Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Bardzo trudna sytuacja. Pomocy.

Anonymous - 2011-11-22, 22:57

Grzesiek forum to nie miejsce na rady...
ale napisze ci jak ja to czuje i widze...

Jako pierwsze musze sobie zadć pytanie czy naprawde i wielce kocham zone.
Jako drugie musze sobie zadać pytanie czy w obecnej zaistnialej sytuacji (nowe dziecko)
będe potrafił byc jego ojcem
Jako trzecie musze przerobić w sobie temat że w momencie TAK w drugim punkcie
nie będę nigdy wypominał,stwarzał problemy.
Jako czwarte pozostaje mi powiadomic zonę że jestem i służe pomoca -ale usuwam się póki co w cień swego życia.
Jako piate dotrzymuję słowa i znikam z jej świata,a w tym czasie realizuję i inwestuję w swój rozwój(psychiczny i duchowy)

Grzechu usunięcie sie jest ryzykiem-ale jak spokojnie podejdziesz do tematu to ryzyko niczym sie nie rózni od tego co masz do tej pory...

A czemu tak myslę i podchodze do tego tematu???

Grzesiek sam opisałeś róznice jakie sa w nowym związku,sam opisałeś lęk i strach jaki juz pojawił się w zonie,sam opisałes jakimi kryteriami kieruje sie nowy partner zony...

Jak myślisz ile jest w stanie trwac w związku kobieta??
,sledzona,nadzorowana,kontrolowana a z czasem pewnie przymuszana do czegos

no ile???
wcześniej czy pózniej zacznie szukać pomocnej ręki-a ta ręką masz szanse byc ty Grzechu jej mąz..........

No cóz ...jak świat światem ..niewinne i grzeczne dziewczynki zawsze pociągał facet jaskiniowiec i łajdak....

bo to inne od jej grzeczności....to jak sport ekstremalny...dopływ nagły adrenaliny..........

ale to trwa do czasu........do pierwszego zestawienia dwóch światów
obecnego....i tego z jakiego uciekłam....
a potem chwila mysli iiiiiiiiiii ocena gdzie było lepiej

daj doświadczyć..daj posmakowac i czekaj....

Grzesiek to sa moje odczucia....ale znam dwa podobne przypadki a w jednym z nich mąz zakceptował powrót zony z dzieckiem innego faceta..
i jeszcze jedno ;-) ;-)


narazie tasujesz karty ale kto wie czy nie nadejdzie czas kiedy zaczniesz je rozdawać...bądz na to gotów
pozdrawiam i trzymaj się

Anonymous - 2011-11-23, 15:24

Cytat:
Pocieszające jest to, że odezwała się do mnie mama Martyny, która jak już sądziłem skreśliła mnie i zaakceptowała ich związek. Jednak nie, teściowa poprosiła bym walczył o Martynę ile mogę, bym pokazał jak bardzo mi na niej zależy.


To dobrze ze masz sprzymierzeńca w tesciowej!! Wspieram modlitwą.

Anonymous - 2011-11-23, 20:44

Norbert1 napisał/a:
Jako pierwsze musze sobie zadć pytanie czy naprawde i wielce kocham zone.
Jako drugie musze sobie zadać pytanie czy w obecnej zaistnialej sytuacji (nowe dziecko)


ad1 tak bardzo mocno kocham moją żonę już prawie 8 lat i nigdy nie przestałem ani na trochę.
ad2 to bardzo ciężka i trudna sprawa, ale tak zaakceptował bym to dziecko jako cześć historii Martyny.

Norbert1 napisał/a:
Jako czwarte pozostaje mi powiadomic zonę że jestem i służe pomoca -ale usuwam się póki co w cień swego życia


cały czas ją o tym zapewniam, że zawsze może na mnie liczyć. Gdy dowiedziałem się o nowej sytuacji powiedziałem jej , że nigdy się od niej nie odwrócę zawsze może się do mnie zwrócić ze wszystkim.

Pomimo licznego grona znajomych mam tylko (lub aż) dwie osoby, które rozumieją moje działanie i to właściwie dzięki nim zacząłem ratowanie małżeństwa. Najbliższa rodzina, rodzice, koledzy, znajomi, ludzie z pracy mówią żebym nawet nie myślał o Martynie bo nie jest tego warta. Im szybciej zapomnę o niej tym lepiej, bo tak ciągle się będę katował. Że po tym co zrobiła nie ma szans na cokolwiek. Że zasługuję na kogoś lepszego i na pewno jeszcze z kimś ułożę sobie życie. Oni nawet nie wiedzą, że na rozwód się nie zgodzę i zamierzam walczyć o rodzinę. Według nich tej rodziny dawno już nie ma. Nie wyobrażam sobie co sobie pomyślą jak dowiedzą się o ciąży i tym że nadal chce to ratować. Wczoraj rozmawiałem o sprawie z moim chrzestnym. Uświadamiał mnie że takie osoby mają już taki charakter i nigdy się nie zmienią. Że muszę odciąć się od niej i zacząć nowe życie. Że lepiej iż stało się to teraz niż np za 10 lat. Nie wiem też jak to przerobie z rodzicami z którymi jestem mocno związany i pewnym sensie uzależniony (pracuje w ich firmie), oni dawno skreślili Martynę i dziwią się że mam jeszcze jakieś uczucia do niej. Boje się ich reakcji kiedy poznają nową sytuację i to że ja mam jeszcze złudzenia na cudowny powrót. W oczach ojca zapewne będę bez honoru. Można rzec, sam przeciwko wszystkim...
No wiem, Bóg na pewno jest po mojej stronie.

Już jutro ta rozprawa...

Anonymous - 2011-11-23, 20:52

Niech Duch sw wspiera Ciebie jutro!
Anonymous - 2011-11-23, 21:46

Grzegorzu masz moją modlitwę. A jutro przed rozprawą zmów modlitwę do Ducha Świętego z prożbą o spokój, opanowanie i mądre i szczere słowa które wypowiesz w sądzie. O dobry zespół sędziowski. Pod Twoją obronę uciekamy się Święta Boża rodzicielko.......
Anonymous - 2011-11-23, 21:54

Drogi Grzegorzu!
W pewnym momencie mojego kryzysu wszyscy doradzali mi, abym rozwiódł się z Żoną.
Poza jedną osobą, Panem Bogiem:) Kiedy Mu zaufałem, Żona, która parła do rozwodu jak czołg, wycofała pozew, a ja zacząłem otrzymywać wsparcie od tych, którzy jeszcze przed chwilą byli za rozwodem.
Jutro, przed rozprawą, jeżeli możesz odmów 10 różańca Świętego i proś Ducha Świętego o siłę i spokój podczas rozprawy.
Podczas mojej jutrzejszej modlitwy o godz. 12 będę prosił o Was, o Ciebie i Martynę.
Grzegorzu, jesteś mężczyzną, więc pamiętaj jutro o tym, że masz być silny i opanowany, postaraj się na ile to możliwe wyciszyć emocje. I zaufaj Dobremu Bogu, zaufaj!
Spokojnej nocy:)

Anonymous - 2011-11-23, 22:22

Matej napisał/a:
Niestety stało się najgorsze. Stało się to czego najbardziej obawiałem.
Martyna jest z nim w ciąży.


Witaj,
wiesz Twoja sytuacja jest trudna, ale nadal nie beznadziejna. Nie przyjmuj tego do serca co mówi żona o niechęci i rozstaniu, dziecko pozamałżeńskie to nie jest koniec definitywny sakramentalnego związku, to tylko następny trudny etap miłości.
Przypomnij sobie co po złożonej przysiędze mówi kapłan do młodożeńców:
" Co Bóg złączył człowiek niech nie rozdziela" ( a dziecko to człowiek i ono nie rozdziela-poczytaj historię Abrahama i Sary oraz Ismaela-Ks. Rodzaju),więc ten nowy obywatel nie dzieli małżonków.

Matej napisał/a:
tak bardzo mocno kocham moją żonę już prawie 8 lat i nigdy nie przestałem ani na trochę.

Tego się trzymaj, bo tylko to jest drogą do Nieba. Oblicza miłości są bardzo różne.

Anonymous - 2011-11-23, 22:23

Norbercie, Danko, Ife, Stanisławie stokrotne dzięki za wsparcie i pamięć.
idę już spać by móc jutro jakoś zmierzyć się z tym.
Pozdrawiam was wszystkich.

[ Dodano: 2011-11-23, 22:28 ]
Tobie Kingo też oczywiście dziękuję

Anonymous - 2011-11-23, 23:21

Grzechu bez względu co sie jutro stanie..przyjmij to ze spokojem...
i pamietaj nie jest to koniec świata

pozdrawiam

Anonymous - 2011-11-24, 11:36

już po bólu...

Jako że była to pierwsza sprawa było bardzo laitowo.
Na korytarzu spotkałem Martynę. Oczy zaszły mi łzami ona jest taka piękna. Powiedziałem że ślicznie wygląda, ona poprawiła mi kołnierzyk. Razem poszukaliśmy właściwej sali. Zapytałem ją czy pamięta dzień w którym się poznaliśmy. Odparła, że tak. Zapytałem czy chciała by wtedy pójść w inną stronę ? i poprosiłem o szczerą odpowiedź. Powiedziała, że tak chciała by wtedy pójść w inną stronę i nigdy mnie nie poznać.
Martyna była bez adwokata, sędzina spóźniła się z 20 minut, potem okazało się że nie ma habitów i dalej trzeba było czekać.
Żona podtrzymała swoje stanowisko, powiedziała że jest w ciąży z nowym partnerem i chce koniecznie rozwód. Mój adwokat odpowiedział, że kategorycznie się nie zgadzamy. Potem przesłuchiwany był nowy mąż Martyny mamy który powiedział, że Martyna jest super mamą, jej nowe mieszkanie posiada idealne warunki, że po Amelce (nasza córka) w ogóle nie widać oznak by przezywała tą sytuację, i że Amelka po powrocie ode mnie jest nie grzeczna. Mnie sąd nie zapytał o nic. Całość trwała niecałe pół godz.
Pod budynkiem sądu okazało się że jej kochanek zaparkował koło mnie. Podszedłem i powiedziałem że chociaż jest mi cholernie ciężko, wyciągam do niego rękę na zgode. On powiedział że jak rozwiodę się już z Martyną to powie mi całą prawdę jak to było i że to nie on jest niczemu winien.
Następna sprawa w lutym.

Anonymous - 2011-11-26, 16:11

Witam Cię serdecznie Grzegorzu!
Matej napisał/a:
Powiedziałem że ślicznie wygląda, ona poprawiła mi kołnierzyk

To fajnie, że jej to powiedziałeś, miłe, że na dobre słowo Żona odpowiedziała dobrym uczynkiem. Ale nie buduj na tym czegoś znaczącego. Na to jest za wcześnie.

Matej napisał/a:
Zapytałem ją czy pamięta dzień w którym się poznaliśmy. Odparła, że tak. Zapytałem czy chciała by wtedy pójść w inną stronę ? i poprosiłem o szczerą odpowiedź. Powiedziała, że tak chciała by wtedy pójść w inną stronę i nigdy mnie nie poznać.

O tym chyba pisałem Ci już wcześniej. W tym momencie Waszego życia na każde tak sformowane pytanie otrzymasz bardzo zbliżoną odpowiedź. Myślę, że nie warto teraz zadawać Żonie podobnych pytań, bo Ona jest teraz w zupełnie innym stadium rozwoju życiowego niż Ty i odpowiedzi jak usłyszysz będą Cię tylko raniły. A Ty masz być teraz silny!
Matej napisał/a:
Podszedłem i powiedziałem że chociaż jest mi cholernie ciężko, wyciągam do niego rękę na zgode. On powiedział że jak rozwiodę się już z Martyną to powie mi całą prawdę jak to było i że to nie on jest niczemu winien.

Widzisz, dla Pana Boga nie ma przypadków. Ale możesz być z siebie dumny bo własnym życiem zaświadczyłeś o darze, jaki daje nam Dobry Bóg. O przebaczeniu. Chwała Bogu za to, że obdarzył Ciebie taką łaską i Tobie, że w najtrudniejszym momencie swojego życia potrafiłeś z niej skorzystać.
Grzegorzu, mój wielki szacunek dla Ciebie!!
Z Panem Bogiem:)

Anonymous - 2011-12-12, 17:24

Witam,

Dawno się już nie odzywałem. Ostatnio miała miejsce taka sytuacja, Martyna odbierając małą z przedszkola zadzwonila i poprosila żebym coś tam jej przywiózł z domu. Powiedziałem, że nie wiem czy znajde, ale jestem nie daleko to podjadę po nią i razem pojedziemy do domu to ona szybciej znajdzie. Nie chciała, bo to i tamto, ale czuje że by uległa. Pytam wprost czemu nie chce ? Powiedziała że nie będzie nigdzie ze mną jeździć bo nie będzie potem wysłuchiwać za to awantur od tamtego. Przyjechałem więc pod przedszkole, nawet nie chciała podejść do samochodu. Wzięła torbę, a ja zaproponowałem że podwiozę ją na stację bo jest zimno. Nawet nie chciała słyszeć. Ona mieszka z nim i córką w miasteczku parę km stąd, jednak wygląda na że on ją obserwuje, czy kontroluje czy ona przypadkiem nie przebywa ze mną. Widać, że się go boi.

Sytuacja z dzisiaj. Martyna jest z córką od kilku dni w rodzinnych stronach ok 50 km stąd. Żona źle się czuje, jej sytuacja się pogarsza, teściowa wydzwania do mnie czy mógłbym odebrać córkę gdyby Martyna trafiła do szpitala. Potem pyta czy nie mógłbym zawieść Martyny do szpitala bo nie mają tam auta, mówię że ok jeśli tylko Martyna wyrazi zgodę. Po chwili dzwoni sama Martyna że już jedzie po nią jej romeo. Wieczorem przywiozą mi córkę.
Tak bardzo mnie boli kiedy razem podjeżdzają pod nasz blok a ja muszę zejść na dół i na nich patrzeć. Patrzeć jak obca osoba ma moją żonę i córkę i spodziewają się dziecka. Tak mocno to przeżywam, tak mocno boli że za chwilę będę musiał to oglądać.

Anonymous - 2011-12-12, 22:18

trwaj i badz - niewidoczny, nienarzucajacy sie, cieply... "trzy kroki" za nia - tuz tuz,
tam najwyrazniej bardzo zle sie dzieje i tylko patrzec, rok moze dwa TWOJA zona bedzie potrzebowala pomocy....dla siebie i dzieci....

bedziesz jej jedyna ostoja i ratunkiem, wtedy przejrzy na oczy....

Anonymous - 2011-12-12, 22:38

katalotka72 napisał/a:
rok moze dwa TWOJA zona bedzie potrzebowala pomocy....dla siebie i dzieci....

bedziesz jej jedyna ostoja i ratunkiem, wtedy przejrzy na oczy....


to straszne może, co napiszę, ale trzeba trzymać kciuki, by powyższe słowa Katalotki72 były prorocze... nie chciałam napisać, by się o to modlić, bo w modlitwach nie powinno się życzyć komuś źle... ani w modlitwach, ani w zwykłych myślach... mam nadzieję, że Martyna nie dozna wielkiej krzywdy (nie dozna żadnej krzywdy ani ona,ani dzieci) ze strony kochanka, ale przejrzy na oczy mimo wszystko...

katalotka72 napisał/a:
trwaj i badz - niewidoczny, nienarzucajacy sie, cieply... "trzy kroki" za nia - tuz tuz,


a ten dystans "trzech kroków", kiedy ona Cię nie widzi, co, niejako za jej plecami robisz, wykorzystaj dla siebie - bądź egoistą, zadbaj o swoje ciało, swoją duszę, umysł.Byś, kiedy ona wróci, mógł dać jej siebie lepszego, piękniejszego :lol: Ślicznoto Ty nasza :mrgreen:


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group