Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Jestem już tak skołowana

Anonymous - 2011-11-28, 09:40

Witam wszystkich serdecznie. Jestem tu Nowa.Czytam posty i postanowiłam opowiedziec swoją historie i proszę o rade. Jestem już tak skołowana. Jestem w związku sakramentalnym od 15 lat. Mamy dwoje dzieci 14 i 11 lat. Zaczeło sie wszystko psuc 3 lata temu.Mamy dom duży dom, mąż chciał wziąc kredyt pod hipoteke, ja się nie zgadzałam. Raz już wziął i skończyło się tym, że bank nam zabrał działki. Zrobił ze mną rozdzielnośc majątkowa i dom należał w ten sposób do niego, bo dostaliśmy go od jego ojca.Zadłużył, niespłacał, komornik robił licytacje, sam się ukrywał przed policją, nie pracowałam, chowałam dzieci. Musiałam się wyprowadzic, bo nie mogłam psychicznie wytrzymac. Wynajełam mieszkanie w mieście, żeby dzieci miały bliżej do szkoły, poszłam na kursy i otworzyłam własną działalnośc. 3 razy przebaczałam mu, przyjmowałam pod dach, chciałam wszystko dobrze. Nie udawało się, nie pracował, grał noc i dzień na komputerze. Nic nie pomagał. Miałam dośc, kazałam mu się wynieśc, psychicznie byłam wykończona.Nie interesował się dziecmi zupełnie, złożyłam o alimeny, nie płacił, biore z funduszu alimentacyjnego. Teraz latem kupiłam mieszkanie i sama je wyremontowałam. Mąż pracuje, kocham Go mimo wszystko i chciałam, żebyśmy zaczeli wszystko od nowa,. On twierdzi, że mnie nie kocha nie mógłby byc ze ,mną! Nie wiem ,co robic, poczuł wolnośc i nie che byc z nami... Pomóżcie, Proszę, mówię że Go kocham, że zależy mi na nim, ale jak grochem o ścianę, jest obojętny dla mnie. Przychodzi do nas, całuje mnie ,ale twierdzi że nie chce byc ze mną,. Nie wiem, co robic!!!
Anonymous - 2011-11-28, 10:07

Agaj,

nie jestem na forum zbyt dlugo aby dawac rady...Prosze wiec nie traktuj tego jak recepte na poprawe relacji miedzy Toba i mezem...

Z doswiadczenia i z kwestii czasu wiem, ze jezeli mezczyzna ucieka w zachowania wpasowujace sie w kategorie typu: uzaleznienie lub kompulsje tj. nadmierne korzystanie z gier komputerowych, pornografia, alkoholizm etc. to ucieka w ten sposob od jakiegos problemu, ktory lezy gleboko i jest powazny na tyle, ze czesto wygodniej jest sie upic, pograc albo stracic wszystkie pieniadze anizeli problem skonfrontowac.

Czesto sa to sprawy wyniesione z dziecinstwa, z rodziny pierwotnej i dotycza nieumiejetnosci kierowania uczuciami, strachem przed bliskoscia etc.

Sprobuj sie wyciszyc.
Tylko w ciszy, jaka przynosi modlitwa i zawierzenie Waszych spraw i codziennosci Panu Bogu, znajdziesz przyczyne Waszego kryzysu.

Pozdrawiam.
Z Bogiem.

Anonymous - 2011-11-28, 10:16

Dzięki Agneshka
To, prawda, miał poważne problemy i z prawem i przechuśtał majątek. W jego domu też rodzice się rozwiedli, można powiedziec świat go chował, dlatego on nie ma takiej potrzeby byc z rodziną, tak mi się wydaje. Najważniejsi są koledzy niż my,. Nawet jego ojciec mówi, żebym dała sobie z nim spokój i znalazła kogoś. Ja nie chcę, 3 lata jestem sama i chcę ratowac to małżeństwo, ale nie mam recepty.... I nie mam siły.... Mówi ,że mnie kocha itd..

[ Dodano: 2011-11-28, 10:19 ]
Sory, mówi że mnie Nie kocha....

Anonymous - 2011-11-28, 13:28

Aga witaj na forum

wydzieliłam Ci osobny temat .

to wielka kopalnia wiedzy i ludzkiego doświadczenia , świadectwa odrodzenia
wielu ludzi i ich małżeństw .


agaj napisał/a:
mówi że mnie Nie kocha....


jak ktoś uzależniony tak mówi - to czytaj - Nie kocham siebie - taka jest prawda -
sam sobie nie wybacza co narobił , to trudno mu przyjąć czyjeś wybaczenie, miłość . Nie wie tak naprawdę o czym mówi .

Ja jestem na tym forum od ponad dwóch lat , i tu w tej wspólnocie nauczyłam się co znaczy słowo MIŁOŚĆ , jaką wartość na Sakrament Małżeństwa .

Pogody Ducha

Anonymous - 2011-11-28, 16:54

Rani mnie bardzo.

Przychodzi do dzieci, normalnie rozmawiamy, proponuje mu zapomniec o ostatnich 3 latach, wszystko mu wybaczam, żeby on też o wszystkim zapomniał. Twierdzi, że pomoże mi dzieci wychowac, ale razem nie będziemy, nie kocha mnie. Za chwile mnie całuje.

Mówi, że chce byc sam, albo znajdzie sobie kogoś... Ja zwariuje, to On powinien mnie przeprosic po tym wszystkim, a teraz takie rzeczy mi mówi. To jakaś paranoja. Zaproszę Go na obiad w niedzielę, żeby dzieci miały namiastkę rodziny, to On twierdzi, że chce byc z Nim dla kasy... Nie wiem już, jak mam się zachowywac...


Może powinnam nie prosic Go na górę, a jak chce się z dziecmi widziec, to zejdą do niego?


Z drugiej strony się boję Go urazic, bo jak pokłóci się mną to do dzieci potrafił pół roku się nie odzywac...


Prosze o rady, bardzo, bardzo.....

Znajomi, rodzina twierdzą, żebym w końcu się ockneła i kopn... Go.
Chcę za wszelką cenę ratowac to małrzeństwo, bo kocham Go i chcę, żeby dzieci miały rodzinę, i tak dużo wycierpiały...

Proszę o modlitwę

Anonymous - 2011-11-29, 17:42

agaj napisał/a:
Wynajełam mieszkanie w mieście, żeby dzieci miały bliżej do szkoły, poszłam na kursy i otworzyłam własną działalnośc.


Witaj Agaj :)

Bardzo mi zaimponowała Twoja postawa. Pokazałaś klasę, pokazałaś, że możesz sobie poradzić mimo taaakich kłopotów finansowych.
Mogę powiedzieć, że mnie zaispirowałaś. Wiem, że oczekujesz nieco innych postów, z pomocą i radą, ale nie mogłam się oprzeć pokusie, by napisać. Ja sama siedzę w domu z dzieciakami (młodsza córka jest jeszcze za mała, bym ją zostawiała i poszła do pracy) i tylko się zamartwiam, jak sobie z kredytami poradzimy, czy kredytobiorcy mnie/nas zniszczą...
Nie mam swojego lokum, korzystam z pomocy rodziny i się zamartwiam, gdzie ja będę mieszkać za 5 lat. Jakoś nie mam odwagi wziąć spraw w sowje ręce - i np. tak jak Ty otworzyć swoją firmę.
Fakt, że Ty dałaś radę kupić mieszkanie - Kobieto, Jesteś WIELKA!!!
Może na ten moment skup się na swojej działalności, popracuj nad sobą, znajdź nowe hobby, wyjeżdżaj z dzieciakami na weekendy - rób wszstko, by mąż poczył, że Cię traci, tzn. że poczuje, że już nie będziesz go błagać o powrót.
Ja nie mam bladego pojęcia(a myślałam, że wiem dużo, zanim na to forum zajrzałam) o problemach dorosłych wyniesionych z domów rodzinnych. Ale na pweno ktoś się znajdzie z odpowiednią radą, pomocą :lol: .

Ja wiem, że to może być niezbyt taktowne pytanie, ale możesz mi powiedzieć jakie kursy skończyłaś i jak to zaowocoało w późniejszym rozwoju? Możesz na priv, maila lub gg. Ja poprostu też chcę odnaleźć swoją drogę do własnych zarobków i chciałabym zobaczyć, jak to inni robią ;-)

Anonymous - 2011-11-29, 20:03

Aniołek5,

Witaj, dzięki za wszystko.
Mieszkanie kupiłam nowe od developera, ale sprzedałam malutką kawalerkę w Wa-wie. Musiałam je za zarobione pieniądze wyremontowac. :-) Nie mam tajemnicy, jestem manicurzystką, podnajmuje miejsca w dwóch lokalach fryzjerskich. Mam jeszcze plantacje truskawek u rodziców, więc nie mam kiedy się nudzic. Jak wiesz sama chowam dzieci od 3 lat, było naprawdę ciężko, 1,5 roku twała sprawa o alimenty, a dzieci mają własne potrzeby... Najgorsze lata mojego życia....Ale my kobiety jesteśmy Twarde :-)

[ Dodano: 2011-11-30, 08:48 ]
Wczoraj był mąż

Gdy wróciłam z pracy, siedział już przy komputerze. Zrobiłam kolacje, wszyscy usiedliśmy i było nawet fajnie. Rozmawiał z nami, zjadł i było ok.
Jednak za chwile ktoś zadzwonił, rozmawiał z nim i powiedział, że za pół godziny przyjedzie. Na koniec rozmowy powiedział PA ! Od razu pomyślałam, że to jakaś kobieta... Wkórzyłam się i powiedziałam, że jeżeli kogoś ma, to niech nie przychodzi do nas na górę do mieszkania, tylko dzieci zobaczy przed blokiem.

Mówił, że nie ma nikogo, tylko żona kolegi zadzwoniła
Tak sobie tlumacze, że jeśli by miał kogoś rzeczywiście, to nie zabierał by dzieci w niedziele, albo do nas przyjeżdżał w niedziele i siedział cały dzień.

Nie wiem, mam dośc, co o tym myślec?
Proszę o POMOC....

Pomóżcie, modlę się do Serca Pana Jezusa o wstawienie Go na dobrą drogę. Nie chodzi wogóle do Kościoła, nie przyjmuje sakramentów, zagubił się po prostu...

Anonymous - 2011-11-30, 20:16

agaj napisał/a:
Pomóżcie, modlę się do Serca Pana Jezusa o wstawienie Go na dobrą drogę. Nie chodzi wogóle do Kościoła, nie przyjmuje sakramentów, zagubił się po prostu...

Witaj,
większość zagubionych współmałżonków ma kłopoty duchowe. Dla porzuconych lub odstawionych na boczny tor małżonków, którzy chcą naprawiać swoje małżeństwo najlepszą drogą jest powierzenie siebie, małżeństwa i rodziny Jezusowi i Maryi. Tylko Oni patrząc z boku i mając dostęp do ludzkich serc potrafią wyprowadzić wszystko na prostą. Zawierz więc ufnie wszystko Niebu, Ono Cię poprowadzi.
W międzyczasie odważnie przyjżyj się sobie i oceń jaka pomoc potrzebna jest Tobie od ludzi-psycholog, grupa wsparcia w sprawach współuzależnienia od netu i oczywiście spotkania w realu na Skaryszewskiej. Sycharki pomogą Ci wszystko z bożą pomocą ogarnąć więc skoro trafiłaś do Sycharu to może już byc tylko lepiej. :mrgreen: Może nie będzie łatwo, ale będzie lepiej, lepiej i lepiej. Najpierw z Tobą, potem z całą resztą problemów małżeńsko-domowych.
"Wszystko mogę w Tym , który mnie umacnia"
(List do Filipian 4:13, Biblia Tysiąclecia)

Anonymous - 2011-12-01, 16:30

A mi przypomniała się historia opowiadana przez znajomego kiedyś tak o, przy kawie. Ale jest prawdziwa i może być potraktowana jako małe świadetcwo.
Mąż odchodzi do kochanki. Nie wiem, czy dochodzi do rozwodu czy nie. Żona zostaje z dzieckiem, które sama wychowuje, gdy mąż w najlepsze "układa" sobie życie z inną Panią. I też nie wiem, czy z kochanką ma dziecko. Ale po 17 latach,po długich 17 latach coś mu z kochanką nie wychodzi... I wiecie co? Wraca do swej żony, która przyjmuje go z otwartymi rękami...
Ja pamiętam, jak sobie wtedy pomyślałam: co za durna baba po tylu latach go z powrotem wzięła!!! Ale teraz wiem, że to była kobieta, która wierzyła w moc sakramentu i czekała wiernie na swojego męża. Musiała na niego czekać, skoro przyjęła go bez problemów. Inaczej by się nie zdecydowała...
17Lat!!! Ludzie! Jest nadzieja :)

[ Dodano: 2011-12-01, 16:35 ]
Ja wiem, że nie znam osobiście tej pary. Ale nie pisałabym tego, gdybym nie była pewna, że to historia prawdziwa. :-D
Zapomniałam dodać, że są szczęśliwym teraz małżeństwem.
Tak sobie uśwadomiłam, że choć sama nie borykam się z problemem odejścia mego męża do innej (on raczej by się rękami i nogamo trzymał futryn, gdybym za drzwi za te kłamstwa chciała go wyrzucić :lol: ), ale jeżeli małżeństwo się schodzi po tylu latach, to ja wierzę, że wyleczenie mojego ślubnego z mitomanii/zaburzeń/pseudologii/wrednego charakteru (bo nie stwierdzono dokłądne na razie co mu dolega) też jest możliwe, nawet za 17 lat.
(ps. pewnie wtedy będę na tyle głucha, że nie będę słyszała połowę jego bzdur i uznam, że jest zdrów :mrgreen: , ale efekt spokoju mej duszy się liczy najbardziej :lol: )

Anonymous - 2011-12-01, 16:41

Aniołek5,

Witaj,
Bardzo słuszna postawa! Ja tyle rzeczy złych przeszłam ze swoim mężem. Gdy wynajmowałam mieszkanie z dziecmi, On 3 razy do nas wracał, ja Mu wybaczałam, myślałam- może ułoży sie...

Jednak, wykorzystywal mnie, nie pracował, ja utrzymywałam mieszkanie, dzieci itd.
A On co robił? Grał na komputerze...

Teraz powiem Ci szczerze, że nikt nie wierzy, że może nam się udac, tylko Ja mam nadzieję. Wiem, że przysięgałam Mu na dobre i na złe. Nie czuje żalu i urazy, jestem w stanie wszystko zapomniec, mamy dzieci dąże do pojednania...

Wiara czyni cuda, a Ja wierzę w ten Cud...
Każdy ma swój Krzyż do niesienia...Tak uważam.

Anonymous - 2011-12-01, 17:07

agaj napisał/a:
Mówił, że nie ma nikogo, tylko żona kolegi zadzwoniła
Tak sobie tlumacze, że jeśli by miał kogoś rzeczywiście, to nie zabierał by dzieci w niedziele, albo do nas przyjeżdżał w niedziele i siedział cały dzień.

Nie wiem, mam dośc, co o tym myślec?
Proszę o POMOC....

Pomóżcie, modlę się do Serca Pana Jezusa o wstawienie Go na dobrą drogę. Nie chodzi wogóle do Kościoła, nie przyjmuje sakramentów, zagubił się po prostu...


Wiesz, ja się już nauczyłam jednej rzeczy: prawda zawsze,ale to zawsze wychodzi na jaw. Czasem przypadkiem, czasem ktoś ją musi lekko wypchnąć z ukrycia. Ale wychodzi. Więc nie zadręczaj się spekulacjami. Może ma, może nie ma innej kobiety. Nie możesz się tak zamartwiać, bo moim zdaniem Twój nastrój wpływa na samopoczucie dzieci. Nie myśl o tym. Jeżeli ojciec z nimi spędza dzień - bądź z tego faktu szczęśliwa. I pozwól dzieciom się tym cieszyć. Nie umiem doradzić nic więcej, bo za "cienka" w tych tematach jestem ;-) .
A co do modlitw - polecam Ci nowenne do bł. Matki Teresy. Ta modlitwa bardzo uspokaja. Tutaj jest link:
http://www.kryzys.org/viewtopic.php?t=6635
Ja modliłam się o nawrócenie męża - nie wiem, czy się nawrócił. Ale w trakcie odmawiana tej nowenny, mąż poprosił, bym wysłała mu jego krzyzyk i różaniec (pracuje za granicą).
Poczytaj też na temat pierwszych dziewięcu sobót miesiąca - Nowenna do Niepokalanego Serca Maryi. Poczytaj obietnice, w szczególności punkty od 1 do 11
http://www.kryzys.org/viewtopic.php?t=5670
Ja zaczynam od soboty 05.12

Jest jeszcze Nowenna Pompejańska (choć jest ciężka do przejścia, daje wiele możliwości do przemysleń nad sobą, wiarą, życiem... )

i są jeszcze Tajemnice Szczęścia:
oto pierwsze z obietnic danych sw Brygidzie:
[i]Od dłuższego czasu Brygida pragnęła wiedzieć, ile ciosów Chrystus Pan otrzymał podczas swej Męki. Pewnego dnia Zbawiciel objawił się jej i rzekł: "Moje Ciało otrzymało 5480 ciosów. Jeżeli chcesz je uczcić pobożną praktyką, zmów 15 Ojcze nasz i 15 Zdrowaś z modlitwami, których cię nauczyłem podczas całego roku w ten sposób w ciągu roku uczcisz każdą Moją Ranę". Potem w formie obietnicy dodał, że ktokolwiek zmówi te modlitwy podczas roku:

1. Uwolni 15 dusz ze swej rodziny z czyśćca.
2. 15 sprawiedliwych spośród krewnych zostanie potwierdzonych i zachowanych w łasce.
3. 15 grzeszników spośród krewnych zostanie nawróconych.
4. Osoba, która zmówi te modlitwy , osiągnie pewien stopień doskonałości.
[/i]

A oto link do całej strony dot. tej modlitwy:
http://www.tajem_sz.republika.pl/

Ja mam zamiar dzisiaj podjąć trud tej nowenny, bo zależy mi na nawróceniu przede wszystkim swoim - tak dużo mi brakuje, a nie mogę wymgać od innych tego, czego sama nie dokonuję. Poza tym mam dużo fajnych krewnych po tamtej stronie i miło by było, gdyby byli zbawieni - chciałaby z nimi spędzić wieczność 8-) .

Modlitw jest mnóstwo... Ja myślę, że różaniec to podstawa, niezależnie od problemu. Wycisza... A Pan Bóg chyba i proste nasze słowa zrozumie... Dla mnie nowenny są pomocą w zrocumieniu, w samodyscyplinie... Wierzę, że Swięci mi pomagają w otrzymaniu proszonej łaski, ale bez wiary, bez tego rozmyślania - modlitwa chyb nie ma większego sensu... Wiara, wiara i jeszcze raz wiara.

Polecam Ci też nowennę do Św Rity - ja podchodziłam do tej nowenny 3 lata... Nie mogłam się pogodzić z życiem i zasadami, akie św Rita wyznawała... Z jej zasadami... Ale z czasem zrozumiałam... Nowenna do Św Rity uczy przede wszystkim cierpliwości i pokacuje, na czym polega miłość żony do męża, matki do dzieci...
Link:
http://adonai.pl/modlitwy/?id=192

Pozdrawiam Cię ciepło :)

Anonymous - 2011-12-01, 17:20

Aniołek5,

Bardzo Ci dziękuję za te słowa. To prawda, staram się nie myśleć o tym, cały czas znajduję sobie zajęcia, poświęcam czas wolny dzieciom, staram się trzymać. Co będzie, to będzie, nie zależy to ode mnie, tylko Najwyższego.

Dziękuję również za linki modlitw, bardzo dziękuję

Pozdrawiam! :-)

Anonymous - 2011-12-01, 18:37

Nie ma za co :mrgreen: . W zamian gratis ładny frenczyk poproszę :lol:

[ Dodano: 2011-12-01, 18:40 ]
Żartowałam :)

Jak chcesz, to poczekam z Tajemnicami Szczęścia i zaczniemy razem, co? Będzie raźniej myśleć, że gdzieś w jakimś zaciszu domowym ktoś też odmawia te same modlitwy ;-) . Możemy się wspierać w kryzysach - bo takowe przy tego typu modlitwach na pewno przyjdą. Jest taki jeden - :evil: - co mu zależy, by się potknąć...

Anonymous - 2011-12-01, 19:00

Aniołek5 napisał/a:
17Lat!!! Ludzie! Jest nadzieja :)


na rekolekcjach na Górze św Anny i potem na otwarciu Ogniska w Legnicy , nasza Sycharka dawała świadectwo - czekała na męża 20 lat i się doczekała , na rekolekcjach byli razem .

Pogody Ducha


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group