Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - rozpoznanie

Anonymous - 2011-11-22, 13:29

Andy Private napisał/a:
z całego serca życzę zwycięstw i radości z nich!

dziękuję i Tobie/Wam równiez życze odnalezienia się i kroczenia razem

Anonymous - 2011-11-22, 13:52

Jeszcze raz WSZYSTKIM dziękuję. Proszę, potraktujcie to jako element mojej autoterapii (jak to tak traktuję, nie oczekiwałem tu objawienia). Choć często pudłujecie w swoich radach i ocenach - nie ważne, liczy się to, że jesteście, i że pierwszy raz w życiu mogę to co najtrudniejsze komuś powiedzieć. Czuję, że zbiera się jakaś masa krytyczna, parę dni temu pojechałem już bardzo po krawędzi, i skoro nie wypadłem, to znaczy, że po tej stronie mogę coś jeszcze zrobić. Może kiedyś Wam o tym napiszę.

Dziękuję Ci Bywalcu za Twoje słowa, Ty trafiłeś najbliżej - wiele prawdy o mnie, o nas. I te inwestycje - tak to zaczynam postrzegać.

Zniknę stąd, bo bym się nie wyrobił.

Zanim to zrobię chciałbym jeszcze podzielić się swoimi uwagami - nie na temat stylu, czy formy, ale treści.

Uważam, że błędem jest mówienie "jak każda kobieta" czy "jak każdy mężczyzna", gdy mówimy o psychice, uczuciach. To nie są pierwszorzędne cechy płciowe. Moja wrażliwość może być bardziej "kobieca" od wrażliwości niejednej kobiety, i wrażliwość niejednej kobiety może być bardziej "męska" od niejednego mężczyzny (jeśli to, co w cudzysłowiu będziemy rozumieli tak, jak schematy podawane w wielu "książkach kucharskich" na temat małżeństwa, ojcostwa itp.). Kalki rzadko mają wartość, często mogą zaszkodzić, gdy dostaną się w nieodpowiedzialne ręce: bo "każdy prawdziwy mężczyzna powinien..., a ty?", "ojciec, to powinien, a ty?", "kochający mąż..." itd., że przytoczę kilka, z którymi się dość w życiu osłuchałem.

Błędem (moim zdaniem) jest też udzielanie prostych rad odnoszących się do życia duchowego. To sfera tak głęboka i rozmyta, że wymaga naprawdę wiele czasu i prawdziwego poznania człowieka (w szczerych długich rozmowach tete-a-tete <przepraszam>, w relacji stały spowiednik - stały penitent, ojciec duchowy - dziecko duchowe), by móc takich rad udzielać. Na przykład hasło "pomódl się z żoną, a sex będzie cudowny" jest dobre na zderzak...

Nie czytałem dokładnie regulaminu forum (właściwie w ogóle nie czytałem :oops: ), ale jeśli nie jest to formalny wymóg, to należy unikać w postach slangu religijnego, wspólnotowego żargonu, wszak forum ma służyć pomocą ludziom w potrzebie a nie wtajemniczonym, prawda? Jeśli nie ma zakazu stosowania określonej formy (np. sarkazmu, żartu, itp.), to myślę, że nie należy analizować postów pod kątem formy, stylu, no chyba, że obowiązuje tu jakiś ścisły styl, konwenans. Wulgaryzmy, chamstwo - nie o to chodzi, zakładamy, że tego uczestnikom takiego forum nie trzeba przypominać...

Jeszcze raz WSZYSTKIM DZIĘKUJĘ, którzy odpowiedzieli na moje posty. Wszystkim życzę zwycięstw i radości (wobec Marynii czułem szczególną powinność wyróżnienia)

Anonymous - 2011-11-22, 14:20

Andy Private napisał/a:
Zniknę stąd, bo bym się nie wyrobił.

no szkoda Andy ..bo tak jakoś wygląda na eksperyment.....
a pozostając ciutke dłużej..zawsze masz szansę na więcej

pozdrawiam.i sukcesów

p.s
Andy Private napisał/a:
Dziękuję Ci Bywalcu za Twoje słowa, Ty trafiłeś najbliżej - wiele prawdy o mnie, o nas. I te inwestycje - tak to zaczynam postrzegać.

wiadomo bo te słowa tworzy kobieca ręka :mrgreen: :mrgreen:
a do tego po głebokich analizach własnego zycia...

no nie gniewaj sie i choć zabrzmię w nucie jakiej nie lubisz..
heee "bo każdy facet"
jestesmy gatunkiem bardziej szorstkim...
i dopuszczajac nawet to poplatanie o jakim napisales ...bardziej meska..bardziej kobiecy....

przewaga i dominacja zachowań jest jednak zgodna dla danych gatunków :mrgreen: :mrgreen:


cześć

Anonymous - 2011-11-22, 14:23

Andy Private napisał/a:
czułem szczególną powinność wyróżnienia

oj lepiej chwalmy Boga i odnajdujmy Go w sobie i innych

Anonymous - 2011-11-22, 21:56

Andy a ja napiszę tak.... od początku śledzę to co piszesz....i dla mnie zwykłej dziewczyny Twoje pierwsze posty były poprostu niezrozumiałe ,zastanawiałam się o co Ci chodzi?, jak dla mnie pisałeś jakoś zagmatwanie. Teraz kiedy zmieniłeś styl czytam Cię z przyjemnością. Szkoda że uciekasz... Nie bój się to forum nie gryzie. A można na nim spojrzec w lustro i zobaczyc się takim jakim się jest dla współmałżonka/ki. Pozdrawiam
Anonymous - 2011-11-23, 07:47

Nie, nie znikam dlatego, że się obraziłem, czy żebym się bał, że mnie zagryziecie - chyba pokazałem, że nie dam sobie w kaszę napluć :)

Czasowo mnie nie stać na udział w forum.
Ale dobrze, żebyście wiedzieli - miałem bardzo dramatyczne przejście. Pokochałem Kobietę, owdowiałą - nie widząc jej (tylko skromne zdjęcie), nie słysząc (parę maili, żadnych "hot"). Nie przedstawiałem żadnych szczegółów dotyczących mojego małżeństwa. Nie Ona w tym zwykłej, wręcz kumplowskiej w stylu wymianie nt. Średniowiecza, które zachwalałem i sugerowałem, że dobrze bym się w nim czuł np. jako książę, czy rycerz, ona napisała: jaki z ciebie książę, skoro rządzić nie umiesz, na rycerza też się nie nadajesz, bo nie walczysz o swoje, mógłbyś być co najwyżej nadwornych skrybą. Początkowo zadowoliłem się tą fuchą. Parę kolejnych maili, nie doszło nawet do umówienia się na spotkanie, ale czułem, że następny jej mail i bez względu na treść, będę już w drodze do niej. Całą noc walczyłem, rano półprzytomny napisałem prosząc, by przez rok do mnie nie pisała. Wiedziałem, że ją skrzywdzę, że zamiast oparcia, faceta, na jakiego zasługuje dostanie kapitulanta, który przed Bożym Narodzeniem zacznie marudzić, bo będą go męczyć wyrzuty sumienia. To była ta "banda," o której wspomniałem. Tam była prawdziwa miłość, po tej stronie nie było nic. Czułem się jak zombi.
Potem zapisałem się na forum. Utarczki z Wami dały mi tyle, że powróciłem do słów mojej Sanitariuszki i uświadomiłem sobie, że to jest prawda o mnie. Owszem, moja żona była nie dojrzała, ale ja też byłem nie dojrzały. Teraz wiem, czego mi brakowało: umiejętności rządzenia (przede wszystkim sobą) i waleczności. Myślę, że wystarczy jedna dojrzała osoba w małżeństwie (może to być kobieta), by przy takiej druga mogła dojrzeć. Dwie niedojrzałości to katastrofa.
Gdyby ktoś chciał się ze mną skontaktować to proszę osobiście. Fucha skryby już mi nie wystarczy, więc znikam.

Anonymous - 2011-11-23, 07:55

Oj,pewnie długo jeszcze tym "skrybą" pozostaniesz
Anonymous - 2011-11-23, 08:57

Andy Private napisał/a:
Myślę, że wystarczy jedna dojrzała osoba w małżeństwie (może to być kobieta), by przy takiej druga mogła dojrzeć.

a wiesz Andy że zestawiając to co napisałes z tym artykułem

http://zdrowie.onet.pl/ps...66,artykul.html

kto wie????

pozdrawiam

Anonymous - 2011-11-23, 09:47

Andy Private napisał/a:
Całą noc walczyłem, rano półprzytomny napisałem prosząc, by przez rok do mnie nie pisała. Wiedziałem, że ją skrzywdzę, że zamiast oparcia, faceta, na jakiego zasługuje dostanie kapitulanta, .............uświadomiłem sobie, że to jest prawda o mnie. Owszem, moja żona była nie dojrzała, ale ja też byłem nie dojrzały. Teraz wiem, czego mi brakowało: umiejętności rządzenia (przede wszystkim sobą) i waleczności. Myślę, że wystarczy jedna dojrzała osoba w małżeństwie (może to być kobieta), by przy takiej druga mogła dojrzeć. Dwie niedojrzałości to katastrofa.



Andy, a nie lepiej być samemu ta druga strona, tą jak piszesz dojrzałą? Tą która wie czego chce, tą która potrafi rządzić, być silną, niezależną, pewną siebie, znającą swoje potrzeby i umiejącą sama je spełniać lub znać sposoby jak zaradzać problemom, niż być tym kto:
- Wyuczył się bezradności
- Kto woli postawe ofiary
I czekać aż znajdzie się w końcu ktoś przy kim będę mógł rozpocząć proces samorozwoju pod tytułem” jak stać się dojrzałym” bez udziału innych? Jesteś dorosły, masz spore możliwości i narzędzia do pracy nad sobą, efekty własnej pracy nad sobą dają o wiele więcej samozadowolenia, poczucia wartości i sensu życia jak się to robi samemu, bo robi się to dla siebie, pod siebie….dlaczego? kto inny zna nas lepiej niż my sami siebie, nasze marzenia, potrzeby, oczekiwania?
Zainwestuj w siebie, w swój samorozwój a da ci ta inwestycja nieoczekiwane porofity z jakich będziesz korzystać nie tylko ty sam ale i wszyscy wokół ciebie.

Co do różnic między płciami są i to ogromne, w samym zaś różnicowaniu jednej płci tak samo … zobacz jak pięknie się różnimy…

.))

albo tu spójrz całą prawda o Adamie i Ewie, wszyscy jesteśmy niedoskonali, do czasu aż wchodzimy na ścieżke samorozwoju i zaczynają nam pasować puzle w układance, umierając jak to napisałeś „A ten ostatni specjalista pokropi trumnę...” nadal będziesz miał uczucie niedoskonałości siebie, jednak z tą różnicą że będziesz zadowolony ze swojego życia, będziesz miał świadomość iż postępować można różnie i w każdym czasie zmieniać to, przestawiać, zmieniać, świadomość iż błędy nie są powodem do rozpaczy a do nauki jak i co nie należy robić…nie powinny przede wszystkim wpływać na naszą decyzyjność, obwinianie się, tylko zachętą do walki o inne życie jakie pragnę.

.))))))

Andy, wrażliwość jest tożsama dla obojga płci, każdy ją odczuwa bez względu na to czy jest kobietą czy mężczyzną, wszyscy jesteśmy wrażliwi szczególnie na krytykę dodatkowo jeśli jest według naszej oceny niesprawiedliwa, plus to jeszcze jak mamy braki w samoocenie i drastycznie problemy z poczuciem wartości. Wtedy i owszem zarówno kobieta jak i mężczyzna doznaje wszystkich tych emocji jakie niesie odbiór krytyki…to dzieje się w naszej głowie, nasze myśli o tym kto jak nas postrzega powoduje cały mechanizm nawykowych zachowań w kierunku obrony przed tym z czym się nie zgadzamy. I słusznie, że się bronimy, w jakiś sposób człowiek musi sobie radzić z życiem, byle nie za długo trwał w tym użalaniu się, tylko wziąć „ byka za rogi” i udowodnił przede wszystkim sobie, że to co inni o mnie mówią mnie nie obchodzi, ich zdanie do którego mają prawo, jak i powinno wywoływać w nas refleksje – a może to prawda co inni mówią? Może czas na zmianę tego?
To prawidłowa postawa
- albo przestać sie przejmować opinią innych jak jest niesłuszna, w końcu każdy ma prawo do swojego zdania a je się nie musze ani z tym zgadzać ani tym bardziej podporządkowywać
- albo jeśli uznaje ją za słuszną zrobić coś z tym, zamiast trwać w poczuciu wrażliwości i bezradnie jak ofiara stać w kącie czekając aż znajdzie się jakiś ratownik, który mnie uniesie na swoich ramionach i doprowadzi do bram raju…tylko, że po drodze do raju, i ratownik opada z sił, niosąc na swoich barkach zbyt ciężki balast, sam ma swoje siły które pozwalają mu tylko na ludzki sposób pomagać innym, ale jak opada z sił, musi podjąc właśnie mądrą, dojrzałą i dorosła decyzje pozostawienie tej osoby samej, bo uznał, iż nadszedł moment w którym sam siebie przede wszystkim musi ratować…ginąc samemu nikomu już nie pomoże….

Pozdrawiam, życzę wiele dobrych chwil jeszcze w twoim życiu.

Anonymous - 2011-11-23, 10:30

bywalec napisał/a:
tylko, że po drodze do raju, i ratownik opada z sił, niosąc na swoich barkach zbyt ciężki balast, sam ma swoje siły które pozwalają mu tylko na ludzki sposób pomagać innym, ale jak opada z sił, musi podjąc właśnie mądrą, dojrzałą i dorosła decyzje pozostawienie tej osoby samej, bo uznał, iż nadszedł moment w którym sam siebie przede wszystkim musi ratować…ginąc samemu nikomu już nie pomoże….

no ta :roll: :roll: ...heee

ale trzeba czasami wyczucia i kregosłupa własnego(zwanego moralnym)
by ta decyzja nie wprowadziła mnie na ścieżke
-egoizmu
-znieczulenia
-zapatrzenia w siebie

a mniemam że z tym coraz trudniej żyjąc w obecnym świecie ;-) ;-)

pozdrawiam

Anonymous - 2011-11-23, 12:21

Andy Private napisał/a:
Pokochałem Kobietę, owdowiałą - nie widząc jej (tylko skromne zdjęcie), nie słysząc (parę maili, żadnych "hot").


Jakbym czytała wyznania nastolatka.

Nie widział, nie zna, wymienił kilka maili i kocha...

Mylisz miłość z czymś zupełnie innym.

A pokazać Ci, czemu tak myślę?

Andy Private napisał/a:
Wiedziałem, że ją skrzywdzę, że zamiast oparcia, faceta, na jakiego zasługuje dostanie kapitulanta, który przed Bożym Narodzeniem zacznie marudzić, bo będą go męczyć wyrzuty sumienia.


Zgadza się.
Co z Ciebie za oparcie, skoroś - jak sam wyznał - jest niedojrzały?
A co z Ciebie za wybawienie, skoroś żonaty?
Nie należy się jej ktoś wolny, bez takiego "ogona" (trwające małżeństwo), z dojrzała postawą?

Serio żonaty facet jest najlepszym dla niej wyjściem?

Jaka wielka musi być Twa miłość do niej, skoro karzesz ją takim wyjściem. Facetem związanym przysięgą, uciekającym od problemów, niedojrzałym?


Świat jest pełen wolnych mężczyzn, także wdowców. Jeśli ją kochasz - daj jej spokój i nie zawracaj jej głowy.

Rycerz.

Znasz zasadę rycerską? :) Czy tylko pozory - lśniąca zbroja i postawa z książeczek dla dzieci Cię pociąga?
Rycerz dotrzymuje słowa. Nie wtedy, kiedy ma na to ochotę, ale zawsze. Nawet jeśli wewnętrznie się z czymś nie zgadza. Inaczej nie byłby rycerzem, tylko chorągiewką na wietrze.

Andy Private napisał/a:
Tam była prawdziwa miłość, po tej stronie nie było nic.


Yhm. Z Sanitariuszką nie żyłeś 25 lat i co Ty możesz o tym wiedzieć?
Byłaby taka kochana i wspaniała, gdybyś był dla niej taki sam, dokładnie taki sam - jaki jesteś dla żony?

Jaka byłaby żona dla Ciebie, gdybyś porozumiewał się z nią tak samo, jak ze swoją nową miłością? Pokazywał z najlepszej strony? Sam pisałeś, że sanitariuszka niewiele wie o Tobie. Nie prała jeszcze Twoich skarpet, nie znosiła humorów, krytycznych uwag, nie wchodziła do toalety po Tobie, nie zmywała po Tobie naczyń, nie płakała przez Ciebie w poduszkę.

Czemu oczekujesz tego samego od żony, co daje Ci kobieta, która Cię nie zna?

Andy Private napisał/a:
Myślę, że wystarczy jedna dojrzała osoba w małżeństwie (może to być kobieta), by przy takiej druga mogła dojrzeć.


No to ma baba placek. Bo ani męża mieć nie będzie, ani dojrzałego. Ot, wdowa, życie ją dotknęło już wystarczająco, a tu dorosłe dziecko z problemami ma na nią zakusy...

Ratuj ją Panie przed taką perspektywą...

Andy - z tego tekstu podobało mi się to: jestem niedojrzały.

I dalej powinno być: co zamierzam z tym zrobić. JA. SAM. DLA SIEBIE.

Pierwszy odruch by zostawić Sanitariuszkę w spokoju - był ok.
To co teraz robisz - niby przez nas i utarczki z nami (każdy musi znaleźć swój pretekst, takie osoby, jak Ty nie przyznają łatwo, że błądzą) jest już równią pochyłą.

Andy Private napisał/a:
Błędem (moim zdaniem) jest też udzielanie prostych rad odnoszących się do życia duchowego. To sfera tak głęboka i rozmyta, że wymaga naprawdę wiele czasu i prawdziwego poznania człowieka (w szczerych długich rozmowach tete-a-tete <przepraszam>, w relacji stały spowiednik - stały penitent, ojciec duchowy - dziecko duchowe), by móc takich rad udzielać.


Dlatego Bóg dał proste przykazania, by to życie duchowe korygować.

Bóg stworzył mężczyznę i kobietę. Takich, jakimi są.
Bóg dał im przykazania. Bez relatywizacji i oceniania, które ważniejsze, a które nie.
Zmieniają się kultury, cywilizacje, ludzie, czasy - a życie pokazuje (i świadectwa na tym forum także), że kto szuka skrótów, usprawiedliwień, pretekstów, wielce skomplikowanej sytuacji w życiu - prędzej czy później ląduje w bagnie. Czasami też jeszcze pociąga za sobą inne osoby....


Andy - bez znalezienia szczęścia w SOBIE, spokoju w SOBIE, pewności siebie, ustawienia właściwej hierarchii, bez Boga na pierwszym miejscu - nigdy nie będziesz szczęśliwy z żadną sanitariuszką. Albo na krótko - ot, do opadnięcia pierwszej piany.

Możesz nie wierzyć, możesz wierzgać. Za jakiś czas - wspomnisz moje "banalne" słowa.
Banalne, bo Twoja sytuacja jest przecież inna niż wszystkie, Ty jesteś mężczyzną innym niż wszyscy i w ogóle. Nikt przed Tobą nie miał takiego dylematu. Przecierasz szlak...

bywalec napisał/a:
Jesteś dorosły, masz spore możliwości i narzędzia do pracy nad sobą, efekty własnej pracy nad sobą dają o wiele więcej samozadowolenia, poczucia wartości i sensu życia jak się to robi samemu, bo robi się to dla siebie, pod siebie….dlaczego? kto inny zna nas lepiej niż my sami siebie, nasze marzenia, potrzeby, oczekiwania?
Zainwestuj w siebie, w swój samorozwój a da ci ta inwestycja nieoczekiwane porofity z jakich będziesz korzystać nie tylko ty sam ale i wszyscy wokół ciebie.


:-)

Anonymous - 2011-11-23, 13:14

Satine napisał/a:
Ty jesteś mężczyzną innym niż wszyscy i w ogóle. Nikt przed Tobą nie miał takiego dylematu. Przecierasz szlak...

heee :mrgreen: :mrgreen:
no tak mi sie jakoś skojarzyło :
że skoro Andy przeciera ten szlak to w pierwszym punkcie trza mu polecic zakup maczety
.....wszak jest to niezbędne

satine -ostro ale fajnie :-D :-D

pozdrawiam

[ Dodano: 2011-11-23, 13:25 ]
heeee i jeszcze to...


Satine napisał/a:
Znasz zasadę rycerską? :) Czy tylko pozory - lśniąca zbroja i postawa z książeczek dla dzieci Cię pociąga?
Rycerz dotrzymuje słowa. Nie wtedy, kiedy ma na to ochotę, ale zawsze. Nawet jeśli wewnętrznie się z czymś nie zgadza. Inaczej nie byłby rycerzem, tylko chorągiewką na wietrze.


gorzej ...nieraz bywa gorzej -bo z rycerskości jedyna rzecz jaką można mieć to:

ZAKUTY ŁEB.....

:lol: :lol:

Anonymous - 2011-11-23, 16:51

Ktoś prosił, bym zajrzał jeszcze na forum...
Czy Wy na prawdę nie wierzycie, że można się zakochać w obcej osobie w wieku 50 lat?
Czy Wy na prawdę nie wierzycie, że człowiek może wyrzec się swojego uczucia by nie skrzywdzić? Wyrzec się czegoś, co dla niego było bardzo drogie?
Czy Wy na prawdę nie wierzycie, że Bóg nie potrzebuje szablonu, nie potrzebuje też Waszego Forum, by powiedzieć człowiekowi prawdę, której nie widział i nie rozumiał przez wiele lat?
Czy bylibyście szczęśliwsi, gdybym wyznał, że dzięki Wam, a nie Sanitariuszce, dostrzegłem braki w sobie, że jestem zdeterminowany budować małżeństwo od początku? Wybaczcie, ale nie mogę Was w ten sposób uszczęśliwić. To dzięki temu spotkaniu, jej słowom i tej najtrudniejszej decyzji, jaką w życiu podjąłem (dla mnie, słabego skryby, najtrudniejszej, więc nie kpijcie Rycerze, którzy macie za sobą po kilka Grunwaldów), uwierzyłem, że moje małżeństwo ma przyszłość.
Bóg z wami.

Anonymous - 2011-11-23, 17:20

a na czym tę swoją wiarę w przyszłość swojego małżeństwa opierasz?

na swojej "wspaniałomyślnej decyzji"? na odrzuceniu "prawdziwej" internetowej miłości? na przyjęciu z rezygnacją, no taką mam żonę, ale poświęcę się?

to piach, na którym nie zbudujesz wiele



PS
z różnych powodów ludzie trafiają na Sychar, z różnych powodów tu zostają i stąd ciszej lub głośniej odchodzą, ale pierwszy raz mam wrażenie, że ktoś działa na forum jak w baśni o Śnieżce

"Lustereczko, powiedz przecie, kto jest najpiękniejszy w świecie"


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group