Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Temat Jawora

Anonymous - 2011-11-17, 19:48

Witam wszystkich.Jestem tutaj po raz pierwszy i zaskoczyło mnie że tak wiele osób ma takie problemy jak my.Ale mieć nadzieje to podstawa,pomimo wszystko mieć nadzieje
Anonymous - 2011-11-17, 21:05

Witaj Jawor na Forum

zapraszam na spotkanie do Ogniska w Bojanie ( okolice Trójmiasta) właśnie w najbliższą niedzielę 20 listopada spotkanie o 15,30

http://www.bojano.sychar.org/


i na skypa codziennie po 21

Pogody Ducha

Anonymous - 2011-11-27, 20:04

Przepraszam że nie przyjechałem do Bojana ale niestety domowe kłopoty wymagały mojej obecności,nie wiem jak inni radzą sobe z dziećmi i z tym co się z NIMI dzieje podczas rozwodu ale ja powoli tracę kontrole nad tym całym "bałaganem".Z resztą po co ja to pisze i tak pewnie nikt tego nie będzie czytał
Anonymous - 2011-11-27, 20:15

jawor napisał/a:
Z resztą po co ja to pisze i tak pewnie nikt tego nie będzie czytał

Dlaczego tak uważasz?
Napisz więcej sobie...

Anonymous - 2011-11-27, 20:21

Ja przeczytałam, w kwestii dzieci nie umię doradzić, bo niestety ich nie mam, choć bardzo pragnę.

Ale JAWOR
Dasz radę , jesteś WIELKI:)pomodlę się za Ciebie,żebyś odnalazł w sobie tą siłę.
Twoje dzieci na pewno kiedyś docenią to co dla nich robisz.
Nie poddawaj się, poproś kogoś z rodziny, żeby pomógł Ci się zorganizować.
Będzie dobrze-musi być dobrze!

Anonymous - 2011-11-27, 21:38

Jawor przyjedź z dziećmi , my spotykamy sie w salce, która jest jednocześnie częścią sali przedszkola parafialnego - więc mają dzieci jakieś zajęcie

Pogody Ducha i zapraszam

Anonymous - 2011-11-27, 21:39

A jednak ktoś przeczytał to co napisałem. :-D Chociaż wcale mi nie do śmiechu.Poplątało się to wszystko tak że już sam nie wiem co by było lepsze ,czy to żeby moja żona wróciła do rodziny i wszystko zaczęło toczyć się normalnie czy żeby zostawiła nas w spokoju i w ogóle nie pokazywała się w domu .A co do rodziny;zawsze dawałem sobie rade sam,ten typ tak ma tylko raz mogę poprosić o pomoc,ale oparzyłem się już tyle razy że wole nie zawieść się po raz kolejny.Jakoś sobie w końcu poradzę,za modlitwę dzięki serdeczne bo ja już chyba nie potrafię a z resztą WIELKI SZEF ma dużo ważniejsze problemy niż jeden facet z dwójką dzieciaków.
Malwina83 napisał/a:
Twoje dzieci na pewno kiedyś docenią to co dla nich robisz.
Cytat:
Pewnie masz rację ,ale wolałbym żeby wyrosły na porządnych ludzi

[ Dodano: 2011-11-27, 21:43 ]
Dzieciaki są już dosyć duże tak że sala przedszkolna raczej nie bardzo będzie im odpowiadała,ale gorsze jest to że bardzo zraziły się do wiary i do kościoła ze względu na postawe swojej mamy,jej postępowanie i zachowanie zaprzecza wszystkim kanonom wychowania w wierze.Na razie przerwa w pisaniu pora zarzegnać konkretny kryzys :cry:

Anonymous - 2011-11-27, 21:49

Wyrosną-będziesz dla nich wzorem, mi imponujesz.
WIELKI SZEF :-) na pewno ma dla Ciebie czas,a czy Ty znajdziesz czas dla Niego? :-)
Pozwól Mu się zająć Twoim życiem, jesteście dla niego b.ważni-cała Wasza czwórka.....

Anonymous - 2011-11-27, 22:46

Kryzys zarzegnany,po raz kolejny.Powiedz mi co to znaczy czas dla WIELKIEGO SZEFA?Ja z nim gadam wszędzie,a najlepiej mi się z nim rozmawia w lesie jak uda mi się raz na jakiś czas wyrwać na spacer bez "obstawy".Malwina czym ci imponuje?Nie robie nic wielkiego ani nadzwyczajnego,tak jak większość facetów staram się dbać i wychowywać swoje dzieci najlepiej jak potrafię(czasami kulawo mi to idzie).I na pewno nie jestem kryształowy,a w tym co się teraz dzieje ze mną i z dzieciakami mam też swój niemały udział bo igdy nie jest tak że tylko jedna strona zawaliła sprawę,cała sztuka polega na tym żeby opamiętać się w porę i chociaż spróbować naprawić część tego co się zepsuło.A WIELKI SZEF i tak nam wszystkim wystawi rachunek.

[ Dodano: 2011-11-27, 22:48 ]
Kryzys zarzegnany,po raz kolejny.Powiedz mi co to znaczy czas dla WIELKIEGO SZEFA?Ja z nim gadam wszędzie,a najlepiej mi się z nim rozmawia w lesie jak uda mi się raz na jakiś czas wyrwać na spacer bez "obstawy".Malwina czym ci imponuje?Nie robie nic wielkiego ani nadzwyczajnego,tak jak większość facetów staram się dbać i wychowywać swoje dzieci najlepiej jak potrafię(czasami kulawo mi to idzie).I na pewno nie jestem kryształowy,a w tym co się teraz dzieje ze mną i z dzieciakami mam też swój niemały udział bo igdy nie jest tak że tylko jedna strona zawaliła sprawę,cała sztuka polega na tym żeby opamiętać się w porę i chociaż spróbować naprawić część tego co się zepsuło.A WIELKI SZEF i tak nam wszystkim wystawi rachunek.

Anonymous - 2011-11-28, 09:25

I fajnie, to może być właśnie czas dla Niego:)
Masz rację, związek tworzy dwoje ludzi i obydwoje mają na niego wpływ.
A imponujesz mi dlatego, że walczysz o dobro dla Twojej rodziny

Anonymous - 2011-11-28, 14:40

jawor napisał/a:
Dzieciaki są już dosyć duże tak że sala przedszkolna raczej nie bardzo będzie im odpowiadała,ale gorsze jest to że bardzo zraziły się do wiary i do kościoła ze względu na postawe swojej mamy,jej postępowanie i zachowanie zaprzecza wszystkim kanonom wychowania w wierze


Witaj jawor!
Moja sytuacja jest bardzo podobna do Twojej.
Dwójka już dużych dzieci (19 i 22 lata), pozostawienie ich przez mamę i ........ich odejście od wiary.
Niestety jestem już po rozwodzie, ale pozostało mi tak jak tu radzą na forum:
czekać nie czekając.
Nie jest to łatwe.............są dni łatwiejsze, ale i tych trudnych nie brakuje.
Tak jak Ciebie, podtrzymuje mnie na duchu zajmowanie się dziećmi i staranie się o ich możliwie łatwy start w życie.
Pamiętaj tylko, abyś nie nastawiał dzieci przeciwko żonie..... to jest jednak ich mama, którą napewno kochają, pomimo tego, że od nich odeszła.

Też pogadam z WIELKIM SZEFEM o was.

Anonymous - 2011-11-28, 20:24

twardy napisał/a:
Pamiętaj tylko, abyś nie nastawiał dzieci przeciwko żonie..... to jest jednak ich mama, którą napewno kochają, pomimo tego, że od nich odeszła.
Nie mam takiego zamiaru,pomimo tego Ze przez ostatnie dwa lata narobiła nam dużo krzywdy,ale na nic budowanie jej pozytywnego wizerunku jeżeli w jeden dzień zburzy to co ja budowałem przez tydzień.A dzieciaki coraz trudniej przekonać do tego że je naprawdę kocha.Będę nadal próbował chociaż jestem coraz mniej przekonany co do słuszności swojego postępowania,w końcu na miłość i szacunek każdy z nas musi sam zapracować,tego nie można kupić

[ Dodano: 2011-11-28, 20:30 ]
Moje dzieciaki nie są jeszcze dorosłe bo córa ma 17 a młody 14 czyli są w wieku kiedy dzieci jeszcze bardzo potrzebują matczynej opieki i ciepła,a ja jestem raczej grubo ciosanym facetem który rzadko mówi o tym co czuje ,łatwiej to napisać.A ta idiotyczna wojna trwa już dwa lata jeżeli liczyć od dnia złożenia pozwy rozwodowego

[ Dodano: 2011-11-28, 20:34 ]
No i od tego dnia zaczęły się "schody"w domu w szkole,nie ma się nad czym rozczulać bo pewnie wszyscy z nas na tym portalu mieli podobne"atrakcje",ale nikt nie mówił że będzie łatwo :-D

Anonymous - 2011-11-29, 08:12

jawor napisał/a:
A dzieciaki coraz trudniej przekonać do tego że je naprawdę kocha

Tak to prawda, Ty ogranicz się do tego by nie oceniać postępowania żony, nie piętnować jeżeli dostrzegasz jakieś niepoprawności. A do naprawy relacji między nią, a dziećmi może dojść tylko na drodze organoleptycznej między nimi.

Wiem z własnego doświadczenia, że takie chore stosunki na linii dzieci -matka są bolesne, trzeba tu spokoju. A wszystko z Bożą pomocą dojdzie do ładu.

Anonymous - 2011-11-29, 20:10

Usiłuje postępowac tak jak radzisz ale moje dzieciaki zbyt szybko dorosły przez ten cały bałagan,i tak jak ja mają żelazny system wartości i zasad.Poza tym czasami nie wiem co mam odpowiedzieć jak pytają dlaczego Mama zrobiła tak czy inaczej a przecież ty nas uczyłeś że tak nie postępują uczciwi ludzie,po prostu nie wiem a one czekają na odpowiedź bo Tato zawsze musi wiedzieć wszystko.I to jest największy problem,moja żona mówi dzieciom jedno a robi co innego i z dnia na dzień oddala się od nich cora :-( :-( z bardziej

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group