Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Bardzo trudna sytuacja. Pomocy.

Anonymous - 2011-11-19, 17:24

Matej napisał/a:
Nie chce mi się już żyć, nie mam sił by walczyć o nas, nie mam siły nawet się modlić.

Grzechu musisz miec siłę i musisz mieć checi zycia....
zawalcz o siebie to twój obowiązek!!!

wiem że to trudne....
ale to co po ludzku wygląda beznadziejnie dla Boga nigdy nie staje sie niemozliwe...
Grzechu ...wiara i nadzieja - to twoje nowe przyjaciólki,zaufaj im i zyj..
zadbaj o siebie a znajdziesz sens.........

Grzesiek ....od ponad 3 lat jestem w separacji.....kiedy 2 lata mieszkałem poza domem....były dni wycia do ścian...nie widziałem ani światła na poprawę...ani wyjścia z patosu....
jedno z czym sie wciąz mierzyłem to słowa zony....
nie będziemy razem...to niemozliwe....nie możemy zyc pod jednym dachem....

nie umiałem ani tego ogarnąc...ani wyjśc z beznadziejności tych słów
...słów jakie mnie powstrzymuja...ograniczają...paralizują

sytuacja w jakiej byłem..w jakiej tkwiłem ..oraz to czemu jest separacja(powód)
zaciskały sie jak petla ....

nie potrafiłem tego ani zmienic ..ani przełamac w sobie

az pojawił sie dzien w jakim powstała myśl ..koniec ..musze to zwalczyc w sobie...koniec musze zadbac o siebie i wyleczyc swój strach...
zadbałem o swój konfort ...psychiczny...fizyczny....
kolejno terapie..program 12 k...rozwój duchowy...umocnienie wiary...
i wróciła odwaga ,wróciła jakaś siła ....

wróciłem do domu Grzechu i mimo że nadal między mną a żona jest separacja...
żyjemy jednak pod jednym dachem....

jest to trudne
bo brak bliskości...bo małżeństwo wciąz zawieszone na jakims kołku i choć po ludzku trudno jest zrozumiec ta sytuację
..bo dla wielu ludzi powstaje pytanie
jak można tak zyc????..

ja Grzechu zyje...mam radośc w sobie...mam plany....realizuje się i czuje sie dobrze........
a to wszystko nie zachwiało mojej miłości do żony...nie zachwaiło to mego poczucia ojcostwa....

Bo ta miłośc i ojcostwo sa moje Grzechu
i nikt mi ich nie jest w stanie odebrac..zakazac..czy zniweczyc

Ja wciąż mam wiare i nadzieje że Pan to wyprowadza po swojemu


Grzesiek nie trać siły na cos czego nie umiesz juz zmienic...
bo to sie juz stało....

szukaj rozwiązan i siły na to co możesz po nowemu wytyczyć....
a przecież dzis ani nie wiesz ..ani nie masz pewności
że w beznadziejnej sytuacji nie da sie osiagnąc pozytywne rozwiązania

miłośc do zony...twoje ojcostwo dla córki
..to jest twoja siła...a do tego z Bogiem
wsioooo mozliwe


pozdrawiam i ani przez chwilę nie myśl o poddaniu sie

z Bogiem

Anonymous - 2011-11-19, 20:01

Witaj Grzegorzu!
Jednego możesz być pewnym: nie można zbudować prawdziwego szczęścia na nieszczęściu drugiego człowieka.
Z rozmowy z Żoną dowiedziałeś się o bardzo trudnych dla Ciebie sprawach.
Wierzę, że jest Ci teraz cholernie trudno, że czujesz tylko ból.
Ale ból minie. Upokorzenie także.
Mnie moja Żona powiedziała 12 lat temu, abym o niej zapomniał, po czym...oświadczyła, że mnie kocha, wyszła za mnie za mąż i urodziła mi syna. To może tyle w kwestii słów kobiet i ich ważności (kobieta zmienną jest, co już wiesz).
Przeczytaj raz jeszcze słowa Norberta.
Uwolnij się od myśli o Żonie, trwaj przy wcześniej obranych ustaleniach.
Staraj się wybaczyć Żonie i jej kochankowi.
Bądź silny.
Masz dla Kogo.
Pogody Ducha Świętego w godzinie próby!

Anonymous - 2011-11-19, 22:12

Ogromnie obawiam się tego co teraz będzie. Jeszcze pięć miesięcy temu miałem rodzinę u siebie. Teraz ma ją ktoś inny. Ponadto moja żona, którą tak bardzo kocham nosi w sobie czyjeś dziecko. Jest to ponad moje siły. Nie wierzę, że to się dzieje naprawdę. Nie mogę znieść bolesnej przeszłości, i nie mogę przyjąć przyszłości. Przecież będę patrzeć na jej coraz większy brzuch, co będzie mnie ranić za każdym razem, bo tak mocno mam w pamięci nie tak dawną ciążę z naszą córką.
Nie mogę znieść tego ze nasza 3,5 letnia córka już na starcie ma rozbitą rodzinę a teraz będzie miała rodzeństwo którego to nie ja będę ojcem.

Wiem, że muszę zadbać teraz o siebie i mieć jakiś sens życia. Ale ja chce mieć z powrotem żonę i córkę. A nie oszukujmy się, po ludzku szanse na to są zerowe. Nie znalazłem nigdzie świadectwa by kiedykolwiek żona odeszła do innego, urodziła mu dziecko a potem wróciła jeszcze do męża. To, że kiedyś będę patrzył na to inaczej i odnajdę siebie jest niestety marnym a w zasadzie żadnym pocieszeniem, bo rodziny już mi nikt nie zwróci.
Dlatego też mam mocne pytanie: mam 28 lat i czy już do końca życia mam być sam ? tracić najlepsze lata na patrzenie na ich szczęśliwy związek. Patrzeć jak wychowują moją córkę itp.

Anonymous - 2011-11-19, 23:10

Jedno jest pewne. Jesteś na dobrej drodze więc trwaj w niej i nie poddawaj się nigdy.
Anonymous - 2011-11-20, 08:45

Grzegorzu!
To jasne, że teraz nie widzisz przyszłości, bo ból Ci przesłania cały horyzont.
Mieszkasz w stolicy, jeżeli dobrze poszukasz na pewno znajdziesz solidną grupę wsparcia, polecam kontakt z Andrzejem i Danką, oni się znają na rzeczy:)
Matej napisał/a:
Wiem, że muszę zadbać teraz o siebie i mieć jakiś sens życia

To cenna wiedza. Wykorzystaj ją jak najlepiej. Na pierwszym miejscu postaw Pana Boga, potem córkę. To bardzo ważne, abyś budował teraz więź z dzieckiem, abyś dawał swemu dziecku miłość i poczucie, że jest dla Ciebie bardzo ważna.
Matej napisał/a:
Dlatego też mam mocne pytanie: mam 28 lat i czy już do końca życia mam być sam ? tracić najlepsze lata na patrzenie na ich szczęśliwy związek. Patrzeć jak wychowują moją córkę itp.
'
A kto powiedział, że będziesz sam? Przecież nie jesteś:) A skąd wiesz, że ten związek będzie szczęśliwy?Zostaw te myśli Panu Bogu. Jemu zaufaj!
Pozdrawiam serdecznie. Z Bogiem!

Anonymous - 2011-11-20, 10:08

Grzegorz, potraktuj tę sytuację jako wojnę, jako bitwę - ze swoimi lękami, poczuciem beznadziei, poczuciem odrzucenia i opuszczenia. Stajesz przed decyzją, przed wyborem, którego za Ciebie nikt nie podejmie. Stajesz sam na sam z prawdą swego własnego serca.

Faceta nie ocenia się po tym co mówi, ale po tym co robi. A Ty sam jako facet siebie samego też oceniasz i będziesz oceniał po tym co uczyniłeś, jakie decyzje podjąłeś. Decyzje wynikają z zasad jakimi człowiek kieruje się w życiu. Teraz sam masz okazję do sprawdzenia siebie, poznania siebie, jakie zasady masz w sercu. A poznasz te zasady po działaniu, po tym co będziesz robił. Poznasz siebie, dowiesz się czego chcesz, w którym kierunku chcesz iść.

Pamiętasz przypowieść z Ewangelii o talentach? Jak to było trzech sług, jeden miał 10 talentów i je pomnożył, drugi 5, też je pomnożył, a trzeci zakopał swój talent bo bał się go stracić. Zawsze zastanawiałem się, dlaczego nie było jeszcze jednego sługi, który puściłby talent w obrót, ale go stracił (na zasadzie ryzyka biznesowego, a biznes nie wyszedł). Bo po ludzku tak się dzieje - inwestuje się w to czy tamto, ale często jest strata, bo biznes nie wyjdzie. Ale nie po Bożemu, z Bogiem zawsze wszystko wychodzi i dlatego nie było tego czwartego sługi. A Twoim "talentem"jest to, czego w głębi serca chcesz bez względu na wszystko. Twoje "chcę", czyli pragnienie z głębi serca, zostało tam złożone przez Boga na początku świata, przed Twoim narodzeniem. I dlatego jeżeli człowiek robi coś zgodnie ze swoim pragnieniem (które czasem trzeba odkryć), to nie może to nie wyjść. Nie ma takiej opcji.

Bez Boga nie odkryjesz tego, co masz w sercu, dlatego na co dzień potrzeba: modlitwy, szczególnie różańca, chociaż 10-tki, regularnych spowiedzi i Eucharystii.

Zapraszam do programu 12 kroków, 5 edycja niedługo rusza:
http://www.kryzys.org/vie...p=149325#149325

A to dla nabrania sił i radości na walkę:
http://www.youtube.com/watch?v=vzrQvGOch1Q

Anonymous - 2011-11-20, 10:36

Dzieki Jarek za link, Grzegorz, widzisz już listę zapisów?

Wspieram modlitwą.

Anonymous - 2011-11-20, 11:53

Grzegorz wspieram Cię modlitewnie
świat sie nie kończy, Twoje życie wciąż ma sens, teraz może szczególny,
nie poddawaj się
życzę Ci wytrwałości
siłę da Ci Bóg

Anonymous - 2011-11-20, 13:18

Grzesiek!
Ja znam sytuację, ze żona z dzieckiem innego mężczyzny wróciła do męża, nie wiem jak sobie radzą, ale podjęła taką decyzję, a ten inny mężczyzna nawrócił się i wrócił do swojej żony i dzieci po kilku latach od rozwodu. Jego żona przyjęła go i próbują odbudowywać swoje życie. Oczywiście jest wielka krzywda i zranienie dla wszystkich i to na pokolenia, dzieciom trauma pozostanie na pewno.
Wydaje mi się, że Twoja żona nie jest wcale szczęśliwa, ale zagmatwała się okropnie i nie widzi wyjścia. Jeżeli ten mężczyzna telefonował do Ciebie z pogróżkami, zachowywał się agresywnie i prymitywnie ( opowieści o tym co robi z Twoja żoną, to zupełnie jakiś poziom pod poziomami), to dla mnie jest wyrażny sygnał, że to człowiek o charakterze przemocowca. A z taką osobą Twoja żona i Twoje dziecko nie będzie bezpieczne. Myślisz, że on będzie kochał Twoje dziecko i nie zrobi mu krzywdy, gdy ono będzie niegrzeczne? Przecież Ciebie nie znosi, a Twoje dziecko będzie mu o Tobie przypominać. Uświadom to żonie, myślę, że on ją na różne sposoby szantażuje, może grozi, a ona mysli, że go ciążą zatrzyma. Ona teraz nie widzi przemocy, bo jest zakochana, ale dotknie ją to na pewno. Powiedz o tym w sądzie, to nie jest odpowiedni człowiek do opiekowania się Twoim dzieckiem zawalcz o opiekę nad dzieckiem, są ojcowie którzy samotnie opiekują się dziećmi, nie poddawaj się, dasz radę! Absolutne NIE dla rozwodu, żonie powiedz, że kochasz i czekasz i zdania nie zmienisz. Znajdź dobrego prawnika, który pomoże Ci w walce o dziecko, i poproś jak najwięcej osób o modlitwę w waszej intencji, porusz całe Niebo. Bóg potrafi znaleźć nieoczekiwane rozwiązanie w każdej sytuacji. A dla siebie rób to co tu wszyscy piszą, żeby sprostać sytuacji, ćwiczenia fizyczne, pasja, hobby, odnawiaj swoją relację z Bogiem, słuchaj konferencji ks. Pawlukiewicza, czytaj dobre książki, przygotowuj atrakcyjne, pełne miłości spotkania z dzieckiem, odwiedź psychologa dziecięcego, żeby wiedzieć jak z córką rozmawiać o tym wszystkim, ona na pewno bardzo to przeżywa. Bądź aktywny! Też wspieram Cię modlitwą.

Anonymous - 2011-11-20, 14:26

Panie Boże Chwała Ci ,bo ufam,że zajmiesz sie Grzegorzem i jego rodziną, zawsze pomagasz utrapionym
Anonymous - 2011-11-20, 21:29

Matej napisał/a:
Dlatego też mam mocne pytanie: mam 28 lat i czy już do końca życia mam być sam ? tracić najlepsze lata na patrzenie na ich szczęśliwy związek. Patrzeć jak wychowują moją córkę itp.

Grzechu zgadza sie że mocne pytanie...
trudno cokolwiek młodemu człowiekowi wcisnąc ..narzucić...
pewno i sam bym tego nie chciał....bo kazdy dokonuje wyborów sam....
z tych wyborów sam sie rozlicza przed Bogiem...
warto jednak wiedziec że pierwsze miejsce zajęte jest dla Boga w sercu i jemu trzeba byc wiernym a także jego naukom..
ale rozumiem....
jedno co mogę....to prosic cię o wyciszenie...bys uspokoił swe serce...być uzdrowił swój umysł....
a w ciszy przyjdzie do ciebie co prawdziwe....zaufaj a sam zobaczysz jaka sciezkę obrał ci Bóg....
wiem tylko to że do póki sie ciskamy..do póki kombinujemy po swojemu...do póki decydujemy o tym co chcemy i czego oczekujemy...
to nie przychodzi...poddajemy swoje JA..i z tego dopiero Bóg wyprowadza co swoje...co dla nas dobre...
nawet gdy początkowo jest to niezrozumiałe i tak strasznie pogmatwane

Grzechu jest warszawski sychar i spotkania...jest jak wspomniał Jarek program 12 k...
i ten sycharowski internetowy i grupy prowadzone przez Jacka R na Skaryszewskiej....a także mitingi prowadzone przez nałoga na Rakowieckiej....
jest grupa wsparcia "w strone ojca"-skupiająca tylko mężczyzn przeżywających problemy po zdradach,rozwodach,wyrzuceniach z domu itp.....
masz pełna gamę pomocy..masz podane na tacy...........
jedynie trzeba wyciagnąc dłon

pozdrawiam
skorzystaj ..daj sobie pomóc

Anonymous - 2011-11-22, 19:33

Dziękuję Wam wszystkim za wsparcie którego tak bardzo potrzebuję.

Kari napisał/a:
Wydaje mi się, że Twoja żona nie jest wcale szczęśliwa, ale zagmatwała się okropnie i nie widzi wyjścia.


w jakimś stopniu na pewno tak jest, w tym telefonie kiedy wyrzucała z siebie wszystkie krzywdy jakie mi wyżądziła, przyznała że jest dnem i zerem bo zniszczyła naszą rodzinę, wyraźnie prosiła mnie o pomoc. Płakała i prosiła: Grzesiek co mam robić?!. Powiedziałem, że spróbuje pomóc jak tylko mogę i że przyjadę porozmawiamy. Powiedziała, że nie chce mojej pomocy, ze mnie nie kocha i że żyje tylko dla tamtego. Później też dzwoniłem ale ona była już z nim i tylko słyszałem w tle jego ubliżanie mi.

Kari napisał/a:
to dla mnie jest wyrażny sygnał, że to człowiek o charakterze przemocowca


też tak uważam. Groził mi już wcześniej, wydzwaniał także z pogróżkami do moich kolegów którzy komentowali zachowanie Martyny. Sprawia wrażenie osoby płytkiej o niskim intelekcie. Niestety Martynie imponuje że jest taki dzielny i nikogo się nie boi. Z tego co wiem on tez rozbił swoją rodzinę, zostawił żonę i dziecko prawdopodobnie dla mojej żony. Nie potrafię zrozumieć co ona w nim widzi bo tak:
Martyna: 22 lata bardzo atrakcyjna zgrabna blondynka , piękna twarzyczka, naprawdę dziewczyna marzenie.
On: 28 lat, niższy od niej, potwornie gruby, i pali jak smok. Martyna nigdy nie znosiła papierosów.
W ogóle nie rozumiem tego związku, nic tu kupy się nie trzyma, dwoje bardzo niedojrzałych ludzi którzy porozbijali swoje rodziny. Na dodatek Martyna jest z nim w ciąży czego nie potrafię przeżyć.
Ponadto on nie pozwala żeby Martyna się ze mną spotykała, ona też nie chce żeby go nie denerwować. Wiem że on ją mocno kontroluje, jej telefon, skrzynkę meilową, konta na portalach społecznościowych itp. i ona mu na to pozwala bo mi na przykład nie wolno było się zbliżyć do jej telefonu.

Sytuacja jest taka, że od Martyny poodwracali się prawie wszyscy znajomi, jej rodzina też nie popiera tej sytuacji ale Martyna zdaje się mieć to gdzieś, świata po za nim nie widzi.

Jarek321 napisał/a:
A Twoim "talentem"jest to, czego w głębi serca chcesz bez względu na wszystko. Twoje "chcę", czyli pragnienie z głębi serca, zostało tam złożone przez Boga na początku świata, przed Twoim narodzeniem


Kiedy spoglądam w głąb mojego serca, jest tam moja rodzina żona i córka ciągle o nich myślę, tak bardzo mi ich brakuje. Modlę się o siłę do walki o nasze małżeństwo ale ogólnie jest bardzo ciężko.
Pocieszające jest to, że odezwała się do mnie mama Martyny, która jak już sądziłem skreśliła mnie i zaakceptowała ich związek. Jednak nie, teściowa poprosiła bym walczył o Martynę ile mogę, bym pokazał jak bardzo mi na niej zależy.

Ja tak bardzo boję się tego co będzie. Już w ten czwartek pierwsza sprawa.
Proszę Was o modlitwę.

Anonymous - 2011-11-22, 20:00

Grześ masz moją modlitwę.
Anonymous - 2011-11-22, 20:53

bardzo ci wspolczuje,bo wiem jak to jest żyć każdego dnia żyć złudzeniami o rodzinie o tym jak powinno być a wcale nie jest...współczuję...bo nic mądrego więcej nie napisze...niestety:-(

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group