Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie - co u dawnej Zagubionej :)

Anonymous - 2011-01-25, 12:37

Cytat:
Mój ex mąż oczywiście układa sobie swoje nowe "wspaniałe" życie jak najlepiej, mieszka ze swoją "konkubiną" chodzą do Kościoła a nawet siedzą w pierwszej ławce razem jak szczęśliwe małżeństwo,

Uważam, że przychodząc do Jezusa niepodobna przyjśc do Niego naprawdę pomijając ludzi.......
Może stąd ta pierwsza ławka, żeby nie drażnić swojego sumienia, bo gdzieś tam z tyłu siedzą... wyrzuty sumienia. Potrzeba odwagi, aby im przyjrzeć się, a wtedy pierwsza ławka... Może okazać się, że to nie dla mnie.
Zagubiona, w kościele są też ludzie krótkowidzący :-D
"Jak szczęśliwe małżeństwo", to nie to samo co szczęśliwe małżeństwo :mrgreen:
Pozdrawiam.
http://www.youtube.com/watch?v=rgi3cYzQESQ

Anonymous - 2011-01-25, 12:43

róża napisał/a:
Potrzeba odwagi, aby im przyjrzeć się, a wtedy pierwsza ławka... Może okazać się, że to nie dla mnie.


hmmm???

a w szkołach podstawowych kiedys było jeszcze cos takiego

....pierwsza ławka nazywała się tkzw "oślą ławką"............


pozdrawiam ;-) ;-)

Anonymous - 2011-02-08, 00:55

Witam ponownie. ostatnio dowiedzialam sie ze moj maz zbiera wlasnie pieniadze na uniewaznienie malzenstwa... przemilczalam to i stwierdzilam ze ja do tego swojej reki nie przyloze, jezeli chce niech sklada dokumenty ale ja na sprawy nie zamierzam przyleciec z anglii. dla mnie to malzenstwo byloowane zawarte wazne i nie wiem w jaki sposob on ma zamiar je uniewaznic... Do Naloga: to nie bylo tak ze jak zgodzilam sie na rozwod to myslalam ze znajde kogos innego od razu i bedzie wszystko dobrze, po prostu bylam psychicznie wykonczona tym wszystkim. mam 25 lat, trudne dziecinstwo za soba i jeszcze takie rzeczy. to wszystko juz mnie przeroslo, nie mialam sily walczyc o nic. a to z nowymi facetami co sie dzieje ze nie potrafie z nikim byc to chyba jest spowodowane tym ze (nie chcialam tego powiedziec) ale dalej kocham meza...
Anonymous - 2011-02-08, 05:06

A Zagubiona nadal zagubiona.....


Zagubiona! napisał/a:
dla mnie to malzenstwo byloowane zawarte wazne i


Zagubiona! napisał/a:
a to z nowymi facetami co sie dzieje ze nie potrafie z nikim byc


Zagubiona! napisał/a:
Mój ex mąż


Czyli małżeństwo było według Ciebie ważnie zawarte, ale są nowi faceci, a mąż nagle jest ex-mężem....

Aha.



To o co Ci chodzi, Zagubiona?

Jak Ty żyjesz i co dla Ciebie w życiu jest ważne?


Co to jest według Ciebie Sakrament Małżeństwa?

Czym jest cudzołóstwo?

Czy rozwód cywilny zwalnia Cię z przysięgi wierności mężowi, jaką złożyłaś przed Bogiem?

Czy jeśli się rozwiodłaś, możesz wiązać się z innymi mężczyznami?

Czemu masz pretensje do męża, że związał się z inną kobietą, skoro sama szukasz nowych mężczyzn? Bo zrobił to pierwszy?

Po co Ci są nowi faceci potrzebni. To takie ważne w życiu, "mieć faceta"? Spójrz, nawet siebie możesz podeptać, swoją godność, wiarę, sakrament, byle jakiś chłop był gdzieś w pobliżu...Masz dopiero 25 lat....

To są pytania dla Ciebie, zadaj je sobie i odpowiedz sama przed sobą, nie musisz tu na forum.

Każdy ma prawo poddać w wątpliwość to, czy jego małżeństwo zostało ważnie zawarte, jeśli tak czuje. Po to są sądy kościelne, by to rozpatrzyć i wydać orzeczenie.

Twoje życie, jakie prowadzisz, słowa, jakich używasz, Twoje rozumienie grzechu i Sakramentu, nie skłania do myślenia, że byłaś dojrzała i świadoma powagi przysięgi i sakramentu w momencie ślubu, bo nawet teraz chyba nie do końca zdajesz się rozumieć, o co chodzi w tym wszystkim.

Jeśli mąż wystąpił o stwierdzenie nieważności, to znaczy, że chce żyć bez grzechu cudzołóstwa. To sąd biskupi rozstrzygnie, czy są przesłanki. Jednak według mnie to o wiele lepsza postawa, niż taka, którą Ty reprezentujesz: że małżeństwo ważne, ale wchodzisz w nowe związki, szukasz. Skoro nie zamierzasz pomagać w tym, bo uważasz, że brak podstaw, to czemu nie zachowujesz się jak sakramentalna żona właśnie? Nie rozumiem tego...Przecież szukając nowych związków, pokazujesz, że i dla Ciebie sakrament jest niczym....


Zagubiona, spójrz na swoje życie. Czy podobałoby się Jezusowi? Dlaczego tak daleko jesteś od Niego? Czy nie wiesz, że im dalej od Boga, tym gorzej będzie dla Ciebie?

Zgodziłaś się na rozwód.
Spotykasz się z nowymi facetami, chociaż cały czas jesteś żoną.
Robisz to świadomie - bo przecież wyraźnie napisałaś, że według Ciebie małżeństwo zostało ważnie zawarte.


To są fakty i w zasadzie nie jest istotne dlaczego to robisz, czy szukasz dla siebie usprawiedliwienia. Bo kiepskie dzieciństwo, bo mąż pierwszy zdradził, bo jesteś wykończona psychicznie.

Jeśli słaba psychika - to terapia i modlitwa.
Jeśli kiepskie dzieciństwo - praca nad sobą (także terapeuta), by przerobić dysfunkcje powstałe wiele lat temu.
Jeśli mąż zdradził - to obciąża to jego sumienie. Nie usprawiedliwia to Twoich zdrad w tym małżeństwie.
Czy jego zdrada uświęci Twoje? Mało zranień masz? Musi być wet za wet? Jeśli mąż zechce kiedyś wrócić, będziesz w stanie normalnie funkcjonować z myślą, że byli inni?


Uporządkuj najpierw swoje życie, zbliż się do Boga, inaczej wszystko będzie do góry nogami w Twoim życiu, a Ty będziesz nieszczęśliwa....

Poszukaj dobrego spowiednika.

Lepiej na to spożytkować energię, niż na pseudozwiązki z nowymi mężczyznami....Na obmawianie męża, w której to ławce w kościele siedzi....

Powodzenia Zagubiona, dużo pracy przed Tobą, ale bez tego.....będzie równia pochyła. Życzę Ci dużo rozwagi...

Anonymous - 2011-03-01, 21:25

Bardzo mocne słowa ale uważam że bardzo oddające sedno sprawy i problemu jak również poruszające istotę małżeństwa
Anonymous - 2011-04-14, 13:00

Kilka słów z kazania rekolekcyjnego, które padły z ust księdza rekolekcjonisty studiującego psychologię rodziny: "pierwsza żona", "druga żona (!)", "on bardzo cierpiący z powodu niemożności przystępowania do Komunii Świętej", "większość małżeństw, które rozpadły się były zapewne zawarte nieważnie"...Słowa padły w kontekście tematu Eucharystii, ale przyznam, że zrobiły na mnie wrażenie :roll:
Zagubiona, tu przypomniała mi się Twoja i wielu innych, piszących tutaj - historia...
Jeśli w Kościele operuje się takim językiem - pierwsza i "druga żona", nie dziwmy się, że Kowalski, który rozwódł się z żoną siada w kościele ze swoją drugą, w końcu żoną (!) - w pierwszej ławce. Wygląda na to, że to właśnie on, nie ten porzucony małżonek - jest objęty szczególną opieką Kościoła.
A my tutaj na Sycharze..
Pierwsza żona, druga żona, trzecia żona itp


http://www.youtube.com/watch?v=PT-uJbPtN9Q

Anonymous - 2011-04-14, 13:18

róża napisał/a:
ale przyznam, że zrobiły na mnie wrażenie :roll:

No cóż Różo ksiądz też człowiek, mamy coraz powszechniej do czynienia z wynaturzeniem wartości. Zapewne to młody człowiek, nie bardzo wiedzący o czym mówi, ale swoim językiem legitymizuje wzorce nie zawsze zgodne z nauką Kościoła.
Osobiście spotkałem się w kościele z hasłem małżeństw niesakramentalnych i też zazgrzytało.

Pozdrawiam

Anonymous - 2011-04-14, 14:24

Temat "ów" podlegał wielokrotnie gorącym dyskusjom między mną a mężem... Cóż, wyszło na to, że nie miałam racji.
Wydaje mi się, że nazywanie rzeczy po imieniu ( http://www.youtube.com/watch?v=3x_5eZjlrsE :-) )przyniosłoby jednak więcej pożytku, dla zagubionych niejednokrotnie, a jednak zjawiających się na rekolekcjach wielkopostnych - ludzi.
To jest żona, to jest konkubentka, to jest partner, czy jakoś tam jeszcze inaczej; to jest cudzołóstwo... Chyba od takich prostych rzeczy (nazewnictwo) zaczyna się życie bez iluzjii.
A godni podziwu są Ci, którzy dotrzymują ślubów mimo wszystko. I chwała Panu za WAS :-D


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group