Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie - Odpowiedzialność

Anonymous - 2011-07-05, 09:52

QV napisał/a:
Największym moim problemem jest chyba niewystarczająca miłość do Żony


Heeeee

QV widzisz a ja myslę że nieraz jest odwrotnie

to nie brak np.czyjejs miłości lub niewystarczająca jej ilośc względem współpartnera....

tylko


brak potwierdzenia o tym że jestem kochany przez partnera,mimo nawet wielkich zapewnien o niej ze strony partnera

nazywa się to nieraz głodem miłosci.....
czyli

czym bardziej jestem przekonany o jej braku-tym bardziej sam karzę jej brakiem

i wówczas powstaje świat iluzji.....

QV napisał/a:
Zaczęło się w zeszły piątek. Żona wyjechała z dziećmi na kilka dani, a mnie zaczęło odwalać...zacząłem przeszukiwać dom, aby odnaleźć jej dawne albumy ze zdjęciami itd...Nie wiem skąd przyszedł ten impuls. Nie mogłem spać, do tej pory nie chce mi się wstawać do pracy. Jak powiedziałem o tym Żonie to wpadła we wściekłość, że znów rozgrzebuje stare sprawy.


dalej nastepuje .............

szukanie potencjalnych dowodów..oznak zdrady..własne przekonanie o czymś..ustalanie domniemanych rywali/rywalek
większośc z tego jednak powstaje w naszej psychice...i pewnie TYLKO....

no cóż dalsze tego typu działania niszcza osobe to wykonująca..oraz najbliższe otoczenie(patrz rodzinę)

jak zatem przeciwstawic sie temu??

udać sie do fachowca od ludzkich nerwów(natury psychicznej),bo podłoża moga byc różne....
najczęściej odpowiedzi na nie sa we własnej przeszłości.....

a tu link do najbardziej parwdopodobnej z nich podtemat"na pozór obojętny"

http://zdrowie.onet.pl/ps...31,artykul.html



przyjżyj sie temu ..popatrz wnikliwie ..a odpowiedzi są na 100% w tobie

...pozdrawiam
..no cóż takie sa moje odczucia jak przeczytałem twój post

Anonymous - 2011-07-05, 11:54

Agnieszko dziękuję Ci za Twoją modlitwę i radę

[ Dodano: 2011-07-05, 12:06 ]
Norbert dzięki za te uwagi. Na pewno problem jest również we mnie. Od czasu pojawienia się dzieci nie jestem zazdrosny, bo nie mam o co...po prostu wydaje mi się, że jak rozwieje mgłę tajemnicy nad zdradą Żony (wtedy Nią jeszcze nie była) i nad tym jaka była , to mi to pomoże...rozumiem jednak, że tak nie będzie i należy zamknąć za sobą drzwi.

Proszę wszystkich o modlitwę , aby przeszłe sprawy nie przesłaniały mi teraźniejszości i przyszłości oraz abym w nie skrzywdził innych w przypływie gniewu albo smutku...

Cieszę się bardzo, że istnieje takie forum, na którym można poważnie (bez rad typu: rób tak abyś był szczęśliwy i nie oglądaj się na innych) porozmawiać o trudnych sprawach...

Anonymous - 2011-07-05, 13:32

Polecam książkę "Uzdrawiająca siła przebaczenie " A. Clendenen, T. Martin
Anonymous - 2011-07-05, 14:03

Dzięki Mirakulum - na pewno sięgnę do tej lektury.

Mój problem z przebaczeniem, patrzeniem w przyszłość, a nie za siebie to jedno. Drugą (chyba poważniejszą) sprawą jest co innego. Gdy wracam do domu nie czuję radości. Wchodzę i nic nie czuję albo wręcz smutek, co najwyżej zobojętnienie. Widzę, że Żona patrzy smutnie mi w oczy, starsza córka wita się, jem obiad, zajmuje się dzieckiem...nie mam w tym wszystkim radości...okropne uczucie, ale ciężko mi wykrzesać coś więcej:/ Wszystko z obowiązku - jak w wojsku - boję się poznać kogoś przy kim będzie "lepiej"...a to dopiero początek wspólnej drogi...

Nie chciałbym powtórzyć "standardowego" scenariusza - żyjmy razem dla dzieci - przecież to droga na manowce...

Anonymous - 2011-07-05, 14:23

QV napisał/a:
Gdy wracam do domu nie czuję radości. Wchodzę i nic nie czuję albo wręcz smutek, co najwyżej zobojętnienie.

To zapewne wynik nie zagojonej rany serca, a nie zagoi się bez przebaczenia.
Czasem trzeba ją najpierw wypłakać, czasem wykrzyczeć lub wytupać.
Te smutne oczy to objaw bólu, który gości w człowieku z powodu braku Miłości.
Nie ustawaj w zapraszaniu żony do modlitwy, zwyczajnie powiedz jej że bez tej pomocy nie pokonacie smutku jaki w Was mieszka, on znika dopiero w Ramionach Boga. Skoro był ślub w Kościele to i życie musi być kościołem domowym, :
"(11) To wam powiedziałem, aby radość moja w was była i aby radość wasza była pełna. (12) To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem. (Ew. Jana 15:11-12, Biblia Tysiąclecia)
Początkiem tej radości zawsze jest modlitwa i ona potem przynagla nas do Sakramentów. :-D Modlić sie można także milczeniem, gdy trudno znaleźć słowa, gdy tylko skierowane jest do Boga to On odpowie po swojemu w Waszych sercach.

Anonymous - 2011-07-05, 14:52

QV......witaj.
Twój problem z przebaczeniem i zaglądaniem z tył zamiast w przód ma decydujący wpływ na dzień dzisiejszy.Wg mnie nie ma dwoch problemów...jest jeden...w Tobie i to Ty cos z tym zrobić musisz.

Ciężko Ci wykrzesać coś więcej...i...boisz się poznać kogoś przy kim będzie "lepiej"

Nikt inny nie zagwarantuje Ci lepszego zycia niz Ty sam.
Ty jesteś jego panem i władcą, od Ciebie zależy jego "jakość".
Od Ciebie równiez zalezy "jakość" całej rodziny.
Ponieważ cięzko na dziś samemu,zbierz te resztki sił i poproś o pomoc fachowców.....zawalcz o lepsze jutro.

Dobrze trafiłes....to może być poczatek nowego życia....poczatek bycia szczęśliwym :-)

Anonymous - 2011-07-05, 15:00

QV napisał/a:
Od czasu pojawienia się dzieci nie jestem zazdrosny, bo nie mam o co...po prostu wydaje mi się, że jak rozwieje mgłę tajemnicy nad zdradą Żony (wtedy Nią jeszcze nie była) i nad tym jaka była , to mi to pomoże...rozumiem jednak, że tak nie będzie i należy zamknąć za sobą drzwi.

QV
napisze tak jeżeli kiedys zazdrośc była ...sama nie mija ...z nią jak z depresja bez braku wygrzebania sedna i wsparcia fachowego........

jak oliwa wypływa na wierzch....czy teraz rozumiesz czemu po 3 latach mogło coś wybuchnać od nowa???

winno sie zadać pytania...

-czy powinna interesować cię przeszłosc żony???-ja uważam że nie
-czy powinna spowiadac ci się z tamtego okresu?? ja uważam że nie

i dalej co ci daje poznana prawda???
na co ci ta poznana prawda???
jakich odpowiedzi spodziewasz się w sobie gdy poznasz prawdę???

to co opisałeś nie musi byc,ale ma szanse włąśnie wyglądac na problemy z zazdrościa...
bo przecież z w jakims celu grzebiesz,przeszukujesz,ustalasz grzebiąc się w przeszłości.

Przeszłości jaka tak naprawde nie dotyczy ciebie...

o jakim tu mowa niezaleczeniu ran,braku wybaczenia o jakim pisza ci inni.....

skoro to nie dotyczy ciebie...

Qv nie wiem może i zle myslę???
..ale wiem dokładnie że przeszłość partnerów nie winna nas obchodzić.....przeszlośc staje sie naszym -udzialem gdy sie nia ktoś z nami podzieli.....

to tyle

A co do wypalenia..jak trafnie napisała kinga poczucie braku miłości....

QV to typowe zakręcenie swoimi emocjami ...

....ktos mnie nie kocha..ktoś mną od lat gra...nie czuje od kogoś miłości...

zatem czemu w tym tkwię???
może poznam kogoś innego???...może będę gdzies indziej szczęśliwy???.może odejdę????.......

Może i odejdziesz- tylko jaka gwarancja że po odejściu przyjdzie SZCZĘŚCIE....

QV szczeście albo jest w tobie,albo go brak....a jak brak pomysl dlaczego

czy ktos inny jest za to winien???

czy to poprostu problem we mnie???

takie a nie inne pytania i brak wewnątrz siebei na nie odpowiedzi
wykancza ciebie..powoduje destrukcje w dzieciach..i powolne oddalanie zony

zatrzymaj to poki czas


pozdrawiam

Anonymous - 2011-07-05, 16:02

QV witaj na forum.

Podpisuje się pod tym co napisała lena.
Od Ciebie zalezy czy bedziesz szcześliwy, może warto sie przestać ogladac na zonę czy dzieci.
Oni nie sa po to bys byl szczesliwy....nie oczekuj od nikogo ze Cie uszczesliwi.
Skad wiesz, ze jakbys poslubil zonę po przemysleniu i wybraniu starannym...nie bylbys nadal smutny i poszukujący?

Zacznij od siebie, jakas forma pomocy, terapii, rozwoju
a przede wszystkim Pan Bog :) spowiedz, eucharystia, modlitwa, przyjaciele

co lubisz robić? Moze isc na lody z rodziną, na rower, czy poskakac po kałużach z dziećmi :)? Nie dac sie depresji i smutkowi.

Lubisz siebie?, masz przyjaciól? O te sfery bym zadbała...
Z modlitwą

Anonymous - 2011-07-06, 08:40

Norbert1 napisał/a:



jak oliwa wypływa na wierzch....czy teraz rozumiesz czemu po 3 latach mogło coś wybuchnać od nowa???



Pewnie masz racje Norbert1.
Norbert1 napisał/a:

winno sie zadać pytania...

-czy powinna interesować cię przeszłosc żony???-ja uważam że nie
-czy powinna spowiadac ci się z tamtego okresu?? ja uważam że nie

i dalej co ci daje poznana prawda???
na co ci ta poznana prawda???
jakich odpowiedzi spodziewasz się w sobie gdy poznasz prawdę???


Też rak myślę, że poznanie prawdy nic nie zmieni. Problem w tym, że budząc się codziennie nachodzą mnie coraz gorsze myśli - co ona i z kim mogła robić? Jak bardzo była zepsuta? - pewnie nie, ale niewiedza buduje we mnie coraz gorsze obrazy przeszłości Żony - spodziewam się, że mocno wyolbrzymione.

Kolejną sprawą jest to, że mnie notorycznie okłamywała - zanim zaszła w ciążę gnębiłem ją pytaniami o zdradę - Ona zarzekała się i wyklinała mnie jak mogę tak myśleć...nie wiem skąd, ale wiedziałem, że kłamie...

Teraz narasta w człowieku strach - Ok, teraz jest w porządku - co będzie później skoro na początku znajomości potrafiła tak kłamać...

Anonymous - 2011-07-06, 09:39

QV napisał/a:
Też rak myślę, że poznanie prawdy nic nie zmieni. Problem w tym, że budząc się codziennie nachodzą mnie coraz gorsze myśli - co ona i z kim mogła robić? Jak bardzo była zepsuta? - pewnie nie, ale niewiedza buduje we mnie coraz gorsze obrazy przeszłości Żony - spodziewam się, że mocno wyolbrzymione.

Kolejną sprawą jest to, że mnie notorycznie okłamywała - zanim zaszła w ciążę gnębiłem ją pytaniami o zdradę - Ona zarzekała się i wyklinała mnie jak mogę tak myśleć...nie wiem skąd, ale wiedziałem, że kłamie...

Teraz narasta w człowieku strach - Ok, teraz jest w porządku - co będzie później skoro na początku znajomości potrafiła tak kłamać...


ano nic nie zmieni........
poza tym że będa to odpowiedzi....cos czego sie domagasz zwane PRAWDĄ...

ale czy uznasz to za prawdę???
czy wypowiedzi cie zadowolą???
czy przestanie cie to już męczyć???

sadze że nie

.....zatem w czym problem???

QV zapewne w twojej głowie i w twoich myślach....

tam powstaje obraz zony: nieżadnej,zdradliwej,dwulicowej......
pytasz wprost..zatem słyszysz odpowiedż

QV napisał/a:
jak mogę tak myśleć

i zobazc co dalej

QV napisał/a:
nie wiem skąd, ale wiedziałem, że kłamie...


QV na czym to opierasz
-na przeczuciu???

na darze drugiego głosu??

a w takim razie co to za drugi głos???

jakie jest jego pochodzenie??

wiesz??
na chwile zatrzymaj sie i pomyśl

czy przyjmujesz alternatywe że to nie jest prawdą???
czy przyjmujesz ewentualnie własną pomyłkę??

jeżeli tak--to czy wiesz że krzywdzisz żonę

czy wiesz o tym???

dlatego kolejny raz napisze to............

daj sobie pomóc..zrób cos dla siebie
i powierz te złe mysli do naprawy fachowcom od tego.......

a efekt???

moze być zbawienny

pozdrawiam i milego dnia

Anonymous - 2011-07-06, 09:43

Wczoraj Żona wpadła w furię...zaczęła mówić coś o rozwodzie, bo nie chce żyć z kimś kto Jej nie kocha. Starałem się Jej tłumaczyć, że moje uczucie się odbudowuje, że mam trudny okres...znów wyjeżdża z dziećmi, bo męczy ją siedzenie ze mną... ja pewnie wyjadę do Rodziców, bo nie dam rady siedzieć w pustym domu. Wiem, że jest zmęczona i pewnie to nakłania ją do takich desperackich słów...martwię się o starszą córkę, bo w Naszym domu rzadko był spokój - często się kłóciliśmy. Teraz ja odpuściłem i staram się łagodzić spory...

[ Dodano: 2011-07-06, 09:50 ]
Norbert1 - przecież później okazało się, że ten podświadomy głos się nie mylił...zdaje sobie sprawę, że to nie ma już znaczenia...zdrada i przeszłość Żony i bardzo bym chciał żeby te głosy w mojej głowie odeszły, żeby mieć wewnętrzny spokój...dzięki udziałowi i lekturze tego forum nawet wydaje mi się, że ten zbawienny proces postępuje, ale czy na stałe?...gdzie się udać po dodatkową pomoc? Czy iść z Żoną?

Anonymous - 2011-07-06, 10:43

QV napisał/a:
zbawienny proces postępuje, ale czy na stałe?...

hmm czy na stałe???.....

to zalezy od ciebie na ile zapragniesz pomóc sobie....
na ile będziesz chciał..........

QV napisał/a:
gdzie się udać po dodatkową pomoc?

QV....

zawsze winno się to odbywac DWUTOROWO....

z jednej ludzkiej
często jest to psycholog....niekiedy psychiatra,wsparcie lekami

z drugiej duchowe

spowiednik,kościól,wiara,mądry ksiądz do dyskusji.........

QV napisał/a:
Czy iść z Żoną?
...

tylko wówczas jak dwa ogniwa będa na to gotowe,jak we dwoje zdecydujecie o tym,i jak w seru zapragniecie tego........

QV napisał/a:
...zaczęła mówić coś o rozwodzie, bo nie chce żyć z kimś kto Jej nie kocha. Starałem się Jej tłumaczyć, że moje uczucie się odbudowuje, że mam trudny okres...znów wyjeżdża z dziećmi, bo męczy ją siedzenie ze mną... ja pewnie wyjadę do Rodziców, bo nie dam rady siedzieć w pustym domu. Wiem, że jest zmęczona i pewnie to nakłania ją do takich desperackich słów...martwię się o starszą córkę, bo w Naszym domu rzadko był spokój - często się kłóciliśmy. Teraz ja odpuściłem i staram się łagodzić spory...


hmmm??? sam widzisz jak ważne jest uporządkowanie twoich mysli..twojej walki wewnątrz siebie

QV ..jeżeli ktos staje sie męczący,jeżeli ktos nie radzi sobie ze soba,jeżeli ten ktos kolejny..i kolejny raz męczy tym że jego psychika jest trudna

echhh .........
wybacz ale nastepuje odizolowanie od niego(ucieczka)
...chcesz tego???

QV ...wiesz masz jak na tacy.....bierzesz ta tacę idziesz do psychologa..lub psychiatry(prędej ten drugi) i dajesz to

QV napisał/a:
przecież później okazało się, że ten podświadomy głos się nie mylił...zdaje sobie sprawę, że to nie ma już znaczenia...zdrada i przeszłość Żony i bardzo bym chciał żeby te głosy w mojej głowie odeszły, żeby mieć wewnętrzny spokój.


i mówisz

Prosze o pomoc by poradzić sobie z natretnymi myslami wzbudzajacymi mą nieufnośc i zazdrość.

pozdrawiam /milego dnia

Anonymous - 2011-07-06, 11:06

Myślisz Norber1, że już potrzebuje psychiatry, leków - trochę ciężko się z tym pogodzić - szczególnie, że moje problemy po zdradzie i kłamstwach wydają się naturalne...tyle, że masz rację w tym , że nie mogę sobie z tym dać rady...
Anonymous - 2011-07-06, 11:17

QV napisał/a:
że już potrzebuje psychiatry, leków - trochę ciężko się z tym pogodzić

Heeeee
QV reagujesz tak jak wszyscy....

psychiatra??? a czy ja jestem wariatem???

nie- nie jestes ..ja tez nim nie byłem...

poszedłem..pogadałem...pomogłem sobie


i dzis z tego się cieszę ..i oddycham pełną piersią...

a wiesz co mi powiedziała Pani doktor???
...kiedy zaserwowalem jej moje obawy I wstyd - przed wizyta u psychiaty...

hiiiiiii

Panie Norbercie psychiatra jest dla ludzi jacy chca sobie pomóc....

ŚWIADOMIE-pomóc


czy warto było???

tak bo nie ma już natretnych mysli...głupich mysli

w to miejsce wszedł ZDROWY ROZSĄDEK

pozdrawiam


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group