Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Niewiem czy jest o co walczyc

Anonymous - 2011-12-29, 00:00
Temat postu: Niewiem czy jest o co walczyc
Witam
Niewiem juz co mam robic jak do tego wszystkiego podejsc, to co sie dzieje w moim malzenstwie przerasta mnie . Jestesmy malzenstwem od 5 lat mamy synka zawsze byly problemy ale ciagle walczylam,ale juz chyba nie mam sil,moj maz ciagle sie mnie o cos czepia kazdego dnia musi sie o cos obrazic o przyslowiowa nioposolona zupe , ja czuje sie jak smiec w tym zwiazku bo on sie obrazi o byle co a ja go musze bardzo dlugo przepraszac - a ja nigdy od niego przeprosin nie uslyszalam, nie wiem czy wypada tu pisac o sprawy intymne ale i tu nam nie wychodzi , umawiamy sie ze o 22 kladziemy sie na lozko zeby miec czas dla siebie ale wiadomo dziecko obowiazki i nie udaje sie to jak juz jest 22.30 to maz juz jest bardzo obrazony i juz nic nie chce robic, a nie chce mi sie go ciagle prosic , zmeczona juz jestem... chcialabym zeby byl taki jak kiedys ale nie jest ... zmienil sie bardzo ... mowi ze chce byc sam ze juz nie chce ze mna byc o wszystko mnie obwinia ze ja jestem winna wszystkiemu co zle w naszym zwiazku ...ciagle jest obrazony ... ciagle pretensje ... co mam robic... z jednej strony chce uciec , skonczyc z tym wszystkim , miec spokoj ale z drugiej strony dziecko potrzebuje ojca i ja tez potrzebuje kogos choc nie czuje sie przez niego kochana ... poradzcie co robic , teraz sie do siebie nie odzywamy wogole ale wiem ze ja znowu nie wytrzymam i bede jeczec jak pies i prosic o przebaczenie zeby tylkko sie do mnie odzywal ...

Anonymous - 2011-12-29, 00:56

Masz strasznie trudną sytuację tylko nie poddawaj się z tego co piszesz to twój maż to straszny egoista i nie będzie ci łatwo to zmienić może najlepiej spokojnie porozmawiać wytłumaczyć sobie i podzielić się obowiązkami .Może zobaczy ze sama nie dajesz sobie rady . TAKIE jest moje zdanie ale mogę sie mylić . Dziecko to obowiązki moze go to przerasta . Napisz coś więcej moze ktoś bedzie mógł tobie poradzić więcej i lepiej




Pogody Ducha

Anonymous - 2011-12-29, 03:40

:(,
witaj smutasku :mrgreen:

Trudno tak komuś pomóc na odległość w takich sytuacjach, więc zachęcam do bezpośredniej rozmowy z psychologiem. Może poradnia rodzinna?
To przyda się i w kwestii własnej zaniżonej samooceny, aby się podbudować i w kwestii męża, aby naczyć Cię jak się zachowywać byś nie żebrała o normalność, ale nauczyła się nie tylko stawiać granice niedobrym zachowaniom małżonka, ale i wypowiadania swoich potrzeb.
To zajmie jakiś czas, ale terapia jest niezbędna aby naprawić zaburzone relacje, inaczej tylko się pogłebi Twój stan "zmęczenia" i może przejść np. w depresję, agresję lub inną formę niepożądanych zachowań, to do czego dojdzie mąż to też nie będzie ok.
Macie oboje prawo do godnego zycia i poszanowania wzajemnego, dziś tego nie ma w waszym związku.
Inną formą mogą być rekolekcje lub spotkania małzeńskie, ale raczej jako uzupełnienie dla psychologa , bo zbyt krótko trwają. :-| Możecie nie przerobić w ich trakcie wszystkich problemów.
Równolegle zachęcam do terapii duchowej i leczenia Miłością Chrystusa, bez tej formy leczenia może nie wszystkie nieprawidłowości, po ludzku, uda się wyprostować.
Z Bogiem wszystko jest możliwe. :-)
Zacząć leczenie możesz tylko od siebie, efekty terapii u Ciebie powinny zachęcić także męża do pracy nad sobą, ale tak naprawdę jaka będzie jego reakcja to się okaże. Na pewno po terapii będziesz silniejsza, bardziej pewna siebie i spokojniejsza, wiele spraw nie będzie tak dolegliwych jak dziś. Warto podjąć starania o siebie dla siebie, męża, małżeństwa i maleństwa jakie masz do wychowania.

A o małżeństwo zawsze warto zabiegać do końca ludzkich możliwości i nadziei, bo nie znamy przyszłości ani drogi, którą Bóg prowadzi nas do Zbawienia siebie i wspólmałżonka.

Anonymous - 2011-12-29, 10:38

Cześć
Znalazłem kiedyś chyba na stronie www.adonai.pl coś na temat sytuacji w której teraz się znajdujesz. Zresztą każda para małżeńska jeżeli nie zauważy tego problemu przechodzi ten okres. Chodzi tu o moment pojawienia się dziecka (przynajmniej ja tak to widzę). W tym momencie należy przewartościować całe swoje dotychczasowe życie bo to trzecie jest całkiem bezbronne i oczekuje właśnie Waszej pomocy. Waszej to nie znaczy tylko Twojej lub tylko pomocy Twojego męża. W tym artykule autor słusznie zauważył rolę faceta, bowiem on uczy się miłości do dziecka z chwila jego przyjścia na świat. To nie ma nic wspólnego z jego oczekiwaniem. Kiedy przychodzi dziecko wtedy też miłość do niego poprzez miłość do małżonki. Często tez bywa, że ten facet po narodzeniu się dziecka jest jeszcze chłopcem i potrzebuje zwrócić uwagę małżonki na siebie. Nie dochodzi do niego, że z chwila pojawienia się dziecka pojawiają się też obowiązki. Twój post właśnie odbieram w takich kategoriach. Mąż mimo przyjścia na świat dziecka jeszcze nie dorósł do roli ojca. Wy też jeszcze jako młodzi rodzice nie zorganizowaliście sobie na tyle czasu by znaleźć chwile dla siebie. Postaraj się jakoś zaangażować męża w opiekę nad dzieckiem w czasie dnia a później i w nocy kiedy będzie taka potrzeba - on też jest rodzicem. Wyznacz mu jakąś porę zabawy - oczywiście oby to nie było schematyczne i powtarzająca się czynność. To ma być zachęta do wspólnego poznania się z dzieckiem. Poproś by posprzątał coś za Ciebie (chodzi o zwykłą wyrękę z Twoich obowiązków). W ten sposób Twój czas się zwiększy - jego zmniejszy. Razem odetchniecie i w tenże sposób będziecie mieć więcej czasu dla siebie. Druga sprawa to przy małym dziecku nie zawsze godzina 22.00 to ta sama godzina. Czasem jest to 20.00 a innym razem czas dla Was może rozpocząć się o 6.00 następnego dnia.

Anonymous - 2011-12-30, 00:13

egoista jest i to strasznym on jest najwazniejszy , nigdy mi w niczym nie pomogl i w niczym nie wsparl gdy bylo mi zle nie moglam mu o tym powiedziec bo jeszcze mnie wyzywal,chcialabym isc na terapie ale nie wiem gdzie no i to terapia moze byc tylko dla mnie bo on oczywiscie nigdzie nie pojdzie , on sam nawet mnie do psychologa wysyla a moim zdaniem to on go potrzebuje, sama nie wiem czy bardziej go kocham czy nienawidze - oba uczucia mam w sobie - jak jestesmy razem tak jak teraz pokloceni to nie moge na niego patrzec ale jak go nie ma to tesknie za nim... mam juz dosc... za 2 dni nowy rok ... zapowiada sie " super"
Anonymous - 2011-12-30, 07:00

Moja Żona ma tak samo ze mną jak twierdzi iż jak mnie to dobrze się czuje a jak mnie nie ma to teskni.. trudno to zrozumieć ale podobnorz kobiet nie da się zrozumieć a ja dodam i meżczyn...Nie powinnaś obwiniać się o wszystko, gdyż z zasady wina leży po środku... nowy rok powinien przynieśc nadzięje choć ten dzień zwerifikuje sam czy tę nadzieje przyniesie czy odbierze...Z egoistami strasznie ciezko jest rozmawiać ,ba nawet żyć, gdyż tylko otwierając się na innych można dojść do porozumienia... wcale nie tak łatwo jest zrozumieć i wybaczenie... pomoc... i zrozumienie... powinna nastapić by było dobrze..... odzyskać zaufanie to też nie prosta sprawa....życzę dużo sił i optymizmu......i nie przejmuj się tak zachowanie swojego meża, gdyż powinien zrozumieć iż powinnaś byś szanowana, zrozumieć że robi żle i wykazywać chęci do poprawy..... czytaj dalej posty zapewnie uzyskasz dużo odpowiedzi na dręczący Ciebie temat....nikt nie zmienią się od razu i nikt na siłe... to ta drugą osoba musi chciec... jak się się mówi chciec to móc.... wystarczy przyznać się do błedów... przestać egoistycznie myśleć...i naprawić to co się zepsuło...i pamietać iż nie jest nam danem nic na zawsze.... czyli pięlegnować swoje małżenstwo każdego dnia... nie można osiąść na laurach, ponieważ to nie sprzyją rozwojowi a zacofaniu.....trzeba znać swoja wartość.... uzbroić się w zbroje wytrzymałości i tarcze przeci przeciwnością losu i miecz do odpierania ataków zła......nalezy pamietać iż z zasady ludzię nie będę nam usuwać kłód z naszej drogi ale je rzucać.....łatwo się kocha jak się wszystko układa a trudniej jak się wszystko psuje....a co do ustalania godzin to uważam iż każdą wolną chwilę powinniście spedzić na odbudowie waszego małżenstwa... i nic na siłe... jak twój maż nie bedzie chciał to daj mu czas.... i pomyśl o ludziach, rzeczach, które dają Tobie radość.....bez wybaczenia nie ma zrozumienia .....czasami trzeba się pogodzić z tym co jest i ufać i będzie lepiej... a jeżeli te lepsze jutro nie przyjdzie i gdy zabraknie sił to robić jak tobie serca podpowiada......nikt nie powiedział , że będzie łatwo i życie będzie usłane rózami.... trzeba ruszyć w drogę ... czasami pełną niebiezpieczenstw aby odnaleść te płatki róż i usypać nimi dorogę do zwycienstwa....i pamietaj co nas nie zabije to nas wzmocni i pozwoli wypełnić nasze przeznaczenie, które jest znane tylko Panu Naszemu....
Anonymous - 2011-12-30, 22:16

jak mam od niego uciec ... nie chce juz z nim byc ... krzywdzi mnie na kazdym kroku , jestemy za granica pracujemy w polsce nie mamy nawet mieszkania jak mam od niego uciec jak zrezygnowac ze wszystkiego ??? co powiem dziecku?? jak podjac tak wazny krok??? skad wziasc odwage..???bardzo bardzo bym chciala ja miec ...ale nie mam... umieram w tym piekle...

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group