Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - proszę o pomoc i radę

Anonymous - 2011-02-05, 20:28
Temat postu: proszę o pomoc i radę
mieszkam razem z żoną,mamy dwoje dzieci,żona spotyka się z kimś innym . Mówiono mi żebym za wszelką cenę starał się pozostać w mieszkaniu przy żonie,ale Ona coraz bardziej naciska żebym się wyprowadził,że jak nie odejdę to Ona zajdzie w ciążę z nim .Nie wiem co robić ,córka (10l)szczególnie przeżywa tą sytuację. W sumie to jestem tu jeszcze tylko z powodu dzieci,bo żona twierdzi że jeśli Ją kocham to mam odejść ... gdyby nie dzieci już by mnie nie było. To nie znaczy że Jej nie kocham ,ale dziesiątki razy słyszałem że:z nami już koniec,że on daje mi to czego ty mi nie dałeś,że nigdy nie wybaczę ci że mnie biłeś (12 lat temu skończyliśmy terapię i wydawało mi się że robię wszystko co można żeby to naprawić {wielu znajomych wspólnych mówiło mi że przesadzam,jej że czemu jeszcze ze mną mieszka choć znają mnie tylko przez żonę}poprzednie 2 zdrady miały być zemstą,przyjąłem to jako konsekwencje,teraz to już nie ma znaczenia ,bo ja już nic nie znaczę a życie ze mną to jedna wielka pomyłka)że choćby się z nim nie udało to i tak z tobą nie zostanę a jak zostanę to i tak będę cię będę zdradzać,że mieszkając tu niszczę jej ciągle życie . NIE WIEM CZY ODEJŚĆ żona straszy mnie alimentami ,wyznaczanymi terminami sp. z dziećmi,i cóż mam robić?
Anonymous - 2011-02-05, 22:14

konjan1969

Pod żadnym pozorem się nie wyprowadzaj.

Nie wolno Ci zrobić nic, co ułatwi fatalne decyzje żony. Dopóki mieszkacie razem w oczach sądu jest to sytuacja na Twoją korzyść. Gdy się wyprowadzisz wcale nie będziesz cierpiał mniej. Poza tym na ten moment to Ty jesteś dla dzieci ostoją normalności.
Masz być stanowczy - polega to nie na agresji, tylko na twardym NIE wobec zła.

To Twój dom, Twoja rodzina i Twoje dzieci.

Jeżeli odejdziesz to wtedy zaczną się alimenty, spotkania z dziećmi itp. To raczej zona jest blizsza takiej perspektywy. Jesli ona się wyprowadzi - tak się właśnie stanie. Nie odpuszczaj.

Anonymous - 2011-02-05, 22:39

niestety mieszkanie nie jest moje a przepisane na żonę przez teścia i dlatego żona twierdzi że prędzej czy później i tak mnie stąd wyrzuci.Niedawno jeszcze mówiła że z powodu dzieci powinienem zostać że raczej Ona się wyprowadzi,ale to była chyba tylko podpucha ,zresztą nie wyobrażam sobie tego.On naciska a skoro jest taki pro to moje szanse ciągle maleją.Żona jeszcze niedawno mówiła że nie pozwoli "obcemu"facetowi zamieszkać z dziećmi,niestety to chyba też już przeszłość,skoro mówi że zajdzie w ciążę żeby mnie wykurzyć z domu( że ja tego nie wytrzymam )i będzie miała !!nową rodzinę!!
Anonymous - 2011-02-05, 23:12

Nie może Cię "wyrzucić". Dopóki nie ma podziału majątku nie ma mowy o zadnym wyrzucaniu. To ona będzie musiała w sądzie udawadniać różne rzeczy - a skoro nie kryje romansu jest w trudniejszej sytuacji. Zatem chce abys jej ułatwił niecne plany.

Nie zgadzaj się na nic. A najmniej przejmuj się takim gadaniem.

Anonymous - 2011-02-06, 08:50

Witaj,
Myślę, że pierwsza rzecz jaką powinieneś zrobić to wyciszyć swoje emocje. Sytuacja w której się znajdujesz jest trudna, dla Ciebie może nawet rozpaczliwa. W takich chwilach bardzo łatwo o błąd. Mie działaj pod wpływem emocji. One są bardzo potrzebne, ale są kiepskim doradcą przy podejmowaniu decyzji.

Żona powiedziała Ci, że nie dawałeś Jej tego co potrzebowała ... a wiesz co to takiego? Przeczytaj wątek Lustra i Matury np: http://www.kryzys.org/viewtopic.php?t=5855
Pokazuje on jak łatwo stronie zdradzonej wpaść w "słuszny" gniew i w tym gniewieie nie zauważać małżonka.

Co do aspektów prawnych zgłosił bym sie do prawnika i z nim rozmawiał o mieszkaniu, alimentach itp. a o kontaktach z żoną porozmawiał bym z mediatorem rodzinnym - oni naprawdę wiele potrafią.

Obiecuje modlitwę,
pozdrawiam
pi.kwadrat

Anonymous - 2011-02-06, 12:09

Nie wiem kto to ten mediator ale chodzimy na terapie malzenska przynajmniej taka byla na poczatku[zaczelismy chodzic przy lekkim oporze zony zeby ratowac nasze malzenstwo,jednak w miare poglebiania sie tamtej relacji zona stwierdzila ze chodzi jej o layt rozwod]terapeuci uznali ze stan w ktorym jest zona[zakochania]jest zlym czasem do decyzji .Ja i tak 'widze'ze zona sie coraz bardziej oddala a ja jestem bezsilny.Co do tego czego nie mam a co ma on to czulosc w stosunku do niego niewystarczalna ,cieplo ktorego wdl.zony nie mam w ogole,zbyt trudny charaker ''choleryk' ,przeszlosc przemocowa, niestety obaj pochodzimy z rodzin z problemem alkolowym u mnie byla przemoc w domu [nie raz uciekalismy z domu]u zony inna przemoc .Ja po terapii 12 lat temu podobno przerobilem temat zona podobno nie.Po drodze nerwica natrecw u zony,terapia; razem szukalismy onegdaj wspolnot;domowy kosciol ,odnowa w Duchu Sw. ja jestem do teraz i probuje szlifowac swoj paskudny charakter[terapeuci twierdza inaczej,bo ja patrze na siebie oczyma zony od lat]zona zrezygnowala ze wspolnoty i z kosciola od 3 ,4 lat . 2 lata temu smierc tescia i niezamknieta relacja to byl moment przelomowy oraz zamieszkanie juz nie u moich rodzicow 4lata temu.to tylko czesc problemow

[ Dodano: 2011-02-06, 16:49 ]
ozeasz

[ Dodano: 2011-02-06, 16:56 ]
Chciałbym zmienić nick ale jak?

[ Dodano: 2011-02-18, 18:46 ]
Proszę o modlitwę , nie, błagam .Żona zrobiła mi dzisiaj awanturę przyszła z pracy wręcz uśmiechnięta a zaczęło się od tematu Boga z którym sama wyszła ,a skończyło się na tym że wreszcie przyszedł czas na rozwód.świadkiem awantury z jej strony były dzieci mówiła o ojcu potworze i o tym że ona teraz ma swojego prawdziwego mężczyznę 10-letniej córce której wpierw kazała się wynieść z tatusiem. Później sama zaczęła się pakować mówiąc co ze mnie za facet bez honoru że jak ja się nie potrafię wynieść z jej mieszkania to ona się wynosi i pisze pozew że dzieci będę mógł odwiedzać,że jej brat mnie wykurzy z domu bo ma kasę i znajomości.Ja nie wiem co mam robić ,działo się to w godzinie miłosierdzia co dla mnie jest znakiem .Kiedy żona wspomniała o Bogu ja nieopatrznie zacząłem bronić Go i zaczęło się piekło .Córce mówiła że nie dam jej odpocząć że kocha tego innego,że już mnie nie kocha (jeszcze niedawno mówiła że kocha ale nie potrafi ze mną żyć)jak mogła przecież dla córki jestem tatą,córka ciągle płakała prosząc by mama została ,to znowu by nie wyrzucała taty . Czy ja się mam wyprowadzić żeby być facetem z honorem,bo sypia z kimś innym to prawdziwy facet dawno by sobie poszedł,bo jej żyć nie daje,itd.Gdyby nie córka dawno bym poszedł i pozwolił żyć jak sobie chce,syn mówi że jest mu to obojętne choć nieraz widzę jak to go boli ma 14 lat i okres buntu,a ja jestem mówi zbyt surowy a mama jest fajna . już nic nie wiem składam ufność w Bogu,i bardzo proszę o modlitwę.

Anonymous - 2011-02-21, 21:06

Konjan podbijam :mrgreen:



Kiedy nie daję rady , kiedy totalnie wysiadam , biorę te wszystkie smutki , małe i wielkie, te rany, te bóle nieutulone i na Adoracje , - opuszczam ręce - i pokazuję Jezusowi .

Panie mam tylko to , mam puste ręce - i czekam , słucham . Zawsze wychodzę silniejsza, z czasem nauczyłam się za wszystko dziękować .


masz moja modlitwę


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group