Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Przemoc psychiczna w rodzinie - poniżany mąż.

Anonymous - 2011-12-18, 23:14

Aniołku 5
Bardzo dziekuje za cenne rady. Bardzo dobrze znasz angielskie procedury. Mniemam, ze mieszkalas w Anglii. Angielski znam w miare dobrze wiec porozumiewanie sie nie jest problemem. Niemniej jednak jeszcze raz pragne Ci podziekowac. Wiedzialem tylko o mozliwosci ogloszenia bankructwa, oswiecilas mnie ze jest jeszcze cos takiego jak Debit Relief Order
Do Brighton mam 100 mil. Lecz tu gdzie mieszkam mamy 2 polskie msze. Niestetety polska parafia w Southampton ma pod swoim skrzydlem jeszcze kilka miast w okolicy, miedzy innymi to w ktorym mieszkam. I najgorsze w tym wszystkim jest to ze ten caly rozlegly teren "obsługuje" tylko dwoch ksiezy, ktorzy (nie dziwie sie) cierpia na chroniczny brak czasu.
Pozdrawiam ciepło

[ Dodano: 2011-12-19, 00:00 ]
Jarek321 napisał/a:


Odnoszę wrażenie, że swoją postawę w życiu, w nastawieniu do małżeństwa uzależniasz od tego co żona powie, zrobi. Wydaje mi się, że szukasz w żonie punktu zaczepienia, dla którego warto byłoby ratować małżeństwo.


Mysle Jarku321 ze tu akurat masz racje. Generalnie uzalezniam szczescie w moim malzenstwie od tego czy i jak Zona mnie szanuje. Jednym takim czynnikiem jest takze to, że moja Zona slubowala mi milosc na dobre i na zle, czasami jednak odnosze wrazenie, ze tekst przysiegi obdarzonym byl gwiazdka i drobnym drukiem na dole w rodzaju "pod warunkiem, że, bedziesz taki, taki i taki". Niemniej jednak przygniata, doluje i podcina mi skrzydla taka postawa Zony. I rzeczywiscie tak jest, ze jak Zona jest dobra, wyrozumiala itd to wtedy mam sile walczyc. Jezeli jest inaczej to juz najlepiej co zrobic to uciec z tego malznestwa. Niestety tych pierwszych chwil jest jak na lekarstwo. Moja Zona zawsze miala problem z emocjami, a jej flustracja zostala jeszcze nasilona przez moje bledy i zachowania.

Jarek321 napisał/a:
Czy rzeczywiście zdajesz sobie sprawę z konsekwencji aborcji? - tych konsekwencji, które po prostu przygniotły, a rzekłbym nawet zmiażdżyły Was oboje


W swoich postach Jarku321 bardzo czesto nawiazujesz do naszej aborcji. Zastanawiam sie czy nie jestes czasem w jakikolwiek sposob zwiany z aborcja jako osoba pracujaca z ludzmi, ktorzy popelnili aborcje. Takie moje glosne myslenie.
Konsekwencje aborcji...Hm. Napewno nie zdawalismy sobie sprawy z konsekwencji wtedy. Dzialalismy jak w chorym amoku kierownia przez, co tu duzo mowic, szatana. Konsekwencje bardzo szybko zaczely nas doganiac. Zaczelismy dzialac. Zona bardzo szybko podjela polroczna terapie Nesta - zywa nadzieja. Oczywiscie spowiedz calozyciowa.
Do tego oboje przezylismy rekolekcje po stracie dziecka w Licheniu prowadzone przez Ojcow Marianow i znakomita Pania psycholog, specjalizujaca sie w tym temacie. Potem juz wyjechalismy do Anglii. Rok temu bylem na fundamencie rekolekcji ingancjanskich.
Natomiast tu w Anglii dalismy swiadectwo na temat aborcji. Swiadectwem tym bylo bycie jedynymi glownymi bohaterami w filmie "Syndrom" w rezyserii Macieja Bodasińskiego i Leszka Dokowicza, gdzie dokladnie przedstawiamy nasza historie w kontekscie syndromu postaborcyjnego. Nie chcialbym, zebyscie mysleli ze jest to powod do chwaly. Chce jednak powiedziec ze nakrecenie tego filmu jednym z krokow do wyjscia z trwajcego notabene syndromu, jest takze pewnym zadoscuczynieniem, takze dla naszego nienarodzonego synka.
W tym wszystkim bardzo denerwuje mnie to, ze pomimo to wszystko nie potrafie oddac swojego zycia, swojego malzenstwa tak naprawde Jezusowi. I jak to napsiala Mirela w swoim poscie, ze po ludzku nasze malzenstwo skazane jest na zaglade. Tym bardziej mam zal do siebie ze chce sam, bez Boga to wszystko zrobic. Po swojemu....

Anonymous - 2011-12-19, 21:51

Cytat:
. Generalnie uzalezniam szczescie w moim malzenstwie od tego czy i jak Zona mnie szanuje

Z tego co piszesz jestes troche ja chorągiewka no nie? jak zona tak to Ty tak...

wiesz, jakbym czekała na lepszu humor mojego męza i jego poprawę to juz by nas nie było dziś...
zacznij od siebie...to nasze hasło :-)
na Panu Bogu buduj...bedzie was juz dwojka, a kto wie moze zona sie dołączy?

Anonymous - 2011-12-19, 22:24

emigrant2 napisał/a:
W tym wszystkim bardzo denerwuje mnie to, ze pomimo to wszystko nie potrafie oddac swojego zycia, swojego malzenstwa tak naprawde Jezusowi.


Spróbuj skorzystać z modlitwy o uwolnienie, rozeznania duchowego. Takie modlitwy prowadzone są często przy grupach modlitewno-ewangelizacyjnych. Nie wiem na ile jest to dostępne na wyspach, ale w Polsce można bez kłopotów odnaleźć taką duchową pomoc.

Poza tym, liczy się konsekwencja. Stałe, wytrwałe serce, pomimo tego co widać i dzieje się na zewnątrz. Jest to orka... ale przynosi owoce. Jestem dobrej myśli ;-)

Anonymous - 2011-12-20, 06:27

Uważam iż ciągłe upokarzania Ciebie przez twoją Żone nic nie da a pogarsza tylko sprawę... płakanie na drozlanym mlekiem i gożkie żale niszczy, i niczego nie naprawią... wspołczuję Tobie , gdyż sam jestem w podobnej sytuacji a na to wszytko patrzy moja 2 letnia córeczka.... można każdego dnia wybaczać Żonie ale czy to nauczy ją tego iż robi żle traktujać Ciebie w tak podły sposób..... ja ciągle wybaczałem mojej Żonie a ona to wykorzystywała... robiła co chciała bo i tak wiedziała, że jej wybaczę.... dziś wiem iż tak dalej nie mam sił....wiem iż nie przeżyje tego jak moja Córeczka zacznie mnie wyzywać a i tak może być skoro moja Żona nie ma dla mnie szacunku.... nie wiem czy mój pomysł jesdt dobry czy zły, ale jak Żona mnie tak traktuje to nie będę się do niej odzywał i jej usługiwał aż sie nauczy.... w życiu trzeba poznać prawdę, która nie dla każdego jest oczywista.... fakt ludzie popełniają błedy wszak nikt nie jest idealny, lecz gdy się kogoś zrani to trzeba przeprosić a nie robić tak dalej... dla mnie liczą się czyny a nie słowa.... w małżeństwie nie powinno byc przemocy, poniżania, zdradzania i tp......przez 2 lata wyrzymywałem to z godnością..... to strasznie trudny temat ale boję się czy dalej będziesz miał sił do walki bo mnie już jest zabrakło...
Anonymous - 2011-12-20, 08:17

Miłość, małżeństwo to nie walka...
Kto walczy, tego zawodzą własne siły.
Miłość, ta prawdziwa, nigdy nie ustaje - miłość jest decyzją, postawą. Mogę być wściekła w danej chwili na moją córkę, ale przecież kocham ją najbardziej na świecie...To samo z mężem - nie czuję do niego tego, co bym chciała, ale trwam w miłości i wierności. Tyle i aż tyle a propos walki...

Pozdrawiam
Pogody Ducha :-)

Anonymous - 2011-12-20, 08:22

Życie w myśl .... wybacz wszystko , ponieważ kochasz.... lecz przecież wszystko ma swoje granice.... co odpowiedzieć dziecku jak zapyta Tato dlaczego twoja mama Cie tak traktuje? dlaczego wyzywa? Wybaczcie ale takie hasła propagandowe miłość wszystko wybacza i tp... miały by sens gsyby tak było... wieć pytam się skąd w miłośći zło ? skoro miłość wszsytko zwycieży to dlaczego są małżeństwa z kryzysem? trzeba twardo stąpać po ziemi wszal ile można wybaczać? czy kończać swój żywot można pomyśleć iz miałem piękne życie , ponieważ co dzień byłem poniżany i tp ...
Anonymous - 2011-12-20, 08:32

Bellator, proponuję, abyś zagłębił się w lekturę forum; czytaj nie tylko nasze historie, ale i zakładki wszelkie, wysłuchaj rekolekcji, poniżej podfora, np. Życie duchowe.... Mnóstwo tego! Czytaj! :-D
Tak bardzo skrótowo na Twoje pytania: skąd z miłości zło? - bo miłości uczymy się całe życie, a nie zawsze to co nazywamy miłością - jest nią faktycznie. Ile można wybaczać? - w nieskończoność, ale tego też trzeba się nauczyć, oraz współpracować z łaską Boską, bo samemu to za ciency w uszach jesteśmy. I na koniec - kochać kogokolwiek należy mądrze, czyli również stawiając granice zachowaniom złym i niszczącym - dla dobra własnego, tego który takie zachowania przejawia, oraz całego okolicznego świata.
Mega skrót, a rozwinięcie - całe forum :mrgreen:
Pozdrawiam! :-)

Anonymous - 2011-12-20, 14:12

Wybaczyć , a pozwalać się dalej krzywdzić to nie to samo .

Zdrowe granice , tego brak , terapia dla osób doznających przemocy
1 wiedza na ten temat
2, nabycie umiejętności obrony granic

Wszystko to w Duchu miłości Boga , siebie samego i bliźniego - także współmałżonka.


Pogody Ducha

ps ; polecam 12- kroków , są zapisy do 7 grupy :lol:

Anonymous - 2011-12-28, 22:24

emigrant2 napisał/a:

W tym wszystkim bardzo denerwuje mnie to, ze pomimo to wszystko nie potrafie oddac swojego zycia, swojego malzenstwa tak naprawde Jezusowi. I jak to napsiala Mirela w swoim poscie, ze po ludzku nasze malzenstwo skazane jest na zaglade. Tym bardziej mam zal do siebie ze chce sam, bez Boga to wszystko zrobic. Po swojemu....


Łapie sie na tym samym...w momencie kiedy zapominam ,ze oddanie , ufnośc, wiara to łaska i o nia zwyczajnie sie prosi...to taki moment kiedy Pan mi przypomina (Jana 15,5)
"beze Mnie nic uczynic nie możecie".
Ciesze się jednak ,że po Bozemu nie ma rzeczy niemozliwych.
Pan Dokowicz wspomina , nie wiem , czy pamiętasz o czymś ważnym...o modlitwie..., zapełnia również skrzynki z intencjami w Zgromadzeniach z prośbą o modlitwę ... Owoce tych modlitw sa widoczne, zachęcam...

Pozdrawiam serdecznie
Dziękuję za świadectwo Tobie i Twojej zonie, to wymaga odwagi...
Obyście tę odwagę zanleźli do lepszych relacji między Wami.
Niech Wam Pan Błogosławi.

Anonymous - 2011-12-31, 02:36

Aniolku 5
Odpisuje tutaj bo w temacie "zapisy do grupy 7" nie wiedziec czemu nie moge nic napisac.
Tak, chce byc z Toba w grupie hi hi zwlaszcza po pewnych cennych radach jakie mi dalas

Anonymous - 2012-01-01, 22:03

emigrant2 napisał/a:
Tak, chce byc z Toba w grupie hi hi zwlaszcza po pewnych cennych radach jakie mi dalas


:-D a będziesz ze mną w jednej ławce siedzieć? dasz ściągać? :lol:
I jak Ci idzie załatwianie Debt Relief Order? Ruszyłeś już z tym tematem?


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group