Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Modlitwy - NOWENNA POMPEJAŃSKA - NOWENNA NIE DO ODPARCIA

Anonymous - 2011-11-23, 23:18

Wiolko, wspaniale, że odmawiasz Nowennę Pompejańską. Gratuluję Ci wytrwałości w modlitwie i tego, że doszłaś do jej cudownego końca.
Wierzę i życzę Ci tego, że Pan Bóg i Matka Boża wysłuchają Twoje błagania.

Anonymous - 2011-11-23, 23:38

Ja też odmawiałam Nowennę Pompejańską ( 2 razy )i pokładałam w niej ogromne nadzieje. Zaskakujący jednak dla mnie był wynik tej modlitwy, bo choc prosiłam o pomoc w sprawie rozwiązania wielce dla mnie ważnej kwestii to otrzymałam inną odpowiedź:
" Proś o co chcesz, ale najpierw Ty" czyli wszystkie sprawy odłóż najpierw Ty, Twoje nawrócenie, uzdrowienie, umocnienie, a dopiero reszta. I tak się dzieje. Maryja uprosiła u Jezusa najpierw dla mnie wszystkie potrzebne łaski, abym zaczęła funkcjonować jak człowiek, a nie jego namiastka. Wciąż ten proces trwa, ale powoli zaczynam dostrzegać,że i inne sprawy, nawet te których nie zauważałam, Mateńka objęła swoim patronatem i prowadzi. Czasem dziwnie, czasem zabawnie (np. na poprawienie humoru zaproszono mnie do chóru w kościele, który ma posługiwac przy modlitwach o uzdrowienie wewnętrzne- wcale nie wydaje mi się że dobrze śpiewam, ale Pan Bóg cierpliwy i wyrozumiały, więc mnie nauczy :lol: ), czasem mnie zaskakuje swoją przenikliwością, ochrania mnie wielce skutecznie przed wieloma nieszczęściami, choć rykoszetem nie raz mi się oberwie. :-)
Przyjdzie czas to moja pierwotna intencja też zaistnieje w docześności, ale w odpowiednim czasie. :mrgreen:

Anonymous - 2011-11-23, 23:53

Dziękuję bardzo za Twoje słowo.
Ufam Bogu i Matce Kochanej, która mnie zawsze wysłuchiwała bo tą nowennę odmawiam już chyba 7 raz. Prosiłam w różnych intencjach i Matka Boża pomagała mi, ale dopiero teraz modlę się o coś co stało się moim strasznym cierpieniem. Czuję teraz, że jeśli dosłownie nie będzie wysłuchana moja intencja to i tak zmieniłam się bardzo. Mój mąż powiedział mi 11 września, że pokochał inną kobietę i odszedł do niej. Moja rozpacz była ogromna nie mogłam w to uwierzyć. Teraz widzę, że to co się stało pozwoliło mi zobaczyć siebie od wewnątrz. Uważałam siebie za bardzo wierzącą i inni też mnie tak postrzegali, ale dopiero to doświadczenie ten straszny ból, rozpacz, pokazuje mi moją słabość i nędzę. Ja sama nic nie mogę zrobić. Zaczęłam dopiero teraz tak naprawdę rozmawiać z Jezusem i dopiero teraz zaczynam rozumieć co znaczy modlitwa. Oddaje całkowicie się w ręce Boga i proszę żeby mnie prowadził i dał zrozumienie w jakim celu to się dzieje. Czytam pismo św gdzie na każdym kroku Pan mi obiecuje pomoc. Dał mi Pan czas na zbliżenie się do niego i poznanie co znaczy prawdziwa wiara. Proszę Go aby mnie codziennie prowadził i kiedy uzna, że już czas nawróci mojego męża i połączy nas na nowo. A my oboje podziękujemy mu za to.
Wiem, że Matka Boża mnie wysłucha tak żeby było to z pożytkiem dla zbawienia mego i mego męża.
Wiola

Anonymous - 2011-11-24, 00:15

Wiolu, dziękuję za Twoją wypowiedź, gdyż jest ona niezwykle piękna i szczera. Jestem pełna też uznania dla Ciebie, że pomimo tego, co uczynił Twój mąż i co od niego usłyszałas, modlisz się o jego nawrócenie i o to, byście nadal byli razem. Wg mojego ludzkiego rozumowania sądzę, że Pan wysłucha Twoje prośby, bo po prostu jesteś wielka!
Po tym co od Ciebie tutaj przeczytałam widzę, że jestem bardzo słaba i jestem egoistką... Bo modlę się o powrót mojego męża dla mnie, dla mojego dobra. Niby dla nas obojga oczywiście i dla naszego wspólnego szczęścia, ale jest to jednak wielce egoistyczne pragnienie, gdyż byłam z moim mężem zawsze niezmiernie szczęśliwa, więc jego powrót z tym wielkim szczęściem mi się kojarzy...
Powinnam jednakwięcej z siebie dać. Wydawało mi się, że jestem już na dobrej drodze (zamiar odejścia od Tarota i magii, a także wybaczenie i to wyrażone wprost mojej kuzynce), ale wciąż jestem na zakręcie. Wychodzę do tych dwóch celów i wracam do punktu wyjścia. Dziś miałam np. tak, że o mały włos, a pozbyłabym się ostatniej talii tarota. Może góra pół godziny później jednak moja koleżanka (Tarocistka i astrolog) zaproponowała mi otwarcie naszego wspólnego Gabinetu i podział zysków na pół... Dla mnie, osoby obecnie mającej ogromnie ciężką sytuację zdrowotną, życiową i finansową to wielka szansa na przychód. Ale dziwi mnie, że ta propozycja koleżanki pojawiła się właśnie dziś- akurat gdy byłam pół godziny wcześniej gotowa do pozbycia się ostatniej talii Tarota...
Czyli pomimo, że odmawiam już część dziękczynną NP, wiele jeszcze pracy przede mną. I to pracy wewnętrznej, której czuję, ze Pan Bóg ode mnie oczekuje.

Anonymous - 2011-11-24, 00:58

nagarek napisał/a:
Dziś miałam np. tak, że o mały włos, a pozbyłabym się ostatniej talii tarota. Może góra pół godziny później jednak moja koleżanka (Tarocistka i astrolog) zaproponowała mi otwarcie naszego wspólnego Gabinetu i podział zysków na pół... Dla mnie, osoby obecnie mającej ogromnie ciężką sytuację zdrowotną, życiową i finansową to wielka szansa na przychód. Ale dziwi mnie, że ta propozycja koleżanki pojawiła się właśnie dziś-

A mnie zupełnie nie dziwi ta sytuacja. Jest bardzo wiele świadectw byłych okultystów, które zawierają ten element kuszenia poprzez niegodziwą mamonę czyli aspekt materialny. ( zwłaszcza w chwili gdy decydują czy chcą się nawrócić czy pozostać w niewoli złego)
"Karą " diabelską za wymówienie sie od pokusy jest często krótkotrwała bieda lub inne dotkliwe kłopoty finansowe. Jednak ufność Jezusowi i Maryi kończy te kłopoty i otwiera nowe perspektywy uczciwego zarobku.

Ponadto masz w tej chwili i drugie poważne kuszenie do pokonania-zostawisz karty i zachowasz znajomość z tą tarocistką, czy przetniesz to związanie i wyrzucisz karty, a znajomość zakończysz opowiadając się za Jezusem i Jego nauką.

Zachęcam Cię do przemyslenia tych słów:
(10) Kto w drobnej rzeczy jest wierny, ten i w wielkiej będzie wierny; a kto w drobnej rzeczy jest nieuczciwy, ten i w wielkiej nieuczciwy będzie.
(11) Jeśli więc w zarządzie niegodziwą mamoną nie okazaliście się wierni, prawdziwe dobro kto wam powierzy?
(12) Jeśli w zarządzie cudzym dobrem nie okazaliście się wierni, kto wam da wasze?
(13) żaden sługa nie może dwom panom służyć. Gdyż albo jednego będzie nienawidził, a drugiego miłował; albo z tamtym będzie trzymał, a tym wzgardzi. Nie możecie służyć Bogu i mamonie.
(14) Słuchali tego wszystkiego chciwi na grosz faryzeusze i podrwiwali sobie z Niego.
(15) Powiedział więc do nich: To wy właśnie wobec ludzi udajecie sprawiedliwych, ale Bóg zna wasze serca. To bowiem, co za wielkie uchodzi między ludźmi, obrzydliwością jest w oczach Bożych.
(16) Aż do Jana sięgało Prawo i Prorocy; odtąd głosi się Dobrą Nowinę o królestwie Bożym, i każdy gwałtem wdziera się do niego.

(Ew. Łukasza 16:10-16, Biblia Tysiąclecia)

Anonymous - 2011-11-24, 01:39

Kingo, to nie jest jednak taka prosta sprawa. Mamona mamoną, ale każdy z nas musi mieć środki na życie, ja dodatkowo na leczenie. A nie pracuję, gdyż stan zdrowia mi na to nie pozwala. "Inne" formy zarobku również są w moim przypadku niemożliwe (w żaden sposób) do zastosowania, ale nie będę się tutaj może wdawać w rozległe opisy przyczyn.
Ja nie czuję obecnie tego, że na Tarocie muszę zarabiać. Ten pomysł został mi podrzucony dziś przez koleżankę. Ale jest gorsza sprawa: tarot mnie jeszcze nie opuścił. Często zdarza mi się nawet tak, że gdy odmawiam Nowennę Pompejańską, to oczywiście nawet nie chcąc tego myślę o tarocie.
Natomiast znajomości z moją koleżanką nie zakończę. To właśnie byłoby działanie wbrew Bogu. Przyjaciela się człowiek nie może pozbyć w taki sposób. To może być wyłącznie wielkie (jeszcze większe) wyzwanie dla mnie - podołam czy nie podołam z odrzuceniem tarota, skoro nawet serdeczna przyjaciółka się nim zajmuje. Mojej koleżanki nie wyprę się jednak i nie uważam, że moja przyjaźń z nią jest działaniem przeciwko Bogu. To ona zawsze była ze mną, gdy płakałam, to ona w środku nocy rozmawiała ze mną na Skypie, pocieszała, doradzała, podnosiła na duchu mówiąc, że mój mąż z pewnością wróci, tylko muszę być cierpliwa. To jej również jestem wdzięczna za to, że w chwili mojego totalnego załamania nerwowego nie zrobiłam sobie nic złego, lecz miałam w niej wsparcie i zawsze słyszałam, że mogę liczyć na jej pomoc (tj. dobre słowo). Ta właśnie koleżanka jest osobą po wielu przejściach życiowych, w tym po stracie męża i chorobie nowotworowej, dlatego gdybym się znajomości z nią wyrzekła, to Panu Bogu by się z pewnością nie spodobało.

[ Dodano: 2011-11-24, 01:53 ]
Jeszcze tylko dodam takie malutkie wyjaśnienie.
Poprzednich dwóch talii Tarota pozbyłam się otrzymując za nie pieniądze. Komuś bardzo zależało na tym, abym pozbyła się Tarota i zapłacił mi 100 zł, skutkiem czego pozbyłam się tych dwóch talii (co nie było wcale łatwe) i za dwa dni pieniądze wykorzystałam na bardzo dobry cel, czyli na leczenie.
Czyli po prostu realia życia. Ale pieniądze wykorzystałam na dobry cel i to temu człowiekowi, który dał mi 100 zł obiecałam.

Anonymous - 2011-11-24, 10:59

o ja, czyli pozbyłaś się pętli wisielczej za 100zł zeby komus innemu śłużyła
takie rzeczy sie niszczy a nie przekazuje innym, aby nadal siały zło

Anonymous - 2011-11-24, 11:17

Mada27 - to byli ludzie, którzy wiedzą co z tym zrobić. Nie wiem czy spalili te karty czy je wyrzucili (ja bym je spaliła), ale powiedzieli, że wiedzą doskonale co z tym zrobić i żebym ja się o to nie martwiła. Byli to ludzie z grupy modlitewnej, więc domyślam się, że zrobili z tym co najlepsze.
Ja robię z literaturą ezoteryczną czy taliami kart to, co uznaję za stosowne, czyli sprzedaję je. I nie uważam absolutnie, że robię coś złego - gdybyś była producentem noży czy sznurów też nie musiałabyś się martwić co kupujący z tym narzędziem uczyni. A ja ja muszę z czegoś żyć. Jeśli nie zarobię na sprzedaniu tego, to muszę zarabiać na wróżeniu z Tarota. A tak to każdy sobie sam osobiście decyduje co uczyni z narzędziami takimi jak tarot. Bo a nóż znajdzie się ktoś taki, kto kupi ode mnie wszystko i spali? Też tak może być.
Niestety nie mogąc ze względów zdrowotnych pracować nie stać mnie na niszczenie takich rzeczy, bo nikt nie daje mi ofiary, a żebrać też nie pójdę (wystarczy, że mam już dodatek mieszkaniowy z MOPS).
No i delikatnie przypominam, że tutaj mamy temat związany z Nowenną Pompejańską, a nie z tym komu i dlaczego sprzedałam tarota:) bo powstaje offtop.

Anonymous - 2011-11-24, 13:19

Nagarek, a po co Ty tracisz swój czas na NP?????????????????
Anonymous - 2011-11-24, 13:39

Ojej, Marku, co tak ostro?:)
Dlaczego uważasz, że odmawianie NP (w moim przypadku nawet dwóch dziennie) to strata czasu?

Anonymous - 2011-11-24, 17:20

Nagarek,

nie poczuj sie dotknieta.
Ale jestem zaskoczona tym, ze sprzedajesz ludziom zlo. Nazwijmy to po imieniu.

Moze porownanie bedzie drastyczne, ale takie ma byc:

jestem narkomanem. Ale powoli udaje mi sie ( wskutek terapii zamknietej np.) wyjsc z narkomanii. Mam jednak jeszcze troche towaru. I musze cos z nim zrobic. Mam dwie opcje:
albo go wyrzuce albo sprzedam komus kto bierze zamykajac oczy na to, ze czlowiek na pewno nie po to kupuje aby zniszczyc/ wyrzucic ( jest zdesperowanym narkomanem), a po to zeby zacpac aby sie pograzyc jeszcze bardziej w nalogu.

Poprzez sprzedaz kart, lektury tarota i innych tym podobnym otwierasz ludziom droge na zlo.
Czy jestes tego swiadoma Nagarek?
Czy jestes swiadoma ile zla za soba niesie ezoteryka?
Przyzwalanie na czyis grzech jest grzechem.

Wlasnie dajesz wygrac walke, Twoja walke ze Zlym, Zlemu, tak czyniac.
Decyzja jest Twoja. Twoja jest wolna wola. Jednak dwom panom sluzyc nie mozna...

Pozdrawiam serdecznie. Z BOGIEM.

Anonymous - 2011-11-24, 17:48

Nie, Agnieshko, nie czuję się dotknięta i będę swoje robić nadal.
No, chyba, że znajdzie się tutaj ktoś na Sycharze, kto będzie chętny do tego, aby mnie wspierać finansowo. Wtedy w mgnieniu oka spalę wszelkie książki związane z tematyką ezoteryczną, zamiast ich wystawiania na Allegro celem ich sprzedaży. Ja jestem na taki układ otwarta.
Po raz kolejny przypominam, że tutejszy temat dotyczy NOWENNY POMPEJAŃSKIEJ, a nie sprzedaży książek ezoterycznych przez nagarka na Allegro.
Pozdrawiam.

Anonymous - 2011-11-24, 18:33

Na forum była jakieś czas temu Asia z ogniska w Opolu , o ile wiem , mogła tylko pracować w domu , przez neta , i to nie szkodząc nikomu.

Na pewno są jakieś inne opcje



Ja, też w kwestii finansów zaufałam Panu i mimo trudnej sytuacji coś zawsze zdarza się kiedy nie ma już po ludzku nadziei . Ta sfera była dla mnie , jedna z najtrudniejszych do oddania Bogu.


Pogody Ducha
pamiętam w modlitwie

Anonymous - 2011-11-24, 20:40

Mirakulum, ja od wielu, wielu lat próbowałam znaleźć jakąś pracę w domu i niczego nie znalazłam, a stawałam na rzęsach by ją znaleźć.
Może to jest tak, że krawcowa znalazła by pracę w domu, albo ktoś w tym stylu, ale ja krawcową nie jestem, więc praca w domu odpada. Ponadto nie wiadomo jaki stan zdrowia miała Asia z ogniska w Opolu, a jaki mam ja, prawda? Więc proszę nie porównywać nikogo do mnie i nie dochodzić do wniosku, że wszyscy dobrzy, a ja jedna jedyna zła.
Bo w końcu dojdziemy do wniosku, że nawet prostytutki, złodzieje i mordercy są lepsi ode mnie.

Czy jest tutaj ADMIN? Proszę zareagować w sytuacji, gdy w temacie dotyczącym Nowenny Pompejańskiej nieustannie jest prowadzona dyskusja związana z moją osobą, której ja osobiscie sobie nie życzę.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group