Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Pomocy

Anonymous - 2011-08-31, 13:00

Co zrobiłam dla siebie? Zawsze myślałam o nas ,o rodzinie to było dla mnie celem - szczęśliwy dom ,pełny miłości , ciepła. To robiłam dla siebie , chciałam być i żyć w szczęśliwej rodzinie. Byłam kilka razy z mężem i sama na spotkaniach z psychologiem. Wniosek był taki , że to ja mam problem. Z perspektywy czasu wiem ,że nawet na tych spotkaniach mąż nie był szczery. Wiem ,że teraz mąż się stara, chodzimy razem do kościoła, spowiedzi , komunii bo wcześniej bywało to róznie z jego strony.Oglądamy filmy , czytamy książki by sobie pomóc itd. Mam problem bo nie potrafie już mu zaufać po tych wszystkich kłamstwach i nie wiem dlaczego nam to zrobił. Myślałam i on utwierdzał mnie w tym ,że wszystko jest dobrze . Teraz wydaje się ,że jest tak samo dobrze tylko,że tam było jego podwójne życie a teraz mówi mi ,że z podwójnym życiem koniec, choć wcześniej już kilka razy obiecywał poprawe. Taka miłość boli. Jest moim mężem, kocham go i cierpie. Wiem , że czas lecz rany. Wszystko oddałam Bogu i czekam na cud.
Anonymous - 2011-08-31, 14:37

Czytam rady wpisane tu na forum, i im dłuzej i głębiej zastanawiam się nad ich sensem, tym bardziej widzę cały bezsens niektórych z nich.
Rady typu pomyśl o sobie, zajmij się sobą, odnajdź siebie, zrób coś dla siebie....
Czym one są?
Nie byłam nigdy daleko od Boga... Może moja wiara jest bardzo mała, z całą pewnością popełniłam w życiu wiele grzechów. Tylko czy usilna modlitwa o uzdrowienie małżeństwa to coś złego? Czy ogromna chęć, aby mieć normalne, kochające się małżeństwo, w którym nie muszę sama wychowywać dwójki maleńkich dzieci, w którym nie muszę tłumaczyć dwu - czy pięcioletniemu dziecku, że jego ojciec dziś nie przyjedzie, ani jutro, ani być może pojutrze, w którym ktoś pomaga mi finansowo, w którym ktoś wspiera i dodaje sił, gdy ich brakuje, w którym ktoś zajmie się choć przez godzinę dziećmi to właśnie nie jest myślenie o sobie? Mam wrażenie, że niektórzy z Was tak bardzo się zagubili w tym udawadnianiu, że sami myślą o sobie, że tylko o to tu chodzi!!! Moje myślenie o sobie to normalna pełna rodzina, pełna Bożego błogosławieństwa, miłości, wsparcia!!!! Więc dajcie czasem spokój z tym myśleniem o sobie i naciskaniem, że usilna modlitwa o powrót męża/ żony jest zła!!!! Nie udawajcie przed innymi i przed samymi sobą, że normalną szczęśliwą rodzinę zastąpią książki, znajomi, wakacje!!! Tak jak kiedyś bardzo mądrze napisał Nałóg "bez ręki czy nogi można żyć, ale nadal ma się świadomość, że jednak tej ręki czy nogi się nie ma"


i Jeszcze jedno, co właściwie daje chory upór niegodzenia się na rozwód? Jestem wrakiem człowieka, przytłoczyły mnie wszystkie problemy i nie mam siły, aby stawiać się na rozprawach sądowych, po to tylko by mówić nie.
Modlę się, szukam Boga w każdej chwili życia, ale wiem, że wszystko zależy od niego, wiem, że tylko On jeden swoim miłosierdziem może mi (czytaj naszemu małżeństwu) może pomóc! Ale nie mam sił chodzić na rozprawy. Dla mnie moje małżeństwo wcale nie skończy się z podpisaniem papierów w US, bo ślubowałam przed Bogiem, a nie w Urzędzie! A dla mojego męża na tą chwilę jak widać to bez znaczenia!
Pamiętam o Was w modlitwie! Pozdrawiam

Anonymous - 2011-08-31, 15:18

Rady typu pomyśl o sobie, zajmij się sobą, odnajdź siebie, zrób coś dla siebie....
Czym one są?




są chwilą zapomnienia,alternatywą na obojetnośc,oziębłośc,egoizm współmalżonka.

te rady pokazuja że tez jestes ważna,że tez sie liczysz,że tez na coś zasługujesz
mimo że ktos nieraz podkresla i mówi ci inaczej

Elżbieta1974 napisał/a:
Moje myślenie o sobie to normalna pełna rodzina, pełna Bożego błogosławieństwa, miłości, wsparcia!!!!

echhh elżbieto zapewne nie tylko twoje-także i moje i myslę że wiele osób pod tym sie podpisze

Elżbieta1974 napisał/a:
"bez ręki czy nogi można żyć, ale nadal ma się świadomość, że jednak tej ręki czy nogi się nie ma"

jest taka piosenka Piaska
"ślad"

w
każdym człowieku pozostaje slad tego drugiego-a czym dłużej trwało odciskanie tego sladu w sercu tym trudniej go z serca usunąć.....
masz rację co do jednego że :
zagłuszanie,
wypieranie,
udawanie,
zastepowanie

to tak naprawde wielkie oszustwo siebie
po co grać???
skoro to oszustwo w przyszłości moze znów dać znac o sobie

pozdrawiam

Anonymous - 2011-08-31, 15:28

Elżbieto - zacytowałaś słowa Nałoga, że "bez ręki czy nogi można żyć, ale nadal ma się świadomość, że jednak tej ręki czy nogi się nie ma".

Słowo "ręka czy noga" możesz zamienić na słowo "mąż".

Modlisz się do Boga... a gdzie w tej modlitwie jest "bądź Wola Twoja"?

Bo ja widzę "bądź wola moja":
Cytat:
Moje myślenie o sobie to normalna pełna rodzina, pełna Bożego błogosławieństwa, miłości, wsparcia!!!!


Ja codziennie modlę się o uzdrowienie mojego małżeństwa. Ale.... będzie jak będzie. Od 2 lat jestem mężem, który "nie ma" żony. Bo tak czysto po ludzku (cytuję: "normalna pełna rodzina, pełna Bożego błogosławieństwa, miłości, wsparcia") to nie mam żony i rodziny.

Dobrze jest wiedzieć czego się chce.
Ale dobrze też pamiętać, że moje "chcę" to nie musi być to samo co "chcę" Pana Boga.
Poza tym mąż ma też swoje "chcę" (a w zasadzie "nie chcę").

Skoro Bóg dał ludziom wolną wolę, w tym Twojemu mężowi, to uważasz, że dla Boga Twoja wola niegrzeszenia jest "ważniejsza" niż wola Twojego męża? Każdego z was Bóg ocenia, ale wolę pozostawia do samego końca...

Teraz masz.... cierpienie. Tylko cierpienie. Można je przeżyć przyjmując do wiadomości fakt jego istnienia, a można je też przeżywać w taki sposób, by wyprzeć, oszukać, zaśmiać, wściec się czy coś podobnego.

Można próbować uciec od tego co jest, co się dzieje, czyli np. zgodzić się na rozwód. Ale nie zmieni to tego, co jest - czyli np. tego że mąż się rozwodzi.

Anonymous - 2011-08-31, 15:45

Jarek321 napisał/a:
"bez ręki czy nogi można żyć, ale nadal ma się świadomość, że jednak tej ręki czy nogi się nie ma".

Słowo "ręka czy noga" możesz zamienić na słowo "mąż".


heeeee Jarek cosik pobładzone
ano zamieniam bez męża mozna żyć(zony),ale nadal ma sie świadomośc,że tego męża(żony)sie nie ma

i co wychodzi :shock: :shock: :shock:
sprzecznośc z forum ,sprzecznośc z sycharem,sprzeczność z Bogiem......

bo przeciez w nas ta świadomośc wciąz pozostaje,wierzącym,ufającym,wiernym przysiędze
że nadal mamy męża i zonę-mimo nawet ROZWODU

Jarek321 napisał/a:
Moje myślenie o sobie to normalna pełna rodzina, pełna Bożego błogosławieństwa, miłości, wsparcia!!!!

Jarku ja myślę że to sa marzenia -i nie nalezy się wstydzić tych marzeń.
Popieram Elżbietę że to twardzielstwo na pokaz...to tylko pokaz
i nieraz nie warto na pokaz :mrgreen: :mrgreen:

Jarek321 napisał/a:
Skoro Bóg dał ludziom wolną wolę, w tym Twojemu mężowi, to uważasz, że dla Boga Twoja wola niegrzeszenia jest "ważniejsza" niż wola Twojego męża? Każdego z was Bóg ocenia, ale wolę pozostawia do samego końca...


alez owszem wolna wola jest -ale czy warto nią szastać???
czy wolna wola współmałżonaka winna krzywdzic drugiego???

i po co mieszać w tym wszystkim Boga???
że jego wolna wola jest zgodna w poparciu wolnej woli małżonka zezygnującego z sakramentu

pozdrawiam :-D :-D

Anonymous - 2011-08-31, 15:58

Cytat:
Modlisz się do Boga... a gdzie w tej modlitwie jest "bądź Wola Twoja"?


Wolą Boga jest zgodne, pełne miłości - życie małżeńskie. Tak, jak sobie ślubowali...

Jarku, chyba raczej o dopuście Bożym należałoby tu mówić. O naszych złych wyborach (być może niezgodnych z Wolą Bożą) i ich konsekwencjach...

Anonymous - 2011-08-31, 15:59

Elżbieta1974 napisał/a:
Tylko czy usilna modlitwa o uzdrowienie małżeństwa to coś złego? Czy ogromna chęć, aby mieć normalne, kochające się małżeństwo, w którym nie muszę sama wychowywać dwójki maleńkich dzieci,


Witaj Elu,
nie ma nic złego w usilnej modlitwie a przykładem tu św. Rita czy św. Monika. Nie ma nic złego w nagabywaniu Boga, aby wywiązał się z obietnicy jedności danej małżonkom w chwili zaistnienia sakramentu małżeństwa. Złem jest tak mocne skupienie się na tym pragnieniu, że odcinamy Bogu, ludziom i sobie możliowość dokonania uzdrowienia chorej sytuacji, poprzez odrzucanie innych ścieżek ku temu uzdrowieniu , niż samemu się wymyśli.
Czasem terapia wymaga innych środków niż choremu się wydaje, ponieważ zwyczajnie nie zna wszystkich możliwości oraz kondycji drugiej strony , która w tym związku choruje. Od wymyslenia i przeprowadzenia terapii jest lekarz, nie chory.
Po to piszemy "zajmij sie sobą", aby ten akt woli pozwolił Bogu na realizację Jego spojrzenia i postawienia odpowiedniej diagnozy, a choremu na przyjęcie prawdy o sobie i małzeństwie jakie tworzył. Aby nauczył się żyć najpierw dla Boga, potem dla siebie i współmałzonka , a następnie dla dzieci i bliźnich bez uzależnienia od kogokolwiek. Tylko taka postawa pozwala się pokochać i otworzyć na Boga i ludzi.:

"Pochodzi z pism sługi Bożego ks. Dolindo Ruotolo:

Jezus mówi do duszy:

Dlaczego zamartwiacie się i niepokoicie? Zostawcie mnie troskę o wasze sprawy, a wszystko się uspokoi. Zaprawdę mówię wam, że każdy akt prawdziwego, głębokiego i całkowitego zawierzenia Mnie wywołuje pożądany przez was efekt i rozwiązuje trudne sytuacje. Zawierzenie Mnie nie oznacza zadręczania się, wzburzenia, rozpaczania, a później kierowania do Mnie modlitwy pełnej niepokoju, bym nadążał za wami; zawierzenie to jest zamiana niepokoju na modlitwę. Zawierzenie oznacza spokojne zamknięcie oczu duszy, odwrócenie myśli od udręki i oddanie się Mnie tak, bym jedynie Ja działał, mówiąc Mi: Ty się tym zajmij.

Sprzeczne z zawierzeniem jest martwienie się, zamęt, wola rozmyślania o konsekwencjach zdarzenia. Podobne jest to do zamieszania spowodowanego przez dzieci domagające się, aby mama myślała o ich potrzebach gdy tymczasem one chcą się tym zająć same, utrudniając swymi pomysłami i kaprysami jej pracę. Zamknijcie oczy i pozwólcie Mi pracować, zamknijcie oczy i myślcie o obecnej chwili, odwracając myśli od przyszłości jak od pokusy.

Oprzyjcie się na Mnie wierząc w moją dobroć, a poprzysięgam wam na moją miłość, że kiedy z takim nastawieniem mówicie: „Ty się tym zajmij”, Ja w pełni to uczynię, pocieszę was, uwolnię i poprowadzę.

A kiedy muszę was wprowadzić w życie różne od tego, jakie wy widzielibyście dla siebie, uczę was, noszę w moich ramionach, sprawiam, że jesteście jak dzieci uśpione w matczynych objęciach. To, co was niepokoi i powoduje ogromne cierpienie to wasze rozumowanie, wasze myślenie po swojemu, wasze myśli i wola, by za wszelką cenę samemu zaradzić temu, co was trapi.

Czegóż nie dokonuję, gdy dusza, tak w potrzebach duchowych jak i materialnych, zwraca się do mnie mówiąc: „Ty się tym zajmij”, zamyka oczy i uspokaja się! Dostajecie niewiele łask, kiedy męczycie się i dręczycie się, aby je otrzymać; otrzymujecie ich bardzo dużo, kiedy modlitwa jest pełnym zawierzeniem Mnie. W cierpieniu prosicie, żebym działał, ale tak jak wy pragniecie... Zwracacie się do Mnie, ale chcecie, bym to ja dostosował się do was. Nie bądźcie jak chorzy, którzy proszą lekarza o kurację, ale sami mu ją podpowiadają. Nie postępujcie tak, lecz módlcie się, jak was nauczyłem w modlitwie „Ojcze nasz”: Święć się Imię Twoje, to znaczy bądź uwielbiony w tej moje potrzebie; Przyjdź Królestwo Twoje, to znaczy niech wszystko przyczynia się do chwały Królestwa Twego w nas i w świecie; Bądź wola Twoja jako w niebie tak i na ziemi, to znaczy Ty decyduj w tej potrzebie, uczyń to, co Tobie wydaje się lepsze dla naszego życia doczesnego i wiecznego.

Jeżeli naprawdę powiecie Mi: „Bądź wola Twoja”, co jest równoznaczne z powiedzeniem: „Ty się tym zajmij”, Ja wkroczę z całą moją wszechmocą i rozwiąże najtrudniejsze sytuacje. Gdy zobaczysz, że twoja dolegliwość zwiększa się zamiast się zmniejszać, nie martw się, zamknij oczy i z ufnością powiedz Mi: „Bądź wola Twoja, Ty się tym zajmij!”. Mówię ci, że zajmę się tym, że wdam się w tę sprawę jak lekarz, a nawet, jeśli będzie trzeba, uczynię cud. Widzisz, że sprawa ulega pogorszeniu? Nie trać ducha! Zamknij oczy i mów: Ty się tym zajmij!”. Mówię ci, że zajmę się tym i że nie ma skuteczniejszego lekarstwa nad moją interwencją miłości. Zajmę się tym jedynie wtedy, kiedy zamkniesz oczy.

Nie możecie spać, wszystko chcecie oceniać, wszystkiego dociec, o wszystkim myśleć i w ten sposób zawierzacie siłom ludzkim albo – gorzej – ufacie tylko interwencji człowieka. A to właśnie stoi na przeszkodzie moim słowom i memu przybyciu. Och! Jakże pragnę tego waszego zawierzenia, by móc wam wyświadczyć dobrodziejstwa i jakże smucę się widzę was wzburzonymi.

Szatan właśnie do tego zmierza: aby was podburzyć, by ukryć was przed moim działaniem i rzucić na pastwę tylko ludzkich poczynań. Przeto ufajcie tylko Mnie, oprzyjcie się na mnie, zawierzcie Mnie we wszystkim. Czynię cuda proporcjonalnie do waszego zawierzenia Mnie, a nie proporcjonalnie do waszych trosk.

Kiedy znajdujecie się w całkowitym ubóstwie, wylewam na was skarby moich łask. Jeżeli macie swoje zasoby, nawet niewielkie lub staracie się je posiąść, pozostajecie w naturalnym obszarze, a zatem podążacie za naturalnym biegiem rzeczy, któremu często przeszkadza szatan. Żaden człowiek rozumujący tylko według logiki ludzkiej nie czynił cudów. Lecz na sposób Boski działa ten, kto zawierza Bogu.

Kiedy widzisz, że sprawy się komplikują, powiedz z zamkniętymi oczami duszy: Jezu, Ty się tym zajmij! Postępuj tak we wszystkich twoich potrzebach. Postępujcie tak wszyscy, a zobaczycie wielkie, nieustanne i ciche cuda. To wam poprzysięgam na moją miłość."

Anonymous - 2011-08-31, 18:04

Jarek321 napisał/a:
"bez ręki czy nogi można żyć, ale nadal ma się świadomość, że jednak tej ręki czy nogi się nie ma".

hee wracając do cytatu
Ja to widzę tak
bez ręki czy nogi mozna nuczyć sie żyć-ale nadal w mej świadomości powstaje brak tej reki czy nogi


i analogicznie

bez męża czy żony można też nauczyc się żyć-ale w świadomości człowieka nadal jest to że brak chocby w codzienności tego męża czy żony.........

a świadomośc braku (a za tym idące odczucia)bynajmniej nie sa chciejstwem że ja bym chciał czy nie chciał.........

co do wolnej woli????
została dana człowiekowi ale razem z nia rozum..a po co rozum???
by wolna wole pojmowac jak należy a to zwie sie WYBORY...a te dziela sie na
dobre
złe

róża napisał/a:
chyba raczej o dopuście Bożym należałoby tu mówić


i zgadzam sie tu z róża - że Bóg dopuszcza -ale czy to znaczy że aprobuje???

pozdrawiam

Anonymous - 2011-08-31, 23:52

Elżbieta1974 napisał/a:
Czytam rady wpisane tu na forum, i im dłuzej i głębiej zastanawiam się nad ich sensem, tym bardziej widzę cały bezsens niektórych z nich.
Rady typu pomyśl o sobie, zajmij się sobą, odnajdź siebie, zrób coś dla siebie....
Czym one są?
Nie byłam nigdy daleko od Boga... Może moja wiara jest bardzo mała, z całą pewnością popełniłam w życiu wiele grzechów. Tylko czy usilna modlitwa o uzdrowienie małżeństwa to coś złego? Czy ogromna chęć, aby mieć normalne, kochające się małżeństwo, w którym nie muszę sama wychowywać dwójki maleńkich dzieci, w którym nie muszę tłumaczyć dwu - czy pięcioletniemu dziecku, że jego ojciec dziś nie przyjedzie, ani jutro, ani być może pojutrze, w którym ktoś pomaga mi finansowo, w którym ktoś wspiera i dodaje sił, gdy ich brakuje, w którym ktoś zajmie się choć przez godzinę dziećmi to właśnie nie jest myślenie o sobie? Mam wrażenie, że niektórzy z Was tak bardzo się zagubili w tym udawadnianiu, że sami myślą o sobie, że tylko o to tu chodzi!!! Moje myślenie o sobie to normalna pełna rodzina, pełna Bożego błogosławieństwa, miłości, wsparcia!!!! Więc dajcie czasem spokój z tym myśleniem o sobie i naciskaniem, że usilna modlitwa o powrót męża/ żony jest zła!!!! Nie udawajcie przed innymi i przed samymi sobą, że normalną szczęśliwą rodzinę zastąpią książki, znajomi, wakacje!!!


Elzbieto....chyba troche sie pogubiłas....i wszystko jest bez sensu...forumowe rady,myślenie(również) o sobie,zajęcie się sobą,ksiazki,znajomi....itp

Znasz inny sposób na rozwiązanie sytuacji?...na wyjście z kryzysu?....na godne życie pomimo?....
Mniemam,że nie,bo gdybys znała nie była byś wrakiem człowieka.
Może.....gdybyś wzięła do serca,skorzystała,spróbowała...może tym wrakiem bys już nie była?
Na nic marzenia(myslenie) o szczęśliwej rodzinie kiedy na dzis jej nie ma.
Mysleć,marzyc mozna tak do konca życia....tylko...czy to bedzie zycie?
Owszem...serce wszak bić będzie...

Rady typu pomyśl o sobie, zajmij się sobą, odnajdź siebie, zrób coś dla siebie....
Czym one są?


Właśnie...czym one sa dla Ciebie?
Napewno nie tym co piszesz wyzej....to tylko chęć,marzenia kazdego z nas.

Mam wrażenie, że niektórzy z Was tak bardzo się zagubili w tym udawadnianiu, że sami myślą o sobie, że tylko o to tu chodzi!!!

Nie Elzbieto...nie chodzi tylko o myślenie o sobie(to egoizm),a tym bardziej o jakieś udowadnianie.
Chodzi o "zdrowe myslenie" ,działanie i świadczenie ,że to działanie ma sens.
Zagubiłaś się Ty....niestety.

Więc dajcie czasem spokój z tym myśleniem o sobie i naciskaniem, że usilna modlitwa o powrót męża/ żony jest zła!!!!

Modlitwa nigdy nie jest zła!!! .....badź wola Twoja Panie....

i Jeszcze jedno, co właściwie daje chory upór niegodzenia się na rozwód?

Elzbieto....."chory upór" jest chory i jest bez sensu.
Niegodzenie sie na rozwód wynika tylko i wyłącznie z naszej wiary i serca.

Pogubiłaś się i to bardzo,ale nie dziwie sie...
Kazdy ma swój czas...Ty również.


Ps.
Ogromny sens ma myslenie (równiez) o sobie, zajęcie się soba, ksiązki,znajomi,forumowe rady....itp.
Poki tego brakowało,poki było tylko marzenie o szczęsliwej rodzinie.....byłam wrakiem jak i Ty dziś.

Anonymous - 2011-09-01, 00:41

Elu zapraszam na nasze rekolekcje , poznasz niektórych z nasz , posłuchasz świadectw na żywo.
To nie są żadne udawania i och i ach , to prawdziwe życie i prawdziwe przeżycia .

Dla mnie zajęcie się sobą , to był miedzy innymi program 12 - kroków.


Pogody Ducha :mrgreen:

Anonymous - 2011-09-01, 09:00

Elu, to Twój natrudniejszy czas... W trakcie rozwodu...
Wszystkie dobre rady zrozumiesz, kiedy już przebrniesz przez to piekło. Na dziś "pomyśl o sobie, zawalcz o siebie" brzmi jak "poleć w kosmos". Póki co dla Ciebie to nierealne. Teraz musisz zwyczajnie przetrzymać.
Z Bogiem.

Anonymous - 2011-09-01, 09:21

Elżbieta1974 napisał/a:
Jeszcze jedno, co właściwie daje chory upór niegodzenia się na rozwód? Jestem wrakiem człowieka, przytłoczyły mnie wszystkie problemy i nie mam siły, aby stawiać się na rozprawach sądowych, po to tylko by mówić nie.


Elżbieto..przywołujesz fragment mojego posta:
Elżbieta1974 napisał/a:
"bez ręki czy nogi można żyć, ale nadal ma się świadomość, że jednak tej ręki czy nogi się nie ma"

Dośc wybiórczo interpretujesz.
Bo widzisz........... "jesteś wrakiem człowieka" -jak piszesz.Czemu??? a czy to stawanie sie wrakiem nie jest efektem braku akceptacji z Twojej strony stanu kryzysu w Twoim małżeństwie?
Elżebieto.................. porównam to do czasu,upływającego czasu.Codziennie jesteś starsza,codziennie Twój organizm traci ileś tam energi i wigoru...żywotności.........
I co? masz na to wpływ?? Godzisz sie z tym? czy wypierasz ze świadomości fakt że nieodłącznym aspektem życia jest starzenie się i śmierć?

Tak,kryzys(obojetnie w jakim aspekcie życia) jest mało miłym stanem.Trudnym do przyjęcia,do zaakceptowania swojego w nim udziału,do pogodzenia sie że sie w nim jest.
Kryzys małżeński,zdrada,opuszczenie.........boli.Ale to jest fakt!!!!!!!!! Bez zaakceptowania faktu nie ma mowy o wejściu na drogę wychodzenia z ostrych stadiów kryzysu.
Ci w tym pomaga???
A pomaga modlitwa,zwrócenie sie do Boga,psycholog,terapeuta,grupa wsparcia.
Po co??
A po to aby przyjąc do wiadomości a w efekcie tego zaakceptować własnie to,że można żyć bez męża/żony...że można być w sepracji formalnej,że można być porzucony,zdradzonym,ż emożna mieszkać pod jednym dachem i nie mieć poczucia bycia żóną.mężem.......bez bliskości małżeńskiej .
Przyjąć do wiadmości ,że mąż/żona to nie bożek................. że współmałżonek jest dany ale i zadany...........na jakiś czas tylko(najdłużej do śmierci).

Po to są terapie,grupy wsparcia.
I dotyczą tak tych zdradzonych i porzuconych jak tych tylko karanych i karzących brakiem miłości za brak miłości,odrzuceniem za odrzucenie.
Wymaganiem od partnera ukorzenia się i błagania o wybaczenie na kolanach..............
Pestka...........co siejesz......to zbierasz.

Największy problem w kryzysach małżeńskich jest brak świadomości, i akceptacji faktu ,że za własne -faktyczne lub subiektywne-dobro można być "ukaranym" przez współmałżonka,i żalu za to swoiście pojmowane ukaranie karać go sowiciej,mocniej.

Pestka....Elżbieta...zacznijcie od siebie.
Pogody Ducha

Anonymous - 2011-09-01, 20:17

kinga2 napisał/a:
"Pochodzi z pism sługi Bożego ks. Dolindo Ruotolo:

Jezus mówi do duszy:


Oj Kingo, dzięki za przypomnienie tego rozważania.
Pamiętam gdy na początku swojej drogi, gdy dusza moja wyła z rozpaczy, a ja pragnęłam odejść z tego świata, to właśnie rozważanie czytałam nawet po kilka razy na dzień, miałam wydrukowane kilka egzemplarzy, żeby było pod ręką, gdy zechcę zajrzeć, gdy znów mnie dopadną czarne myśli.
Naprawdę, te słowa są w tym rozważaniu, to balsam dla duszy, ukojenie i pocieszenie.

[ Dodano: 2011-09-01, 20:31 ]
Elżbieta1974 napisał/a:
Nie udawajcie przed innymi i przed samymi sobą, że normalną szczęśliwą rodzinę zastąpią książki, znajomi, wakacje!!!

Elżuniu, imienniczko moja.
Rodziny to nie zastąpi, nikt chyba tego tutaj nie mówi i mam nadzieję że nikt tak nie myśli. Ale znajomi, wspólne wakacje sycharowskie, może spotkania z innymi sycharkami, dobre książki duchowe i nie tylko, to wszystko pomoże przetrwać każdy kolejny dzień. Już sama myśl o tym, że są inni ludzie, którzy mnie rozumieją, są wsparciem i pocieszeniem, to pomaga wstać rano i jakoś żyć, raz z większą ochotą, ale też czasem nawet wbrew sobie.

Anonymous - 2011-09-02, 08:57

Dziękuje za rady i Wasze przemyślenia. Chce rodziny i mój mąż też jej chce ,ale we mnie jest tyle żalu, bólu , wstydu ,czasem boje sie wyjść z domu bo wiem ,że mogę spotkać te kobiety. Brak zaufania pogłębia dystans. Może jestem egiostką bo boję się kolejnej zdrady, kolejnego ciosu i dlatego podświadomie chce być sama ,a z drugiej strony chce rodziny. Wiem też ,że ta moja postawa rani męża, naprawde staram się i proszę Boga by działał w nas. Czasem się udaje i dzień mija bez łez lub płacze kiedy nikt nie widzi. Trzeba wziąć się w garść i żyć, ale trudniej to zrobić niż napiać.

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group