|
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR :: Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?
|
|
Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - wyprowadzam się z naszego mieszkania i wyje z bólu
Anonymous - 2011-12-12, 11:27
Ja "sobie pozwalam" czasami na wysłanie sms o treści " dobranoc" lub " dzień dobry" czasami nasz skrót "kct", ale sama nie wiem czy mam to robić, nigdy nie odpisuję, siostrze powiedział ,że je kasuje bez czytania...więc czy jest sens?
Chciałabym mu napisać,że czekam i będę czekać na niego, ale czy powinnam?
Zapomniał o mnie, nie mam dla niego żadnego znaczenia, chce mu przypomnieć,że jednak jeszcze istnieje....
Odrzucenie to ogromny ból i mocno obniża poczucie własnej wartości.
to dobry psycholog i wie gdzie uderzyć,żeby najbardziej zabolało,żeby się zwyczajnie poddać, nie walczyć.
Do tego dochodzi tęsknota i mamy ciężkie doświadczenie.....
Jedyna nadzieja, że skoro trwam przy Bogu, proszę Go żeby zajął się moim życiem, to on mnie z tego "wyprowadzi na prostą"....na to potrzeba czasu, zawsze byłam cierpliwa, ale jeŚli chodzi o moje małżeństwo, to jednak muszę się o tą cierpliwość modlić, bo chciało by się już, teraz, natychmiast.....
Ale z drugiej strony ja przecież nie chce,żeby mąż wrócił taki jaki był, żeby było dobrze potrzeba mojej ale i jego przemiany, Bóg będzie wiedział kiedy nas połączyć z powrotem.... a teraz wyjdzie moja niecierpliwość....mam nadzieję, że Bóg nie pozwoli mi długo czekać
Anonymous - 2011-12-12, 11:34
Malwina83 napisał/a: | Ale z drugiej strony ja przecież nie chce,żeby mąż wrócił taki jaki był, żeby było dobrze potrzeba mojej ale i jego przemiany, Bóg będzie wiedział kiedy nas połączyć z powrotem.... a teraz wyjdzie moja niecierpliwość....mam nadzieję, że Bóg nie pozwoli mi długo czekać |
Normalnie to ja mam tak samo Malwinko kochana...czytasz w moich myślach
Anonymous - 2011-12-12, 11:39
Tak jak mi Mirakulum napisała, "to nie maż ma mi dać szanse ale Bóg",żeby wszystko naprawić.
W tym tygodniu kończę NP, ale mój mąż dalej jest jak skała, bez jakichkolwiek uczuć do mnie, on mnie teraz nawet nie lubi
A ,że moja sytuacja jest naprawdę beznadziejna, aż jestem ciekawa jak Bóg ją rozwiąże.
Anonymous - 2011-12-12, 12:54
Malwino...
co do smsow czy "nekania" telefonami mysle, ze powinnas sobie dac spokoj, to wzbudza w nim niepotrzebna agresje spowodowana rowniez nieuswiadomionymi wyrzutami sumienia, daj mu troche przestrzeni i tej bez konca podkreslanej wolnosci, to najlepsze wyjscie,
Ty nie bedziesz tak cierpiala a zdziwisz sie w momencie kiedy od niego przyjdzie jakikolwiek sms....
ja tak robie i choc na poczatku bylo to wbrew mnie samej przynosi efekty w postaci smsow mowiacych o tym jak go "szarpie", choc to nie sa jeszcze "te" smsy, ciesze sie, ze sa, zawsze odpisuje spokojnie i bez emocji (dziekuje Mirakulum :*)
NP zaczelam w 1 Niedziele Adwentu i tyle dobrego mie spotyka, ze az sie boje co bedzie dalej.... i sa to rozne drobne sprawy wliczajac w to smsy od NIEGO
cudem jest, ze odezwal sie w sobote do naszego najmlodszego syna, bo nie utrzymuje kontaktu z zadnym z dzieci, maly WIELKI CUD
Anonymous - 2011-12-12, 17:35
Dziękuję katalotko72 za radę, nie będe nic pisać nawet to "głupie" dobranoc.
W piatek skończe NP, u mnie sytuacja się jeszcze pogorszyła i nie wydarzyło się nic dobrego dla naszego małżeństwa i szczerze to się tym martwię, bo czytałam wszystkie dostępne świadectwa i doświadczenia innych dotyczące NP i każdy pisał o cudach i cudzikach juz w trakcie odmawiania a u mnie "cisza"
Żeby mnie źle nie zrozumiano, ja wiem nie ma reguł, to modlitwa no ale co tu ukrywać-martwię się.
Anonymous - 2011-12-12, 22:46
Malwina83 napisał/a: | a u mnie "cisza" |
ale to może być cisza przed burzą... przed gradobiciem... przed potężną ulewą niesamowitych łask Bożych skąd wiesz, może tam na Górze jest debata, kiedy na Ciebie te łaski "zrzucić", byś nie padła z oniemienia
Malwina83 napisał/a: | u mnie sytuacja się jeszcze pogorszyła |
pamiętaj, że przed świtem właśnie jest najciemniej
Anonymous - 2011-12-13, 08:11
Aniołku jesteś przekochana
Miałam uśmiech "od ucha do ucha" czytając Twój post, właściwie to się dalej cieszę
[ Dodano: 2011-12-13, 10:22 ]
Siostra wysłała mi sms, znalazła mi mieszkanie do wynajęcia, małą kawalerkę....
co robić?
nie chce się wyprowadzać,ale mój mąż tego żąda
Anonymous - 2011-12-13, 15:48
Kiedyś przeczytałam, że pod żadnym pozorem nie należy sie wyprowadzać pod wpływem emocji, kłótni, bo te wyprowadzki do niczego nie służą. Ja na Twoim miejscu nie wyprowadziłabym się, powiedziała twardo: nie stać mnie, nie mam możliwości, skoro chce rozwodu to sąd o tym przesądzi. Jak sie wyprowadzisz to nici z pokazania, że sobie radzisz a pokażesz ze jestes mu oddana, pokorna .. on żąda a ty spełniasz ... mój mąż nie chce zebym sie wprowadziła do naszego domu, bo on dla naszego dobra ma zamiar go wynająć .. ale diabeł tkwi w szczegółach: tesciowie pogonią go od siebie, każą zamieszkać z rodzina, koniec kawalerskiego zycia, bo bedzie musiał gotowac sprzatac praca, bedzie wiadomo kiedy, gdzie i o której wraca, czy pije ... a i ja tez bede mogła robic co bede chciała a wtedy jak on, nie będzie mógł zareagować??? Przecież to on złozył pozew... więc moja rada: nie wyprowadzaj się, nie daj mu lekka ręką przekreślić cię... a potem jak będzie chciał wrócić to gdzie będzie cię szukał? Widzę ze jak ja nadal czekasz i chcesz wiec nie oddawaj mu łatwo pola "walki"
Ja mam zamiar sie wprowadzic po nowym roku, mam piekny duzy dom a gnieżdzę sie w kawalerce z dwójka dzieci, bo uniosłam sie honorem i po co ... tak dzieci bedą miały Tatę codzień, ja męża również, choc może będziemy siedziec w osobnych pokojach ... nie wiem ...a może znów przywyknie do tego, że żyjemy tak po ludzku, że jest spokój, dobrze nie wiem, nigdy się tak nie bałam mieszkac we własnym domu.
Liczę ze rok 2012 będzie łaskawy!
Anonymous - 2011-12-13, 15:53
Malwina83 napisał/a: | co robić? |
kiedyś czytałam co napisał w.z. na ten temat
że był bodajże u jakiegoś zakonnika i ten udzielił mu porady
mi się to bardzo mądre wydało
poszukaj jej w postach w.z. albo sama go spytaj
Anonymous - 2011-12-13, 19:19
To co dziś usłyszałam co mój mąż mówi o mnie w swojej pracy spowodowało,że straciłam nadzieję.
Jak człowiek, któremu bezgranicznie ufałam, że nigdy mnie nie skrzywdzi mógł stać się moim największym wrogiem, moim katem ?:cry:
Tak jak powiedział,że mnie"zniszczy", tak konsekwentnie do tego dąży.
Ja się z tego nigdy nie podniosę,odebrał mi wszystko co w życiu jest ważne, odebrał mi szanse na bycie matką, na posiadanie rodziny,odebrał mi godność, szacunek, bezpieczeństwo.
Zdradza, imprezenuję a ze mnie robi potwora
Jakoś umknęło mu ,żeby powiedzieć,że to on mnie opuścił, zostawił kiedy najbardziej go potrzebowałam, kiedy czekałam na wyniki czy mam czerniaka, wyrzuca mnie jak rzecz z naszego domu i jeszcze te wszystkie słowa, dziś wbił mi nóż w serce, Boże już myślałam, że nie może bardziej boleć..............
[ Dodano: 2011-12-13, 19:40 ]
Koniec roku się zbliża, więc mój bilans, podsumowanie:
28lat
bez dziecka
niedługo w trakcie rozwodu
samotna do końca życie
zdradzona, oszukana przez najbliższego człowieka
Jestem na dnie, z tego się już nie podniosę.
Chciałam tylko dziecka i rodziny, o nic więcej nie prosiłam, nie zasługuję
[ Dodano: 2011-12-13, 19:52 ]
Poczułam się jeszcze jak kompletna idiotka przed siostra.
Ja do niej mówię, że wierzę ,że jeszcze się da uratować nasze małżeństwo, a ona ,że dla mojego męża to DEFINITYWNY KONIEC i lawina informacji.
Że czy się wyprowadzę czy nie i tak zrobi co będzie chciał, a jak już ja nie dam rady i będę sama chciała się stamtąd wynieść, bo on z rodziną "umilą" mi zycie, to ja wtedy nie będe miała się gdzie podziać.
Każde jego słowo na mój temat "wbijało się mocno w serce", czułam jakby oplątana drutem kolczastym, to tak boli
Wróciły wymioty, potworny ból głowy, czuje się fizycznie i duchowo wrakiem.......
Anonymous - 2011-12-13, 21:15
Malwina83 - nie straciłaś nadzieję tylko cię zranił, tak myślę. Mój bilans nie wygląda za dobrze i wypada gorzej niż twój. Ja mam dziecko, które kocham ponad wszystko. Każdego dnia budzę się z bólem a wieczorami ze łzami kładę...bo nie ma mojej kochanej istotki koło mnie i nie mam wpływy na jej wychowanie, Tęsknota za nią wyczerpuje mi siły, które staram się czerpać z modlitwy i wiary. Punkt dla Ciebie... bo nie masz dziecka. Mnie zona zdradziła ze swoją rodziną, to bardzo boli bo upodliło i upokorzyło mnie. Czułem się bezwartościowy kiedy przegrywałem ze szwagrem, szwagierką i teściową...tak nieludzko poniżony. Oddałem jej całe moje życie, . W mojej chorobie mnie tez nie wsparła, nie otoczyła zainteresowaniem i troską. Bezgranicznie zaufałem...Wyszedłem z tego bo w porę opuściłem toksyczną rodzinę i zwróciłem się po pomoc aby samemu nie stracić rozumu i zmysłów. Dziś jestem silny, odbudowałem zmiażdżone poczucie wartości, kończę leczyć moje poczucie skrzywdzenia, co nie oznacza że nie kocham swojej żony. Przebaczyłem jej i czekam na dzień, kiedy do mnie przyjdzie...wtuli się w moje ramiona i powie, że mnie kocha... Czasami myslę - może że jestem głupi...!Jestem, wyśmiewany z mojej decyzji, nierozumiany moją postawą...NIe potrafię pomimo tylu ran, nie potrafię przestać kochać. Wystarczy chwila żeby się w kimś zakochać a całe życie zajmuje wyrzucenie miłości z serca.
Piszę to, bo przechodziłem twój etap, rozdarcia wewnętrznego. Rozum kazał zawalać gdzie pieprz rośnie a serce kochało i pozwalało dalej przyjmować ciosy poniżenia i braku szacunku. NIe bez powodu wszyscy tu piszą takie banalne słowa "zajmij się sobą" To jest trudne, wiem ale jedyny sposób na wyzdrowienie. Dzisiaj nie jestem tym kim byłem 16 miesięcy temu. Dlatego TY proszę Ufaj BOGU, Jezusowi, Maryi. Zawierz swoje życie właśnie IM, bo tylko dzięki "zaufaniu i życiu w pokorze" uzdrowiłem swoje serce, rozum i emocje. Dziś jestem gotowy przebaczyć jej rodzinie.
NIe pozwól dalej się poniżać upokarzać, odzierać z godności. NIe wyprosisz u niego tego co zechcesz, ie ubłagasz go. Na męża teraz działasz tylko jak płachta na byka. Drażnisz go . Tylko swoją postawa taką zdrową, stanowczą, silną, pełną ciepła i miłości możesz okazać mu swoją miłość. Ale zrobisz to wtedy kiedy sama się wzmocnisz i się naprawisz, będąc gotową do ratowania małżeństwa. Teraz wiesz że zrobiłaś wszystko co mogłaś na dziś. I dzisiaj sama zadbaj o siebie. Uwierz Nam , Mi - podniesiesz się, tylko daj sobie szansę. Pamiętaj nie odebrał ci wszystko co w życiu jest ważne, bo tym co robisz, jak czujesz i jaką drogą idziesz POKAZUJESZ CO JEST WAŻNE W ŻYCIU. Nie odebrał Ci szansy na bycie matką, w każdej chwili możesz nią BYĆ. Jedynie na razie nie pozwolił ci budować rodziny której byś chciała. Dlatego sama zadbaj o powrót swojej godność, przywołaj swój szacunek, zapewnij sama sobie bezpieczeństwo w każdej sferze, w której możesz. Zazdroszczę TYM Niedojrzałym Chłopczykom, że wybrali sobie takie żony jak TY i inne tu obecne KOBIETY, które walczą o swoje małżeństwa...ile bym dał żeby moja żona taka była...ale nie było mi dane...więc UFAM...że pewnego dnia...Kryzys pozwala nam dojrzeć, a dojrzewa szybciej ten... kto wyciąga wnioski z upadku i wstaje...
dzisiaj, też przychodzą dni zwątpienia, słabne i zastanawiam się nad sensem tego wszystkiego...ale wierzę i ufam. Kiedy tracę nadzieję i wiem, że już studnia wyczerpała się z nadziei to nie wiem skąd ale dalej sączy się z dna studni. Trzy Nierozłączne siostry Wiara, Nadzieja, Miłość...zawsze razem...
Anonymous - 2011-12-13, 21:42
Dziękuję Ci ,że do mnie napisałeś.
Czuję się dziś naprawdę podle, jak bym leżała a mój mąż jeszcze mnie kopał, jakby to co juz zrobił, powiedział to było za mało.
Odszedł-w święta będzie-trzy miesiace temu, ostani raz widział mnie chwilke gdzies początkiem listopada, więc nie wiem co czuję, co u mnie i jak to znoszę.
Nie kontaktuje się ze mną w ogóle, dałam mu ta wolnoć której tak pragnie, nie narzucalam się czasem jak już bardzo tęskniłam napisałam dobranoc, lub dzien dobry z rana-nigdy nie odpisał.
Bawi się, imprezuje, pije z kolegami i .....
Jego tylko interesuję jedno, dzwoni do moim sióstr pytać czy już znalazłam jakieś mieszkanie, "kiedy się wynoszę".
A ja go wciąż kocham, tęsknie i tak bardzo chciałabym,żeby mnie choć na chwilę przytulił, nie wiem kim on sie teraz stał, ale w moim sercu jest ciagle tym samym człowiekiem, którego pokochałam, te 9lat temu.
W nocy się budzę i szukam go na łóżku....
nie radzę sobie z samotnością
nie radze sobie z tymi wszystkimi okrutnymi słowami
z ta" fałszywą troską życzliwych"
Mój instynkt osiągnął już takie rozmiary,że mnie to dodatkowo dołuję, już nawet nie moge na maleństwa patrzeć, z żalu ,że nie mogę miec dziecka, bo mój mąż mnie opuścił, woli się bawić
Nikt nie wyrządził mi do tej pory tylu krzywd, zawiódł mnie tak mocno mój własny mąż.
Czuje już,że nawet fizycznie brak mi już sił, żeby walczyć o to małżeństwo.
Boje się kolejnego dnia, co mnie jeszcze czeka.
Dziś się naprawdę załamałam.
W piątek kończe Nowennę Pompejańską , przez te wszystkie dni trzymała mnie ta nadzieją, bardzo chciałam tego cudu w moim życiu
Anonymous - 2011-12-13, 21:57
Nie jesteś sama pamiętaj. Proszę cię... proś o pomoc jeśli nie wytrzymujesz, rozmawiaj i wylewaj wszystko co w tobie tkwi. Nie gromadź skrzywdzenia w sobie.... Może to cię nie podniesie na duchu, ale nie pisze do mnie moja zona również... tez jest głucha... nie istnieje dla niej...wyrzuciła mnie ze swojego życia... Straciłem wszystko, cały świat mi się zawalił nie mam nic, nawet mieszkania, zaczynam od początku i od zera. uwierz mi, bardzo Cie rozumiem ale teraz musisz wzmocnić siebie. ja skończę NP w Boże Narodzenie. Jeśli nie uproszę w nowennie mojej intencji...to cóż, może to nie teraz, nie ten czas. Bo ja bym chciał, ale nie gotowa jest moja żona...
Wiem jak to boli...Ratuj Siebie...męża teraz nie uratujesz...WALCZ O SIEBIE
Anonymous - 2011-12-13, 22:06
'' W piatek koncze Nowenne(...) bardzo chcialam tego cudu''
Malwino kochana,
Ty chyba nie wierzysz w to, ze Matka Boza z Panem Bogiem maja za zadanie dostarczyc Ci ten cud na piatek, co????
Cierpliwosci, cierpliwosci, to cnota przeciez.
Sama mistrzynia nie jestem w czekaniu. Ale trwaj, ufaj, nie poddawaj sie, pros mocno, calym swym sercem i szturmuj do Boga, zblizaj sie do Niego. TO OD NIEGO WSZYSTKO ZALEZY!
Nie od Twego rozimprezowanego meza ale od Boga.
Czy Ty kochasz dojrzale swego meza?
Czy moze na zasadzie: kocham teraz ale jezeli nie wroci za miesiac to koniec juz z nami.
Prawdziwa milosc cierpliwa jest, to masz wyraznie napisane w Pismie Swietym.
Co do Nowenny...
Ja koncze w Boze Narodzenie. Ty za kilka dni, juz niebawem. Powiem Ci tak: szatan nie znosi rozanca, gardzo modlitwa, naszymi prosbami skierowanymi do Boga, wysmiewa, szydzi. Mialam rozne mysli podczas odmawiania kazdej z czesci rozanca i wlasnie dlatego ze go odmawiam. Twoj brak nadziei moze tez byc podsuwany przez zlego.
Ja wczoraj wracalam z sadu gdzie mialam rozprawe dotyczaca kontaktu z dziecmi. Oczywiscie pojawil sie moj szanowny malzonek, Mr Wonderful no i? I sie dowiedzialam ciekawych rzeczy o sobie ( mowiac delikatnie). Moj malzonek tak na marginesie udaje ze mnie nie widzi. Wchodzimy na sale, bez dzien dobry, do widzenia. A ja nic, ja paraduje w sadzie w najlepszych butach na obcasie jakie mam, wypachniona i piekna i nic sobie z mojego Mr Wonderful nie robie (przed wyjsciem do sadu tylko na chwile stoje przed lustrem i mysle: Nie wiesz co tracisz, Zbigniewie )
No ale, to juz nie moj dylemat.
Kiedy wczoraj wracalam z sadu bylo we mnie oburzenie na te nowinki o sobie zwlaszcza. Ale pozniej mi przeszlo. Jeden rozaniec, drugi, trzeci. No i ruszamy sie dalej.
Na razie spokoj. Mam swoje fale zlosci, przychodza, odchodza, pozniej sie znowu rozjasnia
Malwino, pozwol Bogu dzialac w swym sercu, pozwol mu uczynic z siebie najpiekniejsza wersje siebie. Zostaw na razie myslenie o mezu, o Waszym powrocie do siebie. Jezeli to bedzie mialo sie stac, to i tak sie stanie.
A Ty dzialaj ostro. Skup sie na sobie, na swej kobiecosci, na swej pieknie i niepowtarzalnosci.
Bog dziala cuda i potrafi uleczyc zglodniale milosci serce najbardziej poranionych.
Pozdrawiam serdecznie
|
|