Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Intencje modlitewne - Proszę o modlitwę za moje małżeństwo

Anonymous - 2011-09-16, 09:45

mallgos

I ja dołączam do modlitwy Trzymaj się ściskam cie cieplutko

Anonymous - 2011-09-17, 16:24

dziekuję i może dziwnie do zabrzmi, ale powoli odczuwam siłę Waszych modlitw :D
Anonymous - 2011-09-17, 19:21

mallgos napisał/a:
może dziwnie do zabrzmi,


wcale , :mrgreen:

Anonymous - 2011-09-17, 22:06

Ja też dołączam do modlitwy

przytulam cię mocno

Z Panem Bogiem

Anonymous - 2011-09-18, 10:12

Powiem Wam, że gdy czowiek sam modli się za siebie to jest ważne, ale jednak największa siła płynie z modlitwy innych. W moim małżeństwie pojawiła się malenka iskierka nadziei, mąż wycofał się z decyzji o rozwodzie, ale jest bardzo oziębły i trzyma się z boku. Tworzymy teraz troszkę taki układ, dużo się wydarzyło złych rzeczy, oboje Nas męczy poczucie wstydu, wyrzuty sumienia, a otoczenie nie pozwala Nam o wszystkim zapomnieć, niestety dużo wokół Nas "sprawiedliwych sędziów", którzy dają sobie prawo do orzekania o winie i słuszności rozwodu, teściowa nakłania męża do odejścia ode mnie. Wierzę, że jednak Pan Bóg uchroni Nas i będziemy jeszcze razem szczęśliwi. Wszak nie o wyrzuty i pretensje w małżeństwie chodzi, a o wzajemne zrozumienie i przebaczanie. Tylko My dwoje wiemy ile jestesmy w stanie sobie wybaczyć i zapomnieć, boli mnie fakt, że niektórzy chcą decydować za Nas, a Mąż się pod tą siłą ugina. Nigdy nie sądziłam, że ktoś tak bardzo bliski mojemu sercu stanie się kimś tak obcym.
Wielkie dzięki za wsparcie modlitewne, ja tez wspominam o Was w swoich modlitwach.

Anonymous - 2011-09-18, 21:49

Zdrowaś Maryjo.....
Anonymous - 2011-09-18, 22:08

sama świadomość, że jesteście ze mną jest dla mnie ogromną radością, cieszę się, że trafiłam na to forum :D
Codziennie po kilka razy odmawiam Koronkę do Miłosierdzia Bożego - nie potrafię tego opisać, ale jest w niej jakaś siła, ja staję się silniejsza, bardziej poukładana ze swoimi emocjami - to piękne uczucie, naprawdę :D.

Anonymous - 2011-09-19, 17:16

Pod Twoją obronę ....
Anonymous - 2011-09-19, 19:11

uciekamy się Świeta Rodzicielko.....
Anonymous - 2011-09-26, 11:56

Witam
Dziś mam kryzys - wczoraj niby coś się przełamało, mąż jakby podjął decyzję taka ostateczną, ale ... własnie, co konkretnie oznacza uratowanie małżeństwa, czy jest równoznaczne z odzyskaniem miłości? Boję się, od dawna tworzymy domek z kart, nie ufam, nie wierze, jestem poraniona - zbyt wiele słów, zbyt wiele zainteresowania wszystkim dookoła, zbyt wiele ignorancji. Tak wiele zła, na które dawaliśmy pozwolenie, tyle wstydu i poniżenia. Tak bardzo chciałabym znaleźć kogoś komu udało się ten mur zburzyć i stworzyć coś mocniejszego, poznać kogoś kto powie - ja to przerabiałam i kryzysy naprawdę umacniają związek. We mnie teraz jest tyle zazdrości, tyle zagubienia, ja nie wiem jak ja dam radę, jeśli mój mąż nie stowrzy mi poczucia bezpieczeństwa, jeśli nie pozwoli mi poczuć, że kocha. Kiedyś myślałam, że ta chwila gdy mąż określi się będzie najpiękniejszą, ale choć cieszy, to strach we mnie ogromny, bo tyle razy wycofywał się, bo znalazł sobie powierniczkę swoich problemów, do której dzwoni gdy jest źle, a ja czuję się idsunięta na boczny tor. W ogóle czuję się strasznie przegrana i żałosna w tej walce o Niego.
Wciąż proszę o modlitwę, pamiętajcie o mnie.
Pozdrawiam

Anonymous - 2011-09-26, 13:04

mallgos napisał/a:
mój mąż nie stowrzy mi poczucia bezpieczeństwa, jeśli nie pozwoli mi poczuć, że kocha

mallgos przytulam , bo ja teraz po 33 latach podobnie czuję .
Uczę się tutaj na sycharze trwać i być wierna przedewszystkim Bogu NR1 , potem mężowi wierność i trwanie w cierpliwości pomimo braków moich czy męża bez oczekiwań na bezpieczeństwo czy poczucie miłości....każdy ma swój czas, Ty i Twój mąż też
Wzrastam w Bogu i na razie buduje te relacje, a potem niech Bóg prowadzi i Ciebie też :)

Anonymous - 2011-09-26, 13:33

mallgos napisał/a:
nie ufam, nie wierze, jestem poraniona - zbyt wiele słów, zbyt wiele zainteresowania wszystkim dookoła, zbyt wiele ignorancji. Tak wiele zła, na które dawaliśmy pozwolenie, tyle wstydu i poniżenia.


mallgos powinnaś zacząć od wybaczenia wszystkim tego co było złe i nie dobre , dopóki nie przebaczysz tak szczerze to nie zaufasz i nie uwierzysz w to że każde małżeństwo jest do uratowania i że warto o nie walczyć.

mallgos napisał/a:
W ogóle czuję się strasznie przegrana i żałosna w tej walce o Niego.

Ja kiedyś czułam się dokładnie tak samo miałam wrażenie że tylko mi zależy na tym małżeństwie,miałam wrażenie iż walczę z wiatrakami... na wszystko potrzeba czasu, popsuć coś w małżeństwie można bardzo szybko ale naprawa związku trwa czasami bardzo długo
Życzę ci wytrwałości a przede wszystkim Darów Ducha Świętego aby dał ci siłę do walki

Jeżeli chcesz to pisz na priwie

Z Panem Bogiem

Anonymous - 2011-09-26, 14:55

A ja spytam trochę przewrotnie, co Ty dałaś z siebie, zeby spróbować naprawić ten związek, poza oczywiście modlitwą, czy zmieniłaś swoje zachowanie, czy okazałaś mężowi, że Ci zale3ży? oczekujesz od niego zmian, zmian od otoczenia, a co zmieniłaś w sobie? Przecież na kryzys pracują obie strony?
Będę pamiętać w modlitwie...

Pod Twoją obronę uciekamy sie Święta Boża Rodzicielko .....

Anonymous - 2011-09-26, 17:55

Elu Twoje pytanie jest w pełni uzasadnione, choć twierdzenie, że oczekuję zmian od wszystkich już nie. Ja mam pełną świadomość faktu, że obie strony tworzą związek i obie tworzą kryzys. Teraz mam tego świadomość, bo przez wiele miesięcy widziałam winę tylko w sobie i z pomocą terapeuty udało mi się wypracować w sobie zdrowy rozsądek w postaci patrzenia na obie strony medalu a nie tylko na swoją. Mój mąż miał sporą listę życzeń odnośnie zmian we mnie i nie ograniczyłam się jedynie do modlitwy, bo aby dostać coś od Boga, trzeba też coś Bogu dać. Od ponad roku cięzko pracuję nad sobą i wiele zmian w sobie poczyniłam. Mąż przyznał nawet, że jest zaskoczony i dumny ze mnie, ale pokazując, że potrafię coś zmienić wydłużyłam listę życzeń. Mam poczucie daj palec wezmę całą rękę i siłą rzeczy też zaczynam oczekiwać, rodzi się bunt - ale nauczona doświadczeniem, że ciągnięcie za rzepkę to ZŁA DROGA próbuję znaleźć sposób na wybaczenie, zapomnienie, ale też i otrzymywanie, bo nie chcę w ramach ratowania małżeństwa wytworzyć w sobie całkowitą uległość. Teraz jestem mądrzejsza, dlatego pytam, słucham, czytam, analizuję. Jest wielu mądrych ludzi po przejściach, którzy mogą coś doradzić.
Dziękuję Elu za modlitwę :D, każde słowo przyjmuję jako dobrą monetę, coś co pomoże :D.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group