Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - brak milosci i szacunku

Anonymous - 2011-07-04, 12:29
Temat postu: brak milosci i szacunku
Jestem mezatak od 13 lat, mamy dwojke dzieci 11 i prawie 3 lata, nasze malzenstwo zawsze bylo pelne awantur, ale sie godzilismy, zawsze to ja wyciagalam reke. W awanturach nigdy nie bylam dluzna mezowi, on mi dogadywal, ja mu odpowiadalam, wrzeszelismy, maz rozwalal rozne rzecz z czasem zaczal mnie wyzywac coraz bardziej, popychac. Przez te 13 lat mam wrazenie, ze czesciej plakalam niz sie smialam. Po ostatniej awanturze cos we mnie peklo, slyszalam juz od jakiegos czasu, ze mnie nie kocha, plul na mnie mowiac, ze nie chce na mnie patrzec, dostalam w twarz, pchnal ze schodow, kopnal, a wczesniej nie odzywal sie do mnie przez prawie dwa mniesiace z naprawde jakiegos blachego powodu. Wyprowadzilam sie z domu, mieszkam u matki z dziecmi, ale ostatnio stwierdzialm, ze mam swoj dom i zaczelam tam nocowac od czasu do czasu. Jak sie widzimy to albo sie nie odzywamy, albo wrzeszczymy. Nie uslyszalam porozmawiajmy, przegiolem. Nie kocha mnie juz, doszly mnie sluchy, ze mial kogos kiedys, nie sprawdzilam tego wiec nie wiem czy to jest prawda, ale nie to jest najgorsze, najgorsza jest ta agresja, ta nienawisc, ten brak milosci. Jestem bezsilna, nie wiem co zrobic, nie potrafie z nim rozmawiac. Nie wiem jak dalej mam zyc, gdyby nie dzieci to bym chciala polozyc sie spac i sie nie obudzic.
Anonymous - 2011-07-04, 16:03

Wiem, że strasznie mało mam do powiedzenia w tej kwestii, bo moje małżeństwo się sypie. Ale paradokslanie właśnie teraz uświadomiłam sobie, że vet za vet prowadzi nieuchronnie do jednego - do upadku i rozwodu. Chociaż czekam na pierwszą rozprawę rozwodową, której tak naprawdę wcale a wcale nie chcę i dałabym baaaaardzo ale to bardzo wiele aby cofnąć czas i wymazać z życia mjego męża i swojego ostatnią awanturę, to jednak postanowiłam wszystko odbudować miłością, to znaczy narzekałam na brak czułości, rozmowy i bliskości w małżeństwie, a ostatni okres uświadomił mi, że sama też nie niosłam jej zbyt dużo. Więc może drogą tu jest przede wszytskim danie czegoś od siebie? Może zmiana siebie na lepszą zmieni też podejście męża? Może powinnaś przemyśleć czego oczekujesz czy uważasz, że już nie ma o co walczyć, czy chcesz jeszcze coś odbudować! Ja postanowiłam przynajmniej spróbować, bo mimo ogromnej ilości nieporozumień jakie ostatnio zagościły w moim małżeństwie uświadomiłam sobie, że bardzo kocham mojego męża. I choć moje próby ratowania małżeństwa przypominają ostatnio walkę z wiatrakami, bo mój mąż po ostaniej awanturze już skreślił wszystko i wystąpił o rozwód, to jednak wciąż pamiętam o słowach Jezusa skierowanych do Piotra, ile razy należy wybaczać, czy aż 7? Będę się modlić abyś podjęła słuszną decyzję. i życzę wytrwałości. Pozdrawiam cieplutko
Anonymous - 2011-07-04, 20:49

Pollyanno, Twój mąż stosował przemoc, na to na pewno nie wolno pozwolić. Dobrze, że się odseparowałaś, może pomyślisz teraz o wizycie u psychologa, o terapii dla siebie i dzieci ( dzieci przecież były świadkami tego wszystkiego i ślad zostanie w nich do końca życia), jesli Ty staniesz na nogi to będziesz mogła pomóc Twojemu mężowi i waszemu małżeństwu. Niebieska linia - korzystałaś? A z Bogiem o tym rozmawiasz? Tu trzeba dużo modlitwy. Zwróć się o pomoc koniecznie, bo tak jak powiedziałaś masz dzieci i dla nich musisz być spokojną, radosną mamą. Skoro razem z mężem wrzeszczycie, albo się nie odzywacie, to może zmień taktykę. może stań się życzliwa, unikaj spięć, pochwal za coś, a wcześniej obejrzyj "Ogniodpornego", polecanego na forum, poczytaj proponowane tu książki.
Anonymous - 2011-07-04, 23:48

Polyanno witaj na forum, podpisuje sie pod tekstem Kari

Cytat:
Pollyanno, Twój mąż stosował przemoc, na to na pewno nie wolno pozwolić. Dobrze, że się odseparowałaś, może pomyślisz teraz o wizycie u psychologa, o terapii dla siebie i dzieci ( dzieci przecież były świadkami tego wszystkiego i ślad zostanie w nich do końca życia), jesli Ty staniesz na nogi to będziesz mogła pomóc Twojemu mężowi i waszemu małżeństwu. Niebieska linia - korzystałaś?


Konieczna jest pomoc fachowca, bez powiedzenia stop takimu traktowaniu Ciebie przez męża lecisz po równi pochyłej...nie ma z tym żartów, ile jeszcze mozesz wytrzymać

Będę pamiętac w modlitwie, odwagi i niech dobry Bóg prowadzi

Anonymous - 2011-07-05, 00:08

co potrzeba ???
chyba to

http://www.niebieskalinia.pl/index.php?w=1280.


i to warte do poczytania




http://www.samo-zycie.iq2...amp;temat=44952


a prywatnie ......hmmmm???

chyba trzeba juz dzialać

pozdrawiam

Anonymous - 2011-07-05, 10:12

Dziekuje Wam wszystkim za wsparcie. Niebieska linia, ciagle mi sie wydaje, ze to mnie nie dotyczy, bo te napady wscieklosci nie byly na co dzien, tylko przy awanturach, ale jednak. Minelo juz troche czasu od tej ostatniej awantury, powoli opadaja we mnie emocje i zaczynam nabierac dystansu i odzyskiwac rownowage psychiczna (tak mi sie dzisiaj wydaje). Ale bylam w strasznym dolku, gdy zaczelam czytac tu na forum historie innych zaczynalam nabierac dystansu do wszystkiego.

Zawsze bylam wierzaca i praktykujaca osoba. Moj maz jak bylo dobrze chodzil ze mna do kosciola, ale jak tylko sie klocilismy zapominal o tym, teraz tez Bog nie jest dla niego chyba wazny. Na poczatku tego mojego kryzysu watpilam w Boga, buntowalam sie jak to ja "dobry czlowiek", chodzilam na pielgrzymki, oaza, codzienna modlitwa, co niedziela Msza Swieta, dlaczego Bog pozwala zebym tak cierpiala ja i moja rodzina - teraz minal okres buntu, ale rozne pytania i watpliwosci zostaja. W niedziele bylam u spowiedzi i Komunii i bylo mi naprawde lzej.

A jak ja moge pomoc swojemu mezowi? On sie do mnie nie odzywa, ja po tym ostatni ataku na moja osobe, czuje taka bariere, zeby sie do niego odezwac, boje sie, ze znowu mi powie, ze mnie nie kocha, ze rozwod, zebym delikatnie mowiac "wynosila sie", ze licza sie tylko dla niego dzieci. Nie wiem jak z nim rozmawiac. Nie rozmawiamy juz ze sobe ok dwoch miesiecy - trudno mi, czekam chyba, az do niego dotrze, ze zle sie zachowuje, ale chyba sie nie doczekam. Ja widze jego wine, a on moja i chyba czeka, ze to ja znowu wyciagne reke (a moze nie czeka, nie chce).

Anonymous - 2011-07-05, 15:07

Witaj

Zaprzeczasz temu co sie dzieje i umniejszasz to...czesto kobiety doznajace przemocy tak robią...z wspoluzaleznienia, ze strachu...rozumiem to dobrze
ale fakty sa faktami, sama piszesz
Cytat:
dostalam w twarz, pchnal ze schodow, kopnal,

sorry, to nie jest takie nic....a Ty piszesz ze nie dotyczy...nabierasz isly i dystansu....az do nastepnego ataku niestety
uczestniczylam w grupie wsparcia dla kobiet doznajacych przemocy, ten problem bez leczenia SAM NIE MIJA, przykro mi
Pytasz
Cytat:
A jak ja moge pomoc swojemu mezowi?

Nie umniejszajac i nie ukrywając jego choroby...i dbajac o siebie i dzieci...modlitwa na pewno
ale i konkretna i fachowa pomoc, terapia, grupa wsparcia...polecam niebieska linię
dbaj o sobie! Pan Bog kocha Cie i nie chce byś cierpiała....wyciągnij rękę do innych a oni Ci pomogą

Z Bogiem.

Anonymous - 2011-07-11, 10:18

Dzisiaj chyba mam kiepski dzien, plakac mi sie chce. Nie moge juz tak zyc. Spedzam teraz kilka dni w domu, moj maz jak wroci pozno, to siada przed komputerem, albo telewizorem, a jak mu w sobote powiedzialam, ze jade z dziecmi na tydzien nad morze, to powiedzial, ze go to nie obchodzi, wiec mu powiedzialam, ze ok nie bede go wiecej informowac co planuje z dziecmi, jak powiedzialam, zeby mi pieniadze za kredyt za mieszkanie dal wczesniej i oddal jeszcze to co mi niedoplacil w zeszlym tygodniu, to uslyszalam obelgi i wpier....j. Slyszal to nasz prawie trzyletni syn, zaczal do ojca krzyczec, zeby nie krzyczal na jego mame i schowal sie pod stol mowiac, ze boi sie taty. Pokazalam to mezowi, chyba go cos ruszylo bo wzial syna na rece, ale mi sie dostalo, ze syn ma "spalone" ramiona i pelna agresja w stosunku do mojej osoby. Nie widac niestety ani odrobiny dobrej woli z jego strony.

On mnie pobil, on sie drze, a oczekuje ode mnie nie wiem czego, zebym go przeprosila, a moze zebym zlozyla wiosek o rozwod, wtedy ja pokryje koszty. Nie wiem sama co mam robic, moze zlozc wniosek o rozwod, albo separacje, moze potrzeba konkretow, zeby sytuacja sie rozwiazala. Jedyne czego moj maz sie boi to podzialu majatku, bo mieszkamy poniekad na jego ojcowiznie, w ktora mocno zainwestowalam i to jest jego jedyny problem.

Trudno zyc bez milosci, zrozumienia i dobrej woli. Jak dlugo mozna nie rozmawiac. Dlaczego ludzie tak krzywdza sie nawzajem, choc laczy ich tyle dobrych chwil i co najwzaniejsze dzieci, ktore przeciez kochamy bardziej niz siebie.

[ Dodano: 2011-07-11, 12:17 ]
jak rozmawiac z kims kto pala do Ciebie taka nienawiscia i zawzietoscia? jak rozmawiac z kims kto zamiast rozmawiac wyzywa i przeklina, i obarcza Cie wina za wszystko?

Anonymous - 2011-07-11, 12:38

Obiecuję modlitwę
i życzę spokoju i cierpliwości w niesieniu krzyża

Anonymous - 2011-07-11, 14:59

Bog zaplac, bardzo mi jest chyba potrzebna. Czlowiek stara sie byc dzielny, ale sam nie daje rady. Mam nadzieje, ze jurto bedzie lepsze.
Anonymous - 2011-07-11, 16:17

Pollyanna napisał/a:
Trudno zyc bez milosci, zrozumienia i dobrej woli. Jak dlugo mozna nie rozmawiac. Dlaczego ludzie tak krzywdza sie nawzajem, choc laczy ich tyle dobrych chwil i co najwzaniejsze dzieci, ktore przeciez kochamy bardziej niz siebie.


Zachęcam Cię do stałego stosowania w domu sakramentaliów takich jak egzorcyzmowana sól, olej, wodę i świec. Poczytaj o nich jest sporo materiałów na forum:
http://www.kryzys.org/viewtopic.php?t=4205

Wydaje mi się,że jest to doskonała pomoc dla Ciebie w tej sytuacji. To także pomoże Ci się otworzyć na pomoc z zewnatrz wobec przemocy w domu.
Działanie zła jest u Was bardzo widoczne i czas postawic mu zaporę z Bożego Błogosławieństwa.

Anonymous - 2011-07-11, 18:43

Egzorcyzmowana sól, olej...
Modlitwy... to wszystko ważne i potrzebne (nie wiem jak sól, ale modlitwa na pewno), ale kobieto! To jest najzwyklejsza w świecie przemoc psychiczna i fizyczna!!! Sama modlitwa Ci nie pomoże! Niezbędna jest terapia - Twoja - aby wzmocnic sie psychicznie, nauczyć reagować. Jednak tak naprawdę terapia należy się Twemu mężowi!!! Jeśli jej się nie podda - nic z tego nie będzie. Wykończy Ciebie, a dzieci powiela potem ten wzór przemocy w swoich rodzinach!
Skąd taka mądra jestem? Bo sama to przechodziłam. Obyło sie bez rękoczynów, ale przemoc psychiczna była najwyższej klasy. Mój mąż zachowywał się jak jego ojciec wobec matki. Taki wyniósł z domu wzorzec, taki więc stosował. Zaczęłam od terapii. Aby wzmocnic siebie, aby zrozumiec, że to nie jest moja wina, aby nauczyć się jak reagować. Aby uwierzyć, ze nie jestem glupia i beznadziejna.
Usłyszałam też mądre słowa. Że życie z takim człowiekiem wymaga HEROIZMU!
To prawda. Zycie z Twoim mężem wymaga od Ciebie heroizmu. Masz na to siłę?
Moja teściowa życie z moim teściem przypłaciła milionem chorób i alkoholizmem, który stał się ucieczką od ciągłych wyzwisk i braku elementarnego szacunku. Z strony męża, a potem i synów.
Ja już zaczynałam płacić zdrowiem, w moim przypadku skończyłoby się rychłym zawałem i nerwicą.
Masz w sobie heroizm?
Szukaj pomocy w odpowiednich ośrodkach. W ostateczności - separacja. Chroń dzieci. Takie jest moje zdanie. Ty podejmiesz decyzję sama. Szukaj KONKRETNEGO wsparcia, aby wychodzić z tego kręgu przemocy.
Życzę Ci dużo wytrwałości...
Przytulam mocno...
Bajka

[ Dodano: 2011-07-11, 18:45 ]
Mój mąż był DDA, wieczne pretensje, wieczne niezadowolenie, jeden chodzący kompleks, w związku z tym karał mnie. Ja byłam wszystkiemu winna, bo on czuł się gorszy.

Anonymous - 2011-07-11, 19:32

7 kroków postępowania z cholerykiem

Nie zmienisz charakteru gniewnej osoby. Możesz jednak wypracować sobie metody radzenia sobie z jej złością.
________________________________________
Krok pierwszy: Proś o pomoc, nie wstydź się

Osoby doświadczające przemocy (a przemocą jest także czyjś gniew) zwykle wstydzą się tego i ukrywają problem przed rodziną i przyjaciółmi. Izolują się i skazują na samotność. Być może z tobą też tak jest. Dlatego musisz wiedzieć, że bez wsparcia innych nie dasz sobie rady. Rozejrzyj się wokół, usiądź z kartką i wypisz na niej osoby, na które możesz liczyć. Spróbuj stworzyć swoją grupę wsparcia – nawet jeśli będzie to tylko jedna osoba. Ważne, by zacząć z kimś rozmawiać. Czasem wystarczy po prostu, że usłyszysz: „Damy radę przez to przejść, będzie dobrze”.
Zwracając się do innych, możesz oczekiwać wsparcia emocjonalnego, mądrej rady czy konkretnej, materialnej pomocy. Dlatego ważne jest utrzymywanie dobrych (opartych na wzajemności) relacji z innymi. A jeśli nie masz do kogo się zwrócić, poszukaj profesjonalnej pomocy.

Krok drugi: Pozbądź się fałszywych przekonań

Problemem ludzi uwikłanych w gniewny związek jest pielęgnowanie mitów dotyczących miłości i gniewu. Najbardziej rozpowszechnione jest przekonanie, że „miłość pokona gniew”. Tymczasem prawda jest taka, że choćbyś nie wiem jak się starała, nie zwalczysz jego gniewu swoim oddaniem. Twoja miłość nie jest na to dość silna! Inny mit głosi, że „gniew mija, a miłość trwa wiecznie”. Błąd! Skłonność do gniewu czasem łagodnieje z wiekiem, ale z pewnością nie jest przelotnym uczuciem. Kolejny stereotyp mówi: „Jeśli on mnie naprawdę kocha, to się zmieni”. Nieprawda! Kiedy zwycięża gniew, miłość nie ma szans. Podobnych mitów jest wiele i niestety, trudno się z nimi walczy, ponieważ nasze poglądy kształtują się bardzo wcześnie.
Jak wykorzenić fałszywe przekonania? Mów sobie STOP!, ilekroć przyłapiesz się na powtarzaniu w myśli wymienionych wyżej stereotypów. Świadomie podważaj fałszywe przekonania i zastępuj je innymi, np. w miejsce „gniew mija, a miłość trwa wiecznie” mówisz sobie: „gniew może zniszczyć miłość”. Pamiętaj, że sposób myślenia jest twoim osobistym wyborem i w każdej chwili możesz go zmienić.

Krok trzeci: Wyznacz swoje granice

W związku z gniewnym człowiekiem koncentrujemy się zwykle na jego działaniu i potrzebach, zapominając o sobie. „Dobra” żona stara się dopasować do oczekiwań gniewnego męża, który i tak nigdy nie będzie z niej zadowolony. Zamiast tak robić, spróbuj określić, gdzie leży granica twojej tolerancji. Zadaj sobie pytanie, jak długo chcesz być ofiarą. Wyznaczając granice, stworzysz niewidzialną barierę ochronną.
Ofiary gniewu mają, podobnie jak współuzależnieni, skłonność do zapominania o własnych potrzebach, do nieustannego kontrolowania drugiej osoby i do rezygnacji z siebie.
Żeby to zmienić, musisz nauczyć się postępować nieco egoistycznie. Staraj się rozwijać swoje zainteresowania, spotykaj się z ludźmi (spoza kręgu twojego gniewnego partnera). Zacznij każdy dzień od poświęcenia pewnej ilości czasu wyłącznie sobie (możesz iść na basen, posiedzieć z książką przy kawie czy zrobić cokolwiek innego, co sprawi ci przyjemność).
Jeśli to możliwe, dystansuj się od osoby, która wybucha (w takich momentach unikaj przebywania z nią blisko). Szukaj prostych sposobów, które pomogą ci zachować zdrowie i dobre samopoczucie. W żadnym wypadku nie uciekaj w autodestrukcję (picie alkoholu, nadużywanie leków)! I jeszcze jedno – nigdy celowo nie rozdrażniaj osoby, która jest rozzłoszczona. A kiedy gniew przeradza się w przemoc fizyczną, uciekaj w bezpieczne miejsce i natychmiast wzywaj pomocy.

Krok czwarty: Nie pomagaj mu się złościć

Nie postępuj w sposób, który sprzyja nasilaniu gniewu. Przestań być miła, nie przepraszaj – bo to nie twoja wina, że on się złości. Jeśli stale przepraszasz, dajesz do zrozumienia, że czujesz się odpowiedzialna za jego gniew. Nie milcz, nie udawaj, że nic się nie stało i nie bagatelizuj skutków jego gniewu – niech sam za nie odpowie.
Przestań go słuchać. Podczas wybuchu gniewu następuje eskalacja – rozgniewana osoba mówi szybciej i głośniej. Im dłużej będziesz słuchać, tym większe będzie jej wzburzenie. Najlepszym sposobem jest odejść lub odłożyć słuchawkę, gdy tylko usłyszysz gniewny ton.
Traktuj wściekłego bliskiego ci człowieka jak obcego – nie usprawiedliwiaj go i nie chroń przed konsekwencjami. W sytuacji, gdy jesteśmy źle traktowani, najgorszą taktyką jest przemilczanie tego. Najlepszą – uświadomienie drugiej osobie, że nas krzywdzi.

Krok piąty: Nie odpowiadaj gniewem na gniew

To naturalne, że na gniew chcemy odpowiadać w ten sam sposób. W przypadku osób nerwowych nie jest to jednak dobre. Spokojne, konstruktywne wyrażanie swojego niezadowolenia jest znacznie zdrowsze, bezpieczniejsze i daje lepsze rezultaty.
Co możesz zrobić, gdy wybuch gniewu drugiej osoby wywołuje złość w tobie? Zamiast odpowiadać gniewem, porozmawiaj.
Dobrą metodą na rozładowanie napięcia jest humor. Żartobliwe powiedzonko może nie tylko pomóc tobie, ale także wyciszyć emocje rozmówcy.
Spróbuj też wysiłku fizycznego. Kiedy czujesz, że zaraz wybuchniesz, idź na spacer lub pobiegaj.

Krok szósty: Uodpornij się na stres

Życie z gniewnym człowiekiem jest jak siedzenie na czynnym wulkanie. Dlatego powinnaś zawczasu nauczyć się redukować poziom stresu. Możesz to robić, powtarzając sobie pozytywne, uspokajające stwierdzenia (np. „On nie może panować nad sobą, ale ja tak”).
Ważne jest także wyrobienie w sobie automatycznej reakcji relaksacyjnej. Wystarczy usiąść wygodnie i spokojnie, naturalnie oddychać przez nos, powtarzając w duchu jedno słowo, np. „jeden”, w czasie wydechu. Najważniejsze, żeby trenować ten sposób odprężania się codziennie.
Przećwicz również w wyobraźni radzenie sobie z gniewem drugiej osoby, wyobrażając sobie konkretną sytuację i swoje zachowanie.
Krok siódmy: Uciekaj, gdy nie ma innego wyjścia
Proponowane metody nie zawsze skutkują. Jeśli gniew osoby, z którą jesteś związana, jest patologiczny i zagraża twojemu bezpieczeństwu, lepiej rozważyć możliwość rozstania, nawet jeśli wiąże się to z wieloma problemami.

Anonymous - 2011-07-11, 21:18

dwa istotne linki

http://www.bpo.sdn.org.pl...oc%20domowa.pdf



http://czat.onet.pl/16352...m_dyskusji.html


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group