Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - potrzebuję opinii osoby postronnej

Anonymous - 2011-10-25, 13:39
Temat postu: potrzebuję opinii osoby postronnej
W moim małżeństwie źle się dzieje. Mąż znalazł sobie przyjaciółkę, która jest w nim chyba zakochana. Nigdy nie zabraniałam kontaktów z innymi, nie byłam zaborcza ale indywidualne spotkania co tydzień, smsy, telefony wolnej kobiety z żonatym mężczyzną wykraczają mi poza ramy przyjaźni. Może jestem przewrazliwiona, dlatego potrzebują trzeźwego spojrzenia kogoś z zewnątrz. Bolą mnie ich spotkania, ich zażyłość, mąż nie zamierza rezygnować ze znajomości, nie jest osoba wierząca, mówi,że skoro on nie każe zrezygnowac mi z chodzenia do kościoła, to i ja nie powinnam kazać mu rezygnować z przyjaciółki. Na początku faktycznie prosiłam tylko o ograniczenie kontaktów ale po przeczytaniu kilku smsów, w których ona teskni i chce się przytulić przestały mi się podobać jakiekowliek ich kontakty. Mąż twierdzi, że nic ich nie łączy, to tylko przyjaźń.
Jak ratować taką relację??
jak walczyć o małżeństwo zgodnie z wolą Bozą, do którego momentu to jest jeszcze walka o związek a od którego sprzedawanie siebie za cenę jego zostania, czy wtedy takie małżeństwo tez jest miłe Bogu?

Anonymous - 2011-10-25, 14:01

Witaj,
taką opinie osoby postronnej znajdziesz np w książce Guzewicza "Małżeństwo na krawędzi"
Bardzo konkretnie napisał tam min. o przyjaźniach damsko-męskich poza małzeństwem.

Ale jak masz zareagować skoro mąż nie zgadza się na zaprzestanie tego rodzaju kontaktów? wg mnie szukać sposobób na wpłynecie na niego, jednak skoro jest niewierzący to troche brak argumentów...

Anonymous - 2011-10-25, 14:19

żadne argumentu nie trafiają do męża, on naprawdę chyba nie widzi w tym nic złego, to że ja się ztym źle czuję to ...tak jakby sama sobie jestem winna, bo jestem przwraźliwiona..
Anonymous - 2011-10-25, 14:20

Na pewno dobrze, że szukasz pomocy, że nie siedzisz bezczynnie i nie czekasz aż sie sytuacja sama cudownie rozwiąże.

Jeżeli nie masz tej książki to jeśli chcesz zeskanuje Ci te strony o takiej przyjaźni, ale jeżeli masz możliwość to warto ją kupić i mieć w całości;)
Jednak nie ma tam rady co robić gdy juz do takiej przyjaźni dojdzie, tylko Guzewicz pisze o tym że tego należy unikać i pisze dlaczego.

Anonymous - 2011-10-25, 14:27

byłabym wdzięczna, może kiedyś ją kupię..na razie w słowniku mojego męża nie ma słowa "kryzys" więc mogłabym takim zakupem tylko dodatkowo namieszać
Anonymous - 2011-10-25, 14:34

Nie rozumiem?
nie możesz sobie kupić ksiązki bo tytuł mezowi nie odpowiada?

jeżeli nie chce nie musi jej czytać, jeśli jednak komuś zależy na małżeństwie na dbaniu o nie, i na tym zeby wzrastało to nie znam żadnej osoby która by to wiedziała sama z siebie np z liceum i nie musiała szukać informacji, wiedzy na temat tego czym jest malżeństwo i jak w nim funkcjonować, i książki sa niezastąpione w tej roli.
No chyba ze ktoś jest takim własnie okazem wszystkowiędzącym i potrafiącym to ok;)


I jeszcze co do argumentu męża, że on nie zabrania Tobie chodzić do kościoła więc Ty masz nie zabraniać mu posiadania koleżanek, może niedługo związków z koleżankami, pijaństwa jesli na takie najdzie go ochota i cokolwiek jeszcze nie wymysli,tak?

Troche nielogiczne. On nie zabrania Tobie chodzenia do kościoła (wielka mi łaskawość, nie sądziłam ze do tego potrzeba czyjegoś "pozwoleństwa")
a Ty nie zabraniasz mu nie chodzenia do Kościoła. Wiec nie wiem gdzie on w ten wasz nazwijmy to układ, próbuje wciskać wszelkie swoje zachciewajki na tę okoliczność ze Ty chodzisz do Kościoła.

Anonymous - 2011-10-25, 14:44

ja zyję w małżeństwie 14 lat, więc powinnma nie tylko teorię ale i praktykę mieć w małym palcu, ostatnie trzy lata to istny horror dla mnie, może faktycznie wina lezy po mojej stronie, dlatego wolałabym najpierw sama coś w sobie zmienić, myślenie, postrzeganie relacji innych, może jest tak jak mówi mój mąż..to tylko wybujała moja wyobraxnia
Anonymous - 2011-10-25, 15:25

Przepraszam że się wtrącę,
Od przeczytania książki przez kobietę nic się nie zmieni, bo to nie meg ma problem z widzeniem sytuacji tylko Jej mąż z przyznaniem się, że tamta kobieta znaczy o wiele więcej niż powinna. Zaś każda rozmowa o niewłaściwości tej jak to nazywa mąż przyjaźni wywołuje niezadowolenie męża. To ja bez książki wiem że to pierwszy sygnał, że tam jest coś więcej, przykro mi mówić, ale ja w taką przyjaźń nie wierzę.
Meg, nie daj sobie wmówić że wina leży po Twojej stronie, to pierwsza wymówka żeby Ciebie pogrążyć.

Anonymous - 2011-10-25, 15:27

Meg właśnie miała watpliwości czy to coś niewłasciwego, dlatego poleciłam książkę w któej jest napisane ze to nie własciwe i uzasadnione dlaczego.
I napisałam ze nie ma tam rady co zrobić zeby coś się zmieniło, jeśli już do takiej sytuacji doszło.

Anonymous - 2011-10-25, 15:37

według męża ja też spotykam się z innymi...mam kierownika duchowego, dla niewierzacego męża jest to nie kapłan a meżczyzna, więc ma argument dodatkowy..ty możesz to i ja, spotykamy się raz w miesiącu
tylko dla mnie wiara jest bardzo ważna, nie potrafię zrobić z niej karty przetargowej, niezrozumiały jest też ten atak na moją wiarę, czasem jak mąż zaczyna mówić na temat Boga, kościoła to nie poznaję go, to nie jest atak skierowany bezpośrednio na mnie tylko właśnie na Boga

Anonymous - 2011-10-25, 15:40

meg-pl napisał/a:
dlatego wolałabym najpierw sama coś w sobie zmienić, myślenie, postrzeganie relacji innych, może jest tak jak mówi mój mąż..to tylko wybujała moja wyobraxnia


meg-pl
czy wybujała wyobraznia???

warto przeczytac chocby ten mały artykuł by dowiedziec sie że masz prawo do niepokoju

http://kobiecyporadnik.pl...mjtticaid=6d437


a tak ogólnie by w przyjazni męsko damskiej ...była faktycznie tylko przyjażn
(bez podtekstów)...

-dla soby wierzacej jest to hamulec wiary
-dla niewierzącej hamulcem sa morale.....

ale człek jest tylko człowiekiem i cos może(nie musi)
wymyka sie nieraz kontroli....

przyjażn..tak samo jak partnerstwo -to sfera EMOCJONALNA
...a tam zawsze sa więzi....
zatem zalezne to jest od nas samych -na ile ufamy partnerowi i na ile go znamy...
choć jest to ryzyk- fizyk....

w tym wszsytkim nieraz istotne jest jedno co w nas samych powoduje strach???
dlaczego obawiamy sie że ktoś zajmie nasze miejsce??

czego spodziewamy sie po takich relacjach???

meg-pl często w nas samych sa odpowiedzi,a w tych relacjach męża/żony odpowiedzi co mu brakuje..brakowało....

zatem spokojnie i nie spitol życia ZAKAZAMI

pozdrawiam

Anonymous - 2011-10-25, 15:42

meg- pl witaj na forum

to niezła kopalnia wiedzy , doświadczenia i przeżyć ludzi, którzy przechodzą niejednokrotnie przez podobne doświadczenia , jak Ty .



Na początek polecam film" Ognioodporny"

http://www.kryzys.org/viewtopic.php?t=4764

Pogody Ducha i wspomnę w modlitwie

Anonymous - 2011-10-25, 16:02

ale jesli nawet to nie moja wina..to co ja moge zrobić dla naprawy małżeństwa jeśli mąż nic nie będzie chciał zmienić, nie chcę rozwodu ale dla męza nie ma innej opcjii albo jest tak jak on chce albo nie ma nas wcale (cały czas przy tym mówi,że mnie kocha, w końcu zacznę nienawidzić to słowo)
Anonymous - 2011-10-25, 17:11

meg-pl napisał/a:
jak walczyć o małżeństwo zgodnie z wolą Bozą, do którego momentu to jest jeszcze walka o związek a od którego sprzedawanie siebie za cenę jego zostania, czy wtedy takie małżeństwo tez jest miłe Bogu?


Małżeństwo jest miłe Bogu. Trójkąciki niekoniecznie. Sprzedając siebie nie zatrzymasz męża, a możesz stracić szacunek dla samej siebie.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group