Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Intencje modlitewne - Prośba o modlitwę w int. wizyty ks. egzorcysty

Anonymous - 2011-12-09, 23:48
Temat postu: Prośba o modlitwę w int. wizyty ks. egzorcysty
Bardzo proszę o wsparcie mnie modlitwą z powodu umówionej na najbliższą środę (14-12-11r.) wizyty księdza egzorcysty około 10-tej rano u mnie w domu.
Martwię się, że ojciec jedynie porozmawia ze mną i nie pomodli się modlitwą uzdrawiającą, ani nie wykona egzorcyzmu. Dlatego proszę Was bardzo o modlitwę, aby nasze spotkanie było pomocne w mojej sprawie i aby ksiądz pomodlił się za mnie lub aby wykonał egzorcyzm (skuteczny...).
Będę ogromnie wdzięczna za Wasze modlitwy.

Anonymous - 2011-12-10, 00:04

Nagarek to wielki krok .Masz moją modlitwę.
Anonymous - 2011-12-10, 00:24

Bardzo dziękuję.
Anonymous - 2011-12-10, 09:33

A ja bardzo proszę Wszystkich o modlitwę za mnie ,gdyż jestem wykończona psychicznie. Mąż mnie poniża, wyzywa i przeklina za to,że chodzę na Roraty.Nie pozwala także chodzić swojemu małoletniemu synowi. Ostatnio gdy poszłam do Kościoła rzucił ze złością moim Różańcem na oczach syna. Błagam wesprzyjcie modlitwą o jego nawrócenie, jest synem organisty. Nie mam już siły tak dalej żyć. :-( To tylko w skrócie, a jest o wiele gorzej.
Anonymous - 2011-12-10, 11:11

Mago, to może rozpocznij sobie swój wątek (prośbę o modlitwę) w innym, osobnym miejscu? Bo domyślam się, że nikt nie pozostanie obojętny Twoim prośbom i zapewne oprócz modlitwy wiele osób będzie się chciało w Twoim temacie wypowiedzieć, aby Cię wesprzeć lub coś doradzić.
Dlatego ogromnie Cię przepraszam, ale może zaproponuję, abyś właśnie przeniosła swój temat w osobne miejsce, ponieważ Twoja sprawa jest ogromnej, wielkiej wagi (Bogu Ciebie, Twojego męża i Waszą rodzinę polecam!), ale zechciej zauważyć, że sprawa zbliżającego się za kilka dni mojego spotkania z księdzem egzorcystą jest z kolei dla mnie sprawą wagi ogromnej. I szkoda byłoby, aby przypadkiem mój wielce ważny dla mnie temat zamienił się niespodzianie na dyskusję na Twój temat (mado droga, nie miej mi mojej prośby za złe, dobrze? bo obu nam na naszych sprawach, w których prosimy o modlitwę bardzo, bardzo zależy...).
Zwłaszcza, że przypomniałam sobie, że na samym początku mojej choroby w wieku 14 lat z powodu jakiegoś lęku, który mnie ogarnął i nie umiałam sobie z nim poradzić, wykrzyczałam na głos, że nie wierzę w Boga... Zapomniałam o tym zdarzeniu całkowicie, ale wczoraj w nocy (bodaj podczas modlitwy, NP) sobie o tym przypomniałam... Pamiętam, że wykrzyczałam to bardzo głośno, tak bardzo, że nie tylko sąsiedzi to słyszeli, ale chyba niestety też sam Zły w piekle to usłyszał i pewnie go bardzo ta informacja ucieszyła.... Zastanawiam się czy ja przypadkiem wtedy pod wpływem lęki i poczucia bezradności z powodu nerwicy lękowej, która się u mnie zaczęła z dnia na dzień, nie wyparłam się po prostu Boga... Czy w tej chwili rozpaczy, lęku i bezradności wykrzyczałam jeszcze coś więcej przeciwko Bogu - nie pamiętam... Ale bardzo możliwe, że tak właśnie było...
Pomimo, że mnie to wspomnienie przeraziło, to jednak cieszę się, że sobie to przypomniałam, gdyż będę mogła teraz o tym w środę powiedzieć księdzu egzorcyście...
Bardzo proszę moje kochane Sycharki o Wasze wsparcie modlitewne (i oczywiście o modlitwę za magę i jej męża też proszę).

Anonymous - 2011-12-10, 12:24

Oczywiście kochana, ja myślałam,że jestem na innej stronce, prośba o modlitwę.. Z Panem Bogiem i bardzo Cię przepraszam :oops:
Anonymous - 2011-12-10, 12:46

Maguś, no co Ty, nie musisz przepraszać.
Zauważ, że dzięki temu poznałyśmy się ze sobą. :-D

Anonymous - 2011-12-10, 14:40

Nagarku, tak czytam i czytam, co piszesz. Nie piszę nic, bo nie siedzę w temacie tarota, wróżb, ezgorcyzmów itd, ale nasuwa mi się jedno takie spostrzeżenie. Pozwól, że się nim podzielę i nie miej mi, proszę, tego za złe.

Myślę, że niepotrzebnie i szkodliwie demonizujesz (nomen omen) pewne wydarzenia w swoim życiu, podciągając wiele często naturalnych reakcji czy działań pod działania złego.

Czy to nie jest zbyt łatwe usprawiedliwienie? Zły mnie opętał, więc mam teraz źle w życiu, więc wróżyłam z kart, więc chodziłam do wróżki, więc mam kryzys?

Z Twoich wypowiedzi wynika, że oczekujesz od księdza egzorcysty kolejnego "czaru", który uratuje Twoją duszę.

Nie gniewaj się - ale dla mnie to jest tylko zamiana jednego szamaństwa na drugie. Tylko, że tamto było złe, a to jest dobre?

Wiem, że są księża egzorcyści, że są szkoleni pod kątem egzorcyzmów, mają swój indywidualny charyzmat i powołanie - ale no dajcie spokój. Nie każda zła decyzja, nie każde słowa są objawem opętania przez złego?

Bóg nas ukochał najbardziej i nam dał władzę nad tym, co robimy. Wolną wolę (decyzje, zachowania) i również możliwość wyjścia z tego.

Dobrze, że szukasz rozwiązania dla siebie - ale wydaje mi się, że z jednego kręgu (niby-opętania) wchodzisz w kolejne uzależnienie od modlitw uzdrowiennych, magicznych działań egzorcystów, którzy "zaklęciem" modlitwą zamienią Cię w lepszego człowieka.

Nie dziwią mnie zatem reakcje, jakie spotykasz na drodze, w tym księży egzorcystów, z którymi rozmawiałaś. Pisałaś, że ksiądz się zdenerwował w końcu rozmową z Tobą i powiedział Ci, że modlitwa nei wystarczy.

I prawdę powiedział. Gdyby nasze życie zależało od modlitwy, Pan by dał nam ciała złożone tylko z głowy, prawda? Bo po co ręce (po co pracować, uczyć się, czytać, dokształcać, pomagać innym, pomagać sobie - skoro wymodlę i mam?). Po co nogi - skoro mogę się pomodlić i Bóg mnie przeniesie, gdzie chcę? Po co mi wolna wola, skoro cokolwiek złego zrobię, mogę zrzucić na opętanie? I prawdopodobnie (nie wiem, bo nie słyszałam Twojej rozmowy z tym księdzem) to miał na myśli ów człowiek. W końcu specjalista w tej dziedzinie...

Doszłaś do takich absurdów, że wmawiasz sobie już, iż głos, jaki słyszałaś, nie był głosem księdza, tylko kusego i on przemawiał ustami tego księdza.

Chyba tylko na filmach takie rzeczy...

Zwróć uwagę, że nawet w prośbie o modlitwę, wyznaczasz dokładnie pole działania, co Bóg ma zrobić pod wpływem naszych modlitw. A przecież Bóg to nie wróżka, nie złota rybka.
Przecież modlitwa NIE MOŻE wpływać na innego człowieka, na jego wolną wolę (np. że mąż ma wrócić, bo ja się modlę - albo niech ksiądz egzorcysta wykona rytuał).

Świadomość, że moje zachowanie, moje decyzje są spowodowane tym, że ktoś się o to modlił - PRZERAŻA MNIE. To by znaczyło, że jesteśmy narzędziem w rękach innych i to przy pomocy Boga.

Nie uznaję tego.

Modlę się nie o czary, ale o spokój ducha - bym mogła zaakceptować WOLĘ BOŻĄ, bo niech Jego wola się stanie, a nie moja. Nie o powrót męża, ale o gotowość na przyjęcie rzeczywistości, jaka jest. Nie o moje szczęście (wg naszych wyobrażeń), tylko o to, by szczęśliwy był każdy, kogo obejmuję modlitwą (już Bóg wie, co komu do szczęścia jest potrzebne. Czasami może ciernie - ale to JEGO WOLA), którą akceptuję, nie oczekując czarów. Modlę się nie o rytuał księdza egzorcysty, ale o to, bym przyjęła ze spokojem jego opinię i zaufała Panu.

Mam nadzieję, że dobrze mnie zrozumiałaś.
Myślę, że warto się nad tym zatrzymać i zastanowić - co jest ze mną nie tak, że szukam magicznych w działaniu rozwiązań. Czemu moje działania skupiają się na wykorzystywaniu nadprzyrodzonych mocy? Myślę, że tu jest problem...

A to, że w wieku 14 lat wykrzyczałaś, że nie wierzysz w Boga.... No proszę Cię. Byłaś dzieckiem. A nawet będąc dorosłą, słabość jest czymś, co miłosierny Bóg wybacza.

Wyspowiadaj się z tego i czuj się wolna - skoro żałujesz i więcej tego nie zrobisz.
I zapomnij o sprawie - bo według mnie rozmyślanie nawet o tym, jest grzechem i brakiem wiary w moc Spowiedzi Świętej.

Więcej działania przyziemnego (terapia, lektury)
Więcej wiary w Boga i jego moc (niedyktowanie mu tego, co ma dla nas zrobić)
Korzystać z naturalnych i powszechnych sposobów na ulżenie duszy (Sakramenty Święte, msza święta).

A odpuścić sobie uporczywego doszukiwania się działań demona, który sprawia, że cokolwiek robiłaś, było spowodowane opętaniem Twojej duszy.


Jeśli zatem ksiądz egzorcysta, z którym się umówiłaś, nie będzie chciał wykonać egzorcyzmu - przyjmij to.
Nie czaruj, Nagarku.
Religia, wiara nie ma nic wspólnego z magią (choć zakłada cuda)....

Trzymaj się ciepło, pamiętam w modlitwie.

S.

Anonymous - 2011-12-10, 15:41

Widzę, że nie zrozumiałyśmy się w ogóle...
To nie ja chciałam kontaktu z księdzem egzorcystą, to nie ja chciałam odejść od magii i tarota. Mnie z tarotem czy z czarami zawsze było doskonale. I nie rozumiem w 100% do dziś traktowania przez ludzi tarota jako narzędzia szatana... Ale było tyle zdarzeń w moim życiu niedawno, że otworzyłam się na Wasze (sycharkowe) porady, abym zgłosiła się do księdza egzorcysty (ogromnie zmobilizowała mnie do tego nasza Katalotka. Dziękuję, Kasiu!), kilka osób modliło się i modli się nadal w sprawie mojego spotkania z egzorcystą oraz mojego uwolnienia.
Trudno, ale ja nie widzę nic złego w tym, że umówiłam się z księdzem w tej sprawie. Wręcz odwrotnie, uważam, że zrobiłam duży krok do przodu.
A to, że często mówię lub piszę, iż Zły uczynił w moim życiu to lub tamto, jest właśnie wnioskiem również pochodzącym z tutejszego forum (Sychar) i tylko stąd. Ja nigdy w życiu wcześniej do takich wniosków nie dochodziłam. A o tym, czy różne zdarzenia w moim życiu, w tym również choroba, to przyczyna działania Złego czy tez po prostu zwykły życiowy pech, powie mi w środę ksiądz egzorcysta.
Nie mam obsesji działania Złego, lecz przypominam, że na tutejszym forum wszyscy bez wyjątku o jego działaniu mówią. I dobrze, ponieważ największy triumf Złego to fakt, że ludzie zapominają o jego istnieniu i działaniu...
Co oczywiście nie oznacza, żeby się człowiek usprawiedliwiał i mówił, że to nie on zrobił coś złego, lecz sam Zły go do tego zmusił... Nic bardziej mylnego. Bo moim zdaniem Zły nas kusi, ale jeśli pozwalamy się mu kusić, to on nami wtedy zawładnie. Jeśli nie pozwolimy się kusić, lecz oddajemy swoje życie Bogu i modlimy się w chwili pokusy, to Zły ucieka gdzie pieprz rośnie.
Pozwól, że zacytuję Twoje słowa związane z księdzem, którego nazwiska tutaj nie wypowiem, ponieważ pewnie znowu zostanie usunięty mój wpis:
"Doszłaś do takich absurdów, że wmawiasz sobie już, iż głos, jaki słyszałaś, nie był głosem księdza, tylko kusego i on przemawiał ustami tego księdza.
Chyba tylko na filmach takie rzeczy...".
Wierz mi, że jestem zdrowa psychicznie. Zostałam zbadana i jestem na bieżąco badana przez różnych lekarzy, co jest konieczne m.in. z tego powodu, że mam okresową rentę z ZUS, więc okresowo muszę powtarzać badania. Pani psychiatra-ordynator niedawno ponad wszelką wątpliwość wykluczyła chorobę psychiczną czy psychozę, wobec czego gwarantuję Ci, że NIE WMAWIAM sobie pod żadnym pozorem tego, że ksiądz egzorcysta kilka lat temu powiedział przez telefon do mnie tak, jak to w usuniętym moim temacie napisałam (powtórzę to nawet na Sądzie Ostatecznym, jeśli będzie trzeba).
Tamten egzorcysta absolutnie się na mnie nie wkurzył, lecz mnie po prostu olał. I oprócz tego co powiedział, dodał, że nie przyjedzie do mnie. A ponadto powiedział słowa, od których stanęły włosy na mojej głowie (dlatego teraz, czytając Wasze na Sycharze wypowiedzi na temat działania Złego, zaczęłam się zastanawiać czyż to przypadkiem nie był głos Złego. Bo dawniej to mi w ogóle do głowy nie przyszło, lecz źle sobie strasznie pomyślałam o tym księdzu, skoro tak się ważył powiedzieć na temat modlitwy).
Natomiast ten kapłan, z którym wczoraj rozmawiałam, zupełnie inaczej ze mną rozmawiał, nie zlekceważył mnie, lecz obiecał, że do mnie przyjedzie. Nie wiem czy uzna, że egzorcyzm jest niezbędny (bo może się okazać, że nie jest), lecz wiem, że bardzo bym chciała, by pomodlił się za mnie lub ze mną nawet jakąś inną modlitwą, niż modlitwa uwalniająca.
Sabino, Ty nie modlisz się o powrót męża, a ja o jego powrót modlę się i będę się modlić, dopóki wystarczy mi sił i życia. Dziękuję bardzo za porady, ale ja naprawdę wiem w jaki sposób i w jakich intencjach mam się modlić.
A chętnych do przeczytania artykułu na mój temat zachęcam do przeczytania go na str. 24 czasopisma "Nadzieja i życie" (nr 62/2012).
Pozdrawiam.

Anonymous - 2011-12-10, 16:03

Poniżej link do strony z artykułem, o którym piszesz nagarku - należy klinkąć w drugi obrazek od dołu tytuł: "Zamiast zaklęcia - Nowenna!"

http://www.apostolstwo.pl/?p=main&what=145

Życzę wytrwałości w NP!

Anonymous - 2011-12-10, 16:47

Dokładnie tak, Jarku, to jest ten właśnie artykuł. :-D
Ja mam to czasopismo w wersji papierowej, ale faktycznie jest ono również w podanej przez Ciebie wersji elektronicznej.

Anonymous - 2011-12-10, 17:03

nagarek napisał/a:
Tamten egzorcysta absolutnie się na mnie nie wkurzył, lecz mnie po prostu olał. I oprócz tego co powiedział, dodał, że nie przyjedzie do mnie. A ponadto powiedział słowa, od których stanęły włosy na mojej głowie (dlatego teraz, czytając Wasze na Sycharze wypowiedzi na temat działania Złego, zaczęłam się zastanawiać czyż to przypadkiem nie był głos Złego. Bo dawniej to mi w ogóle do głowy nie przyszło, lecz źle sobie strasznie pomyślałam o tym księdzu, skoro tak się ważył powiedzieć na temat modlitwy).


Tak, ale zakładasz przy tym, że Twoje osądy są jedynie słuszne, prawidłowe.
A skąd to wiesz?
Czy myślenie źle o kimkolwiek jest podszeptem Boga?
Czy podszeptem Boga było umieszczenie na forum tego posta, który został usunięty, w dość ostry sposób szkalującego księdza, który pomógł dziesiątkom ludzi i który codziennie prowadzi msze, udziela sakramentów, w tym spowiedzi?
Czy podszeptem Boga jest wyniesienie Złego na taki piedestał, że wierzysz, iż ma on taką niesamowitą władzę nad ludźmi? O szatanie nie należy zapominać, ale wysoce (dla mnie!) nieprawdopodobne jest, by uważać go za pół-boga, który kieruje naszym życiem, mówi ustami innych ludzi itd.

Ciekawi mnie po prostu, jak odróżniasz, co jest podszeptem Złego, a co podszeptem Boga? Tak na co dzień? To, co Ci się podoba (słowa drugiego egzorcysty i jego zapowiedź wizyty u Ciebie) pochodzi od Boga, a to, co jest nie po Twojej myśli - choćby to nawet był ksiądz (!) pochodzi od Złego. To wynika z Twojego pisania.

Również nie widzę w tym nic złego, że umówiłaś się z księdzem - absolutnie. Im więcej kontaktów z osobami duchownymi - tym lepiej, w Twoim przypadku.


I tylko mi chodzi. Plus to, że WEDŁUG MNIE (cały czas podkreślam, że to moje zdanie), Twoje zaangażowanie się w sam rytuał uwolnienia ma charakter jednak obsesyjny.
I tyle.

A co do dyktowania Bogu lekarstwa dla nas, jako przykładu właśnie małej wiary, to zapoznaj się z treścią tego linku (pochodzi ze strony Sycharu - żeby było jasne).

https://sites.google.com/site/sycharorg/jezutysietymzajmij

Fragment:

"Zawierzenie oznacza spokojne zamknięcie oczu duszy, odwrócenie myśli od udręki i oddanie się Mnie tak, bym jedynie Ja działał, mówiąc Mi: Ty się tym zajmij. Sprzeczne z zawierzeniem jest martwienie się, zamęt, wola rozmyślania o konsekwencjach zdarzenia. Podobne jest to do zamieszania spowodowanego przez dzieci domagające się, aby mama myślała o ich potrzebach gdy tymczasem one chcą się tym zająć same, utrudniając swymi pomysłami i kaprysami jej pracę. Zamknijcie oczy i pozwólcie Mi pracować, zamknijcie oczy i myślcie o obecnej chwili, odwracając myśli od przyszłości jak od pokusy. Oprzyjcie się na Mnie wierząc w moją dobroć, a poprzysięgam wam na moją miłość, że kiedy z takim nastawieniem mówicie: „Ty się tym zajmij”, Ja w pełni to uczynię, pocieszę was, uwolnię i poprowadzę.
A kiedy muszę was wprowadzić w życie różne od tego, jakie wy widzielibyście dla siebie, uczę was, noszę w moich ramionach, sprawiam, że jesteście jak dzieci uśpione w matczynych objęciach. To, co was niepokoi i powoduje ogromne cierpienie to wasze rozumowanie, wasze myślenie po swojemu, wasze myśli i wola, by za wszelką cenę samemu zaradzić temu, co was trapi.
Czegóż nie dokonuję, gdy dusza, tak w potrzebach duchowych jak i materialnych, zwraca się do mnie mówiąc: „Ty się tym zajmij”, zamyka oczy i uspokaja się! Dostajecie niewiele łask, kiedy męczycie się i dręczycie się, aby je otrzymać; otrzymujecie ich bardzo dużo, kiedy modlitwa jest pełnym zawierzeniem Mnie. W cierpieniu prosicie, żebym działał, ale tak jak wy pragniecie... Zwracacie się do Mnie, ale chcecie, bym to ja dostosował się do was. Nie bądźcie jak chorzy, którzy proszą lekarza o kurację, ale sami mu ją podpowiadają. Nie postępujcie tak, lecz módlcie się, jak was nauczyłem w modlitwie „Ojcze nasz”: Święć się Imię Twoje, to znaczy bądź uwielbiony w tej moje potrzebie; Przyjdź Królestwo Twoje, to znaczy niech wszystko przyczynia się do chwały Królestwa Twego w nas i w świecie; Bądź wola Twoja jako w niebie tak i na ziemi, to znaczy Ty decyduj w tej potrzebie, uczyń to, co Tobie wydaje się lepsze dla naszego życia doczesnego i wiecznego.
Jeżeli naprawdę powiecie Mi: „Bądź wola Twoja”, co jest równoznaczne z powiedzeniem: „Ty się tym zajmij”, Ja wkroczę z całą moją wszechmocą i rozwiąże najtrudniejsze sytuacje. Gdy zobaczysz, że twoja dolegliwość zwiększa się zamiast się zmniejszać, nie martw się, zamknij oczy i z ufnością powiedz Mi: „Bądź wola Twoja, Ty się tym zajmij!”. Mówię ci, że zajmę się tym, że wdam się w tę sprawę jak lekarz, a nawet, jeśli będzie trzeba, uczynię cud. Widzisz, że sprawa ulega pogorszeniu? Nie trać ducha! Zamknij oczy i mów: Ty się tym zajmij!”. Mówię ci, że zajmę się tym i że nie ma skuteczniejszego lekarstwa nad moją interwencją miłości. Zajmę się tym jedynie wtedy, kiedy zamkniesz oczy."

Polecam całe rozważanie...

Anonymous - 2011-12-10, 18:44

Satine, jeszcze raz dziękuję za Twoje wypowiedzi, ale delikatnie przypomnę Ci, że mój temat jest prośbą o modlitwę, a nie jest w żaden sposób związany z rozpoczętą przez Ciebie dyskusją, na którą nie mam w ogóle ochoty, ani czasu.
Pozdrawiam.
Z Bogiem.

Anonymous - 2011-12-10, 19:24

Hehehe, to się dowiedziałaś Satine o czym to temat ;)

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group