Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Miłość Mojego Życia

Anonymous - 2011-05-21, 08:26
Temat postu: Miłość Mojego Życia
witam wszystkich serdecznie!
Mam na imię Stasiu, mam 32 lata. Od 6 lat jestem mężem Najpiękniejszej Kobiety na Świecie, Kasi.
Poznaliśmy się w kościele w 1999 roku. Pamiętam jak by to było dzisiaj, jak zobaczyłem Kasię po raz pierwszy. Smukłą piękną i smutną, w długiej czarnej sukni. Poznaliśmy się podczas triduum paschalnego. Pamiętam jak zaczęliśmy ze sobą rozmawiać, ta rozmowa trwała całą noc, kiedy nadszedł poranek, wracałem do domu niesiony najpiękniejszym uczuciem na świecie. Zakochałem się.
Po miesiącu wspólnych spotkań odważyłem się wyznać Kasi moją miłość. W kawiarni uklęknąłem przed nią i powiedziałem jej co czuję. Wystraszyła się, zmieszała, powiedziała mi, aby o niej zapomniał.
Mijały dni, tygodnie, dzwoniłem do niej czasem, spotykaliśmy się czasami na wspólnych spacerach. Dowiedziałem się wtedy, że jest zakochana w koledze z klasy, który jednak ją ignoruje.
Nastały wakacje, wyjechałem na rekolekcje oazowe do Góry Kalwarii i Krakowa. Kasia była tam ze mną, w moim sercu.
Przyszedł wrzesień, zacząłem studia, dalej utrzymywaliśmy kontakt. Dalej te spotkania z Nią, pomimo bólu były dla mnie cudowne.
Przyszedł styczeń, coś się w Kasi przełamało, zaprosiła mnie na studniówkę. Byłem zachwycony. Po 2 tygodniach byliśmy już parą. Kiedy powiedziała mi, że mnie kocha po raz pierwszy, poczułem się najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Co za szczęście!
Przez całe studia byliśmy razem, wspieraliśmy się, uczyliśmy się razem, wspólni przyjaciele, wakacje, w końcu decyzja o małżeństwie.
Kolejny najpiękniejszy dzień mojego życia. 6 sierpnia 2005. Stanęliśmy przed ołtarzem i ślubowaliśmy sobie wzajemną miłość, wierność i bycie na dobre i złe.
Zamieszkaliśmy w M4, które podarowała nam moja Mama, cudownie było wracać do domu po pracy i malować mieszkanie, wszystkie meble, jakie w nim stoją wniosłem do niego.
Ale już wtedy pojawiały się niepokojące znaki, zaczęliśmy się kłócić, po raz pierwszy usłyszałem, jak moja Kasia przeklina, trzaska drzwiami, pół żartem mówiliśmy o rozwodzie. Jednak się godziliśmy. Mijały dni, miesiące, poczułem się jej pewny. Zacząłem żyć jak chciałem, nie widząc, że ona oczekuje mojego zaangażowania w związek i rodzinę.
Uzależniłem się od gier, czatów, grałem i czatowałem po nocach, za dnia spałem, w ogóle przestałem interesować się Żoną, myśląc, Ona i tak ze mną będzie.
W grudniu 2006 roku urodził się nasz syn, Rysiu, byłem z Żoną podczas porodu, to było niezapomniane, wspaniałe przeżycie.
Jednak ojcostwo mnie przerosło, coraz bardziej zacząłem uciekać w czaty, poznałem jedną dziewczynę, zacząłem rozmawiać z nią przez telefon. Na początku po kryjomu, potem już tego nie ukrywałem, czułem się wtedy w totalnym chaosie, nie radziłem sobie z byciem ojcem i mężem, imponowało mi to, że inna kobieta się mną interesuje.
Atmosfera w domu gęstniała, Kasia czuła się coraz gorzej, miała depresję i myśli samobójcze. Nie wytrzymałem. Wyprowadziłem się z domu. Do rodziców. To były Święta Bożego Narodzenia. wtedy poszedłem do kościoła i Pan do mnie przemówił. Zerwałem relację z tamtą i wróciłem do domu. Kasia była szczęśliwa, ale mówiła mi o trudnej miłości do mnie.
Minęło pół roku, w maju Kasia zapłakana powiedziała mi, że podjęła decyzję o separacji. Uderzył we mnie grom. Znowu się wyprowadziłem, pamiętam, że pewnego wieczoru poszedłem do Kasi i chciałem z nią porozmawiać o nas. Była zimna, nieobecna, obojętna. Ale tylko na pozór. Wcześniej powiedziała mi: "nie wolno nam nikogo poznać".
A ja upadłem, poznałem. Zdradziłem Żonę z dziewczyną poznaną przez Internet, po miesiącu znajomości, ona wyjechała do Hiszpanii i tam zdradziła mnie.
Zerwałem tamtą znajomość. Ponownie wróciłem do Żony. I znów zobaczyłem radość. Do dzisiaj mam SMSy z tamtego okresu: "Kocham Cię".
Zaczęliśmy terapię małżeńską, 2 lata temu, na początku było dobrze, ale potem coś zaczęło się zacinać, wiem, że utrudniłem naszą relację moją zdradą.
Krok po kroku Kasia zaczęła się ode mnie oddalać. Pojedyńcze słowa, gesty. Nie zauważałem ich.
W końcu w styczniu tego roku powiedziała mi, że chce separacji formalnej, że jak się na nią nie zgodzę, to ona i tak wystąpi do sądu. Zgodziłem się.
Znowu wyprowadziłem się z domu, zamieszkałem u rodziców. Kasia powiedziała mi, że ta separacja to nasza szansa. Uwierzyłem jej. Rozprawa była krótka, byliśmy zgodni w zeznaniach. Nikogo nie mamy. Ani Kasia ani ja. Po rozprawie Kasia podrzuciła mnie do pracy. I wtedy zaczęło się moje załamanie. Powiedziała mi, że nie wie, jak będzie, że może kogoś pozna, może ja kogoś poznam. Cios. Ból. Prosiłem przez łzy.
Stała się nieugięta, zimna, obojętna,tak jak niegdyś gorąca, tak teraz zimna, zdystansowana.
Starciłem nad sobą kontrolę, zacząłem ją nachodzić, w pracy, w domu, wydzwaniać. Zaczęła się bronić poprzez atak. Przekleństwa, nienawiść w słowach.
Wreszcie wczoraj, znowu do niej poszedłem, jest teraz chora, zapalenie oskrzeli. Prosiłem, abyśmy się modlili, abyśmy próbowali ratować nasze małżeństwo. Na każdą moją prośbę usłyszałem stanowcze: NIE.
Od stycznia żyję bólem, wiarą w niemożlwie.
Żona przebąkuje o rozwodzie, a ja czuję, że mogę jedynie modlić się do Boga o cud.
I prosić Was o modlitwę.
Ja grzesznik, który się nawraca i jedyne o czym marzy to rodzina: Ukochana Żona i Syn.

Anonymous - 2011-05-23, 22:40

Witam, polecam Ci książkę "Dzikie serce" (jeżeli jeszcze nie czytałeś).
Kobieta i mężczyzna baaaardzo się różnią, dużo łatwiej budować zdrowe relacje jeśli się pozna i zaakceptuje różnice. Ne trać nadziei!!! Z mojego doświadczenia mogę się z Tobą podzielić tym, że zmienić mogę tylko siebie. Marnowaniem czasu jest czekanie na inicjatywę współmałżonka czy też liczenie, że samo się naprawi, że druga połówka się zmieni.
Dla Boga nie ma nic niemożliwego ale...... potrzebuje On Twojego TAK. JEZU UFAM TOBIE.
Kochasz żonę , syna więc daj z siebie 100% a Pan Cię nie zawiedzie.
Życzę Ci potrzebnych na ten czas łask Bożych, niech Wam Bóg błogosławi.

[ Dodano: 2011-05-23, 22:47 ]
polecam Ci również spowiedź, Jezus wtedy leczy.

Nie trać wiary

Anonymous - 2011-05-24, 18:14

Witaj Anno!
Serdecznie dziękuję za Twoje słowa. Pan Jezus jest ze mną, od początku kryzysu, właściwie od 2 lat jestem w permanentnym stanie łaski, ale wiem, że nawracać się muszę co dnia. Każdego dnia teraz kiedy jestem sam.
Uczę się żyć z bólem, kiedy słyszę NIE, a jednocześnie z nadzieją, bo pomimo wielu różnic, pomimo ciężkich, trudnych rozmów, Umiłowana cały czas daje mi nadzieję, dziękuję Jej za to i cieszę się, że tak mówi i myśli, pomimo, że teraz woli być sama niż ze mną.
Staram się cieszyć każdą chwilą, kiedy się widzimy, dawać z siebie wszystko, bardzo żałuję, chwil, kiedy pokazywałem jej moje skrajne emocje, kiedy na Jej oczach stawałem się niemęski i płakałem.
Paradoks mojej sytuacji polega na tym, że zmieniłem wiele moich złych nawyków i uzależnień, ale być może tylko je zwyciężyłem, nie dając nic w zamian.
Ale, co bardzo wartościowe wszyscy członkowie rodziny Mojej Żony dają mi pozytywne sygnały, że się za nas modlą i czuję naprawdę czuję ich wsparcie.
Tylko ta samotność, jak w utworze DŻEMU: " samotność to taka straszna trwoga."
Pozostają słowa Herberta: "bądź wierny, idź".
Dziękuję, Aniu.

Anonymous - 2011-05-24, 19:09

Witaj Staszek na Forum!

Bede pamietac w modlitwie za Was!
Moze jednak warto pomoc Panu Bogu w ratowaniu Was...
widze sprzecznosc
Cytat:
Starciłem nad sobą kontrolę, zacząłem ją nachodzić, w pracy, w domu, wydzwaniać. Zaczęła się bronić poprzez atak. Przekleństwa, nienawiść w słowach.


a potem piszesz że
Cytat:
zmieniłem wiele moich złych nawyków i uzależnień, ale być może tylko je zwyciężyłem,


To znaczy ze masz nawrot zachowan uzaleznieniowych?
Czy masz kontakt ze zdrowiejacymi? Wyglada to jakbys jednak nie panował nad sobą...ciezkie dla Ciebie zachowanie twojej zony, ale z drugiej strony nie mozna sie dziwić, ze Twoje zachowanie nie wzbudza zaufania.

Pan Bóg leczy, gdy wyciagniemy rękę pomoże nam. Warto, dla siebie, dla żony o ktorej tak pięknie piszesz, dla synka.

Anonymous - 2011-05-26, 01:18

Witaj Stasiu
Fajno,że tu trafiłeś,bo być może czegoś się nauczysz.
Dziewczyny Cie przywitały i potraktowały bardzo łagodnie,ale ja ...sorry....nie zamierzam.

Stała się nieugięta, zimna, obojętna,tak jak niegdyś gorąca, tak teraz zimna, zdystansowana.

a czego Ty się Stasiu spodziewałeś???
wiem...sam pisałeś.....Ona i tak ze mną będzie.
...no sie brachu przeliczyłeś...teraz żona nie wytrzymała...ot wysiadła.

Zacząłem żyć jak chciałem, nie widząc,że ona oczekuje mojego zaangażowania w związek i rodzinę.
Stasiu ... Ty tego nie wiedziałeś???? A Ty wiesz co to małżeństwo???

2005 ślub.......dalej gry,czaty,brak zainteresowania ....no bo przecież nie wiedziałeś...
2006 narodziny syna...i....przerosło bycie ojcem ,mężem...znowu czaty, panienka,depresja żony,myśli samobójcze, wyprowadzka (bo nie wytrzymałeś)....potem powrót
2007 kolejna wyprowadzka,panienka,zdrada i powrót
dalej terapia i.....jest jak jest.

Staram się cieszyć każdą chwilą, kiedy się widzimy, dawać z siebie wszystko, bardzo żałuję, chwil, kiedy pokazywałem jej moje skrajne emocje, kiedy na Jej oczach stawałem się niemęski i płakałem.
Tylko tego żałujesz???...myślisz,że to najważniejsze???

Stasiu... dorośnij,dojrzej,badź mężczyzną!!!!!!!!!!
Jedyne co teraz możesz to uszanować wole żony, nie naciskać,zmieniać siebie i czekać.............
Jak długo?...może tyle ile sam niszczyłeś.
Ciesz się,że daje Ci nadzieję.
Wykorzystaj, bo to ogromna szansa!!!

Anonymous - 2011-05-26, 09:21

Danka 9 napisał/a:
To znaczy ze masz nawrot zachowan uzaleznieniowych?
Czy masz kontakt ze zdrowiejacymi?

Nie każde niedorosłe zachowanie jest odrazu chorobą-uzależnieniem.
Tak samo jak nie każde wypicie kieliszka to alkoholizm,nie każde wejście do kasyna to bycie hazardzistą,nie każdy podniesiony głos-krytyka to przemoc.

Co do zdrowiejących,a kto wie że oni zdrowieją?
czy każdy dotknięty i wyleczony przez Boga ma odrazu dar uzdrawiania-by leczyc innych??
To tak na wstepie Danko,bo wyczytałem w twojej wypowiedzi taka pewnośc że wszsytko wiesz,wszystko znasz i masz w sobie jakis dar by.

No własnie by co?

Stasiu to ważne co napisała Lena
lena napisał/a:
Stasiu... dorośnij,dojrzej,badź mężczyzną!!!!!!!!!!
Jedyne co teraz możesz to uszanować wole żony, nie naciskać,zmieniać siebie i czekać.............
Jak długo?...może tyle ile sam niszczyłeś.

to jest twój początek i realizacja siebie.
Piszesz że żona zmieniła sie,wysiadła,odeszła emocjonalnie-no cóż dwoje dzieci w domu(bo takim jesteś)
zwyczajnie przerosło ją.
Pytanie jest proste
-co zmienisz w sobie by było inaczej?

pomyśl

Anonymous - 2011-05-26, 10:09

Cześć Norbert
Anonymous - 2011-05-26, 12:56

Jarek - czujny jak zawsze na posterunku :-P - trzymaj sie na kolejnych rozprawach - czytałam że "sie zaczęło" u Was - bądź dzielny Jarek.


no i Stasiu... Stasiu, Stasiu, Stasiu...

"Miłość mojego zycia", "Najpiekniejsza Kobieta na Świecie" "Smukła, Smutna w długiej sukni"...
Jesteś niestety kolejnym juz facetem na tym forum który nurza sie w górnolotnosci w przesadnej estymie - ale dopiero jak straci...

Podobnie jak Ty pisał np Zaleś - NASZA SWIĘTA RODZINA, MOJA BOGINI itp...( choć mam jednak nadzieje, ze Ty swoją Najpiekniejszą traktowałeś lepiej)...
Czy Twoja żona na codzień wiedziała, ze jest najpiekniejsza na swiecie? czy dopiero teraz to spstrzegłeś i postanowiłeś o tym poinformować - zreszta nawet nie ją tylko nas?...
Była najpiekniejsza na Świecie a mimo to wolałeś siedziec do niej plecami zamiast ją podziwiać?

Czy nie jest troche tak, ze dopiero jak poczułes stratę zacząłeś rozgłaszać wszem i wobec jej przymioty... przerósł Cie i slub i dziecko i życie w rodzinie - doprowadziłes zone do prób samobójczych a piszesz posty w klimacie Herlequina...?
Wybacz ale to infantylne... może po prostu bądź facetem a nie bajkopisarzem...

Tak jak Ci napisała lena - dostałeś szansę to sie weź w garść i przedstaw jej POWAŻNA OFERTĘ oraz ZAPREZENTUJ SIE OD ODPOWIEDZIALNEJ STRONY - bo na razie popadasz z jednej strony w mega egzaltacje nad swoja ukochana ale z drugiej nekasz ją w pracy... taka dwubiegunowość może Ci nie wyjść na dobre.

Obys jednak potrafił odnależć do Niej drogę - tego Ci zyczę... a jak juz odnajdziesz to nie omieszkaj JEJ o tym poiformować że jest NAJPIĘKNIEJSZĄ KOBIETĄ NA ŚWIECIE...

Anonymous - 2011-05-26, 15:03

malta napisał/a:
Jesteś niestety kolejnym juz facetem na tym forum który nurza sie w górnolotnosci w przesadnej estymie - ale dopiero jak straci...

:mrgreen: :mrgreen: i pewnie nie ostatnim.
Ale chocby obserwując mego najmłodszego syna,widze juz taką zależność.

Ukochana zabawka lezy zapomniana w pudle,leży zabezpieczona,osłonięta od kurzu,lezy w ciepłym pudełeczku.

Przychodzi w domu chwila czystek(dla zabawek)-i przy prostym pytaniu synu oddajemy ta zabawkę?

nastepuje głosny protest,nigdy,przenigdy,ona jest moja ukochana zabawka.

To czemu tyle była w pudle??
i nie potrafi na to pytanie odpowiedzieć.

A wszak mówi sie potocznie że faceci to duże dzieci,dlaczego tak mamy???
Ja nie potrafie na to pytanie odpowiedziec,ale rozumiem Stasia czemu powstaje bunt gdy ta ukochana (nie napisze zabawka bo brzmi zle) jest odbierana.

malta napisał/a:
czujny jak zawsze na posterunku

no cóż Jarek ma taki zawód-związany z litera prawa,a prawo jest prawem.
Skoro wywalony a bezprawnie wraca toc to :-P :-P przestępstwo 8-)

Anonymous - 2011-05-26, 18:57

Witaj Leno,
na pewne słowa, gesty, zachowania człowiek reaguje bardzo emocjonalnie. Dopiero z czasem widzimy siebie z dystansu, w sytuacjach skrajnych, wówczas mamy czas i zdolność analizy naszego ja w sytuacjach granicznych.
Nie, nie tłumaczę się, doskonale wiem, gdzie popełniłem błędy, wiem, że każda kobieta ma za duże dziecko mężczyznę, który przychodzi do niej i pokazuje jej własne słabości.
Do kobiety trzeba podchodzić z siłą i spokojem.
Twoje słowa są bardzo cenne, tak jak i emocje, które mi w nich posyłasz.
Jestem człowiekiem grzesznym, mam świadomość własnych słabości i tego, że potrzebuję w chwili obecnej kopa do zmian. Takiego jak Twój post.
Dziękuję!

[ Dodano: 2011-05-26, 19:05 ]
Witaj Danuto!
Ta sprzeczność, którą zauważasz faktycznie istnieje. Wyleczył mnie Pan z moich uzależnień i piekielnych skłonności, ale zapomniałem, że teraz muszę budować relację, którą zaniedbywałem przez ostanie lata. Myślę, że zmarnowałem 2 miesiące swoimi zachowaniami, bo była szansa, na szybsze zakończenie separacji. Żona zaczęła dostrzegać we mnie początek zmian, mówiła nawet że to początek długiej drogi przed nami.
Przyspieszałem, to czego przyspieszyć się nie da.
Ale w jednym jesteśmy zgodni, pomimo tylu różnic, jeżeli Pan Jezus chce naszego małżeństwa to ono będzie.
Pozdrawiam serdecznie!

[ Dodano: 2011-05-26, 19:08 ]
Daimon,
dewiza szpiega: zimny umysł, gorące serce.
Zaczątek myślenia, droga do metamorfozy.
Dziękuję.

[ Dodano: 2011-05-26, 19:15 ]
Witaj Malto,
dziękuję także i za Twoją ocenę. Być może na tym polega moja obecność tutaj, aby Ktoś taki jak TY, patrzący z boku ocenił mnie i moje zachowanie.
Być może to równie cenne jak Twoja modlitwa, być może jest to część mojego katharsis, tyleż bolesna, co ważna.
Tak, jestem uzależniony od Żony, bo związek JEST uzależnieniem, tyle tylko, że ten nasz stał się w pewnym momencie toksyczny, chory.
Separacja niechaj będzie oczyszczeniem, drogą, wiarą w cud przemiany.
Pozdrawiam serdecznie!

Anonymous - 2011-05-26, 22:58

Witaj Staszek

Cytat:
Przyspieszałem, to czego przyspieszyć się nie da.

Rozumiem to dobrze, mam podobna sytuacje separacyjną i czuje ze na niektore sprawy trzeba i czas i pracy.
Kto nie idzie do przodu ten sie cofa...w zdrowieniu wazne by zachowac uwaznosc na siebie i relacje
miec grupe wsparcia, przyjaciół


Staszku pozdrawiam, to ze szukasz pomocy to juz wiele!

Anonymous - 2011-05-26, 23:14

Danka 9 napisał/a:
Kto nie idzie do przodu ten sie cofa...w zdrowieniu wazne by zachowac uwaznosc na siebie i relacje
miec grupe wsparcia, przyjaciół

Ale czasami w eufori mozna nie dojrzec przystanku na jakim trzeba się zatrzymać i opuścić wspóltowarzyszy podróży.

Jest taka zasada życia -wszystko z umiarem

Stasiu napisał/a:
Tak, jestem uzależniony od Żony, bo związek JEST uzależnieniem, tyle tylko, że ten nasz stał się w pewnym momencie toksyczny, chory.

Stasiu jak dobrze popatrzeć wkoło to każdy jest od czegos uzalezniony,jedni to nazywaja normalką..inni przyzwyczajeniami.
Czy uzaleznienie to zatem jakas choroba??

choroba - nazwiemy to dopiero jak z braku żony ,zbraknie ci tlenu do oddychania,życie stanie sie szare i całkiem nie bedzie sensu zycia.
A tak staraj sie utrzymac RÓWNOWAGĘ.
Stasiu napisał/a:
Separacja niechaj będzie oczyszczeniem, drogą, wiarą w cud przemiany

masz zatem cele i realizuj jecałym sercem
-i pamietaj zadbaj o siebie będąc juz na tej drodze,bo jesteś dzieckiem Bozym i jestes bardzo ważny dla Niego
:-D :-D

Anonymous - 2011-05-27, 08:57

Witaj ,
mówi się by coś docenić trzeba czasami to stracić...
każde uswiadomienie tego i droga ku odzyskaniu tego jest długa i cięzka
Ty własnie jesteś na tej drodze, drodze ku odzyskaniu czegoś co w końcu tak naprawde uznałeś, że jest dla ciebie najlepsze... czy wytrwasz? czy podołasz trudnościom napotykanym w trakcie odzyskiwania utraconej cennej dla ciebie "zguby" zależy tylko od wytrwałości twojej i słuszności myslenia
- tak zrobie wszystko by dopiąc celu....
I jedyną rzeczą jaką możesz dzis uzyskac od innych to wsparcie

Czy od żony? myslę że na dziś dzień nie, bo ona sama potrzebuje wsparcia i poczucia, iż jej nie zawiedziesz kolejny raz... bo zaufa znów a znów może zostać zraniona..
Potrzebuje czasu na odzyskanie zaufania do ciebie... ile? każdy ma swój czas... na zrozumienie czego chce, na obdarowanie na nowo zaufaniem.
Taka postawa tez takiej osoby świaczy o jej mądrości, bo potrafi zadbac o siebie sama, wie czego chce, nie żyje iluzją, że oto ktoś deklaruje chęć poprawy a osoba ta od razu ślepo wierzy w idyllę
- odtąd będzie dobrze...
bo tak nie jest,
do tego potrzeba czasu by upewnic sie, iż deklaracje słowne nie są "rzucane na wiatr "podyktowane lękiem, chwilowym kaprysem
To też i potrzebny proces dla tej osoby wybaczenia krzywd, bez których nie można na nowo komus zaufac i chcieć być z tym kimś i wierzyc mimo kłebiących sie w głowie mysli i obaw jak i obrazów krzywd doznanych z przeszłosci uparcie wstawianych w teraźniejszość....

Czas jaki przeszłes od zrozumienia, że twoje postepowanie bylo złe, niedojrzałe i krzywdzące do momentu, w którym jestes dziś tak naprawde jest dopiero początkiem zmian jakie sa potrzebne by odzyskac utracone zaufanie i miłość.
Jeśli zaakceptujesz te "niedogodności" i przyjmiesz, iż droga może byc długa i ciernista łatwiej będziej trwać w postanowieniu...w czynach...
A że będzie ciężko, wiesz już dziś,
trudno osiągać "cel" gdy nie widzi sie przychylności ale to między innymi własnie te \ konsekwencje jakie sami teraz ponosimy za błedy z przeszłości
jak i niedogodności na jakie jesteśmy skazani idąc tą droga...

Jeśli wytrwasz może sądzone jest ci odzyskać to o czym marzysz... jedno jest pewne odnajdziesz idąc tą droga dojrzałego, mądrego i odpowiedzialnego mężą, ojca... A to nagroda i rekompensata za chwile cięzkie, za chwile rozterki, za złość i gniew jakie nami targają gdy chcemy osiągnąc coś co jest poza naszym zasięgiem...


pozdrawiam życze wiele cierpliwości i wsparcia na drodze, która do łatwych nie należy ale jakże słusznych i dających w końcu dumę z siebie....życze byś doświadczył tego uczucia na stale

Anonymous - 2011-05-27, 10:06

:lol: :lol: ech bywalec(mami) napiszę tak od siebie.
Jak balsam dla serca czyta sie twoje posty,madre,pełne rozwagi i takiego ludzkiego spojrzenia.
Kiedys mocno,nawet bardzo mocno posłuchałem twych rad,twych słów.
Jestem wciąz na tej drodze o jakiej piszesz i choć nadchodza nieraz momenty zwątpienia(bo przeciez w każdy sa)-bo nie ma tytanów i herosów.

Własnie w takich postach jak ten odnajduje wciaz sens,sens wszak najwazniejszy,najistotniejszy.

Jak byc wspaniałym facetem,dobrym ojcem i własciwym mężem.

No tak -koncze z tym kadzeniem :-> ,bo dokładnie sama wiesz że piszesz to dla ludzi,z troska,bez oczekiwania oklasków,bez takiego pokazu.
Taka jest własnie mami widzi i czuje,a zarazem oddaje swa troske o bliżniego.
dzięki serdeczne za taką mami :-o :-o

Stasiu ,a właściwie Stanisławie (jak mamy dorastać-prosiła o to Lena)
pragne zwrócic twoja uwagę na to forum ,a włąściwie na nieliczna grupke jaka da Ci bardzo dużo-wsłuchaj się tylko w ich głos

-bywalec...spokój,wskazanie własciwej drogi,delikatnośc wyrazonych spostrzeżen
-róża-wrazliwośc kobieca,nauka tej pieknej miłości do kobiety,odkrycie włąściwej kobiecości
-malta;satine-nieraz drastycznie ,ale stanowcze stawianie do pionu,konkret we wskazaniu zagubienia,bładzenia
haa napisze tak ....taka alternatywa by Stanisław nie robił zbyt dużego biednego misia
-kinga2-właściwa droga do Pana ,wskazanie mądrości wiary,uwypuklenie ewentualnego błądzenia ,wiele mądrych i ciekawych linków,tematów
tak potrzebnych do neofickiego kształtowania wiary w człeku.
By zapędy neofickie-weszły w wartości.
-lena i wielu innych jacy przeszli wiele -a potrafią być już PRAWDZIWI ,piszą co włąściwie czuja i jest to w nich zgodne bez retuszy

Ci ludzie to kopalnia wiedzy i mądrości,ci ludzie pozwolą Ci stać sie normalnym,wrazliwym,kochajacym człowiekiem.


Jaki byc może za jakis czas stanie przed lustrem i po spojrzeniu powie sobie jedno.

Dziekuje sobie za to co dokonałem,dziekuje ci Panie za mądrośc w prowadzeniu mej ręki,serca i umysłu

hee i to chyba tyle co chcialem napisać

i oby wilk był syty ,a owca cała

pozdrawiam .....NORBERT


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group