Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - TRUDNO TAK, RAZEM ZYC NAM ZE SOBA

Anonymous - 2011-06-29, 23:11

Po dzisiejszej ponownej trudnej rozmowie z mezem usiadlam do komputera i trafilam na Wasza strone .Nigdy nie pisalam o tym .Nie bede tez pisac bo to dluga historia .Jestem prawie 25 lat po slubie i od miesiecy a moze nawet 2 lat coraz bardziej odalamy sie z mezem od siebie .Ja jego nie rozumiem ,on mnie nie rozumie .On dumny ja rowniez .Cierpimy nie tylko my ale nasze dzieci ,dorosle juz dzieci .Ciagle klotnie o nic .Nie wiem co mam robic .Nie umiem tak juz zyc .Nie modle sie bo nagle nie mam takiej potrzeby .Kocham swoja rodzine i nie chcialabym jej rozpadu .
i jak w tej piosence" TRUDNO TAK, RAZEM ZYC NAM ZE SOBA
BEZ SIEBIE NIE JEST LZEJ"............
pozdrawiam

Anonymous - 2011-06-30, 14:27

Majeczka43,
Witaj,
wydzieliłam Ci własny kącik.
Napiszesz dużo, czy mało to nie jest aż tak istotne, jak posiadanie własnego miejsca na dzielenie się bólem i problemami i otrzymanie pomocy.
Szukanie po całym forum i w cudzych wątkach odpowiedzi dla siebie może być kłopotliwe, więc tu bedziesz miała wszystko razem.

Zachęcam Cię do lektury innych wątków, znajdziesz tam wiele wskazówek co i jak, aby pomóc sobie i swojemu małżeństwu.

Majeczka43 napisał/a:
On dumny ja rowniez .


A to najlepiej oddać Maryi. :-D
Ona doskonale poradziła sobie z ludzką dumą traktując ją POKORĄ i od Niej najłatwiej się nauczyć jak zwalczać przykrą dla nas dumę, która dodatkowo rani bliskich.

Anonymous - 2011-07-01, 12:53

Wiem ,ze duma to nic dobrego .Jednak zal ,moze nawet walka o swoja godnosc powoduje ,ze zachowuje sie inaczej nie myslac,ze pokornie moglabym powiedziec TAKA JEST TWOJA WOLA PANIE .Nie umiem .Dlugo bylam pokorna ,jednak zauwazylam ,ze ciagle bylo to wykorzystywane .Doszlo do tego ,ze byl we mnie lek i niska ocena swojej wartosci .Dlatego w pewnym momencie mojego zycia obudzialam sie .I wlasnie SZOK dla wszystkich ...pozdrawiam i dziekuje za Wasza obecnosc .Wiem ,ze nie jestem sama .Jednak wiem ,ze zrobie wsyzstkoe ,zeby byc szczesliwa i pozostac w zwiazku .
Anonymous - 2011-07-05, 15:28

Majeczko, witaj, zapraszam do dzielenia się tym co przezywasz.

Napisz więcej o sobie, wtedy być moze wiecej sycharkow sie odezwie i wesprze,
Warto sie otwierac!

Rozumiem, ze jakis etap sie zakonczył, cos zrozumialas i zmieniasz swoje zachowanie" długo bylam pokorna"

słowo pokorna nie oznacza wbrew pozorom pozwolenia na wykorzystywanie czy pozwalanie innym na przekraczanie naszych granic, wchodzenie nam na głowę.
Mozna byc i pokornym i stanowczym...

Pozdrawiam z modlitwą.

Anonymous - 2011-07-05, 18:33

Witaj Danusiu ,
dziekuje za Twoja odpowiedz.Czasami jest mi ciezko pisac ,to co czuje .Jednak od paru dni zauwazylam ,ze nastapil we mnie jakis spokoj .Nie tylko we mnie ale moim mezu .Wiem ,ze nie tylko on jest winien tej sytuacji i dlatego zaczelismy razem nad soba pracowac.W nasteonym roku bedziemy obchodzic 25 rocznice malzenstwa .Cudownie a zarazem tak ciezko .Mamy dwoje cudownych dzieci ,z ktorych jestesmy bardzo dumni .To dla nich postanowilismy sie zmienic ,w koncu tez cierpia pomino,ze sa juz dorosli .Czasami zastanawiam sie ,czy to ,ze pochodzilismy z mezem z rodzin gdzie ojcowie byli alkohilikami ,nie wplynelo na nasze dorosle zycie .obydwoje bylismy zranieni i tak stanelismy obydwoje na rozstaju drog .....jednak wiemy jedno ,chcemy przejsc razem do wspolnej drogi ,jednak potrzebujemy czasu ..mysle ,ze czasu i modlitwy a ja przestalam sie modlic i to mnie martwi .
Pozdrawiam serdecznie ...

Anonymous - 2011-07-05, 19:22

Majeczka43 napisał/a:
Dlugo bylam pokorna ,jednak zauwazylam ,ze ciagle bylo to wykorzystywane .Doszlo do tego ,ze byl we mnie lek i niska ocena swojej wartosci .Dlatego w pewnym momencie mojego zycia obudzialam sie .I wlasnie SZOK dla wszystkich ...


hmmm..............

troche na temat pokory

http://www.opoka.org.pl/b..._pokoraczy.html

Anonymous - 2011-07-05, 21:15

I jeszcze tutaj o pokorze, Majeczko:

http://www.kryzys.org/vie...p=127347#127347

Można przeczytać lub odsłuchać :-)

Anonymous - 2011-07-06, 08:40

Witam serdecznie ,chyba cale swoje zycie mialam mylne pojecie slowa POKORA.
Dziekuje bardzo za cenne materialy ,ktore wzbogacili moja dusze .
Piszac o tym ,ze sie zmienilam ,nie mialam nic zlego na mysli.Zmieniajac sie zaczelam myslec troche o sobie ,o swoim zyciu .Zawsze bylam dla innych i tylko dla innych .Obudzilam sie bo czulam sie jak ptak w klatce i zaczelam miec coraz miejsca dla siebie .
Chcialam czuc i byc po prostu kochana .Budzic sie rano z radoscia i dziekowac Bogu za wszystko co mam .Radosc trwa zazwyczaj bardzo krotko ,kiedy slyszy sie tylko mechaniczne slowa ..to trzeba zrobic ,to zalatwic ,co jest na obiad a gdzie uczucie ? jak sie czujesz ? Moze porozmawialibysmy ze soba ,moze zatrzymamy sie w tym biegu ?
Niejednokrotnie probowalam rozmawiac ,prosic a maz czul sie zawsze osaczony ,obwiniany i slowo ZNOWU SIE CZEPIASZ zniechecaly mnie do kontynuowania dalszej rozmowy. .Lata mijaly ,a ja po prostu zaczelam wewnetrzenie ,uczuciowo umierac.I jak teraz powstac,jak zyc kiedy bylo sie tyle razy ranionym ,niezrozumianym .Zdaje sobie sprawe dlaczego nam jest tak ciezko .Cos co dla mnie jest wazne ,dla meza niewazne i odwrotnie .Mezalians emocjonalny .Pozdrawiam i zycze owocnego dnia

[ Dodano: 2011-07-06, 08:45 ]
Norbert1 napisał/a:
Majeczka43 napisał/a:
Dlugo bylam pokorna ,jednak zauwazylam ,ze ciagle bylo to wykorzystywane .Doszlo do tego ,ze byl we mnie lek i niska ocena swojej wartosci .Dlatego w pewnym momencie mojego zycia obudzialam sie .I wlasnie SZOK dla wszystkich ...


hmmm..............

troche na temat pokory

http://www.opoka.org.pl/b..._pokoraczy.html


Witam ,
troche mylne mialam pojecie o pokorze .Dziekuje za ta wiadomosc.
Pozdrawiam

Anonymous - 2011-07-06, 14:54

Witaj, polecam do czytania ksiązki Pulikowskiego, Dobsona,
"jak mówic by dzieci słuchały" bardzo dobra ksiązka o komunikacji...

oraz http://dabar.pl/dbr/produ...cts_id/11200009

warto sie podszkolić, i wiedziec jaki sa bariery w porozumiewaniu się kobiety i męzczyzny
czemu mąz twierdzi ze sie czepiasz? moze przerażają go tzw poważne rozmowy o Was..moze nie umie za bardzo poruszac sie w kobiecym świecie emocji...
a moze Twoja prosba porozmawiajmy przez lata nabrzmiała już złoscią , zniechęcaniem, rozczarowaniem i mąz za nic nie chce tego słuchać, robi uniki.

Powodow moze byc tysiąc...

A moze zrobic gest w kierunku męża, sprubowac spedzic z nim czas....najego sposob, moze film razem albo kawa. spacer, bez trudnych rozmowi, prosto i zwyczajnie...na luzie?
Na forum jest wiele ciekawych linkow, historii...tylko czytać :-)

Anonymous - 2011-07-06, 22:57

Majeczka43 napisał/a:
Chcialam czuc i byc po prostu kochana .Budzic sie rano z radoscia i dziekowac Bogu za wszystko co mam .Radosc trwa zazwyczaj bardzo krotko ,kiedy slyszy sie tylko mechaniczne slowa ..to trzeba zrobic ,to zalatwic ,co jest na obiad a gdzie uczucie ? jak sie czujesz ? Moze porozmawialibysmy ze soba ,moze zatrzymamy sie w tym biegu ?
Niejednokrotnie probowalam rozmawiac ,prosic a maz czul sie zawsze osaczony ,obwiniany i slowo ZNOWU SIE CZEPIASZ zniechecaly mnie do kontynuowania dalszej rozmowy. .Lata mijaly ,a ja po prostu zaczelam wewnetrzenie ,uczuciowo umierac.I jak teraz powstac,jak zyc kiedy bylo sie tyle razy ranionym ,niezrozumianym .Zdaje sobie sprawe dlaczego nam jest tak ciezko .Cos co dla mnie jest wazne ,dla meza niewazne i odwrotnie .Mezalians emocjonalny

Majeczko
odpowiem tak
-normalna kobieta i normalne jej potrzeby i naprawde nie oczekiwałas Bóg wie czego.........i nie wymagałas nie wiem czego

ale konstrukcja faceta jest inna ....
i czasami mało zrozumiała dla kobiet...a do tego ten facet ma jeszcze zrozumiec kobiete................

uwierz mi jest trudno.....łatwiej to przychodzi gdy juz sie przekroczy pewna ścianę a w żonie nastapi zgon emocjonalny........

heeeeeee jaką wówczas mamy chłonnośc umyslu....ile potrafimy by..........
no włąsnie nieraz już jest zbyt póżno na to by.........

wypalasz sie to czuć
...ale czy warto sie poddać??
raczej nie ...bo wiesz bez takiego pełnego zrozumienia,,,,
a czemu tak..a dlaczego tak...a czemu inaczej.....

możesz nigdy nie zrozumiec tych róznic..........

ja bym polecił w zasadzie dwie pozycje

"mężczyzni sa z marsa, kobiety z wenus" Johna Graya
"miłośc i wojna" John & Stasi Eldredge

a jakby kiedys meżowi cos się zechciało to fantastyczna ksiązka dla niego

"walkirie" Paulo Coelho
pisana przez faceta i zrozumiała dla facetów..a ukazująca sens miłosci do kobiety.....

i wiesz miałem kiedys takie głupie powiedzenie........

żona prosiła..mówiąc proszę....
a ja wywalałem nawet z humorem.....

prosi to sie świnka....

nawet nie masz pojęcia jak mocno te slowa wypaliły sie w umysle zony....

no cóż??
teraz wiem..wtedy nie wiedziałem

a z pokora faktycznie "wtopa" ;-) ;-)

pozdrawiam

Anonymous - 2011-07-18, 12:08
Temat postu: duma
Też wydawało mi się, że jestem dumna i nie pozwolę nigdy, aby jakiś mężczyzna mną pomiatał. Ale cóż stało się... Miłość wiele znosi. Czasem wydaje mi się, że kocham za bardzo. Mój mąż daje się kochać, ale nie oddaje w zamian. Boję się przyszłości, bo jesteśmy tylko 2 lata po ślubie. Myślałam, że jak ustąpię to będzie dobrze. Ale wcale nie jest lepiej, a czuję się jkabym zdradziła swoje zasady więc nie wiem co lepsze duma czy pokora
Anonymous - 2011-07-18, 19:59

martaj napisał/a:
Mój mąż daje się kochać, ale nie oddaje w zamian.

Problem jest w tym że Ty kochasz?czy w tym że mąż nie oddaje Tobie miłości tak jak Ty to sobie wyobrażasz???

A odróżniasz znaczenia słowa "pokora" od "upokorzenie"??

Anonymous - 2011-07-19, 07:04

odróżniam i to dobrze. Ja nie wymagam, żeby mnie nosił na rękach, ale żeby docenił to co ma. A dla mnie upokarzające jest, że pozwalam mu spać ze mną w jednym łóżku, że pozwalam, żeby sobie szalał, a ja muszę to znosić. Nie potrafię tego wyrazić słowami, ale to nie jest pokora. On niszczy moje poczucie wartości. Twierdzi, że krysys nie jest przeze mnie, że on się zmienił. Ale ja na to pozwoliłam. Nie potrafię chyba tak żyć. Zniszczył mnie. Nie wiem ile jeszcze czasu wytrzymam by to ratować skoro on ma to w nosie i woli robić mi na złość i zachowywać się jak nastolatek.
Anonymous - 2011-07-19, 08:14

ja wytrzymałam sporo , bo 33 lata... nie dokładnie w takiej jak Ty sytuacji , ale podobnej

[ Dodano: 2011-07-19, 08:19 ]
ja wytrzymałam sporo , bo 33 lata... nie dokładnie w takiej jak Ty sytuacji , ale podobnej .Mąż nie chciał nigdy odejść , ja byłam z dala od Boga , a teraz wierze ,że z Bogiem poczuje uwolnienie i kryzys minie ...daj Boże ,że nam obojgu :). Postaraj sie miec dobre relacje z Panem


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group