Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - wyprowadzam się z naszego mieszkania i wyje z bólu

Anonymous - 2011-12-07, 10:54

Dziękuję Sylwia za modlitwę

ja też spędzę święta z rodziną, sama to bym chyba oszalała z bólu, choć z drugiej strony boję się,że zepsuje im nastrój "sobą"

Anonymous - 2011-12-07, 11:11

Malwinko ja dziś mam doła :cry: , mnie nawet Święta z rodziną nie pocieszają, męża pewnie nie zobaczę..., a nie cieszy mnie fakt spędzania Świąt z rodziną, która jest przeciwna mojemu mężowi....
Anonymous - 2011-12-07, 11:56

Michalino

Nie wiem, czy to jakiś ogólny kryzys, czy co.... ja już drugi dzień mam ogromnego doła.
:evil: atakuje ze zdwojoną siłą.

Nie umie Ci nawet pomóc, pocieszyć, bo sama czuję jakbym była na dnie.
Nie pamiętam nawet kiedy ostatnio widziałam, tęsknie nawet za jego głosem :cry:

Wiesz modlę się też do Anioła Stróża mojego męża , żeby pomógł mi, przypominał mężowi o mnie, bo on się zachowuje jakbym już w ogóle nie istniała :-(

Anonymous - 2011-12-07, 14:51

No i co ???? wchodzisz na tego skypa czy nie ???? :mrgreen:
Anonymous - 2011-12-07, 15:02

A jak to "działa", jak Was znaleźć?
Anonymous - 2011-12-07, 15:03

wpisz mój nick :Mirakulum
Anonymous - 2011-12-07, 15:17

teraz jestem w pracy, to nie mogę..... ;-) spróbuję jak będę w domku wieczorkiem

[ Dodano: 2011-12-08, 10:47 ]
PAMIĘTAJMY DZIŚ :!: :!: :!: :!: :!:

MÓDLMY SIĘ SZCZEGÓLNIE ZA NASZYCH MĘŻÓW :!:

Godzina Łaski
8 grudnia od 12.00 do 13.00


"Życzę sobie, aby każdego roku w dniu 8 grudnia, w południe obchodzono Godzinę Łaski dla całego świata.

Dzięki modlitwie w tej godzinie ześlę wiele łask dla duszy i ciała.

Będą masowe nawrócenia. Dusze zatwardziałe i zimne jak marmur poruszone będą łaską Bożą i znów staną się wierne i miłujące Boga.

Pan, mój Boski Syn Jezus, okaże wielkie miłosierdzie, jeżeli dobrzy ludzie będą się modlić za bliźnich.

Jest moim życzeniem, aby ta Godzina była rozpowszechniona.

Wkrótce ludzie poznają wielkość tej Godziny łaski.

Jeśli ktoś nie może w tym czasie przyjść do kościoła, niech modli się w domu".

"W tym momencie możesz zacząć rozmawiać z Maryją modlitwami, które są najbliższe twemu sercu. Odmów Różaniec, przeplatając go aktami miłości (Boże, choć Cię nie pojmuję...) i żalu za grzechy (Ach, żałuję za me złości...). Wyznaj swą wiarę w Boga (Wierzę w Boga Ojca Wszechmogącego), wychwalaj Jego dobroć (Chwała na wysokości Bogu), oddaj się Maryi pod opiekę (Cały jestem Twój, o Maryjo). To słowa szczególnie miłe Maryi. One otworzą dla ciebie Jej Serce, ciebie zaś niech otworzą na Jej dary"

[ Dodano: 2011-12-09, 14:01 ]
Ogarnął mnie dziś dziwny strach :-? :-(
Myśląc o mnie i moim mężu czuję jakby dzieliła nas ogromna"przepaść".
Czuję,że każdy kolejny dzień oddala nas od siebie jeszcze bardziej :-( ,że straciliśmy tą więź, która między nami była :-(

Ja nawet nie wiem, jak bym się zachowała jakbym go teraz zobaczyła :-(
Jak ostatnio przyszła moja teściowa, byłam przekonana,że to mój mąż i tak bardzo się zdenerwowałam,dosłownie trzęsły mi się ręce.
Taka reakcja na własnego męża :?: przerażające :cry:

Anonymous - 2011-12-09, 22:06

Malwina83 napisał/a:
dosłownie trzęsły mi się ręce.
Taka reakcja na własnego męża przerażające

Malwinko ja mam tak samo......nie wiem dlaczego... :cry:

Anonymous - 2011-12-10, 22:51

Wiem,że rozmyślanie o tym nie ma sensu, ale nie potrafię...
Nie potrafię zrozumieć, że dla człowieka z którym byłam 9lat nie mam żadnego znaczenia,..ja już nie istnieje dla niego, nie wiem teraz nawet gdzie on jest......


Jak mam "czekać, nie czekając" jak nie potrafie się uwolnić od tych wszystkich bolesnych i dręczących mnie myśli....???

Tak z dnia na dzień po prostu porzucić??tak po prostu przestać kochać?

:cry: :cry:

Anonymous - 2011-12-10, 23:24

Czekać nie czekając to nie znaczy przestać kochać męża, tylko nauczyć się prawdziwej MIŁOŚCI jak z 1 listu do Koryntian


Pogody Ducha

Anonymous - 2011-12-11, 10:06

15 minut z Jezusem

polecam :-)

http://www.photoblog.pl/s...-z-jezusem.html

[ Dodano: 2011-12-11, 19:44 ]
ks. Piotr Pawlukiewicz -"Dno naszego serca"

:-) :-) :-) :-)

rewelacja

Anonymous - 2011-12-12, 10:54

Malwino, Michalino ... przechodzę nadal te same "symptomy" co Wy. .. ktoś mądry powiedział mi, że odrzucenie po prostu boli podwójnie: jesteśmy bezsilne i to nie my podjęłyśmy decyzję. Dziś napisałm meila do męża:
"Myślę, że już potrafimy rozmawiać … chciałabym, żebyś wiedział … jest mi bardzo ciężko w tej sytuacji, emocje opadły ale … uczucia pozostały.
Nie można naprawić Naszej sytuacji w kilka dni skoro pracowało się na nią kilka lat. Do sprawy pozostały dwa miesiące.
Do wszystkiego trzeba nabrać dystansu. Ochłonąć. 20 lat wspólnego życia zobowiązuje do szacunku dla drugiej strony.
Nie odpisuj na tego e-maila, nie teraz. Napisałam go, bo chciałam żebyś wiedział, że moje uczucia do Ciebie się nie zmieniły... zmienił się sposób postrzegania.
Perspektywa na życie widziana oczami innej osoby. Nadal bardzo przeżywam to rozstanie. Uśmiecham się … taka codzienne maska. Wciąż wierzę, że uda się to poskładać, potrzeba czasu, wiem.
Czas biegnie. Zabiera cenne chwile. Wspomnienia. Ale to już inna bajka … "
Po 4 miesiącach byłam w stanie bez błagania tylko tyle a może aż tyle napisać ... choć nie widzę go już dwa tygodnie (przychodzi do dzieci, tym razem one pojechały do niego na weekend). Tak samo jak WY reaguje drżeniem jak wchodzi do domu, do dzieci nie do mnie... nie wiem czemu, przecież go kocham a boję się czego? Może ktoś na forum może nam to wyjaśnić? Bo zgubiłam się w swoich odczuciach.
Marzę żeby rzucić mu się na szyję, położyć obok niego ... marzę ... nie myślałam, ze tak przyziemne czynności staną się marzeniami. Czekam? Nie wiem. Egzystuje. Na razie ... a nie wiem czemu wstaję rano, po co, żeby znów poczuć ból ... życia.
:-/

Anonymous - 2011-12-12, 11:09

Malwina83 napisał/a:
Nie potrafię zrozumieć, że dla człowieka z którym byłam 9lat nie mam żadnego znaczenia,..ja już nie istnieje dla niego,

ja mam dokładnie tak samo...
Ona1974 napisał/a:
Tak samo jak WY reaguje drżeniem

Ona ja też nie wiem czemu, ale mam takie reakcje, wydaje mi się, że ze strachu przed odrzuceniem, boimy się może tego, że znów będziemy odepchnięte? nie wiem z niepokoju...z niepewności jego zachowania...

Anonymous - 2011-12-12, 11:18

Pochyliłam się nad tym... myślę, że boimy sie ich zranić, to jak przed pierwszą randką, ile ja sobie wtedy scenariuszy układałam, żeby wyjść jak najlepiej. A teraz mimo, że znam człowieka 20 lat, że wiem na co go stać (choć pomyliłam sie, że wiem tak "wszystko") nadal "macam grunt", żeby jak najlepiej wyjść ... i tak wychodzę jak Zabłocki na mydlę .. coś palnę, uniosę się, znów rozpłaczę, pobałagam trochę, poskomlę ... żeby tak od jednego człowieka tyle zależało??? Przecież to nie Bóg, to dlaczego mąż zabrał moją wolną wolę? Nierozumiem ....

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group