Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - czy warto było ratować?

Anonymous - 2011-12-26, 22:34
Temat postu: czy warto było ratować?
Witam, kilka lat temu korzystałam z pomocy Waszego forum. Wiele cennych rad, dużo optymizmu i... udało się, tzn. zostaliśmy razem - nie rozeszliśmy się. Było w miarę dobrze.
Rok temu mój mąż zginął. Tragicznie. Nie wiem jak, nie wiem gdzie, ponieważ stało się to w bardzo odległym i dzikim zakątku ziemi. Nie miał nawet 30 lat!
Moje pytanie jest nastepujące - jaki sens miało to wszystko?
Gdybym pozwoliła mężowi odejść do innej kobiety, teraz by żył, a nasza córeczka nie byłaby półsierotą.
Czy warto było ratować.

Anonymous - 2011-12-26, 22:46

Witaj. Kochana było warto. Pan zawsze wzywa do Siebie w najbardziej odpowiednim momencie ,dla człowieka odchodzącego. A pomyśl sobie że jak i tak by zginął w grzechu ciężkim??? co wtedy z jego duszą??? ile modlitwy by potrzebował??? Teraz też potrzebuje ,ale myślę że łatwiej mu do nieba wejść. Jestem pewna że z góry patrzy na Was i dziękuje Ci że wtedy się nie poddałaś. Pozdrawiam.
Anonymous - 2011-12-26, 23:34

Cytat:
Dekalog na czas kryzysu

I Realizm: rozpatrywać kryzys w jego realnych wymiarach; W realizacji pierwszego postulatu bardzo pomocna może być szczera rozmowa z kimś zaufanym, przed kim osoba kryzysująca zwerbalizuje swoje przeżycia, trudności. Nie chodzi tu o zabieg tylko o charakterze terapeutycznym! Znacznie ważniejszym bowiem owocem tego może być pomoc w rozszyfrowaniu taktyki Złego (8) i zobaczenie bardziej obiektywnego, a tym samym i realnego wymiaru indywidualnych doświadczeń. Człowiek doświadczający kryzysu ma zadziwiającą łatwość do koncentracji na samym sobie i do subiektywnego zdramatyzowania swoich przeżyć. Łatwo widzi wówczas świat w perspektywie kwantyfikatorów wielkich: "wszystko, zawsze, mi nic nigdy, nikt" itd. Drugi człowiek, np. spowiednik, kierownik duchowy lub zaufany przyjaciel jest jakby zwierciadłem w którym strapiony może się przejrzeć i ujrzeć, że nie jest tak źle jak myślał, że nie jest w tym trudnym czasie sam. Aczkolwiek "zaakceptowanie kryzysu nie oznacza pasywnej rezygnacji ani obojętności, ale raczej przyjęcie tej trudności i cierpienia z tym związanego ze spokojem i aktywną czujnością".

II Optymizm: każdy kryzys może stać się kryzysem powodującym wzrost; Wiele fragmentów biblijnych nawiązuje do tej prawdy . Poruszali ją także słynni psychologowie, m.in. C.G. Jung, który w trudnych doświadczeniach widział błogosławieństwo polegające na tym, że człowiek otwiera się na nową, szerszą i bogatszą perspektywę egzystencjalną, na pomoc innych ludzi, na jakby głębsze, bardziej sensowne przeżywanie swojego życia. Podobną myśl zawarł K. Dąbrowski w swojej teorii pozytywnej dezintegracji. Warto jednak pamiętać, że optymizm człowiekowi kryzysującemu nie przychodzi łatwo, spontanicznie, ale może być raczej owocem jakiejś głębszej refleksji. Tu również rolą osoby wspomagającej będzie naprowadzenie na taki właśnie - "optymistyczny" sposób patrzenia, na odkrycie nowych możliwości, zdynamizowania rozwoju religijnego.

III Całościowość: analizować kryzys całościowo w kontekście aktualnego stanu psychicznego; Kryzysu religijnego nie można rozpatrywać w oderwaniu od szerszego kontekstu egzystencjalnego, tj. od przeszłych i aktualnych wydarzeń życiowych, jak również w oderwaniu od innych sfer człowieka, a zwłaszcza sfery psychicznej. Bardzo trudno niekiedy stwierdzić czy trudności duchowe są powodem trudności psychologicznych, czy też jest odwrotnie. Błędne byłoby jednak zajmowanie się np. tylko problemami religijnymi, ponieważ w danym przeżyciu uczestniczy cały człowiek. Prześledzenie zaś szerszego kontekstu tego przeżycia może być bardzo pomocne we właściwym jego odczytaniu i ukierunkowaniu.

IV Kultura: starać się wykorzystywać właściwe pouczenia oraz dotychczasowe sposoby radzenia sobie; Człowiek w momencie kryzysu nie jest "tabula rasa", ale ma w pamięci podobne doświadczenia własne lub innych osób, doświadczenia jakiejś formacji, przemyślenia i rozważania, które aktualnie może zagubił. Chodzi tu o to, żeby przywołać w pamięci to wszystko, co może pomóc w pozytywnym przeżyciu tego czasu, np. sprawdzone już wcześniej sposoby postępowania w takich sytuacjach. Bardzo pomocne może być także skorzystanie z dobrej rady kogoś zaufanego, czy choćby dobrej lektury.

V Przykład drugich: wykorzystywanie doświadczeń innych ludzi przeżywających kryzysy; Najważniejsze jest tu dostrzeżenie, że inni też kryzysują. Nawet ci, którzy są dla osoby strapionej jakimś autorytetem duchowym, moralnym, także przechodzą jakieś mniejsze czy większe kryzysy. Dlatego po pierwsze nie jestem osamotniony w takim doświadczeniu, po drugie na doświadczeniu tym świat się nie kończy, ma ono swój kres, po którym następuje "pocieszenie". Szczególnie ważna może być tu pomoc w dostrzeżeniu dobrych owoców doświadczania trudności u osób które je przeżywały.

VI Jedność: szukać pomocy u drugich; Zwrócenie się o pomoc drugiego człowieka nie jest rzeczą wcale łatwą, wymaga bowiem postawy pokory - powiedzenia sobie prawdy, że samemu trudno mi jest uporać się z daną sytuacją, ale są inni, którzy mogą mi w tym pomóc. Na pewno poważnym błędem jest wkraczanie "na siłę" w czyjś obszar wolności. Osoba wspomagająca może jedynie wyrazić gotowość do udzielenia takiej pomocy i zachęcić do skorzystania z niej. Nie trzeba też udowadniać, że bardzo cenną pomocą może być osobiste świadectwo wspomagającego. Warto natomiast pamiętać, że "tym drugim jest przede wszystkim Bóg" i nawet kryzysy stanowią jakąś intymną sferę relacji człowieka z Bogiem, sferę relacji, w którą bez czyjegoś zaproszenia nie powinniśmy wchodzić.

VII Asceza: zaakceptować cierpienie i dowartościować ascezę; "Należałoby przeżywać kryzys ze świadomością, że jest to czas ostrego oczyszczenia. Asceza wyzwala moce ducha, pozwala odnaleźć jedność osoby, złączyć to, co się rozczłonkowało. Asceza nie ma być żadną negacją ciała; ona wskazuje jedynie na prymat ducha i pozwala pokonać te postaci kryzysu, w których człowiek kuszony jest różnymi formami materializmu, wygodnictwa, konsumizmu, seksualizmu, erotyzmu itd. Asceza jest duchową ekologią człowieka, jest stwarzaniem świata duchowo czystego, w którym człowiek może odważniej i w oparciu o właściwą hierarchię wartości przechodzić przez kryzys". Niestety, we współczesnym świecie cierpienie czy asceza są tematami coraz mniej "modnymi". Nawet w niektórych środowiskach religijnych (np. wspólnotach, ruchach), pomija się niekiedy prawdę o konieczności zaakceptowania cierpienia, nie tylko fizycznego, ale także psychicznego czy duchowego. Niemałe spustoszenie czyni w tej dziedzinie i psychologia, która stawia sobie jakby za zadanie "oczyszczania" człowieka od wszelkich choćby myśli na temat cierpienia czy śmierci. Podczas gdy cierpienie "zaakceptowane z cierpliwością i pokorą staje się źródłem mocy, przysparza energii i integruje osobowość".

VIII Zjednoczenie z Bogiem: uczynić kryzys czasem spotkania z Bogiem, a nie odejścia od Niego; "Należy przeobrazić kryzys nie w przestrzeń odejścia od Boga, ale wręcz przeciwnie, spotkania z Nim, choć apatia, sceptycyzm, zmęczenie, poczucie bezsensu mogą doprowadzać do pragnienia odizolowania się od Boga i ludzi". Niestety owocem alienacji może być większe jeszcze skoncentrowanie na sobie i swoich problemach. "Zjednoczenie z Bogiem to świadomość Jego ciągłej obecności". Dlatego wspomagający osobę kryzysującą powinni zachęcać, aby nie rezygnowała ona mimo zniechęcenia z praktyk duchowych, zwłaszcza modlitwy w której może szczególnie powierzać własną słabość prosząc o światło, o rozeznanie sensu tych trudnych doświadczeń, o nadzieję i przymnożenie wiary.

IX Modlitwa: należy zintensyfikować modlitwę; Jak już wspomnieliśmy w "przykazaniu VIII", osoby doświadczające kryzysu nie powinny odchodzić od praktyk religijnych, ale je tym bardziej zintensyfikować. Choć modlitwa może wydawać się wtedy jakaś sztuczna, nienaturalna, bardzo ważne jest wytrwanie w niej; istotna jest także modlitwa wstawiennicza osób bliskich - daje to obok korzyści natury duchowej świadomość, że w kryzysie osoba przeżywająca go nie jest sama, co w takiej sytuacji nie jest bez znaczenia.

X Oczekiwać w postawie przepełnionej ufnością i zawierzeniem Bogu; Chodzi tu m. in. o uświadomienie sobie, że nic nie trwa wiecznie; także i czas kryzysu musi się skończyć. Nadzieja jest tą cnotą, o którą można się wtedy szczególnie modlić, a która usensawnia czas oczekiwania na poprawę "kondycji duchowej"- na pocieszenie.


I jeszcze cytat, który bardzo mi pomógł na początku mojego kryzysu, a i później był moim kołem ratunkowym:

1 P 3, 1-17

1 Tak samo żony niech będą poddane swoim mężom, aby nawet wtedy, gdy niektórzy z nich nie słuchają nauki1, przez samo postępowanie żon zostali [dla wiary] pozyskani bez nauki, 2 gdy będą się przypatrywali waszemu, pełnemu bojaźni, świętemu postępowaniu. 3 Ich ozdobą niech będzie nie to, co zewnętrzne: uczesanie włosów i złote pierścienie ani strojenie się w suknie2, 4 ale wnętrze serca człowieka o nienaruszalnym spokoju i łagodności ducha, który jest tak cenny wobec Boga. 5 Tak samo bowiem i dawniej święte niewiasty, które miały nadzieję w Bogu, same siebie ozdabiały, a były poddane swoim mężom. 6 Tak Sara była posłuszna Abrahamowi, nazywając go panem3. Stałyście się jej dziećmi, gdyż dobrze czynicie i nie obawiacie się3 żadnego zastraszenia.
7 Podobnie mężowie we wspólnym pożyciu liczcie się rozumnie ze słabszym ciałem kobiecym! Darzcie żony czcią jako te, które są razem z wami dziedzicami łaski, [to jest] życia, aby nie stawiać przeszkód waszym modlitwom.
8 Na koniec zaś bądźcie wszyscy jednomyślni, współczujący, pełni braterskiej miłości, miłosierni, pokorni! 9 Nie oddawajcie złem za zło ani złorzeczeniem za złorzeczenie! Przeciwnie zaś, błogosławcie! Do tego bowiem jesteście powołani, abyście odziedziczyli błogosławieństwo.
10 4 Kto bowiem chce miłować życie
i oglądać dni szczęśliwe,
niech wstrzyma język od złego
i wargi - aby nie mówić podstępnie.
11 Niech zaś odstąpi od złego, a czyni dobrze,
niech szuka pokoju i niech idzie za nim.
12 Oczy bowiem Pana na sprawiedliwych [są zwrócone],
a Jego uszy na ich prośby;
oblicze zaś Pana przeciwko tym, którzy źle czynią.
13 Kto zaś będzie wam szkodził, jeżeli gorliwi będziecie w czynieniu dobra? 14 Ale jeżelibyście nawet coś wycierpieli dla sprawiedliwości, błogosławieni jesteście. Nie obawiajcie się zaś ich gróźb i nie dajcie się zaniepokoić!5 15 Pana zaś Chrystusa miejcie w sercach za Świętego6 i bądźcie zawsze gotowi do obrony wobec każdego, kto domaga się od was uzasadnienia tej nadziei, która w was jest. 16 A z łagodnością i bojaźnią [Bożą] zachowujcie czyste sumienie, ażeby ci, którzy oczerniają wasze dobre postępowanie w Chrystusie, doznali zawstydzenia właśnie przez to, co wam oszczerczo zarzucają. 17 Lepiej bowiem - jeżeli taka wola Boża - cierpieć dobrze czyniąc, aniżeli czyniąc źle.


Michaela to Twój wpis z dnia 2008-04-15

Daje do myślenia

Wiem że trudno pogodzić się ze stratą , ale zgadzam się w zupełności z Ife.

Masz moją modlitwę

Anonymous - 2011-12-27, 00:41

michaela napisał/a:
Gdybym pozwoliła mężowi odejść do innej kobiety, teraz by żył,


Skąd wiesz?

Nie wiesz.

Widocznie tak miało być, wola Pana się dzieje, nie nasza.

Dla wierzących mocno i bezwarunkowo, śmierć jest początkiem nowego życia.

A życie w grzechu jest śmiercią za życia.

Tak na to patrz.

Zawsze warto iść z Chrystusem, zawsze.

Pogody Ducha, Bóg pewne rozdziały zamyka, inne otwiera. Zawierz Mu. To najlepsza lokata duchowego kapitału, na każdy kryzys.

Z Panem Bogiem. :)

Anonymous - 2011-12-28, 10:25

Małżeństwo ma trzy cele:jedność, nierozerwalność i uświęcenie.Uświęcenie obojga małżonków.
Pytasz, czy było warto?A, czy masz 100%pewność,że mąż by nadal żył, gdyby nie był z Tobą i ,że córka nie byłaby półsierotą?
Pomyśl, o tym, co uratowałaś.Męża od śmierci wiecznej i (przez kilka lat) PEŁNĄ rodzinę, dla swojego dziecka.
Pozdrawiam


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group