Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Kącik psychologiczny - kochanie potrzebuję wolności dla siebie

Anonymous - 2011-06-23, 08:57
Temat postu: kochanie potrzebuję wolności dla siebie
Czy miłość i wolność osobista to dwa buty nie od pary? Tak myśli dziś wiele osób. Dziś ważniejsza staje się często przestrzeń własnej wolności, niż pragnienie dzielenia życia z drugim człowiekiem. Żądanie „Potrzebuję wolności dla siebie" zaszkodziło, a nawet uśmierciło już wiele związków.



Każda niemal para przechodzi typową dyskusję wokół miłości i wolności w jakiejś fazie swego rozwoju - mianowicie wtedy, kiedy jedno z partnerów ma poczucie, że straciło wolność: jest „ściśnięty", brakuje mu „oddechu" i na myśl o tym, że teraz wszystko jest „my", robi mu się niedobrze. Drugi z partnerów, czując się tym urażony, próbuje wtedy najczęściej „ratować" związek, czyniąc drugiej stronie zarzuty albo dając do zrozumienia, że nie wyobraża sobie bez niej życia, a także kontrolując „buntownika" oraz próbując go zatrzymać wiążąc z sobą różnymi sposobami. Zamiast zaufać, że każdy związek ma potencjał, który daje mu szansę wyjścia z problemów obronną ręką, większość stawia na metodę przymusu i sznura. Tego nie wytrzyma żadna miłość.
(....)


Z lęku przed utratą wolności, z niemożności dokonania wyboru spośród wielu różnych możliwości albo z niemożności dokonania wyboru najlepszego, wiele kobiet i mężczyzn cofa się dzisiaj przed pełnym zaangażowaniem się w bliski związek. Łączą się więc bez przekonania, mając w zapasie jakieś wyjścia awaryjne, jakieś ukryte tylne furtki, na wypadek, gdyby znaleźli dla siebie lepszą opcję. Taka postawa jest więcej niż przeszkodą na drodze ku życiu i miłości spełnionej. Ludzi, którzy ciągle poszukują czegoś bardziej interesującego, bardziej frapującego, lepszego i którzy całą swą energię inwestują w to poszukiwanie, amerykański profesor psychologii, Barry Schwartz, nazywa maksymalistami. Uważa on, że przyczyną istnienia we współczesnym społeczeństwie tylu osób z wyboru samotnych albo osób niezadowolonych ze związków, w których żyją, jest współczesna cywilizacja, która proponuje człowiekowi tak wiele wersji życia do wyboru, że człowiek czuj e się w nich zagubiony i zdezorientowany. W istocie, możemy dziś wybierać pośród wielu możliwości (multiple choice). Wystarczy pomyśleć o zwykłym supermarkecie. Istnieje tam wybór - mówiąc z pewną przesadą- tysiąca żeli pod prysznic, a ty potrzebujesz przecież tylko jednego. Podobnie ma się sytuacja z nawiązywaniem znajomości. Inaczej niż dawniej, dziś rozstania i rozwody sana porządku dziennym.

całość http://www.deon.pl/inteli...dla-siebie.html

Anonymous - 2011-08-06, 20:13

Cześć Agnieszka.
Przemawiający list. Bardzo chętnie dałbym go do przeczytania mojej połówce bo właśnie tak twierdzi, że brak jej oddechu i musi poczuć ten luz - z drugiej strony powiedziała, że mnie nie kocha i to powód do rozwodu, który właśnie przygotowuje. Podjąłem już kolejną (nie wiem juz którą próbę naprawy naszego małżeństwa) i milczę. Pozwalam jej popełniań kardynalne błędy (ze zdradą małżeńską włącznie) - przyznam, że w obecnej chwili jej nie ufam ale nic mi nie pozostało jak pozwolić jej na własnym ciele (bo ono jest jej bliższe obecnie niż Bóg) sprawdzić czym jest prawdziwe życie. Ufam całym sercem i duszą Panu Bogu.
Pozdrawiam Krzysztof

Anonymous - 2011-08-06, 22:23

hmm odseparowałam sie od męża , który "nie dał oddychać" , ale jednocześnie chce naprawiać relacje między nami niekoniecznie z myslą wolności osobistej .Jednak zniewolenia tez nie chce czuć w postaci przedmiotowego traktowania mnie.
Krzysztof , a może też przedmiotowo traktujesz żonę..... sporo by pisac , nie miałam najmniejszej chęci ani intencji urazić , ale poczułam się jakby w roli Twojej żony .Różnica jedynie taka ,że ja zamierzam swoją postawą wpłynąć na męża zachowanie i żyć razem w przyszłosci w umiarkowanej szczęśliwości :)

Anonymous - 2011-08-17, 20:21

Cześć maryniaa co zatem proponujesz jako "moja żona". Co chciałabyś we mnie zmienić? Jaki chciałabyś uzyskać cel z jakim skutkiem? Ja narazie nic nie rozumiem a jedno co już sobie zakodowałem to pełne zaufanie do Pana Boga - poznałem sporo osób - właśnie na Sycharze - i oni właśnie poprowadzili mnie ku niebiosom by ratować co się da a przede wszystkim moją połówkę bo czuję się też za nią odpowiedzialny sakramentalnie.
Anonymous - 2011-08-19, 21:29

to piękne ,że czujesz odpowiedzialność za swoja zonę , oby to poczucie nie zniewalało żony jeśli zbyt gorliwie może czujesz odpowiedzialnośc i np nieustannie kontrolujesz , ale umiejętnie szczerze i spokojnie rozmawiacie ze sobą z nastawieniem ,że pracujemy dla dobra każdego i obopólnego (miłośc stanowcza).......ja odezwałam sie tu z racji czucia tzw "braku oddechu" i jak to jest wtedy kiedy przestaje sie kochać , bo dusze sie kontrolowana, oceniana , bo każdy kto jest( wg męża) ze mną (z nami też) bliżej jest "be" lub potencjalnym wrogiem Wg meża mało komu mozna zaufac, bo ludzie to w wiekszosci cfaniacy ....i i w końcu osamotniona i osamotnieni...
.Mąż religijny człowiek i wiedzący wszystko najlepiej winien mnie miec wciąż "badźcie uległe swoim męzom" (sory za ciut ironiczne cyt przekonań mego meża) ....
jak tu sie ma odpowiedzialność za" nią" kiedy może nie dopuszcza sie zony do głosu lub słuchasz ją a nie słyszysz.....
nie znam i nie wiem jak jest u Was,ja pisze o swoim podwórku

Ciesze sie ,że poznałeś sporo osób na Sycharze , wspierają , umacniają i mobilizuja ku własciwej drodze , zaczynam te drogę i co powyżej pisze jak czuje swoje relacje z moim meżem Ty Krzysztof1970 nim na pewno nim nie jesteś :-) Pozdrawiam

Anonymous - 2011-08-19, 22:03

maryniaa napisał/a:
Mąż religijny człowiek i wiedzący wszystko najlepiej winien mnie miec wciąż "badźcie uległe swoim męzom" (sory za ciut ironiczne cyt przekonań mego meża) ....

To może czas stosować w życiu małżeńskim dopowiadanie reszty wersetu, prostując wiadomości męża i nakłaniając Go do stosowania całości, a nie tylko wygodnej mu części, co zaburza sens słów i intencji.


(18) Żony bądźcie poddane mężom, jak przystało w Panu.
(19) Mężowie, miłujcie żony i nie bądźcie dla nich przykrymi!
(List do Kolosan 3:18-19, Biblia Tysiąclecia)

Ta część wersetu: jak przystało w Panu ,znaczy tyle: kochaj bliźniego swego jak siebie samego. Czyli bądź poddana zgodnie z miłością bliźniego. Gdy mąż nie wywiązuje się ze swoich obowiązków, masz kochać siebie i jego mądrą miłością, nie dającą się niszczyć. To nie jest bezmyślna uległość wobec mężowskiej woli, a rożważne poddawanie się przewodnictwu męża, również stawianie i przestrzeganie granic godności osobistej oraz pogłebiania wiary i miłości małżeńskiej.
Wersetu 19 nie trzeba tłumaczyć :mrgreen: to absolutne prawo kobiety :mrgreen:

Anonymous - 2011-08-20, 14:54

Amen Kinga :-D

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group