Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie - Jestem po rozwodzie i co dalej?

Anonymous - 2011-07-21, 15:32
Temat postu: Jestem po rozwodzie i co dalej?
Witam ponownie. Jakiś czas temu pisałam o mojej separacji. Teraz już jestem po rozwodzie. Niestety pomimo moich starań nie udało się uratować mojego małżeństwa. Co dalej będzie nie wiem..Założyłam sprawę na sądzie biskupim, gdyż mój mąż kompletnie się wycofał z ratowania małżeństwa, wyjeżdzając sobie niepotrzebnie na kilka miesięcy do pracy( gdzie wcale nie musiał) i nie odzywając się do mnie ani słowem przez 2 miesiące, przyjechał na sam dzień rozwodu, również w milczący sposób wszystko rozegrał. Zrozumiałam że gdyby ten człowiek mnie tak bardzo mocno, szczerze i gorąco kochał to by nigdy nie złożył pozwu, nie wymeldował, nie zmienił zamków i nie wyjechał. Zupełnie tego wszystkiego nie rozumiem. Ja czuję się ogromnie skrzywdzona, bo nie zawiniłam w postaci zdrady czy jakiegoś podłego oszustwa, odeszłam poprostu któregoś dnia w stan separacji, mając nadzieję że mąż wreszcie podejmie jakieś zmiany w naszym życiu. Jednak zupełnie się wycofał, stawiając mnie pod ścianą z tym rozwodem, zupełnie bezradną bez wyjścia- gdzie już nie umiałam na siłę tego wszystkiego ciągnąc.. :-( Minęły3 miesiące od rozwodu, jestem sama, bez pieniędzy, praktycznie na utrzymaniu rodziców. On nie chce nawet słyszeć o podziale majątku wspólnego (chociaż zarabia bardzo dużo pieniędzy), a obecnie żyje już z inną kobietą.. :-( Nie mam ochoty zakładać mu kolejnej sprawy na sądzie ale będe zmuszona( gdyż polubownie cokolwiek załatwić z nim jest niemożliwe). Już na samym początku zawiodłam się trochę na sądzie biskupim. Złożyłam niedawno skargę powodową, opisałam całe nasze małżeństwo.Zadzwoniłam zapytać czy już rozpatrzyli moją skargę a oni powiedzieli że następnego dnia wysyłają kopię do męża. Dobrze że ich uprzedziłam żeby narazie tego nie robili, bo mąż dostał dzień wcześniej wezwanie o polubowny podział majątku i jak by dostał 2 pisma naraz to miałabym ogromne nieprzyjemności z jego strony.Uważam że sąd biskupi powinien najpierw ze mną uzgodnić czy wyrażam zgodę zeby wysłali do niego kopię skargi. Są tam naprawdę bardzo osobiste wątki, dotyczące też jego rodziny. Gdyby to trafiło w nieporządane ręce to mogłaby się z tego zrobić wielka wojna! Trochę też jest w tym mojej winy bo mogłam im wcześniej powiedzieć żeby tego nie wysyłali. Na szczęście zdążyłam dzwoniąc tam dzień wcześniej. Nie wiem jak sprawy się dalej potoczą, ale mam nadzieję że mąż w końcu zrozumie że bardzo mnie skrzywdził, że w bardzo nieodpowiedzialny i głupi sposób się rozwiódł się ze mną.
Pozdrawiam wszystkich czytajacych ten post. Być może ktoś ma jakieś doświadczenia z sądem biskupim? Proszę o komentarze

Anonymous - 2011-07-21, 15:40

To co napiszę, pewnie Ci się nie spodoba, ale trudno.

Ja myślę, że to bardzo dobrze, że sąd biskupi wysyła kopie skargi do współmałżonka i uważam, że jeśli się na to nie zgadzasz lub chcesz zwlekać, by coś tam ugrać innego dla siebie - sąd winien odrzucić pozew w całości.

Takie jest moje zdanie.

Co by to było, gdyby sąd biskupi miał opierać wyrok na zeznaniach jednej tylko strony, nie biorąc po uwagę stanowiska współmałżonka?

Składający pozew może na przykład podać powód, że był zmuszony do ślubu przez małżonka - druga strona ma prawo to zweryfikować i się do tego odnieść.

Jeśli to, co napisałaś w pozwie do sądu biskupiego, było prawdą, żadnej wojny nie powinno być, a Ty nie powinnaś się tego bać.

Może to znak dla Ciebie, byś się zastanowiła, co stoi za rzeczywistą przyczyną złożenia skargi przez Ciebie i czy chodzi Ci bardziej o rzeczywiste stwierdzenie nieważności zawarcia małżeństwa, czy tez o pozory dla ludzi Cię otaczających i możliwość ponownego zawarcia ślubu kościelnego.

Anonymous - 2011-07-21, 16:04

Tu chodzi o to, że poruszyłam zbyt osobiste wątki dotyczące jego ojca, które są prawdą, ale wiem że gdyby jego ojciec się dowiedział o tym, to by mi mógł założyć sprawę na sądzie o naruszenie godności osobistej. Tu chodzi tylko o wykreślenie 2 zdań. To co napisałam o moim mężu jest prawdą i prędzej czy później dotrze to do niego i wcale się tego nie boję. A wątek jego ojca uważam że nipotrzebnie ruszałam chociaż też jest prawdą. Muszę to przeredagować dla dobra sprawy, żeby sobie niepokomplikować jeszcze bardziej mojej sytuacji
Anonymous - 2011-07-21, 21:47

alinakalina

Wydaje mi się, że zbyt koncentrujesz sie na sprawach nieistotnych.
W Twoim poście umyka zasadnicza kwestia - jak Ty pojmujesz i rozumiesz małżeństwo sakramentalne ?

Zapytam, tak jak słusznie zauważyła Satine - właściwie w jakim celu podjęłaś kroki związane z sądami biskupimi ?

Anonymous - 2011-07-21, 21:59

Alino, wróciłam i przeczytałam Twój stary wątek, jak również ten. Uderzyła mnie jedna rzecz, uderzyła bo swego czasu miałam to samo, być może wciąż to wraca, więc jak mnie coś telepnie, to wiem że na rzeczy coś jest. I we mnie i w Tobie.
Watki tytułujesz - Separacja i co dalej? potem Jestem po rozwodzie i co dalej? Ale - czy naprawdę nas się pytasz "co dalej"? Czy może już wiesz, i czekasz tylko na potwierdzenie, że dobrze robisz?
Uderzyło mnie, że piszesz o mężu, jakbyś wiedziała co jest dla niego najlepsze. Że powinien mniej pracować, że powinien na krócej wyjeżdżać, że coś tam twierdzi, ale Ty wiesz że to nieprawda, że pojechał do pracy, choć Ty twierdzisz że nie musiał.... Skąd to wiesz? Skąd pewność, że realnie patrzysz na świat i męża?
alinakalina napisał/a:
a czuję się ogromnie skrzywdzona, bo nie zawiniłam w postaci zdrady czy jakiegoś podłego oszustwa, odeszłam poprostu któregoś dnia w stan separacji, mając nadzieję że mąż wreszcie podejmie jakieś zmiany w naszym życiu.

Odeszłaś w separację mając nadzieję że zmienisz męża. Ale my zmieniamy siebie, nie innych! W innym poście piszesz, że nie zdał sprawdzianu. Hm... sprawdziany pisze dziecko w szkole, ale czy rzutują one tak dramatycznie na czyjeś życie? Sprawdzianom poddajemy maszyny i zwierzęta... Ale jakie mamy prawo poddawać ludzi takim "życiowym sprawdzianom"??? Otóż - nie mamy prawa. Twój mąż zareagował na separację po swojemu, bo jest wolny. Udowadniając Ci, że manipulacji nie ulegnie i na postronku chodzić nie będzie. Zrobił to w sposób zły, najgorszy, bo poprzez rozwód. Ale jednak zrobił....
Jaka jest Twoja postawa teraz? Chcesz ratować małżeństwo, czy chcesz znów mieć rację? Ja odbieram to drugie, jeśli chodzi o tę sprawę z sądem biskupim :-?

Anonymous - 2011-08-09, 13:05

Witaj Nirwano. Myślę że wybieram to drugie- czyli sąd biskupi, dlatego że miałam i mam takie wrażenie że mąż nigdy nie kochał mnie szczerze, całym sercem, bylam kimś w rodzaju dodatku do jego życia..nie kochał mnie nad życie- tak jak bym tego chciała. Nie byłam dla niego najważniejsza- a tak powinno być w małżeństwie. Ważniejsze były dla niego inne osoby i praca i wybrał rozwód a nie mnie. Obecnie żyje sobie z inną kobietą i co tu jest do ratowania? Dlaczego mam na siłę kochać i chcieć tego człowieka skoro on tego nie chce- zawsze odpychał mnie od siebie. Dlaczego mam być kimś w rodzaju męczennicy- uważam że życie jest za krótkie aby marnować je na nieudaną miłość i cierpieć przez to tak bardzo- bo najbardziej boli gdy rani nas druga bliska osoba :-(
Anonymous - 2011-08-09, 13:29

:shock:
najważniejszy to ma być Pan Bóg a nie Ty, jeśli już kwestie ważności poruszasz

Anonymous - 2011-08-09, 13:58

Odnośnie sądu biskupiego. Nie musisz się martwić, że Twojemu mężowi wyślą kopię Twojej skargi powodowej. Wyślą mu tylko informację, że złożyłaś pozew o stwierdzenie nieważności małżeństwa i poproszą o odpowiedź. Twój mąż do czasu publikacji akt nie będzie wiedział co podałaś jako przyczynę. Nikt obcy się nie dowie co tam napisałaś, zatem nie bój się sprawy o naruszenie godności osobistej.

Proces kościelny wygląda tak:najpierw Twoja skarga powodowa, potem mąż napisze dlaczego się rozpadło Wasze małżeństwo, następnie sąd biskupi na tej podstawie zawiąże bądź nie zawiąże spór. Jeśli żawiąże spór, czyli uznaje że są podstawy do stwierdzenia nieważności małżeństwa to Ty będziesz przesłuchana, potem Twój mąż. Zeznaje się pod przysięgą. Następnie świadkowie przez Was podani.

Jeśli będzie powodem osławiona już niezdolność psychiczna do podjęcia istotnych obowiązków małżeńskich (sąd podaje przy zawiązaniu sporu ew. tytuł nieważności) - to czeka Was obligatoryjne badanie przez psychologa. Po tym badaniu jest publikacja akt, czyli możecie się oboje zapoznać coście na siebie napisali, ale tylko na miejscu w sądzie, nie można dostać tych papierów do domu. Potem można się jeszcze do tego co się wyczyta w pozwie/odpowiedzi żony/męża odnieść - na piśmie, . Przy publikacji akt nie będzie dla Ciebie ani męża jawna opinia Twojego księdza proboszcza o Tobie ani pracowników sądu. Dopiero po tych etapach i na podstawie zgromadzonych dokumentów na piśmie wypowiada się tzw. obrońca węzła małżeńskiego. Z zasady broni małżeństwa, ale nie zawsze - niekiedy pisze, że nie ma czym poprzeć ważności małżeństwa. I potem jest już wyrok. A następnie jeśli małżeństwo okaże się nieważnie zawarte jest II instancja.

Można sobie brać adwokata kościelnego, ale moim zdaniem niewarto. Mówię "moim zdaniem", bo ja jestem w sytuacji Twojego męża (żona złożyła pozew) i bronię naszego małżeństwa. A nie chcę aby wyrok zależał od krasomówstwa adwokata i jego znajomości prawa.

Anonymous - 2011-08-09, 21:24
Temat postu: nawet fajnie poczytać Twoje posty,hehe
...mąż nie kochal cię nad życie....A CZY TY GO KOCHALAŚ???Czy wystawia się miłosć na probę???I druga sprawa,dlaczego uderzasz do Sądu Biskupiego???napisz otwarcie,ze chcesz wyjść za mąż!!!!
A teraz coś innnego-lubię czytac posty kobiet,poznaję waszą naturę....poznaje motywacje waszych dzialań...Jest Bóg,jako miłość najwyższa,czyli dogmat-a dlaczego sprawdzanie???moja żona,po rozwodzie powiedziała ostatnio,że kocha ale nie moze ze mną być....co to znaczy???dodam ,ze jest z innym bliżnim,nazywam go frajerem,rozwodnik,z dwojka tez dzieci w innym związku ,bez pracy obecnie .powinienem ,go kochac jak siebie samego??
Bidak,obecnie bez pracy,działa przy ogrodzeniu...mam nadzieję,ze dla moich dzieci.
Koleżanko,nieważne czy Sąd da ci rozwod....to sumienie twoje wie jak było,to On wie jak bylo....i prędzej czy pożniej będzie tak jak On chciał.
A teraz o mnie -nie jestem święty,greszę,pokonuję swoje ułomności,staram się pokazac jak z najlepszej strony po rozwodzie.z różnym skutkiem ale walczę z moimi żądzami!!!!pozdrawiam i życzę powodzenia.

Anonymous - 2011-08-12, 12:45

Do zen77. Tyle mi wiadomo, że mąż dostanie kopię skargi powodowej, a pod jego nieobecność (bo go nie ma teraz w domu) całą treść przeczytają napewno jego rodzice. Więc niedokońca to wszystko wygląda tak różowo jak mi napisałeś. Powiedział mi o tym ksiądz oficjał który się tym zajmuje...Adwokata wynajmę, bo to jest bardzo delikatna i osobista sprawa, pozatym przy okazji będe bardziej uświadomiona w całym procesie co do swoich praw. Muszę zawalczyć z tym procesem bo czuję się oszukana przez męża!
Anonymous - 2011-08-12, 20:26

Czemu czujesz się oszukana przez męża?

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group