Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Modlitwy - NOWENNA POMPEJAŃSKA - NOWENNA NIE DO ODPARCIA

Anonymous - 2011-11-10, 17:12

Ogromnie dziękuję za obietnicę modlitwy, Mirakulum. :-D
Anonymous - 2011-11-10, 18:09

Nowennę Pompejańską odmówiłam 3 całe, w ub. roku 2 i w tym 1. Maryja za kazdym razem mnie wysłuchała, nie zawsze od razu, ale wazne by ufać że będziemy wysłuchani. Odmawiałam nowennę o różnych porach dnia, starałam się podzielić troche rano trochę w poludnie i troche wieczorem bo gdy odmawialam całość od razu to przy końcu trudno mi było sie skupić. Nowenny bardzo mnie zmieniły, wyciszyły i zblizyly do Boga. Jeszcze nie jedna planuje odmówić... :lol:
Dzięki nowennie maż zerwał kontakt z kochanką, dzieki nowennie nasze relacje sie poprawily, dzieki nowennie następuje we mnie ciągła przemiana.
Pogody Ducha

Anonymous - 2011-11-10, 21:57

Ewulek, ogromne, wielkie dzięki za Twoje świadectwo dotyczące NP!
A Matce Bożej i Panu Bogu dzięki ogromne za wysłuchanie Twoich modlitw oraz za zdecydowany odwrót sytuacji w Twoim małżeństwie w dobrą stronę! HURA, HURA, HURA! :mrgreen:
Serdecznie pozdrawiam. Dałaś mi ogromny zapał do modlitwy i do tego, aby mieć nadzieję, że wszystko będzie dobrze. Ponieważ jeśli Matka samego Boga obiecuje nam wysłuchanie naszych błagań dzięki NP, to nie wolno nam ustawać w modlitwie i tracić nadzieję.

[ Dodano: 2011-11-11, 20:43 ]
Kolejna łaska dzięki odmawianej przeze mnie NP!
Dwa tygodnie temu rozmawiałam na temat NP ze znajomą, która jest głęboko wierzącą osobą. Zawsze w duchu podziwiałam ją za to, że ma w sobie tyle dobra, ciepła i wiary nieustannej w Boga. Tymczasem gdy dwa tygodnie temu rozmawiałam z nią na temat tego, że właśnie zaczęłam odmawiać dwie NP dziennie, to ona przyznała mi się, że (z nie ujawnionego mi przez nią powodu) ma okres wielkiego buntu i nie chodzi do kościoła. Mówię Wam, to straszne, gdy słyszy się takie słowa od osoby dotychczas tak głęboko wierzącej i praktykującej! Wczoraj spotkałyśmy się znowu, rozmawiałam z nią ponownie o NP. A ona tym razem powiedziała mi, że po naszej wspólnej rozmowie 2 tygodnie temu na temat moich modlitw ona poszła do kościoła i do Spowiedzi! A teraz powoli przygotowuje się do rozpoczęcia NP! Jeszcze jej nie odmawia, ale jestem przekonana, że wkrótce ją do tego zachęcę.
Cieszę się ogromnie, bo ta pani powiedziała, że ona jest mi wdzięczna za moje słowa, ponieważ to ja przyczyniłam się do tego, że ona poszła znowu do kościoła i do Spowiedzi. Ale wiadomo, że to zasługa Boga i Matki Bożej, a nie moja.
Kolejna wielka radość dla mnie jest taka, że dziś dowiedziałam się, że moja mama, osoba wierząca i praktykująca, która po poważnej chorobie (nowotworowej) i śmierci najbliższej nam osoby odmawiała tylko pacierz, ale też była trochę zbuntowana i nie odmawiała np. Różańca przez 2 lata - wczoraj powiedziała mi, że to, iż ja zaczęłam odmawiać NP sprawiło, że ona kilka dni temu odmówiła dziesiątkę Różańca, a od 5 dni odmawia codziennie całą cząstkę Różańca. :-D

Anonymous - 2011-11-12, 02:47

Właśnie napisałam długiego maila o swoich doświadczeniach w trakcie odmawiania nowenny i skasował mi się :-?
W każdym razie polecam wszystkim odmawianie, naprawdę warto poświęcić ten czas Bogu. Mnie się wydawało na początku, że nie zdołam odmówić jednej, a teraz już dwa lata minęły od kiedy się modlę.
Napiszę kiedyś więcej, dzisiaj już za późno.

Anonymous - 2011-11-12, 10:44

Ooooo....Agni, napisz o swoich doświadczeniach z NP! Będę czekać na Twoje informacje na ten temat.
A ja dziś będę odmawiać 18 dzień pierwszej NP i 16 dzień drugiej NP.
Mogę mieć dzisiaj ciężki dzień, ponieważ zauważyłam, że Zły robi wszystko, abym nie odmawiała NP, a robi to zwłaszcza (w moim przypadku) w ostatnich dniach Nowenn. A jak wiadomo takimi dniami są: 9-ty dzień NP, 18-sty dzień NP, 27-my dzien NP itd. Dziewiątego dnia pierwszej Nowenny błagalnej czułam się strasznie, miałam wrażenie, że mam gorączkę - czoło czułam, że jest rozpalone, przez moją głowę przechodziły różne wątpliwości dotyczące mojego męża i sensu tej modlitwy. Po zakończeniu tego dnia NP jednak wszystkie objawy ustały i uczucie gorączki również. Po prostu w ogóle jej nie było...
Wczoraj modliłam się ze spokojem i radością, a dziś natychmiast po otwarciu oczu wpadły do mojej głowy wątpliwości dotyczące sensu modlitwy za mojego męża... Ale zwalczę to i będę odmawiać dalej NP!
Proszę, bądźcie ze mną i wspierajcie mnie w dalszej wytrwałości w modlitwie. Bo widzę, że Zły działa przez nasze lęki i emocje. Działa obrazami (wspomnieniami) i to złymi, a nie dobrymi. W każdym z naszych małżeństw były dobre i gorsze chwile, ale Zły atakuje mnie właśnie samymi złymi wspomnieniami. Jest ich niewiele (podczas gdy dobrych zdarzeń i wspomnien jest cała masa), ale Zły posługuje się moimi emocjami przypominając mi jedno czy dwa nasze nieporozumienia. I to wystarczy, aby człowieka dobić, aby w jego umyśle pojawiła się wątpliwość: czy mój mąż tak naprawdę mnie kochał? Czy był ze mną szczęśliwy?
O to właśnie Złemu chodzi! Więc nie dajmy my się, pokonajmy jego działania dalszą modlitwą.
Życzę wszystkim wytrwałości w modlitwie.

Anonymous - 2011-11-12, 13:01

Witam ponownie ;)
Może zacznę od tego, że najpierw nie byłam pewna, czy jest do kogo sie modlić.

Zastanawiałam się czy napisać to wszystko, bo nie jestem z natury zbyt wylewna :-P , ale dobrem trzeba się dzielić :-)
Od Nowenny zaczęły się wszystkie pozytywne zmiany. Najpierw modliłam się o uzdrowienie małżeństwa. A co się działo?
Nowenna po pierwsze postawiła mnie na nogi w najgorszym okresie, kiedy zmuszałam się, żeby wyjsć do pracy, nie jadłam, wpadałam w histerię...
Jednocześnie zaczęłam dostrzegać, co ze mną nie tak, dotarło do mnie, że byłam strasznie zahamowana, zablokowana emocjonalnie, ostatnie kilkanaścia lat to był stan dużego wewnętrznego napięcia, obsesji, strachu, poczucia stłamszenia i bezsensownej walki z samą sobą. No i oczywiście wielkiej niechęci do siebie.
Potem dotarło do mnie, że Jezus chce mnie podnieść, a nie dać po głowie za karę i że mnie dobrze zna, i nie ma sensu ukrywać przed Nim samej siebie a nawet swojej złosci. Nie bardzo miałam komu wylać swoich żali więc mówiłam (albo krzyczałam) do Niego. Pomagało.
W końcu przyszedł moment, że stwierdziłam, że nie jestem taka paskudna, jak mi sie wydaje i nawet się polubiłam. (Do miłości jeszcze nie doszłam, ale póki co wystarcza mi, że sama sobie nie przeszkadzam ;-) )
Potem były kroki i różne inne doswiadczenia...
Nauczyłam się też cierpliwości i uczę sie zaufania, wiem że to nie jest tak, że powiem "ja tak chcę" i tak będzie, bo obiecałeś że jak odmówie nowennę, to...

To nie było tak, że "fruwałam na skrzydłach modlitwy" w ekstazie, raczej cierpienie stawało się znośne, powoli pojawiała się radosć życia, którą zgubiłam lataaa temu.
Przekonałam się na własne skórze, co to znaczy że Jezus zamienia ranę w perłę.
Nie jestem wcale idealna, o nie; ale nic z przeszłości z mężem mnie już nie boli, nie czuję urazy za zdrady i inne manipulacje, żyję teraźniejszością. Wtedy się czułam, jak gdyby ktoś ciął mnie na żywca, ale wraz z krwią wypływała też trucizna, która nie pozwalała mi normalnie żyć.
Podobnie jak wiele osób tutaj miałam momenty zniechęcenia i buntu i było naprawdę trudno, działy się rzeczy, które sprawiały, że myślałam że to wszystko bez sensu, ale tłumaczyłam sobie że muszę te chwile przetrzymać, rzeczywiście odbierałam to jak jakąś walkę toczącą się we mnie i poza mną, ale też czułam opiekę. Ostatecznie za każdym razem jakiś krok do przodu był.
Nie wiem co będzie dalej z moim małżeństwem, póki co kontakt mamy coraz lepszy choć mieszkamy setki kilometrów od siebie. W zasadzie to nasze relacje są lepsze niż przed rozstaniem, w trakcie całego małżeństwa.
Mąż się pozytywnie zmienia. Jak napisałam wcześniej, za wcześnie mówić, co będzie dalej, ale mam taki moment w pamięci: jakieś dwa lata temu, kiedy zapytałam, czemu do mnie nie dzwoni, powiedział, że nie dzwoni, bo nie ma nic do powiedzenia.
Albo były kłótnie, obwinianie się.
Teraz rozmawiamy codziennie około godziny.
Kiedyś sama bym nie uwierzyła, że z moim mężem można rozmawiać godzinę.
Więc chyba to duzy postep. ;-)
Cieszę się też z jednego - że utrzymuje kontakt z mężem bo chcę tego, a nie dlatego ze powinnam, bo tak mi nakazuje poczucie obowiązku.
Nagarek, nie zniechęcaj się trudnościami i nie analizuj czy to zły czy zwykła słabość.
Skup się na Bogu, skoro sie do Niego zwracasz, pomoże Ci.
Pozdrawiam wszystkich

Anonymous - 2011-11-13, 12:12

Agni7, ja nie zniechęcam się przeciwnościami, a wręcz jeszcze bardziej mobilizują mnie one do odmawiania NP. :)

W potędze Boga i Różańca utwierdza mnie między innymi fakt, że w Hiroszimie i Nagasaki ocalały dwa domy, a ludzie w nich znajdujący się również przeżyli i nie umarli nawet w przyszłości na żadną chorobę popromienną (bo po prostu ona ich nie dotknęła). Był to jeden dom w Hiroszimie i jeden dom w Nagasaki. W obu tych domach modlono się na Różańcu.
Dlatego nie ustawajmy w naszych modlitwach na Różańcu, gdyż Bóg i Różaniec to Potęga. Broń większa niż bomby jądrowe i wszelkie wojska świata.
Oto artykuł na temat Hiroszimy (pomimo, że nie związany z NP, ale jednak związany z Różańcem, dlatego zachęcam do zapoznania się z jego treścią):
http://adonai.pl/cuda/?id=46

Anonymous - 2011-11-16, 22:13

:mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
cieszę się że wytrwale modlisz się dalej im więcej Ciebie czytam tym bardziej mam ochote zacząć nastepną swoją nowennę... :lol:
pozdrawiam

Anonymous - 2011-11-17, 01:53

Ewulek, powiem Ci, że masz dobry plan. :-D
Dodam tylko tyle, że myślałam, iż moje dwie NP dziennie plus kilka innych krótkich modlitw to naprawdę dużo. Ale gdy dziś porozmawiałam przez telefon z kobietą, która miała taki okres, że odmawiała pięć NP dziennie :shock: to już nie jestem pewna, że jestem wytrwała i dzielna ze swoimi dwiema NP dziennie. :-)
Ewulek, nie wiem czy zauważyłaś, że obie mamy staż małżeński 6 lat? :mrgreen: Ja też chcę kiedyś być JUŻ PO kryzysie, tak jak Ty. To byłby wtedy nasz drugi punkt wspólny. :-D

[ Dodano: 2011-11-17, 12:41 ]
A ja mam dzisiaj okropny dzień kryzysu...
Wczoraj wieczorem miałam odmawiać drugą NP i zakończyć pierwszą, ale tak mi się wszystko składało, że na modlitwę miałam czas dopiero w nocy. Skończyłam pierwszą NP (z intencją taką, aby mąż przyjechał do mnie i aby doszło między nami do porozumienia i do odrodzenia małżeństwa), ale gdy za około godzinę miałam zaczynać drugą NP (aby mąż był mi wierny w czasie naszej rozłąki), to dosłownie zaczęło mi coś przeszkadzać. Zaczęłam odmawiać Różaniec, ale gdy miałam powiedzieć intencję, to natychmiast i niespodziewanie zachciało mi się tak mocno spać (co u mnie niezwykłe, gdyż jestem nocnym markiem i chodzę bardzo poźno spać), że musiałam uciąć sobie drzemkę na fotelu. Czułam, że nie będę w stanie odmówić tej NP i że będę musiała ją odmówić na drugi dzień (czyli dziś musiałabym odmówić trzy NP...). W pewnym momencie niespodzianie o 3-ciej w nocy wyrwały mnie z drzemki na fotelu jakieś straszne myśli związane z mężem: że pewnie w tej rozłące sobie kogoś znalazł, że zapewne już nie wróci, że szkoda moich wysiłków na kilkugodzinne codzienne modlitwy za niego, skoro wyraźnie nie tęskni za mną.... i tak w koło. A przecież wiadomo, że godzina 3-cia w nocy to godzina szatańska... Wobec tego złapałam natychmiast za Różaniec jak za koło ratunkowe i pomimo, że przez prawie cały czas tej modlitwy trzesło mną z nerwów, to odmówiłam całą NP! Odmawiałam ją z niesamowitym trudem i zdenerwowaniem, dlatego NP skonczyłam dopiero koło godz. 5-tej nad ranem. Ale udało się!
Dziś rano po tym niespodzianym stresie nocnym obudziłam się jak ciężko chora: było mi słabo od serca, maksymalne wyczerpanie psychiczne było i na dodatek W OGÓLE NIE MOGŁAM SIĘ RUSZYĆ! Nie mogłam nawet iść do toalety. Musiałam zadzwonić do mamy, żeby do mnie przyjechała zaprowadzić mnie do wc i zrobić mi śniadanie, bo nogi były niewładne. Nie mam pojęcia co się stało (mam nadzieję, że to wyłącznie skutek nocnych moich emocji i nerwów), ale przyznam się Wam, że od kilkunastu godzin z trudem i prawie niechęcią patrzę na Różaniec... Jakiś niesamowity kryzys mam! Dlatego bardzo proszę Was, Kochani, o wsparcie słowem i ew. modlitwą.

Anonymous - 2011-11-17, 19:04

witajcie dziewczyny

Jestem w trakcie odmawiania mojej pierwszej w życiu Nowenny w 25dniu w intencji oczywiście uratowania mojego małżeństwa.
Nowenny nie dzielę, odmawiam w jednym czasie i tylko wtedy w ciągu całego dnia czuje spokój.Modle się, jestem sama w naszym mieszkaniu a mąż się w tym czasie bawi....widziałam go w ciągu ostatniego czasu(odszedł 26września) trzy razy -przyszedł wtedy zapytać kiedy się wyprowadzam i wściekły odchodził jak słyszał, że czekam tu na niego i nie dam mu rozwodu.
On mnie naprawdę nie cierpi, nie mam już dla niego żadnego znaczenia, modle się ,nie ustaje ale czasami już czuje jakbym traciła nadzieję, boję się ,że to zaszkodzi mojej intencji :-( ufam ale po ludzku się boję :-( dopadają mnie watpliwości, dreczą te wszystkie "rewelacje", ktore na jego temat do mnie dochodzą i caly czas się zastanawiam czy wydarzy się nam ten cud i mąż mnie znowu pokocha :-( nikt z mojego otoczenia -najbliżsi już w to nie wierzą,a ja tak pragnę tego, żeby coś w końcu ruszyło, bo już od bardzo dawna dzieje się źle :cry:

Anonymous - 2011-11-17, 19:28

Nagarek,

Jestem w trakcie odmawiania NP, 16-y dzien.

Czesto miewam takie mysli jak Ty. Po co odmawiac, skoro jest daleko? Po co odmawiac skoro pewnie sobie kogos znalazl? Po co w ogole sie za niego modlisz skoro on na pewno Ciebie nie kocha...etc. A juz nie wspomne ile mam mysli w glowie dotyczacych np. niewaznosci tego malzenstwa.

Dzisiaj dopadlo mnie przygnebienie. Okropna swiadomosc samotnosci, bycia mama-singielka, na ktorej barkach wszystko. I pojawila sie mysl: po co sie modlic, daj juz spokoj, juz tyle sie stalo, jeszcze zbyt malo?

To nie jest nic innego jak przejaw zlosci szatana na nasze prosby skierowane do Matki Bozej. Szatan jest wsciekly, oj bardzo, no bo dlaczego mialby sie cieszyc tym, ze Ty walczysz o sakrament malzenstwa?

Jakis czas temu pisalam o tym Ewulkowi (dziekuje :-) i potwierdzila, ze takie myslenie to jest dzialanie zlego.


Dlatego nie wolno nam sie poddac.

Anonymous - 2011-11-18, 14:35

Agnieshko, masz rację. Ja też czuję, że te nasze emocje, zwątpienie i lęki to sprawka Złego. Zauważcie, że nawet jeśli z naszych małżeństw mamy całe mnóstwo wspaniałych wspomnień, to Zły podsuwa nam nieustannie na myśl jedno czy dwa zdarzenia nieprzyjemne dla nas. On się nami bawi. On staje na rzęsach (chyba Zły ma rzęsy?) żeby nas odsunąć od NP oraz od naszych mężów. Którzy pomimo niektórych wad mają też całą masę zalet. A nikt z nas nie jest idealny. Więc musimy pamiętać też o dobrych sprawach, których jest też całe mnóstwo.
I nie pozwalać sobie na to, aby Zły manipulował nami i dręczył nas dwoma czy trzema złymi wspomnieniami. Zły to inteligentna bestia. Jakby po doktoracie z psychologii był. Dlatego on wie jak podsuwać nam złe myśli i obrazy do naszych wyczerpanych głów i doprowadzać do tego, że zastanawiamy się czy jest sens dalszej modlitwy... On podsuwa nam dokładnie to, co jest dla nas szczególnie bolesne i drażliwe, skutkiem czego przekonujemy się wewnętrznie, że nasi mężowie są be, a więc i odmawianie NP pewnie nie ma sensu. ALE JA WAM MÓWIĘ, że JEST SENS! I to Wam też mówię, że ten uśmiech :mrgreen: to będzie kiedyś NASZ uśmiech, a nie Złego.
W moim przypadku walka Złego z Dobrym jest niesamowicie silna i trochę mnie to już przeraża. Pewna pani, której opowiedziałam co się ze mną dzieje podczas odmawiania NP i co działo się, gdy dodatkowo założyłam Szkaplerz porozmawiała o tym z księdzem i ksiądz doradził, abym udała się do ks. egzorcysty... A przed chwilą dowiedziałam się, że pewien ksiądz redaktor chce opisać mój przypadek w jednym z czasopism, jako przypadek walki Dobra ze Złem i już istniejących świadectw NP (dwie osoby podziękowały mi niedawno, gdyż zaczęły po rozmowach ze mną odmawiać Różaniec, w tym jedna poszła do Spowiedzi o na Mszę po długim okresie czasu :-D
Ale się rozgadałam, przepraszam bardzo. :oops:

Anonymous - 2011-11-18, 16:13

nagarek napisał/a:
Ale się rozgadałam, przepraszam bardzo. :oops:


Ale to jest bardzo ciekawe! Walka duchowa... modlitwa, sakramenty... Pisz nagarek :-)

Anonymous - 2011-11-18, 21:22

Jarek321 napisał/a:
Ale to jest bardzo ciekawe! Walka duchowa... modlitwa, sakramenty... Pisz nagarek :-)


niagarek

Jarek ma rację pisz zapewne Twoje wpisy pomogą wielu ludziom

Będę pamiętać o Tobie w modlitwie pozdrawiam


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group