Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - proszę o bezstronna pomoc

Anonymous - 2011-10-31, 21:50

tymeka napisał/a:
nie wiem co mam o tym myśleć........

tymeko na spokój poczytałem cały twój temat...

i na poczatek przyszło to..........
nie poprawisz własnej relacji i zycia jeżeli stanowczo nie powiesz STOP....
i zerwiesz tą błędna relację

zastanawiałem sie nad tym co napisał nałóg
nałóg napisał/a:
Wiesz na czym polega przemoc????

Na sterroryzowanej psychice...
Na utrzymywaniu w stałym zagrożeniu......
Na podsycaniu lęków.......
Na manipulacji......
Na dezawułowaniu osobowości......
Na wmawianiu bezwartościowości............
Na stwarzaniu atmosfery zagrożenia......
Na ciągłym działaniu na obiżenie poczucia wartości.......
Na tym ,że w zasadzie to ofiara jest skazana na kata.................


w zasadzie zgadza sie bo większośc punktów cechuje własnie ludzi przemocowych i okołoprzemocowych

wykluczam tylko ostatni punkt.
A czemu????

bo na świadome działania stac tylko psychopatów-a ci załatwaiją to z zimną krwia,niemal w białych rękawiczkach i zaplanowane wsio perfekt ..oraz zapiete na ostatni guzik.......

twego męża jakby tu powiedziec??? nie stac na poukladaną śwadoma przemoc...

Ja raczej widze mocno porabanego faceta(dosłownie),zagubionego na maxa,nie potrafiącego okielaznac emocji,mającego problem z utrzymaniem na przyzwoitym poziomie agresji( bo na agresje ponoc stac każdego-zalezy tylko od okoliczności)
,a do tego majacego jeszcze problem z włąsna seksualnościa....nie wspomne juz o powolnym uzaleznieniu od browarków

stanisław ma racje każdy alkoholik kiedys zaczynał od małej buteleczki nie pił odrazu wiadrami..wiadra przychodziły z czasem

echhh gdyby tylko mąz chciał skorzystac z porad seksuologa i zaczepił sie jeszcze na konsultacje do psychiatry
było by juz coś..........

może cos by wówczas w sobie poukładał i z czasem zmienił....

no a ty tymeko???

zauważ tylko jedno czemu tobie tez potrzeba specjalisty..jakiejs fachowej porady w placówkach zajmujących sie przemocą....

nie potrafisz juz odróznić zycia w chorej rzeczywistości od normalności w jakiej powinnas życ....

a te przebłyski o jakich piszesz...o rozmowach z kims innym,o tym jak czujesz sie w tańcu przy kims innym...to ostanie sygnały świadomości....

po nich juz nie nadchodza nastepne..a świat w którym wówczas się żyje wydaje sie normalnym światem zycia....
................................
kiedys w necie czytalem o ludziach uzaleznionych od kompa....
ze ostatnimi sygnałami na to że moga jeszcze cos w sobie zmienic sa komunikaty z wewnątrz własnego organizmu
..poczucie głodu...potrzeby fizjologiczne...
nie zakapi czlek tego to.....

potem i to mozna zatracic


bierz sie za siebie kobieto

Anonymous - 2011-10-31, 23:07

Doga Tymeko
zamknij mocno oczy i pomysle że możesz być bezpieczna, spokojna, szczęśliwa,
a teraz otwórz szeroko i dostrzeż co Cię spotyka,
wysil wyobraźnię i pomyśl co będzie z Tobą za dwa tygodnie, co będzie za miesiąc, za dwa lata, co będzie z synem............................
Proś Boga by dał Ci łaskę podjęcia DECYZJI - STOP!!!!! - dłużej tego nie wytrzymam, niech się dzieje co chce ja już tak nie mogę!!!!!!!!!!!!!
właściwie cóż jeszcze może zrobić Ci mąż?
Mów otwarcie i szczerze co się dzieje - wszędzie i wszystkim
Pan Bóg ścieżki poukłada.
Jednak pierwszy krok należy do Ciebie
Pogody ducha, modle się za Was

Anonymous - 2011-10-31, 23:14

Kochana Tymeko. Jestes Świątynią Ducha Św. Nic nie uzyskałaś przez tyle lat próbując męża udobruchać seksem i zaspokajaniem jego zachcianek. TO NIE DZIAŁA. On stosuje tyle form przemocy. Ty nie jesteś winna, Nie jesteś winna. To Twój mąż ma problem. Jego zachowanie jest KARALNE.
Wiem i rozumiem czego sie boisz. Np boisz sie zranić męża,nikt kto tego nie przeszedł nie zrozumie.Ja przeszłam i nadal przechodzę.Ale juz nie jestem ta sama,nie jestem juz ofiarą. TERAZ BARDZIEJ RANISZ MĘŻA NIZ GDYBYS OD NIEGO ODESZŁA. Teraz on nie ma szansy sie zmienić bo juz doszło to takich potworności,że musisz zastosowac ostre cięcie.Od dziś jestes osoba godną szacunku.

Masz prawo nie chcieć sie kochać bo nie i już.Kropka.
Masz prawo mieć zły humor bo tak i już
Masz prawo do szacunku ZAWSZE
Masz prawo NIE BAĆ SIE
Masz prawo nie robic nic kiedy on grozi że np zaatakuje Twoich rodziców.Niech atakuje,wezwą policje,posiedzi,niech sam ponosi konsekwencje
Masz prawo wyjść do kolezanki nawet najgłupszej i najbardziej pustej Nie jemu o tym decydować
Masz prawo do odpoczynku nawet kiedy nie pracujesz zawodowo
Masz prawo przespać całą noc
Twoje dziecko ma prawo bawić sie i nie stawac na bacznośc kiedy jego ojciec wraca do domu.
Twoje dziecko ma prawo nie widzieć jak tata poniża i zabija człowieczeństwo mamy
Chciałabyś żeby Twój syn był świadkiem jak np on strzela Ci w głowę lub rozbija Twoja głową o futrynę?

Masz prawo wierzyc w Boga i chodzić na Mszę sw w każdą niedzielę. Niech sie dąsa
Masz prawa takie same jak on. Jesteście na równi ludźmi. On nie jest Twoim Panem i wladcą. Nie jest Twoim bogiem.
Masz prawo czytac ksiązki jakie Ci sie podobają
Masz tez prawo mówic głośno o przemocy jaka stosuje twój mąż
NIE MUSISZ GO CHRONIC przed tym co pomyślą inni jak się dowiedzą. Nikt mu nie kazał traktowac Ciebie i synka w ten sposób. Niech teraz ponosi konsekwencje.

jesteś od męża uzależniona,ale to można zmienić. SPRÓBUJ PRZEDSTAWIC MU SWOJE PRAWA. Powiedz,że jeśli je złamie będzie konsekwencja,że dopóki chce stosować przemoc nie będziecie razem aż się to zmieni.Boisz się,że znajdzie sobie kogoś?
Juz widze jak sie kolejka ustawia kobiet,chcących zasmakowac tego miodu który opisałaś.
Szkoda Ci tego budowanego domu? Kochana amyslisz że co by sie działo kiedy zostaniecie sami? Skoro w Twoim rodzinnym domu dochodzi to takich sytuacji to na swoim,kiedy będziesz juz całkiem bezbronna i nie będzie nikogo kto go powstrzyma myslisz że nagle on sie zmeni?

[ Dodano: 2011-10-31, 23:26 ]
Naprawde chcesz poświęcić swoje życie w hołdzie dla człowieka seksoholika,może alkoholika,nieczułego,manipulującego dzieckiem,który Ci grozi,że CIe zabije?

Co się musi wydarzyć jeszcze?
Czujesz sie winna zdrady? Za ta zdrade nie tylko Ty odpowiadasz ale on także jest winny
Tylko wtedy dasz mu szanse na zmiane jesli pokażesz mu ze jesteś:
-wartością
-Cudem,niepowtarzalna piękną kobieta godna miłości i szacunku
-matka dbającą o swoje dziecko
-dzieckiem Boga cennym,za które On oddał Życie
-osoba dla której Bóg przygotował szczęście a nie piekło ,w którym tkwisz

Nie jesteś słaba kobietą,Bóg da CI siłę. Wyspowiadaj się,idź na Adorację.Teraz wszystko zależy od Ciebie. Uwierz mi,że nie może być gorzej niz jest. Jeśli nie pozwolisz juz dłużej soba pomiatać będzie tylko lepiej

I wiesz c mi jeszcze dało do myślenia? oglądałam program,w którym kobieta od lat maltretowana wkoncu pękła i zabiła swojego męża. Tez tak chcesz? Jeszce masz wybór i możesz byc szczęśliwa.

Całym sercem jestem z Tobą

Anonymous - 2011-11-01, 03:04

Tymeko, a może taka historia...
Pobrali się z wielkiej miłości. urodziła się córka, potem syn. On był bardzo zazdrosny. Nikt o tym nie wiedział. Kontrolował jej każdą chwilę. Mieszkali drzwi w drzwi z jej rodzicami. Jej rodzice go nie lubili, dochodziło do konfliktów. On namawiał córkę, żeby chodziła do babci i mówiła jej jego dowcipy o ropuchach i diabłach, którzy ją przynieśli. Dochodziło do awantur, potem rękoczyny. Dzieci nie wiedziały dlaczego mama nie jechała z nimi na święta do drugiej babci, myślały, że złamana ręka mamy to od tego, że się poślizgneła na skórce od pomidora. Bały się taty i kochały go, uczył je pływać, jeździć na rowerze, grał z nimi w różne gry. Wreszcie dostali piekne mieszkanie w bloku i tacie puściły wszystkie hamulce. Już dzieci widziały wiele i slyszały. Pomyslowośc taty nie znala granic. Moczył mamę w wannie i wystawiał mokrą zimę na balkon. Pił alkohol jak każdy i był agresywny, wracał do domu nocami wyrzucał córkę z łóżka mamy, blokował drzwi szafkami i bił. Mama krzyczała, dzieci krzyczały ale nigdy nikt nie reagował. W bloku przeciez nic nie słychać w nocy. Córkę mama brała do siebie do lóżka, córka musiała negocjować z tatą by nie egzekwował od mamy powinności małżeńskich. Córki tata nie bił. Syna tak, wyzywał go od mamisynkow. Syn taty się bał, często się chował pod stół. Córka musiała chronić i mamę i brata. Nie dawała rady. Tata na oczach dzieci rano przed szkołą pociął nożyczkami wszystkie ubrania mamy. Dzieci znajdowały na łózku długie pojedyncze blond włosy. Nikt w ich domu takich nie miał. Tata miał listę, na której było wpisanych kilkadziesiąt kobiet. Wyzywał matkę od najgorszych, mówił córce ilu to mama ma kochanków i że córka będzie taka sama. Sąsiedzi i znajomi uwielbiali ojca. Był cudownym człowiekiem. Mówili córce, że to ich mama nie zasłużyła na takiego męża. Nie odpowiadali mamie i córce na dzień dobry. Trwało to kilkanaście lat. Dwa światy, ten w domu i ten na zewnątrz. W końcu matka nie wytrzymała, rozwód, sprawy karne o znęcanie i kradzieże. Musiała się wyprowadzić z dziećmi. Dobrze, że miała rodziców, tylko oni jej i dzieciom wierzyli. Jak wracała z dziećmi po rzeczy piękne mieszkanie było w ruinie. Córka, a miała już 13 lat, musiała zeznawać w sprawach karnych a taty adwokat był sprytny, miał tylko jedno pytanie czy nie kocha już tatusia. Dwie sąsiadki zeznawały jak to matka same dzieci zostawiała. Wiedziały pewnie lepiej niż te dzieci i ich matka. Rozwód trwał prawie trzy lata. I nadszedł spokój. Cisza. Tata przysłał zdjęcie małej dziewczynki i napisał córce i synowi, że ta mała wynagradza mu los, który zabrał mu ich. Ożenił się. Córka po wielu latach spotkała tą małą dziewczynkę i usłyszała jak fantazja taty się rozwinęła, np wkładał gwoździe do kontaktu, żeby jej mama i ona na to wpadły. Nie zmienił się. Umarł. Syn i corka pojechali na pogrzeb, marzyli, że on się kiedyś zmieni i będzie chciał być ich tatą. Bardzo przeżyli jego śmierć. Wraz z nim umarła nadzieja.

Tymeko, może gdyby się nie wyprowadzali, może gdyby wcześniej były postawione jakieś granice, może, może...
A tak. Wtedy nie było separacji. Od matki wszyscy się odwrócili, nie była nigdzie zapraszana, nawet na wesela w rodzinie. Pomogli jej rodzice. Kilka lat dochodziła do siebie. Nie było terapii. Wyszła za mąż i od prawie trzydziestu lat jest kochana i szanowana. Jej dzieci są bardzo zaradne zawodowo. Wspierają się i kochają. Tym bardziej, że oboje są w głębokim kryzysie z życiem w rozsypce. Oboje jednak mają nadzieję, że odnajdą swoją drogę, a ich siła płynie w dużej mierze od matki, która potrafiła się podnieść, a było z nią tak źle, że pokazywała córce sukienkę w jakiej chce być pochowana.
I pisze do Ciebie ta córka. Jeżeli nie dla siebie to dla syna poszukaj siły do mądrego wyjścia z tego problemu. Ty to może jako dorosła sobie z tym poradzisz, wytrzymasz ale Wasze dziecko niekoniecznie.

Anonymous - 2011-11-01, 23:08

Zaprzestałam dalszych wizyt u psychologa, ponieważ miałam tam tylko mówić i mówić, co było dla mnie dosyć cieżkie, nie wiedziałam od czego zacząć, i jak skończyłam, czułam się jak taka mała dziewczynka która nie wie czego chce, i obgaduje męża. Nie otrzymałam żadnej pomocy

Na jaką pomoc liczyłas? Jaka sugestia byłaby do przyjęcia?

Jestes jak mała dziewczynka i tak się zachowujesz dziś w tej relacji z mężem, te rozmowy miały na celu właśnie uzmysłowienie ci tego jak postępujesz …jak zastraszone dziecko, które się boi, któremu można wmówić wszystko a ono i tak uwierzy, jak zawstydzona dziewczynka, która nie chce by cały świat dowiedział się kim jest, z kim żyje i na co się godzi…to trudne do przyjęcia spojrzeć i zobaczyć siebie jak reaguje i jak ktoś potrafił wmówic takie rzeczy, w które sama jako dorosłą osoba by nie uwierzyła i się im poddała…. W gre wchodzi wmówione poczucie winy, wstydu, wyuczonej bezradności i zaburzone przez to postrzeganie rzeczywistości w jakiej żyjesz,

by do tego świadomie dojść potrzebna jest ci wiedza w temacie, sposoby radzenia sobie z taką osobą a którą bez twojej zgody na zmiane tego nikt ci nie da.


poczytaj jak to sie zaczyna:

3 Fazy cyklu przemocy
Faza pierwsza: napięcie, narasta agresywność sprawcy. Za byle powodu nastepuje awantura. Kobieta stara się opanować sytuację.

Druga faza: to gwałtowna przemoc. Z mało istotnych powodów dochodzi do wylania ataku agresji i rozładowania złości. Kobieta doznaje zranień psychicznych, fizycznych znajduje się w stanie szoku, nie rozumiejąc przyczyn agresji

Trzecia to faza: pojednanie, „miodowego miesiąca”. Wszystko się zmienia, partner przeprasza i obiecuje poprawę. Kobieta zaczyna wierzyć, że partner się zmienił i że przemoc była incydentem.

na krótko, bo faza "miodowego miesiąca" przemija. Wszystko zaczyna się od nowa a kolejna przemoc w następnym cyklu staje sie coraz bardziej gwałtowna i dłuższa, poczucie bezradności jak i brak sprzeciwu osoby takie utwierdza i przyzwala do dalszego takiego przemocowego zachowywania,
bo brak wiedzy w temacie przemocy powoduje u ofiary rozwijanie się 4 faz:

Pierwsza: zaprzeczenie i niedowierzanie
Druga: świadomość uzależnienia od agresora
Trzecia: głęboka depresja i stres przebywania w niewoli
Czwarta: wewnętrzne włączanie sie i przyjęcie określonego narzuconego stylu życia

można z każdych samodestrukcyjnych zachowań wyjść potrzebna jest ci tylko pomoc facowców na która niestety tylko ty możesz dać sobie sama zgode, choć rozumię jak jest to ciężkie do przerobienia....

Anonymous - 2011-11-02, 20:21

Ale właśnie tak nie całkiem jest że poddaje sie tej przemocy, No może tylko częsciowo gdy już nie mam wyjścia i zaczyna sie troche niebezpiecznie. Ciągle wydaje mi się że właśnie może jestem zbytnio uparta, i stawiam wciąż na swoim, bo gdy mąż już na początku małżeństwa zaczął wypijać te 2 - 3 piwa, to ja czułam się urażona gdy chciał wtedy żebym była dla niego czułą żoną dająca to czego mąż potrzebował, i coraz częściej sie wymigiwałam, lub nie mogłam z przyczyn w które mąż nie chciał mi uwierzyć. i od tego czasu gdy nie chciałam się kochać tak normalnie wtedy, to prosił mnie właśnie o zaspokajanie inaczej, wstydze sie trochę o tym tu pisać, może nie wypada.
Ale z biegiem czasu te relacje były na tym punkcie chyba chore, bo gdy on o to prosił, ja nie umiałam odmówić i dla świętego spokoju się na to zgadzałam,
Wiem że takie nastawienie do seksu niszczy miłość, bo nie jest to formą okazania czułości i miłości, a tylko zaspokojeniem jego potrzeb.
Wiem że mąż tego nie zrozumie bo nigdy nie było między nami takiego wspołżycia z miłości. Ja tego nigdy nie doznałam. Choć mąż często mnie tylko prosił żebym się postarała tak nastawić swoje myślenie żeby mi też było fajnie, ze on nie chce żebym czuła to jako poniżenie, żebym miała z seksu też przyjemność. Ale to przecież nie na tym polega, tego nie zmienię ja swoim nastawieniem.
Dlaczego on nie chciał nigdy tego zrozumieć .
Chyba że tylko wytłumaczenie jest takie że mężczyżni są inni i inaczej to wszystko rozumieją. Nie wiem czy powinnam go wtedy zrozumieć.
Może naprawde to nie był powód żeby aż tak mieć niechęć do męża.
To chyba był ten największy problem który potem z biegiem czasu wpływał coraz bardziej na brak porozumienia, brak takiej prawdziwej więzi, ciepła. Bo wszystko udawałam.. Bo przytulająć się na siłę, byłam myślami coraz dalej. Wciąż uciekałam w świat marzeń w którym były na pierwszym miejscu uczucia, a nie więż fizyczna. Tęskniłam za tym.
I choć mąż oglądająć filmy, czy bywająć w towrzystwie kochającej się rodziny, zauważa że tam jest miłość a u nas jej niema, to czemu tak nie może zrozumieć moich uczuć?
CZemu to takie trudne?
A też mu brakuje ciepła, bo wciąż o tym mówi, tylko że nie rozumie że tym wymuszaniem nie naprawi nic. że dobrym seksem nie okaże czułości.
Nie rozumię tego że to zaspokajanie jego potrzeb seksu w ten sposób jest dla niego wystarczające? Ze taka przyjemnośc jest dla niego ważniejsza niż poczekanie na to żeby to było nie z przymusu z mojej strony.
Ja nie zastanawiałam się kiedyś nad tym, ale teraz to coraz częściej, ...a jeśli zawsze miał takie podejście,
Czy mam rozumiec że większość facetów tak ma? Bo przecież są inni od kobiet? Nie mówię tu teraz o tym co nastąpiłą póżniej, czyli o skutkach tego głównego problemu.
cZy przez to mąż stał się taki wybuchowy, i zaczynał coraz więcej pić tych piw? O tak to tłumaczy, i twierdzi ze gdybym od początku okazywałą mu więcej miłości i wszystkiego co jest dla niego tak ważne to nie narastałą by teraz ta przemoć, nie narastało by w nim to uczucie zazdrości....które nie jest według niego zazdrością itd, a ja wszystko zepsułam.

[ Dodano: 2011-11-02, 21:06 ]
A może dopiero rozmowy z tym mężczyzną uświadomiły mi że są jednak faceci inni, Czułam wtedy jakby mi ktoś dał taką szansę na to żebym uwierzyła że to o czym marzyłąm jest realne. że są tacy ludzie, ale tak mi żal że nie poznałam takiej osoby dawniej, że nie czekałąm na to, że nie starałam się wtedy szukać w kimś takich wartości duchowych. Teraz ta fascynacja nie polegałą na tym ze ten ktoś był dla mnie bliski, dobry, itd a raczej na tym jakim był człowiekiem dla ludzi, dla rodziny, jak lubił zwierzęta, przyrodę, że znał pismo święte, czsem nawet zacytował mi gdy czegoś nie rozumiałam, chciał mi pomóc bezinteresownie, choć z czasem pojawiło sie uczucie to starał się zapanować na tym, i było mu coraz ciężej z tym że ja miałam wyrzuty sumienia....to wtedy jeszcze bardziej przyczyniało się do tego że był jeszcze bardziej wartościowym człowiekiem w moich oczach.
Choć to wszystko było takie sprzeczne, bo tu staje na mojej drodze ktoś tak wierzący, dobry... całkowite przeciwieństwo mężczyzny któremu składałam przysięgę małżeńska.
I takie dobro styka się tu z najwiekszym złem, bo grzechem cudzołóstwa. Bo choć nie pożądałam fizycznie, to czułam że jest mi najbliższym kimś....
Z tego wszystkiego wynika że przez ten grzech nauczyłąm się głębiej patrzeć, mieć inne wartości. Nie wiem czy to możliwe ale tak to czułam.
A przez to byłam coraz dalej od męża który mnie krzywdził, za ten coraz większy brak czułości.
i taki dziwny krąg ..........bo zaczynałam coraz gorzej myśleć o nim, widzieć coraz więcej złego w jego zachowaniu, .....widzieć coraz bardziej chore relacje, a on stawał się jeszcze gorszy przez to, i przestał panować nad swoimi emocjami. A jeśli on zachorowł przez to że moja obojętność go wykończała? że tak działałam mu na nerwy, tak go wkurzałam swoją obojętnością i bezsilnością? Czy to mogło być przyczyną że teraz ma takie dziwne zachowanie porównywane z psychopatycznymi?
Powiedział mi kiedyś parę razy że chce mnie zmienić żebym była bardzie stanowcza, żebym umiała pokłocić się z siostrą o majątej, żebym nie była ciągle na każde zawołanie, żebym nie pomagała komuś za darmo jesli ten ktoś mi potem nie odpłaci się pomocą,
Wkurzał go zawsze mój spokój, i to że nie umiałam się na nikogo pogniewać, że wszystko wybaczałam, i że jeztem zbyt spokojna, cicha, że za długo myślę nad wszystkim, i ogólnie chciał żebym była kimś z większym temperamentem,
Smieszne to jest ale nawet dawał mi przykłady do naśladowania osób z telewizji, które więdzą czego chcą, jak się ubieraja, i aż tryskają energią, a ja dla niego taka nigdy nie byłam.
Wiem że to dziwne i nie wiem po co to tutaj piszę ale może ktoś pozwoli mi zrozumieć takiego mężczyznę.
Lub ktoś jednak dopatrzy się w mojej osobie czegoś ...jakiś zachowań które są nie takie jak powinny.
Bo czasem tracę wiarę w siebie......i boję się że powiem nieodwracalne stp p[rzemocy, zdecyduje separację, a wszystko okaże się że było inaczej, że była inna droga do wyjścia z tego kręgu przemocy

Anonymous - 2011-11-02, 21:17

Nie Tymeko nie każdy mężczyzna tak ma. To stereotyp,że mężczyznom wolno zdradzać bo są inni albo trzeba ich zaspokajać bo to ich męskość tego wymaga.
Prawdziwy mężczyzna powinien zobaczyć w Tobie osobę,a nie maszynkę do otrzymania przyjemności. Tym sie róznia mężczyźni od zwierząt.I równiez tym,że powinni panowac nad swoimi popędami np, wtedy kiedy kobieta jest zmęczona,chora lub zwyczajnie nie ma ochoty.
Twój mąż musi mieć jakiś problem z masturbacją,seksoholizmem i u niego to seksualność nim rządzi a nie on swoja seksualnością.
Jeśli mówisz mu ,"nie dziś kochanie"a on chce żebys zaspokoiła go w inny sposób to bardzo dużo tu jest nie tak jak trzeba.
Sama to wyczułaś i wiedziałaś że to nie tak powinno wyglądac,ale on próbuje zrzucic wine na Ciebie. Wytłumacz mu ze kobieta pragnie mężczyzny który ją szanuje i dba o jej potrzeby nawet wtedy kiedy nie ma seksu.

Nie doszukuj sie ciągle winy w sobie. I sory miłosc to nie tylko seks.
Nie jest Twoja wina że mąz pije,to jakis absurd. Pije bo chce pic. Jest wolny i dorosły,robi to co sam chce i dodatkowo gra na Twoim poczuciu winy.Manipuluje Tobą.To tchórzostwo jeśli ktoś za swoje błędy obwinia innych.A co na to wszystko mówi Twoja mama?

Nie daj się :)

Anonymous - 2011-11-02, 21:28

tymeka napisał/a:
O tak to tłumaczy, i twierdzi ze gdybym od początku okazywałą mu więcej miłości i wszystkiego co jest dla niego tak ważne to nie narastałą by teraz ta przemoć, nie narastało by w nim to uczucie zazdrości....które nie jest według niego zazdrością itd, a ja wszystko zepsułam.



tymeka napisał/a:
Ale właśnie tak nie całkiem jest że poddaje sie tej przemocy, No może tylko częsciowo gdy już nie mam wyjścia i zaczyna sie troche niebezpiecznie.


Typowa postawa ofiary…. to ja jestem winna temu, gdybym była inna to on by się tak nie złościł, nie zachowywał, nie reagował agresją…zasłuzyłam na to co mnie spotyka, bo mogłam inaczej, nie odzywac się, czy jak wolisz u ciebie… gdybym była lepszą kobietą dla niego w łóżku to on by nie stał sie taki ..prawda jest zaś taka, ze bez względu na to co bys nie zrobiłą, on znajdzie setki innych powodów by cie pogrążyć i zwalić wine cała na ciebie za swoją agresje… bo to on ma problemy ze sobą… i prawie na pewne sam był ofiara przemocy w dzieciństwie, stąd jego zachowania jak i spoleczne przyzwalanie rodziny na jego zachowania w stosunku do ciebie, twoich rodziców jako normalne, akceptowalne i standardowe


tymeka napisał/a:
bo gdy mąż już na początku małżeństwa zaczął wypijać te 2 - 3 piwa, to ja czułam się urażona gdy chciał wtedy żebym była dla niego czułą żoną dająca to czego mąż potrzebował, i coraz częściej sie wymigiwałam, lub nie mogłam z przyczyn w które mąż nie chciał mi uwierzyć. i od tego czasu gdy nie chciałam się kochać tak normalnie wtedy, to prosił mnie właśnie o zaspokajanie inaczej, wstydze sie trochę o tym tu pisać, może nie wypada.


Prosze Pamiętaj... przemoc jest narzędziem do osiągania jakis celów, a nie celem samym w sobie!!
to ciąg zachowań o charakterze zamierzonym, którego celem jest zniewolenie ofiary, dla podporządkowania własnym żądaniom i potrzebom … w tym wypadku usług sexualnych w mysl sprawcy, do których ma pełne prawa jak do ciebie na wyłaczność

to co jest najstraszniejsze w tym, iż sama wierzysz w to co mówisz, bo zatraciłaś juz róznice między dobrem a złem...

poczytaj http://www.psychiatriapol...ka%206_2007.pdf
Obraz psychopatologiczny sprawcy przemocy w rodzinie
i wiele innych poradników, bo to podstawa wychodzenia z tego samoświadomość w jakim ukłądzie sie tkwi i zyje...

[ Dodano: 2011-11-02, 21:41 ]
tymeka napisał/a:
Czy mam rozumiec że większość facetów tak ma?


najlepszym potwierdzeniem własnych przekonań zazwyczaj są własne doświadczenia... pisałas juz o relacji z innym mężczyzna, zupelnie skrajnie innym od męża zachowań...czyli nie każdy tak ma, tylko osoby z problemami...

Anonymous - 2011-11-02, 22:56

tymeka napisał/a:
Bo czasem tracę wiarę w siebie......i boję się że powiem nieodwracalne stp p[rzemocy, zdecyduje separację, a wszystko okaże się że było inaczej, że była inna droga do wyjścia z tego kręgu przemocy

Tymeko nie ma innych sposobów-a tobie jedyne co trzeba to to bys dojrzała
że mąż to chory człowiek i nijak nie da sie tego wytłumaczyc.
Nawet gdy robi to i działa nieświadomie to nadal to jest chore.
I ta choroba wreszcie ma byc nazwana i jej trzeba powiedziec jasno STOP...

a teraz tak prościej -bo naukowo wyjasniła juz bywalec

Jesteś żoną-a zonie nalezy sie szacunek.
Jestes kobieta-a kobiecie nalezy sie miłośc i troska.

Złamanie tego szacunku,miłości,troski związane jest z konsenkwencjami.

i nie da sie tego inaczej tłumaczyć...

Usługi jakie musisz czynić dobre sa dla agencji-choć i tym kobietom winien jest szacunek nawet gdy same siebie nie szanuja....

Żona i miłośc jej to dar-a nie jakas usługa a bynajmniej na mocy sakramentu.
to tyle co powyżej............

I na koniec tymeko ....

co daje wiedza o skrzywdzeniu zony???

i nie ważne czy świadomie,czy nieświadomie-czy zamierzone to ,czy niezamierzone.
Czy wiele tego-czy niewiele,czy starszne,czy mało straszne
ale waże że było-a z tym że było
dociera jedno.........
refleksja

że mąz nigdy nie powinienem pozwolic komus innemu na skrzywdzenie zony-a co dopiero mówic o sobie .

zobaczenie tego w sobie to wstyd.

wstyd jaki zapewne zostaje w sercu czy człek chce czy nie do ostatnich dni.
Ale warto nosic w sercu nawet ten wstyd-by stać sie normalnym człowiekiem

daj doświadczyc męzowi tego człowieczeństwa

pozdrawiam

Anonymous - 2011-11-03, 16:08

Witaj Tymenko!
Nie, nie każdy mężczyzna ta ma. Tak mają wyłącznie ludzie chorzy, dysfunkcyjni, zagubieni.
Jak kocham moją Żonę to daję jej wolną wolę, nie zmuszam, nie szantażuję, nie manipuluję nią, nie stosuję wobec niej przemocy.
Traktuję ją osobowo, podmiotowo, nie izoluję jej przed światem.
A jednak, myślę, że Mąż Cię kocha, ale pogubił się bardzo, strasznie, pozwolił, by opanowały go zachowania destrukcyjne, przemoc, złość, gniew.
Tak bywa. Niestety.
Na całe szczęście wszystkie te dysfunkcje są do uleczenia. Tego jednak musi nade wszystko zapragnąć Twój Mąż.
Jestem pewnie, że wiesz już co zrobić, by tak się właśnie stało.
Światła Ducha Świętego i pokoju w sercu:)

Anonymous - 2011-11-03, 17:39

Stanisław1 napisał/a:
A jednak, myślę, że Mąż Cię kocha

ale to chora milość jaka nie ma nic wspólnego z miłoscia

a to tez trza leczyc :mrgreen: :mrgreen:

Stanisław1 napisał/a:
Jak kocham moją Żonę to daję jej wolną wolę,

pozwolisz Staszku że spytam z ciekawości

wolna wole???? czy wolna rekę????

wbrew pozorom zasadnicza róznica

przy wolnej woli wazna jest postawa i czyny
czyli czynami i postawa pokazuje dlaczego warto wybrac mnie...
powiedzmy taka uczciwa i prawdziwa reklama ....

a wolna reka
...hmmmm to postawa bez działan jeno czekam na decyzje drugiej strony ,
moze i fajna taka postawa bo bezintegracyjna

ale nieraz może wygladac jak postawa tumiwisizm i wowczas może być żle odczytana

mam nadzieje że wiesz to
...tak mi sie jakoś nasuneło


pozdrawiam

Anonymous - 2011-11-03, 19:22

Witam Wszystkich :-)
Często zastanawiam się nad tym że on myśli że to ja się nad nim znęcam, że go poniżam bo żyję w jakimś swoim świecie i nie jestem z nim. Widzę jak się męczy psychicznie, jak nieświadomie doprowadza do tego że ja nie ugotuję mu obiadu, bo np. kłóci się do południa ja nie mogę się nigdzie ruszyć i spokojnie zająć się gotowaniem, tylko stoję i słucham i prubuje odpowiedzieć na zadawane pytanie, a nie potrafię, bo wydaje mi się że jest to pytanie bez sensu, I znów narasta jego agresja że ja specjalnie to robię i się nie odzywam, tłumaczenia nic nie dają. Tak prubuję uwierzyć w to że on może się naprawić, ale czy to możliwe żeby ktoś się potrafił zmienić jesli zawsze taki był .....? Zauważyłąm że widać to nie tylko w stosunku do mnie, ale już na początku gdy go poznałam czasem przerażało mnie jak brakuje mu szacunku dla osób starszych, ale nigdy nie pomyśłałam wtedy o tym jaki jest do mnie i jaki kiedyś może być. Pamiętam tylko że ciągle na początku naszego małżeństwa żartowałam z tego ze jest taki marudny i upierdliwy już teraz to co dopiero będzie gdy się zestarzeje, nie do wytrzymania Ale nie przejmowałam się tym wogóle, wszystko odbierałam z humorem, chyba za bardzo byłam gotowa na zaakceptowanie go ze wszystkimi wadami, nigdy nie miałam o nic pretensji, brałam pod uwagę to że nie ma ludzi idealnych, a wtedy te cechy nie były na tyle dla mnie przerażające żeby go skreślić, bo dla mnie nie był aż taki zły. Jeszcze przed małżeństwem gdy bywaliśmy na balach zakładowych, koledzy którzy z nim pracowali śmiali się jak ja jeszcze z nim wytrzymuję, ale to też było z żartami.
DZiś mąż pewnie przyjedzie z budowy bardzo zdenerwowany, z pretensjami że nie chciałam z nim rano tam jechać. Potem mam wyrzuty sumienia że opanowuje mnie takie lenistwo, że nie chce mi się pomagać przy budowie, bo jak się cieszyć z domu jak rodzina sie rozpada. Powiedziałam o tym mężowi że teraz dlatego jest ten dom dla mnie mniej ważny, bo jest miedzy nami tak żle. No i porządnie go tym zdenerwowałam. Zawsze powtarza że jak nie będę dawała wkładu w tą budowę fizycznego lub finansowego to potem na gotowe napewno nie będę miała prawa wejść, a jak już wejdę i się nie zmienię to dostanę 3 kopy na porzegnanie i na tym się skończy. No i znów wyrzuty sumienia że może jestem leniem :-( Ze nie wspieram go w budowie finansowo, choć miałąm ostatnio przez rok tylko zasiłek 700 zł to mąż robił mi takie wyrzuty że nie kupię okna lub cementu. A ja chciałąm żeby mi starczyło na cały miesiąc. Gdy mi się robiło go szkoda że nie ma nic pieniędzy dałam np połowę, a potem było mi tak przykro że on wziął. takie dziwne uczucie jakbym nie potrafiła się podzielić. i znów miałam z tego powodu wyrzuty. Nie wiem czemu mi ze wszystkim tak trudno i ciężko, Teraz chcę znaleść wbrew woli męża sobie pracę, ale tak się boję wszytkiego. Narazie pilnuję dziecko sąsiadce, czyli bawię się w nianię :-) Chyba to jedyna praca jaka mnie nie stresuje.
Wiem .....wiem..... stop przemocy, pamietam, rozumię i wiem co robić, tylko nabieram siły. .....tutaj :-)
....powoli prubuję......ale nie wiem czy mi się uda.

Anonymous - 2011-11-03, 19:44

Norbercie,
wolną wolę.
Pogody ducha:)

Anonymous - 2011-11-03, 21:35

Jak uratować związek który już prawie nie istnieje,moja walka o małżeństwo,o nas jest bezskuteczna a mąż nie chce rozmawiać.Wszelakie próby rozmowy nic nie dają lub wywołują złość.Prośby o szukanie pomocy w poradni psychologicznej są wyśmiewane.Jak walczyć samotnie?

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group