Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie - Jak przestać kochać NIEWŁAŚCIWĄ kobietę???

Anonymous - 2011-04-22, 17:10
Temat postu: Jak przestać kochać NIEWŁAŚCIWĄ kobietę???
Witajcie.

Cztery miesiące temu zakochałem się... W kobiecie, która nie powinna pojawić się w moim życiu. Całe moje dotychczasowe życie przewróciło się do góry nogami. Przekreśliłem moje 8-letnie małżeństwo, 5-letnie dziecko... Okłamywałem Żonę, zdradziłem ją.... Byłem szczęśliwy i wierzyłem, że moja Żona kiedyś mnie zrozumie i spotka kogoś, kto da jej szczęście. Wiem już, że nie można budować swojego Szczęścia na Nieszczęściu innych. Próbowaliśmy o sobie zapomnieć, nie udawało się... Brakowało nam sił i wytrwałości. Teraz nie spotykamy się już 3 tygodnie, ale ani na chwilę nie przestajemy myśleć o sobie. Jak zapomnieć o Miłości, której nie szukaliśmy, która spadła na nas i zostawiła zgliszcza w naszych życiach? Poukładanych i szczęśliwych (pozornie?)

Anonymous - 2011-04-22, 17:17

kathargis,
Witaj na forum.
W Twoim życiu zaistniała zdrada, niechciane uczucie itd., ale czego Ty potrzebujesz?
Jesli tylko recepty jak od ręki rozwiązać swoje problemy to z tym będzie trudno.
Na pewno dobrze zerwać całkowicie kontakty z osobą, która weszła w prawowity związek małżeński-zakładam,że z żoną zawarliście sakrament małżeństwa w Kościele.
Na mysli i uczucia nie masz i nie będziesz miał wpływu-choćby dlatego,że stanowią element pokusy.
Najlepszym sposobem na uregulowanie swojego wnętrza jest zawsze powierzenie siebie i swojego grzechu Bogu. Wyspowiadać się, przyjąć pokutę, modlić się i pogłębić wiedzę o małżeństwie z Ewangelią w ręku.

Bardzo pomocna w odzyskaniu spokoju wewnętrznego i wyprostowaniu swojego życia będzie zapewne szczera rozmowa z żoną i podjęcie próby naprawienia związku małżeńskiego. Może to nie być łatwe od razu, ale jeśli będziesz wytrwale do tego dążył to z pomocą bożą zapewne się uda. :-D

Oczywiście i nasze Forum bedzie Ci pomocne, a może zechcesz spotkać się z nami w realu. Na górze strony są wymienione miasta, gdzie działają nasze Ogniska i tam sie spotykamy, aby sobie pomagać pod czujnym okiem bożej Opatrzności.

Jest u nas wielu panów, którzy z różnych powodów znaleźli się w kryzysie, ale i wiele kobiet czytaj ich wypowiedzi przez pryzmat miłości jaką się wykażą odpowiadając w Twoim temacie. Wszyscy ofiarują Ci jakąś cząstkę prawdy, ale w całość możesz poskładać to tylko z własną żoną. To na Jej zaufanie i przebaczenie teraz musisz zapracować, pracując nad sobą i wobec siebie stanąć w prawdzie. Coś spowodowało to niechciane uczucie i Ty sam musisz dowiedzieć się co.

Anonymous - 2011-04-22, 19:30

kathargis, pierwszy krok już zrobiłeś: dotarłeś tutaj :-)

ja Ci podam gotową receptę, działa w 100%: zaufać Bogu i oddać mu swoje problemy. tylko tyle i aż tyle!

Anonymous - 2011-04-22, 20:38

Forum to mój kolejny krok...
Poprzednie okazały się nieskuteczne. Pierwszym krokiem była próba "odcięcia się" po pierwszym spotkaniu. Wystarczyło tylko jedno: potwierdzenie Żony że mnie kocha tak jak w dniu, gdy braliśmy ślub. I wtedy usłyszałem: "NIE". I to był katalizator. Po co mam rezygnować być może z jedynej szansy, którą podsuwa mi los abym był szczęśliwy, uśmiechnięty tylko dlatego, że obok mnie jest Ktoś, kto mnie akceptuje w 100%. Takiego jakim jestem. Kolejnym krokiem było przyznanie, że spotkałem interesującą Kobietę. Przyznanie, że spędzam z nią czas, rozmawiam, dzielę swoje pasje. Reakcja - agresja i wyrzucenie z domu z wyzwiskami. Ale następnego dnia byłem u dziecka i już zostałem. Próbowałem zapomnieć. Jedno rozstanie, drugie, trzecie - oboje wiedzieliśmy, że kroczymy po cienkim lodzie. Ale za każdym razem któreś z nas "pękało": zadzwoniło, wysłało smsa, kolejnym krokiem było oczywiście spotkanie. I w konsekwencji zdrada. Jedna, druga, trzecia... Kolejnym krokiem była spowiedź i szczere postanowienie poprawy. Ale brakło sił. Nie dałem rady "wyrzucić" z moich myśli Kobiety, która pasuje do mnie w każdym centymetrze swojego ciała i duszy. Kobiety, która gotowa była dla mnie rzucić wszystko i jechać 100 km żeby zobaczyć się ze mną na 15 min.... Potrafiliśmy wysłać do siebie smsa o tej samej treści w tej samej sekundzie, zawsze jak próbowaliśmy się rozstać pojawiała się w radio piosenka, przy której się poznaliśmy.... Za wiele rzeczy układało nam się w logiczny ciąg zdarzeń. Pojawiło się słowo: PRZEZNACZENIE.
...


Zostaje ostatni krok, który powinien być pierwszy: zawierzyć Bogu i ufać, że nas nie zawiedzie.

Anonymous - 2011-04-22, 20:57

To przeznaczenie, o którym piszesz, to jest zły. To jego działanie. To osobowe zło, piekielnie inteligentne, i doskonale wie, jak działać na Wasze emocje. Taka świadomość mocno pomaga, w walce. Nie jakieś mityczne przeznaczenie, ale działanie kogoś, kto doskonale wie jak za sznurki pociągać....

Natomiast.... na pytanie czy żona Cię kocha jak w dniu ślubu, odpowiedź brzmi "nie".... a jaka ma być? Zmieniamy się, wszyscy, zmieniają się okoliczności, dzień ślubu jest jeden, jedyny niepowtarzalny... Jak chciałbyś go zatrzymać? Od tego dnia miłość może wzrastać (powinna!), może nie wzrastać, ale zmieniać się MUSI. Nie ma innej możliwości.
Polecam kazania ks. Pawlukiewicza, tam elegancko kawa na ławę te mechanizmy są objaśnione.

Dobrze, że tu jesteś :-)

Anonymous - 2011-04-22, 21:13

Hm, przeznaczenie, powiadasz? A Twoja żona, jak Ją poznałeś, nie myślałeś tak samo?
Pasujecie do siebie, powiadasz w 100%, a Ty i Twoja Żona już do siebie, zakładam nie pasujecie? A jak było wcześniej? Może zamiast marzyć o nowym, trzeba wziąć się do roboty i spróbować naprawić, to co się ma? Masz żal do żony, że nie powiedziała , że Cię kocha. Nie słowa jednak są najważniejsze, to po pierwsze. A Ty powiedziałeś żonie, że kochasz ją tak,jak w dniu ślubu? Dlaczego żądasz od niej tego, czego sam nie możesz jej zapewnić. Uwierz mi (to z autopsj)i, nawet, jeśli żona nie wie, że ją zdradzasz, to czuje to i czuje się z tym okropnie. Teraz o tej "nowej". widzisz w niej to, co sam chcesz. Gdyby Cię naprawdę kochała, to dałaby Ci spokój. I teraz Ty - jak możesz nazywać uczucie, którym darzysz "nową" miłością? Miłość przecież ślubowałeś swoej żonie,już nie pamiętasz? Jesteś tutaj, bo sumienie nie daje Ci spokoju. Tak więc jeszcze masz szansę. Ratuj się. Mam nadzieję, że Ci się uda. Spokojnych i rodzinnych Świąt!

Anonymous - 2011-04-22, 21:23

Ja za księdzem Pawlukiewiczem, nazw to co ty nazywasz " kochaniem "

- zachowaniem miłosno- podobnym

http://www.kryzys.org/viewtopic.php?t=4934

W jednym z kazań pyta - czy mężatka , czy ksiądz może się zakochać ??/

odpowiada - Tak , ale w co przekuje to zakochanie, jak przejdzie tę próbę,
'
to już jest zadanie, na co to przekuje?????

na swój upadek czy wzrost???



Pogody Ducha ,

Anonymous - 2011-04-22, 21:32

TEOR, sęk w tym, że "nowa" odsunęła się tydzień temu... Nie piszemy, nie dzwonimy, nie spotykamy się. Poprosiła mnie o to, abyśmy dali szansę naszym rodzinom, małżonkom, dzieciom - nawet jeżeli nie da się uratować naszych małżeństw, to przynajmniej uratować przyjaźń, której nie warto tracić - chociażby ze względu na dzieci i nasze późniejsze relacje z nimi. Stwierdziła, że jeżeli uczucie, które jest między nami jest autentyczne to przetrwamy rozłąkę. Niezależnie czy będzie trwała miesiąc, pół roku czy 5 lat...
Anonymous - 2011-04-22, 21:40

kathargis napisał/a:
jeżeli uczucie, które jest między nami jest autentyczne


Uczucie i może jest - a uczucie do żony ?????????????

Miłość to nie uczucie , miłość to decyzja .

Gdy nie pracujemy nad naszym uczuciem zakochania po ślubie to ono nie wzrasta , nie idzie w kierunku prawdziwej MIŁOŚCI i wtedy inne uczucie do innej osoby powoduje takie zawirowania .

Co zrobiłeś Ty osobiście by Wzrastać w MIŁOŚCI MAŁŻEŃSKIEJ ???

- wspólna modlitwa ??
- jakieś rekolekcje ???
- itd , itp .........

Anonymous - 2011-04-22, 21:49

Mirakulum, czy wszystkie decyzje, które podejmowałaś w swoim życiu były słuszne?
Anonymous - 2011-04-22, 22:00

kathargis,

A ja powiem tak: porządna spowiedź, z zachowanymi wszystkimi warunkami - chcę żałować; chcę poprawy. A jak na początku nie będzie efektu, to znowu spowiedź.

Anonymous - 2011-04-22, 22:01

Nie zrobiłem wystarczająco dużo aby ratować swoje małżeństwo, aby podlewać codziennie naszą Miłość chociażby kroplą wody. Wkradła się rutyna, obojętność (jakoś się samo ułoży), zmęczenie itp. Ale to nie tłumaczy moich zaniedbań.... Tylko nie wiem czy już nie jest za późno na to, aby to wszystko naprawić bo straciłem najcenniejszą rzecz: ZAUFANIE.
Anonymous - 2011-04-22, 22:02

kathargis napisał/a:
czy wszystkie decyzje, które podejmowałaś w swoim życiu były słuszne?


Oczywiście że nie , temu jestem na tym forum .

Zwróciłeś się o pomoc , dziele się tym co sama doświadczyłam i odkryłam.

Zadaję ci trudne i może niewygodne pytania , bo jakiś czas temu ktoś inny mi je zadawał i dzięki temu teraz jestem szczęśliwa.


Trzeba podejmować trudne tematy , przyglądać się sobie.

Bo przecież chodzi o prawdziwe szczęście człowieka, a jak sam zauważyłaś nie idzie go zbudować na nieszczęściu innych .

Anonymous - 2011-04-22, 22:04

kathargis napisał/a:
Tylko nie wiem czy już nie jest za późno na to, aby to wszystko naprawić bo straciłem najcenniejszą rzecz: ZAUFANIE.



Nigdy nie jest za póżno


Bóg przychodzi 15 minut za późno i zawsze zdąży :mrgreen:


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group