Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Zdradziłam

Anonymous - 2011-09-20, 20:11
Temat postu: Zdradziłam
Witam Wszystkich,

Zdradziłam męża i to nie była moja pierwsza zdrada. Jeszcze niedawno brzydziłam się zdradą, nie potrafiłam zrozumieć jak można coś takiego zrobić, teraz brzydzę się samą sobą i nie wiem czy mam prawo do tego by ktoś mnie kochał.
Wiem że jeśli powiem mężowi o tym co zrobiłam to mnie zostawi, ale czuję ze nie zasługuję na jego miłość. Chciałabym odwrócić czas, to tak strasznie boli. Nie chcę już więcej nikogo zranić, chcę zmienić swoje życie i potrzebuję pomocy.
Boli najbardziej kiedy na nich patrzę...na mojego męża i naszą córeczkę.
Czy wydaje wam się że mam prawo do tego żeby ratować to małżeństwo?

Anonymous - 2011-09-20, 21:13
Temat postu: Re: Zdradziłam
an33311 napisał/a:
Witam Wszystkich,

Zdradziłam męża i to nie była moja pierwsza zdrada. Jeszcze niedawno brzydziłam się zdradą, nie potrafiłam zrozumieć jak można coś takiego zrobić, teraz brzydzę się samą sobą i nie wiem czy mam prawo do tego by ktoś mnie kochał.
Wiem że jeśli powiem mężowi o tym co zrobiłam to mnie zostawi, ale czuję ze nie zasługuję na jego miłość. Chciałabym odwrócić czas, to tak strasznie boli. Nie chcę już więcej nikogo zranić, chcę zmienić swoje życie i potrzebuję pomocy.
Boli najbardziej kiedy na nich patrzę...na mojego męża i naszą córeczkę.
Czy wydaje wam się że mam prawo do tego żeby ratować to małżeństwo?



Serdecznie Cie witam i pozdrawiam!
Bardzo Wam współczuję.
An...na miłość się nie zasługuje...wiesz...nie zbiera się punktów... ;-) , kocha się pomimo...najlepiej z Panem Bogiem , bo to On nas uczy miłowania.
Tak potrzebujesz pomocy...Najlepiej udaj się do konfesjonału , proś Pan Boga o przebaczenie, tam właśnie w konfesjonle można ustalić , najlepiej kapłan , czy mówić męzowi lub nie, mając na uwadze szanse na jak najmniej bolesne odrodzenie się tego małżeństwa. To wymaga szczerości rozmowy i otwarcia z Twojej strony szczególnie, a od strony kapłana wielkiego daru mądrości Bożej. Ufajmy Duchowi św.i prośmy Go łaskę ŚWITŁA dla tej spowiedzi.
O potem na zapas bym sie nie martwiła...
Jeśli chcesz nie ranić ...to zwyczajnie prosić trzeba o przebaczenie dla samej siebie i męża i Boga w szczególności.
Bardzo boli zapewne...Pan Jezus mówi;"Przyjdzie do mnie wszyscy którzy utrudzeni i obciążenie jestescie , a Ja was pokrzepie"...Idź...wiec...Siostrze Faustynie powiedział :"Taka nedzę jak ty pragne i poszukuję..." Pan Jezus czeka na Ciebie z wielka wyrozumiałością i miłością. Zaufaj Bogu! Pomodle się dzis o tę spowiedź św.

Niech Pan Wam błogosławi i Matka Boża wyprasza Miłosierdzie u swojego Syna.
Wiele Dobra życzę...
Dasz radę ...:)

Anonymous - 2011-09-20, 23:44

an33311 .
Moim zdaniem , MUSISZ ratować małżeństwo i rodzinę .
W przeciwnym razie popełnisz
kolejną zdradę , zdradzisz córkę .

Cytat:
Jeszcze niedawno brzydziłam się zdradą, nie potrafiłam zrozumieć jak można coś takiego zrobić, teraz brzydzę się samą sobą

To nauka dla nas wszystkich , nauka pokory , jakże słabi jesteśmy .

Jeżeli Cię naprawdę kocha , to NIE MOŻE zostawić ( ja tak czuję ) .
Czuję , że będzie to dla Niego potwornie bolesne .
Czuję , że nie zapomni NIGDY , rana do końca życia .
Jeżeli kocha , MUSI wybaczyć , pomimo .
Może kochać jeszcze bardziej ( to moje odczucie ) .
Twoja miłość też będzie większa .

Powiedzieć czy nie ???
Czy można rozpatrywać w kategorii : PRAWDA czy KŁAMSTWO ???
Ciężar ODPOWIEDZIALNOŚCI za tę decyzję jest tak duży , że ........ ja nie odważę się
Gdybym to ja był ( ale JA powtarzam )
to wolałbym CHYBA dowiedzieć się od Ciebie ,
a nie od kogoś innego .

Kocha się nie za ZASŁUGI i pomimo .
Ty Go kochaj .

Trzymaj się Boga .

Swoją drogą , dlaczego akurat zdrada , tak strasznie boli ( obie strony ) .
Obojętnie , psychiczna czy chyba jednak fizyczna bardziej ( trudniej się "przełamać" ) .
Czuję tu jakąś TAJEMNICĘ , istnienia czegoś
z czego nie zdajemy sobie sprawy .

Anonymous - 2011-09-20, 23:50

Tak potrzebujesz pomocy...Najlepiej udaj się do konfesjonału , proś Pan Boga o przebaczenie, tam właśnie w konfesjonle można ustalić , najlepiej kapłan , czy mówić męzowi lub nie, mając na uwadze szanse na jak najmniej bolesne odrodzenie się tego małżeństwa.

.....właśnie....i jakie by nie były odpowiedzi na forum,kieruj sie przede wszystkim tym co powie Ci kapłan.
Mowiac mężowi ot tak,nie tylko możesz go stracić,ale dosłownie zniszczyć....jego świat i jego samego jako człowieka.
Nie działaj pochopnie.
Łatwo pewnie nie będzie,nie unikniesz cierpienia,ale mozesz przed tym cierpieniem uchronić najbliższych.
Czasu nie odwrócisz,nie zmienisz przeszłosci,ale możesz zmienić przyszłośc.
Wazne ,że chcesz.

Czy wydaje wam się że mam prawo do tego żeby ratować to małżeństwo?
Masz obowiazek.

Anonymous - 2011-09-21, 10:07

Masz nie tylko prawo ale i obowiązek ratować małżeństwo,
ale uda Cię się to tylko wtedy kiedy CAŁKOWICIE odwrócisz się od tego co się stało,
kiedy będziesz umiała sama sobie wybaczyć. Kiedy dojdziesz do powodów, które Cię do tego pchnęły, kiedy zrozumiesz całe zło stojące za zdradą. Teraz piszesz w emocjach - co będzie za tydzien, kiedy one opadną i zaczniesz myśleć spokojniej? czy dalej będziesz myśleć tak samo?
Nie bedzię to możliwe bez pracy nad sobą... Nie będzie to możliwe bez zwrócenia się do Boga...

Wiem, bo doświadczyłam takich odejść i powrotów kochanki męża już dużo... w emocjach krzyczała, rozpaczała, mówiła o cierpieniu jakie zadaje... ale na tym się kończyło... po uspokojeniu się - mowiła, ah gorsze rzeczy się zdarzają, to nic takiego, kocham go, co mam zrobić...

Czy powinnaś powiedzieć mężowi...?
To już Twoja decyzja, ktora powinna być bardzo, bardzo przemyślana. Jak myślisz, mąż się nie domyśla? nie byliście w kryzysie? Może się domyśla ale nie pyta, bo nie chce znać prawdy - to może "zabić". Mój mąż powiedział mi, że on nie chciałby się dowiedzieć, bo nie jest tak silny, żeby to udzwignąć...
Ja chciałam wiedzieć... choć teraz nie wiem czy to był dobry krok, bo bardzo, bardzo boli.

I ważne pytanie - dlaczego chciałabyś mu o tym powiedzieć? Ważne są powody - żeby zrzucić to z siebie? Czy jednak powinien akurat on dźwigać ten ciężar?

Musisz to bardzo bardzo poważnie przemyśleć i spokojnie - nie działaj pochopnie, w emocjach - PAMIĘTAJ - słów nie da się cofnąć!

Kochaj go, przepracuj to, zrozum na czym polega miłość, pojednaj się z Bogiem, wybacz sobie... i miej świadomość, że to nie stanie się z dnia na dzień.

trzymam kciuki, bądź silna! :)

Anonymous - 2011-09-21, 10:12

an33311 napisał/a:
Boli najbardziej kiedy na nich patrzę...na mojego męża i naszą córeczkę.
Czy wydaje wam się że mam prawo do tego żeby ratować to małżeństwo?

Ból jest oznaką pozytywna ...bo mówi nam o chorobie....nazwe choroby juz znasz...przyczynę zapewne tez...

skoro już zdiagnozowalaś nie pozostaje nic innego jak brac sie za leczenie....

czy masz prawo ratowac małżeństwo?????

to ja zapytam przewrotnie czy masz prawo świadomie odstąpić od jego ratowania???


pozdrawiam

Anonymous - 2011-09-21, 19:55

Mój mąż kiedyś poszedł się wyspowiadać zeby prosić o pomoc dla nas. Usłyszał wtedy ze jedyne wyjście to modlitwa za mnie. Jak myślę o tym teraz to chyba była najpiękniejsza rzecz którą ktoś dla mnie zrobił. Pomimo wszystkich złych rzeczy które robiłam coś mnie przy nim trzymało i chyba teraz rozumiem co.

Myśląc o tym czy powiedzieć czy nie, przyszło mi na myśl że tak naprawdę to byłaby to tylko chwilowa ulga dla mnie samej, dla niego i dla mojej córki ból do końca życia.
Macie rację ze nie mi to oceniać. To co mogę teraz zrobić to spowiedź, szczera spowiedź.
Chcę zmienić swoje życie, zbyt wiele osób już zraniłam.

Nie wiem czy kiedykolwiek sobie wybaczę, ale nie chcę zeby historia się powtórzyła. Muszę szukać pomocy, muszę się dowiedzieć co ze mną jest nie tak, nad czym w moim małżeństwie może razem musimy pracować. Pójdę do psychologa i nie skończę terapii do momentu kiedy nie zrozumiem dlaczego robiłam takie rzeczy.

Jak teraz patrzę się na mojego męża i moją córkę to kocham ich jeszcze bardziej i nie chcę ich stracić ani ranić. To jest prawda że w momencie kiedy człowiek coś traci to dopiero wtedy zaczyna to doceniać.

Dziękuję Bogu że tu trafiłam i że Was tu znalazłam...dziękuję Wam z całego serca za pomoc i modlitwę

Anonymous - 2011-09-22, 23:10

Jeżeli Cię naprawdę kocha , to NIE MOŻE zostawić ( ja tak czuję ) .
Czuję , że będzie to dla Niego potwornie bolesne .
Czuję , że nie zapomni NIGDY , rana do końca życia .
Jeżeli kocha , MUSI wybaczyć , pomimo .


Mare....dobrze ,ze piszesz czuje....
Nie wyrokujesz,ale wyrazasz swoje zdanie.
Wyrażę i ja.....

Może kochac,ale moze i nie udźwignąć....i ma prawo.
Jestesmy rózni,co dla jednego "pikuś" dla innego problem nie do przeskoczenia.
Zdrada to jednak nie "pikuś" to niemal koniec świata,bywa,ze i koniec małzeństwa.
Wybaczenie zdrady jest potwornie trudne ...owszem mozliwe,ale bywa ,że i nie.
Mozna tez wciąż kochać,mozna wybaczyc,ale bycie razem moze być już niemozliwe.


Jeżeli Cię naprawdę kocha , to NIE MOŻE zostawić

....moze, nie powinien,ale może.

Jeżeli kocha , MUSI wybaczyć , pomimo .
... nie musi,,powinien,ale nie musi.

an.....nie działaj pochopnie.

Anonymous - 2011-09-23, 10:58

lena napisał/a:
Wybaczenie zdrady jest potwornie trudne ...owszem mozliwe,ale bywa ,że i nie.
Mozna tez wciąż kochać,mozna wybaczyc,ale bycie razem moze być już niemozliwe.


ciekawy link

http://www.pmk-sa.com/

Anonymous - 2011-09-23, 14:38

Tak...ciekawy link...ciekawy artykuł...

Tak powinna wygladać małżeńska miłość i byłoby swietnie ,gdyby taka zawsze była.
Niestety nie zawsze to tak wyglada.
Niestety zdrad tez nie powinno być,a są.

Wyżej ...nie pisałam o tym co i jak być powinno,ale o tym jak być może.

An....duzo rozwagi,miłosci i Bozego prowadzenia zycze.

Anonymous - 2011-09-23, 21:39

lena napisał/a:
Wyżej ...nie pisałam o tym co i jak być powinno,ale o tym jak być może.

własnie Leno ..........chodzi o to "jak byc może" .....

choc domyślam sie o co mare chodziło

....dla osoby wierzącej celem jest przebaczenie i pojednanie ...szczególnie jak osobo jakiej sie ma wybaczyć staje w postawie żalu za grzechy i gotowosci zadośćuczynienia

zatem świadomy brak przebaczenia i pojednania troche sie gryzie z wiara w Boga i rozbudzaniem zdolności do miłości......

sorry....ale jak to u mnie mówił ksiądz ostatnio na kazaniu

..albo jestem pełna gęba wierzący..albo oszukuje sam siebie i wierzę pólgębkiem
ale czy ta wiara jest wiarą???

pozdrawiam

Anonymous - 2011-09-23, 22:10

Norbert...ja sie zgadzam,różnica w tym,że Ty.... wciąz o tym co i jak powinno,a ja...o tym co moze.
Nie neguje tego co piszesz,a juz napewno nie tego co jest w w/w artykule.
Sek w tym,ze gdyby tak było,nie było by tego forum i nas forumowiczów.

Anonymous - 2011-09-23, 22:42

Leno nie rozumiemy sie....

Ja pisałem Leno.......... o postawie i dążeniu do pewnej postawy.

nie mówię że to łatwe...nie mówie że bardzo trudne ....

mnie męczy raczej świadoma rezygnacja z pewnego procesu(nazwijmy to tak)

i chce ,czy nie tego nie rozumiem....



zreszta niewazne ...i tak pisaniem i ustalaniem niczego sie nie zmieni.....

pozdrawiam

Anonymous - 2011-09-23, 23:21

Norbert......a ja mysle,ze rozumiemy,w kazdym razie ja rozumie Ciebie.
Ty pisałes ....o postawie i dążeniu do pewnej postawy, czemu ja nie przecze,bo taka postawa winna być.
Ja pisze,powtórzę ...o tym co może być.....a moze być różnie,niekoniecznie zgodnie z należytą postawą.

mnie męczy raczej świadoma rezygnacja z pewnego procesu(nazwijmy to tak)
i chce ,czy nie tego nie rozumiem

......i to rozumię.....rozumie co Ciebie meczy(własna sytuacja)
Niestety bywa i tak.....nie chce(świadomy wybor),ale to odrebny temat.

W niniejszym temacie mowa o czym innym.
Jak sie ma to o czym piszesz do sytuacji An33311?
Nijak.
Mąz "prawdopodobnie" nie wie o zdradach żony.
Żona zrozumiała,nie chce już ranic,chce naprawy.
Wacha sie co do wyznania prawdy.
Przypuśćmy,że wyzna.
Myslisz,ze ot tak mąż wybaczy,bo wiara,bo dekalog,bo przysiega?
Łatwo mówić nam,bo najgorsze za nami, bo juz wiemy,rozumiemy....
Dla niego "koniec świata",walka z samym sobą....i błaganie Boże pomóż.

Gdybym miała do wyboru...wiedzieć ,czy nie....wolałabym nie wiedzieć,pod warunkiem,że mąż sam,z własnej woli zechciaby zakończyć,zmienić dotychczasowe życie.
Nie umiał....wiec...dobrze sie stało jak się stało.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group