Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Brak mi już nadzieji

Anonymous - 2011-01-22, 10:57
Temat postu: Brak mi już nadzieji
Mój kryzys trwa już od 4 miesięcy, modlę się codziennie do Boga, ale sytuacja jest beznadziejna, mąż się nie odzywa, nie kontaktuje ze mną, tak jak by mnie wogóle nie znał, spotyka się z kochanką, mieszka ze swoimi swoimi rodzicami (którzy spowodowali w dużej mierze ten kryzys, nagadali mu na mnie i stwierdził że mu zbrzydłam), zbliża się termin końca zawieszenia rozwodu a tu brak jest jakiejkolwiek chęci naprawy małżenstwa przez męża. Rozmawiałam z meżem w grudniu zaproponowałam mu abyśmy zamieszkali oddzielnie i spróbowali od nowa, a on stwierdził że na rzadną wyprowadzke się i na rzadną inną propozycję naprawy małżeństwa. Nie mam juz chyba rzadnej nadzieji, aby sytuacja się zmieniła. Niechcę rozwodu, kocham męża, wybaczyłam mu wszystko i teściom też. Nie mam tak naprawdę z kim o tym porozmawiać, bo każdy uważa żebym zakończyła sprawę rozwodową i ułożyła sobie od nowa życie, ale ja sie nie czuję żebym z kim innym mogła je dzielić. Nie mielismy dzieci bo za krotko bylismy mażeństwem (1 rok). Teraz sytuacja jest chyba bez wyjąscia, ja zmieniłam się zrozumiałam co robiłam źle, a co nie, inaczej do sytuacji podchodzę. Mam w sercu nadzieję że moze jeszcze uda się coś zmienić, ale nie wiem co można jeszcze zrobić, może Pan Bóg ma inny plan wobec mnie, ja chciałabym mnieć prawdziwą rodzinę i dzieci. Proszę o modlitwę.
Anonymous - 2011-01-22, 12:39

mila91 napisał/a:
Nie mam tak naprawdę z kim o tym porozmawiać, bo każdy uważa żebym zakończyła sprawę rozwodową i ułożyła sobie od nowa życie, ale ja sie nie czuję żebym z kim innym mogła je dzielić

No i właśnie mila91 słuchaj swego serca przecież ten każdy ma swoje życie i będzie z niego rozliczony. Nie rób niczego wbrew sobie.
mila91 napisał/a:
może Pan Bóg ma inny plan wobec mnie, ja chciałabym mnieć prawdziwą rodzinę i dzieci

Nie wiem jak wg Ciebie wygląda prawdziwa rodzina? Nie móc iść do Komunii Św. na chrzcinach dziecka, w czasie I jego komunii. Widzę wiele takich osób w kosciele jakżeż muszą zagłuszać swoje sumienie, które dopomina się o przyjęcie Ciała Zbawiciela.
mila91 napisał/a:
Teraz sytuacja jest chyba bez wyjścia, ja zmieniłam się zrozumiałam co robiłam źle, a co nie, inaczej do sytuacji podchodzę


Tyle tylko, że Pan Bóg nie jest złotą rybką spełniającą nasze życzenia, wiara w Bożą opatrzność ratuje nas od przygnębienia. Cóż to jest te kilkadziesiąt lat wobec wieczności.
Pogody ducha.

Anonymous - 2011-01-22, 15:03
Temat postu: Brak mi już nadzieji
Wiem jak wygląda prawdziwa rodzina, uczestnictwo we mszy się, w Komunii Świetej. Dochowanie wierności małżonkowi po rozwodze, jest też dla mnie trudne, ponieważ będąc w tym przekonaniu, tak jest obecnie, nie bede miała szansy na posiadanie dzieci i stworzenia rodziny. Wiem że Pan Bóg nie jest złotą rybką spełniającą życzenia. Tylko świadomość że mąz układa sobie nowe życie jest trudne, a ja dochowujac jemu wierności nie będę mogła mieć nowej rodziny i mieć w przyszłości dzieci.
Anonymous - 2011-01-22, 17:04

Mila - nie znamy się wiec może to co napiszę wyda Ci się szorstkie - ale nie celuję w Ciebie tylko chce Ci cos uswiadomić.

po piewsze - napisałaś, że teściowie cos na Ciebie nagadali i męzowi zbrzydłaś więc odszedł...
Błagam, błagam, błagam... Mila - litosci...jesteśmy dorosli - mówimy o małżeństwie...

...ale ja nie o tym - chodzi mi o WYBÓR.


KAŻDY Z NAS MA WYBÓR - WSZYSTKO JEST WYBOREM - brak wyboru też jest wyborem...

MOŻE TO WYTŁUMACZĘ...

Twój mąż odchodzi, układa sobie nowe zycie, planuje załozyć rodzinę a Ty uważasz, że przez to iż on tak zdecydował pozbawia Cię mozliwości urodzenia dzieci, posiadania rodziny itp...

No NIE - przez fakt rozwodu nie staniesz się bezpłodna - jesli nie bedziesz miała nowej rodziny, nie zwiazesz się z nikim innym, bedziesz trwać w czekaniu - TY DOKONASZ WYBORU - nie mąż. On decyduje za siebie - TY za siebie - każde z Was dokonuje decyzji na własny rachunek i wyłacznie z własnych decyzji będziemy rozliczani...

przykład:

Mąż wybija szybę w salonie samochodowym i kradnie mercedesa.
Czy piszesz następnego dnia na forum: "o ja biedna nieszczęsliwa jeżdże autobusem a on szaleje luksusowym samochodem?""przez niego ja marznę a on ma wygody"?

nie - nie robisz tego - bo jego wyborem było przestępstwo a twoim wyborem - uczciwe zycie. Przy czym pamiętaj, że nikt nie zabrania Ci też ukraść - MASZ WYBÓR...

Jesli bedziesz zyła z przeświadczeniem wielkiej krzywdy i bedziesz dochowywała tej wspomnianej wyżej wierności w przeświadczeniu, że miało być inaczej a on zdecydował za Ciebie - staniesz się zgorzkniałą, smutna kobietą...

ja tu widze mnóstwo wyborów:

1. mozesz czekać narzekając i rozpaczając jak podle z Toba maz postapił.
2. mozesz po rozwodzie załozyć nowa rodzinę ponosząc wszelkie konsekwencje tej decyzji.
3. Moszesz czekać - nie czekając - życ najlepiej jak potafisz starajac się jak najpiekniej przeżyc kazdy dzień....

to nieprawda co piszesz - że nie masz szansy na to czy na tamto - wszystko jest kwestia Twoich wybrów...

Anonymous - 2011-01-23, 10:18
Temat postu: Brak mi już nadzieji
Wielkie dzięki za radę, mąż wybrał swoją drogę wiem o tym, nie podjął decyzji żeby ze mną wyprowadzić od teściów, to wiem, poszedł do kochanki, też wiem że jest to jego wybór, ja mam swoje życie i swój wybór do dalszej drogi. Wiem że wybór nalezy do mnie i to ja będę dalsze życie kierować i podejmować decyzje. Jesli dojdzie do rozwodu, to i ja wiem że dalszą drogę będę sama kierować i układać na nowo. Chodzi mi tylko o sytuację, że jak będę po rozwodzie i będe chciała ułożyc sobie z kimś innym i stworzyć nową rodzinę, to niestety będzie to życie w zgrzechu, a tego wlasnie bym nie chciała. Wieć może nie będę myślec co będzie, tylko zostawie to wszystko w rękach Boga. Niech Bóg kieruje moją drogę.
Anonymous - 2011-01-28, 00:43
Temat postu: witaj
Ważne żebyś miała stałego spowiednika! Pozdrawiam

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group