysłany: 2011-11-10, 02:01
Kingo, dziękuję bardzo za Twoje słowa i pragnę dodać, że do obecnej sytuacji przyczyniłaś się również Ty skierowanymi do mnie słowami.
Dodam, że jest kolejne zwycięstwo Matki Bożej. Dziś zrezygnowałam z dalszej nauki w 2-letniej szkole ezoteryki i psychologii, a pani, z którą miałam ten kurs (Rosjanka) okazała się wielce wyrozumiała, bo chociaż osobiście ona uważa, że w Tarocie nie ma nic złego, to nie była absolutnie przeciwna mojej decyzji, a nawet gdy jej powiedziałam, że odmawiam Nowennę Pompejańską i podczas jej odmawiania podjęłam decyzję o zaniechaniu dalszego zgłębiania Tarota, ona powiedziała: Może to nawet i dobrze?
Cóż mogę na to powiedzieć? AVE MARIA!
Mirakulum [Usunięty]
Wysłany: 2011-11-10, 15:15
nagarek napisał/a:
Dziś zrezygnowałam z dalszej nauki w 2-letniej szkole ezoteryki i psychologii,
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."
"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!
„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6) "To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b) "Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)
To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!
Jan Paweł II:
Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.
Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy
W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.
UZASADNIENIE
Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.
Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).
Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.
Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.
Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.
Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.
Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.
Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.
List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny
Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>
Wszechświat na miarę człowieka
Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)
Musicie zawsze powstawać!
Możecie rozerwać swoje fotografie i zniszczyć prezenty. Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia i próbować dzielić to, co było dla dwojga. Możecie przeklinać Kościół i Boga.
Ale Jego potęga nie może nic uczynić przeciw waszej wolności. Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go, by zobowiązał się z wami... On nie może was "rozwieść".
To zbyt trudne? A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym. Miłość się staje Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.
Nie jest umeblowana mieszkaniem, ale domem do zbudowania i utrzymania, a często do remontu. Nie jest triumfalnym "TAK", ale jest mnóstwem "tak", które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".
Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić! Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść. I nie wolno mu odebrać życia, które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.
Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.
Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.
Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.
„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...
„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".
Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.
"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23) "Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)
Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)
Modlitwa o odrodzenie małżeństwa
Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:
- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.
Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..
Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!
Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego
Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:
1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.
Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi
Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.