Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Jestem już tak skołowana

Anonymous - 2011-12-01, 20:03

Mirakulum napisał/a:
na rekolekcjach na Górze św Anny i potem na otwarciu Ogniska w Legnicy , nasza Sycharka dawała świadectwo - czekała na męża 20 lat i się doczekała , na rekolekcjach byli razem .


:shock: :shock: :shock: (szkoda, że nie ma emotikonu z opadniętą szczeną :mrgreen: )
Niesamowite! Jest gdzieś nagrane/napisane jej świadecwto?

Anonymous - 2011-12-01, 20:22

Aniołek5,

Oj nie wiem, czy wytrwam w modlitwach Tajemnice Szczęścia.! Cały rok co dzień 15 modlitw, obawiam sie :cry: Chcę zacząc. nowennę do Niepokalanego Serca Maryi

Anonymous - 2011-12-01, 21:29

Agaj ja odmawiałam Tajemnice szczęścia 2razy zaczynałam
1 - 1 miesiące
2- 3 miesiące
za trzecim razem się udało

To niesamowita modlitwa , i trzeba zmienić myślenie o tym ciężkim roku - jak będzie trudno .

Na 12 - krokach nauczyłam sie takiej metody
Tu i Teraz
dzisiaj odmówię te modlitwy , - czyli patrzę na najbliższe tygodnie , albo dni , albo godz .
patrzę tak daleko, aby to mnie nie przerastało .
no i oczywiście prosiłam o pomoc Ducha św , bez Niego żadna modlitwa nie nie obędzie :mrgreen:


Co do nagrania tego świadectwa , już dałam znać Andrzejowi - poszuka czy ma to nagranie :mrgreen:

Pogody Ducha

Anonymous - 2011-12-02, 10:40

Dziś złapałam doła chyba, nie daje rady... Płakałam na zmianę z modlitwą... Tęsknię za Nim strasznie, ale wstrzymuje się ,żeby nie dzwonic albo smsowac. Boję się, że powie mi -- nie kocham Cię. To jest straszne...
Anonymous - 2011-12-02, 14:22

to chyba ta pogoda tak działa, bo ja też siedzę i płaczę. a było już tak dobrze. no i niestety nie byłam taka twarda - wzięłam telefon do ręki... ale odzewu z drugiej strony nie ma...
Anonymous - 2011-12-02, 19:50

ewales,
Ja też nie dałam rady, smsowałam, a już było dobrze. To jest silniejsze ode mnie. Dowiedziałam się znowu, że woli byc sam, 3 razy próbowaliśmy i nic nie wyszło. Nie mogę Go zrozumiec... Nie wierzy, że Go kocham, że chce byc z nim, czy za sprawą innej? Nie wiem...

Anonymous - 2011-12-02, 20:58

agaj napisał/a:
Ja też nie dałam rady, smsowałam, a już było dobrze. To jest silniejsze ode mnie. Dowiedziałam się znowu, że woli byc sam, 3 razy próbowaliśmy i nic nie wyszło. Nie mogę Go zrozumiec... Nie wierzy, że Go kocham, że chce byc z nim, czy za sprawą innej? Nie wiem...


Wiesz co Agaj, tak z pewnego doświadczenia wiem, że żadne słowa, żadne argumenty, żadna nawet najpiękniejsza przemowa potwierdzająca Twoją miłość do męża, do męża nie dotrą. Co gorsza, im bardziej będziesz nalegać, tym bardziej mąż się będzie odsuwać. Przepraszam, że nazwę to po imieniu - ale Ty się jemu (w jego oczach oczywiście), w pewnien sposób naprzykrzasz. Innymi słowy, tymi sms-ami, błaganiem i prośbami, robisz sobie antyreklamę - pokazujesz swoją słabość. On tym bardziej jest przekonany, że może potraktować Cię jak zabawkę, skoro aż tak Ci na nim zależy, by wydzwaniać i prosić o szansę. Czy Ci wierzy czy nie... Jemu jest wygodnie. Jemu poprostu jest wygodnie: Ty się zajmujesz domem, dziećmi, jak przyjdzie w odwiedziny ma zapewnioną kawkę/herbatkę, a i mam wrażenie, że smaczne ciasteczko. Wychodzi od Ciebie - i robi co chce. Jest wolny (wg. jego własnej interpretacji wolności). No i ma przecież świadomość, że zawsze może wrócić. Czegóż chcieć więcej? Po co wracać? Przecież powrót oznacza dla niego staranie się, rozmowy, może tłumaczene się "gdzie byłeś?", "co robiłeś?", itp. Nawet jeżeli byłaś bardzo tolerancyjna wobec jego wychodzenia z domu, tzn. nie bawiłaś się w szpiega, to pewnie jakieś wymagania mu stawiałaś, jakieś obowiązki musiał mieć. ..
Ja wiem, że to trudne... Ja wiem,że to nie jest łatwe... Przechodziłam to po rozstaniu z poprzednim chłopakiem i wiem, jak kusi wysłać smsa, zadzwonić... Ja wykasowałam nr telefonu i dzięki Bogu go nie pamiętałam. A Ty albo wykasuj ten numer, albo kup sobie nowy zestaw startowy, jakikolwiek, ten nowy numer wklep pod imieniem swego męża(zastąp stary) i jak będziesz miała ochotę - to pisz, to dzwoń. Odzewu i tak nie będzie, bo karta sim z tym numerem będzie przecież leżała gdzieś na dnie Twojej szafki. Może taki trik pomoże... A jak będzie chciał odwiedzić dzieci - to niech on dzwoni.
Albo wynagradzaj sobie każdy dzień bez telefonu do niego: czekoladką, odłoż 5zł dziennie na jakiś luksusowy zabieg - coś, na co nie możesz sobie często pozwolić. No pomyśl - taki sms to jakieś 50gr. Zbieraj nawet te 50gr za każdy niewykonany sms, a nóż może uda Ci się na jakieś wystrzałowe szpileczki w panterkę nazbierać :mrgreen: .
Musisz to jakoś przezwyciężyć. Musisz go poprostu na chwilę zostawić. I jak już gdzieś ktoś na tym forum pisał - nie módl się o jego powrót. Po co Ci "stary" mąż? Módl się o jego nawrócenie. Nawet jakby miał do Ciebie od razu nie wrócić. Ale jako "nowy", nawrócony mąż, nie wierzę, że będzie chciał żyć bez małżonki, z dala od dzieci...
Trzymaj się dzielnie :-D

Anonymous - 2011-12-02, 21:43

Aniołek5,

Bardzo Ci dziękuję za te słowa. Wiesz co? Najgorsze jest to ,że ja to wszystko wiem, tylko jakoś nie mogę zastosowac się do tego. Sama nie rozumiem, co się ze mną dzieje... Wcześniej to On zabiegał o powrót, przepraszał, obiecywał ,że się zmieni...
Teraz Ja tego bardzo chcę, może dlatego, że podejrzewam go o kobietę i to mi nie daje spokoju...?
Masz racje, skasuje jego numer.
Kiedyś już tak zrobiłam, jak dzwonił, nie wiedziałam, kto.
Może to jedyne rozwiązanie...
Przemówiłaś mi do rozsądku, DZIĘKUJĘ!!!

Anonymous - 2011-12-02, 23:49

Agaj, wodzę, że klub sie poszerza... ja nie odbieram jak dzwoni bo wiem, że karmi się moją bezsilnością i żalem. Zabrał mi wypłatę (założył swoje konto) - ja nawet nie pisnełam, nie napisałam sms,,, nic - przepłakałam kilka godzin ale nie odezwałam się do niego. Nie chcę się widywać, zostawiam go samego sobie... tak cholernie to trudne, że zwijam sie z bólu jak o tym myślę, ale inaczej moje cierpienie nic nie będzie znaczyć.. zmęczylam się już, wyciszyłam, umarła ta uśmiechnieta osoba, pełna życia i werwy :-( może każdemu Bóg coś wymyślił na udowodnienie jego błędów i zawrócenie z drogi, którą źle wybrał? Słyszę, że ktoś go widział, a ja nie ... komuś poświeca czas na alkoholowych imprezach weekendy a dzieciom nie ... dostrzegam jego złe cechy i to tez mnie co raz bardziej uspokaja i każe trwać w samotnym oczekiwaniu na to co przyjdzie.Mam tylko 2 miesiące do pierwszej sprawy, boje się... taki stres przeżywałam biorąc ślub, ale to był szczęśliwy stres.. pamietak jak mu przysięgałam patrząc w oczy a on ... powiedział w oczy tylko "i nie opuszczę cię az do śmierci" ... patrzac wstecz na jego kłamstwa, to teraz to sie potwierdza: był przy mnie tylko w zdrowiu, szczęściu ..a zę nie opuści mnie az do smierci ... mnie wykończył psychicznie i fizycznie ,,, ciekawie czyjej śmierci :-/
Tak sobie myślę, że człowiek musi tyle doświadczyć, żeby móc w końcu zrozumieć ... całe swoje postępowanie, bezsilność, inność innego człowieka. Ale ile można cierpieć?
Juz któryś dzien z kolei próbuje zacząc NP bo boję się, że nic z tego nie wjdzie, wątpie ... boję sie że za dużo chcę i co jak tego nie dostanę ... kolejne załamanie, niemoc..
Powodzenia dla wszystkich :->

Anonymous - 2011-12-03, 01:47

Ona przytulam , i rozumiem ten rozrywające ból ,

Mi na początku pomagało jedno zdanie powtarzane w kółko

" Jezu Chryste ulituj się na de mną "

tak długo aż przychodziło ukojenie

Pogody Ducha

Anonymous - 2011-12-03, 02:17

Ona1974 napisał/a:
Juz któryś dzien z kolei próbuje zacząc NP bo boję się, że nic z tego nie wjdzie, wątpie ... boję sie że za dużo chcę i co jak tego nie dostanę ... kolejne załamanie, niemoc..


Ona1974 - nie bój się... nie rozmyślaj zbytnio... czy prośba o scalenie małżeństwa to za dużo? czy pragnienie bycia jednością jako mąż i żona to zbyt wiele? dla Maryi? dla Boga??? nie, myslę, że nie... więc nie myśl o tym, co się stanie, jak tego nie dostaniesz... zaufaj Maryi... możesz dostać nawet więcej niż prosisz... możesz dostać inaczej, niż prosisz... ale nie martw się na zapas, tylko bierz różaniec i zacznij NP od dziś!!! uwierz mi, będziesz miała dni kryzysu, dołki, załamania nawet i wiary... będziesz myślała,że to nie ma sensu, będziesz miała takie myśli, jakie masz teraz - ale NIE PODDAWAJ SIĘ! módl się dalej, módl się goręcej, klep te zdrowaśki nawet jak nie będziesz miała ochoty, nawet gdyby wszystkie przeciwności losu akurat na Tobie się skupiły, choćby nawet i sam Bóg stanął przed Tobą i powiedział, że to nie ma sensu to ty i tak dalej ciągnij tę nowennę - nie przerywaj, nie odkładaj. A uwierz mi, przyjdzie taki dzień, kiedy już nie będziesz się nad intencją tak zastanawiać i o niej rozmyślać, jak na początku odmawiania NP. Będziesz za to skupiona nad samymi tajemnicami, nad samym Jezusem i tym, co dla nas zrobił... Tylko ZACZNIJ i się NIE PODDAWAJ.

Ona1974 napisał/a:
boję się, że nic z tego nie wjdzie, wątpie ... boję sie że za dużo chcę i co jak tego nie dostanę ...


A tu masz odpowiedź samego Jezusa:
Dlaczego zamartwiacie się i niepokoicie? Zostawcie mnie troskę o wasze sprawy, a wszystko się uspokoi. Zaprawdę mówię wam, że każdy akt prawdziwego, głębokiego i całkowitego zawierzenia Mnie wywołuje pożądany przez was efekt i rozwiązuje trudne sytuacje. Zawierzenie Mnie nie oznacza zadręczania się, wzburzenia, rozpaczania, a później kierowania do Mnie modlitwy pełnej niepokoju, bym nadążał za wami; zawierzenie to jest zamiana niepokoju na modlitwę. Zawierzenie oznacza spokojne zamknięcie oczu duszy, odwrócenie myśli od udręki i oddanie się Mnie tak, bym jedynie Ja działał, mówiąc Mi: Ty się tym zajmij.

Całość tekstu(już była wyżej, ale powtórzę :D : http://www.traditia.fora....tolo,1998.html)

Anonymous - 2011-12-03, 19:47

Dziś jadąc rano do pracy , wstąpiłam do swojego męża do domu.
Tragedia
Jest poważnie przeziębiony, kaszle strasznie, śpi na materacu, i ma tylko telewizor...
Zaczęłam z nim rozmawiac, widzę, w jakim jest stanie zaproponowałam, żeby gdzieś na dwa dni do nas przyszedł, wygrzeje się w łóżku, dam mu obiad, żeby poszedł do lekarza, bo ten kaszel mi się nie podoba...

Był niemiły, powiedział, że da sobie radę, nie chce ode mnie pomocy.

Myslę, że głupio mu było po prostu, że zastałam go w takich warunkach, a jak przyjeżdża do nas, to udaje biznesmena...

Jadąc z pracy zadzwoniłam, że może mu jednak pomóc, nie a skąd, wręcz oburzony, że wyciągam rękę,nie to nie.

Powiedziałam, nie chcesz to trudno uparciuchu jeden, cześc.
I na tym koniec. Skasowałam numer i musze odpocząc. Jednak czuję się spokojniejsza, zrobiłam ,co mogłam, może kiedyś to zrozumie...

A, dałam Mu na Mikołaja książkę,, Warto byc ojcem,,
Dopiero się wkórzył, ale ja już wyszłam, nie chciałam tego słuchac.


Zostawiam Go w rękach Boga,

Anonymous - 2011-12-03, 20:14

agaj napisał/a:
Zostawiam Go w rękach Boga


Myślę, że zostawiasz go w najlepszych rękach :-D .
Odpocznij. A Twój mąż to mi przypomina (przepraszam, za skojarzenie, ale nie umiem inaczej tego wyjaśnić) wściekłego pieska. Takiego, co to się wścieka za każdym razem jak na niego nawt popatrzysz, takiego co mu aż piana z pyska kapie. Takiego, co w tej wśiekłości jest zawzięty, zażarty... A niech się pieni. A niech się slini z tej złości. Aż przyjdzie dzień, kiedy mu tej piany w pysku zabraknie i ... padnie, zacznie skomlić...
I nie mam zamiaru obrażać Twego męża, nie. Ja poprostu opisuję tu uczucie potężnej złości i nienawiści - tak naprawdę do samego siebie...
Miłej niedzieli, Agaj ;-)

Anonymous - 2011-12-03, 20:20

Aniołek5,

Masz racje.
Wściekły jest, bardzo.... Ale to jego Ego.
Bo On wie, że dam sobie radę, nie potrzebuję od niego pomocy.. :-)
Jeszcze jak zastałam Go w takim stanie...Przegranego...
Nawet jego ojciec zaprosił mnie z dziecmi na Wigilię, a jego NIE che...

Żal mi się Go zrobiło, jaki jest duuuurny..

[ Dodano: 2011-12-05, 22:34 ]
Nie ma żadnego odzewu...
Ja się nie odzywam, i On też. Najbardziej nie rozumiem,dlaczego nawet do dzieci nie zadzwoni ponad tydzień...Jak można tak się nie interesowac....
Szkoda mi ich, ale chyba się już przyzwyczaiły do tej sytuacji...
Tęsknię, ale wytrzymuję... :-/

Smutno samej, ale widocznie taki mój los.
Jutro Mikolajki, ciekawe, czy będzie pamiętał o swoich dzieciach.

Ostatnio kazał mi sobie kogoś znależc, Jak tak mógł!
Pozbyc się chce mnie?
Czekam ,co przyniesie kolejny i kolejny dzień, wyglądam, czy przyjechał może, a tu nic. Czy On naprawdę jest taki nie czuły, straszne,...
Może ma jakieś plany już na swoje życię?


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group