Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Dawno mnie tutaj nie było....

Anonymous - 2011-12-27, 22:17

Droga Oli to jeszcze raz ja.Nic tu po naszej dyskusji.
Najlepszym i jedynym doradcą będzie Bóg.
Polecam Ci modlitwę do Świętej Rany Ramienia Chrystusa/znajdziesz tę modlitwę w necie/
Odmówiona rano i wieczorem odmieni Twoje życie.

Ja po przeczytaniu tych przepychanek dyskusyjnych śmiem stwierdzić,że wszyscy jesteśmy bardzo mali bo sami nic nie możemy, z tą różnicą ,że przez niektórych/mam tu na myśli oczywiście panów/ przemawia głęboka pycha.Zwłaszcza Andrzej!

Ciekawe co ty byś zrobił w podobnej sytuacji jak Oli?

Bóg tylko Bóg!!! Jeśli On nie ukoi bólu to kto?Nikogo poza Nim nie ma.

Gdyby unieważniono małżeństwo Oli, to może nie odzyska spokoju, ale na pewno uwolni się od szykan "męża".
Przecież ten nieodpowiedzialny człowiek ma dwie rodziny!!!!

Jedną przed Bogiem, drugą zalegalizował w USC!!!
A jego cywilna wybranka też niczego sobie.Rzucać wyzwiskami w kobietę, która tak jak i ona jest oszukiwana?!

Boże miej w opiece Oli i jej córeczki!
A reszta niech sama zadba o siebie.Pozdrawiam.

Anonymous - 2011-12-27, 22:18

Zen masz rację , jaka będzie decyzja Sądu Biskupiego taką przyjmę.... :cry:
Anonymous - 2011-12-27, 22:21

Zen77
ja mysle, ze mowimy o sytuacji kiedy Oli wie, ze dalej tak nie mozna zyc
jej opowiesc jest porazająca...

przysiega skladana w zlej wierze, pod naciskiem, w wyniku zakladu ... itp jest niewazna
czy sie myle?

zycie w takim malzenstwie uwlacza godnosci Oli
powadze przysiegi
swietosci sakramentu
bo jezeli maz Oli naprawde postapil tak jak teraz mowi - to byla to kpina, krzywoprzysiestwo, swietokradztwo

ale nie nam to sadzic

za to czytajac co pisze Oli mozna wyczytac, ze wlasnie potrzebny jej taki spokoj
ona przeciez pisze o tym wprost
Oli nie akceptuje "wad i slabostek, dysfunkcji i niedojrzalosci" swojego meza


a tak na marginesie...
wszedzie "z ramienia" Boga w Kosciele wystepuja ludzie - nie mamy aniolow ani innych bytow doskonalych, w tej roli, do dyspozycji
trzeba wierzyc, ze pelnia wole Bozą
w konfesjonale tez siedzą ludzie...

Anonymous - 2011-12-27, 22:43

zen77 napisał/a:
Nie jestem zwolennikiem stwierdzania nieważności małżeństwa i zawsze na tym forum w tym duchu pisałem. Generalnie z powodu, że teraz robi się to hurtowo i stosunkowo łatwo.


Ze źródeł kościelnych wiem, że około 50% wniosków o stwierdzenie nieważności zawartego sakramentu małżeństwa kończy się takim stwierdzeniem, ale jest jeszcze pozostałe 50% które takiego stwierdzenia nie otrzymuje.
Czy jest to tak jak piszesz "stosunkowo łatwo"?..... chyba nie?

zen77 napisał/a:
Jednak kiedy czytam sytuację przedstawioną przez "Oli" to spróbowałbym skorzystać z tego wyjścia, skoro Kościół je nam daje.


No właśnie.
Co jakiś czas czytam na forum, że pójście do Sądu Biskupiego to coś złego, a nawet grzech.
Jeżeli Kościół ustanowił takie prawo to twierdzenie, że skorzystanie z niego jest czymś złym uważam za niewłaściwe.

zen77 napisał/a:
Dlatego jeślibym to ja rozważał wystąpienie z pozwem o stwierdzenie nieważności małżeństwa, to najpierw musiałbym mieć przekonanie, że jakakolwiek będzie decyzja Sądu Biskupiego to ją przyjmę. I potem się tego trzymać.


Ja również jestem tego zdania.
Tak jak rozwód niczego nie zmienia, bo ważne jest to co czujemy, co myślimy - tak i stwierdzenie nieważności zawartego małżeństwa niczego nie zmieni, gdy nadal sami będziemy czuć się mężem / żoną i nadal będziemy kochać.
Uważam, że najpierw należy uporządkować i przeanalizować (na spokojnie) swoje wnętrze, swoje uczucia i dopiero w zgodzie ze swoim sumieniem podjąć odpowiednią decyzję.

Postępując zgodnie z tym co napisałem powyżej, sam jestem właśnie na takim etapie.
Etapie, który trwa już jakiś czas i trwać będzie jeszcze tyle ile powinien.

Andrzej - 2011-12-27, 23:08
Temat postu: To jest pytanie o miłość - czy jest ona prawdziwa?
laura_33_31 napisał/a:

Ciekawe co ty byś zrobił w podobnej sytuacji jak Oli?


Jeśli bym kochał prawdziwie swojego współmałżonka, to na pewno trwałbym w małżeństwie "na dobre i na złe" - tak współpracując z Panem Bogiem, aby uczył mnie rozwijającej mądrej i ofiarnej miłości - umiejącej stawiać granice. Warsztat oparty na programie 12 krokowym polecanym przez naszą wspólnotę tej współpracy z Bogiem służy - służy uzdrawianiu małżeństw poprzez uzdrawianie samych małżonków - ich rozwój duchowy i emocjonalny. Zawsze jest szansa, że każdy z małżonków może z tego skorzystać.

Prawdziwa miłość (wierna, ofiarna, wyłączna) przejdzie każdą próbę. :) Prawdziwa miłość nigdy nie będzie zainteresowana "wypisaniem się z małżeństwa" w ten czy inny sposób. Jeśli nawet byłyby jakieś wątpliwości co do ważności sakramentu, to będzie zainteresowana jego uważnieniem.

Tak naprawdę to jest pytanie o miłość, na które może odpowiedzieć tylko sam zainteresowany. Tak na marginesie, jeśli ktoś rzeczywiście kocha taką prawdziwą miłością, to jest to moim zdaniem dowód na działanie łaski sakramentu małżeństwa. W końcu źródłem prawdziwej miłości jest sam Bóg, a więc błogosławi temu małżeństwu.

Jeśli chodzi o mnie to kocham swoją żonę i to coraz większa miłością mimo że jest ona w związku z drugim mężczyzną już ponad 13 lat, więc wiem opierając się na doświadczeniu mojego małżeństwa o czym piszę... :) Jestem wierny żonie i mam nadzieję na uzdrowienie mojego małżeństwa. Moja żona wie, ze może do mnie zawsze wrócić, że jestem otwarty na pojednanie.

Anonymous - 2011-12-27, 23:25

Mój mąz też z lekkością w głosie stwierdzil, że oprócz rozwodu cywilnego chce uniewaznić małżeństwo....nawet stwierdził, że chce rozwodu Kościelnego, chyba nie zdaje sobie sprawy z nazewnictwa i znaczenia słów...
I pomimo, że życzliwi ludzie radzą: dziewczyno młoda jesteś, a unieważnienie małżeństwa będzie lepsze, bo przecież będziesz mogła wyjśc drugi raz za mąz..ja NIE CHCĘ!!!!
Mój mąż jest moim mężem i nie po to Bóg nas połączył bym teraz zrywała Sakrament....
i jak się nie potoczy czy potoczy to nie chcę unieważnienia....
ale czy w systuacji jak mąż złozy dokumenty do Sądu Biskupiego a ja nie wyrażę zgody to zostanę potraktowana jak w Sądzie Cywilnym ? na którejś rozprawie tak czy inaczej uniewaznią nasze małżeństwo instancje pomimo braku mojej zgody?

Odczuwa się bezsilność....co do rozwodu cywilnego, bo tak czy inaczej na którejś rozprawie Sąd orzeknie :koniec, pomimo, że człowiek tak bardzo w głębi serca nie chce rozowu...to nie ma siły na to...ale czy tak samo jest z unieważnieniem ? czy tylko za zgodą męża i zony jest wydana taka decyzja na tak?

pozdrawiam serdecznie wszystkich
K.

Anonymous - 2011-12-28, 00:15

Andrzeju,

o ile mi wiadomo, to sprawa dotyczaca waznosci/ niewaznosci malzenstwa nie zamyka sie w pojeciu milosci. Osobiscie jestem zdania, ze kazdy z nas indywidualnie pojmuje istote milosci. I tak dla zilustrowania: inaczej bedzie kochac mezczyzna pochodzacy z tak zwanej szanujacej sie rodziny, inaczej bedzie swa milosc pojmowal ten wywodzacy sie z domu, w ktorym doszlo do dramatu np. spowodowanego alkoholizmem albo innymi zaburzeniami. I jeden, i drugi czlowiek bedzie wykazywal sie taka postawa milosci, jaka zostala mu przekazana a i tez niewatpliwie, z czasem, nabyta. Jeden moze dopuscic sie czynow nie do zaakceptowania czy to w okresie przedmalzenskim czy tez po przysiedze malzenskiej i nadal moze uwazac ze kocha swa malzonka chociaz jego czyny beda wyraznie pokazywac cos innego itd. itd itd.
Na samym procesie badane sa fakty ( nie puste slowa ani obietnice) i konkretne dowody, zeznania indywiduow i poszczegolnych instytucji i co najwazniejsze, dziala Duch Swiety, ktory kieruje decyzjami jednostek zajmujacych sie konkretnym przypadkiem.



Kaema,
w ramach procesu w Kosciele katolickim istnieje tzw. urzad obroncy wezla malzenskiego.
Ten ma za zadanie, jak sama nazwa mowi, bronic waznosci malzenstwa.
Jednak czasami zdarza sie tak, ze niestety nie ma podstaw ku temu aby trzymac sie waznosci malzenstwa. Dzieje sie tak oczywiscie wtedy jezeli waznosc malzenstwa budzi wszelkie watpliwosci.


pozdrawiam.

Anonymous - 2011-12-28, 07:00
Temat postu: chylę czoło-Andrzeju!!!!!!!!!!
Jeśli chodzi o mnie to kocham swoją żonę i to coraz większa miłością mimo że jest ona w związku z drugim mężczyzną już ponad 13 lat, więc wiem opierając się na doświadczeniu mojego małżeństwa o czym piszę... :) Jestem wierny żonie i mam nadzieję na uzdrowienie mojego małżeństwa. Moja żona wie, ze może do mnie zawsze wrócić, że jestem otwarty na pojednanie.
Cytat z postu Andrzeja...to przede mną długa droga leci 3rok...ale tez zapewniłem moją żonę,że czekam na Nią!!!
A co do autorki tego tematu-trudna sprawa,bo małżonek fruwa sobie...ale skoro my czekamy ,to dlaczego ona nie moze czekać?????wszystko zależy od tego co mamy w sercu...On to widzi...Pozdrawiam

Anonymous - 2011-12-28, 08:17

rafal41 napisał/a:
...ale skoro my czekamy ,to dlaczego ona nie moze czekać?????wszystko zależy od tego co mamy w sercu...

heee rafał ..w mysl zasady skoro wszyscy to i babcia też :mrgreen: :mrgreen:

niestety trochi to inaczej wygląda. ;-)
..Andrzeja wybór..twój wybór...
ale to sa tylko wasze wybory i nam je szanowac..a wam akceptacja życia z tym...

ale nie oznacza że wasze wybory to jedna ..jedyna właściwa droga...
jedyna alternatywa
głoszenie tego to inaczej...
takie brzmienie i chełbienie sie
..bo ja trwam..
bo ja kocham...
bo ja jestem...
czasem nawet wbrew jakiejkolwiek woli

sorry .....ale jest właśnie PYCHĄ...
i czasami mało to ma cos wspólnego z miłościa

i koncząc jakiekolwiek dysputy w temacie oli odbiegające od jej tematu
napisze tak:
to co dokonuje Andrzej z ludzkiego punktu widzenia

PODZIWIAM...

ale patrząc poprzez szerszy pryzmat- nijak nie przemawia do mnie że to jedyna i tylko właściwa droga

i tyle..
i mam nadzieję że Andrzej zrozumie że inni chca inaczej..oczekuja inaczej..myslą inaczej..wybieraja inaczej

pozdrawiam

Anonymous - 2011-12-28, 09:05

Oli kiedy ja dowiedzialam sie o tym ze maz ma dziecko z kochanka ktore przede mna ukrywal rowniez pierwsze mysli byly takie zeby starac sie o stwierdzenie niewaznosci, bylam pewna ze tylko przez rozwiazanie malzenstwa uzyskam spokoj, kuria potwierdzila moje przypuszczenia odnosnie niewaznosci mojego malzenstwa, przeslali mi nawet dokumenty, jak rozpoczac proces itp
jednak kiedy emoje opadly zobaczylam sytuacje w troche innym swietle, za pare dni minie rok od tego zdarzenia, nie chce starac sie juz o stwierdzenie niewaznosci, kto jest ze mna na 12 krokach wie jak czesto o tym "wiercilam dziure w brzuchu" ;)

to wrecz zlota rada od innych
ucisz emocje poprzez modlitwe, zadbaj najpierw o siebie a dopiero pozniej, daleko pozniej podejmij decyzje

pogody Ducha!

Anonymous - 2011-12-28, 09:32

To wszystko jest bardzo trudne. Inaczej patrzyłabym na to gdyby najpierw odszedł, potem miał inną kobiete i dzieci, a nawet w sytuacji gdyby była ta kobieta w trakcie mojego małżeństwa ale nie było dzieci. Ale to jest dla mnie szok, bo przecież mieszkał ze mną , było niby normalnie , a nagle się okazuje,że równocześnie była inna i dziecko. Ona była w ciąży w tym samym czasie kiedy ja miałam urodzić naszą córeczkę. Nigdy się nie zdradził,że tak jest. Teraz owszem , kojarzę,że wyjeżdżał w niedzielę na kilka godzin i to w każdą bo twierdził ,że pomaga w czymś tam szefowi. Teraz wiem,że wtedy jeździł do " swojej dziewczyny", czekał z nią na wymarzonego syna. Tylko,że wszystko wyglądało tak jakby chciał tej naszej rodziny, jakby miało być wszystko w porządku, jakby nikogo innego nie było. ... Każda sytuacja jest inna, rozważam wasze posty, czytam, myślę i wyciszam się ale ciągle w głowie mam taką myśl,że jeśli Kościół daje takie możliwości to warto z nich korzystać. Modlę się za mojego męża od lat. O to małżeństwo, ale im więcej się modlę i robię sobie nadziei tym więcej złych wiadomości do mnie dociera, tym bardziej mi Pan Bóg pokazuje,że nie ma dla nas ratunku. ... Nie wiem co zrobię, moja decyzja nie jest ostateczna, ale nie wykluczam,że poproszę o ten proces... Pozdrawiam i proszę o modlitwę... Dziękuję za wsparcie i mądre rady...
Anonymous - 2011-12-28, 09:39

Oli, nie podejmuj żadnych decyzji pod wpływem emocji bo decyzje podejmowane pod wpływem emocji są zwykle tymi najgorszymi.
Pamiętam jak przeżywałam zawirowania największe, czułam że sytuacja mnie przerasta i postanowiłam że przez następny miesiąc nie podejmę żadnej decyzji a zajmę się sobą i dziećmi... I to była najmądrzejsza decyzja jaką mogłam wtedy podjąć... ;-)

Życzę darów Ducha Swiętego i pokoju w sercu :-)

Anonymous - 2011-12-28, 10:10

Oli ja z kochanka meza rowniez w tym samym czasie zaszlysmy w ciaze....
to szok, wiem co czujesz chociaz po czesci, trzymaj sie!

Anonymous - 2011-12-28, 17:37

laura_33_31 napisał/a:
Panowie Andrzej i Jarek321, czytam co napisaliście i nie wierzę!!!!!

Nie macie zupełnie racji!!!

Oli powinna starać się o unieważnienie związku zawartego jak wstępnie widać na okrutnym kłamstwie.Ona nie ma obowiązku walczyć o ten związek bo tego związku nie ma i nigdy nie było!


Napisałem krótko, więc pewnie niezrozumiale i - rozwijając myśl we własnym imieniu, nie Andrzeja - ujmę temat z innej strony.

Po pierwsze Oli nic "nie powinna", tylko pytanie czego chce. A ja z jej postów zrozumiałem, że po prostu chce spokoju i odetchnięcia od stresów. Sam urzędowy papierek nie sprawi, że można odzyskać spokój ducha, zwłaszcza, że już jeden urzędowy papierek jest - Oli napisała, że jest już z mężem po rozwodzie. Potwierdzenie kanoniczne, że nie ma sakramentu małżeństwa ma zatem jak magia czy deus ex machina stanowić balsam na relacje Oli z mężem? Poprawić samopoczucie? To taka sama argumentacja jak rada "skoro mąż bije, pije i zdradza, to się z nim rozwiedź".

Praca nad sobą, podejmowanie decyzji, realizowanie ich oraz stawianie granic przynosi spokój ducha, a więc własne działanie i branie za to działanie odpowiedzialności przynosi ulgę, a nie wiara w to, że dokument świecki czy kanoniczny ukoi emocje i złagodzi bóle.

A zatem Oli - jak chcesz to wnoś o stwierdzenie nieważności małżeństwa, taki proces jest instytucją kanoniczną, dopuszczoną przez Kościół, w którym działa Duch Święty. Ale wyrok sądu biskupiego powie tylko tyle czy małżeństwo było ważnie zawarte czy nie. Nie ustanowi zaś tego, że "od daty wyroku Oli jest szczęśliwą osobą".

Jeżeli chcesz kochać swojego męża Oli, to będziesz go zawsze kochać, a jeżeli nie chcesz go kochać, to stwierdzenie nieważności małżeństwa Tobie ani nie przeszkodzi, ani też niczego nie ułatwi.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group