Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie - Finanse i odbudowywanie

Anonymous - 2011-05-28, 14:37
Temat postu: Finanse i odbudowywanie
Jak powinny wyglądać finanse w małżeństwie ?
Pytam was i proszę o radę bo nie wiem jak rozwiązać ten temat.
A czuję ,że w moim małżeństwie ta sprawa wymaga naprawy.

Po kryzysie(2007 rok) w naszym małżeństwie sytuacja wygląda tak:
Moja żona dostała mieszkanie i jest zapisane na nią.
Chciała żeby tak było - chodź na początku miało być zapisane na nas razem, ale zmieniliśmy to na jej wyraźną prośbę. Mi było przykro bo wygląda to tak, że się zabezpieczała na wypadek rozwodu ?

Ja jak mnie zostawiła często mówiła, że dobrze zrobiła bo nie ma problemu z podziałem majątku. Ja poprosiłem ją wtedy o rozdzielność majątkową i zaciągnąłem kredyt na małe mieszkanie 28m2 w którym miałem zamiar zamieszkać ...
Dzięki Bożej pomocy od 2009 roku znowu mieszkamy razem u "niej" w mieszkaniu.
Żona jak coś kupuje do mieszkania to mówi o tym w liczbie pojedynczej, i oddaje mi pieniądze ze swoich zaoszczędzonych za jakieś większe rzeczy ....
Teraz dostała pracę i chce kupić samochód w domyśle sama (ja myślałem ,że kupimy wspólnie) itd itp
Ja póki nie pracowała ze swoich zarobków wpłacałem jej niedużą kwotę na konto emerytalne i wszystkie finanse przeznaczałem na życie całej rodziny.

Nie mam już siły , czuję się bezsilny ...
Dodam, że moim zdaniem odbudowa naszego małżeństwa przebiega bardzo wolno,
nie ma między nami bliskości, nie pamiętam kiedy ostatni raz się całowaliśmy w usta .. nie mówiąc o sexie którego nie ma. Brak mi bliskości i zaufania.
Czuję ,że Ona mnie po prostu nie lubi i o wszystko ma pretensje. Czasami przypomina mi się najgorsze z 2007 roku, ale ciągle chcę to jej wybaczać.
Wpadam w jakąś depresję i nic praktycznie nie robię. Modlę się i czasami dostaję od Boga siłę i wtedy udaje mi się coś zrobić.
W pracy jestem mało efektywny ...

Widzę też łaskę od Boga :
Moja żona podjęła duchową adopcję .. codziennie modli się na różańcu.
Ja też się modlę ale wygląda to, że osobno. Ja chciałem żebyśmy podjęli tą adopcję razem-ale ona mówi nie można razem i modlimy się osobno.
Dziękuję Bogu za naszą kochaną córkę. Za pracę , za mieszkanie na kredyt, zdrowie i inne łaski.

Nie mam pomysłu jak zacząć rozmowę z nią o tym - może poczekać ?
Jak zacznie pracę to kto będzie za co płacił ? Czy ja powinienem płacić dalej za wszystko ?

Anonymous - 2011-06-05, 21:20

Witam Pullo!

Jeśli chodzi o finanse, to powiem Ci że my od naszego kryzysu mamy rozdzielność majątkową (jest ona tylko na papierze), małżeństwo powinno (tak mi się wydaje) budować wszystko razem - dom też. u nas mieszkanie jest na męża, ale co z tego mam w nim "nic nie robić" bo nie jest moje??? Sprzątam, gotuję, mieszkam w nim i to jest Nasz dom.

A jeśli chodzi o relacje, może warto by pomyśleć o zaplanowaniu randki:))
takiej przy świecach i z kwiatami (takimi jakie lubi żona).
dobrze by było gdyby to była niespodzianka i nie jednorazowa:))
Może warto by przypomnieć sobie czas zakochania, czym urzekłeś swoją żonę .....
kobiety są jak kwiaty jak się ich nie pielęgnuje to usychają:(((
To tak z punktu widzenia kobiety:))

pozdrawiam
m.z.

Anonymous - 2011-06-05, 22:43

pracuj nad komunikacją, jak czekasz i ciągle głowisz się co by tu zrobić....... to tak naprawdę spadasz już w dół!!!!!!!
spokój, nadzieja, działanie, otwartość............

radzić łatwo, wiem, mnie się nie udał (póki co), przed Tobą wszystko

Anonymous - 2011-06-06, 10:04

Jak to powinno wyglądać? Moim zdaniem wszystko powinno być wspólne, małżonkowie powinni zawsze zabezpieczać pracujących/pracujące w domu i szanować ich pracę tak jak pracę 'zewnętrzną', rodziny nie powinny się rozpadać..

Ale tak nie jest. I każdy przypadek jest inny. Dlatego tak ciężko komuś coś doradzić.
Wiem co sprawdziło się u mnie, ale co sprawdzi się u Ciebie? Coś napiszemy, Ty naciśniesz na żonę i jakaś Wasza delikatna równowaga się zaburzy.

BTW: Osoby poranione z rozbitych rodzin mają takie 'zabezpieczanie się' na wszelki wypadek niejako w genach, taka gotowość do samodzielnego finansowania. Tylko to jest bolesna rana, która może wcale nie być winą małżonka (najuczciwszego, najlepszego). Rzeczywistość jest złożona i wielowymiarowa.

Anonymous - 2011-06-25, 13:48

Witaj m.z.

Dziękuję za odpowiedz. Nie umiem za bardzo się wypowiadać i pewnie to też skutkuje w moich problemach z komunikacją. Teraz jak po prawie miesiącu czytam swojego żałosnego posta to zastanawiam się czy go nie skasować ...
Wracając do sprawy i tematu masz rację z tymi niespodziankami i randką.
Tak działałem zaraz po kryzysie dość długo, ale nie widziałem efektów i straciłem nadzieję...
Żona chętnie przyjmowała prezenty... Ale niechętnie ze mną gdzieś wychodziła.
A większość rozmów kończyła się wyciąganiem przeszłości.
Dobrym pomysłem jest zamienić prezenty na randki ...

marku12b7 dziękuję - tak nadzieja, spokój ... to jest moje zadanie abym się zmieniał.

K_ tak ja jestem gotowy aby wszystko było wspólne - ale jak napisałaś w naszym przypadku to nie jest takie proste bo moja żona tego nie chce.
Dziękuję za słowa - faktycznie ciężko doradzać. Będę starał się rozeznać to z Bogiem w modlitwie. Twoje słowa dały mi nadzieję ,że może tego nie rozumiem dziś ale Bóg ma jakiś dobry plan aby to rozwiązać.
Z perspektywy czasu to samolubnie chciałem się tu wyżalić...
Ale może moje doświadczenie komuś pomoże.

W odbudowywaniu jest bardzo trudno - często tracę nadzieję, pojawia się w głowie żal i ciągłe rozpamiętywanie przeszłości(ty to ty tamto ...) aż do nienawiści. Potem jakoś nieporadnie modlę się i staram się przyjąć postawę miłości mimo wszystko.
Na razie wychodzi tak sobie. I nie ma pewności, że nawet jak już będę w stanie doskonale miłować to nasza jedność będzie uzdrowiona.
Wtedy przypominam sobie ,że w tym wszystkim chodzi o zbawienie dla mnie i dla mojej żony którą mogę zbawić bez jej udziału... a to co na ziemi jest tylko drogą.
I tak mija kolejny dzień, podnoszę się z grzechu i staram się iść dobrą drogą.

Anonymous - 2011-06-25, 14:37

Pullo,

sprawa finansów - niby przy kryzysie taka nieważna - jest, dla mnie przynajmniej, jednym z wyznaczników tego, czy małżeństwo rzeczywiście wraca do jedności, czy obie strony chcą kształtować wspólną przyszłość.
Po kryzysie trzy lata temu, kiedy mąż odciął się ode mnie całkowicie - osobne finanse (i nie martwił się, że nie mam środków do życia), osobny pokój, telefon przy piersi, zmiana haseł do wspólnych (tak myślałam) kont w komputerze itd. - przez następny okres właściwie nie wróciliśmy do poprzedniego stanu.
Mnie tego brakowało...

Trochę o tym mówiłam, ale niestety nie byłam konsekwentna, wciąż czekałam aż mąż się uspokoi, przestanie obwiniać, wróci do "normalności". Niestety nie wrócił, a teraz go nie ma...
Ale jeżeli ta sprawa Cię męczy - to zastanów się, czy jesteś gotowy aby poważnie z żoną na ten temat porozmawiać. Tylko przemyśl to dokładnie, bo nie wiadomo jakie mogą być konsekwencje... Musisz być pewny, że chcesz zmiany i że gotowy jesteś dużo za nią dać. Rozmowa jest ważna - tyle że niekoniecznie obie strony są na nią gotowe.
Myślałeś, myśleliście o terapii? Albo spotkaniach małżeńskich?
Jakoś tak mi zabrzmiało, jakby dużo spraw w Waszym małżeństwie było nie do końca rozwiązanych. Chyba że to przebija Twoje poczucie krzywdy i trudność z poradzeniem sobie z nim...
Ale jeśli to pierwsze - to zostawienie tego aż się samo ułoży może nic nie dać. U mnie problemy tak się nawarstwiały, a ani ja, ani mąż ich nie przepracowaliśmy... i się w końcu rypło :-/
Powodzenia

Anonymous - 2011-06-26, 07:49

pullo napisał/a:
Nie umiem za bardzo się wypowiadać


Witaj!
Nie zgodzę się z Tobą. Wypowiadasz się bardzo precyzyjnie i na temat. Sytuację masz trudną. Finanse muszą być wspólne, ale nie da się kogoś zmusić jak nie chce.

Nie pamiętam Waszej historii, ale między wierszami czytam, że chyba żona kiedyś odeszła.
Trudno coś radzić, mi pomaga przebaczenie i częsta spowiedź, no i modlitwa (ja zaczynam dzień od czytania psalmów przez jakieś 45 minut, nakręca to człowieka pozytywnie) - wtedy człowiekiem mniej targają emocje, choć nie jest łatwo. Czasami dobrze gdzieś wyjechać samemu i odpocząć od drugiej osoby. Popracować nad swoimi emocjami, uczuciami. Bardzo mi pomaga słuchanie konferencji np. Ks. Grzywocza.

Sprawy finansowe to chyba drugorzędna sprawa i tak do grobu nic się nie zabierze.
Powiem Ci, że nawet teraz nie pragnę większego mieszkania czy domku. Co nawet z najpiękniejszego domu, gdy nie ma w nim miłości, już wolę moje małe, ciasne mieszkanko :).

Anonymous - 2011-06-27, 00:03

ekola

Dla mnie też finanse to dość ważna sprawa ... z tym, że nie chce żeby to była najważniejsza sprawa. W moim małżeństwie najważniejsze jest odbudowanie miłości między nami.
Nie chcę aby sprawy finansowe były przeszkodą w budowaniu na Chrystusie, dlatego rozważam co mogę zrobić, aby w mojej sytuacji ustawić te sprawy jak najlepiej.

Do odbudowania mamy prawie wszystko w naszym związku
komunikację ...(nigdy nie była dobra), relacje (ja chyba zawsze bardziej kochałem) itd...

Tak byliśmy na spotkaniach, chciałbym pojechać jeszcze raz. Tylko znowu to mi bardziej zależy. Czasami myślę ,że znowu muszę otworzyć "klatkę" (Powinna być cały czas otwarta ?)
W naszym małżeństwie jest bardzo dużo spraw nierozwiązanych. I do tego moje poczucie krzywdy też gdzieś tam jest. Wybaczanie to proces ciągły chyba ... co jakiś czas mi się przypominają "krzywdy"...

w.z.
Faktycznie doświadczam,że gdy się modlę sprawy idą lepiej.

Anonymous - 2011-06-27, 07:41

pullo,

ja to wszystko rozumiem. Też nie chciałabym żeby finanse przesłoniły pozostałe problemy, choć u mnie - przy obecnej nieformalnej separacji i całkowitej obojętności drugiej strony, przy tym zero kontaktu - nierozwiązane kwestie płatności nagle wychodzą na plan pierwszy. Pytając się o jakikolwiek udział w utrzymaniu rodziny, wychodzę w oczach małżonka na zachłanną i taką, co to tylko zależy jej na kasie :/ Cóż, jakoś się z tym godzę...

życzę Ci powodzenia. Już raz przez to przechodziłam i wiem jak trudno jest odbudować... Sama długi czas nie potrafiłam wyjść z poczucia krzywdy, a jak pokazuje obecna sytuacja - konsekwentna też nie umiałabym być... Nie przerobiliśmy poprzedniej sytuacji i tak naprawdę ciągnie się do tej pory...
Mój ksiądz poradził modlitwę do Ducha Św. - o radę, o mądrość... Więc proszę o prowadzenie przed każdym krokiem... Trudne chwilę przede mną - muszę zadecydować jak wyglądać ma moje przyszłe życie, skoro mąż odleciał i fruwa sobie swobodnie, i raczej nie widać, żeby chciał pracować nad naszym związkiem... Tym bardziej że taka nieokreślona sytuacja mu się najwyraźniej podoba. Mnie nie - więc to znów na mnie spadnie podejmowanie trudnych decyzji.
Ale nie jestem sama :)

Modlitwa dla mnie jest cudem - taki spokój mnie wtedy napełnia :)
Trzymam kciuki

Anonymous - 2011-06-27, 07:44

pullo napisał/a:
Nie chcę aby sprawy finansowe były przeszkodą w budowaniu na Chrystusie, dlatego rozważam co mogę zrobić, aby w mojej sytuacji ustawić te sprawy jak najlepiej.

O Duchu Święty przyjdź
i przewodnikiem dla Mnie bądź,
rozlej w krąg światła swego blask,
i zechcij zesłać na mnie
i na moich najbliższych swoje Siedmiorakie Dary. Amen.

Tę króciutka modlitwę do Ducha Świętego staram się odmawiać codziennie, to prośba o Jego Dary. Pomaga we wszystkim.
:-D

(22) Owocem zaś ducha jest: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność,
(23) łagodność, opanowanie. Przeciw takim /cnotom/ nie ma Prawa.
(24) A ci, którzy należą do Chrystusa Jezusa, ukrzyżowali ciało swoje z jego namiętnościami i pożądaniami.
(25) Mając życie od Ducha, do Ducha się też stosujmy.

(List do Galatów 5:22-25, Biblia Tysiąclecia)

i tu:
http://adonai.pl/duch-swiety/?id=17

I w małzeństwie i w finansach tez działa. :mrgreen:

Anonymous - 2011-07-11, 12:18

Nie zauważyłem jednej kwestii w tych wywodach. Mąż jest głową rodziny - o tym nie można zapominać. To jest z ustanowienia Bożego.

Kobieta która szuka równouprawnienia w sprawach finansowych co do godności OK. Ostateczna decyzja jest męża.

W tych małżeństwach gdzie żona oddaje do rozporządzenia zrobione pieniądze mężowi - a on rozpatruje Jej prośby z miłością oraz słucha rady żony - separacji i rozwodów nie ma.

Taka postawa w finansach daje też otwartość na życie; a otwartość na życie najbardziej spaja i rozwija małżeństwo oraz małżonków.

Trochę się wdarło nowomowy modernistycznej i mistycznej w ten temat.

Anonymous - 2011-07-12, 17:46

MKJ napisał/a:
W tych małżeństwach gdzie żona oddaje do rozporządzenia zrobione pieniądze mężowi - a on rozpatruje Jej prośby z miłością oraz słucha rady żony - separacji i rozwodów nie ma.


Michał, Ty tak poważnie ????

Anonymous - 2011-07-12, 18:25

MKJ napisał/a:
Mąż jest głową rodziny - o tym nie można zapominać.
- według ciebie na czym polega to ,że jest głowa rodziny,jak rozwiniesz to stwierdzenie to byc może przyznam ci racje bo na pewno jest ale pod warunkiem pewnej postawy męża- a jakiej to Ty nam opisz!
Anonymous - 2011-07-12, 21:56

MKJ napisał/a:
Kobieta która szuka równouprawnienia w sprawach finansowych co do godności OK. Ostateczna decyzja jest męża.

W tych małżeństwach gdzie żona oddaje do rozporządzenia zrobione pieniądze mężowi - a on rozpatruje Jej prośby z miłością oraz słucha rady żony - separacji i rozwodów nie ma.


To co napisałeś jest prawdziwe i nie godzi w godność obojga małzonków tylko gdy mężczyzna bezwzględnie przestrzega tego:
" (29) Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem, , [...](Ew. Mateusza 11:29, Biblia Tysiąclecia)
Każda inna postawa mężczyzny w połączeniu z tym co napisałeś doprowadzi do patologii w rodzinie, zwyczajnie zrodzi dyktatora.

(A do tego delikatnie przypominam Ci,że za wydatki codzienne odpowiada ta osoba, która robi zakupy, a większe i okazjonalne wydatki można konsultować razem.
I jak wyobrażasz sobie słuchanie z miłością przez męża o potrzebach żony skoro 99 % mężczyzn zupełnie nie rozumie tych potrzeb? Pomijam juz inne prośby. :-D I taki drobiazg, w ilu rodzinach mężczyzna ma faktycznie pojęcie o kosztach codziennego utrzymania i potrzebach rodziny? Ilu chce się wogóle tym zainteresować?)

MKJ napisał/a:
Taka postawa w finansach daje też otwartość na życie; a otwartość na życie najbardziej spaja i rozwija małżeństwo oraz małżonków.


A to jest dość ciekawe. Jak podejście do finansów ma otwierać na życie i kogo mężczyznę czy kobietę? Co jeśli którekolwiek inaczej spojrzy na podział finansów lub konieczność wydatków? Małżeństwo zamknie się na życie?
Chyba zastosowałeś tu zbyt wielki skrót myślowy, bo wyszło jakieś kuriozum. :-D


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group