Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Mam na imię Sylwia

Anonymous - 2011-11-25, 00:27

Witam. Mam na imię Sylwia. Mój mąż Piotr odszedł ode mnie dokładnie 11 czerwca do innej kobiety, z która miał romans od ponad pól roku. Próbowałam walczyć o nasze malzenstwo, ale on zachowuje sie już tak, jakby mnie wogole nie było, jakby nigdy nie miał zony... Nie walczę już, poddalam sie, została tylko modlitwa, ze Bóg pozwoli mi doświadczyć czegoś dobrego w moim życiu.
Anonymous - 2011-11-25, 01:41

sylnowa,
Witaj na forum, wydzielam Ci własny wątek będzie łatwiej odnaleźć posty skierowane do Ciebie.

Anonymous - 2011-11-25, 08:29

Cześć Sylwia.
Czasami chciałbym być kobietą by poznać ich psychikę stać się nią choć na 1 dzień. Mimo Twojej rozpaczy widzę u Ciebie dużą nadzieję na poprawę Twojej sytuacji. Piszesz, że się poddałaś. Może właśnie w tym jest Twój sukces. Właśnie, że nie robisz nic. Ja od 11 miesięcy walczę o moją żonę a na dziś zauważyłem, że ta walka odnosi przeciwny skutek. Moja psychika jednak wciąż nakazuje mi starać się o nią - nie moge inaczej. Popełniam wiele błędów oddalając się od sukcesu zjednania rodziny. Rozumiem jak się czujesz w sytuacji kiedy Wasze małżeństwo trwało tylko 3 lata a małżonek zabłądził odnajdując to "coś" w innej kobiecie. Skoro więc poddałaś się i jesteś obecnie w stanie "nicości" to zacznij działać poprzez dbanie o siebie - mam na mysli Twój wygląd, nastrój (mimo smutku w Twym sercu) i zajęcie wolnego czasu. Jeżeli mieszkacie gdzieś niedalejko siebie to nawet lepiej. Zwykle to jest tak, że facet jest zdobywcą. Poluje na kobietę a jak ją już ma to przestaje się starać o nią. Tak stało sie w Twoim przypadku.
Teraz myślę, że Twój ukochany właśnie zdobył kolejną kobietę porzucając Ciebie i następuje u niego proces destagnacji. Pokaż, więc, że jesteś. Niech Cię zauważy z innej strony. Zrozumie co (mam na mysli kogo) stracił. Nadto Ty darzyłaś i darzysz go najpiękniejszym uczuciem na świecie. Jemu potrzebna była chwila z adrenaliną lecz przekroczył dozwoloną granicę i znajduje się teraz w fazie euforii. Kidy dostrzeże, że jesteś zacznie żałować.
Nie znam Twojego męża więc trudno mi ocenić czy od razu przyjdzie i rzuci sie na kolana z przeprosinami czy też trudno mu będzie to uczynić unosząc się honorem ale wierz mi, że nastąpi taki moment.
Pamiętaj o modlitwie (przede wszystkim do Ducha Św. ) Ja będę pamiętał też w swojej modlitwie o Was. Powodzenia Sylwia.

Anonymous - 2011-11-25, 09:25

Witaj Krzysztofie.
Bardzo dziekuje za slowa wsparcia. Staram sie zyc normalnie, jesli mozna mowic o normalnosci w przypadku, kiedy musisz, a nie chcesz ukladac sobie zycie bez osoby, do ktorej uczucia nie chca wygasnac. Odkrywam w sobie, jak bardzo wiele bym dala, by Go odzyskac, ale jednoczesnie wiem, ze moze to przyjsc tylko przez nawrocenie. Nie ma innej drogi. Moje przyjaciółki i koleżanki tez mi tak mówily, zeby m zaczela bardziej dbac o siebie, zebym nie pokazywala i nie robila z siebie cierpietnicy..wiec.. tak robie, ale moj maz choc jego kochanka ma sklep nie daleko mojej pracy, nie widuje mnie.. a moze tylko tak mi sie zdaje.. Wiem, ze jest i Tobie ciezko, bo walka, kiedy widzisz jej bezsens i brak odpowiedzi, wydaje sie byc czyms niepotrzebnym. Ja z perspektywy tych kilku miesiecy widze, ze robilam to tez dla siebie. Zrobilam wszystko, by moj maz wiedzial, ze mogl do mnie wrocic. Nie chce mojego przebaczenia, nie jest mu do zycia potrzebne.. Mam kolege, ktory walczyl o zone, przez kilka miesiecy, jak juz sie poddal, pojawilo sie swiatelko i tli sie nadal. Jezdza teraz na rekolekcje dla malzenstw. Moze i dla Ciebie jest to znak, by juz nie walczyc, tylko cicho trwac... Co do modlitwy.. masz racje, ciagle jej za malo..
Pozdrawiam i zycze jednak milego dnia
Sylwia

Anonymous - 2011-11-25, 18:48

nie wygaszaj tego uczucia i nie czuj z tego powodu niepokoju, ze jest...
ja uzyslalam spokoj duszy jak uswiadomilam sobie, ze wbrew opini znajomych i rodziny mam prawo a nawet wrecz obowiazek go kochac i pielegnowac ta milosc,
maz mnie zdradzil w czasie juz trwajacego od jakiegos czasu kryzysu i gdy to zrobil bylo mase uczuc, ktore na pewno znasz od niedowierzania przez wscieklosc az do poczucia bezradnosci... i gdy nagle z tego zaczelo kluc sie przebaczenie i coraz silniejsza milosc nie moglam sobie z tym dac rady, naprawde nie moglam :-|
KOCHAJ!! badz wierna i trwaj w modlitwie, coz nam pozostalo zonom mezow zdradzajacych, porzucajacych a tak kochanych?? ;-)

Anonymous - 2011-11-27, 00:59

Dziś mój przyjaciel namawiał mnie do wzięcia rozwodu. Wracając do domu spotkałam mojego męża z jego nowa kobieta jak jechali do domu..jej domu.. Czułam sie okropnie.
Zadzwoniłam na jego komórkę, nie wiem po co.. On mnie nie uznaje, nie kocha. Uczucie wygaslo, a ja stałam na ulicy i patrzylam jak odjeżdża z tamta...

[ Dodano: 2011-11-27, 01:05 ]
Czuje sie okropnie, ze próbowałam sie do niego dodzwonić. Lepszym byłoby nie zareagować wcale. Modlilam sie dziś cały dzień, by Bóg dał mi znak, co mam robić.. Czy to od Niego? Z drugiej strony słowa Ojca Pio na dziś to by zachować cierpliwość, jeśli chce sie Zachować miłość bliźniego.. Zagubilam sie..
Moze rzeczywiście powinnam złożyć pozew... Ale czy mój pozew nie będzie odczytany jako reakcja na to, ze ich widziałam razem? Boże dopomoz mi nie zwariować...

Anonymous - 2011-11-27, 11:28

Sylwia

przepraszam, że się wtrąciłam do Twoje wątku, głupio mi to nie było świadomie, przepraszam.

Współczuję, to musiał być ogromny ból.... :-(
Ja byłam właśnie taka, że działałam impulsywnie,pod wpływem emocji i potem tego żałowałam. Staraj się unikać tych miejsc, w których możesz ich zobaczyć.

Ale nie słuchaj ludzi , którzy doradzają Ci rozwód
czy to jest rozwiązanie, czy naprawdę tego chcesz?
Moim jedynym źródłem rad jest tylko to forum!zaufaj tylko tym, którzy wspierają Cię w walce o uratowanie małżeństwa, a nie podsuwają najprostsze rozwiązania, chcą żebyś się poddała.

Wiem, że mój mąż jest już po spotkaniu z prawnikiem,on już się poddał, ja jeszcze nie...modle się, nic nie robiąc samej bo boje się,że tylko mogłabym pogorszyć naszą sytuację
Nie odbiera moich telefonów, więc jedyne na co mogę sobie pozwolić, to wysłać smsa....więc pisze :
dzien dobry, dobranoc i nasz skrót kct-kocham, całuje, tesknie
Nie odpisuję mi,pewnie go to nawet denerwuję ale może kiedyś zadziała.....

Sylwia musimy nie tracić nadziei,musimy powierzyć swoje małżeństwo Bogu, powtarzać sobie w tych ciężkich sytuacjach:
"Jezu, ty się tym zajmij"

Bóg Cię nie zdradzi, nie oszuka, nie zostawi Cię samej i bardzo kocha.
Tylko ta myśl trzyma mnie przy życiu i mimo,że często zdarzają się dni załamania nie pozwala mi zwariować

Anonymous - 2011-11-27, 22:13

Dziś modlilam sie o przebaczenie sobie, mężowi.. Proszę o wsparcie w modlitwie, mam w sercu tyle niepokoju, czy dobra jest decyzja, by trwać jako żona, przy mężu, który już nie chce byc mężem... Który wybrał inna kobietę. Na początku sie buntowalam, ze sam zadecydował o nas, bez rozmowy, bez jakichkolwiek kłótni... Po kryjomu znalazł kogoś innego.. Nie mam z nim kontaktu, nie mam jak porozmawiać, jest zajęty budowaniem życia z kimś innym.. Przepraszalam go, mówiłam, ze wiem jakie są moje błędy, ale nie chciał nawet raz spróbować ratować malzenstwo.. Pytam sie Boga i proszę o cierpliwość, co dalej ?
Anonymous - 2011-11-27, 23:08

Sylwio,

ktos kiedys przytoczyl na forum slowa tej modlitwy, ja je tylko powtarzam:

Boże, użycz mi pogody ducha
Abym godził się z tym
Czego nie mogę zmienić
Odwagi
Abym zmieniał to
Co mogę zmienić
I mądrości
Abym odróżniał jedno od drugiego
Pozwól mi co dzień
Żyć tylko jednym dniem
I czerpać radość chwili, która trwa
I w trudnych doświadczeniach losu
Ujrzeć drogę wiodącą do spokoju
I przyjąć - jak Ty to czyniłeś -
Ten grzeszny świat takim
Jakim on naprawdę jest
A nie takim, jak ja chciałbym go widzieć
I ufać, że jeśli posłusznie poddam się Twojej woli
To wszystko będzie jak należy
Tak, bym w życiu osiągnął umiarkowane szczęście
U Twego boku, na wieki posiadł szczęśliwość nieskończoną


Przytulam i obiecuje wspomniec w dzisiejszej modlitwie.

Anonymous - 2011-11-28, 21:30

Sylwia ja walczę od dwóch lat,i wiem że dopóki walczysz jesteś zwycięzcą,a z pomocą choćby tylko na tym forum dasz radę,u mnie już wszyscy stacili nadzieję mi też czasem jej brakuje ale widocznie tak ma być i taki jest BOSKI plan.Pamiętaj WIARA czyni cuda,walcz i się nie poddawaj.Powodzenia :-)
Anonymous - 2011-11-28, 23:35

Jawor, bardzo Ci dziękuje za te słowa. Po tym, jak mój mąż nie chce nawet na mnie spojrzeć, to tylko wiara w Boga trzyma mnie w ryzach, by sie nie poddać.
Anonymous - 2011-11-29, 18:48

I ja mam podobnie Sylwia, tylko mnie wiara trzyma... musimy być silne kochana. Ja odmawiam NP choć mi ciężko ostatnimi dniami to tylko modlitwa mnie uspokaja wewnętrznie, ja już swojemu mężowi nawet sms od tygodnia nie wysyłam, bo wiem, że i tak nie odpisze...Nie możemy się poddać, bo prędzej czy później zwyciężymy, zobaczysz ja mocno w to wierzę...
Anonymous - 2011-12-02, 22:58

Witajcie kochani, którzy mnie wspieracie. Bardzo jestem wdzięczna za każde słowo otuchy i nadziei. Choć tej coraz mniej we mnie i w moim sercu. Ostatnio zlapalam sie na tym, ze coraz mniej modlę sie za mojego męża, to nie jest dobry znak... Modlę sie o spokój w sercu, o to bym umiała pogodzić sie z tym, ze każdy człowiek jest wolny i do niczego nie można go zmusić... Trochę spotykać sie wiecej z ludźmi, żeby nie siedzieć samej w domu i posłuchać czym żyją inny moi przyjaciele. To dla mnie taka mała terapia, by nie skupiać sie tylko na swoim bólu... Codziennie staram sie pukać do serca Jezusa i rozmawiać z Nim choć trochę. Dziś czuje, ze jest coraz lepiej ze mną, ale wiem, ze kryzys nadejdzie i to niebawem....
Anonymous - 2011-12-02, 23:22

Cytat:

Nie możemy się poddać, bo prędzej czy później zwyciężymy, zobaczysz ja mocno w to wierzę...

ja tez w to wierze :-)
pomimo ostatnich sms-ow mego meza na temat: zegnaj, uloz sobie szczesliwie zycie i dbaj o dzieci...
I cieszy mnie jedno bardzo, ale to bardzo mocno, i wiem, ze zawdzieczam to modlitwie a zwlaszcza NP: nie rzucam sie na meza z pytaniami: dlaczego? jak to? masz kogos? Oczywiscie kocham go, ale usuwam mu sie z ''jego drogi do szczescia'', zachowujac przy tym swa godnosc i kobiecosc. I dziekuje Bogu za jeszcze jedno: niesamowity spokoj wewnetrzny, poczucie, ze bedzie dobrze, jak nie tu to Tam, w Niebie :-)


[ Dodano: 2011-12-02, 23:24 ]
Cytatem mialo byc tylko pierwsze zdanie :-P
No coz, kolejne zadanie przede mna, podszkolic sie z IT :mrgreen:


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group