Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie - maz po zdradzie nienawidzi siebie

Anonymous - 2011-08-27, 01:03

Droga Ulakom.....
Jesteś bardzo dzielną i silną kobietą....uważaj tylko,żebyś się z tą swoją siłą nie przeliczyła.
Szczerze mowiac....włos mi sie jerzy na głowie ,kiedy czytam Twoj wątek.
Właściwie to Ci sie nie dziwie...wielu z nas działało podobnie...ja też i dopiero po czasie dowiedziałam sie/doswiadczyłam,ze ów działanie było złe.
Wybaczenie(badź tylko usilne do niego dążenie),tłumienie emocji(zeby tylko nie urazić,nie przypomnieć),wymuszony usmiech,natychmiastowy powrót do normalnosci(nie realne)....udawanie/granie,że wszystko ok ,pomoc współmałzonkowi za wszelka cenę.....to wszystko niszczy nas samych i nie koniecznie pomaga zgodnie z naszymi oczekiwaniami.

Wlasnei mi maz powiedzial ze jestem dla niego takim wyrzutem, co popatrzy na mnie to sie czuje zle :(. i dla niego najlepszym wyjsciem bedzie jak sie rozstaniemy bo on bedize ze man nieszczesliwy.

dalej...nie taki wyraz twarzy,nie taki ton głosu,pretensje itp....a co Ty robot jestes?

Przepraszam,ale dla mnie to czyty egoizm....krew mi sie burzy kiedy to czytam.
Zranił,skrzywdził i zamiast bić sie w pierś,prosic o wybaczenie,wesprzeć żonę....dla jej i związku dobra,On rzuca w twarz ,że jesteś wyrzutem sumienia, bedziesz i z tego powodu lepiej sie rozstac, bo On jest/bedzie nieszczęśliwy.
A TY?
A Twoje uczucia???


Ula....masz być sobą...kiedy jest Ci źle,owszem...nie musisz ostentacyjnie tego okazywać(zobacz jak cierpie) ale pozwól sobie na te chwile,poinformuj....jest mi ciężko i przeżyj , nie uciekaj,bo dorwie Cie przy byle okazji.
Nie musisz też byc obojetna i chłodna....bądź sobą.

Mam wyjechac na jakis czas i dac mu spokoj? na jaki czas? miesiac? dluzej? Macie doswiadczenie, przechodziliscie przez takei sytuacje wiec moze poradzicie?

Tak...mam doświadczenie.....pornografia i prostytutki przez 6 lat.
Fakt...Twój mąż był raz i ponoć w pore sie ocknął....róznica.
Tylko......pamietaj...pornografia zniewala i wciaga.To uzaleznienie.
Dziś mój mąż unika jak ognia. Dzis chyba ma swiadomośc,ale ...mowił jak twój....faceci tak maja,tylko sie nie przyznaja, ot norma.Przyznam....tez tak myślałam.

Co zrobiłam?
Najpierw wysłałam do księdza, spowiedzi,potem znalazłam poradnie, psychologa......podałam na tacy....na szczęście skorzystał,bo "zagroziłam",że w przeciwnym wypadku koniec.
Powinnam na tym poprzestać i skupić sie na sobie,na pomocy konkretnie.....ale nie.
Dam sobie rade uwazałam i pilnowałam męża,starajac się byc dobrą żoną.
Oszukiwałam samą siebie,bo to wszystko nie jest takie proste.
Mąz był niecierpliwy ,ale i ja chciałam juz....nie cierpieć,nie mysleć,nie mieć tych przerażajacych obrazów z mężowskich wybryków.

Posypało się.

Małżeństwo zawisło na włosku,a ja ...ciezka depresja,jedną nogą na drugim świecie.
Oświecenie....muszę ratowac siebie,a ty rób co chcesz...ja juz nie mam siły.Boze oddaje Ci męża całkowicie,zrób z nim co chcesz.Byłam nawet gotowa na rozwód.
Psycholog,psychiatra...leczenie psychiatryczne trwa do dziś.
Czuję się swietnie(psychicznie),ale depresja to podstępna choroba,szuka dziury,gdzie by tu jeszcze zaatakować i po zakończonym leczeniu na powrót zaatakowała....fizycznie.

Leki pomagaja i jest ok.
Mąz "wyzdrowiał" ,kochamy się na zabój,jest dobrze.
Czy zawsze bedzie.....niewiem,zyjemy terazniejszością,cieszę się,ale nie jestem już naiwna i ....właściwie gotowa na wszystko.
Będzie co ma być.

Tyle o mnie.
Pytasz,czy wyjechać, zostawić męża,dać mu spokój?.......a dlaczego masz odchodzić Ty?
Chcesz wyjechać , odsapnąć,pozbierać się....zrób to,ale nie rób tego,żeby zniknąć męzowi z oczu, zeby nie być jego wyrzutem,zebys mu nie przypominała o tym co zrobił!!!!!!!!!!!!.

Poprosiłam swojego meża,zeby wyprowadził sie na jakies dwa tygodnie ,bo nie mogłam na niego patrzeć, bo przypominał, bo chciałam w spokoju uporządkowac swoje myśli.....tak zrobiłam ja.
Mimo fatalnego stanu w jakim byłam, do głowy mi nie przyszło znikać,bo jemu źle.

Ula....robisz co możesz, starasz sie, chcesz pomoc,ale......bez przesady!
Twój maz powinien bic sie w pierś,prosic o wybaczenie i z całych sił starać się naprawić krzywde jaką Ci wyrządził.
Z tego co piszesz to przyjął role ofiary,co niestety często się zdarza.
Nie poddawaj sie temu!
Pozwol mu ponies konsekwencje.
On jest dorosły,nie musisz go niańczyć,nie musisz ułatwiać,jeśli mu źle,nie radzi sobie(a z pewnością tak jest) niech poszuka pomocy.
Prędzej czy później bedzie zmuszony,bo zwyczajnie nie da rady.
Kocham Cie,wiem,że czujesz sie źle,ale ja juz mimo chęci nie potrafię Ci pomóc,bo sama takowej potrzebuje.

Zadbaj o siebie.....nie bedę powtarzać, Satie napisała co teraz powinnaś.
Wzmocniona zdziałasz więcej.

Anonymous - 2011-08-27, 19:14

Dziekuje Ci Leno :) dobrze wiedzeic ze ktos przechodzi przez to samo, albo przeszedl i jest juz dobrze. Coz - ja wyjechalam, usunelam mu sie z drogi, nie iwem na jak dlugo, chyba na miesiac. Jest mi zle....
Wiesz, gdybym ja zagrozila idz do lekarza bo odejde inaczej - jemu by to b ylo na reke, nei moge nic grozic ani wymuszac (niestety) , ale trz gdy dzwoni starams ie nie pytac jak sie czuje itd...tylko milo i radosnie opoweidzec jak spedzilam czas> z jeo strony to rozmowa jak ze znajomymi z pracy, czesc, czy w porzadku, no to trzymaj sie. zadnego ciepla, nic. Moze za szybko chce tego ciepla.
Wiem, on wszedl w role ofiary tylko jak mu to wytlumaczyc, pokazac?
WIem ze zamiast mnie przepraszac i o mnie walczyc on sie poddal i chce uciec, bo tak mu latwiej i naprawde obawiam sie ze tak zrobi....
Ale - postaram sie byc bardziej nastawiona na siebie :) fakt, zawsze dbalam najpierw o Niego potem o siebie, chyba czas to zmienic.

Anonymous - 2011-08-28, 00:19

Wiesz, gdybym ja zagrozila idz do lekarza bo odejde inaczej - jemu by to b ylo na reke, nei moge nic grozic ani wymuszac (niestety)

Rozumię......decydujaca jest pierwsza reakcja.Moja była inna ,Twoja równiez i maż na tym bazuje....tak myslę.
Czy zrobiłaś coś źle?...NIE!...zwyczajnie jestes inna,stad i inna reakcja.
Ważne jak bedziesz postępować dalej.

Wiem, on wszedl w role ofiary tylko jak mu to wytlumaczyc, pokazac?

Ula...nie wytłumaczysz,nie pokażesz.
Bądź żoną na ile mozesz.. i...zajmij sie soba,to przede wszystkim.

Anonymous - 2011-08-28, 20:53

dziekuje Leno. coz, pozostaje czekac. Widze ze potxrebuje pomocy, brak jakiejkolwiek checi doz ycia, akceptacji siebie itd... wcale nie jestem silna. Nie rozumie jak mozna tak sie znecac....przeciez caly czas powtarza ze on nie chce nikogo krzywdzic, kazdemu chce i zyczy jak najlepiej, a nie widzi co robi takim zachowaniem,? Ta zdrada nie byla tak okrutna jak teraz to co wyprawia. To sprawia ze nie czuje gruntu pod nogami i zaczynam sie zastanaiwac czy kiedykolwiek bede mogla w nim miec takei oparcie i ufnosc jak przedtem. Czuje sie jak rzecz, znudzilam sie, jestem wyrzutem wiec trzeba mnie zmienic. zeby to bylo tkaei latwe ....
Anonymous - 2011-08-30, 00:09

Ta zdrada nie byla tak okrutna jak teraz to co wyprawia.

Ula...rozumię.
Bardziej bolało mnie to jak zachowuje sie po...w trakcie naprawy...niż owe zdrady (choć i one obojetne nie były)
Ula....poszukaj pomocy,wzmocnij i odzyskaj siebie!!!

Anonymous - 2011-08-30, 12:42

Witam

Spróbuj podsunąć mężowi książkę brata Remi "Porzuć swoją przeszłość, czyli o uzdrowieniu pamięci".

Pozdrawiam

Anonymous - 2011-09-02, 06:30

Szukamtej pomocy, ale nie iem czy ja chce czegosinnego,albommainne wyobrazenie o pomocy. Uslyszalam e moze od poczatku maz mnie wcale nie kochal, byl ze mna bo bylo mu dobrze, teraz przy mnie troche dojrzal i chce odejsc i nie zatrzymam go bo co zrobie. Wiec powinnam przejsc przez to i bede miala wsparcie na ten trudny czas. Zapoponowanomitez metode Helingera, codo ktorej nie wiedzac nic o niej czulam wielki opor, po preczytaniu kilku artykulow uwazam ze to nie tedy droga. Coz, zaczynam sie godzic z mysla ze moze odjesc, ze mnie kochal,boli to. Chcialm jakiejs podpoweidiz jak walczyc, czy teraz moge mowic ze tesknie,kocham, bo przeciez on nie wie teraz co czuje i boje sie zeto gobedzie odpychac. Chyba sei jeszcze bardziej pogubilam :)
Anonymous - 2011-09-03, 00:09

Szukamtej pomocy, ale nie iem czy ja chce czegosinnego,albommainne wyobrazenie o pomocy. Uslyszalam e moze od poczatku maz mnie wcale nie kochal, byl ze mna bo bylo mu dobrze, teraz przy mnie troche dojrzal i chce odejsc i nie zatrzymam go bo co zrobie. Wiec powinnam przejsc przez to i bede miala wsparcie na ten trudny czas.

Ula....jesli chcesz pomocy, jesli czujesz ,że takowej potrzebujesz,bo sama sobie nie radzisz.......szukaj dalej,jesli obecna(wnioskuje,że korzystasz) Ci nie odpowiada. Takie Twoje prawo.
Zawsze możesz poszukać psychologa chrześcijańskiego.

Druga sprawa to, czego tak naprawdę oczekujesz?....bo jesli tylko i wyłącznie recepty co zrobić,zeby mąz był mężem, wrócił w pełni tego słowa znaczeniu to.....przykro mi,ale Cie rozczaruję.
Psycholog,terapeuta to nie cudotwórca i nie ma takiej mocy. Nie sprawi równiez,że za chwilę będziesz szczęśliwa. On po dokładnym rozeznaniu może jedynie popracować z Tobą nad Twoją zmianą dzięki której poczujesz sie lepiej i zdrowiej.
Wskaże,podpowie,ale tez do niczego zmuszać nie będzie......to właściwa rola psychologa.
Wiem....czasem,jak w kazdym innym zawodzie zdarzają sie wyjątki, "ewenementy" ,ale to nie uniknione...ot życie.
Zastanów sie,rozeznaj...jeśli coś naprawdę nie pasuje...zmień.

Zapoponowanomitez metode Helingera, codo ktorej nie wiedzac nic o niej czulam wielki opor, po preczytaniu kilku artykulow uwazam ze to nie tedy droga.

Ula....jestes mądrą dziewczyną....potrzebujesz pomocy,ale widze,że nie rzucasz sie na wszystko co Ci proponuja.
Fajno,że szukasz,że rozeznajesz....dla mnie to też nie to.
Nie ufam...były zakonnik,bez wykształcenia psychologicznego...
Samo "ustawienie rodziny" juz odpycha.

Coz, zaczynam sie godzic z mysla ze moze odjesc, ze mnie kochal,boli to. Chcialm jakiejs podpoweidiz jak walczyc, czy teraz moge mowic ze tesknie,kocham, bo przeciez
on nie wie teraz co czuje i boje sie zeto gobedzie odpychac. Chyba sei jeszcze bardziej pogubilam :)


Ula.....jestesmy tylko ludźmi i nie mamy wpływu na drugiego człowieka.
Niewiem,czy "godzenie sie" to odpowiedznie okreslenie.....ale to tylko słowo.
Jednak...nie wiem jak Ty to rozumiesz?
Dla mnie nie sposob pogodzić się z czymś co nie lezy w mojej naturze, co do czego jestem przekonana,że jest złe,nie moralne,krzywdzące np. Nie godzę się i juz,nie daje aprobaty,ale........no właśnie,jak to nazwać?
Może zwyczajnie.....nie zgadzam się, nie podoba mi się,ale daję Ci wybór,masz wolna wolę i liczę sie z tym ,że niekoniecznie myślisz,czy zrobisz tak jakbym zrobiła ja, czy tego oczekiwała.
Oj...chyba troche się pogubiłam....

Ulu kochana musisz oswoić się z kazdą ewentualnością,bo to odrębny człowiek, inny niz Ty......chyba to chciałam przekazać.
Nie wpłyniesz na Niego, ale jest szansa,że pod wpływem Twoich zmian i on się zmieni....dobrowolnie jednak.
Nie możesz zakładać ,ale mieć nadzieję.

Pytasz jak "walczyć" co mowić....
Kocham Cie,potrzebuje,chce być z Toba i pragne Twego szczęścia,ale.....nie zatrzymam Cie na siłę,bo jestes wolnym człowiekiem.Nie pamiętam,ale chyba już coś takiego mówiłaś.....jesli nie powiedz i tyle.
Zajmij się soba,swoja przemiana, zdrowieniem...resztę zostaw Bogu.

Anonymous - 2011-09-03, 11:40

Serdecznie witam :)
Bardzo się wahałam tym razem z pisaniem tego postu...
Relacja z Bogiem szczególnie w postawie otwarcia wewnętrznego i gotowości oraz pragnienia JEDYNIE Boga w sercu sprawia ,że człowiek otwiera się na głębszą łaskę , jest nią łaska Bożego Miłosierdzia. Nie bez powodu odnosze się do tej łaski , bo ma ona ścisły związek z SAKRAMENTEM POKUTY I POJEDNANIA. Człowiek doświadczając Bozej wybaczającej miłości nabiera pokory w stosunku do siebie, bliskich , innych ludzi...ponieważ sam poznaje swoja nędzę...w poczuciu wielkiego umiłowania przez Boga.To wszystko wymaga czasu. Stając w prawdzie o sobie ze swoim skrzywdzeniem , poranienim można odkryć również własną i zaborczą miłość , która jest zniewoleniem i niszczy wszystko. Jednak Bóg sprawia ,ze człowiek nie zniechęca się .Pragnienie uzdrowienia w Duchu Prawdy sprawia ,ze człowiek łaczy się w tajemniczy sposób z Bogiem. Przekłada się to na pewnego rodzaju wyciszenie i skupienie się nad cieżką praca i nauką miłowania samego siebie, a najbardziej Boga. Bez umiłowania siebie tak jak Bóg tego pragnie człowiek nie jest w stanie miłowac innych ludzi.
Wracając do tej cudownej relacji Bożego Miłosierdzia chce jesli to możliwe chociaż w niewielkim stopniu zobrazować ...Ona podności człowieka z cierpliwością i wyrozumiałścią, niezwykłą delikatnością do GODNOSCI Dziecka Bożego ,tak ,że człowiek niewiedzac kiedy odkrywa ,że mieszka w nim Bóg, i tylko TEN BÓG może przyciągnąc drugiego człowieka do siebie, nie Ty sama ulkom, tak jest najlepiej...poniewaz sam Mistrz uczy i pokazuje nam jak kochac innych i siebie.
Bóg bardzo Cię kocha, Twojego Męża również...Nie bedę pisac czego by On Sam , Jezus pragnie od Ciebie ...bałabym się wypaczyć to pragnienie...Nie odnajdziesz tego pragnienia jesli ciagle bedziesz skupiała się na swojej krzywdzie i bólu, raniąc przy tym siebie coraz bardziej...
Bardzo współczuję ...cierpi w Tobie Chrystus razem z Tobą....

http://www.youtube.com/wa...feature=related
Niech Pan i Bóg Miłosierdzia Wam błogosławi
Życzę utulenia i zatopienia w Bogu,który tak bardzo czeka
http://www.youtube.com/watch?v=Pv8dEXxlrcA
Jesteś dla Boga niezwykłą i cudowna istotą...i to jest najwazniejsze

Anonymous - 2011-09-03, 21:01

dziekuje wszystkim.

[ Dodano: 2011-09-07, 19:34 ]
Nie mam juz sil, oddalam Bogu nasze malzenstwo, poweidzilam ze jestem bezradnai niech robi co chce, na chwile poczulam spokoj, ale teraz znowu lek i przeogromna pustka.
Maz wciaz czeka - na badanie i wyniki czy zdrwoy czy nie i wciaz jest na etapie nie wiem co czuje do ciebie:(.
Nie spie, a jak spie to budze sie zlana potem i przerazona...odmawiam rozaniec i zasypiam, wlasciweito juz budze seiz rozancem na ustach, tomnie jeszcze uspokaja na chwile.oddaje meza i nas Bogu,prosze naszych Aniolow o pomoc.... ale zaczynam tracic nadzieje :(.
Wciaz slysze, tzn brzmi miw uszach ze jestem dla meza wyrzutem sumienia, moze pownnam mu poweidziec - ok, zrobiles to, zraniles mnie i dlatego za to zrob cosdlamnie, nie iem - wez mnie na tydzien na wczasy, wymysl jak mnie przeprosic - kwiaty, bizeuteria? moze to mu pomoze jakso poczuc ze w pewnym stopniu zrekompensowal sie i jest na wyrownanym poziomie a nie tym gorszym.
starm sie myslec o sobie, ale wszyscy bedacy w kryzysie wiedza ze to wcale nie takei proste, zepo dniu nastepuje noc pelna koszmarow.....

Anonymous - 2011-09-30, 16:51

Zalogowałam się na tej stronie, aby powiadomić o samobójczej śmierci ULAKOM.
Dowiedziała się o innych przewinieniach swojego męża.
Jestem jej przyjaciółką. Jej śmierć jest wielkim znakiem dla nas przyjaciół.
Pogrzeb ULAKOM jest w czwartek o 15. Wielbij duszo moja Pana....

Anonymous - 2011-09-30, 18:14

Potworna tragedia...az wierzyć sie nie chce.
Dziekujemy Ramo za te smutną wiadomość.

Wieczny odpoczynek racz jej dać Panie.....

Anonymous - 2011-09-30, 18:15

Boże....
Anonymous - 2011-09-30, 18:56

:cry: tragedia....................dlaczego................

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group