Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - brak pomysłu na tytuł tematu...

Anonymous - 2011-11-01, 15:46

Oj.... bo wywalę do technicznego... :-D
Anonymous - 2011-11-01, 15:49

Satine napisał/a:
Ja się Was nie boję, naprawdę.

:shock:
Znaczy że ktoś tu ma się kogoś bać?
Satine napisał/a:
Dziennie otrzymuję DZIESIĄTKI wiadomości prywatnych.

No i co z tego? Czy to powód do arogancji? Każdy otrzymuje, może nie dziesiątki, ale jakieś kontakty są.
Satine napisał/a:
Panie, dziękuję Ci za cierpliwość, którą mam i pozwól mi bardziej okazać, że właśnie dlatego, że szanuję każdego na tym forum i zależy mi na nim, jako na człowieku, piszę to, co piszę i tak, jak potrafię najlepiej.

Jakoś szacunku ani cierpliwości nie zauważyłam, nawet w tej wypowiedzi.
Resztę przemilczę, bo dzisiejszy dzień nie jest od takich dyskusji.

Anonymous - 2011-11-01, 15:50

Proponuję zrobić tzw. pauzę... 12-krokowicze wiedzą o co chodzi.

Czy ktoś w ogóle zerknął w link podesłany przez Mirelę???

http://www.youtube.com/wa...feature=related

Anonymous - 2011-11-01, 15:53

Jarek, wywal do technicznego.
A ja przypomnę też z regulaminu:

II Treść postów


Cytat:
4. Osoby przeżywające kryzys są przeważnie w złym stanie psychicznym, prosimy więc nie przysparzać im dodatkowego cierpienia ostrą krytyką, bądźmy dla siebie dobrzy; szanujmy uczucia innych i nie rańmy ich dodatkowo. Unikajmy pouczania i moralizatorskiego tonu.

Anonymous - 2011-11-01, 16:05

Cytat:
więc miast ignorować mnie, nie skupiasz się na problemie Oneej

Ignorancja to pierwszy krok do rozwodu, a tego nie należy :-)

Anonymous - 2011-11-01, 18:55

parę słów...
mąż mi ostatnio powiedział że już więcej nie wejdzie na forum bo nie może uwierzyć co tu się porobiło...
zarzucił mi że mam pozakładane nowe wątki na innych nickach...
szkoda gadać.
dobra..
a co do teraz moich decyzji...
odchodziłam od męża 5 razy..
kryzys trwał dwa lata..
separacja nieformalna również była..
poradnie, psycholog grupa..
nauczyłam się mówić stop.
i jaki był efekt? ano taki że mężowi przestała się podobać moja terapia. dopytywał się co ja tam takiego mówię, że pewnie tylko się żalę i uczę się głupot. a moje mówienie STOP odbierał jako atak na jego osobę...
jeszcze jakies pytania?
ja to przerabiałam.
pół roku już mieszkamy osobno. czy doczekałam się choć jednej normalnej rozmowy od męża? typu, choć pogadamy jak dorośli ludzie, zależy mi, chcę to ratować....
NIE, nie doczekałam się....
za to były teksty typu że jestem chora, powinnam się leczyć że krzywdzę dziecko, że ono teraz będzie miało skrzywioną psychikę przeze mnie...że to moje nieprzemyślane kroki, wybryk, ta moja wyprowadzka.. bo on mi przeciez krzywdy nie zrobił i jak to napisał w pozwie nigdy mnie nie uderzył....
nie wiem kto tu z kogo chce zrobić wariata, ale ja już sie bawić w zgadywanki nie będę.
macie racje.. separacja na początku jest wskazana, gdy się wczesniej nie podejmowało żadnej walki, dopiero coś się zaczyna ratowac...
ja do dziś mam mieszane uczucia..
ale wiem jedno na pewno czekać nie będę aż on się zmieni, aż łaskawie popatrzy na mnie i zechce cokolwiek naprawiać... ja po prostu z całym szacunkiem do niego, ja mu po prostu nie wierze..
w dodatku te zarzuty że mam nowe konta na tym forum...że piszę w imieniu innych, nawet wiem które posty, tam gdzie są wytknięte jego błędy gdy ktoś mi współczuje..
dla niego to obraza i kłamstwo, bo przecież ja NIE MOGE mieć racji, ja popełniam życiowy bład bo on nic złego nie zrobił.
ktoś tu dobrze napisał, nie jesteśmy dziećmi, nie... już nie jesteśmy, umiem podejmować decyzje, będę sie ich trzymać. widocznie tak ma być...nie ma przypadków, a ja każdego dnia tylko się utwierdzam w przekonaniu że czas powiedzieć stanowcze NIE.

Anonymous - 2011-11-01, 19:23

żeby było jasne...

stanowcze NIE to postawa, izolacja od krzywdziciela, mówienie prawdy o swoich uczuciach, korzystanie z terapii, stawianie warunków, konsekwencja, separacja wreszcie

ale na pewno nie rozwód, który niszczy duchowość, który jest grzechem

Nota bene
ktoś tu próbuje wprowadzić prościutki podział, że niby kto opowiedział się za okazywaniem szacunku i empatii wobec Ciebie, to pozwala Ci na umacnianie decyzji o rozwodzie, trzeba podważyć jego wiarę itd....a kto Ciebie lub broniące Cię osoby obraża, to właśnie twardo sprowadza Cię na "dobrą" drogę

Niezupełnie tak jest - nie ukrywam, że poruszyły mnie Twoje doświadczenia, oburzył atak męża - ujawnienie spraw, których nie znamy, nie możemy weryfikować i nie musimy, wypowiadam się w Twoim wątku, bo potrzebujesz pomocy, wsparcia, żeby pracować nad sobą i nad relacjami z mężem. One może nigdy się nie poprawią, może nigdy nie zamieszkacie razem, może zawsze będzie dla Ciebie prześladowcą - przecież tego nikt nie wie, ale dążenie do rozwodu to tak naprawdę hasło "nie mam zamiaru nic naprawić", "koniec, odrzucam Boży plan względem mnie". Przecież nie o to Ci chodzi.

Wiele osób Cię wspiera , masz okazję pomyśleć - a jesteś na rozdrożu - którą drogą pójdziesz

Anonymous - 2011-11-01, 20:42

onaa napisał/a:
separacja na początku jest wskazana, gdy się wczesniej nie podejmowało żadnej walki, dopiero coś się zaczyna ratowac...

Dlaczego tak uważasz? Mi z kolei taka sytuacja wydaje się nielogiczna, ponieważ separacja jest z reguły krokiem ostatnim, po wielu już podjętych. Wg mnie separacja trwająca pół roku to tak naprawdę bardzo krótko. Efektów jej u obojga współmałżonków nie widać, ponieważ emocje są wciąż bardzo żywe, i wciąż brak Wam do sytuacji dystansu.
toja napisał/a:
stanowcze NIE to postawa, izolacja od krzywdziciela, mówienie prawdy o swoich uczuciach, korzystanie z terapii, stawianie warunków, konsekwencja, separacja wreszcie

ale na pewno nie rozwód, który niszczy duchowość, który jest grzechem

Dokładnie tak. Dodam jeszcze, że ta izolacja od krzywdziciela powinna być też emocjonalna. Tak aby jego emocje nie rozwalały Twoich emocji. Tego wciąż u Ciebie nie ma. I rozwód również Ci tego nie załatwi.

Anonymous - 2011-11-01, 21:30

Nirwanna napisał/a:
Tak aby jego emocje nie rozwalały Twoich emocji. Tego wciąż u Ciebie nie ma.

Ano..........
fajnie nirwano ze to napisałaś....

ona piszesz o grupach..piszesz o terapi....to ich początek????
czy ich koniec???

bo jezeli koniec to cos nie tak
bo po ich zakończeniu człowiek nie jest jak bomba emocjonalna...a takową wciąz jesteś...
co do rozwodu

hmmmmmmmmm

wazne jedno

by on nie stał sie jedynym celem życia-a wszystko co na trasie do celu usprawiedliwieniem w sluszności decyzji

sorry ale ja tak to czytam

Anonymous - 2011-11-01, 22:07

Jak uratować związek który już prawie nie istnieje,moja walka o małżeństwo,o nas jest bezskuteczna a mąż nie chce rozmawiać.Wszelakie próby rozmowy nic nie dają lub wywołują złość.Prośby o szukanie pomocy w poradni psychologicznej są wyśmiewane.Jak walczyć samotnie? :-(
Anonymous - 2011-11-03, 22:06

toja napisał/a:
żeby było jasne...

stanowcze NIE to postawa, izolacja od krzywdziciela, mówienie prawdy o swoich uczuciach, korzystanie z terapii, stawianie warunków, konsekwencja, separacja wreszcie



Serdecznie witam toja:)
Przyszło mi do głowy coś...myślę sobie ,że na ten moment nie potrafię ubrac tego w słowa...zatem zadam pytanie, może będzie prościej...

Gdyby nie chodziło o rozwód...skupiamy sie teraz tylko na tych słowach wytłuszczonych ...to czym rózni sie chrześcijanin( konkretnie katolik) od ateisty?

Odpowiedź na to pytanie jest bardzo ważna...przynajmniej dla mnie osobiście...

Pozdrawiam serdecznie:)

ps. Dorotko wspieram modlitwą ...zapewne znajdziesz tutaj wiele odpowiedzi na pytania jakie Cię teraz absorbują...,wszystkiego dobrego :)

Anonymous - 2011-11-03, 22:30

Mirelo,

katolik od ateisty różni się tym, że katolik wierzy w Boga i opiera się na podstawach katolickiego katechizmu , a ateista nie wierzy w Boga


wytłuszczony cytat dla katolika i dla ateisty może mieć zupełnie to samo znaczenie

Anonymous - 2011-11-03, 22:35

toja napisał/a:
Mirelo,

wytłuszczony cytat dla katolika i dla ateisty może mieć zupełnie to samo znaczenie


I to mnie najbardziej niepokoi...raczej martwi...przejmuje...:(

Dziękuje Ci toja...
pomodle się...fajnie by było gdybys tez sie pomodliła...tak wspólnie ...moze Koronka do Miłosierdzia?

Anonymous - 2011-11-03, 22:39

Mirelo
Dziękuje za modlitwę


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group