Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Dziecko w czasie kryzysu - Relacje w rodzinie po rozwodzie

Anonymous - 2011-05-18, 16:36

Basia22,
skoro miałaś już kontakt z Odnową w Duchu Świętym to wiesz jak przebiega modlitwa wstawiennicza i o uzdrowienie. Poproś o nią dla siebie, a może i dzieci.
Każda taka grupa ma też swojego opiekuna duchowego, więc może tam poszukaj wskazówek do dalszego postępowania.Nie wiem jaki charyzmat rozwijała Wasza Grupa, ale z większością z nich współpracują księża egzorcyści. Myślę ,że rozmowa z nim na temat zachowania męża ukierunkuje dalej Twoje poczynania. Jakoś te słowa jakie przytaczasz kojarzą mi się nie tylko z efektem uzależnienia alkoholowego, ale wygladają na metodyczne niszczenie wiary w sobie i otoczeniu, a to już wchodzi w kompetencje bożych wojowników.
Z własnego doświadczenia mogę Ci podpowiedzieć, abyś podczas Adoracji pogadała z Jezuem od serca, na temat Twojego Bólu serca o bezpieczeństwo i rozwój wiary u Twoich synów. Jeśli do tego powierzysz ich Maryi to tak jakby sprawa już została załatwiona. Jezus i Maryja znajdą sposób, aby ukoić Twoje obawy i otoczyć opieką Twoje dzieci. Zwyczajnie na każdej Adoracji proś, aby chłopcy mogli w niedzielę uczestniczyć we Mszy Św., czy zabierze ich mąż, czy zostają z Tobą. Na taką prośbę stroskanego serca Matki Bóg nie zostanie bierny. Obserwuj cuda, bo więcej jestem niż pewna, że dostąpisz radości wysłuchania takiej modlitwy.
(Ja powierzam na Adoracji wszystkie swoje smutki, kłopoty i problemy, zawsze jakoś się wszystko układa, choćbym nie miała zupełnie pomysłu na rozwiązanie. Wszystko oddaję wtedy Jezusowi przez Niepokalane Serce Maryi. Dziękuję Ci Panie za taką możliwość. :-D )
(19) Pan jest blisko skruszonych w sercu i wybawia złamanych na duchu. (20) Wiele nieszczęść [spada na] sprawiedliwego; lecz ze wszystkich Pan go wybawia.
(Ks. Psalmów 34:19-20, Biblia Tysiąclecia)

Anonymous - 2011-05-19, 10:30

Bóg zapłać Kingo za słowa wsparcia i otuchy oraz wskazanie "nowych" możliwości poradzenia sobie z tą sytuacją. Piszę "nowych" w cudzysłowiu, bo czasami najbardziej proste i oczywiste rozwiązania są dla mnie zakryte. Chociażby fakt, że mogę poprosić moją wspólnotę o modlitwę wstawienniczą. Będzie ku temu okazja, bo w najbliższy piątek jadę z nimi do Częstochowy na Ogólnopolskie Czuwanie Grup Odnowy w Duchu Św. :-D
Niestety z grupą nie współpracuje ksiądz egzorcysta, ale przydzielony ks. wikariusz tej parafii, który nie za bardzo angażuje się w działania wspólnoty.
Może ktoś z Was się orientuje, czy można np. napisać e-maila do jakiegoś egzorcysty i prosić go o pomoc? Najbliższy ksiądz egzorcysta pracuje 85 km od mojej miejscowości.
Szczęść Boże!
Basia

Anonymous - 2011-05-19, 14:30

Basia22,
Na Jasnej Górze są księża egzorcyści i chętnie posługują również pielgrzymom. Wykorzystaj czas czuwania na Adorację i rozmowę. Poproś Pana Jezusa i Maryję, a z pewnością Ci pomogą, abyś nie zostałą sama z kłopotem.

o. Konrad Pomper
ul. Koredeckiego 2
42-225 Częstochowa-Jasna Góra
tel. (0-34) 377 72 99

o. Paweł Michalik
ul. Koredeckiego 2
42-225 Częstochowa-Jasna Góra
tel. (0-34) 377 75 72

Podaję te namiary jakimi dysponuję, może najpierw zadzwoń i dowiedz się jaka będzie możliwość kontaktu tam na miejscu. :-D

Anonymous - 2011-05-19, 14:51

"......Panu Bogu chodzi zwykle o twoje nawrócenie....." to słowa księdza do mnie, które wielokrotnie mi powtarzał (zresztą ksiądz egzorcysta).
pogody ducha. cierpliwosci w pracy (nad sobą)

Anonymous - 2011-06-29, 11:47

Kochani wracam do tematu wesela mojej córki, bo sytuacja się rozwija. Nasza córka oznajmiła memu mężowi, że nie życzy sobie obecności jego kochanki na swoim weselu, więc on zaczął ją szantażować, że w ogóle nie przyjdzie na ślub i wesele. W ostatni weekend młodzi byli u mojej teściowej i córka podzieliła się swoimi dylematami z babcią. Babcia oznajmiła, że lepiej niech ojciec będzie z „nią”, niżby miało go wcale nie być na ślubie. Aż mnie korci, aby zadzwonić do teściowej i zapytać jakie będzie jej Salomonowe rozwiązanie w sytuacji gdy ja też powiem córce, że albo mój mąż z kochanką albo ja. Przecież ja też mam prawo do szantażu tak jak jej syn. Ciekawa jestem co na to odpowie moja rozmodlona i wierząca Teściowa. Czy lepsza mama czy tata? Na razie udaje mi się powstrzymać przed wykonaniem takiego telefonu, ale nie wiem czy na długo. Czy mam prawo do pouczania swojej Teściowej o tym co jest dobre a co złe?
Pozdrawiam Basia

Anonymous - 2011-06-29, 11:58

Trzeba mieć sporo tupetu żeby się pchać z kochanką. :-)
Anonymous - 2011-06-29, 12:39

Cytat:
Czy lepsza mama czy tata?

Basiu, oszczędź sobie i innym stresu - nie dzwoń. Wyluzuj nieco... :-) Możesz doprowadzić do sytuacji, gdzie na ślubie córki nie będzie ani ojca, ani babci, a i Ty, i nowożeńcy nie będziecie tryskać radością. Chyba tego nie chcesz? Pozwól młodym w spokoju przeżyć ten jedyny w swoim rodzaju dzień. Ich dobro jest tutaj najważniejsze, pozwól im zdecydować: kto, z kim etc. To ich ślub, to ich DZIEŃ.
Dla dzieci jesteście zapewne (tutaj - niestety?) obydwoje tak samo kochani, dla teściowej oczywiście, że jej syn. Stawianie sprawy: kto lepszy to prosty sposób na wywołanie konfliktu.
Wkrótce będziesz także teściową i sprawdzisz od strony praktycznej, jak wygląda miłość do zięcia/synowej. W sytuacjach konfliktowych bardzo trudno o obiektywizm.
Rozumiem Cię - taka postawa męża boli, ale teraz nie czas na dochodzenie swoich racji, teraz spróbuj wznieść się ponad zranione "ja". W ogóle uważam, że dobrze byłoby dać dzieciom więcej swobody jeśli chodzi o ich kontakt z ojcem. To dorośli ludzie!
Pozdrawiam.

Anonymous - 2011-06-29, 13:56

Basia22 napisał/a:
Kochani wracam do tematu wesela mojej córki, bo sytuacja się rozwija.

Basiu witaj,
Twoja córka już wyraziła swoje zdanie i niech przy nim trwa, ale ani Ty ani nikt inny nie wywierajcie nacisków w tej sprawie ponieważ:
-obecność rodziców na zaślubinach dziecka jest widomym odbiciem obecności Stwórcy i wyrazem przestrzegania przykazania :Czcij ojca swego i matkę swą. ( Ta cześć wymaga również by rodzice nie byli w tym dniu skłóceni)
-Ty mając czyste serce i intencje bedziesz w tym dniu błogosławieństwem dla swego dziecka, ale nie wolno Ci z duchowego powodu źle mysleć o współmałżonku.
-mąż sam podejmie decyzję co do swojego postępowania, skoro został powiadomiony o Waszym stanowisku i gdy pojawi się na ślubie w towarzystwie kochanki zaciągnie potężny dług duchowy z racji zgorszenia jaki za sobą pociągnie ten uczynek czyli stanie pod przekleństwem własnej decyzji.
-to samo dotknie również babcię czyli mamę męża jesli będzie w sercu miała zgodę na taki postępek własnego dziecka.
Jeśli jednak emocje wezmą górę i "zaszantażujesz " kogokolwiek swoją nieobecnością z powodu postepku męża to Ty sama zapewne obłożysz się takim długiem duchowym, z uwagi na pogłębienie zła, zamiast zwyciężenia go Miłością.

(4) Będziecie wypełniać moje wyroki, będziecie przestrzegać moich ustaw, aby według nich postępować. Ja jestem Pan, Bóg wasz!
(Ks. Kapłańska 18:4, Biblia Tysiąclecia)

(1) Pan skierował do mnie te słowa: (2) Z jakiego powodu powtarzacie między sobą tę przypowieść o ziemi izraelskiej: Ojcowie jedli zielone winogrona, a zęby ścierpły synom? (3) Na moje życie - wyrocznia Pana Boga. Nie będziecie więcej powtarzali tej przypowieści w Izraelu. (4) Oto wszystkie osoby są moje: tak osoba ojca, jak osoba syna. Są moje. Umrze tylko ta osoba, która zgrzeszyła.
(Ks. Ezechiela 18:1-4, Biblia Tysiąclecia)

(4) A [wy], ojcowie, nie pobudzajcie do gniewu waszych dzieci, lecz wychowujcie je stosując karcenie i napominanie Pańskie!
(List do Efezjan 6:4, Biblia Tysiąclecia)

(21) Ojcowie, nie rozdrażniajcie waszych dzieci, aby nie traciły ducha.
(List do Kolosan 3:21, Biblia Tysiąclecia)

(14) Napisałem do was, dzieci, że znacie Ojca, napisałem do was, ojcowie, że poznaliście Tego, który jest od początku, napisałem do was, młodzi, że jesteście mocni i że nauka Boża trwa w was, i zwyciężyliście Złego.
(1 List Jana 2:14, Biblia Tysiąclecia)

Basiu jak wczytasz się w te cytaty dostrzeżesz w nich wskazówki dla siebie i córki.
Teraz pozostaje Wam ufne powierzenie tej sytuacji Maryi i Józefowi najlepszym rodzicom ziemskim, oni znajdą sposób aby wszystko potoczyło się według Woli Boga.

Jedyne co tylko można tu jeszcze po ludzku zrobić to uświadomić babci co tak naprawdę robi sobie z duchowego punktu widzenia przyzwalając w sercu na obecność kochanki u boku syna podczas zaślubin jego dziecka. Ale to nie Ty powinnaś jej to powiedzieć , a wnuczka, gdyż to jej święto i przemówi z niej troska o duszę babci. (Od Ciebie może nie przyjąć tego tłumaczenia ze zrozumieniem. Taką wizytę dobrze poprzedzić wspólną modlitwą do Ducha Świętego.) Jednak córka musi pozostawić decyzje co do uczynku w rękach babci i ojca, bez nacisków, tylko informacja. Wtedy po ludzku nie będzie dąsów, a duchowo czas na modlitwę.

Mam nadzieje,że uda się Wam z bożą pomocą rozwiązać ten trudny problem bez szkody dla wszystkich.

Anonymous - 2011-06-29, 14:10

kinga2 napisał/a:
mąż sam podejmie decyzję co do swojego postępowania, skoro został powiadomiony o Waszym stanowisku i gdy pojawi się na ślubie w towarzystwie kochanki zaciągnie potężny dług duchowy z racji zgorszenia jaki za sobą pociągnie ten uczynek czyli stanie pod przekleństwem własnej decyzji.
-to samo dotknie również babcię czyli mamę męża jesli będzie w sercu miała zgodę na taki postępek własnego dziecka.
Jeśli jednak emocje wezmą górę i "zaszantażujesz " kogokolwiek swoją nieobecnością z powodu postepku męża to Ty sama zapewne obłożysz się takim długiem duchowym, z uwagi na pogłębienie zła, zamiast zwyciężenia go Miłością.



Kinga skąd Ty to wszystko wiesz??? :-D

Anonymous - 2011-06-29, 14:13

mada27 napisał/a:
Kinga skąd Ty to wszystko wiesz???


Polecam modlitwę do Ducha Świętego o Jego Dary i wykłady np. Dereka Princa, albo innych charyzmatycznych badaczy Pisma Świętego.

Anonymous - 2011-06-29, 14:22

Dzięki kochani za wszystkie słowa skierowane do mnie. Jeszcze rano byłam pełna woli walki, potem przyszło uspokojenie. Już wczoraj po otrzymaniu informacji od córki, poprosiłam ją, by nie obciążała swego sumienia decyzją ojca. Poradziłam jej to samo, co napisałaś Kingo, żeby napisała ojcu jak bardzo go kocha, że jest dla niej ważny, że zna jej stanowisko w wiadomej sprawie i że decyzję pozostawia jemu, uważając temat za zamknięty. Co ja również niniejszym czynię utwierdzona waszymi wpisami.
Bóg zapłać
Basia

[ Dodano: 2011-06-29, 15:52 ]
( Ta cześć wymaga również by rodzice nie byli w tym dniu skłóceni) - Kingo, nie bardzo wiem co w tej sprawie mogę uczynić, skoro od miesiąca nie zamieniliśmy z moim mężem zdania. Ja w sercu nie czuję nienawiści, tylko jest mi po prostu, po ludzku smutno z powodu zaistniałej sytuacji? Czy powinnam coś zrobić? Czy wystarczy, że nie będę źle myśleć o współmałżonku?
Czy to ja powinnam z nim ustalić szczegóły np. błogosławieństwa, które ma się odbyć w naszym domu, gdzie mieszkam z synami, czy też pozostawić te ustalenia młodym? to samo z powitaniem pary młodej po ślubie w drzwiach sali weselnej? Nie wiem jak się zachować, zwłaszcza w sytuacji gdyby jednak doszło do niechcianej obecności, czy ją też mamy zaprosić do swego domu na błogosławieństwo i witać razem z nią w drzwiach?
To są dylematy, o których teraz myślę.
Basia

Anonymous - 2011-06-29, 15:44

Basiu, myślę, że mąż wykaże się taktem i na uroczystośc ślubu córki przyjdzie sam :-) .
Wypadałoby chyba nawiązać jakiś kontakt z nim, żeby ustalić te sprawy, o których piszesz, zupełnie nie poruszając przy tym tematu kochanki. To byłyby jakieś działania w kierunku: "nie bądźmy skłóceniw tym dniu". Myśleć lub nie mysleć źle o mężu - nie o to tutaj chodzi. Umiejętność wzniesienia się, chociażby chwilowo - ponad to, co Was dzieli - tego potrzeba. Tak to widzę.

Anonymous - 2011-07-01, 14:29

Rozmawiałam telefonicznie z moim mężęm proponując mu spotkanie w celu omówienia spraw związanych z weselem, ale niestety nie zgodził się i stwierdził, że tylko będzie wykonywał prośby naszej córki w tej materii. ze mną nie chce mieć nic wspólnego :-(

[ Dodano: 2011-07-12, 17:39 ]
Kochani, już po…
Dzięki Bogu, Jego opiece, modlitewnemu wsparciu wielu osób, udało się nam przebrnąć w miarę szczęśliwie, przez ślub i wesele. Mój mąż postawił jednak na swoim. Przybył na tę uroczystość w obecności kochanki. Jedyne co udało mi się mu przekazać, to fakt, że w czasie uroczystości mamy trzy momenty, w których mamy zjednoczyć się jako rodzice:
- błogosławieństwo,
- powitanie w drzwiach
- podziękowanie dzieci.
Dobrze, że chociaż w tych konkretnych sytuacjach ona nie próbowała mu towarzyszyć.
Ja natomiast zadbałam o swój wygląd, Bóg obdarował mnie przepięknymi kreacjami i dobrym samopoczuciem. Dał mi taką siłę, że nie odczuwałam ani, złości, ani zazdrości, ani smutku. Lubię tańczyć, więc aktywnie uczestniczyłam w zabawie z gośćmi z mojej rodziny i jego. On natomiast nie zatańczył z nią ani razu. Miałam poparcie mojej córki i zięcia, mojej rodziny i części mego męża a także teściów mojej córki.
Postanowiłam też, że będę zachowywać się godnie, tak jak przystało na matkę panny młodej i gospodynię tego spotkania. Pewność, że to ja jestem na odpowiednim miejscu dawała mi siłę. Najważniejsze, że moja córka i zięć byli szczęśliwi, radośni, pełni miłości, która promieniowała na innych. Otoczeni sporą gromadą braci studenckiej cieszyli się tym dniem.
W czasie kazania nasz ksiądz proboszcz bardzo dosadnie wypowiedział się w sprawie odpowiedzialności za przysięgę małżeńską, za osobę, której się przysięgało i za dzieci. Wielu się to nie podobało, gdyż lekko traktują sprawy wiary, modlitwy i obecności Boga w ich życiu.
Wyszłam z tego doświadczenia wzmocniona, bardziej ufająca Panu niż przedtem i pełna miłości do Niego.
Na poprawinach mój mąż się nie pojawił, była za to moja teściowa, którą posadziłam obok siebie, gdyż była jedyną osobą z jego rodziny, i rozmawiałam serdecznie, z szacunkiem, unikając jednak omawiana zaistniałej sytuacji.
Martwię się tylko relacjami naszej córki z ojcem, bo zapowiedziała przed ślubem, że jeżeli ojciec pojawi się z kochanką, nie szanując jej zdania w tej sprawie, to straci resztki szacunku, jaki dla niego ma.
Ja uważam, że mój mąż nie okazał szacunku nie tylko naszej córce i mnie, ale też swojej matce i tej kobiecie, gdyż postawił je w bardzo niezręcznej sytuacji. Ale to już jego problem.

[ Dodano: 2011-08-09, 20:29 ]
Dzisiaj odbyła się sprawa w sądzie w sprawie ustalenia kontaktów z dziećmi. Mój mąż zapowiedział, że poda mnie do sądu za utrudnianie tych kontaktów i tak zrobił. Oczywiście nie miałam nic przeciwko jego kontaktom z synami lecz z jego kochanką, więc walczył o to dla niej. W swoim wniosku wystąpił o prawo do dwóch weekendów w miesiącu, o 2 tyg. w czasie wakacji i przemiennie pobyt w święta raz u niego, raz u mnie. Wiedziałam, że stoję na przegranej pozycji ze względu na świeckie prawo obowiązujące w naszym kraju, nie uwzględniające prawa rodzica pragnącego wychowywać dzieci w sposób zgodny z wyznawaną religią.
Na weekendy zgodziłam się, pod warunkiem, że nasze dzieci będą chciały tyle czasu spędzać z nim. Uszczupliłam tylko o 6 zakres godzin. Domagałam się zagwarantowania możliwości uczestnictwa we Mszy św. w czasie pobytu chłopaków w niedzielę. Zostałam w tej sprawie wyśmiana przez p. sędziego, który twierdził, że dzieci w tym wieku (14 i 15 lat) mają prawo same decydować o tym, czy chcą pójść do kościoła na Mszę św. czy też nie. Zapytałam go, czy w sprawach chodzenia do szkoły też mam się zdać na ich zdanie? Gdy upierałam się, że jest to dla mnie ważne, bo staram się żyć zgodnie z zasadami wiary i wyznaję takie wartości, które chcę przekazywać naszym synom, ironizował ze mnie, że jestem chyba święta, więc on proponuje mi zamianę ról, proponując swoją togę. Sędzia wyraźnie faworyzował punkt widzenia mego męża.
Na moje uwagi, że mąż chce spędzać ten przeznaczony dla niego czas w towarzystwie swojej kochanki i naszych dzieci, a przecież nie jest ona w żadnej mierze naszą rodziną i jest to demoralizujące dla naszych młodocianych synów, sędzia stwierdził, że mąż jest teraz człowiekiem wolnym i ma prawo spotykać się z kim chce.
Na przemienne święta, zaproponowałam zamianę. Powiedziałam żeby chłopaki zamiast w święta religijne spędzali z ojcem święta państwowe np. długi majowy weekend i 11 listopada. Popierałam to faktem, że dla mego męża i tak nie ma to znaczenia a istnieje realna obawa, że dzieci mogą spędzać te święta w sposób świecki. Na moją propozycję sędzia proponował pierwszy dzień świąt a drugi u męża. Stanęło jednak na tym, że mać być jak dotychczas tzn. najpierw 2-godz. Wigilii u mojej Teściowej, potem Wiglia ze mną i moją Mamą. W Wielkanoc odwrotnie.
Po sprawie jestem rozgoryczona i przybita, mam wrażenie, że przegrałam dla Jezusa sprawę naszych synów. Wyrzucam sobie, że nie dopełniłam czegoś, że mogłam bardziej bronić mego stanowiska. Jest mi ciężko, a sama myśl, że mój mąż teraz w świetle prawa będzie epatował swoim grzechem i chełpił się z wygranej jest dla mnie trudna do przyjęcia. Proszę o modlitwę.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group