Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - potrzebuję opinii osoby postronnej

Anonymous - 2011-11-04, 09:47

meg-pl napisał/a:
mozliwe że obecne moje zachowanie pogłębia kryzys ale żeby postepować inaczej, żeby spojrzeć w stronę męża przychylnym okiem potrzebuje słowa przepraszam z jego strony, przynajmniej stwierdzenie, że nie wiedział,ze swoim postepwaniem mnie rani...cokolwiek [...] bez słowa przepraszam nie widzę mozliwości naprawy naszych stosunków


A jeżeli tej "odrobiny" ze strony męża nie uświadczysz? To co wtedy? Zostawisz go? Zemścisz się? A może będziesz zrzędzić? W odpowiedzi na jakieś miłe zachowanie z jego strony, jeżeli takie wystąpi, "odwdzięczysz" się mu upojnym wieczorem licząc na "utrwalenie" właściwych zachowań po jego stronie?

Możliwości jest naprawdę sporo ;-)

Anonymous - 2011-11-04, 10:17

co wtedy? zwolnię się z obowiązków żony
Anonymous - 2011-11-04, 10:37

Bycie żoną/mężem nie polega na obowiązku/przymusie, tylko na tym, czego się chce.

Może pamiętasz?:

Cytat:
Czy chcecie dobrowolnie i bez żadnego przymusu zawrzeć związek małżeński?.

Narzeczeni odpowiadają: Chcemy.

Czy chcecie wytrwać w tym związku w zdrowiu i chorobie, w dobrej i zlej doli, aż do końca życia?

Narzeczeni: Chcemy.

Czy chcecie z miłością przyjąć i po katolicku wychować potomstwo, którym was Bóg obdarzy?

Narzeczeni: Chcemy.


Ślub nie polega na dealu pod tytułem "będę spełniać obowiązki jeżeli to drugie będzie takie jak należy".

Pytanie jest bardzo proste: albo chcesz albo nie chcesz.

Stosunek "biznesowy" do małżeństwa może w takim wypadku wystąpić również po drugiej stronie: "skoro ja robię to, to ty masz zrobić to (np. seks ma być dzisiaj wieczorem, bo: 1) pracuję, 2) zarabiam, 3) opłacam rachunki, 4) nie piję, 5) nie palę, 6) nie łajdaczę się - a więc rób żono co do Ciebie należy!).

"Pełnienie obowiązków" żony/męża to ślepa uliczka.

Anonymous - 2011-11-04, 10:44

Jarek321 napisał/a:
Bycie żoną/mężem nie polega na obowiązku/przymusie, tylko na tym, czego się chce.

teoretycznie super ..praktycznie do kitu...
tu o chceta -czy nie chceta
nie chodzi Jarku....

meg-pl napisał/a:
co wtedy? zwolnię się z obowiązków żony

Bo ja to czytam jako konsenkwencje....a konsenkwencje winny byc ..by między innymi była refleksja...
a refleksja uczy :mrgreen: :mrgreen: ......

Anonymous - 2011-11-04, 10:51

Jarku, jak ma się do tego co napisałeś: stanowcza miłość?
Meg próbuje właśnie różnych sposobów sprowadzenia męża na ścieżkę - dobrą dla nich obydwojga. Jak ma się "chcieć" kobiecie zdradzanej emocjonalnie? Dobry jest ten bunt, bo chroni rzecz bardzo cenną w człowieku - godność.

Anonymous - 2011-11-04, 10:52

Norbert1 napisał/a:
teoretycznie super ..praktycznie do kitu...
tu o chceta -czy nie chceta
nie chodzi Jarku....


Nie? To w takim razie dlaczego przysięga małżeńska jest taka a nie inna? Taka sobie tylko ceremonia? Co by ładnie wyglądało - kościół, kwiaty, biała suknia i garnitur?

Ja nie neguję potrzeby wprowadzania granic, konsekwencji. Tylko dlaczego te konsekwencje się wprowadza? Żeby zmienić tego drugiego, żeby w końcu żył i zachowywał się tak, jak "należy", czyli po to, by go zmienić? Czy raczej po to, żeby żyć szczęśliwie bez względu na to, czy to drugie się zmieni w sposób wymagany przeze mnie?

róża napisał/a:
Jak ma się "chcieć" kobiecie zdradzanej emocjonalnie?


"Ma się chcieć" dla niej samej, a nie po to, by zmienić męża, by on był taki jak ja sobie wyobrażam.

Anonymous - 2011-11-04, 10:59

Kochamy się, więc chcemy ... Kochamy mało, więc bardziej musimy, niż chcemy... A jeśli miłość ciągle nie powraca to już nie chcemy i o zgrozo, na tym etapie często pojawia się myśl: nie musimy. To tak bliżej życia.
Pewnie wiele osób trwa w samotności po rozwodzie wcale nie dlatego, że chcą, ale z zupełnie innych pobudek... I to jest także uczciwe.
Cytat:
"Ma się chcieć" dla niej samej, a nie po to, by zmienić męża, by on był taki jak ja sobie wyobrażam.

Jarku, ile ciernistych dróg trzeba przejść, aby dojść do ...takiego myślenia. Meg jest na innym etapie... Etapie ratowania...

Anonymous - 2011-11-04, 11:16

Jarek321 napisał/a:
Nie? To w takim razie dlaczego przysięga małżeńska jest taka a nie inna? Taka sobie tylko ceremonia? Co by ładnie wyglądało - kościół, kwiaty, biała suknia i garnitur?

Ja nie neguję potrzeby wprowadzania granic, konsekwencji. Tylko dlaczego te konsekwencje się wprowadza? Żeby zmienić tego drugiego, żeby w końcu żył i zachowywał się tak, jak "należy", czyli po to, by go zmienić? Czy raczej po to, żeby żyć szczęśliwie bez względu na to, czy to drugie się zmieni w sposób wymagany przeze mnie?

Jarek...Jarek w zasadzie wyczerpujaco odpowiedziała róza..ale powtórzę...
granice..konsenkwencje..asertywności...wyrażanie uczuc jest po to...

by w cywilizowany sposób wskazać bład....w tym przypadku konstrukcyjny nastroju małzeństwa....

bez refleksji ...nikt nie pozna własnych błedów...

rozumiem że twoja euforaia jest nastawiona na zmiany..prace ...przewartosciowanie siebie ...w sobie

wiem ..bo to efekt 12 kroków...bo o tym mówi program....

ale ty..a także inni...to znaja rozumieją ...potrafia bo sa po programie..lub w trakcie...

a jak wskazać błedy tym jacy ich nie widzą???
nie wiedza że zachowania jakie mają w sobie byc może sa wadliwe....
jak???

ano jak mówi o tym 12 krok..jest to posłanie....
idż i podzwignij brata..idz i wskaz mu błąd....idz i wspieraj swa wiedza


pozdrawiam

Anonymous - 2011-11-04, 11:24

Cytat:
"Ma się chcieć" dla niej samej, a nie po to, by zmienić męża, by on był taki jak ja sobie wyobrażam.
_________________

Dopóty są razem to bardzo trudne... Zresztą dlaczego meg miałaby nie chcieć motywować męża do zmian w tym, co godzi w jedność małżeńską, sprawia jej ogromny ból? To jest dobre, mądre chcenie - wynikające z przysięgi. Przecież sama tej jedności nie zbuduje.
Co innego po rozstaniu - wtedy zdecydowanie zmieniać tylko siebie.

Anonymous - 2011-11-04, 11:28

Jarku...
czy chcę wytrwać w zwiazku?
chcę..
czy próbuję zmienić męża? nie..próbuję powiedzieć,ze jego zachowanie mnie rani, to co z tą wiedzą zrobi to juz jego wola
czy jesli nie zmieni zachowania będę umiała byc szczęśliwa? nie, bo cały czas bedzie mnie ranił
mam zająć się swoim szczęściem? może do tego dojdzie jak bedę myślałą tylko o sobie, na razie jeszcze myslę w kategorii "my"

Anonymous - 2011-11-04, 11:41

Cytat:
na razie jeszcze myslę w kategorii "my"

I tak myśl, Meg... Dopóty tak będziesz myśleć jest szansa... Inne myślenie to raczej nieuchronne "ja bez ciebie".

Anonymous - 2011-11-04, 13:34

bywalec...nie wiem, czy na niektóre działania nie jest już za późno, staram się o przeszłości nie myśleć, nie chcę wracać, rozgrzebywać
to nie ten czas
żeby zrobić rewolucję w środku potrzebuję odrobiny spokoju na zewnątrz
na razie nie ma szans

Anonymous - 2011-11-04, 16:32

meg-pl napisał/a:
co wtedy? zwolnię się z obowiązków żony

a to zwolnienie miałaś zapisane w kontrakcie?jesteś żoną pod pewnymi warunkami?

A co innych zachowań.............
pewnego rodzaju standart:
-karanie seksem......... za brak seksu
-karanie odrzuceniem za odrzucenie
-karanie chymi dniami za ciche dni

Nie ma wątpliwości swoisty....... dualizm w postawie Twojego męża.
Czyżby problem z rozponawaniem uczuć i postaw???
Pisałaś wcześniej-o ile dobrze pamiętam- o chorobie męża-może w niej tkwi przyczyna?
Norbert1 napisał/a:
ano jak mówi o tym 12 krok..jest to posłanie....
idż i podzwignij brata..idz i wskaz mu błąd....idz i wspieraj swa wiedza

Norbert??czy to ironia?czy sarkazm?

Anonymous - 2011-11-04, 20:14

nałóg napisał/a:
Norbert??czy to ironia?czy sarkazm?
czemu tak to czytasz nałogu????nie ani ironia..ani sarkazm....

i ty i ja wiemy że to przesłanie...jakim idzie wiekszośc takich jak my po warsztatach

pisząc to miałem jedna mysl ...myslac o meg-pl.....ze niektórzy maja to w sobie ...a nawet nie wiedząc o tym......

ja wciąz czytam meg-pl...jako świadoma pomocy męzowi ...a nie własnie tą jaka chce krzywdzi i odwetu......

pozdrawiam nałogu


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group