Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Intencje modlitewne - Prośba o modlitwę o przyjazd męża do mnie

Anonymous - 2011-11-21, 23:33
Temat postu: Prośba o modlitwę o przyjazd męża do mnie
Kochani... po roku mieszkania osobno i nie widzenia się na oczy z moim mężem, wczoraj usłyszałam przez tel od niego dwa razy, że przyjedzie do mnie w grudniu. I nawet gdy zapytałam czy przełamie się ze mną opłatkiem, powiedział, że oczywiście tak...
Boję się jednak strasznie, że nie przyjedzie... że do naszego spotkania w ogóle nie dojdzie, albo jeśli przyjedzie, to że stanie się coś złego - coś co zniszczy całą moją nadzieję na odrodzenie naszego małżeństwa i nasze wzajemne wybaczenie sobie...
Dlatego z całego serca proszę Was, Kochani, o modlitwę w tej sprawie. Bo tak bardzo boję się mieć nadzieję na jego przyjazd i powrót, a jeszcze bardziej boję się rozczarowania...

Anonymous - 2011-11-22, 10:42

Nagarek, skoro powierzyłaś Matce Boskiej sprawę powrotu Twojego męża, skoro dwa razy dziennie odmawiałaś NP - to nie trać nadziei!!! Swoim stresem, swoim trzęsieniem się jak osika możesz sobie tylko zaszkodzić! I to z punktu widzenia czysto psychologicznego. Nagarek, wyluzuj... Wyobraż sobie, że już jesteś "po". Że jest styczeń 2012 - co chciałabyś wtedy myśleć o tym spotkaniu? Chciałabyś sobie np. powiedzieć "Kurde, było miło! Byłam opanowana, rozmawialiśmy spokojnie o wszystkim i o niczym" czy też chciałabyś pluć sobie w twarz, że nie umiałaś opanować emocji, że stres Cię zjadł i że zmarnowałaś wieczó, bo swoim zachowaniem wyprowadziłaś męża z równowagi?
Zapenwe chciałabyś czuć to pierwsze. Więc ospokój ducha zadbaj już dziś! I o figurę, i o makijaż - w końcu nie widział Cię rok! Zaskocz go! Pokaż mu klasę!
(tylko nie isnpiruj się, proszę, kreacjami typu Doda lub Lady Gaga :lol: )
Chcę powiedzieć jedno: skoro Matka Boska wysłuchała Twoich próśb, choć po części, to tym bardziej powinnaś jej zaufać... Tym bardziej powierzyć tę sytuację... Poproś Ducha Św, by Ci pomógł przygotować się do przyjazdu męża i w dniu, kiedy go zobaczysz...
Nie wiem, czy znasz ten tekst, może go powielę, ale czuję, że muszę Ci podać ten link...
Czytaj go, czytaj, i czytaj - tak długo, aż się uspokoisz... nawet jeśli ten tekst bardzo dobrze znasz... Bo jeżeli go znasz, to Twój post pokazuje, że się nie stosujesz do tych rad tak czy siak ;-)

http://www.traditia.fora....otolo,1998.html

Ja mam tę stronę cały czas otwartą... i w momentach wielkiego porywu mojego (nie)świetego gniewu na cały ten świat - czytam i uspokajam się...
Tobie też tego życzę!!!

Bądź Kobieto dobrej myśli!!! A ręsztą się zajmniesz, jak będzie po grudniu.

Anonymous - 2011-11-22, 11:55

Aniołku (czy raczej AniołkO, bo jesteś kobietą:) ja ufam Bogu i Matce Bożej, do której kieruję swoje Nowenny Pompejańskie, ale brak mi widocznie ostatecznego zaufania do męża...
Miałam po prostu już tak w sierpniu, że mąż zaczął mówić o przyjeździe do mnie. Ja zaczęłam się cieszyć i mieć nadzieję, ze rzeczywiście się u mnie zjawi. Jednak wycofał się nagle z tego mówiąc, że się po prostu boi powrotu... Boi się, że przyjedzie, miło spędzimy czas i potem problem z mojej strony znowu wróci...
Tylko z tego powodu boję się, że on tym razem też się wycofa. Pomimo, że mam wielką nadzieję na jego przyjazd i bardzo wierzę w to, że Bóg i Matka Boża wysłuchają mojej NP.
Bardzo proszę o Wasze wsparcie modlitwą. Będę ogromnie wdzięczna, bo nie wyrabiam psychicznie... :-x

Anonymous - 2011-11-22, 12:44

Wspieram modlitwą nagarku. Cudownie, że mąż do Ciebie przyjedzie, bardzo się cieszę. Nie zamartwiaj się na zapas, ja myślę, że Matka Boża już wysłuchała Twojej NP i wszystko jest na dobrej drodze, jak Aniołek napisała bądź dobrej myśli. :-)
Anonymous - 2011-11-22, 12:50

Michalinko, dziękuję, jesteś kochana i proszę o Twoją modlitwę. CMOK.
Ale uprzedzam Was - gdy rzeczywiście mąż do mnie przyjedzie i zostanie odrodzone nasze małżeństwo, to będziecie tu mieli męki Pańskie ze mną z powodu moich świadectw! Bo moim podziękowaniom i głoszeniu Wielkości Boga nie będzie końca. :mrgreen:

Anonymous - 2011-11-22, 22:18

Nagarku, myślę że wszyscy chcielibyśmy miec takie męki Pańskie z Twojej strony. Kibicuję Ci i pomodlę się by Wam się udało. Grudzień już tuż,tuż.... już nie mogę się doczekac do Twojego świadectwa.
Anonymous - 2011-11-22, 22:23

Oj, IFE, jesteś wspaniała! Dziękuję za Twoje słowa oraz za obietnicę modlitwy. :-D
Ja też bardzo chcę kiedyś mieć napis taki jak Ty:
Szczęśliwa mężatka. :mrgreen:

Anonymous - 2011-12-04, 19:36

Modlę się gorąco...
Anonymous - 2011-12-04, 20:46

olaprawdzik napisał/a:
Modlę się gorąco...


Dziękuję Olu (bo zapewne tak masz na imię?:) za modlitwę i ogromnie się jej polecam!
Zwłaszcza, że kilka dni temu podczas rozmowy telefonicznej opowiedziałam mężowi sen, podczas którego zapytałam męża czy do mnie przyjedzie. We śnie mój mąż uśmiechnął się pięknie do mnie i powiedział: "Tak, ja przyjadę".
Gdy mężowi o tym śnie opowiedziałam, on (bodaj przedwczoraj) powiedział mi, że możliwe, iż ten sen będzie proroczy...
Czyli po raz kolejny już nie powiedział nie, a wręcz odwrotnie.
Jednak pomimo OGROMNEJ nadziei, że moje modlitwy i Nabożeństwo Pompejańskie, które odbyło się 2-giego grudnia w intencji naszego małżeństwa oraz przyjazdów męża do mnie, zostaną wysłuchane, to nadal jestem pełna obaw...
Wiem, że Bóg mnie słucha, że Bóg i Matka Boża są ze mną, gdyż czuję to, ale nie wiem po cóż jeszcze w mojej głowie są nadal jakieś obawy. Przecież sam Bóg działa!
Dlatego z całego serca będę Wam wdzięczna za wsparcie modlitwą.
I Olu kochana, raz jeszcze wielkie, ogromne dzięki za za Twoją chęć wsparcia mnie i mojego małżeństwa modlitwą.
Pozdrawiam.

Anonymous - 2011-12-05, 15:53

nagarek napisał/a:
ja ufam Bogu i Matce Bożej, do której kieruję swoje Nowenny Pompejańskie, ale brak mi widocznie ostatecznego zaufania do męża...


Nagarek, ja mam nadzieję, że Ty nie odebrałaś mego postu jako ataku na Ciebie. Ja chciałam Cię tylko upewnić, że zaufanie do Matki Boskiej ma sens i, nawet jeżeli Twój mąż się wycofa i nie przyjedzie - nie wiesz, czy na ten czas nie jest to najlepsze rozwiązanie. Może on nie jest gotowy? Może Ty tak do końca też nie? A jeżeli swemu mężowi nie ufasz - to musisz mieć plan awaryjny na Święta.
Kiedyś słyszałam takie zdanie: Trzeba mieć nadzieję na najlepsze, ale być przygotowanym na najgorsze.
Niezbadane są wyroki Boskie tak samo jak niezbadana jest zatwardziałość ludzkich serc...
Ale życzę Ci kochana z całego mojego serca, żeby Twój mąż przyjechał, dotrzymał Ci wierności i byś dała tu świadectwo. Bo dla mnie to będzie niesamowite pocieszenie w dniach, kiedy przy modlitwie NP mam mętlik w głowie...

Ps. Bo widzisz, ja taka mądrala jestem - innym mówię "Ufaj!", "Módl się", "Nie trać nadziei", a sama, w dniach takich jak dziś, zdanie "Jezu ufam Tobie, Ty się tym zajmij" nie chce mi przez gardło przejść, bo tracę poprostu wiarę...

Anonymous - 2011-12-05, 17:03

Aniołku, Kochana, niczego złego sobie nie pomyślałam. :-D
Jestem teraz na dziwnym i wspaniałym etapie jakiegoś jakby dojrzewania. Zaczynam sporo spraw rozumieć i nawet zaczynam myśleć, że Pan Bóg lepiej wie, kiedy nas z mężem złączyć na nowo. Kiedy pozwolić na jego przyjazd do mnie i odrodzenie naszego małżeństwa.
Chociaż nie ukrywam, że pomimo, iż zaczynam sobie z tego wszystkiego powoli zdawać sprawę, to jest we mnie taka zwykła ludzka niecierpliwość i chęć powrotu męża DZIŚ, TERAZ. I troszeczkę nawet przekupuję Mateczkę, mówiąc, że czekam już i cierpię tak długo, że mam nadzieję, że mogłabym już prosić o przyjazd męża, ja Twoja córka, Mamo...
I wierzę, że Niebo nie będzie głuche na moje prośby.
A święta... jeśli mąż przyjedzie do mnie, to będą wspaniałe (mam nadzieję( i liczę na to, że nastąpi odrodzenie naszego małżeństwa, a więc i święta będą wspaniałe. Natomiast jeśli nie przyjedzie.... to będę mieć takie same święta, jak w ubiegłym roku (nie ubierałam wtedy w ogóle choinki, nie włączałam w ogóle TV, by udawać, że nie ma świąt i nawet sobie żadnego prezentu pod choinkę nie dałam :mrgreen:
Ale miejmy nadzieję, że mąż wróci do mnie, zwłaszcza, że dziś śniła mi się moja św.p. babcia, która powiedziała mi, że on WRÓCI napewno. :mrgreen:

Anonymous - 2011-12-05, 17:13

nagarek napisał/a:
(nie ubierałam wtedy w ogóle choinki, nie włączałam w ogóle TV, by udawać, że nie ma świąt i nawet sobie żadnego prezentu pod choinkę nie dałam


Udawać ,że Jezus się nie narodził :-(

Może w tym roku zrobisz coś zupełnie nowego ,
tV nie potrzebne , choinka , może byc nie musi , ale świętować jest naprawdę co .


Anonymous - 2011-12-05, 17:34

Mirakulum, prosiłabym, aby nie oceniać mnie.
Wtedy, a więc tuż przed Bożym Narodzeniem chciałam popełnić samobójstwo. Ja wtedy nie jadłam, nie piłam, nie spałam....mama gdy zorientowała się w sytuacji, to na siłę wciskała we mnie chleb z masłem. Sorry, ale w takim momencie nie byłam w stanie rozważać narodzin Jezusa.
I Mirakulum chciałabym zauważyć, że nie znajdują potwierdzenia w rzeczywistości Twoje przypuszczenia, że "udawałam" że Jezus się nie narodził. Niczego takiego nie było, lecz była ucieczka przed emocjami, łzami, że jestem sama i straciłam wszystkich najbliższych, z mężem włącznie. To była ucieczka przed moją śmiercią w stanie rozpaczy i samotnych świąt.
Pozdrawiam.

Anonymous - 2011-12-05, 17:44

Każdego dnia modlę się w Twojej intencji.

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group