Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie - Odpowiedzialność

Anonymous - 2011-07-04, 14:02
Temat postu: Odpowiedzialność
Witam Wszystkich forumowiczów

Moją żonę poznałem 3 lata temu. Na początku znajomości byłem do Niej dość sceptycznie nastawiony. Wszystko jednak poukładało się tak, że po 3 miesiącach była ze mną w ciąży...oraz dowiedziałem się, że w ciągu tych 3 miesięcy zdążyła mnie zdradzić oraz ukryć nieciekawe fakty z przeszłości. Pojawiły się wątpliwości co robić dalej...odejść czy zostać/czy to moje dziecko....poczucie odpowiedzialności kazało mi zostać...okazało się, że moja żona rzeczywiście zakochała się we mnie. Rok po urodzeniu dziecka pobraliśmy się. Obecnie mamy już drugie dziecko.
Problem w tym, że od samego początku mam wielkie trudności z pogodzeniem się z tym, że żona ukryła przede mną fakt zdrady, a ujawniła go dopiero wtedy, gdy "nie miałem" wyjścia...czuję się oszukany oraz jak "frajer", który dał się złapać w pułapkę. Przez te 3 lata jakoś to ukrywałem - teraz wszystko wróciło do mnie jak bumerang ze zdwojoną siłą. Moja Żona cierpi, bo widzi, że jest mi źle, a ja nie wiem co robić dalej...Moja Żona mnie kocha ...problem w tym, że ja nie jestem zbyt pewny swoich uczuć w stosunku do Niej:/.

Dzięki za rady

Anonymous - 2011-07-04, 16:08

A może zdrowiej i racjonalniej patrzeć w przyszłość, niż wciąż wracać do tego co było? Czy zostałeś tylko z poczucia obowiązku??? A co zdrugim dzieckiem? Chyba nie wzięło się z poczucia obowiazku? A może to czysty egoizm? Miłosć cierpliwa jest i nie pamięta złego....
Anonymous - 2011-07-04, 17:10

Na pewno masz rację Elżbieto. Należy patrzeć w przyszłość. Drugie dziecko jest owocem małżeństwa - i bardzo dobrze - nie w tym jednak mój problem. Problem w tym jak odnaleźć miłość - wiem, że zaraz ktoś powie - "Ożeniłeś się bez miłości!!!". Ożeniłem się, bo miałem nadzieję, że uczucie do Żony rozkwitnie ( było i jest mocno stłamszone przeszłością, a jednocześnie nie zdążyło się wykształcić zbyt silnie ze względu na "szybką" ciążę i przykrą prawdę...) oraz z innych oczywistych względów...Jak odbudować takie uczucie i gdzie szukać drogi ku temu (oprócz Pisma Świętego). Na pewno w porównaniu z innymi problemami tutaj przedstawionymi nie jest źle, ale proszę o wsparcie...
Anonymous - 2011-07-04, 17:21

QV napisał/a:
Ożeniłem się, bo miałem nadzieję, że uczucie do Żony rozkwitnie


uczucia są przereklamowane! miłość to nie uczucie, to decyzja, że chcesz być ze swoją lubą do końca życia :-)

Anonymous - 2011-07-04, 17:23

Czy ciągłe wypytywanie Żony o przeszłość jest właściwe? Czy ma obowiązek mi się zwierzyć z tego co robiła zanim mnie poznała?
Anonymous - 2011-07-04, 17:26

QV napisał/a:
Czy ciągłe wypytywanie Żony o przeszłość jest właściwe?


NIE! po co? żeby się jeszcze bardziej zdołować?

QV napisał/a:
Czy ma obowiązek mi się zwierzyć z tego co robiła zanim mnie poznała?


NIE! po co? żeby Cie jeszcze bardziej zdołować?

Anonymous - 2011-07-04, 17:26

Michaił napisał/a:
QV napisał/a:
Ożeniłem się, bo miałem nadzieję, że uczucie do Żony rozkwitnie


uczucia są przereklamowane! miłość to nie uczucie, to decyzja, że chcesz być ze swoją lubą do końca życia :-)


To co zrobić , gdy po części ożeniłem się z obowiązku....jest szansa, aby taki związek przetrwał? Jak budować relacje z Żoną, aby nie robić Jej i całemu otoczeniu przykrości?

Anonymous - 2011-07-04, 17:28

QV, a macie ślub kościelny?

QV napisał/a:
jest szansa, aby taki związek przetrwał?


"Każde trudne sakramentalne małżeństwo jest do uratowania..."

Anonymous - 2011-07-04, 17:44

Tak mamy Ślub Kościelny.

[ Dodano: 2011-07-04, 17:59 ]
Sądziłem, że miłość mojej Żony do mnie + moje uczucia do Dzieci i szacunek do Żony + dom wystarczą - jednak brakuje czegoś z mojej strony - czy jest szansa żeby to odnaleźć? Jak próbować tego dokonać? Wiem, że to może śmieszne wszystko i ktoś nazwie marudzeniem, ale naprawdę jest mi bardzo ciężko:/

Anonymous - 2011-07-04, 18:18

QV, zbyt mocno żyjesz przeszłością.
Przemyślałeś już wszystko, mam nadzieję, że także przemodliłeś :-D , a teraz zamknij ten czas i patrz do przodu! Inaczej - możesz rozwalić Wasze małżeństwo! Uczucia żony do Ciebie, a są przecież dla Ciebie bardzo ważne, przy takiej postawie Twojej - mogą ulecieć i ...będzie to Twoja wina.
Tamto było, minęło... Ważne, co jest dziś. Zadbaj o dziś.
Sam :evil: siedzi w tych wspommnieniach. Nie dyskutuj z nim!

Jesteś szczęściarzem - masz kochającę żonę. Doceń to! To już inna kobieta niż dawniej - dojrzała, matka Waszych dzieci.
Pozdrawiam.

http://www.youtube.com/watch?v=ee1tdT8n_ms

Anonymous - 2011-07-04, 22:24

QV napisał/a:
Przez te 3 lata jakoś to ukrywałem - teraz wszystko wróciło do mnie jak bumerang ze zdwojoną siłą.

Witam.
Powiedz, czy wydarzyło się coś takiego, co spowodowało ten nagły powrót niechęci do żony?

Anonymous - 2011-07-05, 00:06

QV,
Witaj,
skoro masz takie problemy to przeżyj po kolei to co powinno być w Twoim życiu przeżyte czyli ustaw wszystko na swoje miejsce. Zdefiniuj kolejno emocje wobec żony i z żoną , bo one tu szwankują i urosły do rangi superproblemu.
Daj w swoim życiu pierwszeństwo Bogu i z Nim rozwiązuj swoje problemy małżeńskie.
Możesz np. zrobić tak:

1. poznałeś kobietę- uciesz się jej obecnością, przezyj narzeczeństwo
2. zniszczyłeś czystość w związku na spółkę z narzeczoną- zadośćuczyńcie Bogu i sobie- ( Bogu spowiedź i pokutę, wam rekolekcje czy spotkania narzeczeńskie- RCSM dla narzeczonych lub małżonków )
3.doświadczyłeś zdrady- daj sobie czas na złość, upuść negatywne emocje np. w sporcie czy pracach domowych, zakomunikuj że Ci źle z tym faktem, przebacz, buduj na nowo i nie wracaj do przeszłości.
4. uciesz się narodzinami potomka, wraz z żoną proś Boga o uzdrowienie momentu poczęcia-zadośćuczynienie np. pielgrzymka do jakiegoś Sanktuarium wraz z dziećmi, spotkania małżeńskie
5. idź z żoną na kurs komunikacji ( lub słuchaj audycji Jacka Pulikowskiego o różnicach pomiedzy kobieta i mężczyzna i jak sie porozumiewać pomiedzy różnymi płciami ) , zaproś za romantyczną kolację, zacznij z nią chodzic na randki, rozmawiajcie, znajdźcie wspólne zainteresowania poza wychowaniem dzieci, zakochaj się w żonie na nowo.

Daj sobie na każdy etap jakiś czas i dojdź z emocjamii do dnia dzisiejszego, po drodze doceń i siebie i małżonkę, bo zafiksowałeś się na dawnej sprawie i gubisz dzisiejszy dzień. Jak uczciwie to zaaranżujesz i przeżyjesz z żoną to oboje na tym zyskacie, bo każde małżeństwo można odbudowac tylko trzeba chcieć.
To oczywiście propozycja i dość mocny skrót , a każdy punkt możesz rozwinąć dla swoich potrzeb, najważniejszy jest jednak etap przebaczenia, podejmij decyzję o wybaczeniu i ono zagości w Twoim sercu, ale trzeba o to zabiegać, inaczej zniszczysz rodzinę i siebie.
Skoro szukasz pomocy to znaczy,że czujesz sie odpowiedzialny za swoją rodzinę i to dobrze świadczy o Tobie i że masz dobro w sercu. Każdy może natknąć się w życiu na trudną sytuację, z którą nie potrafi sobie poradzić sam, więc gdy nie znajdziesz tu na forum sugestii, które do Ciebie przemówią to możesz zawsze jeszcze skorzystać z pomocy psychologa lub terapeuty małżeńskiego i to też będzie dobra forma szukania wsparcia , aby rodzina stała się szczęśliwą oazą dla Was wszystkich.
Jednak cokolwiek wybierzesz zawszepamietaj, aby to Bóg był w centrum Waszego życia, dzięki Jego obecności i pomocy można pokonać wszystkie rafy, bez Niego wielu ludzi potyka sie na prostej drodze.
Niech Ci Bóg błogosławi w tej drodze do uzdrowienia małżeństwa. :)

Anonymous - 2011-07-05, 08:39

elzd1 napisał/a:
QV napisał/a:
Przez te 3 lata jakoś to ukrywałem - teraz wszystko wróciło do mnie jak bumerang ze zdwojoną siłą.

Witam.
Powiedz, czy wydarzyło się coś takiego, co spowodowało ten nagły powrót niechęci do żony?


Zaczęło się w zeszły piątek. Żona wyjechała z dziećmi na kilka dani, a mnie zaczęło odwalać...zacząłem przeszukiwać dom, aby odnaleźć jej dawne albumy ze zdjęciami itd...Nie wiem skąd przyszedł ten impuls. Nie mogłem spać, do tej pory nie chce mi się wstawać do pracy. Jak powiedziałem o tym Żonie to wpadła we wściekłość, że znów rozgrzebuje stare sprawy.

Największym moim problemem jest chyba niewystarczająca miłość do Żony. Nawet dzieci zaczęły mnie denerwować - nie chce być egoistą...wiem, że są w życiu przesilenia...mój problem jednak tkwi głębiej.

[ Dodano: 2011-07-05, 08:50 ]
Kingo2 bardzo dziękuję Ci za te rady.

Na pewno musimy więcej czasu spędzać razem, rzeczywiście gdzieś wyjść, itp. Oczywiście problemem jest czas (przy dwójce małych dzieci nie jest to łatwe).

Będę próbował proponować Żonie wspólną modlitwę, ale Ona jest dość sceptycznie do tego nastawiona.

Żona mnie kocha, ale też jest znerwicowana...boi się, że Jej nie kocham, widzi moją oschłość i obojętność. Bardzo często jestem zamyślony , nieobecny. Obawiam się, że zbyt dobrze do siebie nie pasujemy, często nie mamy o czym rozmawiać...niestety nie zdążyliśmy zbyt dobrze poznać zanim pojawiło się dziecko...

W codziennej Koronce do Miłosierdzia Bożego proszę o łaskę akceptacji, przeze mnie, sytuacji w jakiej się znalazłem i odszukania w tym wszystkim szczęścia..

Anonymous - 2011-07-05, 09:02

Witaj

Dziś o 9.30 na kanale religia tv jest program Wszystko jest możliwe


Dzisiejszy odcinek to opowieść gangstera. Zyczę Ci, aby w Twoje serce wlana została nadzieja, bo nie ma rzeczy niemozliwych.

W jednym z odcinków tego cyklu jest historia mężczyzny,bardzo podobna do Twojej:-)

Kryzys jest błogosławieństwem. Tylko trzeba Go przeżyć, choc na początku mocno boli. Zawsze masz 2 wyjścia - dezercja zanim dasz dojść do głosu swojemu wnętrzu, lub wchodzisz w to i zyskujesz inną jakość życia.

Mój znajomy ostanio powiedział fajną rzecz o życiu : " Albo wchodzisz na głębokie akweny, albo ciągle ślizgasz się po kałużach"...Wybór nalezy do Ciebie

Z modlitwą. Agnieszka.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group