Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Miłość Mojego Życia

Anonymous - 2011-05-27, 10:33

Norbert - pieknie Ci dziekuje za umieszczenie mnie z Satine w jednym "bloku" - uwielbiam ją i nie wyobrażam sobie lepszego towarzystwa :mrgreen:

Stasiu - wiekszość z piszących tu kobiet miała pewnie taka sytuację w zyciu ( ja miałam kilka) kiedy to mąż się ewakuował jednym otworem w domu a jakiś miły adorator kombinował jak by tu innym otworem przeniknąć do wewnątrz i wskoczyć w kapcie mężusia... to taki standarcik - myslenie: Babeczka pewnie o niczym innym nie marzy niż jakikolwiek facet pod pierzyną :mrgreen:

Na początku kiedy zostałam sama najmocniej uprzykszał mi zycie zwłaszcza jeden - starszy, inteligentny - z pewnością myslał sobie, że wie lepiej co dla mnie dobre...
Wystartował łagodnym lobbingiem wśród wspólnych przyjaciół, sympatycznymi wstawkami na facebooku - adoracją na poziomie nazwijmy to...
Kiedy nie poskutkowało przeszedł do ofensywy nocnej... zaczęły sie telefony po 23, smsy po 24 i ogólna nerwowość... pewnie nic bym z tym nie robiła gdyby nie fakt, ze spałam wtedy z młodszym dzieckiem i absztyfikant klasycznie mi je wybudzał swoją nadaktywnością.

Spotkałam się z nim i pytam: "co jest - dlaczego mnie nekasz"? - a on na to, że jak to? przecież kocha bardzo. Spytałam co to znaczy wg niego, że kogos kocha.
Zalotnik na jednym wydechu zaczął wyminiać, że podobam mu sie fizycznie, ze widzi moja zaradność, pewność siebie ( bzdury - wtedy jeszcze notorycznie wyłam nocami w poduszkę), to jak opiekuje sie dziećmi i jestem dzielna.
Powiedziałam że to swiadczy o tym, ze kocha ... siebie i tak własnie uważam do dziś.

Jesli chcemy być z kims bo jest ładny do patrzenia i miłoby nam było z nim być bo jest zaradny, wesoły, ambitny itp... to chcemy SOBIE zrobić dobrze a nie tej osobie.

Powiedziałam temu Panu: "jesli tak mnie kochasz - to dlaczego budzisz nocami moje dzieci? nie dajesz mi wypocząc do pracy? nakłaniasz mnie do zdrady?"


Czy człowiek który podobno kocha może powodować, że obiekt jego uczuć ma dyskomfort zycia, depresje, czuje się nekany, nie może zebrać mysli, natrczywość miłośnika budzi w nim opór, czuje sie osaczony, ponizony, zakleszczony... w wszystko w imię MIŁOŚĆI STASIU???
Uważasz, ze to co przeżywa teraz Twoja żona to bułka z masłem?, ze twoje przyspieszanie coś pomoze - polepszy?

Pan Bóg uczynił nas WOLNYMI.. przeciez to wiesz - jesteś osoba praktykującą - dlaczego sądzisz, że masz prawo zakłócac wolność Żony tylko w imię UZALEŻNIENIA OD NIEJ? TO WYGODNA WYMÓWKA - ale tak Ci nie wolno - możesz trwać w modlitwie i delikatnie uswiadomić, że jesteś i poczekasz - ale to co robisz jest złe - Twoja natarczywość prawdopodobnie odniesie przeciwny skutek...

Anonymous - 2011-05-27, 10:48

Cytat:
Wystartował łagodnym lobbingiem

Cytat:
Kiedy nie poskutkowało przeszedł do ofensywy nocnej...

Cytat:
absztyfikant klasycznie mi je wybudzał swoją nadaktywnością.


Uśmiałem się setnie :-D :mrgreen:

Dobrze, że jesteś, Malta.

Anonymous - 2011-05-27, 11:45

malta napisał/a:
Norbert - pieknie Ci dziekuje za umieszczenie mnie z Satine w jednym "bloku" - uwielbiam ją i nie wyobrażam sobie lepszego towarzystwa

Wiem to (i tak widać)....heee napisłaem obie jesteście cenne,choc pamiętam czas kiedy uff te satyryczno ostre pozsty(wasze)grały na męskiej dumie.
Głupiej dumie-a właściwą dał czas na odnalezienie.

Haa zreszta ostatni post satine wlazł mi głęboko za skórę(choc nie we wszystkim wyszlo pokornie :-P )
no cóz tak mam
malta napisał/a:
Czy człowiek który podobno kocha może powodować, że obiekt jego uczuć ma dyskomfort zycia, depresje, czuje się nekany, nie może zebrać mysli, natrczywość miłośnika budzi w nim opór, czuje sie osaczony, ponizony, zakleszczony... w wszystko w imię MIŁOŚĆI STASIU???
Uważasz, ze to co przeżywa teraz Twoja żona to bułka z masłem?, ze twoje przyspieszanie coś pomoze - polepszy?

z tym nawet nie ma co dyskutować -bo to oczywiste.

Jedynie postaram sie to jakoś wytłumaczyć(moze Staszek w tym odnajdzie siebie).

Zakłądam lata bałaganienia,lata zaniedbania,lata niewłaściwych zachowan,lata odpuszcenia sobie.

Potem na skutek czegoś lub kogos BUM........
opamietanie,szukanie ratunku,walka ze soba czyli jawa-sen,wkoncu uznanie racji nawaliłem.
dalej Bóg spowiedż,umacnianie wiary,inwestycja w siebie,jakies terapie,lektury,mądrzy ludzie na drodze-i przychodz czas spowiedzi,przeproszenia za grzechy i oczekiwane wybaczenie Boga i pojednanie.

I co? miły,czysciutki,nawrócony,ze schylonym karkiem staje delikwent i oczekuje..oczekuje i zerka.
Jestem miła Pani ..wróciłem..oczyszciłem sie i brak zrozumienia..brak szacunku..brak uczuć..bo jak to??
Ja taki doskonały -a tu cisza.
Staszku po drodze włąsnej ..naste puje następna droga
zrozumienia,empati..miłości prawdziwej ,bez oczekiwan,bez narzucania swego ja.
Ot takie kocham i czekam..he własciwe lektury na ten czas (oze cos z miłości platonicznej).
Kiedy człek zabrnie już w to miejsce jedno jest istotne trza trwać w tym co sie dokonało,w postanowieniach,w wyznaczonych celach.
Wiadomo człek to natura kwekająca..zatem sa i te kwękania.
Ale zawsze jest ktoś kto wyprostuje w danym momencie
jak chocby ostatnie mnie to spotkało..wąłśnie na forum

słowa Leny Norbert wróć....i moze gorzkie słowa Satine-ale otwarte.
Nooo i tego tez sie nauczyłem by potrafic przyjąc takie słowa ,zrozumiec je i poczuc ich przekaz

p.s malta fajne to co napisałas wypada jedynie dodać cóż mogą zdziałac amatorzy łatwego łupu-wobec silnej kobiety :mrgreen: :mrgreen:

Anonymous - 2011-05-27, 14:03

daimon napisał/a:
Kiedy człek zabrnie już w to miejsce jedno jest istotne trza trwać w tym co sie dokonało,w postanowieniach,w wyznaczonych celach.
Wiadomo człek to natura kwekająca..zatem sa i te kwękania.
Ale zawsze jest ktoś kto wyprostuje w danym momencie
jak chocby ostatnie mnie to spotkało..wąłśnie na forum

słowa Leny Norbert wróć....i moze gorzkie słowa Satine-ale otwarte.
Nooo i tego tez sie nauczyłem by potrafic przyjąc takie słowa ,zrozumiec je i poczuc ich przekaz



Witaj NORBERT :-D
takiego Cię lubię

Anonymous - 2011-05-27, 17:49

Witaj Malto,
widzisz to jest tak, że 3 lata temu miałem doskonałą okazję by czegoś się nauczyć, by stać się mądrzejszym. Wtedy dowiedziałem się, że kobieta, która jest SAMA, która odtrąciła, która cierpi z tego powodu cierpi jeszcze bardziej, gdy odtrącony w głupi sposób okazuje jej zranione JA. Vide: telefony, tysiące SMSów, tony kwiatów, nachodzenie w domu w pracy.
Skutek jest zawsze ten sam: odwrotny od zamierzonego.
Bo z kobietami NIE WOLNO NIGDY postępować na siłę.
Tak, jest dokładnie jak mówisz, pojawiają się tacy panowie, może kiedyś o tym napiszę.
Ale tutaj trzeba zostawić pole wolności i odpowiedzialności tej drugiej osobie, odpowiedzialności za JEJ część małżeństwa.
Niechaj dokazuje, w końcu jej to minie, dojrzeje.
Ja ufam Żonie, bo ją kocham, a miłość nie zazdrości.

[ Dodano: 2011-05-27, 18:00 ]
Witaj Bywalczyni,
jest tak jak mówisz, Żona nie jest w stanie mnie wspierać, bo dla Niej to też jest trudny okres w życiu, widzę to podczas naszych trudnych rozmów, które sam prowokowałem, słyszę to w ciszy, która teraz panuje między nami. Mówi, że tego chciała, być teraz wolną. Ale czy można być naprawdę wolnym, będąc w związku sakramentalnym, mając 4 letnie dziecko?
Widzisz, po ludzku próbowaliśmy już wszystkiego: separacja faktyczna, rozmowa z księdzem, zakonnikiem, naszym Przyjacielem, który udzielił nam sakramentu, rozmowa z zaprzyjaźnioną psycholog, wizyty u 3 terapeutów, wspólne nawrócenie. Zawiedliśmy. Oboje. Samych siebie.
Kasia mówi mi teraz: nigdy Cię nie kochałam, byłam tylko od Ciebie współuzależniona, będziemy ze sobą może za 5, może za 10 lat, musisz całkowicie się zmienić.
Tak, wiem, muszę, bo to zmiana w gruncie rzeczy uniwersalna, bo skorzystają na niej wszyscy wokół mnie.
Tak, wybieram drogę ciernistą, mam tylko jedno marzenie, teraz jak cierpię idę do Pana Boga, On mnie wysłuchuje i pociesza. On jeden potrafi to bez słów.

Anonymous - 2011-05-27, 18:01

Cytat:
Ale tutaj trzeba zostawić pole wolności i odpowiedzialności tej drugiej osobie, odpowiedzialności za JEJ część małżeństwa.
Niechaj dokazuje, w końcu jej to minie, dojrzeje.
Ja ufam Żonie, bo ją kocham, a miłość nie zazdrości.


Zgadzam się z Tobą, fajnie o tym piszesz!
A takze obowiazkiem męza jest ( to co często słysze w radio plus taka zajawka ks Pawlukiewicza ) wyrwac szatanowi zonę lub męza, zawalczyc jak rycerz :)

jak? przede wszystkim budowaniem mądrego, stabilnego siebie :) tak by wspolmałzonek zobaczył nas przebudzonych, spokojnych , przebaczających, usmiechniętych, zadowolonych z życia, takich do ktorych az chce sie wrócić

jesli oczywiscie sytuacja pozwala na spotkania..a u was jest taka możliwosc
Chwała Bogu

z nikim postepowanie na sile nie przynosi dobrych owocow, miłosc to wolność
Pozdrawiam z modlitwą :-)

Anonymous - 2011-05-27, 18:11

Norbercie,
Szczęśliwy Mężu!
Wiesz wczoraj spotkałem koleżankę z byłej pracy. Powiedziała mi słowa, których nie zapomnę: "mój mąż to największe dobro, jakie mnie w życiu spotkało."
A moja Kasia pewnie myśli teraz tak (jeżeli w ogóle myśli o mnie): mój mąż to największe rozczarowanie, jakie mnie w życiu spotkało, największy ból. Bo ranią nas Norbercie najbardziej nasi najbliżsi, ci, którym zaufaliśmy, zawierzyliśmy.
Tak, zmiana to droga, to cierpienie, jak powiedział mi ostatnio Mój Przyjaciel Franciszkanin:
człowiek i jego miłość dojrzewa w cierpieniu.
Ja jestem już dumny z siebie, bo jestem świadomy własnego ja, własnej wartości, w końcu gdybym taki nie był, to czy Kasia zostałaby moją Żoną?:)
Ale jestem dumny bo trwam w wierze, miłości i wierności Żonie, krok po kroku wchodzę na wyższe poziomy tej miłości, o których mówi Pismo w 2 Liście do Koryntian.
Czasem się potykam, 2 schody w dół, zamiast kolejny w górę. Mea culpa, ecce homo.
Ale teraz myślę już 2 razy: jak mi napisał Przyjaciel: niczego już nie sp....ol, trzymaj za mnie kciuki, bo limit błędów już wyczerpałem.

[ Dodano: 2011-05-27, 18:20 ]
Witaj Danko!
bo poza tym, że jestem "bajkopisarzem" i "łzawym Romeo" jak mnie tu widzą niektórzy, którym tę krótkowzroczność i łatwość osądzania od razu zresztą z uśmiechem wybaczam, bo nie ma co się obrażać, mam teraz taki okres, że opada z moich oczu kurtyna żalu i bólu. Nie mogę żyć cały czas tym bólem, bo bym zwariował, zamknęli by mnie na oddziale i jak bym teraz do Was pisał?
Rozumiesz mnie, a to dla mnie naprawdę wiele. To tak ważne jak modlitwa, bo modlitwa to nieustanna walka o drugą osobę.
Najbardziej mnie boli, że Kasia nie chce teraz chodzić ze mną do kościoła, ani nawet nie chce powiedzieć mi czy jest w stanie łaski.
Zostawiam Jej jednak te jej wybory.
Jak śpiewał Sting: "jeżeli kochasz, pozwól być wolnym".

[ Dodano: 2011-05-27, 18:25 ]
Tysiącletnia Aleksandro!
Trzystuletni Jarosławie!
Wasza milcząca obecność tutaj jest dla mnie równie ważna jak posty pełne nauk i życiowych mądrości (przepraszam, jeżeli ktoś mógłby to odebrać jako sarkazm, ten uśmierciłem we mnie dawno, dawno temu w Ameryce).

[ Dodano: 2011-05-27, 18:29 ]
Do wszystkich!
Ulubiony Aktor Mojej Kasi zawołał w pewnym czarno-białym filmie:
LUDZIE, JA KOCHAM WAS!
Za to, że jesteście.

Anonymous - 2011-05-27, 21:13

Stasiu napisał/a:
słyszę to w ciszy, która teraz panuje między nami. Mówi, że tego chciała, być teraz wolną. Ale czy można być naprawdę wolnym, będąc w związku sakramentalnym, mając 4 letnie dziecko?


a nie można? jeśli tak to dlaczego tak uważasz, prosze rozwiń ...czy związek sakramentalny, dziecko...dalej praca, rodzina może odbierać wolność?

Jeśli cokolwiek odbiera nam wolność, prawo do niej - to nasze myslenie o związku małżeńskim, rodzinie, o tym jak powinno a jak nie w naszym wyobrażeniu podyktowanym lekiem

to błędne, złe pojmowanie, wyobrażenie może stwarzać problemy, ograniczać i odbierać prawo do zaspakajania własnych potrzeb bez odczucia jestem egoistą, kimś złym kto nie zasługuje i nie ma prawo do tego...

dotrzeć do powodów mylenia co zabiera nam wolność,
jak my sami widzimy, każdy z osobna własne prawo do wolności , skąd i dlaczego się biorze myślenie, że coś nas ogranicza, zabrania i zniewala
a potem praca nad zmiana takiego myślenia.....

Anonymous - 2011-05-27, 21:25

Stasiu napisał/a:
Norbercie,
Szczęśliwy Mężu!

Stanislawie jakby życie było rajem to nie byłby potrzeby iśc do nieba :mrgreen: :mrgreen:

szczęśliwy mąż..hmm w pewnym wzgledzie tak..pomijając nadal separacje prawna...pomijając tą przerwe nietykalności jaka jest między nami..pomijając oddzielne łoza ...po głebokim namysle :idea: :idea:
jestem jednak szczęsliwym mężem.
I wiele nad tym się zastanawiałem czemu tak myslę???

ano?? mysle bo:
-żona pozwoliła mi pozostac w domu razem z nia i dziećmi
-rozmawia ze mną coraz więcej -a mogłaby milczeć
-wiele spraw zaczynamy powoli wykonywac razem-a mogłoby każdy sobie rzepke skrobie
-zezwala opiekować sie soba i troszczyć-nie krzyczy (np.spadaj)
i najważniejsze wciąz jestem mężem nie mam przed oczami wizji rozwodu-(ufffffffffff).
-opowiada mi o swojej pracy,zdrowiu,myslach-czyz to nie otwarcie emocjonalne??

Czy zatem nie jest to powód do napisania tak jestem szczęśliwy :-D :-D
Stasiu napisał/a:
Czasem się potykam, 2 schody w dół, zamiast kolejny w górę. Mea culpa, ecce homo.
Ale teraz myślę już 2 razy: jak mi napisał Przyjaciel: niczego już nie sp....ol, trzymaj za mnie kciuki, bo limit błędów już wyczerpałem.

Staszku a i potykaj się i lekko cofaj-u mnie tan stan trwał heeeeeeeeee nawet długo.
Ważne jest tylko jedno świadomośc że popełniam błedy,ucze sie na nich ,weryfikuje je,staram sie popełniac ich coraz mniej.
Stachu czy znasz kogoś kto nie popełnia błędów??

jak mawiaja tylko martwi nie popełniaja błędów ot co :-P :-P

Istota jest postanowienie a ty je juz masz...tak samo jak we mnie powstało to samo trzy lata temu.

Wiesz biorąc z perspektywy czas jaki mam za soba ..to co mam teraz ...(hii) nad przyszłością zbytnio sie nie skupiam(jakies małe plany),wiem tylko tyle że zaufanie w zranionej kobiecie nie pojawia sie tak PSTRYK.
Dobrze to napisała bywalec i malta.
Nie gniewaj sie za porównanie -ale ja odnosząc to do siebie nie czuje dyskonfortu.

Jesteśmy jak te szczurki doświadczalne,pozwala nam sie żyć i skrupulatnie nas sie obserwuje a głownie nasze objawy i zachowanie.
I pewnie troche czasu minie zanim Pani laborantka przełamie strach i wstręt by wziąść na ręce i pogłaskać szczurka .
He.... a od pogłaskania dopiero moze zacząc sie reszta....
-wyczesanie futerka
-dokarmienie
-spostrzeżenie np:jakie ma fajne oczka
-jakie miłe łapki
-jaki grzeczny i ułozony

itd...itp..
a zanim to-to:

narazie grzecznie siedżmy sobie w klatce i zachowujmy sie z godnością

i uwaga!!!!

Broń Boże by dziabnąc Pania laborant(nawet przez przypadek) :mrgreen: :mrgreen:

pozdrawiam

Anonymous - 2011-05-27, 22:09

Wiesz Stasiu - piszesz tak uprzejmie i nadajesz miłe dodatki do naszych nicków - och i ach - wrzucając pomiedzy nie - uszczypliwe kamyczki o krótkowzroczności którą wielkodusznie wybaczasz i łatwosci oceniania... och i ja Ci wybaczam miły Staniławie - mozemy tak sie jeszcze cukrować w nieskończoność - tylko po co?

Nie zrozumiałes mojego poprzedniego postu - bo to co odnosiłam do ciebie Ty przyjąłes do swojej zony pisząc że ufasz w jej wierności... nieważne - choć sądząc po reakcji innych tylko Ty go nie zrozumiałeś...

Nie wiem jak rozumiesz to co Ci tłumaczymy - abyś pozwolił swojej zonie na pomyslenie i zastanowienie sie w ciszy... ale pisząc o swoim zachowaniu wnosze ze słabo zrozumiałeś...

pytasz czy mozna być wolnym bedą zona i mając dziecko - odpowiadam Ci - TAK WOLNO - jedno z drugim nie ma nic wspólnego... piszesz, ze żona nie chce Ci odpowiedzieć czy jest w stanie łaski uswiecajacej... to chyba żart! Tobie ma to mówić???

Chcesz ja udusić???

Nachodzisz w pracy, osaczasz, wypytujesz o JEJ intymne sprawy... Danusia napisała Ci - miłość to wolność.

Jesli zona Ci mówi: nigdy Cie nie kochałam to znaczy że twoje osaczenie przekroczyło wszelkie dopuszczalne granice i ona zaczyna negować wszystko co was łaczyło - wypierać to.

Masz wybór - nadal kazać jej oddychać tlenem który własnorecznie dla niej przefiltrujesz lub pozwolic jej być odrębnym bytem.

Znasz powiedzenie - ciepło domowego ogniska moze dopiec do żywego?

Anonymous - 2011-05-27, 22:56

Najbardziej mnie boli, że Kasia nie chce teraz chodzić ze mną do kościoła, ani nawet nie chce powiedzieć mi czy jest w stanie łaski.
Zostawiam Jej jednak te jej wybory.


Malta zauwazyła cos co i mnie bardziej niz wszystko w temacie wpadło w oko.
Dlaczego skupiłam się akurat na tym.....bo doswiadczyłam i coś na ten temat moge....
Ostatnio nawet była sprzeczka na forum w związku z tym...
w czym rzecz....
Stanisławie......nic tak bardziej nie wkurza,jak nawracanie przez świeżo nawróconego(bez obrazy)
Doceniam Twą przemiane,naprawdę...cieszę się,zona pewnie też,ale przestanie sie cieszyć(może już to nastapiło) jeśli nie zmienisz postepowania.
Mało tego.....skutecznie mozesz ja zniechęcić...znaczy odciagnąć od Kościoła.

Zbliżyłeś się do Boga,zaprzyjaźniłes z nim...Twój sukces....Twoje nawrócenie i słuzyć ma głównie Tobie.
Ciesz się i trwaj.
Na zonę wpływu nie masz,jest wolnym,odrebnym człowiekiem i....jak mniemam z czym innym sie zmaga.
Jak już było....nie osaczaj...daj czas jej potrzebny.

Anonymous - 2011-05-28, 07:05

Malto,
już to przerabiałem, wielokrotnie w kontaktach przez Internet, te niepotrzebne zgrzyty, zbędne kłótnie, etc. Napisałem, że nie chowam urazy za niektóre słowa i tak jest. Chyba nie trzeba tego rozwijać.
Mnie chodzi o inną wolność, tą, którą miała moja Żona 10-15 lat temu. Może różnie rozumiemy to słowo, jakim jest wolność.
Ja nie czuję się wolny, jestem zobowiązany by walczyć o moją rodzinę, o wychowanie mojego syna.
I moja Żona też doskonale o tym wie. Jej bardziej chodzi o wolność ode mnie. Ale powiedz sama, czy jako osoba kochająca i wierząca w tej wolności wybrałabyś innego męźczyznę, niż własnego męża?
Nie jesteśmy wolni, wolność to widmo, fantom, iluzja. Zawsze jesteśmy i będziemy od czegoś zależni. Od pracy, od innych ludzi. W końcu wiara to też świadoma rezygnacja z własnego ja.
W wolności nie wszystko przynosi korzyść, Malto.

Anonymous - 2011-05-28, 07:55

Ja nie czuję się wolny
dlaczego?



jestem zobowiązany by walczyć o moją rodzinę, o wychowanie mojego syna
-czy żona utrudnia ci bycie ojcem odpowiedzialnym za rodzine czy tylko bycie mężem na dzis dzień

moze ta odpowiedzialność i zobowiążanie to lęk przed porzuceniem przez żone i wybranie innego mężczyzny niż własny mąż stąd wzmożona kontrola kontrola zachowań manipulacyjnych w stosunku do żony, skryta pod płaszczykiem innych zachowań

lęk, kontrola, manipulacja skryta pod płaszczykiem wiary - nakazująca zachowania zgodne nie tyle z wiarą co z twoimi lękami i obawami co zrobi żona,jak się zachowa, problem z zazdrością, odrzuceniem



brak zrozumienia takich własnych zachowań nieświadomie stosowanych utrudnia wlaściwe zachowanie, zrozumienie samego siebie a co za tym idzie brak przemiany na wlaściwe....

ludzie tak maja postępują zawsze zgodnie z własnym dobrem, i często stosują manipulacje inna osobą dla wlasnego dobra i nie chodzi często im o dobro tej osoby coś w rodzaju

= czuje sie odpowiedzialny więc kontroluje czy jest w stanie łaski uświęcającej, czy chodzi do kościoła

jak nie... to znaczyć w moim myśleniu uruchomienie lęków przed tym czego sam sie boje ,że sie sprawdzi żona zdradzi, znajdzie innego niż własny mąż...



tak po trochu zobrazowanie ludzkiego pokrętnego myślenia

zupelnie innego niż Bóg nam dał.

A przyznasz, że dał nam wolną wolę, z której możemy korzystać, tak ty jak ja i twoja żona a że przez to możemy i popełniamy błedy to ludzką rzecz, sam wiesz najlepiej ja też, że właśnie takie nasze doświadczenia najlepiej nas uczą co właściwe a co nie.... tak jak tobie nikt nie potrafił przemowić, że to złe kiedyś tylko sam musiałes do tego dojrzeć tak każdej innej osobie.... problem w tym, że czlowiek uczy sie na własnych blędach, rzadko słucha i wyciąga wnioski z zachowań innych... ale tak juz mamy, jako ludzie..

pozwól na życie według jej wolności....

Anonymous - 2011-05-28, 08:33

Stasiu napisał/a:
Mnie chodzi o inną wolność, tą, którą miała moja Żona 10-15 lat temu. Może różnie rozumiemy to słowo, jakim jest wolność.


Staszek..Staszek-dobrze zrozumiałe jest to co chcesz przekazać.
Wolnośc żony z przed 10-15 lat czyli pewnie zanim została zoną
tak?.
A dziwisz sie?

Bo dla przykładu -ja juz nie dziwie się żonie wyborowi wolności sprzed 18 lat ....
Staszek wnioski każdy wyciaga sam -a wygląda to tak.
Byłam żona ,kochałam,zabegałam,starałam sie,dbałam o rodzine,byc może wspierałam i popychałam do przodu męzusia .

I co mnie spotkałao??
-brak zrozumienia
-zero miłosci
-zero czułosci
-zero komunikacji
itd itp

Tu Staszku nastepuje wolny wybór-ZMIENIAM TO.
Pisała o tym malta-nie zrozumiałeś :-( :-( .
no dobra trudno- zatem salwa z innej rury

Żona nareszcie zadbała o siebie,dojrzała potrafie życ bez męża,jestem odrębna jednostką,umiem cieszyc się życiem bez męża,jestem atrakcyjna,jestem fajna-zadbana.
No i dalej po co? mi jeden głupi mąż jaki mnie zaniedbał skoro mogę miec multum facetów jacy widza we mnie super kobietę.

echhhh boli co???
ale jak jest ból to super :-> :-> -to znaczy że żyjesz,a póki zyjesz masz szanse pracowac by to zmienić.

Staszek i to jest własnie ta wolnośc(o jaka zapewne ci chodzi) ,a w zasadzie mozna napisać upojenie wolnością.
Od Ciebie zależy ..czy nie bedziesz przeszkadzac żonie w tym i dasz czas na wszystko czego sama zapragnie,czy bedziesz na siłe nakierowywał Ją na Ciebie,małżeństwo,obowiązek itd.
Czy w zrozumieniu wspierał ja w tej wolności.

Widzisz rzecz najważniejsza i napisze wprost iles tam lat to Ty miaes wszsytko w przysłowiowej(......) nadszedł czas kiedy to Staszek znudził sie takim wzorem życia jaki obrał czyli bimbaniem,olewaniem,pozwalaniem sobie na odpust w męzusiowaniu.

I nagle pewnego dnia ostygł-dojrzał,zobaczył,nawrócił sie,zrozumiał.
I super :-D :-D

Ale tu znów Staszek dalej nie rozumie żony bo jak nie rozumiał jej że chce byc żona,tak teraz nie rozumie że nią nie chce być.
Jak przeszkadzał jej byc fajna żoną -tak teraz znow jej przeszkadza

A to czy żona chce nią byc ..czy nie chce byc, to przeciez jej prywatne odczucie i nikogo innego.
Ech ----no dobra dośc tego przykrego słowa.

Zdradze Ci jedno mimo że we mnie jest juz poziom MEGA ZROZUMIENIA
bywaja tez dni że łapie mnie to.....jak to okreslić najprościej zagubienie umysłowe(głupawka)

Bo wiesz dusza chciałaby do RAJU(małżeństwa) a tu palec gromki z nieba i głos
gdzie !!! nazad-wszak jeszcze żyjesz -CZEKAJ ZATEM NA SWÓJ CZAS

no to czekam :mrgreen: :mrgreen:

i Staszku jak masz wytwałośc,wiesz juz na 100% czego chcesz,na 100% wiesz kim chcesz byc .
To bądz ,trwaj,buduj to-bo to jest właśnie TWÓJ WYBÓR.

i kończąc (me wypociny)
ty dokonałes tego wyboru-a żona narazie innego.

Szanując siebie i swój wybór-wybacz musisz umiec uszanowac wybór innego człowieka

no to trzym się


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group