Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Tematy różne - Relacje z osobami w związkach niesakramentalnych

Anonymous - 2011-07-05, 15:11
Temat postu: Relacje z osobami w związkach niesakramentalnych
Na Forum najczęściej opisujemy przypadki ze swego doświadczenia. Napiszcie proszę, jak wyglądają wasze relacje z osobami, które są w związku niesakramentalnym, ale są np. jednym z członków waszej rodziny lub znajomych. Czy staracie się im uświadamiać, że jest coś nie tak, czy też ochoczo spotykacie się z nimi nie podnosząc zupełnie tematu sytuacji w jakiej się znaleźli? Czasami trapią mnie takie wątpliwości, czy powinnam utrzymywać kontakty towarzyskie z kochanką mego brata, z którą obecnie żyje (12 lat temu się rozwiódł, a poznał tę panią z 6 lat temu). Spotykamy się rzadko, bo brat mieszka 700 km ode mnie, a jak przyjeżdża to i tak pomieszkuje u mamy. Dopiero teraz gdy sama jestem po rozwodzie zaczęłam się zastanawiać, jak należy po katolicku traktować takie sytuacje. I jeszcze jedno, czy nocując znajomych córki, którzy przyjadą na wesele, mogę pozwolić pod moim dachem spać razem parom nie będących małżeństwem?
Anonymous - 2011-07-09, 00:09

Basiu......brak odzewu na Twoje pytanie...ważne zresztą...
Może nie ma nikogo,brak sytuacji.....szczerze...nie wierze,ale ok...bedę pierwsza.
Moja siostra...zdradził ją mąż,internet,te sprawy...poszło dalej.
Rozwód!
Nie podoba się mnie.Mnie też zdradzono,ale poradziłam sobie....CHCIAŁAM!
Co mogę?
Starałam sie,przedstawiałam stanowisko.....swoje....nie bo nie.
Mądrzysz się siostra,w ogóle mądralińska jesteś...no dobrze.Co wycierpiałam z tego powodu to wycierpiałam.
W końcu....ok...odpuszczam...siostra moja jesteś.....Twój wybór...ale tez masz prawo wyboru.
Wybrała.....ale czy w związku z tym ja mam ją skreślić jako siostę....????
Moje stanowisko zna,akceptuję,ale jednocześnie zaznaczam......nie dzwoń,nie płacz,nie narzekaj....próbowałam,nie słuchałaś.
Raz usłyszałam....a może to Bóg daje mi znać(bo źle było)....nie macie pojęcia jak się ucieszyłam......zajarzyła...
No nic..na chwilę sie poprawiło....na jak długo?....może sama musi sie przekonać....niech doświadcza.
Kocham ją(choć czasem mnie wkurza)ale to jej życie,Bóg daje jej wolną wole ,ja tez.

Anonymous - 2011-10-12, 21:12

Basiu ,dziwi mnie Twoje pytanie.Sama jestes po rozwodzie i wiesz jakie to ciezkie, zapewne juz odczulas jakie to trudne. W pewnych kregach rozwodka jest kims gorszym, to ja sie wini za rozpad malzenstwa, powinna wszystko przetrzymac i nie zgodzic sie na rozwod. Jest Ci napewno ciezko. Tak samo innym moze byc ciezko i po latach cierpien, jak Twoj brat, maja prawo do milosci. Powinnas sie cieszyc, ze Twoj brat znalazl kogos kto go kocha i na stare lata nie bedzie sam.
Anonymous - 2011-10-12, 21:21

Cytat:
Powinnas sie cieszyc, ze Twoj brat znalazl kogos kto go kocha i na stare lata nie bedzie sam.

Fasolko to zdanie jest sprzeczne z zasadami jakimi kierujemy się na tym forum, a do tego jest jawna zachętą do uznania i radowania się z niesakramentalnego związku dwojga ludzi, a mówiąc inaczej z cudzołóstwa. Proszę, abyś nie umieszczała na tym forum takich sformułowań, bo jest to zaprzeczeniem miłości chrześcijańskiej i ideą tego miejsca.

Delikatnie zwracam Ci uwagę,że radowanie się z cudzego niesakramentalnego związku, popieranie takich "układów " międzyludzkich skutkuje wzięciem na siebie części duchowego długu jaki zaciągają owi niesakramentalni oraz przyczynianiem się do deprawacji własnej oraz otocznia , a to juz poważny grzech.

Anonymous - 2011-10-12, 21:26

Fasolko, gdzie Basia napisała, że brat przez lata cierpiał? Fakt że ktoś nie jest z nikim w związku, a de facto jest w związku sakramentalnym, tylko nie żyje z żoną - nie oznacza z definicji, że ten ktoś cierpi i jest nieszczęśliwy. Można żyć samemu i być szczęśliwym, choć po ludzku patrząc - jest to dziwne co najmniej, prawda? Ale jest to możliwe.

Basiu - na Twoje pytanie chyba bym odpowiedziała podobnie jak lena. A zatem - jesteś mi bliska, bo i brat jest mi bliski, szanuję Cię jako człowieka, ale nie akceptuję zjawiska jako takiego, uważam je za niezgodne z moją wiarą, złe. Ale wiem że to Wasze życie, i Wy poniesienie konsekwencje, zarówno w życiu tym jak i w przyszłym. Więc mogę tylko mówić, że tego nie akceptuję, ale ingerować - nie będę.

Anonymous - 2011-10-13, 19:26

Napisalam tak jak uwazam w glebi mojego serca.Tylko Tam gdzie jest gleboka milosc, czyli rowniez w zwiazkach niesakramentalnych, moze obecny byc Bog.
Weszlam na Wasze Forum przez przypadek, a moze byl w tym palec Bozy, ale jezeli kogos obrazilam to przepraszam i wycofuje sie. Pozdrawiam serdecznie.

Anonymous - 2011-10-13, 19:41

Fasolko, nikogo nie obraziłaś :-) dzielimy się naszymi myślami i uczuciami, tak jak na dziś to czujemy, tak jak nam mówi nasze doświadczenie życiowe, i nasza wiara. M.in. na tym polega forum :-)
Anonymous - 2011-10-13, 20:30

fasolka napisał/a:
Tam gdzie jest gleboka milosc, czyli rowniez w zwiazkach niesakramentalnych, moze obecny byc Bog.

???
Możesz jaśniej?

Anonymous - 2011-10-14, 07:24

fasolka napisał/a:
Tylko Tam gdzie jest gleboka milosc, czyli rowniez w zwiazkach niesakramentalnych, moze obecny byc Bog

To zdanie jest wewnętrznie sprzeczne gdyż:
Związek niesakramentalny nie jest pobłogosławiony przez Boga, jak więc może być w nim obecny?
fasolka napisał/a:
Weszlam na Wasze Forum przez przypadek, a moze byl w tym palec Bozy

Pewnie tak Fasolko. Nadarza się okazja i nie wycofuj się, może zagościsz tu na dłużej?


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group