Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie - Pomocy- co robić??

Anonymous - 2011-04-07, 10:20

KrzysieS napisał/a:
A TAK NAPRAWDĘ TO KTOS PROSIŁ O NAPISANIE CO DOBREGO ZAUWAŻYŁEM W ŻONIE PRZEZ OSTATNI TYDZIEŃ
Nie zapisuje , to było by chore

Krzysiek............. chore to jest to że nie zapisujesz...........że nie chcesz skupić się na tym co może łączyć(dobro) a skupiasz sie na tym co dzieli(podejrzenia,controling,śledzenie,wizje i scenariusze)

Dobro siejesz............dobro ma szansę zakiełkować i wyrosnąć.
Zło i podejrzliwość siejesz.............ma dużo większą szansę wyrosnąć zło.

Przysięga małżeńska obejmuje wspólnotę łoża,stołu,czasu i portfela i mimo że małżeństwo ma być jednością to jednak składa się z dwóch odrębnych osobowości.
A każda osobowość potrzebuje sfery prywatności i indywidualności.

Anonymous - 2011-04-07, 16:47

Krzysiek staramy ci się powiedzieć, że żadne twoje działania polegające na podejrzliwości nie przyniosą ci niczego dobrego. Uświadom sobie wreszcie, że jak żona zechce cię zdradzić, to zdradzi.

Mój mąż nawet użył tego argumentu jako usprawiedliwienie. Skoro ciągle mnie podejrzewałaś o zdradę, to masz czego chciałaś, to się nazywa samospełniająca się przepowiednia. Działa prawie zawsze.

Psychologowie udowodnili, że
jak nauczyciel mówi uczniowi, że jest osłem i nigdy niczego nie osiągnie to choćby był zdolny przestanie się uczyć, przynajmniej u tego nauczyciela.
Całe szczęście działa to też na odwrót, jak kogoś chwalimy, motywujemy, podbudowujemy to on chce stać się właśnie takim, nawet gdy początkowo taki nie był

Jak zainwestujesz w siebie, to pomimo, zdrady żony (jeżeli miała miejsce), będziesz potrafił poradzić sobie z negatywnymi emocjami, z nieprzewidzianymi sytuacjami, nawet z opiniami otoczenia, które bardzo czasem dotykają, i pod wpływem których często podejmujemy decyzję o rozwodzie. A najważniejsze będziesz szczęśliwy, pomimo trudnych sytuacji.

Pomyśl czy nie warto? :)

Anonymous - 2011-04-07, 18:59

Krzysiek


a może czas na warsztaty 12- krokowe ???????????:mrgreen:

czas zająć się sobą


Pogody Ducha

Anonymous - 2011-04-08, 00:18

Jak
Anonymous - 2011-04-20, 12:53

Podbijam, Krzyśku.

Jeśli mogę coś od siebie napisać - dobrze, że wiesz, że należy przestać kontrolować żonę.
Kontrola dorosłego człowieka zawsze, w każdej sytuacji jest objawem pychy - bo kim jesteśmy, by innym pokazywać, jak mają żyć? Kontrolować możemy siebie, bo tylko władzę nad samym sobą dał nam Bóg.

I tylko chciałam Ci napisać - że o wiele prościej przyjdzie Ci zaprzestać fizycznego kontrolowania żony, kiedy uwolnisz się od tej chęci W SERCU. Od tego musisz zacząć, od pracy nad tym, by uniezależnić się emocjonalnie od żony (nie projektować, nie zgadywać, nie kontrolować, nie sprawdzać, nie śledzić, nie wypominać, nie żądać deklaracji). To będzie pochodna tego, automatyczna - jeśli w duchu uwolnisz się od chęci kontroli.

Ale.

Czym innym jest kontrolowanie, a czym innym jest brak przyzwolenia na zło. Żona musi mieć komunikat od Ciebie - że tak, szanujesz jej wolną wolę, ale absolutnie nie akceptujesz osób trzecich w Waszym małżeństwie, o których nie wiesz nic, poza tym, że są. Oczywiście poza komunikatem nic jej nakazać nie możesz, ale ona musi wiedzieć, jak widzisz sprawę. Niech wie i wtedy sama decyduje, co będzie robiła.

KrzysieS napisał/a:
Usłuszałem , ze wcale nie jest lepiej, że się uśmiecha i że zyjemy dalej
ale to nie tak,
że nie umie wybaczyć i nie czuje juz nic
że czuje mój oddech zawsze za plecami
że boi sie że ją ciągle kontroluję
nie ufa mi wcale,
moją dobrocią i pomocą we wszystkich pracach mogę próbować rozkochać,
pomyślałem
dać jej wolność jakiej jej brakuje
napisałem list że wyjeżdżam do pracy za granicę



Dostałeś od żony komunikat.

- kontrolujesz, nie ufa Ci
- potrzebuje twojej pomocy w domu.

Wyjazd niczego nie zmieni.

Bo kontrolować i tak będziesz (chociażby w myślach: czarne scenariusze, zgadywanki, nakręcanie się), a ona tej pomocy codziennej nadal nie będzie miała. Znowu zostanie sama ze wszystkim. Jak dla mnie to strzał w stopę.

Wyjazd to ucieczka. Mąż powinien być przy rodzinie. Nie sztuka "dać wolność" wyjeżdżając. Sztuką jest uznać wolność człowieka, będąc przy nim blisko.

Powodzenia Krzyśku, bardzo się cieszę, że czytasz, sięgasz po wiedzę fachową. Zawsze to zostanie coś z tego w Twojej głowie. Nie ustawaj ani w pogłębianiu wiedzy, ani w modlitwie.

I zwróć uwagę na dzieci. Myślę, że one bardziej potrzebują teraz Twojej opieki i wsparcia, niż żona.

Pozdrawiam.

Anonymous - 2011-04-22, 10:15

Dziękuje
Anonymous - 2011-04-22, 11:16

KrzysieS napisał/a:
Nie wiem czy dobrze to rozumiem
napisałaś że "......musisz się uniezależnić emocjonalnie...."
a ja właściwie czuję ze tej emocjonalnej więzi tak nam brak

KrzysieS

Uniezaleznic emocjonalnie-oznacza obalic pomnik struktury,kultu.

A wygląda to tak

Stoi żona na pomniku a ty

-składasz kwiaty
-odpedzasz gołębie
-przecierasz ściereczka codzień
-zapalasz świczki
-stajesz patrząc ech i ach

jednym słowem KULTYWUJESZ

a przeciez jak pomnik zostawisz sam sobie-to będzie nadal stał.

Ale to chyba ty Krzyśku obawiasz sie go zostawic na chwilę samemu sobie.?

Zatem problem tkwi w Tobie i twoim strachu-a to jest własnie uzaleznienie emocjonalne

z Bogiem

Anonymous - 2011-04-22, 23:56

KrzysieS napisał/a:
estogen, prostregon


Miałeś na myśli estrogen i progesteron? ;)

Wiesz, gdzieś dzwonią, ale nie wiadomo w której dzwonnicy.

I tak samo z innymi sprawami.

Mogłeś zakomunikować, że nie podoba Ci się, kiedy kładzie się spać nieumyta.

I tyle.

Polecanie jej, by szła się umyć, jest...no sorry.



KrzysieS napisał/a:

Przyjaciel z którym rozmawiałem powiedział szczeże ze stałem się łapciuch dlaczego??
Popatrz na siebie.
Swetr porozciągany, buty mają dosyć telefon poobdzierany, czasem nie ogolony i o włosy też nie dbasz. Twoja żona to jak perełka zawsze dobrze ubrana , zadbana, makijarz włoski uczesane.


Jak widzisz - każdy ma swoje gorsze dni, inne priorytety w danym momencie. Dałeś sobie prawo do zaniedbania się, daj to prawo żonie.

Ale to szczegół - choć wskazuje, że Twoja droga, którą kroczysz, trochę zbacza.

Granice zaznaczamy SWOJE. Nie może być tak, że wraz z zaznaczeniem granicy ta druga osoba ma zmienić swoje postępowanie, które Cię bezpośrednio nie dotyczy. Nie możesz wyznaczać granic zachowania się innemu człowiekowi. Nawet jeśli to zachowanie w danym momencie nam nie odpowiada - dopóki nas to nie krzywdzi, poza zakomunikowaniem swojego stanowiska, nie możesz nic zrobić. Nie Twoja to rola. Ani Ty ojciec, ani szef, ani właściciel. Jeśli żona Ci śmierdziała i zlekceważyła Twoją uwagę o tym, to mogłeś sam gdzie indziej spać. Poza tym czytasz tyle o kobiecej psychice i popełniasz taką gafę.... Kobieta chce być piękna i pociągająca w oczach męża, nawet jeśli się nie umyje. Mówienie jej o tym jest krokiem w tył, w budowaniu Waszej bliskości. Nie wiem, wszystko to jakieś nie takie. Może trzeba było nalać wannę wody, zrobić pełno piany, zapalić świeczki i postawić kieliszek wina: Kochanie, zrobiłem Ci kąpiel.

Żonie się nie chce starać, to widać...Ale nie pomagasz jej w tym.

A uniezależnienie emocjonalne rozpoznasz wtedy, kiedy 90% treści Twoich postów to będziesz Ty sam - a nie żona i jej działania.

Twoja nauka i wiedza, którą zdobywasz, ma pomóc TOBIE, nie jej. Jeśli sądzisz, że w ten sposób uda Ci się 'wytresować" żonę i zmieniasz się PO TO, by ona to widziała, zmieniła się, zakochała się na nowo, zbliżyła itd - to popłyniesz. Nie w tym rzecz. Zupełnie nie o to chodzi....

Anonymous - 2011-04-24, 18:29

Bardzo dobrze cię rozumiem co do sposobu radzenia sobie z utrzymaniem rodziny, budowy domu i kłopotów finansowych. Powycierałem różne konty w całej europie i jeszcze dalej tak też budowałem nasze marzenia o domu i szczęściu. Trudno później znaleźć odpowiednią pracę i zbudować jakąś pozycję zawodową, ja miałem ogromne trudności mimo wielu talentów i znajomości wielu języków. Może rada moja pomoże ci coś poukładać aby złapać płynność finansową. Masz również zapewne mnóstwo talentów bo gdzieś tam na obczyźnie musiałeś sobie dawać radę więc może własna mała firma? Ja zdobyłem 40.000 dofinansowania i założyłem firme udało się i jakoś prosperuję. Może i ty mógłbyś coś takiego znaleźć w sobie a jeszcze lepiej gdybyś wykożystał talenty i wiedzę żony, może mogła by cię wspierać. Na wspólny biznes trzeba poświęcić dużo czasu, byłby większy kontakt.
Anonymous - 2011-04-24, 20:15

ja od siebie dodam, że nawet takie sprawy jak praca trzeba oddawać Bogu.

ja długo się modliłem o nową pracę i ją prawie mam :-) jak Bóg da to 4 maja zaczynam :-)

na własny biznes jeszcze gotowy nie jestem ale i o to się będę modlić.

Leśny, ciekawe rzeczy z tym dofinansowaniem, możesz coś więcej na "pw"?

Anonymous - 2011-04-26, 08:43

Michaił napisał/a:
ja od siebie dodam, że nawet takie sprawy jak praca trzeba oddawać Bogu.

Michaił -a czy przypadkiem zbyt duzo nie wsadzasz na barki Boga?.

Jakoś tak myślę a moze Bóg spogląda i zastanawia sie
- kiedy ten Michaił stanie się dorosłym facetem?

i będzie potrafił ogarnąć sie wokół siebie i zaradzić w zyciu sam
..bez wiecznego trzymania za łapkę


bez urazy ale tak mi sie skojrzyło :-D :-D


z Bogiem

Anonymous - 2011-04-26, 09:13

diesel napisał/a:
Michaił -a czy przypadkiem zbyt duzo nie wsadzasz na barki Boga?.


widzisz diesel, tylko że ja nie płaczę do Boga w stylu: daj mi wygrać w Lotto Panie! ja puszczam losy ;-) *

pracy mi Bóg nie znalazł. sam wysłałem CV, sam poszedłem na rozmowę kwalifikacyjną. ja tylko modliłem się do Boga: Panie jeśli ta praca będzie dla mnie dobra to pomimo obaw biorę ją. a wierz mi że odrobiłem lekcje z prześwietlenia mojego przyszłego pracodawcy i miałem wątpliwości czy to dobry pracodawca. ale sami zadzwonili że mnie chcą :-)

diesel napisał/a:
- kiedy ten Michaił stanie się dorosłym facetem?


staram się jak mogę. nie miałem dobrego przykładu niestety, ojciec poświęcał mi mało czasu, nie nauczył jak być prawdziwym mężczyzną. nadal mimo 29 lat na karku brakuje mi prawdziwej rozmowy z ojcem, a ten zwykle woli przed tv siedzieć. ale robię wszystko tak jak potrafię, daję z siebie tyle i aktualnie mogę.

* tak naprawdę nie gram w lotto ;-)

[ Dodano: 2011-04-26, 09:18 ]
diesel napisał/a:
Michaił -a czy przypadkiem zbyt duzo nie wsadzasz na barki Boga?.


i jeszcze jedno. tak nam podpowiada szatan: diesel (tu wstaw: Michał, Gosia, Ania, Jarek...), to taka drobnostka, nie marnuj Bogu czasu sama dasz sobie radę. może zapytaj Jadzi/Romka oni też się znają.

wiem co mówię, sam tak kiedyś pomyślałem, moja żona zresztą też. tylko że ja nikogo nie zapytałem, ona tak. i teraz jestem tutaj, na forum.

Anonymous - 2011-04-26, 14:58

Satine
Anonymous - 2011-04-26, 15:25

KrzysieS napisał/a:
Czy czytając to macie odczucie że zrezygnowałem.????


nie. raczej za wszelką cenę szukasz winy w żonie i nie możesz się pogodzić z tym że ona nie robi tego co od niej oczekujesz. rozumiem to. też to przechodziłem: ja mam się zmieniać??? przecież to ona zdradziła!!! to logiczne że ja jestem wprawdzie nie całkiem doskonały ale już na pewno lepszy od niej. najpierw ona się zmieni, a potem ja. tak wtedy myślałem!

zmieniać się coś zacznie dopiero jak odpuścisz, jak zaczniesz zmieniać wasz świat od siebie. oczywiście nie od razu ale powolutku...

na początek przestań analizować każdy jej gest, słowo, zachowanie. moja żona przez ponad pół roku nie była u komunii a u spowiedzi jeszcze dłużej. ale co? miałem ją zmusić?

to mój punkt widzenia, drugiego faceta, który rozumie przez co przechodzisz. zaraz odpowiedzą Ci baby ( :-P ) i powiedzą Ci jak widzi to Twoja żona.

yo 8-)


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group