Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie - maz po zdradzie nienawidzi siebie

Anonymous - 2011-08-04, 05:42

a może martwi się o Twoje zdrowie, boi się jakiejś choroby

albo już jest chory

Anonymous - 2011-08-04, 06:57

gdyby sie martwil o moje zdrowie to chyba by sie tak nie zachowywal. Martwi sei o siebie - czeka teraz czy nie ma HIV, ale to nie ma nic wspolnego. On taki jest niestety teraz dla mnie ze jak cos postanowi to tak bedzie, i jak on mowi ze cos jest nie tak to jest nie tak.
a ja teraz chudne w tempie ekspresowym, rany - jak przez to przejsc...

Anonymous - 2011-08-04, 08:42

ulakom napisał/a:
On taki jest niestety teraz dla mnie ze jak cos postanowi to tak bedzie,



Hmmm, czy nie przysięgał wierności kiedyś? Czyli nie do końca jest tak z jego stanowczością i z tymi postanowieniami. ;)

Nasze słowa, wyznania są na dzisiaj, teraz. Jeśli rządzą nami emocje, a nie system wartości, to dzisiaj możemy być tacy, a jutro inni.

Na dzisiaj nie jest w stanie myśleć o sobie dobrze, a jutro, za miesiąc, rok - może myśleć inaczej, emocje się zmienią. Inaczej będzie patrzył na to wszystko i będzie inaczej - nie ma takiej możliwości, by stan z dzisiaj utrzymywał się cały czas na tym samym poziomie.


Ale tego nie przyspieszysz - a pytając, drążąc, dociekając, doszukując się czegoś, czego być może nie ma, pokazując mu, jak cierpisz - jedynie proces się spowolni.

Wyobraź sobie sytuację, kiedy pijany kierowca zabija na drodze dziecko swojego sąsiada. Jak ma żyć, mieszkając pod jednym dachem z kimś, kto może myśleć o nim z nienawiścią, żalem, niechęcią, może życzy mu jak najgorzej...

Tutaj sytuacja jest nieco inna, nie ma AŻ takiej tragedii, ale mechanizm myślę, jest taki sam.

Postaraj się o tym nie myśleć, nie pisać czarnych scenariuszy i zająć się wzmacnianiem siebie - też jesteś słaba, też siebie nie kochasz, stąd alkohol i zamartwianie się.

Oddaj męża i małżeństwo Bogu do działania, a sama natychmiast wzmacniaj się duchowo. Pomyśl o psychoterapii (koniecznie, ze względu na alkohol).

Chcesz mężowi wybaczyć i to jest najważniejsze, resztę zrobi Bóg i czas.
Tylko daj Im szansę.

Anonymous - 2011-08-04, 12:11

Wcale Ci się nie dziwie, że sięgnęłaś w pierwszej chwili po alkohol, bo to najlepszy ,,zapominacz, znieczulacz" ale tylko na chwilę. Ja też piłam na początku jak byłam w ciężkim stanie, nawet sięgnęłam po papierosy, bo nie mogłam sobie z tym wszystkim poradzić , owyłam się ile wlazło, schudłam tak samo, teraz z czasem już jest trochę lepiej...
Ale nadal gdzieś w to człowieku siedzi i będzie siedzieć. U Ciebie chyba też jest podobnie z tego co piszesz, musisz to przetrzymać i tyle! Dasz radę, choć domyślam się że lekko Ci nie jest!

Anonymous - 2011-08-04, 13:53

Satine co wg ciebie mam wiec zrobic? on dokladnie mi to samo poweidizla o tm wypadku, ze tak sie czuje - czy chcacy czy niechcacy by potracil to wyrzuty sumienia sa iw moim przypadku tez. Mam wyjechac na jakis czas i dac mu spokoj? na jaki czas? miesiac? dluzej? Macie doswiadczenie, przechodziliscie przez takei sytuacje wiec moze poradzicie?
Staram sie te dwa dni byc normalna ale gula taka siedzi - ja sie po prsotu boje?! teraz bedzie w moich oczach strach! Wrocic do rodzicow, bez pracy - i dodatkowe upokorzenie bo malo ze jestes sama to powracasz....
Jedziemy na urlop - o zgrozo do moich rodzicow, dawno to bylo zaplanowane wiec trudno to odlozyc. i dajemy sobie czas, tylko czy uda sie tak dobrze grac i do tego bawic? czy uda mi sie byc taka kobieta w ktorej na nowo sie zakocha?

Anonymous - 2011-08-04, 14:22

Cytat:
czy uda mi sie byc taka kobieta w ktorej na nowo sie zakocha?



Może zabrzmi to dziwnie - ale spróbuj najpierw sama się w sobie zakochać, zobaczyć w sobie kogoś wartego uwagi, uśmiechu, dbałości o zdrowie, dobre samopoczucie. Kogoś, komu warto sprawiać przyjemności i kogoś, kto do szczęścia poza sobą samym tak naprawdę nikogo nie potrzebuje - może poza Bogiem i jego Obecnością - bo tak zostaliśmy stworzeni.

Ktoś Cię skrzywdził - tak bywa w życiu.
Ale tu chodzi o to, że krzywdzisz też samą siebie - np. pijąc alkohol, który uszkadza wątrobę, trzustkę, uzależnia, niszczy urodę, przytępia intelekt.

Nie bierzemy ślubu, nie wiążemy się z innymi, by brać od kogoś szczęście, tylko, by to szczęście mu dawać. A żeby dawać cokolwiek, trzeba najpierw to mieć.

Byłaś szczęśliwa zanim poznałaś męża, więc jest to możliwe i mąż do tego nie jest Ci teraz potrzebny, tylko musisz odnaleźć to w sobie.

Nie pytaj, co masz robić, bo nikt Ci nie powie: rób tak i tak i tak. Nikt nie zna całej Twojej sytuacji, Ciebie, męża, więc każda konkretna rada może być jak strzał kulą w płot.

Jedno co można doradzić, to wzmacnianie siebie - czyli modlitwa, poszukiwanie dróg relaksowania się, spędzania przyjemnie czasu, nauka odkrywania przyjemności w drobnych rzeczach.

Możesz tego nie widzieć i nie chcieć teraz - dlatego pisałam o psychoterapii.

Kilka rozmów ze specjalistą naprawdę pomaga poukładać sobie myśli, uporządkować.

A jak już się ułożysz, uporządkujesz - to zobaczysz, jak w takim kontekście będziesz widziała swoje małżeństwo i swojego męża. Silna - będziesz wiedziała, co masz robić.

Powodzenia.

Anonymous - 2011-08-04, 17:59

:) Anno Tereso, dzieki za slowa wsparcia :) Satine - masz racje! Wyspac sie, troche poleniuchowac :) pokazac ze sobei poradze :). A on przeciez moze uciekl do tego swojego pustego pudelka, czy jak to tam zwa.... zeby wszystko sobie poukladac, przezyc, a ja mu wlaze tam i przeszkadzam co jeszcze bardziej go doluje.
Poranilam go tez przyznam, bo kiedys powiedzialam ze tylko siedze w domu, a ja chce do pracy - odebral to ze jestem nieszczesliwa i niewiem jak to teraz odkrecic, a przyznam szczerze ze lubie miec czas na wszystko,i w domu zrobione i spotkania ze znajomymi....Potem zrugalam go ze przy kims mowil o mnie zle - w zartach ale mowil. tlumaczyl ze to wynika z faktu ze on czuej sie gorszy wiec chcial sie troche podniesc.... no i powiedizlam mu ze juz nei czuje sie przy nim bezpiecznie.... ze ja bym upomniala go na osobnosci a nie przy kims, chocby w zartach bo wiem ze to boli a kocham i nie cche ranic. No ale - co on teraz sobie moze myslec...zdradzilem, ona jest nieszczesliwa, nie czuje sie bezpieczna..... jak pokazac ze to nieprawda? bo wiadomo ze to byl tylko moment, a w zlosci mowi sie straszne rzeczy (niestety).

Anonymous - 2011-08-04, 18:19

Uluś, życie nie polega na pokazywaniu czegoś komuś.

Jest Ci teraz smutno - to i jesteś smutna.

Będziesz szczęśliwsza, weselsza NAPRAWDĘ, to to będzie widać, czuć, słychać itd. Nic nie będziesz musiała nikomu udowadniać, przekonywać itd.

Przemiana musi nastąpić naprawdę, w nas. Pozory, tłumienie emocji, pielęgnowanie żalu, czarne scenariusze - zawsze oddalają nas od spokoju, prawdziwego spokoju.

Nie myśl teraz o tym, co powiedziałaś mężowi, czego nie powiedziałaś. Tego już ani nie cofniesz, ani nie zmienisz.

Jeśli poczujesz się z mężem bezpiecznie - po prostu mu to powiesz.

Szczerość, prawda i takt - zawsze są sprzymierzeńcem małżeństwa.

Mąż ma teraz swoją jaskinię, niech tam sobie rozgryza to po swojemu, niech walczy sam ze sobą, zabierz mu to lusterko, którym jesteś i w którym odbija się mu nieciekawe oblicze i zajmij się sobą, wycisz się, zajrzyj w siebie - jaka jesteś, co lubisz robić. Może miałaś kiedyś marzenia, które zagłuszyłaś i warto je teraz zrealizować?

Teraz jest czas na Ciebie. A kiedy się wzmocnisz, zobaczysz, że będziesz inaczej patrzyła na swoje życie, łatwiej rozpoznasz dobre rozwiązania. A kto wie, może i mąż zdąży się uporać ze swoim popapraniem.

Czekaj na niego - nie czekając, tylko działając w swojej sprawie.

Wiem, to się tak prosto pisze, mówi. Ale warto zacząć od drobnych kroczków.
Tak jak mówisz - relaks, może aromatyczna kąpiel, spacery, spotkania z koleżankami, sport, nauka, książki... możliwości jest bardzo wiele.

Może pomyśl o własnym biznesie? Są dofinansowania z UE do różnych projektów, może warto w ten sposób inwestować w siebie?

Pozdrawiam

Anonymous - 2011-08-04, 21:57

Piekne i madre slowa Sabinko :). Milo preczytac ze Ty jzu po kryzysie.
Mam taka nadzieje, ze jak oddale sie troche ,( ustalilismy ze zostane dluzej u Rodzicow po naszym wspolnym urlopie) to zateskni.
Pewnie tez bylas w strachu i Inne osoby tu piszace to wiecie o czym mowie - nagle wali sie swiat...Jestem za dobra, wciaz to slysze i nie rozumie. To ze mnei zatkalo jak najpierw zobaczylam zdjecia panienek, a potem cisza gdy sie przyznal do skoku w bok to tez zle. Bal sie ze go zostawie, a gdy strach odszedl od niego to on zamierza zostawic.
Nie rozumie, a mowia ze kobiety sa skomplikowane! dzis tez - ubralam najlepsza sukienke, fryzura itd... podaje obiad a on pyta ze strachem w oczach, czy ja nie jem? juz jadlam? sama nie wiem co mam myslec, sniadanie bylo to samo, zrobil mi herbate, a ja stwierdzilam ze moze mu lepiej "przejdzie to sniadanie" jak sam zje. I potem slysze, myslalem ze zejdziesz na sniadanie. to jak to jest - jestem mu wrzodem.... ale... z moim pozostaneim dluzej tez wyszlo jakos tak dziwnie - widzialm ze al sie zapytac, ale w koncu mowi mi, to pakujesz tylko tyle rzeczy, zostajesz dluzej, czy wracasz ze mna. Moze bal sie poweidziec zebym zostala dluzej. a moze sie ludze ze chcial zeby powiedzial jedz ze mna :).
Ale macie racje - lustereczko zapatrzy sie teraz w siebie :) bede sie afirmowac az do bolu :)

Anonymous - 2011-08-05, 11:58

Ula, staraj się nie potęgować w mężu wyrzutów sumienia. Ideałem byłoby, kiedy Ty wyrzuciwszy z siebie te wszystkie emocje - nie powracasz już do zdrady.
Wiem, że to trudne, bo na etapie, na którym jesteście Wy, myśli się o tym nieustannie, więc temat powraca (mimo woli ) także w rozmowie.
Jeśli zdradzacz mówi o rozstaniu, a wiesz, że nie utrzymuje kontaktów z tą trzecią warto zastanowić się , czy tak naprawdę nie chce powiedzieć " nie wypominaj mi tego, nie wracaj do tego, bo dłużej nie zniosę i wyprowadzę się".
Potrzeba Wam powrotu do normalności, żeby było tak samo lub lepiej niż kiedyś. Jeśli było wspólne śniadanie "przed" dlaczego uciekasz teraz od stołu? Jeśli kiedyś jeździliście razem do rodziców, to dlaczego teraz miałabyś jechać tam sama? Oczywiście należy mieć się na baczności, jeśli chodzi o słowa, bo widok mamy i taty czasem dodaje otuchy ...nie tylko do dobrego :-) .

Cytat:
lustereczko zapatrzy sie teraz w siebie :) bede sie afirmowac az do bolu :)

Zaniepokoiły mnie te słowa... Złośliwością powiało :-D
Możesz wyjasnić co miałaś na myśli?

Anonymous - 2011-08-25, 16:34

nie Rozo, nie zlosliwosc, tylko fakt ze zawsze stralam se dbac saa o siebie (paznokcie, cera itd....) teraz byl i masaz i kosmetyczka, lae bez przesady, zeby maz nie mysal ze to dlatego ze cos jest nie tak... wciaz jest bez zmian, on dalej nie wie co bedzei dalej z nami, byla tylko raz rozmowa nt temat. nie wypominam, nie rozmawaim nawet, jestem taka jak bylam przedtem. bardzeij nerwowa, bonie wiem na czym stoje,a le staram sie panowac nad soba. On za to atakuje z kazdej strony, a to glos przez telefon nie taki mam, ze niby jestem zla, a to odpowoadam nie takim tonem jak trzeba, brzydko popatrzylam, w koncu nie wytrzymalam i poweidzilam ze trudno mi tak poprstu rozplynac sie i zniknac, a widze ze tego chce. byl wspolny urlop na ktorym zawziecie odczytyal maile z pray i robil wszystko w domu co jest moliwe dozrobienia. godzinami przesiadywal w lazience i przy komputerze. zadnych czulosci, przytulenia. facetowi jest latwiej, tak mi sie wydaje. po prostu chce odejsc. teraz widze ze rzeczy mial ima na chwile a potem mus ie nudza, samochod, jakas wieza, komputer, potem zmienia.... zaczynam sei utozsamaic z tymi rzeczami, odkryl mnie, poznal i ma dosyc. naprawial szafe i zle wstawil zamek - wsciekal sie ze jak to terz bedzie wygldac, wiec mowie ze przeciez mozna zalozyc nowy a dziure zakleic specjalnym materialm, bedzie maly znak. odpowiedzila ze on tk nie moze - ze bedzei na nia patrzyl i przypominac mu ona bedzie ze byl tka glupi ze zrobil taki blad. identycznei ze mna... zrobil blad tym skokiem w bok no i mu przypominam to. Ja sie poddaje powoli, niemam sil, czuej sie jakbym niosla wielki ciezar i juz po prstu niemam sil dalej isc. tylko ten strach co dalej.

[ Dodano: 2011-08-25, 21:48 ]
dodam jeszcze ze maz oglada sie za kazda atrakcyjna kobieta teraz, na mnie nawet nei spojrzy :(.czuje sie jakbym to ja go zdradzila i teraz ponosze kare. denerwuje mnie ze patrzy pozadliwie na inne, a ja- nawet nei zauwazyl ze mam nowa frzyure. zawsze chodzil ze mna na zkaupy i doradzal co mi pasuje a co nie,tym razem byl zniecierpliwiony, nawet nei popatrzyl tylko klikajac smsy zapytal czy kupuje czy nie. czy to jest zdroweinie jego po zdradzie????
zaczelam nawet twierdzic ze on mnie wcale nie kochal, jestem albo bylam fdla niegotylko zabawka, ktora poprstu sei znudzil. cos wspomnialze znam jego ekret (pornografia) i teraz juz nie moze byc tak jak bylo dawniej, do tego jeszcze ta zdrada. a skoro byla pornografia (to jego slowa) to znaczy ze czegod mu brakowalo, moze to moja iwna, bo mialam i mam prblemy ze zdrwoeim i czesto niestety nie moglo byc wspolzycia - maz nieraz mial ochote nawet codziennie, a ja moglam np tylko raz w miesiacu :(, niby dba o mnie, ale jak poweidizla - robi tak dla kazdej osoby ktora zna- cche zeby sie z nim czula dobrze, nie chce nikogo ranici cierpi widzac ze mnei rani. poweidzilam ze rani mnie nie tymz e zdradzil ale tym co teraz wyprawia. trudno to wszystkoopisac i ogarnac. czuje sie jak w jakims koszmarze, on zreszta to samo powtarza. chcilaby sie obudzic i nie miec mnie przy swoim boku :(

Anonymous - 2011-08-26, 09:28

A z kim on esesmesuje? Pozdrawiam serdecznie.
Anonymous - 2011-08-26, 11:05

Cytat:
moze to moja iwna, bo mialam i mam prblemy ze zdrwoeim

Ula, nie obwiniaj siebie. Twoje problemy ze zdrowiem nie mogą być usprawiedliwieniem dla zdrady, dla uzależnienia od pornografii męża. Absolutnie! Problem jest w nim samym... I gdyby nawet próbował zrzucić winę na Ciebie (tak zwykle bywa, że w myśleniu zdradzacza w początkowej fazie "po" winien jest zdradzony) nie pozwól. W ogóle nie obwiniaj siebie. Za zdradę odpowiedzialność ponosi tylko i wyłącznie mąż.
A Ty lecz swoje rany, nie popadaj w kompleksy. Bądź dobra dla siebie.
Zdradzie i temu co wokół niej dzieje się towarzyszy swoisty amok. Możesz to teraz zaobserwować: raz złamana granica skutkuje ...dalszym kuszeniem. Stąd to oglądanie się za kobietami. Na szczęście nie trwa to długo, z czasem przychodzi przebudzenie i świadomość, że grzech cudzołóstwa poczynił wielkie szkody na psychice, na duchu. Zdradzacz widzi jasno - spustoszenie w sobie, pojawia się też głębsza świadomość wyrządzonej krzywdy. Teraz można jedno z dwóch: przeprosić, starać się zadośćuczynić, albo zatracić się w grzechu bez reszty zagłuszając tym samym sumienie.
Twój mąż zachowuje się jak alkoholik, który widząc nawet pustą butelkę - już pragnie. Potrzebna pomoc psychologa, seksuologa, ale przekonać do tego, jak w przypadku wszystkich uzależnień - może być bardzo trudno.
Będąc na Twoim miejscu, nie widząc mądrej skruchy u męża - podjęłabym separację. Rozdzielność w sypialni...
Już zranił Cię mocno, a to co robi teraz świadczy o tym, że tak naprawdę wcale nie chce poprawy, rani Cię nadal. Puste słowa... Stop! Decyzja jednak musi być Twoja...
Czas na stanowczą miłość.
Tu nie chodzi o jednorazowy wybryk, problem jest o wiele, wiele głębszy.
Pozdrawiam.

Anonymous - 2011-08-26, 13:06

smsy a raczej maile sa z pracy - taka ma prace ze wiekszosc to maile i telefony, ale uwazam ze jak byl na urlopietom oglby sobie odpuscic, a tu co, ze niby po urlopie bedzie mial tysiace wiec chce byc na biezaco. Ufam i chce wierzyc ze nie ma innej kobiety, choc i to zaczyna mi chodzic po glowie, ale wracajac do pozatku tego wszystkiego wszak plakal i bal sie ze odjede, wiec mysle ze nie.
rozdzielnosc w lzoku jest - on zecydowal ze mnie nie dotknie, nie przytuli.... teraz zdecydowlaismy ze ja zostajeu rodzicow a on wraca do domu i pracy. U rodzicow na urlopei niby wszystko ok, ale tez nawet mnei z reke nie zlapal, byl bardzo mily i uczynny dla rodzicow, dla mnie zreszta tez (herbata do lzojka np) ale jak pisalamszybko wpadal w zlosc...
wszystko to co Rozo napisalas wiem - ale on uwaza ze nie ma problemu, ze wieksozsc facetow oglada pornografie tylkos ei do tego nie przyznaje i kazdy oglda sie za piekna blondynka. ALe mam tego dosyc i czuej ze on doprowadzi do tego ze to ja odejde. Jemu to bedzie na reke, dla mnie to bedzie koszmar. Na razie staram sie zajac bardziej soba, pogoda ladna wiec opalamsie troche, ale na spotkanai ze znajomymi nei mam ochoty, unikam rodzicow boco im powiem...dla nich maz jest super i wogole...a ja w srodku umieram powoli. I jak pislasycie powaznei mysle o spotkaniu z psychologiem bo widze ze tak dluzej nie pociagne. poweidizlam mezowi ze on moze sie wsiekac, bac, martwic, miec zly humor i byc zmeczony a ja mam zawsze byc usmiechnieta i wogole sie nie liczy to co jaczuje i co sie zemna dzieje. poweidizlaze to nei tak, ze go nei rozumie, ze nie jestem fer....bo on sie stara i liczy ze mna bo przeciez gdyby tak bie bylo odszedlby odrazu>Nie roumie (maz) jak alkoholik moze byc wiecznie pijany, denerwowal sie gdy szlismy na impreze do znajmych a tam jest osoba z problemem alkoholowym ze nie moze sobie wypic nawet piwa, ze to nie jestjego problem tylko tej osoby a jak ona sobie nie umie poradzic to nie jesgo sprawa.... a ja mialam ochote wykrzyczec ze jest dokladnie tkai sam.
dziekuej Rozo za cieple slowa. mam nadizeje ze kiedys napisze ze wszystko sie ulozylo. mowilam mu ze skoro nei chce psychologa to moze przyjaciel, nie - bo nie ma probelmu, on sobie z tym musi poradzic czytaj - zepchnac gdzeisgleboko i chyba mnie calkowicie odsuna od siebie zebym mu nie przypominalal co zrobil. Modlesie zaniego, za nas, tyle mi zostalo.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group