Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - nie wiem co robic

Anonymous - 2011-01-24, 22:23
Temat postu: nie wiem co robic
Znowu ja....
Nie wiem juz co robic - czuje ze osiagam dno... jestem w malzenstwie 5 lat mamy 2 letnie dziecko ale strasznie nam sie nie uklada od ''ponad 1,5 roku - czuje sie jak nikt maz wyzywa mnie od szmaty za'pomina o moich urodzinach nie adoruje mnie w zaden sposob, ja 'pragne miec drugie dziecko a on 'powiedzial mi ze moge zapomniec bo on drugiego dziecka ze mna nie bedzie mial- w sylwestra obiecalismy sobie ze na'prawimy nasz zwiazek i trwalo to do 20.01 znowu klotnia o nic maz 'przestal sie odzywac do mnie - wytrzymalam 3 dni i znowu 'plaszczylam sie 'przed nim 'prosilam , 'prze'praszalam o nic a on mna 'poniewieral wyzywal od szmaty - chcialabym odejsc ale nie 'potrafie - mieszkamy za granica - ciezko 'pozucic 'prace bo nie wiem czy 'poradze sobie w 'polsce - dziecko zostanie bez ojca ?? nie mam gdzie mieszkac a nie chce u rodzicow. wszystko jest bez sensu mam taki zal do niego..... 'pomozcie mi.....

Anonymous - 2011-01-24, 23:03

To, co się wydaje bez sensu, okazuje się czasem mieć największą w życiu wartość
Nic w małżeństwie się samo nie ułoży, nie lubię tego zwrotu że "się układa" albo "się nie układa"...
I tu nie chodzi o to, czy dziecko będzie bez ojca - tylko czy Ty chcesz żyć bez męża?
Czy po prostu chciałabyś żeby było między Wami lepiej?
Jak pojawia się na świecie dziecko, wiele małżonków tęskni za życiem "jak dawniej", na pewno mieliście więcej czasu dla siebie, ale nie będzie już jak dawniej, zmieniasz się Ty, zmienia się mąż, życzę byście odnaleźli drogę do siebie i do Boga też, pozdrawiam!

Anonymous - 2011-01-25, 19:27

:( napisał/a:
Nie wiem juz co robic - czuje ze osiagam dno...


Zacznij od ufnie odmawianej Koronki do Bożego Miłosierdzia..... :mrgreen:
http://www.kazaniaksiedza...stycznia-2011r/

Myślę,że wysłuchanie tego kazania bardzo Ci pomoże.-znalezione przez Jarka321 :mrgreen:

Anonymous - 2011-01-25, 20:08

...a może zaczniecie od szczerej rozmowy.
Wnioskuje,że skoro w Sylwestra obiecaliście sobie ratowanie małżeństwa,to oboje tego chcecie.
Jeżeli ratowanie to i zmiany....zmiany dotychczasowego zachowania,a co za tym idzie zmiany siebie.
Czy potraficie usiąść i pogadać jak dorosły z dorosłym.......

.......mamy problemy,ale to mozna zmienić,jednak wymaga to pracy obojga. Kocham Cie(a zakładam,że tak) ,chcę ratować i postaram sie zrobić co w mojej mocy abyśmy byli szczęśliwi.Przykro mi jednak kiedy........,boli mnie........, pragnęłabym(nie mów o dziecku).....
A czego Ty pragniesz, co byś chciał zmienić.......itp.

Czy cos takiego było?

Wygląda na to,że "popsuło" sie niedługo po urodzeniu dziecka...tak, to trudny okres dla obojga....wyczerpana mama, "odrzucony" tata......nowe,inne obowiazki, brak czasu...
Zwykle wtedy dopada nas pierwszy kryzys.
Wychamuj póki co swe pragnienie o drugim dziecku, najpierw nauczcie sie prawidłowo funkcjonować we trójkę.

Anonymous - 2011-01-26, 13:12

Kinga poradziła Ci Koronkę - ja właśnie od tego kiedyś zaczęłam - błagałam: Jezu, ratuj i Koronka do Bożego Miłosierdzia. Ale to było prawie 6 lat temu...6 lat, różnych: upadki, wzloty i znów upadki i nadal jest mnóstwo do zrobienia. Ale jak coś się psuło wiele lat, to drugie tyle trzeba to naprawiać - tak myślę.
Jeśli czujesz, że giniesz to według mnie zacząć musisz od błagania o ratunek naszego Pana. To moje doświadczenie.

Anonymous - 2011-01-26, 19:58

Gine ... upadam na samo dno... tak rozmawialismy ale moj maz uwaza ze to ja jestem wszystkiemu winna i to ja mam naprawiac - on nic nie bedzie robil- a mi brakuje adoracjii 'przytulenia zainteresowania a tu ja musze to wszystko robic - od tyg sie nie odzywamy - ile 'przykrych slow uslyszalam to szok - ciagle ja musze do niego dzwonic a on nie odbiera tel -'poniza mnie strasznie - czemu nie umiem od niego odejsc czasami bardzo bym chciala ale czemu nie 'potrafie - a "Pana Boga juz tyle razy 'prosilam o 'pomoc ze wstyd mi kolejny raz ....
Anonymous - 2011-01-26, 20:09

:( napisał/a:
a "Pana Boga juz tyle razy 'prosilam o 'pomoc ze wstyd mi kolejny raz ....

Boga nie musisz się wstydzić. proś ile potrzebujesz.
Proś jak długo chcesz i nie martw się,że On się zniechęci. Po pewnym czasie Twoje serce uzdolni się do innej modlitwy.
Czas dla Boga to najlepiej wykorzystany czas, bo nas uczy, bo nas wycisza, bo nas leczy, bo nas otwiera na łaskę przyjęcia Bożego Miłosierdzia, bo nas kieruje ku sprawom najwazniejszym, bo nas uczy jak żyć w doczesnosci i w wieczności.

Kiedy wyciszysz się, to będziesz lepiej rozumieć jak się zachowywać, aby budować szacunek dla siebie, do siebie, do innych, jak stawiać granice i je utrzymac.
Modlitwa uzdolni Cie do przyjęcia pomocy od ludzi w postaci terapii, uczestnictwa w grupach wsparcia, do przecztania ze zrozumieniem lektur i wysłuchania np. rekolekcji.

Przykro czytać jak bardzo masz zachwiane poczucie własnej wartości.
Sprubój może rozejrzeć się za terapeutą, abyś wiedziała gdzie iść, kiedy już będziesz gotowa na terapię. Im szybciej to nastapi tym lepiej dla Ciebie i Twojej rodziny.

Anonymous - 2011-01-26, 20:13

Nie napisałaś skąd jesteś. Czy może jest gdzieś blisko Ciebie ognisko Sychar? Jesli tak to spotkanie w grupie może Ci przynieść ulge i ukierunkować na konkretną pomoc ludzką, pomoże Ci sie także modlić.
Anonymous - 2011-01-26, 20:43

:( napisał/a:
on nic nie bedzie robil- a mi brakuje adoracjii 'przytulenia zainteresowania a tu ja musze to wszystko robic

nie musisz.....mąż Cię wyzywa, nie szanuje,a Ty lgniesz do niego.
Sama dajesz mu pozwolenie na takie traktowanie....po co on ma sie zmieniać jak i tak ma Ciebie na każde zawołanie.
:( napisał/a:
ciagle ja musze do niego dzwonic a on nie odbiera tel

nie musisz.....po co dzwonisz,skoro i tak nie odbiera.
Dzwonisz bo chcesz,bo szukasz kontaktu ,a potem sie "wściekasz",masz żal...więc....nie dzwoń.
Pozwól mu zatęsknić

Kochana....uspokój sie...jesteś strasznie rozchwiana emocjonalnie.
Proś Boga o ciszę w sercu, bo w takim stanie trudno o racjonalne myślenie i postepowanie.
Chciałabyś odejść,a jednocześnie chcesz drugiego dziecka......widzisz...jedno z drugim nie bardzo idzie w parze.

Może jak sugeruje Kinga poszukasz fachowej pomocy....no i granice....koniecznie.

Anonymous - 2011-01-27, 08:53

:( napisał/a:
tak rozmawialismy ale moj maz uwaza ze to ja jestem wszystkiemu winna i to ja mam naprawiac - on nic nie bedzie robil- a mi brakuje adoracjii 'przytulenia zainteresowania a tu ja musze to wszystko robic - od tyg sie nie odzywamy - ile 'przykrych slow uslyszalam to szok - ciagle ja musze do niego dzwonic a on nie odbiera tel -'poniza mnie strasznie - czemu nie umiem od niego odejsc czasami bardzo bym chciala ale czemu nie 'potrafie - a "Pana Boga juz tyle razy 'prosilam o 'pomoc ze wstyd mi kolejny raz ....


Smutna buźko, najpierw zmiana nicku, na pozytywniejszy, potem się do niego powoli uśmiechaj i zacznij czuc, że do ciebie pasuje, bo taką chciałabys być, widzieć się taką.

Pozwolisz, że będe do Ciebie zwracać jako do nicka :->
naprawde trudno o rozmowe chęć do niej, jak mąż wciąż słyszy tylko oskarżenia, nie ma lepszego sposobu na popsucie relacji jak ciągłe pretensje i zrzędzenie.
Mąż pewnie unika rozmów z tobą, bo nie potrafi zapewnić cię o swoim uczuciu i zaangażowaniu w małżeństwo i rodzine.
Pewnie jest mu ciężko z ciągła krytyką jaką odczuwa, nawet jak tego nie mówisz, czuje to, że jesteś niezadowolona z życia.
Dla wielu jest to oznaką, iż sami są do niczego i całą złość wywalają na innych.
A w emocjach mówi się dużo, o dużo za dużo, jak sobie z nią nie radzimy, z odczuciami jakie mają o nas inni, tak ty jak i twój mąż.

I trudno w takich chwilach i odczuciach o chęć do adorowania, czy też bycia adorowana - sama przyznasz...
Jesteście poza granicami, pewnie jest bardzo trudno, brak kontaktu z bliskimi, brak znajomych, pewnie i problemy finansowe jakieś bo za granicą "chleb" wcale łatwiejszy nie jest.
Wszystkie te problemy rzucają cień na związek.
Mówisz mam dosyć już mąż nie chce, a ty też już nie chcesz ciągle sama naprawiać... ale niestety ktoś musi.
Prawda, że związek tworzy sie razem, i dba o niego, ale zastanów się, jak traktuje cię mąż, gdy zamiast widoku naburmuszonej, obrażonej zony widzi uśmiechniętą i zadowoloną z życia dziewczyne?
Jest nadal opryskliwy, gniewny i dokuczliwy, czy raczej tez zmienia sie jego nastawienie do ciebie. Może warto by było jeśli tak jest troche mu pomóc w dotarciu do ciebie, takim jak tego pragniesz.
Bez nakazu, bez szantażu, oskarżeń...
Odszukaj też w sobie inne pokłady do poczucia szcześcia, do zadowolenia niż tylko poprzez mężą.
Może to być dla mężą męczące, ciągłe odczucie, zmuszania go do okazywania zainteresowania tobą.
Jak poczuje troche wolności od tego ciągłego udawadniania ci, że cie kocha, sam zapragnie je okazywać,
Ale niestety musisz ty sama odnależ siebie w nowym życiu jakie teraz toczysz.
Musisz znaleź jakieś zainteresowania, cieszyć sie nimi, tak by cie inspirowały, do dalszych działań. Często jak nie mamy co począć ze swoim zyciem, wydaje sie nam, iż mąż/ żona powinni je wypełniać...
a oni tak samo jak my pragną czasami chwili spokoju, przestrzeni dla siebie, by odreagować problemy z jakimi sie sami zmagają, by odprężeni emocjonalnie wrócić do żony/ męża przytulić sie i poczuć myśl...dobrze, że jesteś...
Ale czy mają na to zgode swoich współmałzonków, bez odczuwania, że są w tej chwili egoistami... bez oskarżeń i narzekań.
Skoro mąż nie odbiera telefonów w pracy, to mówi tym chce spokoju, chce troche wolności, daj mi ją.
Pomysl i wdroż w zycie, jak nie będzie wychodzic dopiero możesz mówić, mimo iz dałam mu prywatną przestrzeń do życia, on nadal nie szuka ze mną kontaktu,
ale nadal możesz coś robic... możesz myśleć o innych zaradczych działaniach.
Najpierw odnajdź sie sama w sytuacji w jakiej jesteś, byś sama zaczęła sie w niej dobrze czuc, zamiast szukała osób, które za ciebie to zrobia, i sprawia, że będziesz czuła chęć do życia.
jakie masz zainteresowania, pomyśl...jakie możesz realizowac, na jakie możesz sobie pozwolic... potem zastanów się co szkodzi na przeszkodzie tym, które uważasz, ze nie są możliwe do realizacji, co za nimi stoi...
Zmieniając swoje życie na zadawalające, otoczenie, mąż szybko je zauważy, i docenią.
pozdrawiam

Anonymous - 2011-02-04, 15:02

nic nie dziala... kilka dni jest sztywno i nagle znowu to samo o nic... o jakas glupote o cos zapytalam czego nie zrobil on mi odburknal i znowu to samo - wyzwiska - bo sie zdenerwowal a on denerwowac sie nie moze bo od razu brzuch mu puchnie- czuje sie jak w najgorszym wiezieniu - nie wiadomo kiedy zacznie sie pieklo nie mozesz otwarcie powiedziec swojego zdania ... mam juz dosyc...
Anonymous - 2011-02-04, 16:06

:(,
Skoro racjonalizm zawodzi i po ludzku nic nie działa, to czas na złożenie spraw w ręce Jezusa i Maryi. Ich pomoc zawsze jest skuteczna, choć trzeba wysiłku i czasu, aby zobaczyć i doświadczyć trwałych zmian na lepsze.
Proponuję:
1.zacznij się modlić na różańcu w miejscu gdzie przebywacie najczęściej w mieszkaniu, niech modlitwa płynie w intencji o potrzebne łaski do naprawienia relacji.
2.weź Pismo Święte, wyszukaj fragmenty np. dotyczące rodziny- Narodzenie Jezusa, zwiastowanie Zachariaszowi itd., chodź po domu i czytaj. Jak skończysz o rodzinie to wybieraj potem np. fragmenty o wyrzucaniu złych duchów, leczeniu chorób. Ważne abyś z wiarą czytała na głos Słowo Boże. ( codziennie jakiś fragment)
3. proś Maryję o pomoc w codziennych trudnościach.

Oprócz tego nie zaniedbuj codziennych typowo ludzkich sposobów naprawiania relacji w małzeństwie -poszukaj np. artykułów w sieci o komunikacji, książek czy wykładów, jest trochę o tym rekolekcji.
Postaraj sie o ciszę wewnętrzna, zastanów się czy nie zdarzyło się coś co wyzwoliło w mężu takie zachowania- jakiś problem, o którym Tobie nie mówi?
Jesli ma problem z agresją to trzeba mu terapii, a Tobie grupy wsparcia, ale jesli to jest jakaś reakcja mająca na celu zwrócenie Twojej uwagi ku konkretnemu aspektowi Waszego wspólnego życia to tylko Ty możesz rozwiązać tę zagadkę.
Może pomogłaby Ci lektura "Dzikiego Serca" Eldrig'a?
Czy może rozmawiałaś juz z jakimś terapeutą o swoich kłopotach małzeńskich?
Na pewno nie możesz pozwolić, aby mąż ubliżał Ci i szargał Twoją godność. Tu trzeba powiedzieć STOP, ale też trzeba szukac przyczyn takich zachowań.

Anonymous - 2011-02-11, 04:35

Skądś to znam.A już wiem,ja tak miałem!Po 5 latach zawsze się pojawia kryzys!Poprostu dziś żyje sie w pędzie za kasą a nasze pokolenie nie jest gotowe do małżeństwa!Wiem co czujesz,brak wsparci tej osoby co się kocha jest bolesne ale jeszcze bardziej bolesne jest tak dalej żyć!Może krótkotwałe rozstanie pomoże,jakaś terapia?
Anonymous - 2011-02-11, 10:49

myślę, że warto się zastanowić nad tym czy mam rację, a potem podług tego działać jeśli moje uwagi na temat sa zasadne.
Myślę, że warto dawać komunikat mężowi jasny, co mi się nie podoba w tym jak sie zachowuje, czego nie robi i prosić by starał się to zmieniać, tak by nie utrwalać przekonania u męża, mnie tak można, ja tak mam...
Nie może być tak, że on sie utwierdza w przekonaniu - ja tak mam, i tak postępuje jak mnie coś zdenerwuje...
bo ty nie umiesz sama bez emocji też tego przekazać lub boisz sie męzowi pokazac co ci sie w jego zachowaniu nie podoba.
Uciekasz od konfrontacji, bo wiesz że zareaguje agresywnie, ponizy cie lub atakujesz tak samo jak on, bo czujesz sie niewinna.

Myślę, że musisz nauczyć sie sama zachowywac sie w tym momencie mniej emocjonalnie, tz tak by jego zachowanie nie wpływało na ciebie tez albo agresywnie, albo unikająco.
Strasznie trudne, bo żyć z kimś komu sie wydaje, że może tylko dlatego, że coś go zdenerwowało, poczuł sie skrytykowany wywalić swoje flustracje na kimś innym, w tym wypadku na tobie.
Pewnie zachowuje sie podobnie w stosunku tez i do innych, zastanów się jak możesz w takich chwilach sama sie zachować, by nie podnosić temteratury. Najlepszym wyjściem jest powiedziec, nie podoba mi sie, że w ten sposób reagujesz jak ci o czymś mówie o coś prosze...
ale to niestety nie wiele pomoże, jak sam nie będzie chciał coś z tym zrobić.
Pomoże jednak tobie, zacząc uczyc sie relacji z osoba, która ma taki problem tak by cie nie wyniszczał emocjonalnie, i nie zaniżał samooceny, w końcu po takim ataku na ciebie ze strony mężą, trudno potem nie mieć o sobie takiej opinii jaką mąż w stanie silnego wzburzenia o tobie mówi.
A mówi wtedy wiele ale to nie jest prawda.
Ty jednak przyjmujesz jego opinie o sobie i nieświadomie nie zgadzając się z nią, sama potem atakujesz męża.

to takie koło zamknięte, warto popracować nad swoim odbiorem tego, kto mi coś komunikuje, i nad tym jak zachowanie drugiej osoby wpływa na mnie.
Utwierdzić sie w przekonaniu, tak mam racje, nauczyć sie odpowiednio ją przekazywac, by mój komunikat do męża był dla niego jasny podkreslając, iż celem nie jest krytyka męża tylko prośba o pomoc w zrobieniu czegoś.

Napisać łatwo, wdrożyć w życie z kims kto ma takie problemy niesamowicie trudne, dlatego uważam, że pomocna może być terapia z zakresu komunikacji, asertywności dla ciebie, jesli mąż mimo wszystko nie będzie chciał współpracowac, bo nie widzi problemu u siebie.
tobie może pomóc odnaleź sie w sytuacji, na którą nie masz wpływu, bo nie masz wpływu na zachowanie męża, jak on nie będzie chciał sam tez czegos w tym kierunku robic.
Wpływ mamy tylko na siebie, jak coś na nas działa, i tak sie bronic,
by cała ta sytuacja nie wpływała na nas stresująco, bo potem jest już tylko odczucie mam dosyc...
pozdrawiam gorąco


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group