Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - proszę o bezstronna pomoc

Anonymous - 2011-10-28, 23:33

Nie sadze aby problemy Tapoki byly ''male''.

Nie wiem jak dziala Niebieska Linia w Polsce, bo od wielu lat juz w niej nie mieszkam.
Ale w kwestii przemocy, czy w Polsce, czy w innym kraju, nie da sie zyc w takiej relacji, nie mozna kontruktywnie podchodzic do wspolmalzonka, ktory taka przemoc stosuje.
Stanowcze NIE!

Marek111, nie wiem, sorry, skad Ty masz takie poglady, nie brzmia, jak dla mnie, na zgodne z nauczaniem o zyciu czlowieka w godnosci.
Czytajac Ciebie, mam wrazenie, ze niech bije, szarpie, doprowadzi do zalamania nerwowego, ale ci, cisza, niech nikt nie wie nic. Bo przysiegala do grobowej dechy.
I wiesz co?
I dlatego, ze przysiegala do grobowej, i dlatego ze jest zona tego goscia, jakkolwiek go zwia, facet nie ma zadnego prawa na takie zachowanie, ponizanie itd.
NIc wiecej nie dodam.Choc az kusi bo temat dlugi.

Tapoka,

uwazam, ze:
1.terapia
2.terapia
3.terapia
oczywiscie dla Ciebie samej. Meza nie nawrocisz. Predzej sie sama bardziej przewrocisz. Bo z tego co piszesz, gosc jest dobry w te klocki typu: to twoja wina. Klasyka, schematy. Jakbym czytala rozdzial z podrecznika.
Ty powinnas zajac sie teraz soba i jak tylko mozesz, oby nie bylo za pozno, Waszym dzieckiem.
Musisz siebie chronic. Musisz chciec siebie odbudowac, dowiedziec sie co jest prawda, co jest zludzeniem i fikcja w zachowaniach, jakie mialy/maja miejsce w Waszym malzenstwie.
Mysle, ze terapia AL-Anon, o ile dostepna w Twym miescie, pomoze Ci stanac na nogi.
Bo Ty musisz stanac na nogi i zajac sie sama soba.
NIe mowie Ci: zostaw meza, ale staram sie przekazac, ze oprocz proponowanej niebieskiej linii, musisz sie uodpornic na jego chwyty wobec Ciebie.
On Ciebie zna, zna Twe slabe miejsce, wie gdzie zaboli najbardziej.
Twoim zadaniem jest dowiedziec sie najwiecej o sobie, odbudowac siebie, przestac wierzyc i analizowac te wszystkie klamstwa, jakich sie juz nasluchalas od meza

Polecam tez lekture dla osob wspoluzaleznionych, DDA/DDD.

I Oddawaj BOGU wszystkie swe smutki, zmartwienia, to, z czym sobie nie radzisz.
On Cie kocha.


Z Panem Bogiem

A.

Anonymous - 2011-10-28, 23:59

tymeka

poczytaj dokladnie a szczególnie cześc mity i powiedzonka

http://www.elblag.policja.../niebieskie.pdf

Anonymous - 2011-10-29, 09:46

Dziękuje za zainteresowanie moim problemem, od paru lat próbuje porozmawiać z kims o tym, ale to było co innego bo były to osoby które były po mojej stronie lub męża, po pewnym czasie wątpiłam że jak coś mówią to nie całą prawdę, bo myślą co innego.
Może też tym bardziej tak myślałam bo mąż cały czas mi powtarza że wszyscy myślą o mnie żle i o całej mojej rodzinie. Podczas tej półrocznej separacji odwiedzał moją rodzine i znajomych, kuzynki i szukał potwierdzenia ze jest ze mna coś nie tak. NO i niby teraz wszyscy z okolicy sie śmieją. Nie wiem czy to prawda.
Przepraszam że te posty takie pogmatwane, ale układam sobie je etapami w myślach potem na kartce i szybko przepisuje tutaj tez na raty bo gdy ktoś wejdzie to szybko wysyłam i zamykam komputer.

Może jeszcze zaznaczę że mieszkamy w domku razem z moimi rodzicami. I że mąż od 2 lat nie rozmawia z nimi, nie chce ich wogóle widzieć i dlatego do domu przyjeżdza po 22. do tej godziny siedzi w samochodzie lub w kampingu na działce. Latem nawet tam nocował. ja go proszę żeby tak sie nie zachowywał, to mówi że do kogo ma wracać. I tłumaczy sie też że jak ja chce żeby było w domu "mordobicie" to może przyjeżdzać prędzej. Ale wtedy to przezemnie będą mieli wszyscy łącznie z rodzicami porozbijane głowy i wtedy całe osiedle będzie widziec co u nas sie dzieje, gdy ma się taką zonę....
Nie wiem czy powinnam posłuchać może męża żeby wynająć mieszkanie, żeby nie musiał patrzec na moich rodziców, ktorzy i tak schodzą mu z drogi bo sie go boją.
Używa strasznych słow określając rodziców, nawet nie mogłam tego tu napisać. Rodzice to słyszą. A zaczeło sie od czasu gdy tata słyszał w nocy awantury, mąż był pijany i zaczeli się szarpać, tata chciał wyrzucić go wtedy z domu. Tata tak sie wtrącił około 3 razy, i nic nie dało to przecież bo przez to wszyscy są skłoceni.
Włąśnie dlatego sie zastanawiam nad wyprowadzką, ale się boję. Bo co innego wyjśc z kochaną bliską osobą , a co innego po tym wszystkim......
A w dodatku się budujemy, wypłata starcza na 3 dni bo idzie w budowę, a tutaj w domu nie płacimy za nic. A mąż mimo długów zaciągniętych wszędzie któe dawno miał oddać, chce płacic za wynajem. Nie wiem co robić.
Wczoraj po skończeniu tego postu mąż własnie przyjechał po mnie żebyśmy pojechali do sklepu kupić coś do zjedzenia, i juz w sklepie przy regałach pytał z rozkazującym tonem czy dziś będzie seks, bo jak ma nie być to ma w du... taką żonę nic z niej pożytku. że tak to woli żebym podpisała z nim rozwód i koniec, nie ma szans na jakiś czas spokoju, na odbudowanie małżeństwa. On nie będzie czekał, bo potrzebuje tego już.
I co miałam powiedzieć w tym sklepie, oczywiście po dwóch wyjaśnieniach nie miałam szans na zrozumienie i przytakłam cicho.... I znów poddając się przymusowi psychicznemu, spełniłam jego oczekiwania, z całkowitą niechęcią, będąć myślami gdzie indziej, nie myśląć że to mój mąż. Wiem że wtedy grzeszę ale nie mogła bym wogóle gdybym nie wybiegała myślami w inny świat.
To stał sie mój sposób na częste dolegliwości spowodowane wspołżyciem po tych kłótniach, Bo nawet będąć w ciąży maż nie wierzył mi że były dni w których nie mogłam, niekoniecznie psychicznie , ale również fizyczne.
Nie wiem może to wszystko zaczeło sie od narzeczenstwa, ze wybrałąm nieodpowiedniego człowieka na męża, nie był praktykującym katolikiem, ja wtedy też chyba nie wiedziałam co to jest miłość. Zaszłam w ciąże, nie była to niechciana ciąża bo brałam to pod uwagę że może się to stać, miałam wtedy już 30 lat bałąm sie że mogę z czasem mieć większy problem z zajściem.
Ale tak się stało że w 5 miesiącu poroniłam, było to parę dni przed zaplanowanym ślubem. Ze szpitala wyszłam w piątek, a w sobotę musiałąm ubrać sukienkę i trzesąć się z zimna w kościele, nie myśląć o tym co przysięgam .....nie wiem ale wtedy nie dochodziło do mnie to jaki to ważny dzień, nie byłam szczęsliwa, ale nie zastanawiałam się dlaczego, Potem przy kolejnej ciąży strach przed tym że znów sie tak stanie..........
Zaczełam sie zastanawiać nad tym wszystkim dopiero gdy te konflikty obudziły mnie przed tą obojętnościa na to co się dzieje , jak wygląda nasza miłośc , że nigdy nie była prawdziwa, że nie zauważyłąm nawet że w narzeczeństwie mąż zabierał mnie na naszych spotkaniach do restauracji na wieczory, zeby się poznać, on przy szklance piwa, ....a tak naprawdę to wtedy wcale go nie poznałam ...
Ze książki które czytam o rodzinie, kazety Niedziela, są tylko wyśmiane przez mojego męża, jak już coś mu wpadnie w oko jakieś zdanie to wkurza się ze ja to czytam żeby być przeciwko niemu,
Ze jeśli myślę że go zmienię to sie grubo mylę,bo nie pozwoli żebu ktoś prał mu móżg, tak jak mi wszyscy piorą.
A ja tak lubię ten czas gdy mam go na czytanie takiej lektury, gdzie tak przedstawiają na czym polega prawdziwa miłość, której nie doświadczyłam nigdy z mężem,
Chociaż ja też mało o niej wiedziałam parę lat temu.

Anonymous - 2011-10-29, 14:31

Tymeka...
prosze poczytaj o przemocy psychicznej, ekonomicznej, seksualnej..
czy Ty widzisz ile ci się nazbierało przez te lata???
gdy to wszystko czytam, przypomina mi się to co ja przerobiłam w swoim małżeństwie i niestety stwierdzam że nie ja pierwsza i nie ostatnia. z tym że ja dokonałam pewnych wyborów, do których nikogo nie wolno namawiać, to jest każdego indywidualna decyzja. jedno tylko moge ci napisać tak od siebie.. gdy nie powiesz stanowczego STOP, ja mówię NIE, to nie licz na to że coś się zmieni, że on się zmieni, że nagle będzie tak jak powinno być. bo bądźmy szczerzy, to nie jest normalny zdrowy związek...
a co najgorsze.. popatrz na syna.. już wkrótce on przejmie to co wynosi teraz z waszego domu.. i pomyśl.. twój syn kiedyś w przyszłości zakładając rodzine powieli ten sam schemat... kiedyś inna kobieta będzie doświadczać tego od twojego syna co teraz ty od męża, chcesz tego???
zastanów się..
decyzje są bardzo trudne... uwierz wiem co pisze. żadna droga którą wybierzesz nie będzie łatwa. ale niestety dla swojego dobra a przede wszystkim dobra dziecka zastanów się czy tak ma to wyglądać?
jak długo będziesz żyć w nierealnym świecie? po co to wszystko? na pokaz dla ludzi?
broń Boże nie namawiam do rozbijania rodziny....ale przemocy musisz powiedzieć STOP.

Anonymous - 2011-10-29, 15:29

onaa napisał/a:
broń Boże nie namawiam do rozbijania rodziny....ale przemocy musisz powiedzieć STOP.

onaa rozbijanie rodziny???

taka rodzina to juz jest rozbita-od srodka patologicznie...masz racje chore wzorce i zachowania ida na pokolenia....

tu nie o rozbicie..czy nie rozbicie chodzi..jeno o odseparowanie chorej jednostki od reszty

by reszta mogła życ normalnie i dochodzic do zdrowia

a chora jednostka dostała szanse....

dlatego napisałem w twoim temacie...hasło

że nigdy sie nie zmieniaja ....

jest hasłem

bo iles z tych chorych jednostek wchodzi w opamietanie,leczenie,nauke poprawnych zachowan,cwiczeń odnosnie własnych emocji,chodza na grupy,przechodza włąsne terapie

i wracają do normalnego ,zdrowego zycia

dlatego tez pisały ci dziewczyny w temacie

dlaczego separacja....bo separacja to gwarancja dla tych jacy chca powoli dochodzic do zycia poza chora jednostka,separacja to tez szansa dla samej chorej jednostki...

a rozwód??? co on daje.....
kolejna traume dla dzieci...kolejne kroki i pokazanie że dorosli nie potrafia rozwiązac problem...ze jedynym sposobem na zycie to unik i ucieczka

nawet nie masz pojęcia ile to pózniej czasu zajmie ,by wyprostowac to w psychice dzieci...

konstruktywne działania to....

separacja
-czyli odseparowanie siebie i dzieci od chorej jednostki....
-psycholog dla dzieci w wypadku powstałej traumy
-dla ciebie(ofiary) terapie indywidualne i grupowe

po co terapie???
dla nauki pokonywania tegoz problemu,dla asertywnych zachowań,niekiedy i wlasnej naprawy patologicznych wpływów
a jeszcze dalej to grupy wsparcia,pomocowe

a jednostaka chorobowa ???

ano pozostaje sama sobie...i albo cos działa....albo nic nie działa i skazana jest na wieczne oddalenie od rodziny


a jezeli juz cos zdziała, to nadal nie koniec -bo trzeba cos wspólnie by naprawic zdruzgotane dotychczas relacje
odbudowac miłośc,zaufanie,wprowadzi porawne relacje

pozdrawiam

Anonymous - 2011-10-29, 16:05

Dziękuje za wypowiedzi może one choć troche mnie uwolnią od poczucia winy wpajanej mi przez męża. Bo on to przed częścią osób nas otaczających tak przedstawia, że oni mu chyba wierzą, i dziwią się co mi sie stało. A mi po pierwszych małych próbach wyjaśnień odechciało się rozpoczynać na nowo tematu, bo jest mi wstyd za pewne zachowania męża,
Wiem że to jak on postępuje to go od srodka niszczy, i nie chcę mu dokładać przykrości przedstawiająć wszystko przed jego rodziną, której by pewnie było przykro, albo uwierzyli by że to fantazje moje.
Nie chcę żeby dodatkowo wszyscy jego bliscy się od niego odsunęli, choć jest mi teraz przykro gdy go wspierają a mnie krytykują i tolerują chyba tylko ze jestem jego żoną. Mąż mi to tak powiedział.
parę miesięcy temu gdy miał taki okres wypijania więcej niż 4 piwa, dochodziło do tego że wogóle nie umiał opanować emocji, sam sie do tego przyznał mi. I wtedy żeby mi udowodnić że to co mówi nie są żarty- rozciął sobie głowę i rant ściany, zrobił zdjęcie i powiedział że będzie miał dowód przy rozwodzie jak sie nad nim znecam. I że następnym razem to mnie czeka, bo tym razem chciał mnie uchronić, by mi tej krzywdy nie zrobić. Wszyscy pytali co się stało widząc póżniej dużą bliznę i musiałam kłamać że uderzył się o przyczepkę.
Wiem ze to wszystko chore..... rozumię to .... ale ciągle sumienie mnie zżera że nie umię być żoną która nie wnerwia wciąż...nie umię odejść, bo on chce natychmiast rozwód żeby znaleść kogoś innego, kto bedzie umiał sie cieszyć z budowy domu i kogoś kto będzie z nim szczęśliwy mając seks codziennie. Potrafi w środku nocy nakłaniać siłą do podpisania jakiejś kartki rozwodowej, bo albo z nim żyje na jego "kompromisowych warunkach" albo koniec. Parę razy zgodziłam sie słownie na ten rozwód i wtedy zrozumiałam że to tylko szantarz, bo wyciągał mnie z łóżka i skłaniał do rzeczy niemożliwych na tę porę dnia, bo przecież rozwodu którego chciał nie dostanie w środku nocy, i zaczynało sie szarpanie znów o to że zgodziłam się na rozbicie rodziny. A przecież to pewnie miał być tylko element zastraszenia mnie żebym była posłuszna.
I tak wkółko .......czuję się jak bym nie miała zadnych szans od tego uciec, no i również od wyrzutów sumienia, .........:-(

Anonymous - 2011-10-29, 19:51

Tymeko, trochę się domyślam jak możesz się czuć. Jak stojąca nad ciemną głęboką wodą, a my Ci mówimy - skacz. Ty - że nie umiesz pływać. My - że umiesz, bo z Jezusem to nawet się po wodzie chodzi, a nie tylko pływa :mrgreen:
Problem w tym, że raczej nie powiemy Ci, że z Tobą jest coś nie tak, skoro mąż tak wobec Ciebie postępuje. Niezależnie od tego co robisz - nikt nie ma prawa Cię tak traktować.
Owszem - jedną rzecz masz nie taką. Mianowicie - sposoby obrony przed przemocą. Są nieskuteczne. Pora je zmienić. Aby to zrobić, powinnaś zmienić siebie, swoje myślenie o świecie i sobie, o swoim poczuciu winy. Winien przemocy jest agresor. Niezależnie od tego jak będziesz próbować przemocy nie wywołać - on i tak znajdzie pretekst, bo nie chodzi o Twoje zachowanie, tylko o jego poczucie kontroli nad Tobą. Dlatego stanowcze STOP przemocy. Bez tego nie ruszysz z tego bagna.

Anonymous - 2011-10-29, 20:33

Witaj Tymenko!
Jesteś ofiarą przemocy. I to podwójnej. Zarówno psychicznej jak i fizycznej.
W myśl zarówno prawa polskiego jak i moralnego, Boskiego, Twój Mąż jest na chwilę obecną zbrodniarzem. Niszczy Ciebie i Waszego syna.
Powody tego stanu są dwa: Twój mąż jest alkoholikiem i świadomie odrzuca Boże miłosierdzie. A kto odrzuca Bożą miłość sam siebie wystawia na działanie Szatana, który tylko się cieszy, że będzie mógł znęcać się na Twoim Mężem przez całą wieczność, jeżeli ten nie nawróci się do Boga i nie zacznie błagać o wybaczenie.
Widzę, że jesteś osobą głęboko wierzącą. W sytuacji, w której się teraz znalazłaś jest jedno rozwiązanie: separacja. Najlepiej faktyczna, bo formalna będzie odebrana przez męża jako atak.
To jedyny sposób, kiedy mąż zostanie sam, będzie miał okazję zobaczyć w jak wielkim żyje grzechu. Albowiem, o rzeczach których tutaj napisałaś nie mieszczą mi się w głowie, mimo, że sam nieźle nabroiłem w małżeństwie.
Nie możesz dalej tkwić w tym związku.
Prędzej czy później on i tak się rozpadnie.
Aby dać szansę Mężowi, aby ratować psychikę syna przed kompletną degrengoladą, zwróć się do Pana Boga. Idź do spowiedzi. Zacznij chodzić do Kościoła, nie tylko w niedziele, za każdym razem, gdy będziesz mogła.
Ale uwierz mi początek odbudowania siebie i odbudowania relacji małżeńskiej zaczniesz faktycznie wtedy, gdy przerwiesz spiralę przemocy i wyprowadzisz się z domu.
Jak napisała Nirwana: STOP przemocy. Z dala od Męża. Bo jest teraz bardzo chory, a Ty bardzo słaba. Oboje musicie przejść przez proces uzdrowienia, aby stworzyć prawdziwą, kochającą się rodzinę. To JEST możliwe, ale musisz zacząć działać.
Odwagi i dużo siły Ducha Świętego:)

Anonymous - 2011-10-29, 23:26

Doroto, byłaś dwa razy u różnych psychologów, jaką sugestie otrzymałaś, jak sie z nią czujesz?

Wszystko zależy od ciebie czy ty chcesz zmienić ta sytuację....jeśli tak, dojrzałas do takiej decyzji to…
bez pomocy psychologa to ci sie nie uda tego procesu zaczać, i trwać w nim, bez pomocy z tego co widze także i policji jak sie zaczniesz sprzeciwiać mężowi też nie, bo mąż jak widać z opisów już używa przemocy w momencie gdy straci kontrole jego agresja stanie sie jeszcze większa...

będzie używał przemocy fizycznej by sytuacje kontrolować i zastraszać, będzie używał przemocy psychicznej, całej masy gier w celu powrotu do starego porządku… musisz być na to wszystko gotowa, a by byc silną w tym czasie co jest bardzo ważne musisz mieć osobe, która specjalizuje sie w interwencjach kryzysowych i będzie cie prowadzić.

Stąd moje pytanie dlaczego zaprzestałąś wizyt dalszych u psychologa...czy to co usłyszałaś było nie do przyjęcia... nie bój sie warto wyjść z kręgu przemocy, która w twoim domu nosi rozmiary już bardzo niepokojące świadczące o przebywaniu z osoba psychopatyczną, mocno zaburzoną i gwałtowną.

To nie ty masz bronić męża, tylko siebie bronić przed mężem i dziecko, i cały świat ma „zobaczyć” co dzieje się w domu twoim, inaczej nigdy mąż nie zmieni zachowań agresywnych wobec ciebie, dziecka, rodziny… po twojej stronie stoi prawo, które chroni osoby takie jak ty zmuszając osoby, które stosują przemoc nawet do opuszczenia mieszkania „do nikąd”. Musisz tylko przestać się bać, iż nie poradzisz sobie, że mąż ma prawo do takich zachowań, do zastraszania że cie zniszczy finansowo, odbierze dziecko,…w obecnej sytuacji może nie mieć żadnych praw włącznie z prawem do majątku, domu i dziecka… Walcz tu nie ma innego słowa jak tylko walcz o swoja godność, szacunek, prawo do życia w spokoju i poczuciu bezpieczeństwa…

Nie wierz, że on się zmieni bez twojego stanowczego przeciwstawienia się, jego agresja będzie się nasilać, jak zresztą widzisz to od lat…nie jest lepiej tylko z czasem staje się coraz gwałtowniejszy i agresywniejszy…twój brak sprzeciwu temu nasila u niego te zachowania, za które pewnie nie jest w pełni świadomy, ale by tego mógł doświadczyć musi w końcu na swojej drodze spotkać osoby które zaczną mu mówić nie, które z mocy prawa będą respektować inne zachowania… To niestety cie czeka jak ruszysz lawine zmiany tego, ale z pomocą osób innych może ci się udać swoje i swojej rodziny życie naprowadzić na włąściwe tory.

Anonymous - 2011-10-31, 14:49

Zaprzestałam dalszych wizyt u psychologa, ponieważ miałam tam tylko mówić i mówić, co było dla mnie dosyć cieżkie, nie wiedziałam od czego zacząć, i jak skończyłam, czułam się jak taka mała dziewczynka która nie wie czego chce, i obgaduje męża. Nie otrzymałam żadnej pomocy. oprócz jednego zdania, że ze to chyba z mężem jest coś nie tak, i on potrzebuje pomocy a nie ja. I pani psycholog ze zdziwienie spytała czy jeszcze mimo tego chcę z nim być?
Jeszce przed tymi wizytami w trakcie tej krotkiej separacji gdy mąż wyprowadził się z domu byłam z męzem na takim spotkaniu z księdzem. To spotkanie zaplanowała teściowa razem z mężem. I mąż mnie namówił do tej rozmowy żebym się nawróciła i przyjęła do domu. Po tej wizycie czułam się tak strasznie, bo mąż najpierw opowiedział nasze życie i nasze relacje tak według siebie, czyli łącznie z tą krytyką mojej rodziny, i mnie przedstawił jako żonę zimną, która nie umie trwać w związku małżeńskim, a ja obok siedziałąm i to co słyszałam tak mnie blokowało że nie umiałam sie wypowiedzieć i wytłumaczyć, że większość z tego co przedstawiłł mąż jest właśnie tym co mnie najbardziej boli, że to wszystko mi wpiera na siłę, że mnie posądza że wszystko moja wina, że rodziców i pewne osoby łącznie ze mną widzi jako tych złych, którzy chcą go zniszczyć, a przecież to nieprawda, przecież nikt tak nie chce. wszyscy chcą żeby zapanował nad swoimi emocjami, żeby nie był taki wybuchowy.
A wogóle to dziwi mnie też to że tak zawsze krytykuje księży, a w sytuacji gdy nie może dać rady, gdy nie ma wpływu już na mnie, posuwa się do tego że idzie do księdza, prosi o pomoc, następnie dzwoni do mnie z żądaniem czy będę od dziś dobrą żoną łącznie z seksem, bo jeśli nie to nie wraca do domu, śpi pod kościołem, żeby ksiądz i ludzie widzieli jak traktują go w domu, że nie ma dla niego miejsca i musi na ulicy. I że będzie chodził prosił o pomoc tak długo, że ksiądz zrobi kazanie o nas i dowiedzą się wszyscy.
Dosłownie po tym wszystkim nachodzą mnie takie myśli że wszyscy razem z księdzem zaczną myśleć że naprawde opętał mnie szatan. Bo mąż o tym z księdzem też rozmawiał, i podobno ksiądz powiedział że to możliwe. Podawał nawet adres egzorcysty.
nie wiem co mam o tym myśleć........
Tylko że on nawet przedemną wypiera się tego jak mnie krzywdzi tymi awanturami, tymi nocami niewyspanymi, gdy mnie przytula bo ja ulegnę już , rozpłaczę się z bezsilności, on mówi że przecież nigdy mnie nie uderzył, żebym nie przesadzała za dużo i nie rozpowiadała głupot, ze tak naprawde to przydało by mi sie porządne potrząśnięcie.

Anonymous - 2011-10-31, 15:48

Tymeko, musisz przerwać tę zmowę milczenia, która w Tobie jest. Mąż nie ma problemu żeby mówić światu jak jest (wg niego), w ten sposób Tobą manipuluje, bo wie że zastraszona nie będziesz przedstawiać tego, jak Ty to widzisz.
Szukaj mądrego psychologa, szukaj grupy wsparcia, która doda Ci odwagi do tego, żeby otwarcie światu oznajmić "moja rodzina ma problem i potrzebuje pomocy, ja potrzebuję pomocy".... i nie wycofać się.

"Boże, użycz mi pogody ducha
abym godził się z tym czego nie mogę zmienić,
ODWAGI, abym zmieniał to co mogę zmienić,
i mądrości, abym odróżniał jedno od drugiego."

Pozdrawiam Cię gorąco!

Anonymous - 2011-10-31, 17:22

Stanisław1 napisał/a:
Powody tego stanu są dwa: Twój mąż jest alkoholikiem i świadomie odrzuca Boże miłosierdzie.

Pewny jesteś tego tak kategorycznego stwierdzenia?
bywalec napisał/a:
To nie ty masz bronić męża

Ty raczej masz pełne prawo ...ba ,nawet obowiązek udzielenia mu pomocy w ponoszeniu konsekwencji jego postaw i działań.
Jak??? A ujawnieniu manipulacji.W ujawnieniu przemocy,w ujawnieniu postaw i zachowań
tymeka napisał/a:
nachodzą mnie takie myśli że wszyscy razem z księdzem zaczną myśleć że naprawde opętał mnie szatan

Kobieto miła..........a co powiesz na to,że to są Twoje kreacje myślowe?
Bo co ktoś inny pomyśli...............masz na to wpływ???
tymeka napisał/a:
Bo mąż o tym z księdzem też rozmawiał, i podobno ksiądz powiedział że to możliwe. Podawał nawet adres egzorcysty

A czy aby napewno rozmawiał??
A czy nie kreuje?nie kłamie? by miec nad Tobą przewagę???
Jak Ci zaproponuje egzorcystę ,to bierz go pod ramię i wal do egzorcysty.................
wątpię czy pójdzie.......nawet żeby Ciebie zaprowadzić.

Wiesz na czym polega przemoc????

Na sterroryzowanej psychice...
Na utrzymywaniu w stałym zagrożeniu......
Na podsycaniu lęków.......
Na manipulacji......
Na dezawułowaniu osobowości......
Na wmawianiu bezwartościowości............
Na stwarzaniu atmosfery zagrożenia......
Na ciągłym działaniu na obiżenie poczucia wartości.......
Na tym ,że w zasadzie to ofiara jest skazana na kata.................

Dobrze że tu jesteś.
Masz szansę na "przejrzenie" się jak w lustrze w zwrotach innych ludzi.

A co jego rodzina na to????
tymeka napisał/a:
posuwa się do tego że idzie do księdza, prosi o pomoc, następnie dzwoni do mnie z żądaniem czy będę od dziś dobrą żoną łącznie z seksem, bo jeśli nie to nie wraca do domu, śpi pod kościołem, żeby ksiądz i ludzie widzieli jak traktują go w domu, że nie ma dla niego miejsca i musi na ulicy.

I jak sie z tym czujesz???

Wiesz jak sie to nazywa??
SZANTAŻ EMOCJONALNY.

Jak następnym razem tak zrobi to możesz mu śmiało odpowiedzieć:rób jak chcesz.

Mam prawie 100% pewność ,że to szntaż.To działanie na WZBUDZENIE W TOBIE POCZUCIA WINY..

Czytaj.....pisz............. i nie lękaj sie szukania pomocy.
Terapeuta.....psycholog............... a na początek forum.

Pogody Ducha

Anonymous - 2011-10-31, 18:32

Nałogu,
nawet jeżeli nie jest, to ma ku temu zadatki. Zresztą jakie to ma znaczenie?
Tutaj chodzi o cierpienie Tymenki, nieważne czy spowodowane alkoholizmem męża, jego przemocowymi działaniami czy szantażem emocjonalnym.
Zastraszył Cię mąż Tymenko bardzo.
Ale nie lękaj się.
Jesteśmy z Tobą. Jak napisał mój Przedmówca: pisz o tym co Cię spotyka. To początek drogi ku wyzwoleniu.
Siły Ducha Świętego!

Anonymous - 2011-10-31, 19:31

Dziękuję, chyba dzięki pomocy tu na forum czuje się trochę lżej, ....jakos spokojniej.
Pozdrawiam.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group