Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie - Odpowiedzialność

Anonymous - 2011-07-06, 11:38

A czy iść do psychiatry z NFZ-u czy do prywatnego? Chyba nie ma sensu ukrywać faktu ewentualnej wizyty przed Żoną? Czy Są w Krakowie jakieś tego typu poradnie przykościelne albo związane ze środowiskami katolickimi - może ma ktoś jakąś wiedzę na ten temat?
Anonymous - 2011-07-06, 12:54

QV napisał/a:
A czy iść do psychiatry z NFZ-u czy do prywatnego?

heee jak możliwe to korzystaj z ulgi.....
wszak zero róznicy......ważne by sobie pomóc..od tyle

albo jak wolisz aż tyle

co do -czy ukrywac fakt....

QV

a czego sie obawiasz skoro powstaje taka mysl???
idziesz,działasz i chyba tylko to sie liczy

a temat Krakowa???
sorry .....mieszkam w innym rejonie ,zatem pozostaje Ci gotowiec że ktos napisze jak i gdzie

albo działasz sam..net i poszukiwania

pozdrawiam

Anonymous - 2011-07-06, 14:18

QV witaj, pytasz o kontakty w Krakowie, nie mnie oceniac czy potrzebujesz pomocy psychiatry, ale wizyta nie zaszkodzi na pewno.
Sa tez poradnie psychologiczne, poradnie rodzinne, trzeba poszperac w necie, na pewno cos znajdziesz.

W Krakowie jest prężnie działajace ognisko Sychar
na pewno dobrze na Ciebie podziała kontakt z zyczliwymi sycharkami
poszukaj w dziale ogniska sychar....

Pytasz mówic czy nie żonie o wizycie u pscyhiatry...wiesz...jestem za szczeroscią
jednak gdy jest b napieta sytuacja w domu, info o psychiatrze moze dolac oliwy do ognia... dać oręż w kłótni...rozważ.
No i koniecznie spowiedż i częsta Eucharystia...polecam!

Z modlitwą, :-D

Anonymous - 2011-07-06, 14:50

Danka 9 napisał/a:
jednak gdy jest b napieta sytuacja w domu, info o psychiatrze moze dolac oliwy do ognia... dać oręż w kłótni...rozważ.

Wybacz Danko

ale to jest właśnie jakies niezdrowe spojrzenie

jak można życ ,prosperowac,cieszyc sie "niby" zyciem -a jednoczesnie dopatrywac sie czy nam ktos nie przywali za węgła???.......

albo normalnie żyje -i nie dopatruje sie złych działań.....


albo oszukuje sam siebie że normalnie zyję..........i widze wszędzie złe działania

taka mi przyszła refleksja do twoich słów.........



QV czy powiesz..czy tez nie
- to twoja sprawa.....

a co z tym zrobi zona
-to tez jej sprawa......

a dla ciebie lepiej byś nie dopatrywał sie teori spisku

i jedno wazne jeżeli widzisz sens w pomocy sobie -to z całych sił sobie pomagaj.
Warto nieraz nawet jeden stopien niepotrzebnie przekroczyć ..
niz siedziec i sam się oszukiwać

WSZYSTKO JEST SUPER

pozdrawiam

Anonymous - 2011-07-06, 16:25

Danuś..przecież on szuka pomocy dla siebie,nie dla zony...nie ją wysyła do lekarza.
Nie widzę powodów do oburzenia,kłótni....ale...fakt,nie znam zony OV.
Psychiatra to taki sam lekarz jak gastrolog,kardiolog itp.

Gdyby np.moj mąz oznajmił...idę do psychologa,czy psychiatry bo mam problem z ktorym sobie nie radze...ucieszyłabym sie i odebrała jako dojrzałośc i odpowiedzialność.
Niestety miał inne pomysły na problemy...ale to już było.

QV siegnij po pomoc,a czy akurat taka na dzis Ci potrzebna dowiesz się na miejscu.
...a żonie zwyczajnie powiedz.....nie radzę sobie,przy okazji ranię Ciebie i dzieci,a tego nie chcę. Idę po pomoc....i tyle.

Anonymous - 2011-07-06, 17:59

QV- w najbliższą sobotę jest spotkanie krakowskiego ogniska w Łagiewnikach- g. 17.00 Msza Św, pózniej spotkanie.

Jeżeli masz jakieś szczegółowe pytania w tematach, które poruszyłeś możemy wtedy porozmawiać.

Anonymous - 2011-07-06, 18:25

lena napisał/a:
Psychiatra to taki sam lekarz jak gastrolog,kardiolog itp.

Pwnie że tak ....
czemu zaświtał mi pomysł akurat tego jegomościa????

Z prostej przyczyny bo to własnie lekarz i jakby co on jedynie ma szanse na wystawienie recepty z czyms doraznym..........

a psycholog jest od czegos innego głównie od pogadanek...rozwikłań problemów......

i taki był mój sens wypowiedzi do QV.........

dla mnie ważne jest ze QV chce sobie pomóc i za to wielki szacun....

pozdrawiam

[ Dodano: 2011-07-06, 18:30 ]
lena napisał/a:
ale to już było.


a całe słowa piosenki brzmią tak:

ale to juz było i nie wróci więcej...... :lol: :lol:

Anonymous - 2011-07-07, 11:33

Dziękuję za wszystkie wypowiedzi...staram się zbliżyć do Żony, byliśmy dziś nawet na spacerze, staram się ją wspierać - widzę, że bardzo się boi tego, że Jej nie kocham - nawet mi to powiedziała...na Jej pytanie czy Ją kocham odpowiedziałem, że moje uczucia są zagubione, przesłonięte starymi sprawami...mocno ją to ubodło.

Postaram się zjawić na spotkaniu Sychar w najbliższą sobotę, a jednocześnie pójdę do spowiedzi, eucharystii i tak jak mówi Norbert1 do jakiegoś specjalisty - mam nadzieję, że jak najszybciej się przełamię...

[ Dodano: 2011-07-07, 11:38 ]
Żona mówiła coś o rozwodzie, że woli odejść niż jakbym się miał z Nią męczyć i Jej nie kochać...starałem się Jej tłumaczyć, że za parę lat będziemy się z tego "śmiać" - oby:/

Anonymous - 2011-07-07, 11:44

QV napisał/a:
...starałem się Jej tłumaczyć, że za parę lat będziemy się z tego "śmiać"

QV i będziecie jak razem pojmiecie problem i znajdziecie zrozumienie.....a w tym wszystkim dzięki komus uwolnisz sie od natretcwa myslowego.......


super że spacerujecie i super że otwarcie o tym rozmawiacie....

to duzo...ba nawet bardzo dużo

pozdrawiam i powodzenia

Anonymous - 2011-07-07, 12:34

QV napisał/a:
na Jej pytanie czy Ją kocham odpowiedziałem, że moje uczucia są zagubione, przesłonięte starymi sprawami...mocno ją to ubodło.

I wcale się jej nie dziwię :-/ Odpowiedź którą Twoja żona lepiej by przyjęła, powinna zawierać prawdę, ale i określać rzecz szerzej. Prawdą jest, że uczucia masz zagubione, że siedzisz w przeszłości. ALE - koniecznie do tego warto by dodać, że masz wolę ratowania małżeństwa, że masz wolę wyjścia z bagna przeszłości, że chcesz tego aby w przyszłości tylko śmiech powodowało to wspomnienie o kryzysie, że dołożysz wszelkich starań aby tak było... że miłość to POSTAWA, i że tak właśnie rozumianą miłością - kochasz ją.

Anonymous - 2011-07-08, 17:18

QW powodzenia! B sie ciesze sie rozmawiacie :-)


CXo do psychiatry, tez uwazam ze lekarz jak kazdy inny...
taka mialam mysl by nie mowic zonie, ktora jest teraz w stanie wzburzenia i nie radzi sobie byc moze (?) ze soba
ze info o tym ze maz wybiera sie do psychiatry moglaby jakos wzburzyc żonę...
moze za duzo nasluchałąm sie podobnych historii, stad daleko, moze zbyt daleko posunieta ostrozność
( np wyciaganie takich wizyt na sprawach o rozwod...ale to zaden dowod ze ktos się leczy, choroba jak kazda inna, macie rację)


osobiscie bylam pare razy u psychiatry po leki antylękowe i mowilam o tym męzowi
jednak jakby to bylo w fazie "ostrej" u nas....pominelabym ten fakt

QW pamietam w modlitwie, Krakowskie sucharki ( fajnie brzmi) wesprą :-)

Anonymous - 2011-07-08, 19:56

Danuś.....ja rownież korzystałam.....ten lekarz uratował mi zycie :-D
Zakończyłam leczenie dwa miesiące temu i wiesz.....właśnie się ponownie zapisałam,bo "egoistycznie" obserwując siebie coś mi nie pasi.
Możliwe,że to objawy zbyt drastycznego odstawienia(moja wina,sama się uparłam)...jakieś bóle,coraz bardziej uciążliwe...może somatyczne wracają....nie wiem,wolę sprawdzic.
Jedni uciekają przed ów lekarzem,a ja szczęśliwa,że udało mi się załapać na wizytę w miarę wcześnie,przed wyjazdem pana doktora i moim na wczasy. Osobno oczywiście :mrgreen:

Anonymous - 2011-08-03, 11:17

Witajcie ponownie. Ciągle śledzę wątki na forum - jakoś mnie to uspokaja. Jestem po pierwszej wizycie u psycholog. Szczęśliwie trafiłem na bardzo sensowną osobę. W domu ostatnio było niewesoło. Żona podczas kilku awantur przyłożyła mi w twarz i kopnęła w plecy przy starszej córce. Zaczęła się wyżalać moim rodzicom. Prosiłem ją, że to najgorsze co może zrobić. Również moja Mama ją prosiła, aby ich nie wciągać w nasze sprawy. Skończyło się awanturą, bo moja Mama przestała wytrzymywać psychicznie Jej ciągłe awantury - ja w rozpaczy, że coś może się stać mojej Mamie przyłożyłem Żonie(wcześniej uważałem, że nie jestem w stanie zrobić czegoś takiego):/ - wprawdzie walnąłem ją tylko dwa razy w rękę, ale jednak. Uciekła do pokoju obok i zadzwoniła z krzykiem do teścia, że chce Ją zabić - on wezwał policję(człowiek nigdy nie spodziewał się, że doczeka czegoś takiego i ze zdziwieniem słuchał takich historii). Teść przyszedł do mnie i powiedział, że mamy się rozwieść , bo chodzę jak burza gradowa(fajny powód) - jemu, by to pasowało - miałby spokój i dziewczynki. Ponadto powiedział , że sobie ciągle wymyślam tę zdradę (chociaż Żona też jemu o tym powiedziała) i Jej córka zawsze była porządna i najbardziej pokrzywdzona przez wszystkich. Nigdy nie reagował jak Żona wyrzucała mnie z domu albo mówiła, że ciągle nic nie robię(chociaż pracowałem 12-13 godzin dziennie). Kiedyś powiedział mi, że z z jego córką trzeba tak: "Mów Jej jedno, a rób swoje" - byłem w szoku - pomyślałem, że skoro moja Żoną wychowywała się wśród takich zasad moralanych to nieźle wdepnąłem Psycholog powiedziała, że zachowania Zony MOGĄ wynikać z problemu alkoholowego w Jej domu rodzinnym, który mógł mieć miejsce. Ona sama przyznała , że fascynował ją kuzyn alkoholik , który jest degeneratem (pasował Jej Jego charakter) i, że żałuje , że nie mogła z Nim być (bardzo często do Niego jeździła i czy coś ich łączyło czy nie, tego nie wiem - On na pewno żadnych oporów by nie miał).

Po wizycie policji zupełnie odsunąłem się na bok - włączył się chyba mechanizm obronny i strach przed zniszczeniem życia dzieciom, które nie są niczemu winne. Przestałem się denerwować (chociaż stare stany powracają). Niestety w utrzymaniu równowagi pomaga mi odsunięcie od Żony (nie śpimy w jednym łóżku, nie rozmawiamy za dużo). Skupiłem się na dniu dzisiejszym - nie myślę o jutrze - ogarnęła mnie obojętność - również uczuciowa co jest chyba groźne. Nadal proszę Was o modlitwę, abym był w stanie udźwignąć te trudne sprawy i abym nie zniszczył życia innym swoim rozgoryczeniem , gniewem i obojętnością.

Anonymous - 2011-08-03, 13:10

Tak dla przypomnienia....

QV napisał/a:
Żona mnie kocha ...problem w tym, że ja nie jestem zbyt pewny swoich uczuć w stosunku do Niej:/.

Dzięki za rady



QV - napisz, o co Ci tak naprawdę chodzi?

Czemu rozwalasz to, co jakoś funkcjonowało i na co sam się zdecydowałeś, wiedząc o przeszłości żony.

Dlaczego szukasz pretekstu, by rozstać się z żoną? Bo jak dla mnie - to jest szukanie pretekstu do rozstania, a nie do naprawy małżeństwa.


Piszesz o awanturach - wiesz, w kłótniach i awanturach biorą udział zawsze dwie osoby - bo jeśli jedna milczy, to znaczy, że jest tylko monolog gniewu jednej - nie awantura.

Kto je zaczyna, z jakiego powodu?

Pisałeś, że żona Cię kocha.

Co zrobiłeś, że kopnęła Cię w plecy. Tak sobie przechodziła i pomyślała: ach, kopnę męza w plecy, co mi tam.

Tak?

Po co grzebiesz ciągle w przeszłości żony?

Cokolwiek było przed ślubem, zostało jej wybaczone podczas Spowiedzi Świętej przedślubnej, tej z całego życia.

Jeśli Bóg odpuścił jej grzechy, to kim Ty jesteś wobec Niego, że Ty nie odpuszczasz i "karzesz" ją za przeszłość?

Nie stawiaj się wyżej od Pana Boga.

Odnoszę też wrażenie, że doszukujesz się ciągle to nowych pretekstów do rozstania?

Już była zdrada, którą koniecznie musi Ci teraz potwierdzić i opisać ze szczegółami, teraz już okazuje się, że w ogóle wyrosła w zepsutym moralnie domu, wśród alkoholików i degeneratów, którymi była zafascynowana.

Wciągacie oboje w to wszystko jeszcze swoich rodziców - straszne.

Zastanawiałeś się co do własnych uczuć do żony - a właśnie ją uderzyłeś. Och, oczywiście leciutko i tylko dwa razy i to w rękę, no i miałeś powód - a ona niedobra policję wezwała.

QV - do czego to doprowadzi, pomyśl.

Byłeś u psychologa i psycholog bez obecności żony, bez wywiadu z nią, już zdiagnozował jej zachowanie? To trzeba uciekać od takiego psychologa jak najdalej - potwierdza to też Twoje z niego zadowolenie. Sensowny, bo potwierdził Twoje przypuszczenia, że tak - wszystko to wina żony. ;)



Zatrzymaj się i powiedz STOP - WŁASNYM zachowaniom.

Dobrze, że na końcu dodałeś zdanie, że prosisz o modlitwę, byś nie zniszczył życia innym swoim rozgoryczeniem, gniewem i obojętnością, czyli dostrzegasz swoje destrukcyjne działanie.

Moją modlitwę na pewno masz, ale modlenie się nie wystarczy.

Postaraj się sam wyciszyć i zapytać sam siebie: o co mi chodzi w życiu.

Zatrzymaj się, póki możesz.

Moje wsparcie modlitewne masz.

Z Panem Bogiem


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group